Prozdrowotne kasze i płatki z orkiszu i płaskurki [186]

Prozdrowotne kasze i płatki z orkiszu i płaskurki

Nasze ziarna pradawnych zbóż orkiszu i płaskurki, oraz wykony­wane z nich kasze i płatki nie mają sobie równych – nie tylko ze względu na jakość materiału siewnego i sposób uprawy, bo każdy może zdobyć dobre nasiona i uprawiać uczciwie i rozsądnie, ale głównie ze względu na sposób zbioru i obróbki ziaren. Świadomi tych różnic są tylko ci, którzy mają sposobność porównywania.

Nieścisłości, niedorzeczności, błędy, kłamstwa

O orkiszu i płaskurce jest wiele publikacji (głównie w interne­cie), jednakże mało tam prawdy, bo większość publikujących kopiuje cudze treści wraz z zawartymi w nich nieścisłościami i błędami. Ko­lejne kopie „upiększane” są kolejnymi nieścisłościami, niedorzeczno­ściami, błędami, kłamstwami. Powszechne jest ukrywanie prawd nie­wygodnych i tworzenie kłamliwych reklam produktów złej jakości, wyniszczających nasze organizmy, a nawet trujących.

Gorzkie prawdy, których mieliśmy nie poznać

Genetycznie modyfikowane hybrydy nowoczesnych odmian zbóż dają coraz większe plony, ale też coraz bardziej wyniszczają nasze środowisko i nasze organizmy. To jednak nie interesuje produ­centów i handlowców zabiegających o jak największe zyski, nawet kosztem zdrowia konsumentów. Konsumenci zaś, zazwyczaj skupie­ni na nazwie, nie zauważają, że nowoczesne hybrydy pszenic, także tych nazywanych „orkiszowymi” to zupełnie co innego niż pradawny orkisz dziki, naturalny, zdrowy sam w sobie i prozdrowotnie wspo­magający nasz organizm.

Pradawne zboża: orkisz, płaskurka, samopsza są bogate w mine­rały, witaminy, enzymy… Częste jadanie ziaren pradawnych zbóż – w formie kasz i płatków uodparnia nas i chroni przed większością współczesnych chorób – także tych nazywanych „cywilizacyjnymi”. Wymienianie nazw chorób nie ma sensu, bowiem zadbany układ im­munologiczny (odpornościowy) sam sobie radzi niemal w każdym zagrożeniu i każdej chorobie. Homeostaza to właśnie ta naturalna zdolność samoregeneracji organizmu.

Ważne dla każdego

Spośród wielu właściwości prozdrowotnych, regenerujących, uz­drawiających wystarczy wspomnieć wspomaganie trawienia i wzma­cnianie odporności organizmu, co jest ważne w każdej przypadłości. Nawet najciężej chorzy mogą doświadczać regeneracji każdego na­rządu i całego organizmu.

Dla kierujących się nazwami chorób dorzućmy jeszcze ochronę przed miażdżycą i regenerację układu krążenia – nawet tam, gdzie choroby już poczyniły spustoszenie. A, że wielu tkwi w sidłach cu­krzycy, celiakii, alergii… to przypomnijmy też, że indeks glikemicz­ny naszych kasz i płatków z pradawnych zbóż nieuprzemysłowio­nych jest znacznie niższy od tego z żywności przemysłowej. Już samo to jest zbawienne zarówno dla zdrowych jak i chorych.

Częste jadanie ziaren, kasz, płatków z pradawnych zbóż przynosi wiele korzyści, ale już tylko te wymienione są wystarczającym po­wodem, by je stosować w żywieniu profilaktycznym, leczniczym, powszechnym, codziennym…

Co zaś dotyczy mąk to te sprzedawane w sklepach „konserwo­wane” są bromem. Wiedza o dodawaniu bromu do żywności dla żoł­nierzy w celu hamowania chuci jest powszechna, ale to nie jedyna destrukcyjna właściwość bromu.

Brom wyniszcza nas wielorako, jed­nakże tu przypominamy tylko, że blokuje przyswajanie jodu. Jodu wszyscy mamy zbyt mało, więc należy go chronić, tymczasem brom wybija jego resztki i stąd tyle chorób tarczycy, niepłodności, nowo­tworów, chorób nazywanych cywilizacyjnymi.

Naturalna ochrona ziaren i naszych organizmów

Naturalną ochroną nasion jest ich łuska. Łuska współczesnych ziaren jest skąpa i odpada podczas młócenia, więc ziarna skażane są wszelkimi zarazami, szkodnikami i chemikaliami stosowanymi w u­prawach i przetwórstwie. Łuska pradawnych zbóż jest twarda, gruba, mocno otula ziarna chroniąc je przed zarazami, szkodnikami, chemi­kaliami…

Gluten zawarty w wyrobach każdej z odmian pszenicy tworzy w organizmie śluz, flegmę, wychładza organizm i staje się podłożem wszelakich chorób. Nasze ziarna, mąki, kasze i płatki z pradawnego orkiszu i pradawnej płaskurki mają właściwości ciepłe, osuszające, a to w naszej strefie klimatycznej jest najcenniejsze.

Nasze ziarna, kasze, płatki z pradawnych zbóż są doskonałym źródłem błonnika, minerałów, witamin, enzymów… Spośród minera­łów są to: selen, wapń, miedź, magnez, żelazo, fosfor, cynk i wiele innych. Spośród witamin są to: A, B, D, E, PP i wiele innych. Nazwy minerałów i witamin dla zdrowia nie są potrzebne – wystarczy, że jadający nasze kasze doświadczają zwiększania odporności i wyga­szania stanów zapalnych, a w ślad za tym wszelkich chorób, od prze­ziębieniowych, poprzez zwyrodnieniowe, aż po nowotworowe.

Skąd tyle dobra

Naukowcy powołują się na zawartość nienasyconych kwasów tłuszczowych i rodamidu, nazywanego naturalnym antybiotykiem. Zdrowiejących po naszych kaszach nie interesowały naukowe na­zwy, zadowalali się poprawą zdrowia i samopoczucia od pierwszego tygodnia wprowadzanych zmian, z których najważniejszą było zastą­pienie przemysłowych paskudztw pszenicznych naszymi kaszami z orkiszu i płaskurki. Pierwszymi zmianami był przypływ energii, spokój wewnętrzny, polepszenie wyglądu skóry, wzmocnienie wło­sów i paznokci. Teraz będzie to jeszcze łatwiejsze, bo ofertę kasz i mąk poszerzamy o płatki, otręby, ziołowe przyprawy do każdej po­trawy, ziołowe herbatki odporności, zdrowia, urody.

Nasze kasze i płatki z orkiszu i płaskurki są lekkostrawne, doskonałe zarówno dla dzieci jak też dla chorujących i wynisz­czonych leczeniem. To wielka szansa dla dzieci z alergiami, uczu­leniami, celiakią, astmą, brakiem odporności, porażeniami, auty­zmem…

Zboża, z których ziarna, kasze, płatki i mąki oferujemy uprawiamy dawnymi sposobami, bez chemikaliów, na nasło­necznionych polach Podkarpacia. Dojrzewają w Słońcu. Wy­korzystujemy odpowiednie pory siewu i zbioru. Nie stosuje­my żadnych oprysków. Stosujemy płodozmian.

Jak przygotować

Spośród wszystkich krajów świata w Polsce jada się najwięcej chleba – dobrze byłoby by był wypiekany w każdej rodzinie. Zanim zdecydujesz się na wypiekanie własnego chleba wypróbuj nasze ka­sze i płatki. Można je przed gotowaniem namoczyć (to zwiększa ilość enzymów), można też gotować bez moczenia. Płatki można też jadać surowe, sparzone, z tartym jabłkiem i przeróżnymi dodatkami.

Kasze gotujemy z dodatkiem masła, w dwa razy większej objęto­ści wody niż kaszy, na małym ogniu do całkowitego wchłonięcia wo­dy. Dawne gospodynie po ugotowaniu kaszy garnek z kaszą okry­wały pierzyną, by kasza jeszcze „dochodziła” bez ognia. Sprawdź tę metodę, delektuj się smakiem i ciesz się zdrowiem.

Surówki piękności

Powszechnie znane są „owsianki” i „surówki piękności”, sporzą­dzane z płatków owsianych, tartego jabłka i bakalii. Zastępując prze­mysłowe płatki owsiane płatkami z naszego orkiszu lub naszej pła­skurki doświadczysz najpierw poprawy samopoczucia i ładniejszej cery, a wkrótce także wygasania zapaleń i zdrowienia – niezależnie od nazw chorób, czasu ich trwania i zaawansowania.

Jadaj kasze i płatki z naszych zbóż jak najczęściej i zdrowiej. Ciesz się zdrowiem i dziel się swoim doświadczeniem.

Przyślij nam opis swoich doświadczeń i swoje sposoby wyko­rzystywania naszych kasz i płatków. Dostaniesz za to porcję naszych wyrobów, albo naszą książkę.

  Zamówienia:

Jacek – rolnik z Podkarpacia – tel. 660 687 228

Edward – ambasador zdrowia – tel. 506 200 788

Indyczy ogon na wsparcie po chemioterapii, radioterapii, w chorobach nowotworowych, reumatycznych, wszelakich [185]

Leczenie na śmierć

Terapie w chorobach nazywanych „nowotworowymi” i „onkologicznymi” ogromnie wyniszczają cały organizm. Skutki „leczenia” chemią, promieniami jonizującymi, skalpelem powodują szkody nie do naprawienia i dolegliwości zazwyczaj gorsze od tych sprzed „leczenia”. Skutki te nazywane są „ubocznymi” jednakże słowo to wymaga zamknięcia go w cudzysłowie, gdyż nie są „przy okazji” lecz od początku zamierzone. Słowo „leczenie” też wymaga zamknięcie w cudzysłowie, a to dlatego, że skoro nieleczeni żyją dłużej od leczonych, to jest to leczenie destrukcyjne, przyspieszające śmierć. Poprzez te formy „leczenia” zdrowie i życie pacjentów poświęcane jest interesom producentów, znanym z gazu musztardowego, cyklonu B, chloru, fluoru, aspartamu, glifosatu, randapu, glutaminianu i wszelakich trucizn w rolnictwie, żywności, wodzie, powietrzu… Medycyny prawdziwej, sprawdzonej przez tysiąclecia już nie ma, bo medycy podporządkowani są farmacji.

Czy jesteśmy skazani na cierpienie

Odpowiedź zależy od świadomości (przytomności) chorujących i ich bliskich. Sprawdzone przez tysiąclecia skuteczne metody regenerowania organizmu i redukowania cierpień aż do całkowitego ich wygaszenia są na wyciągnięcie ręki. W każdym stanie, niezależnie od nazwy choroby i czasu jej trwania organizm można odbudowywać i utracone zdrowie przywracać Darami Natury. Można też wyniszczać farmaceutykami i przemysłowymi truciznami, wprowadzanymi zamiast naturalnej żywności. Jeszcze mamy wybór, choć jest to coraz trudniejsze.

Dary Natury

Dary Natury od zawsze były pożywieniem i lekiem. Medycyna wszystkich kultur od zawsze wykorzystywała Dary Natury. Wśród Darów Natury są rośliny, grzyby, minerały… Tu skupmy się tylko na grzybach leczniczych, a właściwie na jednym z nich.

Wzmacnianie i regenerowanie organizmu grzybami popularne jest głównie w kulturach Wschodu. U nas korzystają z tego dobrodziejstwa nieliczni, bo tu ktoś dba abyśmy Darów Natury nie znali, nie stosowali i chorowali. Z naszego zdrowia nikomu nic nie przyjdzie, za to na chorobach zarabia wielu. Wielu więc „pomaga” różnymi sposobami w zachorowaniach i tworzeniu coraz liczniejszych chorób potrzebnych do sprzedawania farmaceutyków wywołujących kolejne choroby, by zwiększać sprzedaż kolejnych medykamentów wywołujących kolejne choroby. Producenci wykorzystują do tego medyków, polityków, nauczycieli, internautów, a nawet dzieci…

Dawne terapie, a współczesna nauka

Najstarszymi dziedzinami medycyny naturalnej są: fitoterapia i mykoterapia. Fitoterapia utrzymuje i przywraca zdrowie ziołami, a mykoterapia – grzybami. Na świecie występuje ponad 700 gatunków grzybów o właściwościach leczniczych. Wiele z nich działa antyalergicznie, bakteriobójczo, przeciwutleniająco, przeciwzapalnie, przeciwnowotworowo, immunomodulująco…

Immunomodulacja to wzmacnianie odporności i czynności naprawczych organizmu.

Coraz więcej publikacji i badań naukowych potwierdza skuteczność grzybów w leczeniu wielu schorzeń. Np. na łamach „International Journal of Molecural Sciences” w 2021 roku opublikowano szeroką analizę badań nad grzybami leczniczymi. Współcześni naukowcy odkrywają to, co dawni lekarze i znachorzy od tysiącleci znali i stosowali z dobrym skutkiem.

Najważniejsze składniki grzybów i ich zastosowanie

polisacharydy budują ściany komórkowe;
alfa-glukan i beta-glukan odbudowują utraconą odporność i spowalniają procesy starzenia.

Zawarte w grzybach związki wspierają „mikroflorę” bakteryjną jelit. A że od zdrowych jelit zależy odporność i zdrowie całego organizmu, to zacznij od tego już teraz, nie czekając na dolegliwości.

Dlaczego „mikroflorę” też zamykamy w cudzusłowie? Zarówno z własnych spostrzeżeń i przemysleń jak też  z innych naszych publikacji powienieneś/powinnaś wiedzieć, że to, co można spotkać w jelitach nie przypomina krzaczków lecz zwierzątka, a więc nie flora lecz fauna.

Gaś stany zapalne

Najważniejsze co możesz dla życia w zdrowiu robić to niedopuszczać do powstawania i rozwijania się staów zapalnych, a jeśli już są to gasić je w zarodku. Grzyby możemy wykorzystywać także dla wygaszania stanów zapalnych. A że stany zapalne towarzyszą większości chorób to gaszenie stanów zapalnych wygasza każdą z chorób, także nowotworowe, reumatyczne, krążeniowe, zwyrodnieniowe, alergiczne…

Wrośniak różnobarwny – Trametes versicolor (L.) Loyd

Ostatnio wykradacze cudzych publikacji rozpowszechniają w internecie i prasie występujące niemal na całym świecie grzyby z rodziny żagwiowatych, które w literaturze występują pod wieloma nazwami. Najczęściej spotykane to: Coriolus versicolor, Polyporus versicolor, Boletus versicolor. Nazwa łacińska Trametes versicolor pochodzi od wyglądu, co można przetłumaczyć na: cienki wielokolorowy.

W tradycyjnej medycynie chińskiej wrośniak różnobarwny znany jest pod nazwą yun zhi – w tłumaczeniu: „grzyb chmura” i ma długą historię stosowania. O leczniczych właściwościach tego grzyba pisał już w XVI w. chiński lekarz i farmaceuta Li Shi Zhen. Już wówczas wiedziano, że ten grzyb przynosi korzyści dla zdrowia i zapewnia długie życie. W chińskiej i japońskiej medycynie pijano herbatę z suszu wrośniaka, która pomagała w chorobach płuc, wzmacniała psychikę, dodawała energii. Właściwości prozdrowotne wrośniaka zostały potwierdzone przez współczesnych naukowców.

W Polsce wrośniak różnobarwny znany jest pod nazwami: żagiew różnobarwna, skórzak różnobarwny, huba różnokolorowa, hubczak różnobarwny, a jego angielska nazwa „turkey tail” odnosi się do jego wyglądu i tłumaczy się na: „indyczy ogon”.

Gatunki tej grupy grzybów spotykamy w lasach, parkach,  sadach, na obumierających pniach drzew, zazwyczaj liściastych, ale na iglastych zdarzają się także. Ze względu na twardą strukturę uznawane za niejadalne, jednakże nie są trujące, co jednak nie zwalnia z odpowiedzialności i roztropności.

Co kryje w sobie ten grzyb

– polisacharydy PSP (peptyd polisacharydowy) oraz PSK (polisacharyd K), to one odpowiadają za większą część działań prozdrowotnych grzyba;
– beta-glukany (również należące do polisacharydów): β-1,3-glukan i β-1,4-glukan;
sterole (ergosterol, fungisterol i β-sitosterol);
– cukry proste (mannoza, ksyloza, galaktoza), glikoproteiny (kompleksy białkowo polisacharydowe);
– związki fenolowe, terpeny i kwasy tłuszczowe;
– witaminy z grupy B;
minerały.

W czym pomaga

Tradycyjna Medycyna Chińska od tysięcy lat wykorzystuje grzyb chmurę do wzmacniania układu odpornościowego, wspomagania pracy wątroby, gaszenia stanów zapalnych we wszelakich chorobach, także tych najczęstszych, jak: reumatoidalne zapalenie stawów, problemy trawienne, choroby dróg moczowych, zapalenia nerek i prostaty, astma, bezsenność, zmęczenie psychiczne… Zakres zastosowań jest ogromny, obejmuje nawet działanie przeciwcukrzycowe i obniżanie ciśnienia krwi. Jednakże wymienianie chorób, które ustępują pod wpływem grzybów nie ma sensu, bo medycy Wschodu nie zajmują się chorobami, lecz człowiekiem – doprowadzają do równowagi w organizmie tego, co zostało zaburzone.

To, iż zdrowie jest równowagą to nasi czytelnicy wiedzą, gdyż wyjaśniałem to w wielu miejscach. Nowym polecamy uważne przeczytanie pozostałych zgromadzonych tu artykułów.

Wspomagaj układ immunologiczny

Nazwa „indyczy ogon” pasuje do pojedynczego grzyba, jednakże grzyby te występują w koloniach, jakby w chmurach, czasem ogromnych, więc nazwa „grzyb chmura” jest nam bliższa. Grzyby tej rodziny zbieramy od dawna i stosujemy dla łagodzenia stanów zapalnych i wzmacniania odporności, czyli w celach prozdrowotnych.

Natomiast coraz więcej poszkodowanych agresywnymi terapiami stosuje je do łagodzenia negatywnych skutków chemio- i radioterapii. To nie dziwi, bo w wielu badaniach oraz stosowanych terapiach sugeruje się możliwość wykorzystania niby natury wraz z chemioterapią. Niby natury, bowiem hasła z naturą i grzybami leczniczymi w tle wykorzystywane są do zwiększania sprzedaży farmaceutyków, parafarmaceutyków, suplementów, preparatów… My przemysłowych wytworów i przetworów nie stosujemy i nie polecamy. Szkoda, że tak mało osób korzystało z Darów Natury do wspomagania organizmu gdy byli zdrowi czy w początkowych zwiastunach choroby. Jednakże najbardziej bulwersuje kaleczenie języka nazywaniem łagodzenia skutków agresywnych terapii „wspomaganiem” tychże terapii.

Wybieraj świadomie

Oczywiście możesz wyniszczać organizm swój i swoich bliskich, także „twojego” dziecka i bawić się we wspomaganie Darami Natury, ale wtedy nie waż się nas niepokoić swoimi problemami.

Do nas pisać i dzwonić możesz tylko wówczas, gdy już zacząłeś/zaczęłaś zaprzestawać wyniszczania. Zapraszamy tylko tych, którzy zrobili już pierwszy krok. My stosujemy zioła i grzyby z najlepszym skutkiem i dzielimy się doświadczeniem naszym i naszych bliskim, ale chętnie przytoczymy tu także Wasze doświadczenia.

Pod skriptum

Na ile twoje dziecko jest twoje

Słowo „twojego” w odniesieniu do dziecka jest w cudzysłowie po to, by skłaniało do zastanowienia czyje ono jest w istocie, bo już coraz  wyraźniej widać, że bardziej jest własnością koncernów i będących na ich usługach medyków i polityków niż tak zwanych „rodziców”. A to z kolei słowo jest w cudzysłowie, bo coraz więcej wskazuje na to, że prawdziwi rodzice są już rzadkością.

Serotonina z ogrodu i trawnika [184]

Ogrody, lasy, łąki kuszą świeżością zieleni, intensywnością barw, obfitością kwiatów, głębią zapachów roślin i gleb… Kontakt z nimi otwiera serce, wycisza umysł, poprawia nastrój… Wiedzą to pasjonaci zielarstwa, ogrodnictwa, warzywnictwa, sadownictwa…

Neurobiolog Christopher Lowry kilkanaście lat temu odkrył, że powszechnie występujące w ziemi bakterie Mycobacterium vaccae zwiększają poziom serotoniny w naszych mózgach. Bakterie te szczególnie dobrze rozwijają się w glebie wzbogaconej kompostem. Wdychamy i połykamy je podczas prac pielenia i przekopywania ziemi. To tylko jeden ze sposobów w jaki Natura odwdzięcza się za traktowanie jej z szacunkiem.

Dowodów złotych zasad wzajemności jest wiele. Uważni czytelnicy zapewne znajdują je w moich artykułach. Od teraz po serotoninę idź do ogrodu, na trawnik, nigdy więcej do sklepów nazywanych „aptekami”.

A więc wiosna pełną parą i choć minął już czas oskoły i podbiały już przekwitły nadal „rządzi” żółte, bowiem kwitną forsycje, mniszki, żonkile, tulipany… Mniszki będą jeszcze długo nam towarzyszyć, ale na maść z żółtych tulipanów to już ostatni dzwonek.

O właściwościach prozdrowotnych forsycji pisałem już w tej witrynie, jednakże kolejne PLAN-demie wymagają przypominania niekwestionowanych królowych wiosennych ogrodów i walorów prozdrowotnych darów, którymi nas hojnie obdarzają.

Zanim nastała era ogłupiania i wyniszczania przemysłowymi farmaceutykami w fitoterapii stosowano forsycję, wykorzystując wszystkie jej części: kwiaty, liście, owoce, nasiona, korę, korzenie, bowiem forsycja w Tradycyjnej Medycynie Chińskiej jest nie tylko znana, ale wręcz popularna. Wprawdzie nie ta ozdobna, wysadzana na klombach, lecz forsycja zwisła (forsythiae suspensa), ale i z tej z klombu herbatka jest korzystniejsza od wszystkich przemysłowych.

Owoce forsycji wykorzystywane są przeciw pasożytom, w stanach zapalnych skóry, regulowaniu cyklu menstruacyjnwego…

Liście forsycji – w nadciśnieniu, biegunkach, nowotworach…

Korzenie – w żółtaczkach, gorączkach, przeziębieniach…

Zazwyczaj o forsycji pisują, że ma właściwości antyoksydacyjne i przeciwalergiczne, że uszczelnia naczynia krwionośne, że obniża poziom glukozy w krwi, że stabilizuje strukturę włókien kolagenowych i elastylowych… Forsycja właściwości prozdrowotnych ma wiele więcej, ale nie chcę licytować, kto więcej wypisze lecz zachęcić do stosowania, nawet jeśli nic ci nie dolega, bowiem warto choćby tylko dla zapewnienia sobie zdrowych stawów i pięknej cery.

Działanie przeciwzapalne, przeciwnowotworowe i bakteriobójcze forsycji potwierdzili nawet naukowcy. A tym, co wyróżnia forsycję spośród wielu innych roślin jest zaskakująco duża zawartość rutyny, bo aż do 1%. Skarb ten kryje się w kwiatach, a rutyna najlepiej rozpuszcza się w occie. Aby ją wydobyć zamiast naparu czy nalewki lepiej zrób wyciąg octowy. A jeśli nie wiesz jak odwdzięczyć mi się za te słowa rozważ podarowanie mi słoiczka maści tulipanowej, buteleczki olejku narcyzowego, czy octu forsycjowego…

Potrójne przypomnienie: tulipany, forsycja, oskoła… [183]

Żółte tulipany

Teraz w kwiaciarniach królują tulipany, wkrótce pojawią się też w ogródkach. Przypominam więc o zaopatrywaniu się w cebulki tulipanów do posadzenia w ogródku. Nie tylko dla ozdoby, także z przeznaczeniem na maść tulipanowobrzozową.

Maścią z żółtego tulipana i popiołu z kory z brzozy wietnamscy żołnierze smarowali ciało poranione odłamkami granatów. Pod jej wpływem organizm wyrzucał zalegające w ciele małe i duże stalowe odłamki. Ten cudowny środek warto wykonać i mieć pod ręką np. na wypadek wbicia się drzazgi w ciało, czy pod paznokieć. Z taką maścią unikniemy interwencji chirurgicznej i powikłań pooperacyjnych.

Oskoła – brzozowik

Na przełomie lutego i marca ruszają soki w drzewach. Czym więcej ciepła tym wcześniej zaczynają krążyć. Najwcześniej w klonach, jaworach, brzozach. To najlepszy środek oczyszczenia i wzmocnienia organizmu. Potrzebny każdemu, w każdym czasie, a szczególnie po zimie. Wtedy Natura daje go nam w wielkiej obfitości. Ceniono go w dworach i w wiejskich chatach.

Pozyskiwanie brzozowiku, znanego też pod nazwą „oskoła” opisał we wspomnieniach zatytułowanych „Szczenięce lata” tfórca hasła: „cukier krzepi”. Kasiora, którą go wynagrodzono za tę kłamliwą, podstępną, wrogą nam propagandę przewyższała wynagrodzenie ówczesnego prezydenta Polski.

Od Wielkanocy szła wiosna wielkimi krokami. Po ogrodzie, po lasach, wszędzie stały drewniane korytka pod naciętymi brzozami. W kredensie panował wielki ruch: wiadra soku brzozowego, do którego dodawano rodzynek, wlewano do butelek i wysyłano do lodowni; mimo korków umocowanych drutem i zasmolonych, połowę butelek zwykle rozrywał fermentujący płyn. Resztę chłodnego z lodu „brzozowiku” spijaliśmy w upały letnie, przy czym odkorkowywanie należało do kunsztu starego Karola.

Opis tfórcy cukrowej propagandy wymaga korekty o dwie uwagi praktyczne:

  1. Wraz z wypuszczaniem przez drzewa pierwszych listków sok przestaje wypływać. Tak więc czas świąt Wielkanocnych to nie początek lecz koniec sezonu pozyskiwania brzozowego soku, brzozowiku, oskoły. Kiedy więc zacząć zbierać oskołę? Od końca lutego, przez cały marzec, aż do wypuszczenia przez drzewa pierwszych listków, czyli do Wielkanocy, niezależnie kiedy w danym roku wypada. Ja zazwyczaj zaczynałem zbierać oskołę 1 marca, czasem 8 marca, ale wielokrotnie obserwowałem, że z ran po wycinaniu gałęzi, albo ściętych pni sok obficie spływał już w lutym.
  2. Nie kaleczymy drzew, jak w przytoczonych wspomnieniach. Wystarczy wywiercić otworek o grubości ołówka. Po kilku dniach czerpania soku zabijamy ten otworek drewnianym kołeczkiem, by drzewa nie wyeksploatować nadmiernie. Proszę też pamiętać o uzgodnieniu pozyskiwania oskoły z leśniczym, z drzew przeznaczonych do wycinki.

    Forsycja

Forsycję znamy głównie z wczesnego zakwitania i cieszenia oczu pięknymi, żółtymi kwiatami. Odmiany ozdobne występują powszechnie, ale wartości prozdrowotne i lecznicze forsycji są mało znane. Najwartościowsza jest forsycja zwisła i każda część rośliny, jednakże najskuteczniejsze są nasiona. Nasiona forsycji zwisłej w medycynach Wschodu stosowane są do wzmacnia odporności i hamowania uwalniania histaminy, a więc przydatne w katarach, alergiach…

Ponieważ także zawierają emodynę, która działa przeciwzapalnie, przeciwbakteryjnie, wykorzystywane są przeciw wirusom grypy i zarazom grypopodobnym.

Forsycją w kompozycji z innymi ziołami radzono sobie z epidemiach z koroną w nazwie, świnią w nazwie, numerem dziewiętnastym w nazwie:
„sarrskof” – rok 2002 – ciężki zespół ostrego oddychania;
„a ha jeden en jeden” – rok 2009;
„merrskof” – rok 2012 – bliskowschodni zespół oddechowy;
„sarrskof dwa” – rok 2019.

Tfurcy tamtych zaraz nie śpią. Nie ustają w wysiłkach tworzenia kolejnej zarazy na bazie zdobytych doświadczeń depopulacyjnych. Przygotowują zarazę bardziej śmiertelną i nawet się z tym nie kryją. Przygotowują też bardziej śmiertelne formy „leczenia”. Nie tylko dla zakażanych zarazą, także dla zakażanych medykamentami. Warto więc zbierać, gromadzić i wymieniać się takimi ziołami i wykorzystać je w zapobieganiu i leczeniu wszelkich zaraz, także depopulacyjnych.

Obszerniejszy opis zalet forsycji znajdziesz w moim artykule z roku 2002 „Prozdrowotny zwiastun wiosny”

Prozdrowotny zwiastun wiosny [127]

Dla smaku, zdrowia, długowieczności [180]

Szafran znamy głównie jako przyprawę, jednakże pamiętać należy, że od dawien dawna stosowany był w medycynie. Oczywiście nie tej plugawej, służącej producentom trucizn i sprzedawcom śmiercionośnych usług, lecz dawnej, budującej odporność. W artykule: Przyprawami możesz pożegnać nawet cukrzycę nazwałem szafran „Ferrari wśród przypraw”.

Link do tamtego artykułu tutaj

Wysuszone znamiona szafranu uprawnego używane są jako przyprawa. Ma postać żółtego proszku i jest najdroższą przyprawą na świecie. Pewnie wielu uważa, że to ze względu na cenę, bowiem 1 kg znamion szafranu uzyskamy z wyskubania 150 tysięcy kwiatów. Jednakże szafran ceniony powinien być ze względu na moce prozdrowotne.

Zazwyczaj o szafranie pisują jako o afrodyzjaku, zalecają go przy nadmiernym apetycie, napięciach przedmiesiączkowych, menopauzie, obniżonej odporności, zwyrodnieniu plamki żółtej…

Stosując szafran kulinarnie nie potrzebujemy chorować i znać medycznych nazw chorób, bowiem przyprawy stosujemy dla lepszego trawienia, dobrego samopoczucia, wzmacniania systemu immunologicznego, czyli naszej odporności. To nasza odporność chroni nas przed zachorowaniami, zapewnia zdrowe funkcjonowanie nawet w skażonym środowisku. Większość chorób dopada osoby słabowite, czyli o lichej odporności. Najważniejsze co możesz robić dla zdrowia to dbać o odporność.

Łyk historii

Właściwości szafranu opisali: Pliniusz (23-79), Dioscorides Pedanius (40-90). Jest jednak starsze źródło wiedzy o szafranie; opisany jest także w staroegipskim zwoju, nazywanym „papirusem Ebersa”.

Papirus Ebersa jest zwojem o długości ponad 20 metrów, szerokości 30 centymetrów i zawiera ówczesną wiedzę z zakresu chorób, chirurgii, stosowania roślin i minerałów. Podano tam ok. 700 lekarstw i 800 sposobów ich przyrządzania. Papirus ten napisany mógł być przed rokiem 1550 p.n.e. (przybliżony czas powstania tego dzieła pozwalają ustalić notatki kalendarzowe, zawarte na odwrocie papirusu). Jednakże fragmenty zawartych tam opisów są odpisem ze źródeł o wiele starszych.

Georg Ebers zakupił ten zwój w 1873 roku od Araba, który twierdził, że znalazł go w 1862 r. w Tebach przy dobrze zachowanej mumii. Ebers opisał znalezisko w wydanej w 1875 w Lipsku dwutomowej publikacji pod tytułem „Papirus Ebersa, hermetyczna księga o lekach Egipcjan, w piśmie hieratycznym”. Pierwszy przekład tego papirusu wydał w 1890 r. Heinrich Joachim, lekarz z Berlina. W 1937 roku Bendix Ebbell opublikował nowe tłumaczenie z dokładną identyfikacją opisanych tam chorób, roślin, minerałów.
Od 1954 do 1963, pod kierownictwem Hermanna Grapowa, papirus Ebersa był częścią wielkiego niemieckiego wydania egipskich tekstów medycznych w ośmiu tomach.
Pierwszym francuskim tłumaczeniem (częściowym) jest tłumaczenie Gustave’a Lefebvre’a, który fragmenty tegoż papirusu w 1956 r. zawarł w Eseju o medycynie egipskiej epoki faraońskiej.
W 1987 roku Paul Ghalioungi opublikował nowe tłumaczenie na język angielski.

Poza leczniczymi i kulinarnymi zastosowaniami szafran stosowany był także do barwienia tkanin (głównie w Chinach i Indiach), a także w perfumerii.

Co szafran zawiera

Szafran, zwany popularnie krokusem – Crocus sativus L., zaliczamy do rodziny kosaćcowatych.

Słupek szafranu zawiera ok. 2% barwnika – krocyny.[1] Smak i aromat szafranu pochodzi od pikrokrocyny, której jest 3-4% oraz safranalu uwalnianego z pikrokrocyny w trakcie suszenia w gorącym powietrzu, gotowania i parzenia.

W dawnej medycynie i ziołolecznictwie ludowym

W dawnej medycynie i ziołolecznictwie ludowym szafran ma długą historię, stosowano go w: skąpym miesiączkowaniu, bólach menstruacyjnych, problemach menopauzy, przewlekłych biegunkach, zaburzeniach trawienia, skurczach jelit, nerwobólach, gorączce, nerwicy, lękach, depresji, padaczce, obniżonym popędzie płciowym, dychawicy oskrzelowej… Szafran także był cenionym środkiem moczopędnym. Później medycy odkryli, że szafran hamuje nowotwory, zapobiega mutacjom. Może dlatego promotorzy depopulacji starają się byśmy szafranu nie znali i nie stosowali.

Odporność, długowieczność, dobry wzrok

Szafran wspiera układ odpornościowy także w zagrożeniach infekcjami. Utrzymuje mózg w sprawności, spowalnia starzenie, usprawnia pamięć i koncentrację. Zapobiega utracie wzroku w starszym wieku i odwraca rozwój chorób powodujących ślepotę. Naukowcy wykazali, że szafran cudownie wpływa na geny regulujące działanie komórek wzrokowych, chroni je przed uszkadzaniem, spowalnia, a nawet odwraca bieg chorób oślepiających, takich jak zwyrodnienie plamki żółtej.

Naukowcy potwierdzają wiedzę naszych przodków o właściwościach szafranu, a te chroniące wzrok tłumaczą wpływem na geny regulujące zawartość kwasów tłuszczowych błon komórkowych, przez co komórki wzroku stają się twardsze i bardziej odporne. Na zwierzętach dowiedli, że dieta szafranowa chroni oczy przed szkodliwym działaniem jasnego światła (co nam doskwiera gdy wychodzimy na słońce) i poprawia wzrok nawet w takich chorobach oczu jak barwnikowe zwyrodnienie siatkówki, które nawet u młodych ludzi może powodować trwającą całe życie ślepotę. Po podaniu szafranu ludziom cierpiącym na związane z wiekiem zwyrodnienie plamki żółtej (powodujące częściową lub całkowitą utratę wzroku) były widziane objawy regeneracji komórek nawet u osób w starszym wieku.

Szafranowa sprawność psychiczna i fizyczna

Szafran działa uspokajająco, znosi nerwice wegetatywne, obniża napięcie mięśni (szkieletowych i gładkich), uspokaja drżenie i pobudzenie ruchowe. Nie upośledza procesów psychicznych i koncentracji jak współczesne leki, lecz usprawnia koncentrację, znosi objawy depresji i stresu, poprawia proces zapamiętywania i odtwarzania informacji.
To, co już starożytni wiedzieli o szafranie i do czego szafran od dawna wykorzystywali teraz potwierdzają naukowcy, polecający go kobietom zmagającym się z występującymi przed miesiączką dokuczliwymi objawami, naukowo nazywanymi „zespołem napięcia przedmiesiączkowego” i wszelkich zaburzeń miesiączkujących z drażliwością, bólem głowy, poczuciem niepokoju.

Afrodyzjak

Szafran pobudza płciowo, więc uważany jest za afrodyzjak. Wzmaga ukrwienie narządów płciowych dzięki temu zwiększa doznania u obu płci.

Komu niewskazany

Zazwyczaj przy wielu środkach niedostatecznie zbadanych podawana jest formułka by nie podawać ciężarnym, karmiącym i dzieciom. Ja pomijam  takie formułki bo nie polecam leczenia, lecz rozsądne wykorzystywanie przypraw w potrawach. Jednakże nikt nie może czuć się zwolniony z odpowiedzialności za każdy swój krok. Działanie każdego składnika każdej potrawy masz znać we własnym interesie. Wtedy żadne leki nie będą Ci potrzebne. Każdy problem możesz zażegnać żywnością. W myśl mędrca uważanego za ojca medycyny: Niech pożywienie będzie lekarstwem. Do zobaczenia w świecie zdrowia dzięki żywności.

[1] Krocyna to ester krocetyny z dwoma cząsteczkami gentiobiozy.

Święta brzucha Anno Domini 2023 [178]

Kolejne święta brzucha za nami. Przedświąteczny szał zakupów był mniejszy niż we wszystkich latach minionych jakie pamiętam. Podniosłości nastroju przedświątecznego nie było nie tylko w centrach handlowych, ale nawet na przedświątecznych spotkaniach „opłatkowych”. Tegoroczne dni przesilenia zimowego i kolejnej rocznicy powitania Zbawiciela to już nie święta, tylko po prostu dni wolne (nie wiem od czego wolne, bo przecież większość i tak nie pracowała).

Przyczyn tego stanu jest wiele. Oprócz tak oczywistych, jak podwyżki cen i ubożenie większości rodzin, czy spadek morale zwierzchników kościołów są też przyczyny nieuprzytomnione:
– trwające od lat celowe zatruwanie powietrza, gleby, wody, żywności;
– coraz mniej słońca i dni słonecznych;
– coraz więcej chmur zasnuwających niebo;
– coraz mniej zadowolenia i radości;
– coraz więcej przemęczenia, nie tylko fizycznego, także emocjonalnego…

O ile przeciążeń fizycznych i ich skutków raczej jesteśmy przytomni i staramy się nad nimi panować, to nad przygnębiającymi nastrojami i przeciążeniami emocjonalnymi zapanować mało komu udaje się.

Długotrwały brak radości i zadowolenia powoduje niedomagania pracy serca, krążenia krwi i limfy, co skutkuje rozstrojem zdrowia w każdym narządzie i niedomaganiem całego organizmu.

Manipulatorzy i zadaniowy

Manipulatorzy usiłują zarządzać wszystkimi dziedzinami naszego życia i coraz bardziej nas uzależniać. My jednak nie musimy bezwolnie poddawać się wyniszczaniu. Nawet jeśli tych procesów i związków nie w pełni rozumiesz nie musisz i nie powinieneś im ulegać, ani poddawać się im.

Manipulować wszystkimi dziedzinami naszego życia usiłują nie tylko systemowi i korporacyjni manipulatorzy, także zadaniowy. Zadaniowcami bywają dręczyciele – dumni, że niszczą dla satysfakcji z niszczenia i głupki – nie rozumiejące co czynią i w czym tkwią. To współcześni następcy kapo z niemieckich obozów zagłady i ormowców z epoki nazywanej socjalizmem. Nie tylko zdemoralizowani karierowicze, często także zwyrodniali kryminaliści, sadyści, bandyci.

Ratunek z Nieba i z lasu

Niebiosa, mimo iż coraz bardziej zasnuwane chemitralsami, czuwają nad nami, a Przyroda ma dla nas ratunek nawet w takich zagrożeniach.

Zima to doskonały czas na zbiór igliwia i szyszek. Sosna, świerk, jodła o tej porze roku mają poziom witaminy C najwyższy. Wspaniałość igliwia i szyszek jest niedoceniana. Wykorzystywać je możemy o każdej porze roku, jednakże zimą jest to niezbędne ponieważ warzywne i owocowe źródła po sezonie ubożeją i zapotrzebowania na witaminy i minerały już nie pokrywają. Zbierajmy więc igliwie i szyszki z gałązek sosny, świerka, jodły, jałowca, a kto może także cedru. Dotykajmy kory drzew z czułością, jak sierści ukochanego psa i kota, dziękując za hojne dary.

Wzmacniający macerat z igliwia i leśne źródło witaminy C
Świeże igliwie zalej czystą, źródlaną wodą i pozostaw na kilka godzin w temperaturze pokojowej. Przecedź, lekko podgrzej i wypijaj małymi łykami w ciągu dnia.

Regenerująca kąpiel z poświątecznej choinki

Zielarze pasjonaci ziół nie marnują. Zbędną już choinkę możesz wykorzystać na kilka rozgrzewających i regenerujących kąpieli. Do tego wystarczy woda, garnek, iglaste gałązki i wanna.

Dwie garści pociętych gałązek świerka, jodły, sosny, jałowca, zalej wodą na kilka godzin. Potem pod przykryciem, najwolniej jak możesz podgrzewaj i gotuj jak najwolniej co najmniej kilkanaście minut, a nawet dłużej. Odcedź płyn do wanny z przygotowaną kąpielą i zanurz się dopóki temperatura odpowiednia, a w miarę stygnięcia upuszczaj chłodnej, a dopełniaj gorącą wodą. Rozkoszuj się kąpielą, podziwiaj piękny kolor i przyślij mi krótki opis swoich wrażeń. Napisz jaki to był kolor i jak ta kąpiel wpłynęła na Twój organizm.

Igliwiowa kąpiel odświeży, odpręży, uspokoi, orzeźwi…  Znasz kogoś, kto tego nie potrzebuje? Pomocna w przeziębieniach, katarach, przemarznięciach, bólach reumatycznych, problemach krążeniowych i dychawicznych, także w astmach (oskrzelowej i sercowej), suchotach, gruźlikach (płuc i innych narządów)…

Nasi przodkowie rozkładali iglaste gałązki w mieszkaniach i spiżarniach. My także rozkładajmy je, np. na kaloryferach, pod łóżkami, by ich dobroczynne fitoncydy roztaczały się na mieszkanie i na nas. Wykorzystujmy je także w kąpielach.
Czym więcej czerpiemy z Natury, tym odporniejsi stajemy się na bandyckie ataki depopulacyjne.

Nietrudno zauważyć, że dzieci dużo przebywające w otwartych przestrzeniach są zdrowsze i odporniejsze od dzieci dużo przebywających w pomieszczeniach. Łapcie więc termosy z ziołowymi naparami rozgrzewającymi i wraz z dziećmi pędźcie do lasów wdychać iglaste aromaty odporności i długowieczności.

O wykorzystaniu szyszek sosnowych dla astmatyków pisałem w książkach i wspominałem przy różnych okazjach. Na tej stronie też w artykule: „Przez życie na świni i ze świnią w tle„, w podrozdziale: Tajemna mikstura z sosnowych szyszek – link do tego artykułu tutaj

Ratowała naszych dziadków zsyłanych na Sybir! Niech ratuje nas, nasze dzieci i wnuki

Niechlubny rekord świata [175]

W Polsce medycy są tak bardzo pazerni i nienasyceni zysków z okaleczania pacjentów i pacjentek, że celowo fałszywie „diagnozują”. Naiwnie im ufających kwalifikują do niepotrzebnych zabiegów chirurgicznych. Nie tylko chirurdzy i ortopedzi tak postępują. O ile o niepotrzebnych zabiegach chirurgicznych, np. kolan, wiesz już z różnych źródeł, to o niechlubnym rekordzie świata ginekologów i położników być może czytasz po raz pierwszy. Podkreślić pragnę, że szkody wyrządzane przez ginekologów i położników są największe.

Okaleczenie matki jest poważnym uszczerbkiem na zdrowiu nie tylko jej, także dziecka i całej rodziny. Uszczerbkiem na zdrowiu nie tylko fizycznym, także psychicznym. I choć cierpiących z tego powodu jest przytłaczająca większość to świadomych tego jest niewielu.

O ile z niepotrzebnie zoperowanym kolanem i wstawionym tam implantem możesz nieźle funkcjonować, to po rozkrojeniu brzucha, z uszkodzonym splotem słonecznym, zniszczonymi meridianami (głównego regulatora, nerek, żołądka) powstają zaburzenia, jakich większość nie jest świadoma, choć ich doświadcza, zazwyczaj dotkliwie.

Medycy w swej pazerności osiągnęli już pięćdziesiąt procent cesarskich cięć – najwięcej na świecie. Skąd ten niechlubny rekord świata? Czyżby w Polsce tak dużo kobiet nie było zdolnych urodzić siłami natury? Coraz więcej już tak, a to poprzez głupkowate mody – głównie: ubiory wychładzające strefę nerek i jajników, oraz żywność, która zamiast żywić i dbać o właściwą termikę zatruwa, wychładza, wyniszcza…

Nasze pokolenie pamięta takie fakty (lub opowieści o nich), jak to matkom (z pokolenia naszych matek i babek) zdarzało się urodzić w polu. Owinęły dziecko w chustkę z głowy, opatuliły zapaską, nakarmiły piersią, położyły na granicy i kontynuowały prace polowe. Gdy miały blisko to zaniosły dziecko do domu,  by tam je umyć, nakarmić, opatulić i wracały w pole kontynuować żniwa lub wykopki.

Obecnie zarówno te, które nie mogą zajść w ciążę i te, które mają trudności z donoszeniem ciąży, jak też ciężarne są oszukiwane przez medyków żądnych jeszcze więcej kasiory, a wspiera ich i procederowi patronuje polskie towarzystwo ginekologów i położników. Czy na pewno ono jest polskie? Jeśli nazwa polskie wynika z tego, że jest ono w Polsce, to jako przymiotnik winno być pisane z małej litery.

Obłudnicy „rozpoznają” tak zwany „przenonoszony stan po poczęciu” i inne fałszywe „wskazania” do cesarskiego cięcia i generują wczesne, późne i odległe powikłania po cięciach chirurgicznych, nazywanych cesarskimi. Tymczasem w Polsce doktor uczący studentów i lekarzy oraz zainteresowane osoby sposobów rozpoznawania czasu jajeczkowania i czasu płodności. Znacie go może, albo przynajmniej słyszałyście o nim? A powinniście, gdyż Jego umiejętności przeszkadzają tym, którzy zamiast porodów naturalnych promują i proponują cesarskie cięcia.

Prawdziwa Wiedza zawsze przeszkadzała w merkantylnych interesach. Tym razem Wiedza przeszkadza tym, którzy proponują parom inseminację lub zapłodnienie poza ich organizmami.

Czy tylko dla kasiory? Nie tylko. Także po to, by bez wiedzy ufających im par wybrać narodowość niemowląt dla nich produkowanych. Czy w tej sytuacji zdani na łaskę i niełaskę medyków są czy nie są „rodzicami”? Przecież nie urodzili, lecz kupili od medyków.

Jako genealog często spotykam zapis w księgach metrykalnych: „rodziców niewiadomych”, gdyż zgłaszający zgon nie znali rodziców zmarłego. To jednak nie znaczy, że sam zmarły rodziców nie znał. Teraz termin „rodziców niewiadomych” rozszerzyć trzeba będzie także na dzieci produkowane w medycznych przedsiębiorstwach.

Zapłodnienia pozaustrojowe aplikowane są parom, u których nie stosowano naturalnych metod przywracania płodności. Jako niepłodne kwalifikowane są bardzo często małżeństwa, które nie wiedzą, że jajeczkowanie zdarza im się bardzo rzadko. Bywa nawet, że raz na dwa lata. Rolą lekarza jest pomoc w oznaczeniu czasu jajeczkowania, kiedy możliwe będzie normalne poczęcie dziecka, w akcie małżeńskiej miłości.

Do wspomnianego doktora przybywają pary, które już co najmniej rok były „leczone” medycznymi metodami, w tym inseminacją i zostały zakwalifikowane już do zapłodnienia pozaustrojowego. Zostają rodzicami bez medycznych „sztuczek”, powszechnie nazwanych „leczeniem” niepłodności.

We wrześniu br. doktor ten występował na konferencji „Rolnictwo ekologiczne szansą dla rolników i konsumentów. Doktor ten był przewodniczącym Zarządu Głównego Stowarzyszenia Producentów Żywności Metodami Ekologicznymi. Był kandydatem na doradcę ministra rolnictwa i premiera. Był kandydatem na ministra zdrowia. Dlaczego tylko kandydatem? Ponieważ zdrowa gleba, zdrowe rośliny, zdrowe zwierzęta, zdrowe środowisko to warunek zdrowia człowieka i społeczeństwa. A przecież nie o to chodzi głupkom i sprzedawczykom rządzącym krajami i narodami, a tym bardziej bandytom zarządzającym rządzącymi. Także tym na których wrzucasz kartki do urn.

Wrzucanie kartek to Twoje prawo i Twoja wola, ale dlaczego czynność wrzucania kartek w szparę skrzynki nazywasz „wyborami”? Na wypadek gdybyś nie rozumiał/nie rozumiała czym są, a czym nie są wybory, to przypominam, że prawdziwych wyborów dokonujesz codziennie w swoim sercu.

Ziołowa regeneracja płuc [174]

Niewiele jest narządów nie odpoczywających, pracujących bezustannie od narodzin do śmierci. W szkołach nie uczą  szanować serca i płuc, by jak najdłużej i jak najlepiej nam służyły. Zamiast tego rozpowszechniają przeszczepy. Nie tylko tych narządów, ale wszelkich. Początkowo pobierano je z ofiar wypadków i specjalnie do tego celu prowadzonych hodowli. Teraz wypruwa się je z dzieci uśmiercanych w tym celu.

W dzieciństwie uczono mnie, że oddychamy powietrzem, później, że wdychamy tlen, a wydychamy dwutlenek węgla. Z dzieł mędrców Wschodu, dowiadywałem się o oddychaniu praną. W naszej kulturze tajemnej energii życiowej nazywanej „praną” nie rozumiano. Obecnie słowo „prana” spotkać można nawet w popularnych piśmidłach. Mimo to pojęcie prany dla ogłupianych mas tak zwanego Zachodu nadal jest niepojęte. Niewiele też wiemy o płucach. Mają dostarczać komórkom powietrza bogatego w tlen i wydalać powietrze zużyte, ubogie w tlen, a bogate w dwutlenek węgla. Jednakże płuca zaangażowane są nie tylko w oddychanie, także w filtrowanie szkodliwości zawartych we wdychanym powietrzu. Płuca są niezwykle złożone, ale i delikatne. Nadmiar toksyn i infekcji zagraża ich zdrowiu i powoduje choroby obniżające jakość życia i śmierć.

Z toksynami naturalnie występującymi w powietrzu nasz organizm sam sobie radzi. Nie potrzeba mu w tym pomagać, wystarczy nie przeszkadzać. Czym odporniejszy organizm tym lepiej sobie radzi. Wspomagają nas rośliny, wśród których oddycha się lżej i żyje się zdrowiej. Jako najkorzystniejsze najbardziej rozpowszechnione były paprocie. Tym razem będzie jednak o roślinach stosowanych wewnętrznie.

Lebiodka. Oregano. Zawiera dużo kwasu rozmarynowego i karwakrolu. To przeciwutleniacze pomagające zatrzymać produkcję histaminy w przypadkach alergii oddechowych. Działa przeciwzapalnie, wykrztuśnie, pomaga oczyszczać drogi oddechowe. Olejek eteryczny z liści oregano jest skuteczny w infekcjach bakteryjnych, grypach, przeziębieniach, grypopodobnych plaaandemiach.

Tymianek. Tę znaną przyprawę kulinarną od zawsze polecam także do łagodzenia podrażnień i zatorów w drogach oddechowych. Olejek eteryczny tymianku działa antybiotycznie, przeciwgrzybiczo, przeciwzapalnie. Wzmacnia układ odpornościowy i wspomaga oczyszczanie płuc. Spróbuj herbatki tymiankowej i przekonaj się.

Szałwia. Leczy podrażnienia płuc. Zawarte w szałwii związki przeciwbakteryjne i detoksykujące ułatwiają pozbywanie się toksyn z płuc. Przynosi ulgę w oddychaniu. Od zawsze stosowana w mieszankach ziołowych, także do płukania ust i gardła. Łagodnie obniży poziomu cukru i cholesterolu w krwi. Pomocna w nadmiernej potliwości.

Babka. Odwieczny potężny środek przeciwdziałający podrażnieniu błon śluzowych w płucach, gardle, kaszlu. Zawiera antybiotyki i substancje przeciwzapalne.

Korzeń lukrecji. To tradycyjne chińskie zioło lecznicze, popularne na całym świecie ze względu na liczne lecznicze właściwości. Dodawane do większości mieszanek ziołowych. Zawiera związki przeciwzapalne, przeciwbólowe, zmniejszające zapalenie w drogach oddechowych i gardle. Pomaga zmiękczyć błony śluzowe organizmu, w tym także pokrywające płuca i gardło. Środek wykrztuśny i przeciwbakteryjny. Pomoże pozbyć się nadmiaru flegmy, ułatwi oddychanie, zwiększy odporność immunologiczną na wirusy i bakterie. Dostarczy organizmowi flawonoidów (przeciwutleniaczy hamujących uszkodzenia komórek, zapobiegają rakowi płuc).

Eukaliptus. Orzeźwiający aromat eukaliptusa był używany od setek lat jako uzupełnienie dla zdrowia płuc. Przynosi szybką ulgę w kaszlu i podrażnieniau nosa. Substancja czynna w eukaliptusie, cyneol daje efekt wykrztuśny i przeciwzapalny. To pomaga w zapaleniu oskrzeli, astmie, przeziębieniu.

Mięta. Olejek eteryczny mięty zawiera mentol, popularny składnik różnych metod leczenia chorób płuc. Rozluźnia mięśnie gładkie dróg oddechowych, ułatwiając normalne oddychanie. Jest antyhistaminą i detoksyfikatorem, wspomaga organizm w alergii oddechowej.

Dziewanna. Liście i kwiaty dziewanny mają aktywne substancje pomagające wzmocnić i oczyścić płuca. Ekstrakty dziewanny sprzyjają eliminacji toksyn, ograniczają nadprodukcję śluzu, Łagodzą stan zapalny.

Przyprawami możesz pożegnać nawet cukrzycę [173]

Najtragiczniejszymi plagami rujnującymi zdrowie i pogarszającymi jakość życia są: wywołująca cukrzycę przemysłowa „żywność” wraz z wywołującym cukrzycę „leczeniem”. Nie da się nie zauważyć, że cukrzyca jest skutkiem „stylu” życia opartego na przemysłowej „żywności” i „farmaceutykach”. W ciągu jednego pokolenia zapadalność na cukrzycę zwiększyła się pięciokrotnie. Tragizm tej katastrofy pogłębia naiwność współczesnego pokolenia. Jakże wielu naiwnie wierzy, że nie musi szanować zdrowia, bo ze wszystkich chorób „wyleczą” ich medycy syntetycznymi truciznami, które w swym zadufaniu nawet nazywają „lekami”.

Poziom cukru w krwi można ustabilizować cynamonem

O prozdrowotnej mocy przypraw, w tym cynamonu mówiłem i pisałem przy różnych okazjach w wielu miejscach. Tu przypomnę, że poziom cukru w krwi można ustabilizować cynamonem. Nie umniejszam roli diety opartej na produktach nie wywołujących gwałtownego wyrzutu insuliny, jednakże przypominam moc jednej z powszechnie dostępnych i tanich przypraw.

Magiczna kora cynamonowca

Cynamon to sproszkowana kora cynamonowca. Przyprawę pozyskuje się z wysuszonej na słońcu kory młodych pędów cynamonowca cejlońskiego (drzewa wciąż rosną dziko na Sri Lance, skąd pochodzi najwięcej najlepszego cynamonu na świecie). Podczas suszenia kawałki kory zwijają się z obu stron, tworząc rodzaj podwójnych rurek, i nabierają charakterystycznego brązowozłocistego koloru. Cynamon ma silny, aromatyczny zapach, ostry korzenny, zarazem gorzkawy i słodki smak. Po zmieleniu nabiera ostrości. Poprawia apetyt i przyspiesza trawienie.

Zapach i smak cynamonu kojarzymy głównie ze świątecznymi wypiekami, jednakże ta przyprawa powinna gościć w naszej kuchni na co dzień. Cynamon rozgrzewa organizm i chroni przed infekcjami bakteryjnymi. Zwiększone spożywanie cynamonu obniży ryzyko zachorowania na cukrzycę poprzez stabilizowanie poziomu cukru w krwi. Zatem śmiało dodawaj cynamonu do różnych potraw.

Doceniany przez większość wielkich cywilizacji

Cynamon był doceniany przez większość wielkich cywilizacji ze względu na ciepły i słodki smak oraz subtelny aromat zwiększający przyjemność spożywania potraw z jego dodatkiem. O ile w Europie cynamon stosuje się zwykle do dań słodkich (wypieków, kompotów, deserów…), to już w Azji doprawia się nim potrawy z mięs.

Cynamon możemy wykorzystywać do potraw na słodko, takich jak naleśniki, owsianki, kluski, ciasta, ale także do pieczonych mięs, gulaszy warzywnych, szaszłyków… i wielu innych potraw.

Cynamonem można przyprawiać wszystkie potrawy słodzone, ale także podnosi smak szynki, kotletów, bitek, farszu do drobiu i pierogów. Nadaje się do gotowanej ryby (nawet niewielka ilość przyprawy usuwa charakterystyczny rybi zapach), jarzyn, np. marchwi, dyni, cukinii. Kawałki cynamonu można dodawać do marynat, kawy, kompotów, grogu, nalewek, grzańca…

Cynamon wchodzi również w skład mieszanek korzennych (np. do piernika). Dobrze łączy się z pieprzem, gałką muszkatołową, czosnkiem…

Ferrari wśród przypraw

Ze względu na cenę Ferrari wśród przypraw to szafran, lecz ze względu na zakres zastosowań, Ferrari wśród przypraw to cynamon, który de facto niegdyś też był droższy od złota. Ponadto cynamon to także Ferrari wśród roślin o największej zawartości przeciwutleniaczy (pięciokrotnie więcej niż w owocu granatu). Wyrażając tę moc wskaźnikiem ORAC (Oxygen Radical Absorbance Capacity) potencjał oksydacyjny cynamonu wynosi ponad 267 500, tymianku i majeranku ponad 27 000, mięty prawie 14 000, orzechów włoskich ponad 13 500.

Jak cynamon stabilizuje poziom cukru w krwi

Cynamon pomaga ustabilizować poziom cukru w krwi poprzez stymulowanie receptorów hormonu insuliny i zwiększanie ich wrażliwości na ten hormon, co skutkuje obniżeniem stężenia cukru w krwi. W rezultacie organizm potrzebuje mniej insuliny, więc przestaje być eksploatowany na jej nadprodukcję. Odciąża to trzustkę, usprawnia metabolizm, łagodzi stany zapalne…

Olejki eteryczne i inne związki

Cynamon zawiera od 0,5 do 1% silnych olejków eterycznych, słynących z właściwości przeciwdrobnoustrojowych, bardzo skutecznych w hamowaniu rozwoju bakterii i drożdży, w tym Candida albicans (drożdżak wywołujący grzybicę).

Zawartych w olejkach cynamonu związków nie wyliczam, bo nie mam ciągot w kierunku pracy naukowej, a jedynie zachęcam do stosowania cynamonu gdzie się da i dzielenia się efektami tej zmiany. Mam nadzieję, że wielu zauważy, że już sam zapach cynamonu stymuluje obszary mózgu odpowiedzialne za zdolność koncentracji i pamięć.

 Przysłuż się domownikom i gościom

Sproszkowany cynamon źle znosi długą obróbkę cieplną, dlatego lepiej dodawać go pod koniec gotowania. Natomiast laski cynamonu lepiej znoszą wysokie temperatury.

Przyprawiając dania cynamonem, wyświadczysz przysługę domownikom i gościom, ponieważ cynamon stymuluje ślinianki i błonę śluzową żołądka, oraz ułatwia trawienie.

Cynamon, jak każde przyprawy należy przechowywać w chłodzie i zaciemnionym, hermetycznie zamkniętym pojemniku. Jeśli przyprawy, także cynamon utraciły intensywność zapachu, utraciły też moc oddziaływania.

 Cynamon cynamonowi nierówny

Cynamon przed zmieleniem ma postać ruloników o grubości ołówka. Są to arkusiki wysuszonej kory cynamonowca, drzewa rosnącego w azjatyckich tropikach.

Najcenniejsze cynamonowce pochodzą z Cejlonu i Chin i nieco różnią się od siebie. Cynamon cejloński ma kolor żółtobrązowy, a ruloniki z cienkich arkusików. Cynamon chiński jest ciemniejszy, ma kolor bardziej czerwony, a ruloniki z grubszych arkusików, jest też mniej słodki, ma posmak gorzkawy. Jednakże ważniejszą różnicą jest zawartość rozrzedzającej krew kumaryny. Znacznie więcej kumaryny zawiera cynamon chiński, nazywany także kasją.

Cynamon chiński należy stosować z umiarem. Polecam bardziej bezpieczny cynamon cejloński.

Aby wyciągnąć z cynamonu wymienione wyżej dobrodziejstwa wystarczy spożywać pół łyżeczki cynamonu dziennie.

Cynamonowe przepisy

Cynamonowa owsianka z jabłkiem i orzechami

Płatki owsiane zalej ciepłą wodą i poczekaj, aż napęcznieją. Dodaj do nich grubo utarte jabłko, posiekane orzechy włoskie i łyżeczkę cynamonu. Wymieszaj.

Owsiankę możesz również przygotować na ciepło – dodając zamiast wody ciepłe mleko.

Cynamonowa ciecierzyca

Posiekaną cebulkę, starty imbir oraz czosnek podsmaż na oliwie lub maśle. Dodaj łyżeczkę cynamonu, mielony kminek, kurkumę, kolendrę, kardamon, paprykę (ostrą i słodką). Smaż 2-3 minuty, dolej niewielką ilość mleczka kokosowego. Dodaj wcześniej ugotowaną ciecierzycę, pokrojoną w kosteczkę dynię i pomidorowy (przecier, koncentrat, pulpa, pasata). Gotuj około 20 minut, co jakiś czas mieszając (w razie potrzeby można dolać trochę wody). Pod koniec gotowania dorzuć liście szpinaku, bazylii, pokrojoną natkę pietruszki.

Niedoceniana przyprawa – Sumak [172]

Niegdyś przyprawy były trudno dostępne, więc także drogie. Dziś wiele przypraw dostępnych jest na wyciągnięcie ręki. Mamy je w kuchni, ale mało znamy ich właściwości i w niewielkim stopniu wykorzystujemy. O przyprawach można wiele pisać, jednakże od pisania zdrowia nie przybywa, więc ograniczam się do encyklopedycznego minimum.

Przyprawy zazwyczaj dodajemy potraw by wzbogacić ich smak, zapach, kolor. Jednakże dawniej  głównym przeznaczeniem przypraw było wspomaganie funkcji trawiennych i pracy różnych układów naszego organizmu. Czy uda mi się nakłonić czytelników do prozdrowotnego wykorzystywania przypraw?

Jako, że przyprawy są też naturalnymi konserwantami, producenci żywności stosują je dla poprawy wyglądu i przedłużenia trwałości potraw.
Przyprawy od starożytności stosowano zarówno w celach kulinarnych i medycznych jak też kulturowych. Niektórym przyprawom przypisywano działanie magiczne, niektóre wykorzystywano do sporządzania napojów miłosnych, we wszystkich kulturach świata przyprawy stosowano jako leki i środki przeciwbólowe i przeciw infekcjom.

Przyprawy o właściwościach przeciwbólowych i uśmierzających ból opiszę oddzielnie. Oddzielnie też opiszę przyprawy o właściwościach łagodzenia infekcji i ochrony przed infekcjami. Tu skupiam się na przyprawie mało znanej, choć jej walory smakowe i zdrowotne doceniali już starożytni Rzymianie.

Sumak garbarski, Sumak octowiec (Rhus coriaria) to krzew z rodziny nanerczowatych. Występuje głównie na obszarach śródziemnomorskich.

W medycynie tradycyjnej

W medycynie tradycyjnej, roślinę tę stosowano w leczeniu: biegunki, czerwonki, wrzodów, hemoroidów, krwotoku, bólu gardła, zapalenia spojówek, schorzeń wątroby…

Dawniej, praktykujący medycynę tradycyjną zalecali stosowanie sumaka jako środka przeciwdrobnoustrojowego i tonizującego żołądek.
Sok wyciskany z czerwonych owoców sumaka stosowano również w medycynie, na jego bazie przygotowywano herbatę pobudzającą produkcję mleka matki, łagodzącą ból gardła, pomocną w problemach żołądkowo-jelitowych.

W potrawach
Sok wyciskany z czerwonych owoców sumaka wykorzystywano do zakwaszania potraw, wzbogacenia smaku i koloru dań. Smak ma kwaskowy, lekko słony i orzeźwiający; kolor purpurowy.

Dobrze współgra z ziołami, m.in. kolendrą, kuminem, tymiankiem, miętą.
Dobrze komponuje się z drobiem, jagnięciną, cielęciną, owocami morza;

Podkreśla smak ciecierzycy i soczewicy, więc może być dodatkiem do zup i hummusu.

Polecam do sosów szczególnie czosnkowego (zastępując cytrynę).

W daniach zawierających cebulę neutralizuje jej zapach i łagodzi smak.
Możemy wykorzystać: jako marynatę do mięs (w celu jego skruszenia); do potraw grillowanych; do ryb (nadaje im cytrynowy posmak).

Jako naturalny konserwant żywności
Sumak dzięki swoim właściwościom bakteriostatycznym wobec drobnoustrojów przyczyniających się do psucia żywności wykorzystuje się jako naturalny środek konserwujący.

Dekalog zdrowia sprzed lat ułożony według stopnia ważności [168]

Dekalog zdrowia sprzed lat

Ten dekalog tworzyliśmy wiele, wiele lat temu. Dzisiejszy wymagałby uzupełnień o zagrożenia, które przed laty nie były tak nagminne jak obecnie. Nie czynimy tego z powodu tak pilnych zajęć terminowych, jak np. ziołobranie. Jednakże na prośbę czytelników dawną ulotkę publikujemy z nadzieją, że czytelnicy znający nasz punkt widzenia z innych wpisów i wystąpień w rożnych miejscach sami dla siebie utworzą własne listy tego, co ważne, a czego unikać i posegregują je według siły działania. Nawet jeśli lista wymagać będzie  okresowych modyfikacji to warto ją mieć, przeglądać, uzupełniać…

Genetycznie modyfikowane i randapowane pszenice

Kiedy tworzyliśmy poniższe zestawienie GMO, glifosat i randapowanie nie były tak nagminne. Roundup stosowano jako herbicyd, ale nie wykorzystywano go do zasuszania ziarna i słomy. Gdybyśmy teraz tworzyli listy czynników służących zdrowiu i wyniszczających to genetycznie modyfikowana i randapowana pszenica zajęłaby miejsce wraz z aspartamem [E 951], neotamem [E 962], glutaminianem [E 621], benzoesanem [E 211], karagenem [E 407]

Rujnujące zdrowie pszenice zestawiliśmy z prozdrowotnymi zbożami w książce Brzuch ma rozum, a fragmenty tej książki zamieściliśmy na tej stronie. https://ambasadorzdrowia.pl/?s=brzuch

W Dekalogu zdrowia sprzed lat

W Dekalogu zdrowia sprzed lat, ułożonym według stopnia ważności, na pierwszym miejscu, a więc przed oddychaniem (bez którego nie da się przeżyć 4 minut) umieściliśmy kulturę psychiczną. Żywność zaś na miejscu ostatnim. Za ważniejsze od żywności uznaliśmy: emocje, sen, wypoczynek, kulturę odżywiania, środowisko… To, co jadamy jest ważne ale to, jak jadamy znacznie ważniejsze. Czasem (np. w więzieniu) nie mamy wpływu na to, co jadamy, ale na to, jak jadamy mamy wpływ zawsze i wszędzie. Tak więc Kulturę odżywiania umieściliśmy wyżej niż żywność.

Chcieliście nasz dawny dekalog, to go tu publikujemy, mimo iż wymaga on uzupełnień o nowe zagrożenia.

I – Kultura psychiczna

Pogoda ducha, optymizm, myślenie pozytywne, twórcze, konstruktywne, prozdrowotne, aktywność intelektualna, towarzystwo życzliwe i budujące, unikanie chorujących i leczących, szczepionek, medykamentów, dietetycznej i medycznej obłudy, reklam, zakłamanych autorytetów (z kim przestajesz takim się stajesz)…

II – Oddychanie

Spokojne, rytmiczne, głębokie, wdech – zatrzymanie – wydech – zatrzymanie – wdech…, ważne są wszystkie fazy, a wydech powinien być dłuższy od wdechu.

III – Picie wody

Wypijanie ciepłej wody rano i wielokrotnie w ciągu dnia. Soki i herbaty ziołowe są pokarmami, a kawa, herbata czarna i zielona, alkohole są używkami, więc błędem jest traktowanie ich jak napoje. Pijąc cokolwiek innego niż woda powinniśmy tym więcej wody wypijać, gdyż soki, herbaty, używki i wszystko inne niż woda zaburza gospodarkę wodną, powodując odwadnianie organizmu!

IV – Emocje

Brak radości, rozpamiętywanie przykrości, złość, nienawiść, żal, lęk, tłumienie emocji, reagowanie stresem – nie chodzi o stres, lecz o emocjonalnie negatywne reagowanie na zdarzenia i sytuacje.

V – Kultura fizyczna

Aktywność fizyczna (ruch), dbałość o kondycję, kąpiele wodne i słoneczne, budowanie sprawności i odporności, higiena i hartowanie (żaden lek nie zastąpi ruchu, a ruch zastąpi każdy lek).

VI – Sen i wypoczynek

Sen pomiędzy zachodem a wschodem słońca, w wywietrzonym pomieszczeniu bez telewizora i innych źródeł smogu elektromagnetycznego, chemikaliów, farb drukarskich (książek, gazet), w wygodnej rozluźnionej pozycji, najlepiej na wznak; aktywne formy wypoczynku i właściwe proporcje między czasem aktywności a czasem wypoczynku.

VII – Kultura odżywiania

Staranne przeżuwanie każdego kęsa pokarmu, w spokoju, dobrym nastroju, estetycznym otoczeniu lub otoczeniu przyrody, miłym towarzystwie lub samotności, bez zgiełku, radia, telewizora… NIE jadamy w pociągach, przejściach podziemnych, na dworcach, ulicach, itp. Nie popijamy w trakcie jedzenia, lecz przed i między posiłkami.

VIII – Środowisko

Ubiór z tkanin naturalnych, przewiewny, niekrępujący, zapewniający swobodę ruchu. Oświetlenie naturalne i zbliżone do naturalnego (tradycyjne żarówki żarowe i lustra). Powszechnie stosowane świetlówki (fluorescencyjne – często w kształcie żarówki) działają na nasz organizm wyniszczająco, ich stosowanie jest głupotą. Szkodliwość nasycanych chemią włosów jest wyższa niż wiele innych czynników. Kwiaty i zieleń w otoczeniu niwelują wiele szkodliwości, których zwykle nie dostrzegamy.

IX – Używki

Nie traktowanie używek (kawa, herbata) jak pokarmu, pozwolić organizmowi wrócić do rytmu, z którego został wytrącony używką!

X – Żywność

Nie przemysłowa! Naturalna, świeża, surowa, a także długo gotowana, jak najmniej przetworzona, potrawy proste, właściwe proporcje węglowodanów, białek, tłuszczy, zasada niełączenia; dużo warzyw i owoców, nie unikać tłuszczy, lecz złe zastępować dobrymi. Jak widać na stan zdrowia bardziej niż żywność wpływa wiele czynników. Są liczne przykłady zarówno zdrowych i odpornych choć odżywiali się skromnie, a nawet głodowali, a także ciągle chorujących choć przesadnie dbali o odżywianie.

Nad kolejnością niektórych wymienionych tu pozycji można się zastanawiać, jednakże bezspornym jest, że bardziej niż żywność na stan zdrowia wpływają: optymizm, oddech, woda, emocje… Wszystkie te czynniki zależą tylko od nas, choć często trudno zapanować nad emocjami, a znaczenia prawidłowego oddechu i picia wody nikt nam nie uświadamia i nie uczy. Natomiast o odżywianiu co nieco wiemy. Niemniej jednak wielu nie wie, że więcej szkody wyrządza długotrwałe działanie farb na włosach niż zastosowanie w potrawie przenawożonego warzywa. Co więc jeść, aby dożyć przysłowiowych stu lat? Przecież są regiony, gdzie ludzie dożywają setki w sprawności ciała i umysłu. Spójrzmy więc na sekrety długowieczoności najzdrowszych zakątków świata!

Najzdrowsze zakątki świata

Okinawa – japońska wyspa:

ryby, ser tofu, zielona herbata, wino ryżowe, warzywa w każdym posiłku, a produkty zbożowe tylko pełnoziarniste – nieoczyszczane.

Campodimele – wieś w południowych Włoszech:

tradycyjna dieta śródziemnomorska bogata w owoce, czosnek, cebulę, fasolę, oliwę, ryby, rozmaite sery, domowe wina.

Symi – grecka wyspa:

w diecie mieszkańców tej pełnej uroku wyspy dominują tłuste ryby, oliwa, do każdego dania gęste sosy z pomidorów, kaparów, ziół, sery kozi i feta, jogurty, dużo czerwonego wina.

Bama – powiat w południowych Chinach:

tam przede wszystkim niczego nie smażą, a jedynie krótko duszą; w tamtejszej diecie dominują bataty (słodkie ziemniaki), dynia, papryka, pomidory, kukurydza, fasola, nasiona konopi, wielonienasycone kwasy tłuszczowe (szczególnie omega-3).

Hunza – dolina w północno-zachodnim Pakistanie:

tam jadają dużo pestek moreli, mięso spożywają tam najwyżej raz w tygodniu, zazwyczaj w towarzystwie kapusty i marchwi, a najpopularniejszym napojem jest świeże mleko.

Ten krótki przegląd diet długowiecznych z różnych zakątków świata wymownie potwierdza, że choć na dobre zdrowie, odporność i długowieczność wpływają różne czynniki, to zbawienne dla zdrowia są potrawy proste a bogate w cenne składniki odżywcze, warzywa, fermenty, tłuszcze (rybie i roślinne), bezstresowość i zapewniająca dużo ruchu praca fizyczna.

Z najlepszymi życzeniami wszelkiej pomyślności
Władysław Edward Kostkowski – Ambasador Zdrowia

Do pijawic, malkontentów, zadaniowców… [167]

Centra wspierających się nawzajem przyjaciół-rodaków

Ze strony którą teraz czytasz powinnaś/powinieneś wiedzieć, że pracujemy dla pozytywnych. By przetrwać niezbędne są centra wspierających się nawzajem przyjaciół-rodaków. Nikomu nie ograniczamy dostępu do tego miejsca i zawartych tu doświadczeń, jednakże coraz mocniej rodzi się konieczność chronienia tego miejsca, nas i naszych rodzin. Mają tu dostęp także ci, którzy nigdy nie wsparli naszej pracy nawet słowem, a domagają się marnowania naszego czasu na spełnianie ich infantylnych fanaberii. Nasz czas przeznaczony dla pozytywnych, rozsądnych pijawice zawłaszczają dla siebie, czyli niewiadomo kogo, bo zazwyczaj nawet się nie przedstawiają. Niezależnie czy dlatego, że mają niskie poczucie własnej wartości i nie mają nic do zaprezentowania, czy dlatego, że powierzono im zadanie niszczenia miejsc i osób służących dobru odpowiedź jest ta sama – paszoł won!

Co odróżnia pijawice od pijawek

Kogo nazywamy pijawicami i co odróżnia pijawice od pijawek powinnaś/powinieneś wiedzieć z tej strony. Mimo to przypominam, że pijawki za wyssaną krew „płacą” wstrzykiwaną śliną, zawierającą ok. 60 różnych białek, z najważniejszą przeciwkrzepliwą hirudyną. Pijawice zaś, nie dość że za wysysaną energię i poświęcany im czas nic nie dają, to jeszcze marnują przekazywane im dobra, a nawet je plugawią.

Pijawice i zadaniowców łączy…

Pijawice i zadaniowców łączy egoizm, krótkowzroczność, bezmyślność… Są zadaniowcy z rozkazu i są z własnej woli i charakteru ORMOwca, wielu dla uniknięcia kar za wykroczenia. Wielu nawet nie zauważyło, jak i kiedy zostali zadaniowcami.

Z kim przestajesz…

Wyniszczały nas relacje z zadręczającymi nas hipokrytami, malkontentami, głupkami, którzy ciągle żądali lub oczekiwali i nawet nie umieli sprecyzować czego. Zazwyczaj leczenia, choć powinni wiedzieć, że nigdy nie leczyliśmy i brzydziły nas wszelkie formy leczenia, medykamenty, paramedykamenty, a nawet medyczne słownictwo.

Powietrze i woda ważniejsze od pokarmu

Marek pyta: Gdzie mogę zapoznać się z przytoczonym przez Pana dekalogiem zdrowia? Nasza odpowiedź: Zamiast ślizgać się po cudzych wypowiedziach i absorbować nas do merkantylnych interesików proponujemy tworzyć własne listy tego, co służy zdrowiu i tego, co je wyniszcza i niekoniecznie ma to być ograniczone do „dekalogu”. Każdy rozumie/czuje, a przynajmniej powinien rozumieć/czuć, że bez picia wytrzyma znacznie krócej niż bez jedzenia, a bez oddychania jeszcze krócej, czyli powietrze i woda ważniejsze od pokarmu. A i wśród pokarmów także łatwo dostrzec destrukcyjny wpływ przemysłowych i zbawienny wpływ tych z ogródka, łąki, lasu.

Pszenica

Kiedy tworzyliśmy listę szkodliwości nie było na niej oddzielnego punktu dla pszenicy, gdyż GMO, glifosat i randapowanie nie były jeszcze tak nagminne. Roundup stosowano tylko jako herbicyd, nie wykorzystywano go do zasuszania (desykacji) czyli zabijania życia. Gdybyśmy teraz tworzyli listy czynników służących zdrowiu i wyniszczających to genetycznie modyfikowana i randapowana pszenica zajmowałaby miejsce wraz z aspartamem (E 951)[1], neotamem (E 961)[2], glutaminianem (E 621)[3], benzoesanem (E 211)[4],  karagenem (E 407)[5]

[1] rakotwórczy, sprawca chorób neurologicznych
[2] rozbudowany aspartam, silniej wyniszczający
[3] sprawca otyłości, bezsenności, zaburzeń nastroju, osłabień, zaburzeń rytmu serca
[4] podrażnienia śluzówki żołądka, reakcje alergiczne, astma, nowotwory
[5] zmniejsza wchłanianie składników mineralnych, rakotwórczy

Rujnujące zdrowie pszenice zestawiliśmy z prozdrowotnymi zbożami w książce Brzuch ma rozum, a fragmenty tej książki zamieściliśmy na tej stronie. https://ambasadorzdrowia.pl/?s=brzuch

Ważniejsza od żywności

W naszym Dekalogu zdrowia sprzed lat, ułożonym według stopnia ważności, na pierwszym miejscu, a więc przed oddychaniem, umieściliśmy kulturę psychiczną. Punkt ten zawiera: pogodę ducha, optymizm, myślenie pozytywne, twórcze, konstruktywne, prozdrowotne, aktywność intelektualną, towarzystwo życzliwe i budujące, unikanie chorujących i leczących, szczeepiooneek i zaaszczeepioonych, medykamentów, dietetycznej i medycznej obłudy, reklam, zakłamanych autorytetów – w myśl zasady: z czym przestajesz tym się stajesz

Żywność umieściliśmy na miejscu dziesiątym, a więc ostatnim. Wyżej umieściliśmy, a więc jako ważniejsze od żywności uznaliśmy: emocje, sen, wypoczynek, kulturę odżywiania, środowisko

To, co jadamy jest ważne ale to, jak jadamy znacznie ważniejsze. Czasem (np. w więzieniu) nie mamy wpływu na to, co jadamy, ale na to, jak jadamy mamy wpływ zawsze i wszędzie.

Kultura odżywiania

Punkt ten zawiera: staranne przeżuwanie każdego kęsa pokarmu, w spokoju, dobrym nastroju, estetycznym otoczeniu lub otoczeniu przyrody, miłym towarzystwie lub samotności, bez zgiełku, radia, telewizora, smartfona… NIE jadamy w pociągach, przejściach podziemnych, na dworcach, ulicach, itp. Nie popijamy w trakcie jedzenia, lecz przed i między posiłkami.

Nasz dawny dekalog, mimo iż wymaga uzupełnienia o nowe zagrożenia, opublikujemy w następnym wpisie.

Dla ambitnych i inteligentnych

Nasze publikacje kierowane są do ambitnych i inteligentnych. W żadnym razie nie interesuje nas wasze zdanie co o tym myślicie. W komentarzach miejsce przeznaczone jest na przedstawianie efektów tego, co zastosowaliście i jak poskutkowało. Także na podziękowania za naszą pracę i propozycje tematów, które chcecie tu znaleźć. Jak się moja praca nie podoba to fora ze dwora. Łatwo znajdziecie karmiących papką z tego, co wyczytali na cudzych stronach i w swoje powstawiali i aż do obrzydzenia domagają się waszych wpisów „co o tym myślicie”, bo one nabijają oglądalność i kieszenie. Nasza witryna rozwija się wyłącznie dzięki naszej pracy i jeśli nie masz pragnienia wspierania naszej pracy i tego miejsca to my na pewno nie będziemy o to żebrać. Natomiast zapraszamy do publikowania własnych doświadczeń z zastosowań wyczytanych tu treści, także przez siebie zmodyfikowanych. Dzielcie się doświadczeniem. Niech służy potrzebującym.

Złoty środek z lasu przeciw pasożytom i nowotworom [166]

Pieprzniki jadalne czyli kurki (łac. Cantharellus cibarius) to grzyby spotykane w lasach całego kraju. Zbierane są chętnie. Rosną w lasach liściastych i iglastych, także na glebach piaszczystych. Często pod świerkami pośród mchów. Pomylić je z innymi trudno, bo mają charakterystyczną żółtą barwę i niepowtarzalny kształt, kapelusz lejkowaty, nieregularny o powierzchni gładkiej, matowej, zapach korzenny, nieco pieprzowy, smak łagodny lub lekko ostry. Podobnie bywają lisówki pomarańczowe, jednakże kolor mają intensywniejszy, blaszki wąskie, trzon cienki.

Podobne gatunki grzybów

Pieprznik pomarańczowy (łac. Cantharellus friesii) – Jest intensywnie pomarańczowy i rośnie tylko w buczynach.

Pieprznik ametystowy (łac. Cantharellus amethysteus) – Kapelusz ma pokryty filcowatymi, fioletowymi łuseczkami (zwłaszcza u młodych egzemplarzy). Występuje głównie w górach pod bukami i rzadko go można spotkać.

Lisówka pomarańczowa (łac. Hygrophoropsis aurantiaca) – różni się przede wszystkim cienkimi i gęstymi blaszkami oraz ciemniejszą, pomarańczową barwą owocników.

Pomylenie kurki z innym gatunkiem pieprzników nie ma znaczenia, gdyż wszystkie są jadalne, jednak pomylenie z lisówką pomarańczową może być niebezpieczne dla zdrowia.

Przydatność spożywcza

Kurki cenimy ze względu na aromat, smak, twardość i chrupkość owocników. Spożywamy młode, zdrowe owocniki, a przyrządzać je można na wiele sposobów. Smażenie kurek powinno być krótkie, ponieważ twardnieją. Marynowane nie są tak smaczne jak inne popularne grzyby jadalne. Do duszenia i konserwowania dobrze jest mieszać kurki z innymi grzybami zawierającymi duże ilości śluzów (podgrzybki, opieńki, maślaki).

Bez robaków

Prawdziwki, podgrzybki, maślaki i inne grzyby bywają robaczywe, w kurkach robaków nie ma.

Co trzeba wiedzieć o Kurkach?

Sos z kurek, jajecznica z kurkami są smaczne, ale przeciwpasożytnicze właściwości potraw z kurek zanikają pod wpływem wysokiej temperatury i soli. Jak więc wykorzystywać przeciwpasożytnicze właściwości kurek? Nie smażyć i nie solić lecz suszyć i używać jako przyprawę do kasz, sosów, sałatek, kanapek i wszelkich dań…

Wartości prozdrowotne

Niektórzy (także medycy) dyskredytują kurki, jako, że w większości składają się z wody. Mimo iż ponad 80 procent grzybów (innych także) stanowi woda, to mają szereg witamin, minerałów, zwłaszcza cynku i miedzi. A szczególną wartością kurek jest zawartość hitinmannozy, która rozpuszcza jaja pasożytów, a dorosłym pasożytom uszkadza układ nerwowy. Dzięki temu właśnie w kurkach nie ma robaków, jak to bywa w przypadku innych grzybów.

Kurki są bogatym źródłem wartości odżywczych (łatwo przyswajalne aminokwasy, składniki mineralne, witaminy, błonnik, węglowodany, kwasy tłuszczowe, białka, wolne aminokwasy, sterole, karotenoidy, enzymy, inne pierwiastki o aktywności biologicznej).

Pomocne są w prewencji chorób cywilizacyjnych, w szczególności nowotworów i chorób serca. Związki czynne, zawarte w kurkach mają zdolność obniżania poziomu glukozy i cholesterolu w krwi. Wielu autorów podkreśla ich działanie: przeciwzapalne, antybakteryjne, antywirusowe, przeciwutleniające….

Kurki zawierają aktywne metabolity pierwotne i wtórne. Pierwotne to substancje wytwarzane przez rośliny i grzyby w celu utrzymania życia i wzrostu (cukry i aminokwasy). Wtórne chronią przed szkodnikami i patogenami.

Kurki zawierają też związki fenolowe i indolowe, odpowiadające za ochronę przed mutacją DNA i procesami rakotwórczymi.

Zawierają też dużą ilość flawonoidów o działaniu przeciwutleniającym.

Szczegółowego składu nie podaję, bo nie prowadzę badań, a przytaczanie z podręczników nie ma sensu, ponieważ skład zmienia się zależnie od podłoża, pogody, ilości słońca, więc nigdy nie jest taki jak w podręcznikach.

Hitinmannoza

Hitinmannoza z kurek paraliżuje układ nerwowy larw pasożytów i dorosłych osobników, doprowadzając do ich śmierci. Rozpuszcza również ich jaja.

Hitinmannozę niszczy obróbka termiczna, więc kurki smażone, gotowane, pieczone tracą działanie przeciwpasożytnicze. Rozkład hitinmannozy powoduje również sól kuchenna.

Hitinmannoza wykorzystywana jest przy produkcji preparatów medycznych, jednak medykamenty obciążają wątrobę, a działanie kurek jest łagodne i bezpieczne.

Kwas trametonolinowy

Kurki zawierają także kwas trametonolinowy, usprawniający układ pokarmowy i leczący choroby układu pokarmowego i rozprawiający się z nowotworami.

Wykorzystanie

Kurki są teraz na wyciągnięcie ręki, warto skorzystać z ich walorów. Skoro smażenie, gotowanie, solenie niszczy złoty środek przeciw pasożytom i nowotworom to właściwości przeciwpasożytnicze grzybów zachowamy po ususzeniu i w nalewkach.

Kurki smażone lub gotowane dostarczą jedynie, albo aż witamin i składników odżywczych. Nie zmienia to oczywiście tego, że nadal są smaczne.

Klasycznie kurki smażymy na maśle lub oleju. Zachowują najlepszy smak smażone w wysokiej temperaturze. Jeśli temperatura jest za niska, twardnieją lub gumowieją, a w zbyt długiej obróbce termicznej stracą swój smak.

Suszone kurki jako przyprawa

Zanim grzyby poddamy suszeniu, należy je oczyścić. Oczywiście na sucho pędzelkiem, szczoteczką, nożykiem, bowiem kontakt z wodą źle wpływa na suszenie i zabija walory smakowe.

Oczyszczone kurki można suszyć na piecu, w piekarniku, suszarce, a najlepiej na słońcu. Gdy będą kruche i łamliwe trzeba je zmielić i przechowywać w szklanym pojemniku w zacienionym miejscu. Taka aromatyczna i lekko pikantna przyprawa doskonale sprawdzi się do mięs, sosów i wielu wykwintnych dań.

Kurkowa nalewka

Garść świeżych zebranych kurek oczyszczamy i kroimy na drobne kawałki. Wsypujemy do słoika, zalewamy dobrym alkoholem, np. rozcieńczonym spirytusem i zakręcamy. Szklankę na 5 łyżek posiekanych kurek. Mikstura powinna stać w chłodzie. Po dwóch tygodniach można ją spożywać po jednej łyżeczce dziennie.

Według PZWL

W tabelach składu wartości odżywczych żywności – PZWL (Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich), 2020 podano w 100 g kurki:

Wartość energetyczna: 38 kcal/ 160 kJ; Białko: 1,49 g; Tłuszcz ogółem: 0,53 g; Węglowodany: 6,86 g; Błonnik pokarmowy 3,8 g; Witamina D 212 I.U.; Witamina B1 0,015 mg; Witamina B2 0,215 mg; Witamina B3 (PP) 4,085 mg; Witamina B6 0,044 mg; Witamina B9 (kwas foliowy) 2 µg; Witamina B5 1,075 mg; Wapń 15 mg; Żelazo 3,47 mg; Magnez 13 mg; Fosfor 57 mg; Potas 506 mg; Sód 9 mg; Cynk 0,71 mg; Miedź 0,35 mg; Mangan 0,29 mg; Selen 2,2 µg; Fitosterole 1 mg.

Przeciwwskazania dla próżniaków i chorych leżących

Kurka jest ciężkostrawna. Zawiera chitynę w ścianach komórkowych. Jest ona wytrzymalsza mechanicznie od celulozy. Powoduje to opóźnione opróżnianie żołądka. U aktywnych te „wady” rekompensuje duża ilość ruchu.

Kuria na znaczku pocztowym

Poczta Polska wyemitowała w 2014 r. znaczek pocztowy przedstawiający pieprznika jadalnego. Wkrótce dodam ten znaczek do tego wpisu.

Nie ryzykuj!

Ponieważ niektóre grzyby mogą być niebezpieczne dla zdrowia i życia nie mając absolutnej pewności, a choćby najmniejszą wątpliwość co do gatunku znalezionego grzyba, pozostaw go w lesie. Wiele gatunków jest bardzo podobnych do siebie i łatwo można pomylić grzyba jadalnego z trującym. Nie bierzemy żadnej odpowiedzialności za wasze ewentualne błędy w rozpoznawaniu poszczególnych gatunków na podstawie niniejszego opracowania!

Ja sam doskonale znałem borowiki, ale nigdy nie spotkałem szatana. W Norwegii zbierałem borowiki nawet o północy, bo dzięki zorzy polarnej było widno jak w dzień. Po zatruciu zupą z szatana zostałem zawieziony do szpitala w Oslo. Było to w dniu i godzinie słynnego zamachu Brevika na wyspie Utoja. Szpital od miejsca zdarzenia oddalony był o kilkadziesiąt kilometrów, czyli godzinę jazdy auta + czas na dopłynięcie motorówki z portu do wyspy i z wyspy do portu. Odmówiono mi przyjęcia, ponieważ wszystkie szpitale w promieniu 100 kilometrów dostały odgórny zakaz przyjmowania pacjentów. Medycy nie wiedzieli co się stało, ani gdzie, ale mieli bezczynnie czekać na przyjęcie wielu karetek.

Przeżyłem dzięki mojej wiedzy, przytomności umysłu i działań, o których nie wspomina się w takim miejscu. Medyki ograniczyły się do przekazaniu wymiocin do laboratorium, po czym orzekły, że gdy cała trucizna jest już w krwi to oni nic nie mogą poza zainkasowaniem solennej opłaty za badanie.

Do tego szpitala nie przyjechała żadna karetka z rannymi, więc dumne z siebie i nie niepokojone przez nikogo medyki nudziły się. To, że przeżyłem i miałem się dobrze zaliczyli do kategorii cudu.

Od tamtej pory szatany rozpoznaję nawet w miejscach gdzie wcześniej ich nie  było.

Potrawy o wielu prozdrowotnych właściwościach [162]

Są wyjątkowo prozdrowotne gdyż zawierają orkisz. Orkisz wśród optymalnej (zarówno pod względem jakości jak i pod względem ilości ) zawartości prozdrowotnych składników (sole mineralne, węglowodany, białka, pierwiastki śladowe, tłuszcze, witaminy, elektrolity) zawiera Thiocyant.

Thiocyant chroni przed powstawaniem w organizmie komórek nowotworowych.

Jakie korzyści niesie jadanie orkiszu?

  1. Wzmacnia organizm i buduje odporność.
  2. Odbudowuje odporność i wzmacnia po kuracjach wyniszczającymi lekami.
  3. Zapobiega stanom zapalnym i gasi stany zapalne.
  4. Usprawnia funkcjonowanie systemu nerwowego.
  5. Zapewnia lepszą budowę wszystkich tkanek, także mięśniowej.
  6. Zapobiega tworzeniu się złogów i kamieni żółciowych.
  7. Zapobiega zawałom serca i udarom serca i mózgu.
  8. Poprawia nastrój, przeciwdziała depresji.
  9. Zapobiega nowotworom.
  10. Zapobiega chorobom reumatycznym.
  11. Wspomaga przemianę materii, także przemianę związków wapnia.
  12. Działa antyalergicznie i likwiduje alergie i inne czynniki chorobotwórcze (wskutek nabywania odporności i wzmacniania organizmu spada podatność na wszelkie choroby).
  13. Eliminuje cholesterol w krwi (wskutek zdrowienia organizmu spada ilość cholesterolu w krwi, bo przestaje być organizmowi potrzebny).

Orkisz nie jest pszenicą!

Wielu jest błędnie przekonanych, że orkisz jest dawną odmianą pszenicy, jednakże orkisz, pszenica i inne zboża należą do rodziny traw. Pszenica była ciągle modyfikowana przez co stała się zbożem najbardziej wyniszczającym organizmy ludzi i zwierząt. Orkisz pozostał zbożem w pełni przyswajalnym przez organizm i zawierającym wiele dobroczynnych składników. Zawiera m.in. thiocyant, który chroni przed powstawaniem w organizmie komórek nowotworowych.

Super zdrowa potrawka orkiszowo-jarzynowa

Składniki na 4 porcje:

Szklanka kaszy z orkiszu czyli łamanych ziaren,
duży zielony ogórek,
cebula,
3-5 pomidorów,
2 łyżki ziaren słonecznika,
3-5 orzechów włoskich,
sporo natki pietruszki,
4 łyżki oliwy lub dobrego oleju świeżo wytłoczonego z lnianki, lnu, rzepaku,
sok z cytryny,
pieprz i sól (z Wieliczki, Bochni, Kłodawy), nie używamy morskiej, gdyż zawiera ogrom trujących związków, także z tworzyw sztucznych.

Wykonanie:

Kaszę ugotować,
Ogórek pokroić w paski,
Pomidory pokroić w kostkę,
Ziarna słonecznika i pokruszone orzechy podprażyć bez tłuszczu,
Wszystko wymieszać, polać olejem i sokiem z cytryny, doprawić do smaku.

Super zdrowa zupa orkiszowo-jarzynowa

– wzmacniająca i regenerująca cały organizm

Składniki:

2 łyżki łamanych ziaren orkiszu czyli mojej kaszy (mojej, bo nikt inny nie robi w ten sposób, kasze innych postają przez szlifowanie ziaren, więc pozbawiane wielu wartościowych składników),
kilka rodzynków,
dowolne warzywa, szczególnie korzenne (pietruszka, marchew, seler, czosnek, cebula),
przyprawy szczególnie korzenne (imbir, kurkuma),
szczypta cynamonu,
miód (według uznania) do smaku,
wody według potrzeby,
ewentualnie łyżeczka babki płesznik.

Wykonanie:

Kaszę i warzywa zalewamy zimną wodą. Doprowadzamy do wrzenia. Gotujemy kilka minut, po czym dodajemy rodzynki i zostawiamy na ogniu jeszcze chwilę.
Na talerzu posypujemy zieleniną i cynamonem. Można dodać odrobinę miodu.
Jeśli chcemy schudnąć, dokładamy babkę płesznik.

Proszę tworzyć różne warianty zmieniając zawartość warzyw lub ich ilość.

Korzyści:

Potrawa dostarcza wysokiej jakości białka, wartościowych węglowodanów, pożytecznych tłuszczów, wielu witamin i minerałów, uchroni przed nadkwasotą, stanami zapalnymi, zachorowaniami.

Potrawy z orkiszu lub z orkiszem w codziennym menu wyeliminują wszelkie problemy jelit, łącznie z ich nadwrażliwością, a także reumatyzm, choroby krążenia, schorzenia krwi, nerek, wątroby, nerwicę, depresję…

Najprostsza zupa orkiszowa z rodzynkami

Składniki:

2 łyżki łamanych ziaren orkiszu,
kilka rodzynków,
sproszkowane warzywa korzenne,
sproszkowane przyprawy korzenne,
szczypta cynamonu,
miód (według uznania) do smaku,
wody według potrzeby,
ewentualnie łyżeczka babki płesznik.

Wykonanie:

Kaszę zalewamy zimną wodą. Doprowadzamy do wrzenia. Gotujemy kilka minut, po czym dodajemy rodzynki i zostawiamy na ogniu jeszcze chwilę.
Na talerzu posypujemy sproszkowanymi warzywami i przyprawami. Można dodać odrobinę miodu.
Jeśli chcemy schudnąć, dokładamy babkę płesznik.

Aby podnieść odporność organizmu wzbogać dietę w orkisz uprawiany naturalnie.

Wiosenne pokrzywy na stole [159]

Pokrzywy są już dorodne, pora wykorzystywać je kulinarnie.

O wykorzystaniu pokrzyw pisałem tutaj:  Chleb pokrzywowy [31] i tutaj: Różne gatunki pokrzyw [45] i tutaj: Pokrzywowe ciekawostki [29]

Działanie lecznicze pokrzyw jest wielostronne, a teraz szczególnie polecić należy przeciw wiosennemu wyczerpaniu, awitaminozie wiosennej, dla wzmacniania organizmu, obniżania zawartości cukru w krwi. Pokrzywy zawierają m.in. mnóstwo witaminy C, karoten, witaminy K, E, B2, kwas pantotenowy oraz składniki mineralne: żelazo, magnez, wapń, krzem, mangan. Kulinarny dodatek pokrzyw sprzyja tworzeniu się czerwonych krwinek, wpływa dodatnio na działalność nerek, wątroby, pęcherzyka żółciowego, na wydzielanie soków trawiennych i perystaltykę jelit.

Najwartościowsze pokrzywy są właśnie teraz, zanim zaczną kwitnąć.

W kuchni młode pokrzywy powinny być dodatkiem do zup jarzynowych i ziemniaczanych, szpinaku, szczawiu, botwinki (1/3 ziela pokrzywy i 2/3 szpinaku, szczawiu, botwinki). Z pokrzyw i innych zielonych ziół można sporządzać sałatki. Z pokrzyw duszonych w maśle z cebulą, czosnkiem i gałką muszkatołową proponuję sporządzić farsz do naleśników. Przyrządzoną jak szpinak lub zagęszczoną jajkiem z odrobiną mleka można podawać jako jarzynkę do mięsa.

Naleśniki z pokrzywami

Składniki:

1 dag świeżych listków młodych pokrzyw
pół łyżki skrobi ziemniaczanej
2 łyżki oleju nieprzemysłowego
200 ml mleka
pół szklanki mąki z orkiszu lub płaskurki
1 jajko
ćwierć łyżki cukru
duża szczypta soli

Wypłukane listki pokrzyw, zalać małą ilością wody, doprowadzić do wrzenia i pogotować 2-3 minuty na małym ogniu. Przełożyć na sitko, odsączyć. Do wybitego jajka dodać cukier i mieszać do rozpuszczenia cukru. Mąkę, skrobię i sól wymieszać, wlać mleko i olej, dodać liście pokrzyw i zmiksować. Patelnię zwilżyć olejem, rozgrzać i wlać porcję ciasta. Podważyć brzegi ciasta i przełożyć na drugą stronę. Przykryć patelnię. Naleśniki z pokrzywami powinny być jasnozielone i cienkie. Podawać z farszem słodkim lub pikantnym.

Omlet z pokrzywami

Składniki:

2 jaja
2 dag świeżych liści młodych pokrzyw
2 dag masła
4 łyżki mleka
2 młode cebule ze szczypiorem
szczypta soli
koperek, natka pietruszki do posypania

Wypłukane listki pokrzyw, zalać małą ilością wody, doprowadzić do wrzenia i pogotować 2-3 minuty na małym ogniu. Przełożyć na sitko, odsączyć, ostudzić i drobno pokroić (lub zmiksować). Do wybitych jaj dodać mleko, sól i wymieszać. Cebulę pokroić w grubą kostkę i zeszklić na maśle. Dodać pokrojony szczypior, pokrojoną pokrzywę i dusić około minutę. Wlać masę z jajek, przykryć i zmniejszyć ogień do minimum. Smażyć powoli aż masa się całkowicie zetnie. Podważyć brzegi, zsunąć na talerz, posypać natką pietruszki i koperkiem.

Chleb lub bułki z pokrzywą, bez jajek

Składniki:
200 ml wrzącej wody
1 dag świeżych drożdży
10 dag młodych pokrzyw
2 łyżki masła
35 dag mąki z orkiszu lub płaskurki
łyżeczka cukru i łyżeczka soli
pęczek świeżego koperku i 2-3 ząbki czosnku
nasiona lnu, dyni, sezamu do posypania
forma do pieczenia, papier do wyłożenia, tłuszcz do wysmarowania

Pokrzywy wypłukać w zimnej wodzie, zalać wrzątkiem i gotować na małym ogniu około 2 minuty. Przełożyć na sito, przelać zimną wodą, wycisnąć. Pokrzywy, koperek, cukier zmiksować z niedużą ilością ciepłej wody, aż powstanie gęsta zielona masa. Przełożyć do odpowiedniego naczynia, dodać łyżkę mąki, cukier, wkruszyć drożdże. Masę zagnieść, przykryć i odstawić na kwadrans w ciepłe miejsce. Do dużej miski przesiać przez sito mąkę i sól, dodać posiekany czosnek. Do mąki przełożyć wyrastające drożdże, dodać miękkie masło. Ciasto ugniatać aż będzie miękkie i delikatne. Przykryć i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia (40-60 minut). Po wyrośnięciu ponownie zagnieść i odstawić do ponownego wyrośnięcia (na co najmniej 20 minut). Ręce natłuścić olejem, z ciasta uformować bochenek lub bułeczki. Przykryć płótnem, włączyć piekarnik. Uformowany bochenek lub bułeczki przełożyć do formy wyłożonej lub natłuszczonej papierem i wstawić do rozgrzanego do 180° C piekarnika na środkową półkę na 40 minut. Po tym czasie przenieść na dół piekarnika i piec jeszcze krótko (nie dłużej niż 10 minut). Ostudzić wyjęte z formy.
Jeśli z tego ciasta pieczemy bułeczki czas pieczenia będzie krótszy – 20-25 minut w temperaturze 180° C.

Sztuka zielarska i apteczna w dworach szlacheckich [158]

Dwór szlachecki z uwagi na położenie, odległość od miast, komunikację musiał być samowystarczalny. Zaspokajał potrzeby domowników i gości we wszystko, co niezbędne do życia i funkcjonowania. Ponieważ dbał także o zdrowie, w każdym dworze była apteczka. Dla chorych zasoby dworskiej apteczki były zazwyczaj jedynym ratunkiem.

W wydanym w 1830 roku dziele: „Domy i dwory”[1] Łukasz Gołębiowski napisał: „Apteczka najdawniejszych to czasów zabytek, ugruntowany na tem, że właściciel był ojcem rodziny, domowników i kmiotków swoich, czuwał nad ich potrzebami i zdrowiem”.

W apteczkach dworskich były specyfiki dla zdrowia i dla przyjemności, a więc domowe lekarstwa i przysmaki, zioła, przyprawy (wówczas nazywane korzeniami), miody, wódki, wina, nalewki ziołowe (korzenne), owocowe, na spirytusie i na winie, olejki, przeróżne mikstury dla zdrowia i przyjemności. Większość lekarstw było jednocześnie przysmakami, a większość przysmaków lekarstwami.

Prowadzenie dworskich apteczek i dbałość nad ich zawartością było zajęciem typowo kobiecym, stąd zazwyczaj apteczkami zajmowały się panny apteczkowe, a nierzadko same panie domu. Pannami apteczko­wymi były zazwyczaj uboższe szlachcianki, krewne właścicieli dworu. Znały się na sporządzaniu leków i ich stosowaniu, opiekowały się chorymi, były więc farmaceutkami, lekarkami, znachorkami, doktorkami, pielęgniarkami…

Apteczkę dworską stanowiła zazwyczaj duża szafa w spiżarni, a w bogatszych dworach osobne pomieszczenie. Panie domu i panny apteczkowe, zależnie od zamożności dworu, dbały aby w apteczkach nie brakowało specyfików dla zdrowia i dla przyjemności. Był tam pokaźny zapas środków sporządzanych na bazie win i wódek. Wódki wówczas nazywano „okowitą”, a słowo to pochodzi od słów „aqua vita”, czyli „woda witalna”, „woda życia”. Wśród przeróżnych wódek leczniczych były: anyżowe, kminkowe, konwaliowe, rozmarynowe, różane… Wódkę z rozmarynu nazywano larendogrą.

Larendogra od francuskiego: L’eau de la reine d’Hongrie, a łacińskiego Aqua Reginae HungaricaeWoda Królowej Węgierskiej, lub Woda węgierska była nalewką spirytusową, sporządzaną z 2 części ziela rozmarynu na 3 części spirytusu. Już od średniowiecza krążyły różne wersje przepisu na Larendogrę. Czasami dodawano do niej tymianku w proporcji: 3 części rozmarynu, 2 części tymianku i około 7,5 części spirytusu.

Jako perfumy produkowana była woda węgierska biała, sporządzana z: 60 ml olejku zapachowego rozmarynowego, 40 ml olejku zapachowego tymiankowego, 1 l spirytusu. Dla mocniejszej koncentracji substancji zapachowych podwajano objętość olejków. Późniejsze przepisy na wodę węgierską czerwoną, zawierają jeszcze inne składniki: lawendy i rozmarynu po 1 części, cynamonu, gałki muszkatołowej, drzewa sandałowego po 8 części.

Wodę węgierską stosowano jak perfumy terapeutyczne przy omdleniach, nudnościach, histeriach, udarach…

Stworzenie Larendogry przypisuje się królowej Elżbiecie, córce Władysława Łokietka, żonie króla węgierskiego Karola Roberta. Tradycja utrzymuje, że królowej udało się 59 lat spędzić na tronie Węgier i mimo sędziwego wieku zachować zdrowie i urodę dzięki cudownym właściwościom Larendogry. Kronikarze zaświadczają, że rzeczywiście wyglądała o 30 lat młodziej niż miała w rzeczywistości.

Przez kilkaset lat Larendogrze przypisywano cudowne właściwości odmładzające i odświeżające cerę. Sporządzoną jako nalewka spirytusowa z suszonych ziół rozcieńczano wodą i stosowano wewnętrznie leczniczo, a zewnętrznie dla odświeżania cery. Sporządzoną z olejków eterycznych stosowano jako perfumy.

Woda węgierska używana była przez wiele stuleci, wyparła ją woda lawendowa, a następnie woda kolońska cytrusowo-ziołowa. Perfumy pod tą nazwą produkowane były jeszcze w XIX wieku. Czy według oryginalnej receptury z XIV wieku? Obecnie ponownie produ­kowana jest woda kolońska o dawnej nazwie.

W książce Gorzelnik i piwowar doskonały[2] wydanej w Krakowie w 1809 roku A. Piątkowski podaje następujący przepis pochodzenia francuskiego (prawdopodobnie XVIII-wiecz­ny): Woda Królowej Węgierskiej (Eau de la Reine d’Hongrie): trzy funty liści rozmarynowych, pół funta kwiatu lawendowego, ćwierć funta ziela tymianu, na lać czterema kwartami spirytusu, moczyć i oddestylować trzy i pół kwarty.

W czasach dworskich jako leki stosowano także miody przyprawiane goździkami i imbirem. Za skuteczny lek w przypadku duru, dyzenterii, dolegliwości żołądkowych uchodziły wina węgierskie. W dworskiej apteczce były też środki wymiotne i przeczyszczające, a także zapas opatrunków z białego płótna lnianego. Stosowano je do kompresów, miały formę pasów i płatów. Były tam też jedwabne nici woskowane, zakrzywione igły, nożyczki z tępymi końcami, nożyki w kształcie lancetu, bańki, pijawki…

W wydanym w 1843 roku w Poznaniu dziele: „Dwór wiejski” Karolina z Potockich Nakwaska pisze: Szafa na lekarstwa oddzielnie przeznaczona stać powinna w chowalni pod kluczem twoim, aby nikt nic nie ruszał, a przez to nie było jakiego przypadku. Ta szafa powinna być wewnątrz z klapą i podzielona, jak są zwykle domowe apteczki, tak aby w środku było miejsce do stawiania butelek i większych flaszek. Po obu zaś stronach flaszeczki i słoiki w szufladkach. Pod klapą trzy duże szuflady z ziołami, bielizną do opatrywań itp. Wszystko ułożysz jak będziesz mogła najdokładniej, abyś nie tracąc czasu na szukania, łatwo do każdej trafiła rzeczy. Każda flaszka równie jak słoiczek powinny na sobie nosić napis przedmiotu, który w sobie zawierają, również i szufladki.
Na przedzie tychże napiszesz: proszki, płyny, korzenie, kwiaty, płótno do opatrywania, skubanka itd. Nie trzymaj u siebie wielkiego zapasu przedmiotów, które się psują przez długie chowanie i przez to czasem szkodliwymi się stają. Szafa ta powinna stać w miejscu suchym, aby się lekarstwa nie psuły.

Tyle autorka o apteczce dla zdrowia, zaś o apteczce przyjemnej pisze: obok jadalni starać się będziesz mieć pokój do przechowywaniu wszelkich lepszych zapasów żywności, a razem kredensowych sprzętów, które do codziennego użytku nie służą. W tej chowalni będziesz robiła wszelkie przysmaki, które ognia kuchennego nie wymagają (…) w niej się wódki przelewać, konfitury studzić powinny, słowem będzie to damska pracownia, z której nie jedno doświadczenie równie przyjemne i pożyteczne wyjdzie jak z laboratorium chemika. W tej chowal­ni ma być po środku stół długi, na którym stawiać się mają czy to potrawy, czy owoce schodzące ze stołu twego, którymi przy wolniejszym czasie rozrządzisz jak ci się zdawać będzie. (…). Szafy na około w ścianach być mają. Jedna zaś tylko z półkami otwartymi, zawieszona trochę opodal od muru, bez nóg (…) na tych półkach ustawisz konfitury, soki, korniszony, owoce, ser, słowem wszystko, co zamknięcia nie cierpi, pod drucianymi pokrywami, o której wyżej mówiłam, te teraz są powszechnie używane i tanio kosztują. W szafach zaś zamkniętych schowasz zbywające od codziennego użytku srebro, bieliznę stołową, porcelanę, szkło i inne do stołu należące przedmioty; równie jak te, które od przypadku mieć będziesz w zapasie, np. garnuszki kamienne, słoiki do konfitur i inne tym podobne. Nad to płótno domowe, nici, grzyby, kawę, cukier, herbatę, świece woskowe, korzenie, fasolę, ryż, kaszę, makarony i różne ogrodowe nasiona…

Podstawowymi źródłami wiedzy ówczesnych były herbarze, czyli zielniki Syreniusza, Marcina z Urzędowa i innych autorów. Później korzystano z poradnika J. Dziadkowskiego: „Wybór roślin krajowych”. Autor wymienia aż 92 gatunki ziół, które powinny być na wyposażeniu apteczki, m.in.: gorczycę, korzeń ślazowy, krople laurowe, krople opium, kwiat rumianku, olej rącznikowy, aloes, anyż, jagody jałowca, kminek, korę dębową, miętę pieprzową, sporysz, imbir, goździki, jalapę, czyli wilca przeczyszczającego, opium, gałkę muszkatołową i inne.

Zapobiegliwi spisywali wszelkie receptury na robienie różnego rodzaju panaceów na różne schorzenia. Spisując zazwyczaj używali nazw ludowych, co pozwalało niejako na utajnienie tych receptur. Po prostu stanowiły tajemnicę dla postronnych. Takie zapiski, były przekazywane testamentem i to tylko dla określonego spadkobiercy.

[1] Pełny tytuł brzmi: Domy i dwory, przy tem opisanie apteczki, kuchni, stołów, uczt, biesiad, trunków i pijatyki, łaźni i kąpieli, łóżek i pościeli, ogrodów, powozów i koni, błaznów, karłów, wszelkich zwyczajów dworskich i różnych obyczajowych szczegółów.

[2] Pełny tytuł: „Gorzelnik i piwowar doskonały czyli Sztuka pędzenia wódki i likworów, tudzież warzenia piwa z dołączeniem wiadomości o robieniu octów”

Gorzelnik i piwowar doskonały czyli Sztuka pędzenia wódki i likierów tudzież warzenia piwa podług naynowszych odkryciów w fizyce, chemii i technologii w trzech częściach wydana. Cz. 1, O pędzeniu wódki prostéy. Cz. 2, O robieniu likworów i octów. Cz. 3, O warzeniu piwa prostego dubeltowego, porteru i piwa angielskiego.


To opracowanie zacząłem pisać kilka lat temu. Przy porządkowaniu papierzysk trafiłem na ten swój tekst, więc go odszukałem w czeluściach komputera. Miał datę 21 września 2018. Mimo iż jest niedokończony tu go wstawiłem. Czy kiedyś go dokończę? Mam pilniejsze priorytety.

Jabłka dla zdrowia i urody [152]

Jabłko, jakie jest każdy widzi, ale nie każdy rozumie co widzi. Podczas gdy na świecie jest kilka tysięcy odmian ziemniaków i tysiąc odmian bananów to odmian jabłek jest ponad dziesięć tysięcy. Różnią się wielkością, kolorem, smakiem, aromatem… Są łatwo dostępne, tanie, smaczne, nisko kaloryczne… Niegdyś jabłka były prozdrowotne, obecnie o prozdrowotne owoce niełatwo, gdyż powszechne jest chemizowanie wszelkich owoców, płodów rolnych i wszelkiej żywności dla ładnego wyglądu i długiego przechowywania. Producentów interesuje wyłącznie jak największy zysk, choćby nawet kosztem zdrowia konsumentów.

Jabłka słyną z witamin, minerałów i pektyn. Najwięcej pektyn zawierają skórka i gniazda nasienne. Nie należy ich wyrzucać, lecz wykorzystywać maksymalnie jak się da, bowiem pektyny oczyszczają organizm z trucizn, a podczas trawienia wiążą metale trujące w nierozpuszczalne sole, co ułatwia organizmowi  ich wydalanie. Zatem jadamy jabłka, gdyż wszyscy jesteśmy zatruwani.

Pektyny regulują florę bakteryjną, usprawniają perystaltykę jelit, neutralizują toksyny, wymiatają zbędne resztki pokarmów, działają przeciw zaparciom, chronią przed miażdżycą i zawałem serca. Niektóry piszą, że pektyny zmniejszają wchłanianie cholesterolu, przez co organizm lepiej pracuje. Ja natomiast wielokrotnie wyjaśniałem, że jest odwrotnie. Czym lepiej zaopatrzony organizm tym sprawniej funkcjonuje, więc tym mniej potrzebuje cholesterolu i tym samym mniej go wytwarza.

Wartości odżywcze nie tylko jabłek, ale wszystkich owoców zależą po części od odmiany, ale najbardziej od dojrzałości w promieniach Słońca. Nie doceniają tego smakosze owoców i lekceważą to producenci. Za to doskonale wiedzą o tym zarówno smakosze jak i producenci win, bowiem wina z tych samych winnic, ale z lat o większej ilości dni słonecznych są znacznie droższe.

Jabłka smak zawdzięczają także zawartości kwasów: jabłkowego, cytrynowego, ursulowego…, ale także cukrów. Spośród zawartych w jabłkach witamin najwięcej jest witaminy C, która wzmacnia układ odpornościowy. Jabłka odmian kwaśniejszych zawierają więcej witaminy C. Najwięcej w skórce i tuż pod nią. Ciekawostką jest, że w jabłuszkach małych jest witaminy C więcej niż w jabłkach dużych, a więc polecam jabłuszka rajskie.

Jadanie jabłek surowych i kiszonych (np. w kapuście) należy polecić dla usprawniania pracy serca, układu nerwowego, wątroby i wszystkich organów. W niektórych problemach zdrowotnych polecałem jabłka pieczone, choć wiadomo, że im dłużej owoce poddajemy obróbce cieplnej, tym więcej tracą witamin. Jednakże należy rozumieć różnice między codziennym żywieniem zdrowych, a leczniczym żywieniem chorych. Zawartość witamin jest mniej ważna od wielu innych składników i cech prozdrowotnej żywności.

Jabłka mimo kwaskowatego smaku odkwaszają (alkalizują) organizmy je spożywających, a to dzięki zawartości zasadowych soli mineralnych. Ponieważ jabłka mają sporo potasu regulują gospodarkę wodną w organizmie i mogą zmniejszać obrzęki nóg. Jabłka znane są też z zawartości żelaza zapobiegającego anemii. Prozdrowotne i lecznicze zastosowanie jabłek jest wszechstronne. Kiedy pisywałem artykuły do gazet pokazywałem tam, że jabłka wykorzystywane były zarówno w biegunkach, jak też w zaparciach.

Wśród zbóż, warzyw, owoców, przypraw większość działa jednostronnie, np. obniżają lub podwyższają ciśnienie krwi. Jednakże są też takie, które działają regulująco, a więc niskociśnieniowcom podwyższą, a wysokociśnieniowcom obniżą. Z regulującego działania znane są czarne jagody, które stosowano i w biegunkach i w zaparciach. Podobnie regulująco, czyli w obie strony, działają też jabłka.

Ponieważ ja owoce polecam dla zdrowia, a sztuka leczenia powinna być dostosowana do indywidualnych predyspozycji i potrzeb nie podaję sposobów leczenia, a jedynie podkreślam właściwości prozdrowotnej żywności.

Kiedyś bliska mi osoba zatroskana o wapno w organizmie dziecka szukała źródła wapnia w suplementach firm znanych z produkcji środków do zabijania. Poleciłem buraki, jako jedno z najlepszych, choć niedocenianych źródeł także wapnia. Jednakże wzmocnić włosy, paznokcie i zęby mogą także jabłka, bowiem do wielostronnego działanie jabłek na organizm należy dodać także ułatwianie przyswajania minerałów, w tym wapnia.

Coraz modniejszy staje się ocet jabłkowy. Robiony domowym sposobem można wykorzystywać na różne sposoby. Np. przez miesiąc codzienne wypijać pół szklanki przegotowanej wody z 2 łyżeczkami domowego octu jabłkowego i 2 łyżeczkami dobrego miodu. Ta kuracja uzupełni potas, poprawi trawienie i odporność. Odporność na wszystko, nie tylko na infekcje, także na stres.

Jabłka wiele dobrego robią także dla urody, bowiem zawarta w jabłkach witamina C bierze udział w wielu procesach metabolicznych, np. biosyntezie kolagenu (przeciwdziałając wiotczeniu skóry), a wraz z witaminą P zapobiegają powstawaniu wysięków podskórnych i tzw. „pajączków”. Oczywiście są lepsze sposoby na odbudowę kolagenu i bogatsze źródła witamin C i P. W odbudowie kolagenu najskuteczniejsze jest światło Słońca (można wykorzystywać też światło zwykłej żarówki), a najbogatszym źródłem witamin C i P są owoce i liście rokitnika.

W podróże i na wyprawy powinniśmy zabierać suszone owoce nie zwracając uwagi na popaprańców, którzy pisują, że suszone nie zawierają witamin, choć tego nie badali. Proszę przez miesiąc pojeść suszonych (oczywiście uprawianych naturalnie i suszonych naturalnie) i porównać swój stan z tym sprzed miesiąca.

Przysłowia mądrością narodu – korzystajmy więc i z tej skarbnicy. Jedno mówi: „Kto codziennie jada jabłko ten lekarza widzi rzadko”. Popaprańcy dodają: „rano dla urody, wieczorem dla zdrowia”. Pewna sołtyska zwierzyła się, że nie chudnie, mimo iż prawie nic nie jada, a nawet tyje, jadając jedynie dwa jabłka dziennie. Doradziłem, by jabłek nie jadła wieczorem, lecz jadła je rano i przed południem. Zdziwiła się skąd wiem, że jada wieczorem. Odpowiedziałem, że od niej. A ona na to, że tego nie mówiła. Nie mówiła, że jada wieczorem, ale mówiła, że zamiast spodziewanego chudnięcia tyje.

Przywracanie zdrowia jest proste i łatwe, wystarczy organizmowi dać: to co potrzebuje, tyle ile potrzebuje i wtedy kiedy potrzebuje. Skoro na sołtyskę wybrano najmądrzejszą we wsi, to strach pomyśleć jak „mądrzy” są pozostali. Zdrowy rozsądek może zastąpić każdy stopień wykształcenia, lecz żadne wykształcenie nie zastąpi zdrowego rozsądku.

W zbliżające się święta na stole zagości kompot z suszonych owoców: jabłek, gruszek, śliwek. Szkoda, że tylko w święta, bowiem wywar z suszonych owoców powinniśmy pijać często, jako jeden z najcenniejszych środków prozdrowotnych, profilaktycznych, leczniczych, a także ODTRUTKA.

O właściwości jabłek przeczytasz także tu: Da Ci zdrowie jabłuszko na co dzień

oraz tu: Anemia i żelazo

i tu: Jabłko, marchew, burak zamiast transfuzji krwi

Jeśli masz suszone owoce z własnego zbioru z dzikich stanowisk podziel się ze mną.

Jeśli nie zioła, to już tylko… kochanka [150]

Zielarstwo w naszym życiu jest wszechobecne. Decydując się na szklankę herbaty czy filiżankę kawy dokonujemy wyboru między wywarem z palonych owoców a naparem z fermentowanych liści. Mimo to o ziołach, a jeszcze rzadziej o zielarzach przypominamy sobie zazwyczaj dopiero, gdy farmaceutyki zrujnowały już organizm. Jakże rozsądniej byłoby wykorzystywać zioła świadomie, zanim pojawią się objawy chorób, a przynajmniej przy pierwszych objawach?

Choć ziołami można wyprowadzić nawet z chorób przewlekłych i ostrych to, gdy farmaceutyki wymordowały florę bakteryjną i spustoszyły cały organizm, naprawianie ziołami wymaga umiejętności i doświadczenia. Praktyka zielarska łączy rozległą wiedzę o roślinach, człowieku, nękających go dolegliwościach, ze znajomością skutków stosowania roślin. Nie tylko ogólnych, także wpływających na zachodzące w organizmie procesy biochemiczne i energetyczne. Doświadczeni zielarze mają wiedzę z wielu dziedzin nauki (anatomii, biologii, fizjologii, chemii, farmakologii, farmakognozji, patologii, psychologii…). Znają wzajemne oddziaływanie różnych ziół, pokarmów, leków, paraleków, nazywanych „lekami” trucizn i wykorzystują tę wiedzę, więc nie zatajaj jakie paskudztwa zażywałaś/zażywałeś. Wizyty u zielarzy odbywają się w zaufaniu i dyskrecji, czego nie ma w gabinetach lekarskich.

Zioła, mieszanki ziołowe i preparaty z roślin (ziół) stosowane tradycyjnie działają łagodnie i nadają się również do wyprowadzania z chorób przewlekłych, długotrwałych, nawracających, stanów nerwicowych, wyniszczeń organizmu nazywanymi „lekami” syntetycznymi truciznami. Szczególną zaletą starannie dobranych kuracji ziołowych jest wielostronne oddziaływanie na organizm i jednoczesne wyprowadzanie z wielu współwystępujących dolegliwości.

Kuracja ziołami powinna być starannie przygotowania i działać wszechstronnie. Doświadczeni zielarze tak dobierają zioła by spełniały wszystkie poniższe cele:

  1. Odtruwacie i odmładzanie – oczyszczanie wątroby, nerek, pęcherza, wychwytywanie wolnych rodników (działanie antynowotworowe), hamowanie procesów starzenia, wzmacnianie organizmu, przywracanie funkcji upośledzonych przez choroby…
  2. Wzmacnianie sił witalnych – odbudowa utraconej odporności, wspomaganie dystrybucji składników odżywczych, uzupełnianie brakujących makro- i mikroelementów, soli mineralnych, witamin, enzymów, aminokwasów, przez co wzrasta sprawność fizyczna i umysłowa, wspomaganie wytwarzania antyciał eliminujących czynniki chorobotwórcze…
  3. Polepszanie przemiany materii i radości życia – regulowanie procesów w układzie trawiennym, wspomaganie przemiany materii, przyspieszanie przemiany tłuszczu, przez co jesteśmy mniej ociężali, bardziej radośni i uśmiechnięci…
  4. Usprawnianie układu oddechowego – zaopatrywanie organizmu w składniki odżywcze, mikroelementy stanowiące o prawidłowej pracy gardła, płuc, tarczycy, wspomaganie samoleczenia stanów alergicznych, astmy, chronicznego kaszlu, wszelkich schorzeń dróg oddechowych…
  5. Uelastycznienie i oczyszczanie naczyń krwionośnych – eliminowanie toksyn wprowadzanych do organizmu z pokarmem i wdechem, oczyszczanie naczyń krwionośnych, przywracanie ich elastyczności, usprawnianie pracy serca, wątroby, trzustki, nerek…
  6. Przywracanie sprawności ruchowej, nawet w zwyrodnieniach reumatycznych – zmiany reumatyczne wynikają z wielu innych schorzeń i braków w organizmie: od nieprawidłowego krążenia aż po niewłaściwą dystrybucję składników odżywczych…
  7. Odstresowanie – polepszenie samopoczucia, podniesienie wydolności fizycznej i psychicznej…
  8. Wzmocnienie koncentracji i sprawności umysłu – zwiększają ukrwienie i dotlenienie mózgu, poprawiają ukrwienie siatkówki oka, a w konsekwencji poprawiają wzrok (ważne zarówno dla starszych, jak i młodzieży w fazie intensywnego wzrostu a także tych, których praca związana jest z intensywnym wysiłkiem umysłowym, np. w czasie nauki i egzaminów)…
  9. Zdrowej skóry i silnych włosów – eliminowanie grzybic, egzem, bielactwa, skaz, uzupełnianie mikroelementów, których niedoboru nie wykrywają standardowe badania, wzmacnianie odporności organizmu…

Chora moda zastępowania internetem nawet zielarza

Nastała moda na wyszukiwanie porad w internecie, szczególnie na filmikach. Celem prezenterów jest jak największa ilość wyświetleń, do których dołączane są reklamy, bo za tym idzie kasiora. To najłatwiejsza forma zarabiania – bez wysiłku, bez odpowiedzialności. Prezenterów interesuje jak największa oglądalność. A naiwni sądzą, że po tym, co usłyszeli i zobaczyli sami dokonają tego samego, co doświadczony zielarz. Rośnie więc grupa rozczarowanych i przegranych.

Jedna z rozczarowanych i przegranych napisała tak (pisownia zachowana):

Dzień dobry. Potrzebuję pomocy dla męża. W styczniu tego roku chorował na zapalenie płuc i leczony był antybiotykiem levoxa równocześnie z m.in.Amantadyna budezonidem Aspiryna. Po miesiącu od zakończenia leczenia dostał powikłań po tym antybiotyku. Dziś mija już 6 miesięcy i jest coraz gorzej. Mąż praktycznie nie może chodzić. Bolą go wszystkie stawy mięśnie sztywnieja sciegna, lacznie z karkiem i barkami. Do tego ma mrowienia twarzy głównie warg, kołatanie serca problemy ze snem,lęki a może już i depresję. Od pół roku zyje w ciągłym bólu. Nir ma na to leku, nigdzie nie ma pomocy zostawieniu jesteśmy sami sobie…wieksxosc lekarzy nie wierzy ze antybiotyk może dawać takie powikłania a jak już wiedzą to mówią że nie da się leczyc. Sytuacja jest ciążka. Może Pan zechciałby nam pomóc,zainteresować się tematem flurochinolonow bo z tej grupy jest to antybiotyk. I poszukać jakiej recepty w ziołach? Szukamy wszędzie próbujemy wszystkiego… wiele suplementów,witamin, wlewow czy zastrzyków już zażył-terapię wodorem molekularnym i nic nie daje wiary, że z tego wyjdzie nic mu nie jest lepiej. Mąż jest młody ma 33 lata mamy 3 małych dzieci 4 miesieczne niemowlę i 2 trzylatkow I nie można się cieszyć i zyc normalnie kiedy ciągle go boli.. nic przeciwbolowrgo brać nie mozna bo to tylko potęguje objawy zatrucia. Bardzo proszę Pana o pomoc.
Serdecznie pozdrawiam Małgorzata W…

O co tu chodzi?

Autorka nie napisała nic o sobie, ani o mężu, a wyłącznie o chorobie i leczeniu medykamentami, które stosowała nieodpowiedzialnie, nie interesując się interakcjami takiego ich łączenia. Opisuje cierpienia wywołane przez wiarę w antybiotyki, do tego zestawiane głupkowato, bez sprawdzenia antybiogramem, który ewentualnie mógłby być pomocny i w jakim stopniu. Amantadynę uznała za panaceum i dołożyła do kompozycji zabijaczy.

Czym jest anty-bio-tyk?

Anty = przeciw, bio = życie.  Razem = przeciw życiu, czyli zabić żyjące. Zabijała więc życie, zapewne wspólnie z medykami, których interesy nie są tożsame z jej interesem. Spodziewali się pozabijać tylko drobnoustroje w płucach, a wyniszczyli cały organizm.

Po dokonaniu spustoszenia, zamiast zająć się odbudowywaniem wyniszczonego organizmu usiłuje nas angażować w swoje urojenia: „zainteresować się tematem flurochinolonow bo z tej grupy jest to antybiotyk”. Uważa, że jak my poznamy mechanizmy zabijania zabijaczy flurochinolonowych, to ona innymi (lepszymi) zabijaczami załagodzi spustoszenia wyrządzone całemu organizmowi.

Hipokrytka czy wariatka?

Nigdy nie wsparła naszej pracy ani słoiczkiem konfitur, ani choćby dobrym słowem, ale domaga się, abyśmy my, nielekarz i do tego brzydzący się medykamentami i praktykami medyków zaangażowali się w pracę badawczą (naukową) jakiegoś flurochinolonowego zabijacza (stworzonego i produkowanego do zabijania), aby innymi, „lepszymi” zabijaczami zabijać skutki zabijaczy flurochinolonowych. W tę pracę zaangażować nas usiłuje litością, a argumentami mają być wiek męża i ilość oraz wiek dzieci.

Nasza odpowiedź

Przeczytaliśmy wasz list uważnie i kilkakrotnie. Fragmenty  przeczytaliśmy także żonie, jako osobie bliskiej, ale postronnej. Ponieważ zapomnieliście napisać:
1. kto się do nas zwraca i dlaczego do nas?
2. czym się zajmujecie i czego od nas oczekujecie?
proszę na te pytania odpowiedzieć – najpierw samemu sobie, a następnie nam.
Operujecie nazwami współczesnych trucizn farmakologicznych. Nie wyjaśniacie dlaczego wprowadzacie do organizmu tak straszne trucizny i nazywacie to „leczeniem”. Powinniście wiedzieć, bo to ciągle powtarzamy i przy każdej okazji podkreślamy, że nie byliśmy i nie jesteśmy lekarzem i nie znamy się na medykamentach i ich stosowaniu. Gdy nas dopada problem zdrowotny radzimy sobie naturalnie, zdroworozsądkowo, niemedycznie i dzielimy się naszym doświadczeniem publicznie. Usiłujemy żyć jak najdalej od medyków i medykamentów medycyny rokefelerowskiej i całym sobą pokazujemy, że jest to możliwe, łatwe, tanie, przyjemne…
Nazywanie „powikłaniami” głupkowatego wyniszczania organizmu trującymi medykamentami przypomina przypowieść o głupkowatym skracaniu nóg u stołu lub stołka – „obcina, obcina, obcina, obcina i ciągle za krótkie”!
Jeśli kiedyś zapragniecie rzeczywiście zmienić coś w swoim życiu, to proszę po wyciszeniu się (może być po modlitwie), w chwili napływu dobrego nastroju przeczytać spokojnie to, co nam wysłaliście. Po uważnym przeczytaniu proszę przeanalizować treść swojej wypowiedzi i zapytać siebie samą: o co chodzi?
Gdy już będziecie wiedzieć czego chcecie,
gdy będziecie zdecydowani zrezygnować z chorowania,
gdy zaczniecie unikać trucizn, przynajmniej tych najgorszych,
gdy zdecydujecie się przyjąć i zaakceptować zdrowienie,
dopiero wówczas proszę do nas napisać albo zadzwonić.

Oczywiście nie odpisała. Pewnie nadal żyje w przeświadczeniu, że gdzieś, kiedyś, ktoś znajdzie dla niej nowsze zabijacze, które pozabijają skutki poprzednio stosowanych zabijaczy. Pewnie myśli także, że my, po przebadaniu flurochinolonów takie zabijacze byśmy dla niej znaleźli łatwo i szybko.

Rozwiązanie

Nie chcąc wyjść na łobuza, który wie, ale nie powie, długo myśleliśmy o tym i temu podobnych szaleństwach wariatek żądających znalezienia „lepszych” zabijaczy do zabijania spustoszeń wywoływanych przez zabijacze  flurochinolonowe. Rozwiązanie znaleźliśmy, choć nie dla wszystkich, a jedynie tych, którzy mieli kochankę. Czy 33 letni mąż, ojciec trójki małych dzieci miał kochankę? Tego nie wiemy. Ale gdyby miał to niech żona natychmiast wyśle go do kochanki. Gdy kochanka ugotuje dla ciężko chorego kochasia rosół, wolniutko i  z miłością, nie ze sklepowego paskudztwa, lecz z kury naturalnego chowu będzie to krok w kierunku zdrowienia. Wprawdzie niewielki, ale najważniejszy, bo pierwszy, a nawet najdalsza podróż zaczyna się od pierwszego kroku.

Czy tego nie może zrobić żona? Gdyby mogła to by to już dawno zrobiła. Gdyby to zrobiła w porę nie było choroby, niemocy i tego tematu. Żona skupia się na chorobie i leczeniu – najpierw dawnych objawów, a potem skutków leczenia zabijaczami flurochinolonowymi i poszukiwaniu zabijaczy „lepszych”, by wymęczony zabijaczami flurochinolonowymi organizm potraktować zabijaczami „lepszymi”, by pozabijały wszystko, czego dotychczas stosowane zabijacze flurochinolonowe pozabijać nie zdołały. Kochanka skupi się na człowieku (kochanku), jego zdrowiu, zdrowieniu i odzyskiwaniu sprawności.

Czy rosół z kury naprawi skutki spowodowane zabijaczami? Oczywiście nie, ale to pierwszy krok, następnym będzie zupa mocy z kaszy, oczywiście niesklepowej z ziaren polerowanych, choćby i ze znaczkiem „eko” czy „bio”. Z odpowiedniego ziarna – niepolerowanego lecz łamanego, w odpowiedni sposób wykonanej i w odpowiedni sposób ugotowanej. Taką kaszę mogę nawet sprezentować (pod warunkiem, że opisze skutki jej przywracającego zdrowie działania). A rosół trzeba będzie powtórzyć. Tym razem ugotowany już nie na wodzie lecz na winie (czerwonym), z kury (najlepiej czarnej, najlepiej zabitej o północy, najlepiej na rozstajnych drogach) z dodatkiem odpowiednich ziół, np. arcydzięgla i żółtka.

Sadło borsuka, niedźwiedzia, psa…

Dawniej płuca chroniono tłuszczem i leczono sadłem. Medycyna ludowa wykorzystywała różne sadła. Stosowano je nie tylko spożywczo, także do okładów. Sami je także jadaliśmy i przykładaliśmy na klatkę piersiową.

Niegdyś przyjaźniliśmy się z lekarzem-kolarzem. Jego płuca były tak przeżarte, że koledzy medycy nie umieli pomóc. Wykurowany został sadłem z borsuka.

Gdy nasz synek trafił do szpitala i tam wpakowali go w chorobę płuc szukaliśmy sadła borsuka. Aby mieć dojście do myśliwych i od nich zdobyć sadło borsuka zatrudniliśmy się w nadleśnictwie. Gdy myśliwym długo nie udawało się ustrzelić borsuka odesłali nas do kłusownika i nawet dali namiar na niego. Zaprzyjaźniliśmy się z kłusownikiem i wspólnie szukaliśmy borsuka.  Widywaliśmy jego ślady, ale zwierza spotkać się nie udawało. Wówczas kłusownik, który polubił moich synów wytopił dla nas sadło z bardzo starego psa. Synek dostawał po kilka kropelek, a my podjadaliśmy po pół łyżeczki. Syn wyzdrowiał, a wydolność naszego organizmu, tak wzrosła, że rowerem przejeżdżaliśmy rocznie ponad czternaście tysięcy kilometrów (14 000 km). To tyle, że obwód kuli ziemskiej  (40 000 km) pokonywaliśmy co niespełna trzy lata. Od tamtej pory pokonaliśmy go kilkanaście razy.

Kłusownik, dzięki któremu wyzdrowiał nasz syn okazał się tym samym, który wcześniej wykurował lekarza-kolarza. Przez wiele lat odwiedzaliśmy ich obu, przekazując wieści między borem (gdzie mieszkał kłusownik) a miastem (gdzie mieszkał lekarz-kolarz).

Dziś sadła borsucze, niedźwiedzie, bobrze, świstacze i inne są łatwo dostępne. W sąsiednich krajach można je kupić nawet w aptekach.

Podając nasze osobiste przeżycia i doświadczenia w żadnym razie nie bawimy się w lekarza. Przytoczyliśmy tylko swoje wspomnienia sprzed kilkudziesięciu lat.

A co potem?

Oczywiście zioła, ale tak dobrane do aktualnych potrzeb wymęczonego chorobami i chorowaniem organizmu by spełniały wszystkie wyżej wymienione cele:

  1. Odtruwacie i odmładzanie
  2. Wzmacnianie sił witalnych
  3. Polepszanie przemiany materii i radości życia
  4. Uprawnianie układu oddechowego

Tak więc zanim skorzystasz z „mądrości” wygłaszanych i publikowanych w internetowych śmietnikach zadawaj sobie pytania: kto je głosi?, dla kogo?, komu i jak to służy?, kto na tym zarabia?, czy komuś to już pomogło?… Dobrze byłoby poznać odpowiedzi na te pytania, jednakże najpierw trzeba je zadać.

Co poza tym?

Jeśli śledzisz naszą witrynę i nasze publikacje powinnaś/powinieneś wiedzieć, że w każdym przypadku odsyłamy do Louise L. Hay i polecamy jej książkę Możesz uzdrowić swoje życie. Płuca to nie tylko narząd, to także  zdolność przyjmowania życia. Według Louise L. Hay prawdopodobnymi przyczynami chorób płuc są: depresja, żal, obawa przed aktywnym życiem, poczucie, że jest się niegodnym żyć pełnią życia. Natomiast prawdopodobnymi przyczynami zapalenia płuc są: rozpacz, zmęczenie życiem, rany emocjonalne…

A co, jeśli ten nieszczęśnik nie ma kochanki?

To niech kochanką zostanie żona. Wiem, wiem, że to bardzo trudne, bowiem wszystkie żony, którym polecałem zakochać się oburzały się na tę propozycję. Jako argument przeciw zakochaniu mówiły, że już mają męża. Ja im mężów przecież nie odbierałem, lecz polecałem stan zakochania. Jeśli byliście prawdziwie zakochani, to przypomnijcie sobie tamten stan, gdy organizm znajduje moce przeciw wszelkim przeciwnościom i energię by je pokonywać.

Apel do żon

Jeśli prawdziwie pokochacie swoich mężów większość ich, a przy tym także waszych chorób pryśnie jak bańka mydlana. Tego, co może organizm w stanie zakochania nie dokona ani żaden antybiotyk, ani nawet wszystkie antybiotyki świata razem.

A co jeśli nie masz męża, albo nie umiesz go pokochać? No to zakochaj się w kwiatach, ogrodzie, sadzie, haftowaniu, szydełkowaniu… Przecież nie o przedmiot kochania chodzi, lecz o stan organizmu i moce organizmu będącego w stanie zakochania.

Pod scriptum

Jeśli znasz antybiotyki, które: żal przetwarzają na radość, obawy przed  aktywnym życiem, rozpacz, zmęczenie życiem, rany emocjonalne  przetwarzają na życie pełnią życia, radość i siły witalne, poinformuj nas o tym.

Jeśli antybiotyki wyniszczyły organizm – twój lub twoich bliskich – ostrzegaj przed ich stosowaniem. W swoich rozważaniach uwzględniaj też te antybiotyki, którymi karmione są zwierzęta i które wstrzykiwane są zwierzętom.

Zioła i preparaty ziołowe [149]

Jak zapewne moi czytelnicy wiedzą jestem przeciwnikiem stosowania suplementów. Nie zgadzam się z opowieściami je produkujących i nimi handlujących, jakoby były niezbędne. Wszystko, czego potrzebuje nasz organizm występuje w Naturze, więc możemy i powinniśmy zapewnić to w pożywieniu.

Pożywienie opierające się na nawykach, zmieniających się modach, dietach napędza businessy producentów leków i suplementów. Jako, że stan naszego organizmu ciągle się zmienia tak też zmienia się jego zapotrzebowanie. Np. zimą jadamy więcej tłuszczy i potraw z ognia (gotowanych, smażonych, pieczonych), a latem więcej świeżych i na surowo. Gdy marzniemy możemy dodawać do potraw rozgrzewającej kory cynamonowca cejlońskiego, a gdy nam za gorąco możemy wykorzystać ochładzające właściwości rabarbaru. Warzyw, owoców, przypraw o właściwościach rozgrzewających i chłodzących jest wiele. Przykład cynamonu i rabarbaru wybrałem jako powszechnie znane, aby nikogo do niczego nie przekonywać lecz pokazać zależność.

Pożywienie winno być ciągle dostosowywane do aktualnych potrzeb organizmu. Jeśli zdarza mi się skorzystać z ziołowego suplementu diety, aby zareagować zanim znajdę odpowiedni dar Natury to czas ten wykorzystuję na zdobycie ziół, owoców, warzyw niezbędnych organizmowi do powrotu do zdrowia i prawidłowego funkcjonowania.

Wielu moich czytelników poszukując dobrych ziół staje się niewolnikami handlarzy i producentów. Nie lituję się nad ich wydatkami, bowiem najszybciej uczymy się przez kieszeń. Nie lituję się nad ich rozczarowaniem, że te najdroższe nie były ani lepsze, ani pożądanego skutku nie wniosły.

Choć nadal promuję żywność, jako lek, to rozumiem, że trudno szybko (np. w zagrożeniach koowiidoowych) zdobyć np. forsycję, choć jest rośliną powszechnie znaną. Jeszcze trudniej zdobyć jej odpowiednią odmianę i właściwą część rośliny, w odpowiedni sposób zebraną i odpowiednio przechowywaną.

Chcecie coś ziołowego i prawdziwie działającego, oto więc macie do wyboru:

  1. Zioła Indyjskie
  2. Zioła Tradycyjnej Medycyny Chińskiej
  3. Zioła dziko rosnące, zbierane przez nas i zaprzyjaźnionych zielarzy

Nazw indyjskich i chińskich nie wstawiam, żeby uniknąć pomyłek i przekłamań, bowiem nagminnie spotykam takich, co jak nazwę poznają, to szukają w internecie podobnego słowa, nie zastanawiając się, co kryje się pod nazwą. Najwymowniejszym przykładem jest acerola, która jest wiśnią, a większość preparatów o nazwie „Acerola” nie ma nic z owocu, lecz jest syntetycznym kwasem w proszku lub tabletkach. Czasami do syntetyku dodają odrobinkę czarnej porzeczki. Tak więc pokładanie nadziei w syntetycznych preparatach jest głupotą. Polskich wiśni, malin, porzeczek mamy pod dostatkiem, wystarczy je ususzyć i korzystać z nich cały rok.

Nietrudno trafić na właściwą roślinę, jednakże sztuką jest zdobyć właściwą jej część i we właściwy sposób pozyskaną. Np. łatwo dostępne ziele lub liście pozyskane w dowolnej porze roku nie będą tak pomocne, jak korzeń czy kłącze tej samej rośliny pozyskane, gdy soki spłynęły w dół do korzeni.

Kłącza, korzenie, korę jest trudniej pozyskać i wiąże się to ze stratą pozyskiwanej rośliny, podczas gdy liście i ziele odrastają, więc producenci nagminnie wykorzystują tańsze części roślin, a tak zubożone preparaty nie mają spodziewanych właściwości. Być może czasem z niedouczenia, ale w tego typu businessach głównie z chęci łatwego zysku. Udaje się to im gdyż kupujący kierują się modnymi hasłami marketingowymi i nieuzasadnionym zaufaniem (naiwnością).

Mieszanki ziół moje i zaprzyjaźnionych zielarzy

Oczyszczające, Wzmacniające, Regenerujące, Hormonalne…

Wszystkie wieloskładnikowe, dobrane starannie według prawdziwej zielarskiej wiedzy i wielowiekowego doświadczenia.

We współpracy z doświadczonymi zielarzami dobierzemy zioła odpowiednie do indywidualnych potrzeb zamawiającego, więc opisz swoje potrzeby i oczekiwania.

Indyjskie i Tradycyjnej Medycyny Chińskiej

Wybrane przykłady zastosowań:
Wątroba i układ żółciowy
Układ pokarmowy
Układ moczowy
Układ oddechowy
Aparat ruchu
Dermatologia
Wzrok
Choroby kobiet
Choroby mężczyzn
Układ nerwowy
Układ endokrynologiczny
Wspomaganie organizmu

Wyłącznie oryginalne od doświadczonych producentów, importowane ze Wschodu, ze szczegółowym opisem w języku polskim: składu, właściwości, działania. Duży wybór mieszanek starannie dopracowanych na bazie wielowiekowych doświadczeń ułatwia precyzyjne dobranie do indywidualnych potrzeb zamawiającego.

Jedna z roślin w promowanych mieszankach – Złoty korzeń, różeniec górski:

– pomaga organizmowi dostosować się do stresu emocjonalnego i uodpornić się na intensywny wysiłek fizyczny;

– stymuluje centralny układ nerwowy;

– pozytywnie działa w przypadkach depresji, melancholii, migren wywoływanych stresem;

– przywraca chęć do życia;

– przydatny szczególnie przy spadku wydajności pracy.

Jako efektywny antyutleniacz możemy go wykorzystywać w:

– osłabieniu po grypach i chorobach infekcyjnych;

– po zatruciach;

– urazach fizycznych i psychicznych.

Skład jednej z mieszanek ziołowych

zioła: owoce forsycji zwisłej, pęki kwiatowe suchodrzewu japońskiego, korzenie urzetu barwierskiego, kłącza narecznicy grubokłączowej, ziele pstrolistki sercowatej, korzenie i kłącza różeńca chińskiego, korzenie lukrecji uralskiej, pędy przęśli dwukłosowej, nasiona moreli amarum, ziele brodźca paczułka, korzenie i kłącza rzewienia dłoniastego, ziele mięty chińskiej,
minerały: kamień zawierający siarczan wapnia.

Działanie poszczególnych składników:

Forsycja wzmacnia odporność oraz hamuje uwalnianie histaminy (katar, alergia).

Suchodrzew i Urzet wyraźnie obniżają gorączkę, działają antybiotycznie wobec Escherichia coli – pałeczki okrężnicy, Salmonella typhimurium, Staphylococcus Aureolus – gronkowca złocistego, i Streptococcus pyogenes – paciorkowca. Współczesne badania potwierdzają przeciwwirusowe i przeciwbakteryjne właściwości urzetu barwierskiego, zwłaszcza wobec wirusów grypy Influenzavirus A, B, C.

Pstrolistka sercowata stosowana w Tradycyjnej Medycynie Chińskiej na infekcje górnych dróg oddechowych i stany zapalne przewodów oddechowych.

Różeniec chiński działa podobnie jak korzeń żeńszenia, podwyższa sprawność organizmu. Wzmacnia i podwyższa odporność ma choroby.

Lukrecja uralska – zioło przeciwwirusowe, bakteriobójcze, przeciwzapalne, wykrztuśne, nawilża płuca, oczyszcza oskrzela, hamuje kaszel.

Przęśl dwukłosowa wyraźnie rozszerza oskrzela i oskrzeliki. Płuca człowieka zawierają około 30 000 oskrzelików o średnicy mniej niż 1-2 mm. Ich skurcz prowadzi do znacznego ograniczenia przepływu powietrza w płucach w wielu procesach patologicznych. Infekcje dróg oddechowych i ostre zapalenie oskrzelików wywołują głównie wirusy RSV (ang. Respiratory Syncytia Virus rodzaju Pneumovirus) i wirus grypy.

Forsycja zwisła, Urzet barwierski, Rzewień dłoniasty stosowane w zapobieganiu i leczeniu wirusowych chorób zakaźnych. Zawierają emodynę, która działa przeciwzapalnie, przeciwbakteryjnie, ma potencjalną aktywność przeciw wirusom grypy.

Minerał zawierający siarczan wapnia stymuluje meridiany płuc i żołądka, „oczyszcza ciepło i ogień” – infekcja wirusowa i bakteryjna.

Specyfik ziołowo-mineralny o wyżej wymienionym składzie w Polsce nie jest znany, więc próżno szukać go w miejscach ogólnodostępnych.

Polskie borówki [148]

owoce zdrowia

Borówka (Vaccinium), z rodziny wrzosowatych, ok. 130 gatunków krzewinek lub krzewów, występujących od arktycznej tundry po góry południowej Afryki i tropikalnej Azji, z których wiele dostarcza smacznych jagód zbieranych ze stanu dzikiego lub z uprawy.

W Polsce rosną 3 gatunki:

1. Borówka czernica (Vaccinium myrtillus), zwana czarną jagodą, pospolita w świeżych borach sosnowych na niżu, częsta także w górach, o smacznych, masowo zbieranych, ciemnofioletowych jagodach;

2. Borówka brusznica (Vaccinium vitis-idaea), o jagodach czerwonych, częsta w suchych borach szpilkowych;

3. Borówka bagienna (Vaccinium uliginosum), zwana łochynią lub pijanicą, rosnąca w podmokłych borach sosnowych oraz na torfowiskach, o sinoczarnych owocach z białawym miąższem, pokrytych zwykle pyłkiem bagna zwyczajnego, działającym odurzająco.

Uprawiane są głównie borówki pochodzące z Ameryki Północnej, mające znacznie większe owoce, np. borówka wysoka (Vaccinium corymbosum), o wysokości do 3 m i dużych owocach.

Wybitnie leczniczymi właściwościami odznaczają się borówka czernica i borówka brusznica.

Czarna jagoda, borówka czernica

Czarna jagoda, borówka czernica, (Vacinium vitis idaea), jeden z trzech rosnących w Polsce dziko gatunków borówki. Owocem są drobne, silnie barwiące, fioletowo-czarne jagody. Spożywa się je na surowo lub w postaci przetworów.

Od dawna sok i herbata z suszonych czarnych jagód stosowana była do leczenia biegunek i niszczenia pasożytów przewodu pokarmowego. Piloci stosowali czarne jagody by wzmocnić wzrok.

Zawarte w jagodach garbniki (7% zawartości) neutralizują toksyny pokarmowe i blokują wchłanianie ich przez błony śluzowe. Niebieski barwnik antocyjanowy hamuje rozwój bakterii. Osłabione bakterie nie mogą się przytwierdzić do błon śluzowych, zostają sklejone przez garbniki i wydalone.

Owoce świeże i dżemy jagodowe działają lekko przeczyszczająco, a jagody suszone mają działanie przeciwne. Intensywnie czerwony sok z czarnych jagód stosowany jest do barwienia win.

Czarne jagody zalecane są dla diabetyków gdyż zawierają substancję insulinopodobną, wakcyninę (glikozyd kwasu benzoesowego), zwaną roślinną insuliną.

100 gramów czarnych jagód zawiera: 0,6 gramów białka, 14,3 grama węglowodanów, 65 miligramów potasu, 10 miligramów wapnia, 9 miligramów fosforu, 2 miligramy magnezu, 1 miligram sodu, 0,7 miligramów żelaza, 0,1 miligrama cynku, 130 mikrogramów witaminy A, 0,02 miligrama witamin B1 i B2, 0,4 miligrama witaminy PP, 0,06 miligrama witaminy B6, 22 miligramy witaminy C, 6 mikrogramów kwasu foliowego.

Brusznica, borówka czerwona

Brusznica, borówka czerwona (Vaccinium vitis-idaea), jeden z gatunków borówki występujący w północnych obszarach Ameryki, Europy i Azji. Odporna na niskie temperatury, wiecznie zielona występuje w tundrze podbiegunowej i lasach iglastych strefy umiarkowanej. Krzewinki niskie, liście ciemnozielone, błyszczące, jagody zebrane w małe grona, o różnej intensywności czerwieni.

W Polsce owoce dojrzewają z końcem lipca, ale brusznica powtarza owocowanie do późnej jesieni.

Jagody, w smaku lekko gorzkie, zawierają kwas benzoesowy, który zapobiega szybkiemu psuciu się świeżych jagód i przetworów. Przerabiane są na niezbyt słodkie dżemy i konfitury tradycyjnie używane jako dodatek do mięs.

Dzięki zawartości w liściach i jagodach glikozydu-arbutyny, brusznica od dawna stosowana była do leczenia stanów zapalnych dróg moczowych. Arbutyna uniemożliwia bakteriom przyczepianie się do błon śluzowych, dzięki czemu są one wydalane.

100 gramów jagód borówki brusznicy zawiera: 0,4 grama białka, 3,5 grama węglowodanów, 1,1 grama błonnika, 120 miligramów potasu, 15 miligramów wapnia, 11 miligramów fosforu, 8 miligramów magnezu, 2 miligramy sodu, 1,1 miligrama żelaza, 20 mikrogramów witaminy A, 0,03 miligrama witaminy B1, 0,02 witaminy B2, 0,1 miligrama witaminy PP, 0,04 witaminy B6, 12 miligramów witaminy C, 2 mikrogramy kwasu foliowego.

Borówka bagienna, łochynia

Borówka bagienna, borówka błotna, łochynia, pijanica, durnica (Vaccinium uliginosum), krzewinka występująca na torfowiskach i bagnach lasów nizinnych oraz podmokłych stanowiskach w górach. Krzewinki dużo wyższe od czarnej jagody, liście opadające na zimę, po spodem szarozielone, owoce z białym miąższem, większe niż u borówki czernicy, pokryte ciemnostalowym nalotem.

Odurzające skutki spożycia owoców łochyni powodują nie składniki zawarte w jej owocach, lecz pyłek kwiatowy rośliny zwanej bagno, często rosnącej na bagnach, obok łochyni.

Jagody są bardzo smaczne, zawierają podobne składniki odżywcze jak czarne jagody, a nawet nieco więcej witamin i kwasów organicznych.

W medycynie ludowej stosowane na leczenia dolegliwości przewodu pokarmowego w postaci surowej, suszu lub dżemu.

Szczypta przypraw skuteczniejsza od garści rutinoskorbinu [147]

Do niedawna była Złota Polska Jesień, mogliśmy rozkoszować się nasyconymi Światłem Słońca i Słoneczną Energią Darami Natury. Od zarania dziejów nasi zapobiegliwi przodkowie dojrzewające w Słońcu Dary Natury, wraz z nagromadzoną w nich Słoneczną Energią zamykali w słojach, słoikach, słoiczkach, butlach, butelkach, buteleczkach. Dziś już coraz mniej rodzin tak tworzy swoje spiżarnie.

Przyszła zima. Jeśli będzie mroźna wymrozi niektóre źródła zarazy. Niezależnie jaka będzie, zimą światła słonecznego jest mało, więc to zamknięte w słoikach przyda się bardzo. Niestety obecnie coraz mniej osób kultywuje dobre zwyczaje, mało kto docenia Wiedzę opartą na doświadczeniu wielu pokoleń. Coraz więcej ulega reklamowym pokusom i jada pakowaną w plastiki przemysłówę, wytwarzaną poza zasięgiem życiodajnych promieni słonecznych. Nazywana „żywnością” przemysłowa pasza, nie dość, że nie wspiera zdrowia, to jeszcze je rujnuje, a syntetyczne tworzywa zaśmiecają świat dopełniając spustoszenia.

W mojej młodości zima każdemu przysparzała rozkoszy. Nawet mniej sprawni staruszkowie doceniali jej uroki. Dziś chyba każdy niecierpliwie czeka wiosny. Jedni świadomie, inni intuicyjnie, wyczuwamy i doświadczamy, że mało słoneczna żywność w mało słonecznych porach roku sprzyja spadkowi odporności, a wówczas łatwiej „łapiemy” infekcje.

Szczycimy się nowoczesnością, zdobywaniem Księżyca, a nie wiemy czym i jak chronić się przed bakteriami i wirusami na Ziemi. Ciekawe, że wielu spośród naszych przodków wiedziało. Dlaczego więc nazywani bywają niewykształconymi?

Zazwyczaj wystarczyło sięgnąć po przyprawy. Dawniej były drogie i trudno dostępne, dziś są tanie i łatwo dostępne. Mimo to mało cierpiętników wie, że szczypta przypraw, nawet najbardziej popularnych, lepiej przysłuży się naszemu zdrowiu niż farmaceutyki.

Zazwyczaj w kuchni mamy kilka przypraw i czasem je stosujemy, ale czy w pełni znamy ich właściwości i czy umiemy je wykorzystywać? O przyprawach można wiele pisać, ale od pisaniny zdrowia nie przybywa. Przypominam więc cztery z tych niby znanych i zachęcam do częstszego i pełniejszego ich wykorzystywania, bo wiele wskazuje, że nie są doceniane, przynajmniej w zakresie właściwości ochronnych, prozdrowotnych, leczniczych, nawet w jakże częstych problemach infekcyjnych.

Czosnek

Jest przeciwutleniaczem i naturalnym antybiotykiem. W wygaszaniu infekcji i wzmacnianiu odporności nie ma sobie równych. Moc czosnku znana jest od wieków. Z jego leczniczych właściwości korzystały nasze babki, prababki, praprababki… To, co szczególnie wyróżnia czosnek to uniwersalne zastosowanie. Czosnkiem można wzbogacić smak niemal każdej potrawy.

 Cynamon

Jest sproszkowaną korą cynamonowca. Zapach i smak cynamonu kojarzymy głównie ze świątecznymi wypiekami, a powinien w naszych domach gościć na co dzień.

Cynamon rozgrzewa organizm i chroni przed infekcjami bakteryjnymi. Możemy wykorzystywać go do potrawach na słodko, jak np.: naleśniki, owsianki, kluski, makarony, ciasta, kompoty…, ale także do wielu innych, np.: pieczonych mięs, gulaszy, szaszłyków, warzyw…

Imbir

Świeżemu korzeniowi imbiru działanie leczące nadają: zingiberol, gingerol, zinferon…, to dzięki nim imbir: gasi stany zapalne, przyspiesza usuwanie toksyn, działa antybakteryjnie i rozgrzewająco. W pewnym zakresie działa podobnie do aspiryny, ale jest od niej skuteczniejszy.

Dla wzmocnienia odporności kilka cienkich plasterków korzenia imbiru zalewano gorącym alkoholem i tak powstały napój wypijano codziennie (rano). Można wzbogacić sokiem z cytryny i miodem.

Kurkuma

Jest naturalnym antybiotykiem. Jest ponocna w zapobieganiu infekcjom bakteryjnym, wirusowym, grzybiczym. Nadaje potrawom złocisty odcień. Świetnie sprawdzi się w potrawach każdej kuchni, od dalekowschodniej do naszej.

Proszek z korzenia kurkumy jest składnikiem popularnej mieszanki przypraw: curry.

Kurkumę można stosować do oczyszczania organizmu z toksyn, a także wykorzystywać jej działanie przeciwbólowe.

Wszystkie tu wymienione przyprawy można połączyć, sporządzając rozgrzewającą miksturę.

Więcej o wykorzystywaniu przypraw można przeczytać w kilku moich książkach, bowiem kończąc je przepisami kulinarnymi zamieszczam dla wygody czytelników także rozdział o przyprawach.

Jedz i pij na zdrowie [146]

Prozdrowotna moc warzyw w nadciśnieniu tętniczym i innych problemach – nie tylko sercowych

Wszystko, co piszę nie jest zaleceniem, nie ma nic wspólnego z medycyną, ani przeciw niej. W świetle wiedzy dawnych mędrców nie było rozgraniczeń i podziałów na: kuchnię, medycynę, religię, politykę, inne dziedziny, bowiem zawsze dążono do harmonii, porządku gdyż rozumiano, że wszelkie problemy (nie tylko zdrowotne) wynikają z długotrwałego zaburzania porządku i zastępowania go chaosem, bałaganem. Nie jest To też moje, lecz jest To doświadczeniem wielu pokoleń różnych kultur. Ja tylko To przypominam, by prawdziwą Wiedzę ocalić od zapomnienia.

Będzie budujące dla wszystkich, jeśli podzielisz się swoim doświadczeniem z tego, co poznałaś/eś z witryny ambasadorzdrowia.pl, zastosowałaś/eś praktycznie i zaprosiłaś/eś przyjaciół w to miejsce.

Burak ćwikłowy

Awitaminoza

Codziennie wypijać szklankę świeżego soku z buraków ćwikłowych, marchwi i owoców (w równych proporcjach).

Nadciśnienie tętnicze

I – Dwa buraki zetrzeć na drobnej tarce, odcisnąć sok, naczynie włożyć do większego z wodą i zagrzać. Do podgrzanego soku dodać łyżeczkę miodu lub soku grejpfruta; przez 2 tygodnie wypijać po szklance po śniadaniu i po kolacji.
II – Rano i wieczorem wypijać po jedzeniu szklankę kwasu buraczanego z łyżką miodu.

Niedomagania krwi

I – Jeść często buraki gotowane z czarną fasolą i orzeszkami ziemnymi.
II – Pić kwas buraczany.

Kwas buraczany

Pokrojone w plastry buraki zalać wystudzoną przegotowaną wodą (by je przykryła) w kamion­kowym garnku lub słoju, włożyć kromkę suchego chleba, pozostawić na 7 dni. Po 7 dniach przecedzić, zlać do butelek, zakorkować, przechowywać w chłodnej piwnicy; pić według potrzeby.

Cebula

Nadciśnienie tętnicze

Wycisnąć sok z kilograma dużych cebul i wymieszać z sokiem cytryn w proporcji sok cytryny z sokiem cebuli; wypijać po łyżce dziennie. Nie tylko obniża ciśnienie, ale także oczyszcza arterie ze złogów cholesterolu. Tu należy przypomnieć, że nie cholesterol jest przyczyną, lecz gdy przyczyna ustępuje poziom cholesterolu spada, ponieważ przestaje już być potrzebny.

Stwardnienie tętnic mózgu

Przykładać na czoło kompresy z surowej cebuli.

Środek ogólnie wzmacniający

Trzy razy dziennie wypijać po kieliszku wina cebulowego.

Cebula surowa

Dodawać do zup, sałatek, zakąsek, jeść macerowaną kilka godzin w oliwie (z oliwek). Drobno posiekaną cebulę dodawać do mleka, rosołu, smarować kanapki z masłem lub olejem.

Cebulowy napój

Posiekaną cebulę macerować kilka godzin w ciepłej wodzie. Popijać z kilkoma kroplami soku cytryny, rano na pusty żołądek.

Wzmacniające wino

30 dag miazgi cebuli połączyć z 10 dag jasnego płynnego miodu i 3/4 litra białego wytrawnego wina, starannie mieszając. Macerować 5 dni codziennie starannie mieszając. Przecedzić. Pić 3-5 łyżeczek dziennie np. przy awitaminozie i dla wzmocnienia. Zapobiega m.in. szkorbutowi, miażdżycy naczyń krwionośnych…

Cebulowa nalewka

Świeże cebule macerować 10 dni w alkoholu 90 % w stosunku 1:1, pić 3-5 łyżeczek dziennie. Aby otrzymać nalewkę łagodną macerować cebule w alkoholu 20 %; wypijać dwa razy dziennie przy posiłkach po łyżce z dodatkiem wody osłodzonej. Działa bakteriobójczo i pobudza czynności wydzielnicze jelit.

Czosnek

Krążenia krwi polepszyć

Ugotować trzy ząbki czosnku; jeść w posiłkach z sosem sojowym.

Nadciśnienie tętnicze

I – Pić dwa razy dziennie po 30 kropli nalewki czosnkowej, co kilka dni robić przerwę.
II – Jeśli nie występują schorzenia wątroby pić „wino czosnkowe” dwa razy dziennie po łyżce przed jedzeniem.

Przykład zastosowania czosnku

Smażyć ząbki czosnku w oleju roślinnym z czarnym pieprzem i plasterkami świeżego imbiru; posypać cukrem i zieloną cebulą, polać octem, dodać ketchupu pomidorowego i ewentualnie mąki do zagęszczenia. Zawiera 4 smaki słodki, kwaśny, ostry, słony.

Czosnek surowy

Stosować do sałaty i różnych produktów spożywczych. Wyjątkowo korzystnie jest dwa ząbki czosnku posiekać z natką pietruszki, dodać kilka kropli oliwy z oliwek i pozostawić na noc. Zjeść na­zajutrz rano.

Nalewka czosnkowa

5 dag pokrojonego czosnku macerować 10 dni w pół litra wódki 40 %, często wstrząsając. Przecedzić i pić dwa razy dziennie do 30 kropli przez kilka dni (antyseptyk, działa przeciwmiażdżycowo, obniża ciśnienie krwi, rozszerza naczynia krwionośne, przeciwdziała bólom reumatycznym, astmie…).

Czosnkowe wino wzmacniające

10 dag posiekanego czosnku zalać butelką białego wytrawnego wina, odstawić na 7 (30) dni do zmacerowania. Stosować w miarę potrzeby dla wzmocnienia. Skuteczne także przeciw chronicz­nemu zimnu, zwłaszcza u kobiet.

Kapusta

Choroba serca

Przykładanie miejscowe liści kapusty zmniejsza przekrwienie i normalizuje krwiobieg. Okład z 3-4 warstw świeżych liści kapusty pozostawić na kilka godzin.

Krwioobieg usprawnia

Przykładanie liści kapusty ożywia tkanki, absorbuje nieczystości i skupiska tłuszczu z tkanki podskórnej, regeneruje i oczyszcza skórę, usprawnia krwioobieg. Podobnie działa brzoskwinia, ogórek, truskawka.

Nadciśnienie tętnicze

Przykładać 3-4 warstwy liści kapusty na okolice lędźwi, kark, łydki, na 2-3 godz. lub całą noc.

Zapalenie tętnic

Na noc przykładać trzy warstwy liści kapusty na powierzchnię większą niż objęta dolegliwością (lekko obandażowane). Okłady z liści zmniejszają przekrwie­nie, aktywizują krwioobieg, ożywiają tkanki, oczyszczają kapilary. Dotyczy to również ciężkich nóg, sinicy skóry.

Zapalenie włośniczek

Popijać po szklance dziennie świeżego soku z surowej kapusty.

Żylaki – także bolesne

Na noc przykładać trzy warstwy liści kapusty na powierzchnię większą niż objęta dolegliwością (lekko obandażowane). Okłady z liści zmniejszają przekrwie­nie, aktywizują krwioobieg, ożywiają tkanki, oczyszczają kapilary. Dotyczy to również ciężkich nóg, sinicy skóry.

Marchew

Naczynia krwionośne

Świeży sok z marchwi przemywa naczynia krwionośne.

Stany przedrakowe

Popijać dziennie litr świeżego soku z marchwi z dodatkiem pół litra soku z selera.

Stany zapalne

Świeży sok z marchwi usuwa stany zapalne.

Stwardnienie tętnic

Świeży sok z marchwi przeciwdziała stwardnieniu tętnic.

Zupa z marchwi

Zupę z marchwi zaleca się ze względu na jej właściwości odtru­wające, remineralizujące i zdolność przywracania w organizmie równowagi kwasowo-zasadowej. Zupa ta wskazana jest dla otyłych, ma właściwości moczopędne, poprawia krążenie krwi, pobudza czynności gruczołów wydzielania wewnętrznego.

 Marchew i jej liście

Marchew i jej liście powinny być dodawane do wszystkich zup jarzynowych, w których wystę­puje por, cebula, czosnek, tymianek, rozmaryn, kalarepa, goź­dziki, liść laurowy, seler, pietruszka.

Pomidory

Nadciśnienie tętnicze

Jeść dwa pomidory na pusty żołądek codziennie przez miesiąc, również unikać pokarmów pikant­nych.

Właściwy poziom likopenu w krwi

Zjeść codziennie pomidora.

Seler

Nadciśnienie tętnicze

I – Regularnie jadać seler.
II – Wypijać trzy filiżanki lekko gotowanego soku z selerów.
III – Codziennie na pusty żołądek pić letni sok z selerów.

Szparagi

Nadciśnienie tętnicze

Wypijać szklankę dziennie soku szparagowego razem z miąższem i łyżeczką miodu.

Odtruć organizm

Jeść zupę jarzynową z gotowanej marchwi i naci marchwi, selerów, mniszka, szparagu i dyni.

Stwardnienie tętnic

Wypijać szklankę dziennie soku szparagowego razem z miąższem i łyżeczką miodu.

Wykorzystywanie warzyw, owoców, przypraw w świadomym oddziaływaniu na organizm [145]

Dietetycy i przeróżni cudacy gadający i pisujący o warzywach, owocach, nabiałach, olejach, miodach, octach, etc. zachęcają do  częstego ich spożywania. Posługując się hasłami generalizującymi: „warzywa”, „owoce”, „nabiał”, etc. dają dowód, że nie rozróżniają różnego działania każdego z poszczególnych warzyw, owoców, etc. Jeśli jedno rozgrzewa, inne ochładza, jeszcze inne osusza, a jeszcze inne nawilża, itd., itp., to jaką wartość mają ich zalecenia i nakazy? Jeśli działania różnorodności poszczególnych pokarmów nie znają, nie rozróżniają, nie rozumieją, to jaki sens ma poleganie na ich chorych opiniach i poddawanie się ich chorym zaleceniom?

Coraz więcej osób uskarża się, że po wprowadzeniu odżywiania „lepszego” ich stan zdrowia pogorszył się. Czy warto zatem przestawiać się na nowe i czuć się gorzej niż było to gdy odżywiali się po staremu?

Cognoscetis veritatem, et veritas liberabit vos – Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli (Ewangela św. Jana). A może wygodniej jest nie wiedzieć? Jeśli dla wielu choroby są  jedynym dorobkiem, a leczenie przysparzające nowszych i więcej chorób jest sensem życia, to jakże mieliby dalej żyć po utracie całego dorobku?

Pokazując moim czytelnikom właściwości i oddziaływanie na organizm poszczególnych warzyw, owoców, przypraw zapraszam do zastanawiania się nad bezsensem generalizowania oraz szkodliwości ulegania dietetycznym modom i poradom popaprańców, często wysoko wykształconych. Wykształconych w czym? W szkodzeniu? Wyniszczaniu?

Warzywa

Cebula

Działanie na organizm: Wzmacnia yang, harmonizuje i korzystnie wpływa na Qi, przełamuje zastój krwi, usuwa zimno, łagodzi yin, przeciwdziała truciznom, działa napotnie…

Cebulki szalotki

Działanie na organizm: wzmacniają yang, harmonizują i korzystnie wpływają na Qi, oczyszczają gorąco, łagodzą yang, usuwają wilgoć, przełamują zastój krwi, rozpraszają zimno, rozszerzają klatkę piersiową, rozwiązują skrzepnięcia, moczopędne. Szczypior usuwa zewnętrzne czynniki chorobotwórcze, rozprasza wiatr i zimno, napotny, przeciwbakteryjny.

Dynie

Można spożywać surowe np. w sałatkach z pomidorami, gotowane z mlekiem, ryżem, kaszą jaglaną, manną, duszone, zapiekane w cieście, smażone marmoladki np. z jabłkami, morelami, smażone na oleju placki z dyni i ziemniaków, marynowane… W celach leczniczych stosuje się miąższ, sok, wywar z miąższu i świeże nasiona, ale właściwości lecznicze wykazują głównie odmiany dyni o miąższu pomarańczowym.
Działanie na organizm: Wzmacnia yang, qi, krew i środkowy ogrzewacz, działa dobrze na qi, przełamuje zastój krwi, usuwa zimno, łagodzi yin, osusza wilgoć, zmniejsza gorączkę, usuwa ból, wprowadza obfite poty, leczy zapalenia, znieczula, niszczy robaki, przerywa czerwonkę, korzystnie wpływa na cukrzyków, stabilizuje nadmiernie aktywny płód. Antidotum dla opium.

 Oberżyna, bakłażan

Przeciwwskazania: Zespoły zimna. Nadmierne spożywanie może uszkodzić macicę.

 Pasternak

Wskazania: W przeziębieniu typu wiatr-zimno, bólu głowy, bólu mięśni, zawrotach głowy, artretyzmie, tężcu.

Pory

Stanowią dobre źródło potasu i żelaza – zwłaszcza w zielonych częściach liści – mniejsze beta-karotenu i witaminy C.
Działanie na organizm: Wzmacniają yang, harmonizują, regulują i dodatnio działają na Qi, przełamują zastój krwi, usuwają zimno, łagodzą yin, usuwają gorąco żołądka.

Rzepa

Działanie na organizm: Wzmacnia yang, harmonizuje, reguluje i korzystnie wpływa na Qi, przełamuje zastój krwi, harmonizuje krew, oczyszcza gorąco, łagodzi yang, ucisza wzburzoną Qi, osusza wilgoć, usuwa zimno, łagodzi yin, przełamuje zastój pokarmu, pobudza apetyt, wstrzymuje kaszel, odtruwa, przeciwdziała truciznom, napotna.

Rzodkiewka

Działanie na organizm: Wzmacnia yang, reguluje i harmonizuje Qi, harmonizuje krew, oczyszcza gorąco, łagodzi yang, usuwa zimno i nagromadzenia, przetwarza gorący śluz, ucisza wzburzoną Qi, rozciąga środkowy ogrzewacz, przeciwdziała truciznom.
Przeciwwskazania: Patologiczne zimno, schorzenia wątroby, nerek, owrzodzenie żołądka.

Szczypiorek chiński

Działanie na organizm: Wzmacnia nerki i funkcje seksualne, usuwa wilgotność, ogrzewa oziębłość.
Wskazania: W zimnym bólu brzucha, białych upławach, biegunce, moczenia bezwiednym, braku menstruacji.

Skórka grejpfruta

Wskazania: W problemach zimna, kaszlu, kaszlu typu wiatr-zimny, niestrawności, wzdęciach, bólu gardła, przekrwieniu w piersi, usuwaniu śluzu, zatruciu.

Ziemniaki słodkie bataty

Działanie na organizm: Wzmacniają yang, Qi i krew, działają dobrze na Qi, przełamują zastój krwi, usuwają zimno, wzmacniają środkowy ogrzewacz, harmonizują krew, śledzionę i płuca, wzmacniają nerki, korzystne dla nasienia, wytwarzają cenne płyny, rozciągają żołądek i jelita, wprowadzają ruchy jelit i czynią 5 trzewi „tłustymi”.

Owoce

Ananas

Przeciwwskazania: Zespoły zimna, egzema, karbunkuł. Nadmierna konsumpcja ananasów może powodować ból brzucha.

Arbuz

Przeciwwskazania: Nadmiar wilgoci, anemia, objawy zimna, zimny środkowy ogrzewacz, wielomocz, słabość żołądka.

Banan

Przeciwwskazania: Nie używać w objawach zimna.

Brzoskwi owoc

Działanie na organizm: Wzmacniają yang, Qi, krew, dodatnio działają na Qi, oczyszczają gorąco, uaktywniają krew, usprawniają krążenie krwi, przełamują zastój krwi, eliminują nagromadzenia, wytwarzają cenne płyny, smarują płuca i jelita, usuwają zimno, pomagają w cukrzycy, regulują pocenie się, działają napotnie, przeciw obstrukcyjnie.

Brzoskwiń jądra

Działanie na organizm: Pobudzają krążenie krwi, smarują jelita, są lekko trujące.
Zalecane w: Cukrzycy, chorobach płuc, kaszlu, suchym kaszlu, gorącym kaszlu, niestrawności, bólu przepuklinowym, robakach jelitowych, zapaleniu pochwy, nadmiernych potach.
Przeciwwskazania: nie stosować przy objawach wilgoci i zimna. Ostrzeżenie: Nadmierna konsumpcja może wytworzyć wewnętrzne gorąco.

Liczi

Działanie na organizm: Wzmacniają yang, działają dodatnio na qi, harmonizują qi i krew, odżywiają krew, przełamują zastój krwi, usuwają zimno, łagodzą yin, uciszają umysł, uspokajają wątrobę, wytwarzają cenne płyny, wzmacniają energię, koją ból, środek przeciwbólowy.

Longan

Działanie na organizm: Wzmacnia yang, harmonizują qi i krew, działają dodatnio na qi, przełamują zastój krwi, usuwają zimno, łagodzą yin, uspokajają umysł.
Zalecane w: Słabości, bezsenności, palpitacji, konwulsji, osłabieniu pamięci, nerwowości, nerwowym podnieceniu. Używany jako środek wzmacniający śledzionę, serce, krew, energię.

Truskawki

Działanie na organizm: Wzmacniają yang, qi, krew i śledzionę, działają dobrze na qi, przełamują zastój Qi i zimno, harmonizują wątrobę i nerki, tamują wydalanie moczu, smarują płuca, wytwarzają cenne płyny, usuwają zatrucie, odtruwają zatrucie alkoholem.

Kasztany

Zawierają dużo skrobi i cukrów, są bardzo pożywne, powszechnie zbierane i spożywane w różnej postaci, najczęściej pieczone.
Działanie na organizm wg TMC: wspomagają yang, wzmacniają Qi i krew, przełamują zastój krwi, usuwają zimno, łagodzą yin, odżywiają żołądek i śledzionę, wzmacniają żołądek, śledzionę, nerki i ścięgna, aktywują krew, ułatwiają krwioobieg, wstrzymują krwotoki. Środek wzmacniający żołądek, śledzionę, nerki.

Orzeszki piniowe, piniole

To jadalne nasiona sosny o charakterystycznej, parasolowatej koronie – Pinii. Pinia (Pinus pinea) pochodzi z obszaru śródziemnomorskiego i tam też często sadzona.
Działanie na organizm wg TMC: wzmacniają yang, harmonizują qi i krew, działają dodatnio na qi, przełamują zastój krwi, usuwają zimno, odżywiają i pobudzają cenne płyny, wypędzają wiatr, smarują płuca i jelita, czynią jelita gładkimi, wstrzymują kaszel.
Przeciwwskazania: Problemy zimna i/albo wilgoci, zastój qi, biegunka. Nadmierne jedzenie orzeszków ziemnych szkodzi funkcjom trawienia i skórze.
Uwagi: Zewnętrznych warstw orzeszków ziemnych nie wolno usuwać gdy stosuje się je w lekach chińskich, chyba, że zalecono inaczej.

Przyprawy

Czarnuszka

Działanie na organizm: Wzmacnia Yang i Qi, reguluje przepływ Qi, przełamuje zastój krwi, usuwa zimno, łagodzi Yin, ogrzewa nerki, harmonizuje żołądek. Zalecana w: Przepukliny, zimna, bólu w dole brzucha, lumbago, bólu żołądka, wymiotów.

Gałka muszkatołowa

Działanie na organizm: Wzmacnia Yang, harmonizuje, reguluje i korzystnie wpływa na Qi, przełamuje zastój krwi i zimna, łagodzi Yin, ogrzewa wnętrzności, uspakaja wzburzone Qi, pobudza trawienie, pomaga w trawieniu, zestala jelito.

Goździk

Działanie na organizm: Należy do bardzo ciepłych korzeni, może rozgrzać żołądek i wstrzymać wymioty, czkawkę, ból przepuklinowy. Niekiedy jednak wymioty oraz czkawka są wynikiem nadmiaru ciepłej energii i wtedy nie wolno go stosować. Spożycie goździka powoduje usunięcie czkawki czasem po upływie kilku minut. Jeżeli jednak goździk objawów tych nie usunie to najprawdopodobniej są to objawy gorąca.
Wymioty i czkawka są przeważnie pochodzenia zimnego i wtedy można użyć goździków z dobrym skutkiem.

Imbir suszony

Działanie na organizm: Wspomaga Yang, reguluje i wzmacnia Qi, przełamuje zastój krwi, usuwa zimno, ogrzewa wnętrzności, otwiera południki.
Zalecany w: Zimnym bólu brzucha, wymiotach, biegunkach, zimnie nóg i rąk, reumatyzmie, wymiotach porannych w ciąży, wodnej biegunce.
Przeciwwskazania: Niedobór Yin, wewnętrzne gorąco, gorący krwotok.

Chińczycy wykorzystują imbir od co najmniej 2 tysięcy lat w leczeniu mdłości, wymiotów, choroby lokomocyj­nej… Jest to wciąż jeden z najbardziej skutecznych środków na te problemy. Świeży korzeń można kupić w sklepach spożywczych, a gotowe preparaty są dostępne w sklepach ze zdrową żywnością.

Imbir świeży

Działanie na organizm: Wspomaga Yang, reguluje i wzmacnia Qi, przełamuje zastój krwi, usuwa zimno, łagodzi Yin, poprawia warunki plwociny, powoduje poty, wstrzymuje wymioty, odtrutka, antidotum na zatrucie pokarmami morskimi.

Kapary

Działanie na organizm: Wzmacniają Yang, regenerują i wzmacniają Qi, łagodzą Yin, uspokajają zimno, przełamuje zastój krwi, wiatr, wilgoć.
Zalecane w: Reumatycznym artretyzmie.

Kolendra – Pietruszka chińska

Działanie na organizm: Reguluje i pobudza przepływ Qi, usuwa zimno, przełamuje zastój krwi, łagodzi Yin, powoduje poty, przyspiesza wysypkę w Odrze, ułatwia trawienie, uspokaja wzburzenie Qi, napotna.

Laurowy liść

Działanie na organizm: Wspiera Yang, reguluje i wzmacnia Qi, przełamuje zastój krwi, usuwa zimno, łagodzi Yin.

Melasa

Działanie na organizm: Wspomaga Yang i Qi, wzmacnia Qi i krew, przełamuje zastój krwi, zwalcza zimno, łagodzi Yin, wzmacnia śledzionę i środkowy ogrzewacz, odpręża wątrobę, rozpuszcza skrzepnięcia, tonifikuje słabości, smaruje płuca, wstrzymuje kaszel.

Mięta zielona ogrodowa

Działanie na organizm: Wzmacnia Yang, Qi i krew, reguluje przepływ i działa dobrze na Qi, przełamuje zastój krwi, usuwa zimno, wspomaga krążenie Qi, łagodzi Yin, rozpędza wiatr, znieczula, łagodzi ból.
Zalecana w: Przeziębienia, kaszlu, bólu głowy, bolesnego miesiączkowania, bólu brzucha.

Miód

Działanie na organizm: Oczyszcza gorąco, wzmacnia śledzionę, smaruje suchość, odżywia i harmonizuje Yin, usuwa słabość, pobudza przepływ wody, antidotum na lekarstwa.
Zalecany w: Cukrzycy (w małych ilościach), gruźlicy węzłów chłonnych, wola, obrzękach, trudności połykania, zapaleniu jądra, białych upławach, zatwardzeniu, wrzodach, suchym kaszlu, chrapliwości głosu, zapaleniach, zimnych owrzodzeniach.
Miody ciemniejsze bardziej wzmacniają dolne partie ciała.
Miody jaśniejsze są lepsze w problemach górnej części ciała.
Natura energetyczna: NEUTRALNY dopóki nie zagrzany; zagrzany staje się CIEPŁY.

Ocet

Działanie na organizm: Wzmacnia Yang i Qi, osusza wilgoć, pobudza pocenie się, korzystnie wpływa na Qi, przełamuje zastój krwi, usuwa zimno, łagodzi Yin, rozprasza krzepnięcia, zatrzymuje krwawienie, przeciwdziała truciznom, przeciwczerwiowy.

Olej sojowy

Działanie na organizm: Wzmacnia Yang, wzmacnia i reguluje przepływ Qi, wzmacnia krew, przełamuje zastój krwi, usuwa zimno, usuwa robaki, smaruje jelita.
Zalecany w: zatwardzeniach i obstrukcji jelit.
Uwagi: Lekko trujący

Pieprz biały i czarny

Działanie na organizm: Ciśnie w dół, ogrzewa wnętrzności.
Zalecany w: Zimny ból brzucha, rozstrój żołądka, wymiotowaniu czystą wodą, biegunkach, zatruciu pokarmowym.
Przeciwwskazania: Pieprz biały i czarny używane są w ogrzewaniu ciała i usuwaniu nieprzyjemnego zapachu mięsa i ryb. Nadmierne konsumowanie tych pieprzów uważa się za szkodliwe i nie zaleca się ludziom cierpiącym na choroby oczu i owrzodzenie gardła.

Pieprz czarny

Działanie na organizm: Wspomaga Yang, korzystny dla Qi, reguluje przepływ Qi, przełamuje zastój krwi, usuwa zimno, uspokaja wzburzoną Qi, usuwa plwocinę, przeciwdziała truciznom.
Zalecany w: Złym trawieniu, zimnym bólu brzucha, wymiotach jasnego płynu, zimnej biegunce, zatruciu pokarmowym, zimnej plwocinie, bólu zębów spowodowanym oddechem, zapaleniu nerek, neurastenii, chorobach skóry.
Przeciwwskazania: Brak Yin, toksyczne gorąco wewnętrzne.

Pieprz turecki

Działanie na organizm: Wspomaga Yang, reguluje przepływ Qi, przełamuje zastój krwi, usuwa zimno, łagodzi Yin, ogrzewa wnętrzności, pobudza apetyt, ułatwia trawienie.
Zalecany w: Zimnym bólu brzucha, wymiotach, biegunce, odmrożeniu.
Przeciwwskazania: Niedobór Yin, nadmierny ogień, kaszel, choroby oczu.

Pieprz czerwony i zielony

Działanie na organizm: Ogrzewa wnętrzności, wzmaga apetyt, ułatwia trawienie.
Zalecany w: Bólu brzucha, wymiotach, biegunce.
Przeciwwskazania: Konsumowanie nadmiernych ilości czerwonego pieprzu powoduje ból brzucha i zaparcie. Nie zaleca się czerwonego pieprzu cierpiącym na choroby oczu, kaszel, nieżyt żołądka, zapalenie nerek.

Rozmaryn

Chińczycy stosowali to wonne zioło od co najmniej III wieku w leczeniu bólów głowy i żołądka. Uważa się również, że rozmaryn uspokaja układ nerwowy.
Działanie na organizm: Wzmacnia Yang, reguluje i korzystnie wpływa na Qi, przełamuje zastój krwi, usuwa zimno, łagodzi Yin, wzmacnia żołądek, napotny, uspokaja umysł. Powoduje poty, używany w terapii żołądka.
Zalecany w: Bólu głowy, opóźnia łysienie.
Przeciwwskazania: Lekko trujący.
Ważne uwagi: Niektóre źródła podają, że preparat rozmarynu można stosować jako środek wzmacniający miesiączkowanie w zespole menopauzy. Inne źródła podają, że olejek rozmarynowy i mieszanki korzenia prawoślazu ogrodowego mogą poprawić rośnięcie włosów na głowie. Jeszcze inne źródła wskazują, że rozmaryn i boraks mogą zapobiec łysieniu.

Rukiew wodna

Działanie na organizm: Wzmacnia Yang, reguluje i korzystnie wpływa na Qi, harmonizuje krew, przełamuje zastój krwi, usuwa zimno, oczyszcza gorąco, łagodzi Yang, pobudza wodę

Saradela

Działanie na organizm: Wspomaga Yang, wzmacnia Yang, Qi, krew, usuwa zimno.

Szafran łąkowy

Działanie na organizm: Wzmacnia Yang, harmonizuje, reguluje i wywiera dobry wpływ na Qi, usuwa zimno i zastój krwi, uaktywnia krew, znieczulający.
Zalecany w: Owrzodzeniach, braku miesiączki, obrzmieniu brzucha, obstrukcji, porodu martwego płodu, czyraków, poporodowych odchodów połogowych, wieńcowej choroby serca.
Przeciwwskazania: Ciąża.

Dla kogo i po co? [138]

Pod moim artykułem: Bohaterowie naszych czasów Marta napisała: Czy jest jakakolwiek szansa dla zaszczypawkowanych? Mam kilka takich osób w bliskiej rodzinie i chciałam zapytać czy istnieje jakaś metoda/antidotum na ich uratowanie od śmierci w męczarniach.
Myślę, że jest też dużo osób po szczypawce, które zbyt późno się zorientowały, że coś tu nie gra. Czy dla nich to już koniec gry?… 

Takie ujęcie tematu świadczy, że pytająca nie zaprzyjaźniła się jeszcze z tworzoną przez nas witryną. Gdyby choć kilka naszych artykułów przeczytała ze zrozumieniem, to by wiedziała, że nie tylko psucie jest możliwe. Odwracanie procesów także jest możliwe. Wszelakich. Chorobowych także. Naprawić można wszystko, co zostało popsute. Człowieka też można naprawić. Naprawienie zdezelowanego człowieka jest łatwiejsze od naprawienia zdezelowanego samochodu. A to dlatego, że jesteśmy tak cudownie zaprojektowani i skonstruowani, że nasz organizm sam dąży do stanu optymalnego, czyli sam się ciągle naprawia i nie potrzebuje, by mu w tym pomagać. Tym bardziej od tych, którzy tylko psuć umieją. Wystarczy zaprzestać wyniszczania.

Jeśli ci, nad którymi Marta ubolewa przez dziesiątki lat swoje organizmy zasrywali przemysłowymi produktami z pszenic i wszelakiego modyfikowanego paskudztwa, a także internetowych „mądrości” i nie zmądrzeli na tyle, by wyniszczającego procederu zaprzestać, to powtarzanie tego, co wiele razy mówiłem i pisałem byłoby stratą czasu. Tym bardziej, że na gnijącym podłożu pielęgnują zarazy, które dobrowolnie dawali sobie wstrzykiwać (często nawet kilkakrotnie). Jednakże jak stajnie Augiasza można było oczyścić z przeogromnych ilości gówna wszelakiego, tak i organizmy zasrywane zjadanym i wstrzykiwanym gnojem też można oczyścić.

Jak z hałdami latami gromadzonych fekaliów rozprawić się dawno temu pokazał Herakles. Uczcie się więc od Niego, zostańcie Heraklesicami, doświadczajcie mocy czystej wody, czystego pożywienia, czystego powietrza, czystych myśli. Jak niegdyś usunięcie ogromu fekaliów było możliwe, tak i teraz jest to możliwe.

Szanowna pijawico zacznij myśleć i weź się do roboty. Zagoń do roboty zaszczypawkowaną rodzinkę, nad losem której ubolewasz. Tuszę, że z tej witryny dowiedziałaś się już kogo nazywam pijawicami. Na wypadek gdyby ktoś z czytających nie wiedział, to przypominam że na stronie głównej jest dla Waszej wygody wyszukiwarka. Gdy wpiszesz w okienko „Szukaj…” dowolne hasło ona znajdzie gdzie o tym napisałem.

Pewnie wielu nie podejmie wyzwania, a może nawet go nie zrozumie. Czy warto więc rozbudzać pragnienie zaprzestania zasrywania organizmu i przywracania zdrowia? Mimo wszystko zagubionym, którzy pragną wznieść się ponad poziom chorób, na które pracowali latami, a często nawet całe życie przypominam, że chorowania mogą zaprzestać. Wyznania jednej, z tych, które tego dokonały po dwudziestu latach chorowania poznasz tutaj: Ty też możesz wyzdrowieć!

Zrezygnować z chorowania można tak, jak rezygnuje się z ciasnej sukienki. Niegdyś byłaś z nią zżyta, jednak wyrzucasz jako już nieprzydatną. Jak można rezygnować ze starych sukienek i zastępować je nowymi (równie pięknymi, a nawet piękniejszymi) tak też można rezygnować z chorób i chorowania i zastępować je zdrowieniem, aż do zupełnego wyzdrowienia. Pomieszane zmysły też można porządkować.

Chorowanie jest procesem. Zdrowienie jest procesem odwrotnym do chorowania. Choroba jest stanem chaosu. Zdrowie jest stanem harmonii. Harmonia jest przeciwieństwem chaosu. Wraz z przemienianiem chaosu w harmonię pojawia się zdrowienie. Mówię o tym i piszę w wielu miejscach, więc tu nie ma potrzeby tego rozwijać. Jest tyle do naprawienia w naszym wspólnym domu, że litowanie się nad zaszczypawkowanymi głupkami byłoby jeszcze większą głupotą.

Brakuje opału, bo okupant nie tylko nas truje, ale także planuje zagłodzić i wyziębić. Wielu zaśmieca swoje organizmy truciznami wdychanymi, spożywanymi i wszczepianymi. Jeszcze więcej zaśmieca przyrodę plastikami i oponami. Opony powstawały z przetworzenia ropy naftowej (oleju) i sadzy (węgla). I olej i węgiel to świetne paliwa. Odzyskamy je z opon w procesie odwrotnym do tego, w którym gumę wytworzono. Z zalegających nie tylko na składowiskach, ale niemal wszędzie opon znów będzie olej i węgiel. Ja angażuję się w oczyszczanie zaśmieconego świata, czyli środowiska zewnętrznego. Zaśmiecone organizmy, czyli środowisko wewnętrzne Marcie bliskich głuptasków pozostawiam jej i im samym. Bierzta się do roboty, bo Marcie nie udało się litości we mnie wzbudzić.

Zbudować machinę do przetwarzania śmieci na surowce, z których powstały to nie lada wyzwanie. Wyeliminować ze swego menu pszenicy oraz wsadzić węża w dupę i puścić wodę znacznie łatwiej. Machina jednak powstanie, świat będzie czyszczony z opon. Powstający węgiel (40 %), olej (40 %) i gaz (16 %) nie tylko sfinansują machinę, ale jeszcze będą zysk generować. Dodatkowo zapłacą także ci, którzy wielkich stert opon chcą się pozbyć. A czy Marta zaszczypawkowanych głuptasków przekona by zrezygnowali z wyrobów zawierających  pszenicę? Czy sfinansuje im rurki do dupy? (Musiałem użyć tego słowa, ponieważ rurka do dupy fachowo nazywa się „kanką”, a to słowo wieloznaczne i trudno go skojarzyć z rurką do dupy). Czy oni zapłacą za perspektywę życia w zdrowiu tak, jak dotychczas płacą za chorowanie? Nic na to nie wskazuje. Wyniszcza ich wiara. Uwierzyli, że chorowanie jest możliwością jedyną i przeciwnej nie tylko nie dopuszczają, ale gdy się pojawia, to ją usilnie zwalczają. Marta wyraziła to pod innym moim artykułem: Zostań śledziojadem!: …Sama śledzi nie wyhoduję a jedzenie kupnych daje więcej szkód niż pożytku – pochodzą one ze skażonej wody słonej. Jak sobie radzić z tym problemem?…

Szkoda że Marta nie rozumie co pisze. W żadnym razie ta pijawica nie zasługuje bym jej czas poświęcał. Wszak nigdy nie podziękowała za moją pracę ani słoiczkiem domowych powideł, ani nawet jednym słowem. Tak więc ja nie jej odpowiadam, lecz na jej przykładzie wyjaśniam wielu podobnie funkcjonującym. W żołądku mamy kwas żołądkowy, czyli wodny roztwór kwasu solnego (HCL). Ma on wiele wspólnego z solą kuchenną i morską, czyli chlorkiem sodu (NaCl). Kwas żołądkowy, dzięki zawartej w nim soli chroni przed zatruciami. To dlatego nie chorują dzieci zjadające coś podniesionego z ziemi, pełnego bakterii i niewiadomo czego. Śledzie od zawsze przechowywano w soli. Sól je chroni. Do kiszenia kapusty, ogórków i innych kiszonek od zawsze używamy soli. Marta boi się śledzi żyjących w wodzie słonej. Nasze prababki i babki umiały śledzie oczyszczać także z soli i do spożywania przyrządzać. Marta jest bardzo nieszczęśliwa bo nie wie jak postępować ze śledziami. Zamiast zdobywać doświadczenie mąci. Tak więc martopodobne mącicielki, zamiast mącić uczcie się przyrządzania śledzi. Ale uczcie się nie z bezdusznej sieci nazywanej niewiedzieć czemu „internetem” (rodzaj męski). Przecież sieć jest rodzaju żeńskiego, a więc ona, a nie on. Uczcie się od mamuś, babć, cioć. I jadajcie śledzie. Często. Jak najczęściej.

Zostawcie w spokoju zaszczypawkowanych, pozwólcie im ponosić konsekwencje swoich wyborów i poczynań. Zacznijcie dbać o siebie, swoje dzieci i wnuki. Chrońcie je i siebie nie tylko przed zarazą wstrzykiwaną, ale także przed zarazą rozprzestrzenianą przez oddech i dotyk zaszczypawkowanych. Cieszcie się, że możecie widzieć to wszystko bez doświadczania na sobie. To jest odsiew na skalę globalną, jakiej nigdy dotąd nie było. Zaplanowali wymordować parę miliardów mieszkańców planety i to robią. Nie potrzebują do tego czołgów i karabinów, bo skuteczniej robią to otumanione ofiary i ich bliscy. Dziękujcie, że przetrwałyście i nie pchajcie się w zbrodnicze łapska. Dajcie przykład wszystkim wokół, że mimo skażania można żyć zdrowo.

A jeśli już bardzo bardzo chcecie skrócić cierpienia poszczypawkowanym to sprawdzonym przez naszych przodków sposobem skracania cierpień było spychanie w przepaść z wysokich skał. Jednakże lepiej było to robić przed zaszczypawkowaniem. Teraz świat musi widzieć jak szczypawkowani cierpią i odchodzą w cierpieniach. Stwórca wszystkim dał wolną wolę. Szczypawkowani dobrowolnie wybrali. Chcecie się bawić w NadBogów i odbierać wolną wolę daną przez Stwórcę? Zacznijcie myśleć!

Czy dla nich to już koniec gry? – pyta Marta. Nie! Rozgrywki można przerwać. Okaleczeni nie muszą nadal w tej grze tkwić, a jeśli tkwią to ich wybór. Przytomny czy nie, to jednak wybór. Każdego wyboru dokonuj przytomnie i rozważnie. Oni też mogą wybierać. Niezależnie co dotąd robili i na ile dali się ogłupić teraz mogą podjąć decyzję ŻYCIA SAMODZIELNEGO, jak najdalej od bandytów i depopulacyjnych rozgrywek. Jeśli na przykładzie  bolesnych doświadczeń nie chcą ostrzegać wszystkich wokół przed trwającym zagrożeniem, to w imię czego my mielibyśmy poświęcać siebie i swój czas by łagodzić ich cierpienia?

Jest wiele środków, które rozumni mogą wykorzystywać jako remedia, antidota, odtrutki… Niektóre podawałem publicznie. Może dobrze, że mącicielki na nie nie trafiają. Aż strach pomyśleć jak wielu niewinnych pozabijałyby w imię „ratowania” pojedynczych zaszczypawkowanych. Gdy bliscy i sąsiedzi zaszczypawkowanych napatrzą się na ich cierpienia i umieranie wielu uchroni to przed wszczepianiem sobie i swoim dzieciom zarazy. Będą mówić: ten po zaszczypawkowaniu umarł, tamten po zaszczypawkowaniu umiera w cierpieniach… Uchronić ludzkość od dalszej depopulacji mogą masy widzące i rozumiejące, że szczypawkowanie jest najgorszą spośród różnych form depopulacji.

A co by było gdyby wyszczypawkowani żyli długo i mieli się dobrze? Ich bliscy i sąsiedzi mawialiby: ten po szczypawce ma się dobrze, tamten  po szczypawce ma się dobrze… Wówczas bandytyzmowi by się nie sprzeciwiali, a sprzeciwiających się tępili. Tego pragniesz? Twoja litość zabija. Cokolwiek robisz z litości owocuje większym złem. Zacznij posługiwać się rozumem!

Gdy bandyci po kryjomu przed rodzicami zniewalają dziecko i je szczypawkują to należy bandytów zabijać, a dziecko ratować. Sposobów na ratowanie jest wiele, ale zaczynać należy od oczyszczania organizmu ze wstrzykiwanej zarazy. Jeśli organizm jest silny, zdrowo odżywiany, nie zaśmiecany zbytnio oczyszczanie jest możliwe. Organizm zapszeniczony, zaantybiotyczony, zagrzybiony z dodatkowo wstrzykiwaną zarazą nie radzi sobie.

Remediów jest wiele, niektóre są znane od lat i sprawdzone w ciężkich czasach zsyłki na Sybir. Jednym z remediów są śliwki. Gdyby mącicielki miały rozumku choć tyle ile zajmuje jąderko w śliwkowej pestce to by robiły śliwkowe przetwory, jadały je i rozdawały bliźnim. Najzdrowsze owoce marnieją na krzakach i gniją pod drzewami, bo ich nie zbierają i nie przetwarzają, aby mieć na ratunek głuptaskom i sobie. Jakże wiele zamiast prozdrowotnych, rosnących w Naturze Darów i własnych przetworów z nich kupuje przemysłowe paskudztwa i utrzymuje żerujących na tej głupocie medyków.

Tyle dobrego, co w organizmie robią śliwki po staropolsku wysmażone bez cukru i jadane trzy razy dziennie po dwie łyżeczki (a lepiej sześć razy po jednej) nie dokona żaden medyk, a nawet wszyscy medycy świata razem.

Nie będę dalej wałkował tematu śliwek, bo śliwki trza jeść, a nie pisać o nich. Gdybyście podsyłały mi słoiczki konfitur mógłbym dla was pisać dzień i noc. Skoroście niekumate sam muszę zabiegać o śliwkowe remedia dla siebie i rodziny. Mącicielki mogą robić remedia dla siebie i zachęcać do tego swoich bliskich, bo nie jest to ani trudne ani pracochłonne. Mogą, ale nie chcą, bo śliwek nie traktują poważnie. To nie tylko ich problem, to problem społeczny.

Pewnie po tym, co tu napisałem niektóre na wszelki wypadek kupią w marketach nafaszerowaną truciznami przemysłówę, aby potem gadać, że śliwki nie pomogły. Pomogą wtedy, gdy będą z drzewa, a nie z marketu. I stosowane na zmianę ze śledziami. Tymi z wody słonej, bo w innej nie występują.

W podsumowaniu podkreślam: zamiast pytać jakie remedium, zastanów się dla kogo i… po co (w jakim celu). Mamy zestawy najlepszych ziół, pomocnych w oczyszczaniu organizmu, budowaniu odporności i wielu współczesnych dolegliwościach, łącznie z boreliozami i upośledzeniami. Także poszczepiennymi! Dlaczego Marta ani po nasze zioła nie sięga ani sama podobnych kompozycji nie tworzy? Przecież skład podawałem. Może nie jest człowiekiem z krwi i kości, lecz programowanym na niszczenie robokopem? Może nie o los szczypawkowanych jej i podobnie do niej reagującym chodzi lecz wykonuje zadanie? Przytomnie lub nie staje się zadaniowcem i realizuje plan destrukcji.

Jak takich zachęcić by zaczęli wychodzić w przyrodę, śpiewać, tańczyć, cieszyć się życiem?

Gdybyś po tym, co tu napisałem wyspekulowała, żeby mnie powidłami uraczyć, to wiedz, że niczego od zaszczypawkowanych nie przyjmuję. Wiem, wiem, że se nie dałaś zarazy wtłoczyć strzykawką, ale twoi bliscy przyjęte zarazy wydalają z każdym wydechem i zostawiają na każdym dotkniętym przedmiocie. Żyjąc w bliskości szczypawkowanych nasiąkasz ich zarazą. Może nie tak silną jak ta ze strzykawki, ale „wzbogaconą” o metabolity szczypawkowanych, a więc nie mniej groźną. Dla nich nie ma ratunku bo mojej witryny nie czytają i remediów nie szukają. Dla ciebie też nie ma, bo ani czystych kasz nie jadasz, ani ziół nie zbierasz, a po moje nie sięgasz i ich mocy nie doświadczasz.

Stylu nie zmienię by się jakimś martopodobnym biedaczkom przypodobać. Poczekam, aż staną się na tyle rozsądne i uczciwe, że ich listy będą wyglądać np. tak:

„Po drugiej kąpieli w ziołach ambasadora wychodzę na 4 piętro bez dawnej zadyszki”.

Po tygodniu kuracji śliwkami dwudziestoletnie problemy żołądkowo-jelitowe ustąpiły, a cera odmłodniała”.

Po kaszy ambasadora uregulował się metabolizm u wszystkich domowników”.

Odkąd dziecku z zespołem poszczypawkowym daję kaszę ambasadora i zioła ambasadora z dnia na dzień normalnieje i staje się coraz bardziej samodzielne”…

Do zobaczenia w świecie rozsądku. A komu mało niech zajrzy tutaj: Spekulanci – hipokryci – debile

Zioła nas uratują [137]

Odkąd pamiętam żyłem w bliskim kontakcie z Ziemią. Bawiłem się na łąkach, polach, ugorach, interesowała mnie przyroda, rośliny, szczególnie dziko rosnące jadalne, uzdrawiające. Uprawiałem ogródek, troszczyłem się o glebę, sadziłem drzewka, a nawet pokaźne drzewa. Śledziłem cykle Księżyca, analizowałem jego wpływy na przyrodę i starałem się je wykorzystywać.

Gdy byłem w wieku przedszkolnym wokół naszego podwórka tata posadził wierzby, wówczas ja na nich samodzielnie pozaszczepiałem gałązki różnych drzew, nie tylko owocowych. Wierzbowe owoce były nad wyraz słodkie, więc dla mnie „gruszki na wierzbie” nie są abstrakcją, lecz realnym owocowym sukcesem mojej dziecięcej praco-zabawy. Nie rozumiałem dlaczego dorośli ogrodnictwo i sadownictwo uważali za trudną sztukę skoro mnie, przedszkolakowi sztuka ta wychodzi doskonale. Jedynym moim przygotowaniem do prac na wierzbach były własne doświadczenia zdobywane przy konstruowaniu wierzbowych fujarek.

Zainteresowania miałem szerokie, dość szczegółowo opisałem je w jednej z książek. Interesowało mnie wszystko, co mnie otaczało, a zainteresowania miałem głębokie i nie dawałem sobie ich spłycać. Wymagało to ciągłej walki, ale hartowało i dawało satysfakcję z sukcesów, często niepotrzebnych, ale poszerzających granice poznawania dotychczasowych możliwości.

Choć urodziłem się i dzieciństwo spędzałem w dużym mieście (trzecim, co do wielkości w ówczesnym województwie kieleckim) mama hodowała krowy, kozy, świnie, gęsi, uprawiała pola i łąki. Łąki dzierżawiła od proboszcza, a jedno z naszych pól po latach przywłaszczył sobie kościół. Inne pola, a później także dom zabrało państwo. Pasterzy kościoła poznawałem od najwcześniejszego dzieciństwa służąc do mszy, jako najmłodszy ministrant już w wieku przedszkolnym. Natomiast, czym jest to pazerne państwo, tego jeszcze nie rozszyfrowałem.

Wyrastałem i wychowywałem się w Naturze, stąd mój szacunek do przyrody i ziół. Słowa „ekologia” wówczas jeszcze nie było, a odkąd zaczęło funkcjonować jest zakłamywane i fałszowane.

Wszystko, co robiłem to nie od święta i nie na pół gwizdka, lecz całym sobą. Oprócz przyrody interesowała mnie technika, mechanika, elektronika, elektrotechnika i wiele innych dziedzin, a później także bioelektronika, którą poznawałem od samego jej twórcy – księdza, profesora, doktora hab. Włodzimierza Sedlaka (1911-1993).

Wkrótce po ukończeniu szkoły podstawowej byłem znanym w Polsce krótkofalowcem. Poprzedniczka Gazety Ostrowieckiej – „Walczymy o stal” zamieściła na pierwszej stronie sensacyjny artykuł: „Bezpośrednia łączność radiowa Nowy Jork – Ostrowiec i zamieściła foto krótkofalowców z klubu przy Lidze Obrony Kraju. Byłem na tej fotce, ale nie rozpierała mnie duma, gdyż łączności nawiązywaliśmy dalsze i ciekawsze. To dla redaktorów hasło „Nowy Jork” brzmiało dumnie. Ponieważ nasza amatorsko budowana radiostacja wyglądała zbyt skromnie dla podbicia rangi fotografii w jej centrum umieścili dwa fabryczne generatory. Wykorzystywaliśmy je do zestrajania samodzielnie budowanych obwodów rezonansowych jednakże nie miały związku z naszą pracą w eterze i nawiązywanymi łącznościami.

Z Przyrody korzysta wielu traktując ją jak darmowy supermarket, gdzie rwą, tną, plądrują, konsumują bez opamiętania i bez rekompensaty za to, co wydzierają. Ja zaprzyjaźniałem się z roślinami, potem je prosiłem i… dostawałem. Brałem ile potrzebowałem zawsze okazując wdzięczność. Kto nawiązuje emocjonalną relację z roślinami nie traktuje ich rabunkowo. Świadomość zmienia się, gdy Naturę traktujemy jak Sanktuarium. Pokrzywom poświęciłem książkę. Kapuście poświęciłem książkę. Kto z czytelników kocha rośliny i pragnie mocniej zanurzyć się w ziołolecznictwie ma już łatwiej, bo może sięgnąć po moje książki.

Zioła zawsze były pozasystemowe. Dawały wolność wyboru, ale też nadzieję przetrwania. W czasach wojen wracały do łask. Wielu pragnie mieć w ziołach ratunek gdy wojna zabierze dostęp od nazywanych „lekami” syntetycznych farmaceutyków. Ja promuję szacunek do ziół na co dzień w każdym czasie. Zioła rosną niemal wszędzie, są łatwo dostępne, tanie i wbrew zamysłom koncernów depopulacyjnych każdy może po nie sięgnąć. Wystarczy się na nie otwierać, wychodzić w teren, poznawać niczym najbliższych przyjaciół i korzystać z ich mocy: odżywczych, leczniczych, uzdrawiających, regenerujących, odmładzających… Przeprowadzka na wieś nie jest konieczna, tym bardziej, że wsie są bardziej skażone od miast. Widać to dobitnie zarówno po cenach miodów jak i miejsc ekspansji nowotworów. Miody z pasiek w miastach są droższe od miodów z pasiek na wsiach. Nowotwory na wsiach trapią nawet najmłodsze dzieci, podczas gdy w miastach dopadają głównie dorosłych. Na wsiach siła skażeń działa natychmiast, w miastach do skumulowania podobnej ilości toksyn potrzeba wielu lat.

Zioła kochać i zielarstwo praktykować można bez względu na miejsce zamieszkania. Zioła to nie chwasty, nawet nie rośliny, lecz stan umysłu, źródło zachwytu, radości, poczucia dobrostanu. Zielarskie Dary Natury to nasi sprzymierzeńcy i strażnicy zdrowia. Poznawanie ich jest formą ciągłego wtajemniczania i ciągłych inicjacji. Praktykowanie prawdziwego nieuprzemysłowionego zielarstwa wnosi zmianę świadomości, wyobrażeń i schematów. Służy budowaniu głębokiego partnerstwa z Ziemią. Do przetrwania w dzisiejszym, pełnym zagrożeń świecie niezbędna jest mocna i wspierająca się nawzajem społeczność zielarska. Niech Moc ziół będzie z nami!

Obecnie poświęcam się badaniom rodowym i poszukiwaniom genelogicznym. W jednym ze swoich drzew genealogicznych mam 13.131 osób. Jeśli temat spotka się z zainteresowaniem czytelników i redakcji przedstawię kolejny odcinek moich zwierzeń. Z najlepszymi życzeniami wszelkiej pomyślności.

Tylko świadomość może ratować nas i nasze dzieci [135]

Stało się. Najgorsze z najgorszych. Depopulatorzy wzięli się za polskie dzieci. Włodarze miast i gmin sqrwili się z makdonaldem by wspólnie politykę depopulacji realizować na polskich dzieciach. W depopulacyjny proceder wciągają matki, ogłupiane podstępną propagandą. Mamusie przywożą kilkumiesięczne i kilkuletnie dzieci do makdonaldowych ambulansów, a tam makdonaldowi oprawcy medyczni dokonują zabiegów na dziecięcych brzuszkach.

Podobnie jak miażdżenie kobiecych piersi (w innych ambulansach) depopulacyjne zabiegi nazywają „profilaktyką” i „badaniami przesiewowymi”. Profilaktycznie przesiewają. Z całej populacji polskich dzieci odsiewają te, które im mamusie powierzają do profilaktykowania. Chełpią się, że już wyprofilaktykowali osiemdziesiąt tysięcy dzieci w całej Polsce w 230 miejscowościach.

Makdonaldowa profilaktyka przesiewowa osłabia odporność profilaktykowanych. Lekko chorujące rozchorowują się ciężej, słabsze umierają, silniejsze zmagają się z chorobami postępującymi, medycy cieszą się, że mają kogo „leczyć”, depopulatorzy triumfują.

Zachorowania i chorowanie są odwrotnie proporcjonalne do odporności. Ale budowania odporności ani włodarze ani makdonaldowi medycy nie promują i nie nazywają profilaktyką. Zamiast budowania odporności i dbałości o odporność promują przesiewanie i przesiewanie nazywają „profilaktyką”.

Dla kogo to piszę? Mam świadomość, że niewielu się nad tym zastanowi. Te, które dla poznania płci dziecka w swoim łonie bombardowały je ultrasonograficznie pewnie pierwsze powiozą dzieci do makdonaldowych ambulansów. Potem makdonaldowe „profilaktykowanie” – bezpłatne i bezbolesne – będą chwalić w poczekalniach medycznych przychodni, a za skutki bezpłatnych i bezbolesnych zabiegów będą płacić w sklepach nazywanych aptekami.

Rozsądni rodzice, dbający o odporność swych dzieci, pewnie i bez mojego pisania nie dadzą skusić się na makdonaldową „profilaktykę” przesiewową. Zdrowiem dzieci budują i cieszą się nimi w zaciszu domostwa i na łonie przyrody. Ci z poczekalni medycznych przychodni nie mają okazji ani czasu poznawać tych, którzy świadomie dbają o odporność swych pociech, bo poza przychodniami czas spędzają na poszukiwaniach „lepszych” leków i „lepszych” lekarzy. Trafiają więc na promocje makdonaldowej „profilaktyki” przesiewowej – bezpłatnej i bezbolesnej i dają się skusić na zabiegi wyniszczające, serwowane przez depopularyzatorów.

Bohaterowie naszych czasów [133]

Niezaszczypawkowani mimowolnie stali się grupą kontrolną w wielkim eksperymencie. Dzięki ich wytrwałości w unikaniu wstrzykiwań konglomeratu trucizn cały świat poznał rzeczywiste, czyli depopulacyjne cele szczypawek koowiidoowych.

Szczypawkowcy – zbrodniarze i zwolennicy szczypawkowania – głupki starali się złamać nas psychicznie. Wytrwaliśmy, jednakże wielki eksperyment medyczno-depopulacyjny pozostawiał urazy i blizny. Ani zbrodniarze ani głupki nie chcą rozmawiać o tym, co robili czerpiąc przyjemność z obwiniania nie dających sobie wstrzyknąć konglomeratu trucizn depopulacyjnych. Za wielomiesięczne blokady i terror, organizowane przez służalczych polityków z obsesją na punkcie władzy wygodnie im było fałszywie obwiniać niezaszczypawkowanych. Głupki wierzyły w narzucaną im przez oprawców „logikę”, więc łatwo im było życzyć śmierci unikającym przyjmowania śmiercionośnych zastrzyków. Dręcząc niedających się zaszczypawkować czynili to także dlatego, że zawstydza ich nasza niezłomność w zasadach i wytrwałość w odwadze. Nie spodziewali się, że przetrwamy. Przegrali wojnę rozpętaną przeciw unikającym wstrzykiwania sobie konglomeratu depopulacyjnych trucizn. Ogrom zaszczypawkowanych umarło i nadal masowo umierają, zazwyczaj w cierpieniach. Cierpią także ich bliscy, bo nie są w stanie im ulżyć.

Niezaszczypawkowani przetrwali. Wszyscy powinniśmy być bardzo, bardzo, bardzo wdzięczni niedającym się zaszczypawkować.

Nowe zagrożenie

Nic nie zwalnia od zachowania ostrożności i roztropności, bowiem depopulacje medyczne i farmaceutyczne, biologiczne i chemiczne nadal szaleją, tyle że teraz szczypawkowanie dokonuje się nie tylko poprzez strzykawki, także poprzez kontakty z zaszczypawkowanymi. Unikajmy ich jak trędowatych, bo stali się rozsiewaczami zarazy – zarażają wydechem i dotykiem. Nie chodzi o jakieś wirusy, rzekome czy rzeczywiste, lecz o złowrogie białka, rozprzestrzeniane na otoczenie przez zaszczypawkowanych.

Zaszczypawkowanych nie da się już uratować, wkrótce powymierają, wielu w strasznych cierpieniach, najczęściej z powodu gęstnienia krwi, zakrzepów, niewydolności krążenia… Ratować możemy i powinniśmy siebie oraz dzieci i wnuki! Teraz już nie tylko przed szczypawkowaniem, także przed zaszczypawkowanymi.

Ponieważ zaszczypawkowanych przybywa, coraz trudniej unikać rozsiewanej przez nich zarazy. Zbrodniarze szarżujący broniami biologicznymi i rozsiewaniem depopulacyjnej zarazy zabezpieczają się wcześniej przygotowanym antidotum/panaceum. Jeśli chcemy przetrwać, jako synowie i córki jednej pary rodziców, nie zostając tworami genetycznie zmodyfikowanymi zlepkiem DNA i RNA wielu obcych, niespokrewnionych osób potrzebujemy odtrutki. Są rośliny o właściwościach odtruwających. Zachęcam do ich uprawiania i rozpowszechniania. Chętnie pomogę zdobyć nasiona i sadzonki.

Wiedza a wiara

Ludzie kierują się albo wiedzą albo wiarą. To przeciwstawne bieguny naszego funkcjonowania. Zachęcam do zgłębiania rzetelnej wiedzy. Zbiór wiadomości zasłyszanych, niezależnie na ile prawdziwych nie jest wiedzą. Wiadomości w wiedzę przekuwamy d-o-ś-w-i-a-d-c-z-e-n-i-e-m.

Zbrodniarze i głupcy czerpiący zyski ze zbrodniczej medycyny i zbrodniczej farmacji rozpowszechniają kłamstwa, a zadających niewygodne pytania zastraszali, ośmieszali, zaszczuwali… Zarówno wtedy, gdy nie znali odpowiedzi, jak i wtedy, gdy z powodów merkantylnych kłamali i rozpowszechniali fałszywe poglądy. Wielu udało im się zwieść, otumanić, uśmiercić, ale statystyka pokazuje, że masowo wymierają poszczypawkowani. Unikający wstrzykiwania sobie i swoim dzieciom depopulacyjnych trucizn mają się dobrze.

Współcześni trędowaci

We własnej obronie należy unikać jak trędowatych zaszczypawkowanych depopulacyjnymi truciznami. Można im podać coś na długim kiju, ale przyjmowanie od nich czegokolwiek grozi zarażeniem powodującym cierpienia i rychłą śmierć. O ile z dawnymi zarażeniami organizm radził sobie, to od genowej zarazy nie ma ratunku. By przetrwać musimy unikać szczypawkowanych. W żadnym razie nie zbliżać się do nich i niczego od nich nie przyjmować.

Chrońmy siebie i naszych bliskich, a jedyną skuteczną ochroną jest unikanie zagrożeń i dbałość o system immunologiczny. Dbajmy więc o naszą odporność. Unikajmy negatywnych emocji. Strach, stres, żal, nienawiść osłabiają odporność. Strach rozsiewają i ci, których celem jest nas wymordować i ci, którzy bezkrytycznie ulegają ich kłamstwom.

***

Ledwie skończyłem ten wpis zapikotał telefon. Pojawiła się fotka z uroczystej parady. Zacząłem zastanawiać się czy to manifestacja zakończenia starej ery czy rozpoczęcia nowej? A może to tylko wizualna część procesu transformacji starego systemu w nowy? Niewątpliwie dokonywało się coś dziejowo bardzo ważnego.

W nadziei na refleksje bliskich mi osób z bardzo wąskiego forum, na którym wstawiona została fotka z parady zadałem pytanie: „Ta parada to z uciechy, radości czy innych powodów?” Czasem zadaję proste pytania, bowiem często dają proste odpowiedzi, co pozwala widzieć świat taki, jakim jest. Tym razem tego pożałowałem, bo nadawczyni fotki zareagowała atakiem agresji poprzeplatanej nienawiścią. Zaskoczony tą reakcją na prymarne pytanie włączyłem telewizor w nadziei, że od gadających głów usłyszę czy mamy się smucić czy radować? Czy z odchodzenia znanego, czego dotychczas doświadczaliśmy, czy z nadchodzenia nieznanego, czego dopiero będziemy doświadczać? Przysłowia bywają mądrością narodu. Jedno z nich mówi: „Po dobrym/złym panie lepszy/gorszy nastanie„. Konkluzja to, czy oczekiwanie? A może samospełniająca się przepowiednia?

Jeśli oczekiwania wpływają na zdarzenia w sposób powodujący spełnianie oczekiwań to nie tylko warto oczekiwać najlepszego, mamy wręcz taki obowiązek. Ilu poważnie traktuje ten obowiązek? Ilu go przynajmniej rozumie?

Aby nowe mogło zaistnieć stare musi ustąpić. Niektórym na oczekiwaniach upływa całe życie. Zazwyczaj ustępowanie bywa przykre, dotkliwe, bolesne, a rodzenie radosne, ale zdarza się też, że ustępowanie bywa radosne, a rodzenie przykre, dotkliwe, bolesne. Przeobrażenie starego w nowe może być nagłe, jak przy naciśnięciu prztyczka-elektryczka, kiedy mrok znika wraz z rozbłyskiwaniem światła. Może być także płynne, kiedy mrok ustępuje stopniowo wraz ze świtaniem.

Jeśli komuś poruszane tu tematy (strzykawki jako narzędzia uśmiercania, współczesny trąd, uroczysta parada, wielka manifestacja, mądrość w przysłowiach, samosprawdzające się przepowiednie) wydadzą się niepowiązane to niech sobie idzie dalej swoją drogą. Jeśli jednak ktoś zobaczy nierozdzielną jednię splątaną w wielki węzeł to zapraszamy do rozmów – najlepiej słownych, ale mogą być też klawiszowe. Czas sprzyja możliwości rozplątywania tajemnych splotów.

Cud Konopi. My już doświadczamy. Wy też możecie! [132]

Wielu zapewne już wie, że uprawiamy konopie. Nasze konopie rosną oczywiście w lesie, na dziko, a nam zdarza się podjadać młode roślinki oraz dodawać je do jadła i picia.

Teraz także każdy z Was może z konopnych dóbr korzystać do woli. A jako, że wiecie kto to pisze to spodziewać się możecie produktu najlepszego z najlepszych.

Na początek oferuję: olej z nasion konopi oraz kremy kosmetyczne i regenerujące, a także maści lecznicze.

Skład oleju: 100 % konopi z lasu.

Skład kremów i maści: ponad 95 % konopi z lasu i do 5 % produktów od pszczół z ula. Dodatek produktów od pszczół (zazwyczaj wosku) dla uzyskania odpowiedniej konsystencji.

Napisz na jaki problem chcesz zastosować konopny specyfik. Nie zapomnij napisać dla kogo i zobowiązać się do podzielenia się rezultatem gdy już doświadczysz cudu. Jeśli znasz skuteczność innych produktów łatwo przekonasz się o jakość naszych.

Ziemia… doceńmy ją zanim w niej spoczniemy… [131]

  czerwiec 2022,

Chciałabym podzielić się swoim doświadczeniem odnośnie poprawy koncentracji i jakości snu, odczuwalnych po długotrwałym kontakcie z Naturą i glebą.

Przez kilka lat żyłam praktycznie wyłącznie w otoczeniu komputerów, telefonów komórkowych oraz wynajmowałam mieszkanie w bloku i unikałam słońca (plamy na ciele i duszności). Prawie zupełnie odcięłam się wówczas od Natury. Tyle, co wychodziłam do garażu po samochód, łapałam kilka minut słońca w drodze do pracy (ale i to w okularach przeciwsłonecznych, więc raczej go nie łapałam). Wracałam często późno i siedziałam w zamkniętym pomieszczeniu zwanym blokowiskiem przy sztucznym świetle, a pod poduszką „spał” ze mną telefon komórkowy z ustawionym budzikiem. To była codzienność. Wir pracy, nadgodziny, poczucie osamotnienia. Takie doświadczenia były mi potrzebne, by z czasem zrozumieć do czego tego typu styl życia doprowadzi.

Pojawiły się stany depresyjne, rozdrażnienie, niedomagania oczu, a ja czułam się ciągle zmęczona i mimo, iż ze zmęczenia często zasypiałam przy laptopie to rano budził mnie dodatkowo ból od niewygodnego ułożenia ciała. Z dnia na dzień tak to wyglądało. Byłam młoda i nie zwracałam uwagi na wiele zaniedbań czy przyzwyczajeń.

Wydawało mi się, że cały świat jest przeciwko mnie, że ciągle haruję i haruję, a nic tak naprawdę w życiu nie osiągnęłam prócz kilku burzliwych epizodów.  W tym czasie szukałam wsparcia w internecie – kręgu znajomych, którzy by mnie „rozumieli”. Często po pracy biurowej przesiadywałam w sieci – trafiałam na niewłaściwe osoby. Jaką energią emanowałam takie osoby przyciągałam…Z perspektywy czasu wiem, że każdy kontakt czegoś mnie nauczył. Najbardziej szacunku dla siebie, po prostu dla siebie. Wówczas też zrozumiałam pojęcie „samotna w sieci” mimo tylu „znajomych”. Czas było coś zmienić w swym życiu, a może i z kogoś zrezygnować, a może i ze wszystkiego.

Nadmierny kontakt z technologią i brak kontaktu z naturą doprowadził mnie do wycieńczenia umysłowego i fizycznego. Teraz stwierdzam, że chorowałam i tkwiłam w swoich przewlekłych schorzeniach na własne życzenie… Ale wówczas potrzebowałam zrzucić moją niedolę na innych… Inaczej… Potrzebne mi to było, by wreszcie przebudzić się, mieć dość tego, co mnie wyniszczało, znaleźć odwagę do zmiany  i zastosować w swym życiu. Człowiek z czasem spostrzega jak w wielu przypadkach sam wpędzał się w chorobę. Łatwiej było szukać winnych i oszukiwać siebie, niż robić co trzeba. To wspaniałe lekcje, ale nie każdy chce i jest gotowy je „odrobić”.

Jako dziecko biegałam boso po kałużach, po piachu, trawie. Próbowałam wizualizować po kolejnych zawodach życiowych swoje dzieciństwo gdzie pełno było we mnie energii i dziecięcej ciekawości życia. Jako dojrzała i zmęczona życiem kobieta zatęskniłam za kontaktem z ziemią, naturą, ciszą, którą zagłuszałam czymkolwiek. Zdjęłam buty i pochodziłam po ziemi w pobliskim lasku koło garażu. Ugryzła mnie mrówka i przeziębiłam pęcherz, a każde stąpnięcie czuły stopy od igliwia czy jakichkolwiek nierówności. Jak mnie to drażniło… W dzieciństwie nic mi nie przeszkadzało. Tak bardzo zaniedbałam tą część w sobie, która czerpała radość z tego, co za darmo i ogólnodostępne – pomyślałam.

Zaczęłam dłońmi dotykać ziemi – trwało to od kilku sekund, potem minut. Z czasem dołączyłam stopy próbując oddychać nosem i wydychać ustami. To nie takie proste jak dawniej 🙂  Głowa mnie rozbolała i taki był tego efekt dorosłej kobiety. Nie ustępowałam. Pragnęłam stać się dawną sobą – taką radosną, ciekawą, beztroską. Obiecałam sobie, że chociaż w dzień wolny (niedziela) wyjdę z bloku i kilka minut będę mieć kontakt z ziemią, posłucham śpiewu ptaków i przestanę być ciągle osiągalna dla wszystkich przez telefon. Po kilku tygodniach przeznaczyłam czas na las czy łąkę również w sobotę zamiast pisać z „internetowymi znajomymi”. Zaczęła się przemiana we mnie.

Cieszyłam się na weekendy, bo wsiadałam do samochodu i jechałam poza blokowisko posiedzieć w ciszy na kocu. Z każdej „wyprawy” przywoziłam świeże kwiaty zbierane z łąk, które co tydzień stały w wazonie i cieszyły moje oczy. Było mi tak jakoś przyjemniej w pomieszczeniu.

Z panem Kostkowskim spotkaliśmy się rok temu jesienią. Dzieli nas kilka godzin jazdy autem, więc gdy tylko powitał nas na parkingu pojechaliśmy na „łono natury”. Byłam zmęczona podróżą, nawigacją, korkami na drodze. Magiczne i nieco zapomniane miejsce w otoczeniu lasów, do którego nas pan Edward zabrał sprawiło, że pierwsze czego potrzebowałam to kontaktu z Naturą. Szumiały  kolorowe  zarówno duże jak i małe liście na ziemi (podrzucałam nimi do góry by posłuchać szelestu), dłońmi dotykałam ziemi i głazu, który się tam znajdował. Na przytulenie pozwoliły również rosnące tam brzozy. Moje oczy ukoił piękny zachód słońca i obserwowane gwiaździste niebo z jakże urokliwego lasu pełnego ciszy i beztroski, której potrzebowałam. Jak bardzo cieszy mnie to, że doceniam takie drobiazgi dawane nam każdego dnia przez Naturę. Z uśmiechem na twarzy pamiętam do dziś to miejsce i stolik z drewna, na którym zadedykował Pan dla mnie swoje książki. Ja wówczas dałam się porwać po prostu w radość bycia w Naturze po kilku godzinach jazdy samochodem. Pozbierałam sobie liście do bukietu, które stały w hotelowym pokoju, a potem w domku gdzie mieszkam z mężem. Ich zapach pamiętam do dziś. Bezcenne i tak sentymentalne.

Osobiście w ogrodzie nie stosowałam nigdy ani nie stosuję żadnych chemicznych oprysków. Sąsiadka niestety od lat namiętnie stosuje, co było nie bez znaczenia i na moje maliny. Nie wiem kiedy się kobieta opamięta, bo po jej tego typu zabiegach zapylające maliny bąki leżały na ziemi albo zastygały w bezruchu na kwiecie. Ja wcześniej pijąc liście malin dostałam biegunki. Owa sąsiadka, co najgorsze udaje, że nie pryskała (sama przez okno widziałam w którym dniu i o której godzinie to wykonywała). Oszustwem i kłamstwem nie zbuduje się dobrych relacji ze mną, a tych toksycznych nie potrzebuję. Odkąd postawiony został wysoki płot betonowy ja na naturalnych odżywkach mam dorodne i maliny i piękne zdrowe liście, które są chronione od jej zabójczych zabiegów. Swoje roślinki wzmacniam sporadycznie gnojówką z pokrzywy, skrzypu, glistnika, mięty oraz pnie drzewek podlewam gotowaną cebulą z czosnkiem. Od dwóch lat używam do podlewania wyłącznie deszczówki, co ma zdecydowane odzwierciedlenie co do wzrostu roślin i ich wydajności. Jeśli chodzi o borówki amerykańskie robię gnojówkę z chleba razowego, która świetnie się sprawdza.

Bardzo mnie cieszą własne uprawy, bo są źródłem naturalnych minerałów, witamin i wszystkiego, co potrzeba by spożywać żywe pożywienie. Gleba jest dla mnie bardzo ważna, bo co z niej wyrośnie to ja  przyswoję.

Każda roślina, którą zaproszę do ogródka czy ogrodu przyjmuje się. Zaprosiłam do siebie żywokost, koniczynę czerwoną, jaśmin, poziomki, kocankę piaskową i wszystko się przyjęło. Jest jeszcze jedna od pana Edwarda, która jest wykopana z posiadłości tego pana  i przebyła naprawdę długą drogę w samochodzie w bagażniku. Mimo innego otoczenia, innej ziemi, innego gospodarza ma się doskonale i wzrasta koło jabłonki. Ostatnio znalazłam wśród stokrotek kilkanaście czterolistnych, kilka pięciolistnych i nawet jedną sześciolistną koniczynę.

W trosce o pszczoły i owady zapylające mam porozkładane w różnych miejscach ogrodu pojemniki z wodą, a w nich kilka małych kamyczków czy patyków by owady mogły się swobodnie napić, nie utonąć i odlecieć. Jeśli to możliwe, chociaż w ten sposób przyczyńmy się do pomocy im – szczególnie w okresie suszy. Zimą dokarmiam ptaki ziarnem słonecznika i nasionami by mogły łatwiej przetrwać, a na wiosnę odwdzięczają się pięknym śpiewem. Może ktoś z czytelników pójdzie za moim przykładem do czego zachęcam.

Aktualnie prawie każdego dnia mam kontakt stóp czy dłoni z ziemią, glebą czy piaskiem. Nie urażają mnie ani kamyki ani wszelkie nierówności w glebie. Nawet mrówki przestały mnie gryźć :). Poznaję  ludzi, którzy również chodzą boso, spotykają się przy ognisku z pieczonymi ziemniakami, cieszą się przyrodą, śpiewają, tańczą i potrafią przeżyć bez technologii dzień czy dwa. Otoczenie, właściwi i świadomi  ludzie, z którymi się spotyka człowiek – ma to wpływ na jakość życia psychicznego.

Osobom szczerze zainteresowanym jakością gleby, ziemi sugeruję posłuchać i zastosować się do linku

https://www.youtube.com/watch?v=kt47PVGQNd0

Sadhguru robi świetną sprawę na masową skalę odwiedzając różnorodne państwa i rozmawiając o zagrożeniach wynikających z konsekwencji nieposzanowania gleby.

https://www.youtube.com/watch?v=buGa8tJGDgs

Im częstszy jest mój kontakt z Naturą, tym mniej zapominam o czymkolwiek oraz wypoczywam i się regeneruję, co nie miało miejsca wcześniej. To zdecydowana zasługa kontaktu ciała z ziemią. Pamiętam już bez sprawdzania kalendarza, nie tylko o istotnych spotkaniach, zobowiązaniach, ale i o tych drobnych planach na kilka tygodni do przodu. Poprawiła się niesamowicie jakość snu. Chodzę co prawda spać dużo wcześniej niż kiedyś, ale gdy budzę się to mam siłę, a w ciągu dnia nie dopada mnie zmęczenie jak to bywało gdy odcięłam się od Natury i promieni słonecznych. Drugi rok nie noszę okularów przeciwsłonecznych i widzę pozytywny wpływ oddziaływania Słońca i Przyrody także na oczy.

Każde nowe działanie prawdopodobnie wywoła nową reakcję w ciele czy umyśle i tak u mnie się stało. Przy podlewaniu ogródka i noszeniu wody deszczówkowej w wiaderkach na boso uwypukliło się coś pod podeszwą stopy. Zadzwoniłam do pana Edwarda i uzyskałam wskazówkę co mogło się zadziać dobrego w organizmie. Jak zwykle cenna to była wskazówka z jego strony, a dla mnie skuteczna. Dziękuje za nią i w ramach wdzięczności napisałam ten krótki artykuł.

Zachęcam do spędzania wolnego czasu w okolicach lasów, łąk, wrażliwi na odgłosy natury i otaczające nas kolory. Nie zdajemy sobie nawet sprawy jak znaczący wpływ ma to na nasze samopoczucie oraz zdrowie fizyczne i umysłowe.

Sama się o tym przekonałam.

Pozdrawiam tych, którym Natura daje ukojenie.

Sporo mięty mam do dyspozycji i według sugestii pana Władysława podzielę się nią na terenach dzikich – może któreś ze zwierząt wykorzysta ją w celach zdrowotnych.

Ola, wielkopolskie

Pytania o książki [130]

Wśród pytań do mnie kierowanych zdarzają się pytania o książki. Mam jeszcze nieliczne egzemplarze książek moich, a także reprintów dawnych, najbardziej wartościowych książek wybitnych zielarzy. Książki mogę przekazać w dobre ręce w drodze wymiany. Działań stricte handlowych nie prowadzę, żeby nie podlegać pod represje i rozboje fiskalne.

Jeśli potrzebujesz moich książek lub reprintów dawnych książek zielarskich najwybitniejszych zielarzy, botaników napisz co oferujesz w zamian.

Przyjmę:
inne książki: szczególnie dawne, historyczne, przyrodnicze, zielarskie, dla dzieci i młodzieży, Albina Siwaka, dra Błaszczyka, Konopnickiej, Porazińskiej…,
płody rolne naturalne i dzikie, grzyby, jagody, zioła, warzywa, owoce…
dawne radia, magnetofony, instrumenty muzyczne, zegary, maszyny rolnicze, gospodarskie, domowe, korbowe, przeróżne starocie…

Rozejrzyj się po strychach, poddaszach, piwnicach, komórkach, lamusach… Jeśli poniewiera się coś dla Ciebie zbędnego, daj znać, bo mnie może się przydać.

Środki płatnicze (stare i nowe) też przyjmę w drodze wymiany, ale wolę chleb z mojego zboża, jeśli umiesz upiec, grzyby, jagody, zioła, a także pracę: szycie, haftowanie, robótki szydełkiem i na drutach, przepisywanie komputerowe, wyszukiwanie w internecie dokumentów, książek, osób, ściąganie dokumentów udostępnianych przez archiwa i biblioteki…

Inne propozycje też są możliwe. Proszę śmiało zgłaszać oferty, pamiętając jedynie by nie nakłaniać mnie do oddawania owoców mojej pracy urzędom i urzędnikom.

Ty też możesz wyzdrowieć! [128]

kwiecień 2022 r.

Witam serdecznie Pana Władysława oraz życzliwe nam osoby,

Świadomość ewoluuje
z miesiąca na miesiąc

Jestem 40-letnią mieszkanką województwa wielkopolskiego. Wychowywałam się z rodzeństwem u rodziców i babci na wsi w otoczeniu pól, lasów, łąk, w kontakcie ze zwierzętami. Z uśmiechem wspominam wspólne wyprawy na grzyby, jagody, do prac polowych, bieganie boso po kałużach. Te wspomnienia… marchew z pola, ziemniaki pieczone w ognisku po skończonej pracy, zsiadłe mleko, swojskie sery, pieczony chleb przez babcię, masło, które robiła… Mieliśmy czas dla siebie na spacery, na rozmowy, na gry planszowe. Żyliśmy skromnie i nie chorowaliśmy.

Życie z czasem doświadcza każdego z nas. Mnie przypadł w udziale burzliwy rozwód, kilka rozstań, poronienie, kilkukrotne utraty lub porzucenia pracy z wycieńczenia (korporacje), a także od lat towarzyszyły mi przeróżne niedomagania organizmu. Dzięki swojej pracowitości i nadgodzinom osiągałam zyski i miałam za co spłacać kredyt, ale nawet nie zauważałam jak z czasem zaczęłam tracić najważniejszą wartość życia – swoje dobre samopoczucie i zdrowie fizyczne i psychiczne. Dopiero wtedy (po wielu latach) przyszedł moment przebudzenia się z matni, w której wegetowałam, bo życiem bym tego nie nazwała.

Zapytałam siebie: dokąd tak naprawdę zmierzam i dlaczego ciągle słabnę i zaczynam mieć niedowład dwóch palców lewej ręki, niedowład nóg, guzki wyczuwalne na głowie, węzłach chłonnych, w piersi. Z każdym rokiem „coś dochodziło”, a ja udawałam na zewnątrz jak jestem silna. Trudno było prowadzić auto, bo gubiłam się na drogach. Po latach „zanikła” tarczyca i miałam „problemy” z sercem, a organizm reagował wymiotami i kłuciem w głowie. Powiedziałam sobie DOŚĆ na taki styl życia, na takie narzucone mi terapie „lekami” od lat, ciągłe rozczarowania i żerowanie na mnie tych, którzy wiedzieli, że mi nie pomogą (a utrzymywałam ich przez lata poprzez wizyty prywatne „kontrolne”). Powiedziałam sobie natychmiastowe DOŚĆ na bezsensowność drogi, którą kroczyłam od lat. Przepłakałam kilkanaście dni i nocy i gdy już nie miałam sił nawet wegetować dosłownie zwaliło mnie z nóg i zaczęły się refleksje. Dzięki tym doświadczeniom doceniam teraz każdego dnia to, że umiem wstać z łóżka o własnych siłach, potrafię chodzić, z rąk nie wypada długopis, a w lustrzanym odbiciu jest dobry człowiek, który jeśli naprawdę zechce może bardzo wiele dla siebie zrobić.

Potrzebowałam właśnie takiego „dna”, bo to dopiero od wtedy zaczęłam się poważnie zajmować sobą i swoją świadomością oraz otoczeniem. Następnie przerabiałam poczucie winy za to, jak mnie skrzywdzono i wreszcie wybaczyłam sobie te wszystkie zaniedbania przez lata i pokochałam siebie naprawdę.

Niezwykle istotnym elementem mojej wciąż poszerzanej świadomości i powrotu do zdrowia było i jest odcięcie się od osób, które na mnie żerowały, manipulowały moim zachowaniem i zdrowiem czy narzucały w bezczelny sposób „swoje racje”. Byli, bo coś ode mnie chcieli. Gdy ja ich potrzebowałam nie mieli czasu albo znajdowali wymówki. Odcięłam się od tego typu osób, choć i to nie było łatwe na początku. Z czasem zaczęłam spotykać właściwe osoby, z którymi można porozmawiać na wszelkie tematy bez agresji czy bezczelności. Są jeszcze serdeczni ludzie i tylko takim poświęcam swój czas prywatny.

Uczestniczyłam w wielu bezpłatnych spotkaniach zdrowotnych gdzie jednym z prelegentów był właśnie pan Kostkowski. Pamiętam jak siedziałam na kocu na trawie (nie potrafiłam wtedy ustać na własnych nogach bo nie miałam sił po prostu) i miałam przy sobie notes – od tego Pana spisałam najwięcej wiedzy, którą dzielił się tak po prostu z przyjemnością i oddaniem. Na drugi dzień zaczęłam zgłębiać Jego stronę i wykłady dostępne na youtube. Zaprowadziłam taki swój zeszyt na wypadek gdyby usunięto wszystko z internetu. Stopniowo, ale regularnie zaczęłam wprowadzać DARMOWE wskazówki tego Pana i Jego śp. kolegi do swojego codziennego życia bo cóż mi innego wówczas pozostało.

Aktualnie z wdzięczności dla Pana Władysława zdecydowałam się napisać możliwie jak najkrócej swoją przemianę z człowieka przewlekle chorego do osoby zdrowej.

Pan Władysław z zaangażowaniem opowiadał o pokrzywie – ja ją traktowałam wtedy jako uciążliwy chwast. Dzień po wykładzie zrobiłam sobie napar z pokrzywy kupionej (nie zbierałam wówczas sama niczego). Prócz temperatury 38 stopni i ogólnego osłabienia nie zadziało się nic więcej. Podczas wypicia naparu z pokrzywy świeżej zbieranej własnoręcznie miałam gorąco w szczęce, stany potliwości pod pachami – intensywny śmierdzący pot, przy trzonowych zębach (miałam je kanałowo „przeleczone”) zrobiły się obrzęki i temperatura wzrosła do prawie 40 stopni. Poza tym śmierdziało mi z ust mimo dbałości o higienę (nie niwelowało go nawet żucie goździków czy napary z tymianku czy kopru włoskiego) a w głowie miałam kłucie i pojawiły się wymioty.

Po kąpieli w macerowanej w deszczówce, zbieranej własnoręcznie pokrzywie zrobiły mi się szramy na plecach (jakby mnie królik podrapał) oraz kilkanaście ropni przy kręgosłupie a także silne swędzenie dziąseł i czerwienienie się kilku pieprzyków na ciele. Nie przeraziły mnie te objawy. Moje życie od lat było pasmem różnych dolegliwości, które nasilały się z każdym rokiem i były tłumione kupionymi specyfikami. Tym razem zauważyłam, że „coś” się dzieje i „coś” zostaje wyrzucane przez skórę i wymioty. Ucieszyło mnie to i zaczęłam zgłębiać tematykę wskazówek zdrowotnych jeszcze bardziej. Postanowiłam kontynuować kąpiele krzemionkowe, bo działały na sporą powierzchnię ciała. W dalszym ciągu reagowała szczęka, lewe oko (zaniki wzroku) obręb szyi i głowa.

W książce dr Huldy Clark wyczytałam istotne zdanie, że należy pozbyć się kanałowych zębów i tych, które wymagają kanałowego leczenia. Bez wahania zdecydowałam się na ten krok w prywatnym gabinecie, choć po raz kolejny próbowano mi wmówić, że to „niewłaściwe”. Szłam za głosem serca i organizmu stanowczo i konsekwentnie tak jak sobie obiecałam. Przy każdym usuwaniu miałam torbiele, cysty bądź kieszonki dziąsłowe czy zmiany zapalne w obrębie korzeni. Nie chciałam niczego ponownie ratować. Łącznie żądałam usunięcia 13 sztuk zębów w stanie zapalnym. Po pierwszych zabiegach miałam szycie po ekstrakcji i spałam po kilkanaście godzin oraz mocz aż parował, gdy puszczało znieczulenie. Z oczu płynęły naprawdę „gorące łzy” jak w piosence. Ogólny mój stan był na tyle poważny, że nie zawsze działało znieczulenie, ale ja absolutnie odmawiałam sugerowany antybiotyk i kazałam usuwać. Człowiek jest niesamowicie silny i potrafi naprawdę sporo przetrwać, jeśli się uczciwie zmotywuje. Pomimo sporej utraty krwi ustępowały stopniowo ropienie, wypryski na twarzy, wchłaniały się guzki, głowa bolała już sporadycznie i przestałam mieć kilkudniowe zaparcia. Odliczałam godziny do kolejnych ekstrakcji, bo po każdej miałam się lepiej.

POKRZYWA według mojego mniemania pokazała mi gdzie jest przyczyna moich wieloletnich problemów zdrowotnych. Przy martwych zębach nie było ukrwienia i unerwienia w szczęce a tym bardziej żadnego odżywiania zęba – (w moim przypadku kilku zębów obok siebie) a przez nagryzanie pokarmów, mówienie, nocą przy zagryzaniu bakterie beztlenowe przedostawały się do okolic węzłów chłonnych i mózgu dając mi szereg dolegliwości. Ból był tak silny że nie miałam ochoty budzić się kolejnego dnia by znów tego doświadczać. Tego cierpienia nie da się w żaden sposób opisać a „pracowałam” na nie latami nie zwracając uwagi na wcześniejsze symptomy organizmu świadczące o braku równowagi. Pozwalałam na tłumienie ich ale nie skupiałam się na przyczynach.

Serdeczni ludzie, którzy macie czasem dość swych cierpień jak ja miałam najważniejsze to słuchać własnego organizmu i zaufać osobom, które mają własne doświadczenia i dzielą się swoją wiedzą bezpłatnie. Pamiętam, że na drodze do zdrowia pielęgnowałam motywację wewnętrzną: robię to dla siebie, jestem silniejsza niż przed kilkoma tygodniami, obudzę się mniej zmęczona, przestaną mi wypadać włosy, nie będę mieć nadwagi… Warto mieć taki notatnik postępów – w chwilach słabości – otwieramy go i motywuje nas niesamowicie.

Jak wspomniałam pokrzywa wskazała mi na stany niedotlenienia i zapalenia. Usunęłam w przeciągu kilku miesięcy przyczynę a pokrzywę traktuję, jako roślinkę leczniczą i ma miejsce w ogródku. Poza tym sporo skrzypu i stokrotek zdobi okolicę naszego domu i z przyjemnością i szacunkiem z nich korzystam chodząc na boso czy po piachu czy po trawie. Wzrok w lewym oku poprawił mi się na tyle, że nie potrzebuję nosić okularów. Kolejny powód do radości, który doceniam każdego dnia.

Pijąc pokrzywę czy inne napary mieszane z liści czy kwiatów zebranych własnoręcznie już teraz po usunięciu tych wszystkich martwych zębów nie mam już wcześniej opisanych dolegliwości. Odnalazłam radość w zbieraniu roślin, które wcześniej uważałam za chwasty. Zamiast wypijanych wcześniej wielu popularnych kaw piję kawę żołędziową lub z korzenia mniszka czy topinamburu. Tylko taki rodzaj kawy preferuje mój organizm oczywiście bez mleka czy cukru. Dbam o to by właściwie nawadniać swój organizm i zapobiegać uczuciu pragnienia. Zaprzestałam picia soków z sokowirówek, które wcześniej mi zalecali specjaliści na rzecz ciepłych naparów i ciepłej wody.

Zdałam się na zdanie pana Władysława: „Pamiętaj, że kawa, herbata i inne używki uniemożliwiają przyswajanie wielu cennych składników ze spożywanej żywności, a także niszczą te, które są w organizmie, szczególnie witaminy z grupy B.” Między zabiegami na chirurgii szczękowej spożywałam sporo lodów czekoladowych i piłam gotowaną nać marchwi czy pietruszki oraz wodę z miodem czy zsiadłe mleko a po zdjęciu szwów gotowaną cebulę z miodem albo herbatę z liści brzozy, stokrotek, malin – co było dostępne. Niesamowicie mi takie napoje smakowały i dalej je stosuję w zależności od zachcianki organizmu. Na szczękę stosuję okłady z kapusty – nie mam żadnych wyprysków, zaczerwienień, przestały psuć się nieliczne jeszcze zachowane własne zęby w szczęce. Stosuję konsekwentnie codzienne ssanie oleju. Od roku jestem posiadaczką ruchomych protez i odzyskuję dawną siłę, kreatywność i radość życia.

W czasie wolnym zajmuję się małym ogródkiem i krzewami jak borówki amerykańskie, porzeczki, rokitnik, brzoskwinia, aronia… Na więcej nie pozwala mi rozmiar działki, na której jest domek. W czasie zimowym cztery południowe okna wypełniają się doniczkami z zasianymi natkami marchwii, pietruszki. Konieczny jest też szczypiorek, jarmuż czy burak naciowy oraz rzeżucha czy rukola. Nawet w okresie zimowym można mieć swoje „zieleninki”. Wystarczy gleba, nieco słońca i deszczówka. Do ziemi dodatkowo wsypuję skorupki jajek czy podlewam wodą po ugotowaniu jajek albo stosuję kilka kropel jodu (wzbogaca nać w niezbędne minerały).

Odkąd odżywiam się tym, co wzrasta w słońcu czy to na parapecie czy w ogródku to moja waga utrzymuje się od kilku miesięcy na stałym poziomie (50 kg) a ja jem wyłącznie, gdy poczuję głód.

Posiłki przygotowuje najczęściej sama i nie spożywam ich przy oglądaniu telewizji czy laptopie lub podczas rozmowy przez komórkę. Celebruję czas na posiłek i skupiam się na kilkukrotnym przeżuwaniu zanim połknę. Przestałam mieć dolegliwości żołądkowe. Posiadanie protez ruchomych dało mi kolejne doświadczenie jak ważne jest przeżuwanie i mieszanie ze śliną no bo żołądek nie ma zębów;). Staram się go nie obciążać niedbałym jedzeniem.

Czasami na śniadanie zjadam zupę wyłącznie na samych warzywach (moje ulubione to kapuśniak czy ogórkowa)a czasami fasolę z masłem i solą posypane rzeżuchą. Są dni gdy mam zachciankę wyłącznie na zsiadłe mleko z ziemniakami i solą kłodawską. Odkąd przestałam gotować zupę na składnikach odzwierzęcych przestałam się pocić tak „śmierdząco”. Bywa, że na śniadanie spożywam cztery jabłka i kilka gruszek i nie odczuwam głodu do wieczora. Na kolację potrafię zjeść połowę masła o wysokiej zawartości tłuszczu z posiekaną cebulką i szczypiorkiem albo wypić kilka żółtek z kakao. W słoiczku mam przygotowane gomasio według przepisu Pana Kostkowskiego oraz zmielone suszone kurki (grzyby), którymi również posypuję pożywienie. OD OKOŁO DWÓCH LAT NIE BYŁAM ANI RAZU PRZEZIĘBIONA nie wspominając już o dolegliwościach, które trapiły mnie od lat. To najwspanialszy prezent, jaki mogłam sobie podarować – świadomość. Dopiero zrozumienie, że organizm to całość i należy uważać komu się ufa – skutkuje widocznymi pozytywnymi efektami.

Od paru miesięcy stosuję zioła, które sama zbieram. Z dziurawca robię olej i wsmarowuję go w nadnercza oraz szczękę. Z papierówek robię ocet jabłkowy i dodaję do ciepłej wody lub w rozcieńczeniu z wodą przepłukuję nim jamę ustną. Liście lub kwiaty, które suszę to lipa, rokitnik, krwawnik, mięta, melisa, liście poziomek, czarnej porzeczki, malin, jagody, forsycja, fiołek trójbarwny itp itd. Nabrałam ogromnej pokory do roślin – szczególnie tych które rosną w moim najbliższym otoczeniu przy przydomowym ogródku. Mam nawet tkane płótno z pokrzywy, które zostało przeszyte na prześcieradło i pod którym śpię, poduszki są z gryki a poszewka z bawełny. W swoich zbiorach mam liście brzozy, igły sosny i wiele innych. Stosuję kąpiele krzemionkowe – używam wyłącznie deszczówki do macerowania skrzypu czy pokrzywy. W zapomnienie odeszły wszelkie zmiany skórne czy problemy z wypadaniem włosów. W pokoju gościnnym i sypialni znajdują się skrzydłokwiaty, żyworódka, geranium i aloes a w łazience paprocie. Temperatura w domu to maksimum 21 stopni zimą a w sypialni palone są świece z naturalnego wosku pszczelego.

Weekend w moim przypadku służy do odpoczynku umysłowego i kontaktu z naturą lub by pozwiedzać okoliczne zamki, pałace czy po prostu pospacerować i zachwycić się śpiewem ptaków czy urokliwymi widokami z dala od osiedla.

Wyrazy wdzięczności dla mojego drugiego męża za to, że woził mnie na wszystkie zabiegi chirurgii szczękowej oraz za ogrom cierpliwości, którą się wykazał w tym czasie, gdy nie szło patrzeć na to jak cierpiałam… Jako jedyny nie kwestionował moich decyzji i wiózł mnie na wybrane przeze mnie wykłady, gdy miałam potrzebę w nich uczestniczyć. Bez niego nie dałabym rady się podnieść i mieć możliwości własnych upraw. To dzięki niemu trawniki zostały zamienione na ogródki warzywne i posadził krzewy.

SERDECZNIE DZIĘKUJĘ Panu Władysławowi za poświęcony nam czas (pojechaliśmy z wielkopolskiego by się spotkać w kieleckim), część własnych cennych dla mnie książek (z dedykacją) oraz mąkę z płaskurki i olej, który Pan dla nas wytłoczył. Chleb był pyszny a olej z lnu po prostu piłam sam, bo tak uznałam za słuszne a podarowany był z serca i z pozytywną energią.

Czytelnikom życzę właściwych wniosków i dziękuję za uwagę

Ola, wielkopolskie

Jeśli zapragniecie poznać Olę i z nią rozmawiać to wkrótce będzie to możliwe. Planuję cykl audycji, będących rozmowami na żywo z ciekawymi osobami.
Kto wie jak to zrobić, proszę niech napisze w jakie urządzenia się zaopatrzyć oraz jakie aplikacje czy programy wybrać.

Prozdrowotny zwiastun wiosny [127]

Forsycje spotykamy na skwerach, w parkach, ogrodach… Zakwitają w końcu marca lub początkiem kwietnia, zanim pojawią się listki, gęsto obsypujące krzewy drobnymi żółtymi kwiatami. Liście pojawiają się po kwitnieniu i zdobią krzewy do późnej jesieni. U mnie forsycje kwitną już od dwóch tygodni. Mam nie tylko pojedyncze krzewy forsycji, także uformowaną z forsycji złotą ścianę żywopłotu.

W miejscach cieplejszych wegetacja rusza nieco wcześniej, więc i kwiaty na forsycji pojawiają się nieco wcześniej, ale przed Wielkanocą forsycje kwitną już wszędzie.

Właściwości forsycji

Forsycja ma wyjątkowe właściwości prozdrowotne i lecznicze. Zawiera wiele cennych substancji (saponiny, rutynę, flawonoidy, kwercetyny…), działających przeciwzapalnie, rozkurczowo, przeciwalergicznie…

Kwiaty forsycji stosowane są w kosmetykach przeciwstarzeniowych. Napary i nalewki z kwiatów forsycji możemy wykorzystywać dla wzmocnienia odporności, a także kiedy pojawiają się infekcje. Inne części forsycji, szczególnie korę z młodych gałązek (a nawet całe gałązki) także możemy wykorzystywać. Jednakże teraz, w pełni kwitnienia, zbierajmy kwiaty, by doświadczać ich uzdrawiających mocy teraz, a nadmiar suszmy, by mieć pod ręką do następnego kwitnienia.

Klasyczne receptury TMC

W Tradycyjnej Medycynie Chińskiej długą historię zastosowań klinicznych w leczeniu przeróżnych odmian grypy i choróbsk grypopodobnych mają dwie klasyczne receptury: Maxing Shigan Tang oraz Yinqiao San. Na bazie tych dawnych receptur powstał specyfik stosowany podczas morów i zaraz nazywanych „epi-demi-ami” i „pani-demi-ami”:

rok 2002 – z koroną w nazwie – ciężki zespół ostrego oddychania – „ssarskof”;

rok 2009 – ze świnią w nazwie – A Ha jeden eN jeden;

rok 2012 – z koroną w nazwie – bliskowschodni zespół oddechowy „mmerskof”;

rok 2019 – z numerem dziewiętnaście w nazwie – „ssarskof dwa”.

Forsycjowy specyfik TMC

Opis działania tego specyfiku pomijam gdyż wymagałby użycia terminów: „ekspresja RNA grypy”, „apoptoza komórek płuc”, „zmniejszenie zawartości TNF-α w surowicy”… Wprowadzanie takich terminów bez ich wyjaśnienia gubiłoby cel tego artykułu, a ich wyjaśnianie czyniłoby z tego artykułu mało przydatną pracę naukową. Ograniczę się do podkreślenia, że w składzie wspomnianego specyfiku na pierwszym miejscu jest f-o-r-s-y-c-j-a.

Aby uprzytomnić czytającym skąd pochodzą prozdrowotne i lecznicze moce tego specyfiku podaję jego składniki. Nie proponuję marnowania wysiłku na próby kopiowania ponieważ skompletowanie wysokiej jakości składników jest trudne, a sposób przygotowania przerasta możliwości niewtajemniczonych. Natomiast proponuję sadzić niektóre z wymienionych tu ziół w ogródkach, a także w miejscach dzikich i wykorzystywać je kulinarnie, profilaktycznie, kosmetycznie…

Złoty korzeń

Szczególnie polecam różeniec górski, zwany złotym korzeniem. Wprawdzie to nie ten z niżej podanego składu, ale warto go mieć pod ręką, gdyż jest adaptogenem i antyutleniaczem o wielostronnym działaniu:

– pomaga organizmowi dostosować się do stresu emocjonalnego i uodpornić się na intensywny wysiłek fizyczny;

– stymuluje centralny układ nerwowy;

– pozytywnie działa w przypadkach depresji, melancholii, migren wywoływanych stresem;

– przywraca chęć do życia;

– przydatny szczególnie przy spadku wydajności pracy.

 

Jako efektywny antyutleniacz możemy go wykorzystywać w:

– osłabieniu po grypach i chorobach infekcyjnych;

– po zatruciach;

– urazach fizycznych i psychicznych.

Mam zamówione sadzonki różeńca górskiego i będę je sadził w ogródku. Potrzebującym mogę udostępnić.

 Fiołki

Pod moimi forsycjami od lat rosną fiołki. Zakwitają przed forsycjami i kwitną wraz z nimi. Komu z odwiedzających moją witrynę i czytających moje teksty zdarzało się jadać dziko rosnące fiołki?

Tajemny skład

Lian qiao – Forsycja zwisła (owoce) – wzmacnianie odporności, hamowania uwalniania histaminy (katar, alergia)…;

Jin Yin hua – Suchodrzew japoński (pąki kwiatowe);

Ban Lang gen – Urzet barwierski (korzenie);

Mian ma guan Hong – Narecznica grubokłączowa (kłącza);

Yu xing cao – Pstrolistka sercowata (ziele);

Shi gao – rodzaj kamienia gipsowego zawierający siarczan wapnia;

Hong jing tian – Różeniec chiński (korzenie i kłącza);

Gan cao – Lukrecja uralska (korzenie);

Ma huang – Przęśl dwuklapowa (pędy);

Ku xing ren – Morela amarum (nasiona);

Guang huo xiang – Brodziec paczułka (ziele);

Da huang – Rzewień dłoniasty (korzenie i kłącza);

Su bo He – Mięta chińska (ziele).

Właściwości poszczególnych składników podałem 19 stycznia br. we wpisie zatytułowanym:

Rewelacyjny specyfik ziołowo-mineralny

link do artykułu tutaj:

Właściwości mieszanki

Antywirusowe, antybakteryjne, przeciwalergiczne, wykrztuśne, napotne. Zwalcza infekcję, obniża gorączkę, oczyszcza gardło i płuca, likwiduje stan zapalny, eliminuje flegmę, łagodzi ból, nawilża suche tkanki, poprawia funkcje płuc i oskrzeli, zapobiega powikłaniom pogrypowym…

zadaniowiec-bandyta

Zimą usiłowaliśmy sprowadzić (dla najbliższych i przyjaciół) parę opakowań forsycjowego specyfiku na wypadek wywołania nowej fali moru kolejnymi odmianami zarazy z koroną w nazwie. Znany z mieszania medycyny tradycyjnej z rokefelerowską depopulacją i organizowania spędów biznesowo-politycznych, podstępnie nazywanych „konferencjami”, zadaniowiec-bandyta zablokował nam i wam tę możliwość, po czym wygraża nasłaniem na mnie bandytów. Tak „odwdzięcza” się za pomoc okazaną jemu i jego rodzinie. Będę go wspominał przy różnych okazjach dopóty aż jego mocodawcy zlikwidują go, by ich nie demaskował i nie psuł im bandyckich procederów. Dwa miliardy ludzi mają wymordować w ciągu najbliższych dwu lat. Możemy umierać, jeśli im na to pozwolimy. Możemy przeżyć, jeśli podejmiemy odpowiednie postawy. Ponosimy konsekwencje nie tylko tego, co zrobiliśmy, także tego, czego nie zrobiliśmy.

Przetarłem szlaki

Kwitnie forsycja więc opisanego specyfiku już nie potrzebuję. Jednakże dla tych, którzy go potrzebują mogę go sprowadzić, bowiem udało mi się sforsować ówczesne bariery. Skoro szlaki są przetarte można zamawiać.

Zostań śledziojadem! [126]

W komentarzu pod artykułem: „Kaszoterapia na pamięć, koncentrację i przeróżne problemy” Jola zapytała: „…jak przeprowadzić taką kurację kaszą? Ile powinna ona trwać?”. Odpowiedziałem. Link tutaj: https://ambasadorzdrowia.pl/zdrowie/2722/#comment-692

Podziękowała. Uzupełniłem swoją odpowiedź. Link tutaj: https://ambasadorzdrowia.pl/zdrowie/2722/#comment-694

Obie moje odpowiedzi są w komentarzach, a linki do nich powyżej. Jednakże wiele osób może być zainteresowanych moim zdaniem, tym bardziej, że moje odpowiedzi są wielowątkowe, stąd poniższy artykuł (poszerzony).

Człowiek nie powinien być niewolnikiem żadnych terapii. Ja nie promuję leczenia ani kaszą, ani niczym innym. Promowałem kaszę w żywieniu dla zdrowia i dobrostanu, bowiem kiedy ludzie jadali kasze byli zdrowi, odporni, silni. Dziś kasze są albo nieznane, albo pogardzane, albo produkowane przemysłowo i nie mają wartości odżywczych, a tym bardziej uzdrawiających. Jadający moją kaszę zdrowieją i zgłaszają mi to.
Trudno jest wprowadzać rygorystyczne zmiany w nawykach, a jadanie kaszy jest łatwe. Nie mam potrzeby opracowywać uniwersalnych terapii dla wszystkich ani indywidualnych dla każdego z osobna. W końcu zdrowie nie zależy od samej tylko kaszy, lecz w równym stopniu od tej reszty poza kaszą. Stąd czym więcej kaszy w odżywianiu tym mniej tej reszty. Ale nie tylko kaszą można wyprzeć przemysłowe zamulacze.
Zanim zacząłem promować kaszę rolnik, od którego nabyłem ziarno do siewu poznał mnie z kilkoma ozdrowieńcami, którzy wyzdrowieli z ciężkich chorób, szczególnie krążeniowych i zwyrodnieniowych. Teraz On uzdrawia kaszą dzieci upośledzone wstrzykiwaną im zarazą depopulacyjną. Efekty kaszoterapi są tak rewelacyjne, że planowałem relacje uzdrowionych dorosłych i rodziców zdrowiejących dzieci utrwalić w formie książki. On zalecał codziennie jadać kaszę przez co najmniej trzy miesiące. Można kaszę przyrządzać na rożne sposoby, aby uniknąć monotonii, ale miała być jadana codziennie. Ja nie stawiam żadnych rygorów. Jednakże czym mniej w diecie produktów prozdrowotnych tym trudniej utrzymać zdrowie, a tym bardziej je odzyskać. Poza tym, to co jadamy jest równie ważne od tego czego nie jadamy. Ta prawidłowość rozciąga się na wszystkie dziedziny życia. Ponosimy odpowiedzialność nie tylko za to, co zrobiliśmy, także za to czego nie zrobiliśmy.
Poznałem ciężko chorującą ponad 25 lat, która wyzdrowiała głównie dzięki poradom z tej strony. Elementem i ewenementem jej terapii były lody – C_O_D_Z_E_N_N_I_E. Zimne lody czekoladowe prawie dwa lata były jej codzienną i zazwyczaj jedyną żywnością. Teraz jada chwasty i czuje się coraz lepiej. Ostatnio przysłała mi fotki swojego parapetowego ogródka z młodziutką natką marchewki. Kto z czytających moje teksty jada nać marchwi? A kto pamięta, że współautor książki: „Leki z Bożej Apteki” z niewyleczalnych nowotworów wyprowadzał sokiem z naci marchwi?
A w ogóle to żywienie dla zdrowia jest mało ważne. Jest wiele aspektów  bardziej rujnujących zdrowie niż papu. Trudno o tym pisać, szczególnie gdy nie wiadomo do kogo to trafia. Ja nie piszę do wszystkich, a jedynie do rozumnych. Rozczarowuje (i bulwersuje) mnie, że nie tylko rozumni to czytają. Wolałbym, żeby czytelnicy zamiast zadawać takie pytania pojedli kaszy i opisali efekty jej jadania. Kto by nie miał efektów powinien zastanowić się nad tą resztą.
Choćby nie wiem ile i jak często jadać kaszę to ta reszta może wysiłki i efekty niweczyć. Ale może też je potęgować. Znam takich, którzy moją kaszę mają, ale jej nie jadają, albo jadają tylko okazjonalnie. Kto dziś pamięta że z potraw Bożonarodzeniowych właśnie kasza zapewniała dostatek, obfitość, zdrowie, dobrostan?
Usiłuję unikać słów kojarzących się z medycyną, ale czasem trudno znaleźć  słowo niekojarzące się z medycyną, które by przy tym było odpowiednio wymowne. No i trafiam na ignorantów lub cwaniaczków, którzy chcą mi organizować życie według własnych fanaberii. Nigdy więcej nie będę odpowiadał na tego typu pytania. Kasza służy do jej jadania, a nie do pisania o niej! Kropka!
Kto uważa mój styl za zbyt ostry niech dla osłody poje kaszy ze śledziami. Śledzie mają najkorzystniejszą proporcję Omegi 3 do Omegi 6.
Czekam na odpowiedź czytelników z doświadczeń ze śledziami. Z góry uprzedzam, że na pytanie jak stosować śledziową „terapię” nie odpowiem, bo śledzie trzeba jadać, a nie pisać o nich. Jadać często i obserwować. Kto obserwuje ten wie, że światem rządzą śledziojady.

Mrówki z ogrodu, altanki, tarasu, balkonu, mieszkania… wyprowadzisz łatwo i naturalnie [125]

Mrówki, mszyce, ślimaki w ogrodzie dla wielu bywają utrapieniem. Ale nie dla mnie. Mrówki i mszyce, a rzadziej także ślimaki w ogródkach miewałem, jednakże wyprowadzały się równie szybko jak się pojawiły, szkód mi nie wyrządzając. Nieproszonych gości nie zwalczam; skutecznie i naturalnie z moich ogródków wypraszają ich rośliny, które odstraszają nie tylko te szkodniki.

Roślinnych sprzymierzeńców jest wiele. W moich ogródkach zazwyczaj były to rośliny przyprawowe, lecznicze, ozdobne, ale także powszechnie nazywane „chwastami”. Większość uprawiam celowo, natomiast z dziko pojawiających się pozostawiam niektórych sprzymierzeńców. Nieproszeni goście wynoszą się sami.

Uprawa roślin jest łatwa, gdyż rośliny kiełkują, wzrastają, kwitną, owocują, bo taka ich natura. Łatwo je wykorzystywać do różnych celów (kulinarnych, leczniczych, ozdobnych…), ale trudno o nich pisać, szczególnie do popaprańców chemizujących wszystko i wszystkich wokół wraz z kostką brukową i dziećmi. Kolejność ta nie jest przypadkowa. Kostkę brukową nie ja wymieniam przed dziećmi. To przechemizowani pasjonaci chemicznego „zwalczania” wszystkiego, czego nie chcą widzieć czynią kosztem zdrowia – swojego i Twojego, oraz dzieci i wnuków – swoich i Twoich. A walczą nie tylko z mrówkami, mszycami, ślimakami…

Nie rozumiejąc, że w żadnej walce nie ma zwycięzców, bowiem zawsze obie strony są poszkodowane, „walczą” oni także z chorobami, nie rozumiejąc, że sami je wywołują sprzeniewierzeniami wobec organizmu i środowiska. Walczą i przegrywają. Na manowce sprowadzają ich sługusy obłudnej farmacji: medyki, dietetyki, handlarze… Świadomie czy nie, to bez znaczenia. No, ale ja nie do nich piszę, one mają swoje plugawe wierzenia z podwójną moralnością, a Ty czytelniku zapewne pamiętasz (z moich tekstów i wystąpień), że wiara najpierw sprowadza na manowce, a w końcu zabija.

Chcesz pozbyć się mrówek z ogrodu, tarasu, balkonu, mieszkania? To im podziękuj za odwiedziny i je wyprowadź poza obręb terytorium, na którym nie chcesz ich spotykać. Sposobów jest dużo. Zanim podam niektóre przypomnę, że mrówki różnią się między sobą. Spotykamy mrówki czarne, żółte, czerwone, skrzydlate.

Czarnehurtnice. Ich obecność poznamy po ziarenkach piasku wyrzucanych na powierzchnię z budowanego gniazda. Liczebność kolonii czarnych mrówek może sięgać nawet 20 000.

Żółtepodziemnice. Od hurtnic czarnych żółte mrówki różnią się w zasadzie tylko kolorem. Gniazda zakładają najczęściej pod brukowanymi drogami i w ścianach budynków. W poszukiwaniu poży­wienia zapuszczają do domostw;

Czerwonewścieklice. Tych nie lubimy najbardziej, ponieważ gryzą, a miejsca ukąszeń są bolesne. Kolonie tworzą mniejsze, do 2 000 robotnic. Gniazda najczęściej znajdujemy pod kamieniami i korzeniami – te mrówki lubią się chować;

Skrzydlate – bywają utrapieniem w ogrodzie i w domu. Są wszędobylskie i trudniej się ich pozbyć, ze względu na ich mobilność. Latające mrówki to samce hurtnic, a także samice, które będą królowymi.

Mrówki w ogrodzie nie są szkodnikami. Pozytywnym efektem działań mrówek jest spulchnienie i wzbogacenie ziemi w składniki odżywcze takie jak fosfor i potas. Mrówki ponadto pomagają pozbyć się innych szkodników, którymi się żywią. W ogrodzie dzięki mrówkom nie będzie padliny zwierzęcej.

Choć mrówki w ogrodzie nie są szkodnikami, to gdy ich duża kolonia rozgości się w systemie korzeniowym roślin, rośliny mogą marnieć. Duże kolonie mrówek mogą powodować wyłysienia w trawie.

Choć mrówki nie drążą tuneli tak dużych jak krety, to usypane przez nie kupki ziemi mogą niekorzystnie wpływać na rozwój sadzonek. Poza tym mrówki poprzez drążenie w ziemi tuneli przyczyniają się do jej przesuszania.

Mrówki lubią budować gniazda w różnych zakamarkach, szczelinach ścian budynków, altanek, mebli ogrodowych…, a w poszukiwaniu pożywienia wchodzą do domów i żerują na jedzeniu, które znajdą.

Mrówki „opiekują się” mszycami, stwarzając im dogodne warunki bytowania. Nie jest to bezinteresowne – żywią się produkowaną przez nie słodką wydzieliną (spadzią).

Mrówki w czasie suszy żywią się młodymi pędami roślin. Atrakcyjny dla nich jest pokarm zwierzęcy i roślinny, przede wszystkim bogaty w białka i cukry. Niektóre gatunki mrówek żywią się również innymi owadami.

Pozbyć się mrówek z ogrodu, a przynajmniej ograniczyć ich aktywność można różnymi domowymi sposobami (bez wyniszczających nas nowoczesnych trucizn chemicznych). Najskuteczniejsze jest sąsiedztwo odpowiednio dobranych roślin i tę metodę polecam, tym bardziej, że przy okazji można zwiększać plony. Kto nie chce do wyproszenia mrówek zastosować sprzymierzeńców roślinnych może zastosować: ocet, cynamon, boraks, proszek do pieczenia, kawę, sodę… intensywne zapachy zniechęcają mrówki do eksploracji ogrodu.

Ocet – wymieszaj ocet z wodą (ewentualnie także z kilkoma kroplami waleriany) i spryskaj miejsca (ławki, altany…), z których chcesz się pozbyć nie tylko mrówek.

Cynamon – posyp miejsca, które chcesz chronić przed mrówkami, np. w pobliżu sadzonek.

Boraks – wymieszaj boraks, wodę i cukier w proporcjach 1:18:7. Zachowanie proporcji jest istotne ze względu na siłę trutki. Silna, odstraszy mrówki, słaba nie zadziała.

Proszek do pieczenia – posyp miejsca, które chcesz chronić przed mrówkami, np. w pobliżu sadzonek.

Kawa – ludzie lubią zapach kawy, mrówki nie. Kawa jest naturalną barierą zapachową, której mrówki nie będą chciały przekraczać.

Soda – posyp miejsca, w których mrówki szczególnie upodobały sobie bytowanie, oraz ścieżki, którymi się poruszają.

Rośliny

Powyższe sposoby pomogą pozbyć się niechcianych lokatorów dopóki intensywny zapach nie wywietrzeje. Aby nie powracały to załatwią rośliny aromatyczne. Jakie wybrać? Jest ich wiele, podaję najłatwiejsze do zdobycia: mięta, wrotycz, rozmaryn, majeranek, tymianek, lawenda, nagietek, bazylia… Rośliny te ograniczą zadomawianie się mrówek w sposób naturalny i na długo.

Jak pozbyć się mrówek z balkonu? Najpierw go posprzątaj, a rośliny zaatakowane przez mrówki dokładnie opłucz (łącznie z korzeniami) i przesadź do nowej ziemi. Potem zastosuj sposób dowolny z wyżej wspomnianych, choć ja polecam posadzenie roślin, które je odstraszą.

Rośliny odstraszające mrówki są bardzo pomocne, gdy owady te nadmiernie panoszą się po naszym ogrodzie, wędrują po roślinach i podgryzają owoce, szpecą trawnik mrowiskami, wdzierają się na balkony, tarasy i do mieszkań. Zamiast stosować szkodliwe dla środowiska chemiczne środki na mrówki, warto po prostu posadzić odpowiednie rośliny odstraszające mrówki. Oto 8 roślin, które mrówki omijają z daleka!

Mięta (Mentha sp.) Odstraszają mrówki wszystkie gatunki mięty. Szczególnie mięta pieprzowa (Mentha piperita). Główną rolę odgrywa tu mentol. Mięta najlepiej rośnie w półcienistych i wilgotnych miejscach. Może być uprawiana w doniczkach na tarasach i balkonach, co zabezpieczy także te miejsca przed inwazją mrówek. Mięta bardzo szybko rozrasta się dzięki podziemnym kłączom i w krótkim czasie możemy jej mieć nadmiar.

Wrotycz (Tanacetum vulgare) to dziko rosnąca roślina, spotykana na łąkach, w pobliżu dróg i pól. Dawniej uprawiany był w ogrodach jako roślina ozdobna i zielarska. Wydziela intensywny, duszący zapach, podobny do kamfory, odstraszający mrówki. Z ziela wrotyczu możemy przygotowywać również gnojówki, napary i wyciągi, przydatne w ogrodzie do walki z innymi szkodnikami (np. mszycami lub śmietką cebulanką).

Rozmaryn (Rosmarinus officinalis) wydziela kamforowy aromat (podobny do zapachu sosny), który skutecznie odstrasza nie tylko mrówki, także inne owady. Ma szerokie zastosowanie kulinarne. Lubi słoneczne i ciepłe stanowiska oraz lekkie i przepuszczalne gleby. Rozmaryn w naszym klimacie nie zimuje w gruncie, dlatego w ogrodach uprawiany jest jako roślina jednoroczna. Natomiast w pomieszczeniach przeżyje wiele lat, przy okazji zapobiegając wizytom mrówek.

Majeranek (Origanum majorana) to znana roślina przyprawowa i zielarska. Wytwarza piękne kwiaty, które nie tylko są ozdobą ogrodu, także zachęcają pszczoły do odwiedzin. Lubi stanowiska słoneczne o żyznej glebie. W polskich warunkach w ogrodzie jest rośliną jednoroczną. Powinno się go uprawiać w słonecznym, osłoniętym od wiatru miejscu, w glebie lekkiej i żyznej. Można sadzić go w sąsiedztwie warzywa, szczególnie kapustnych, na które ma dobroczynny wpływ.

Z majeranku można również robić wyciąg do polewania szlaków wędrówki mrówek. 10 dag suszonego ziela majeranku zalać 10 l wody i odstawić na 1 dzień. Zużyć od razu po przygotowaniu.

Tymianek (Thymus vulgaris) to znana roślina lecznicza i przyprawowa. Osiąga wysokość 30 cm, ma drobne liście i małe purpurowe lub białe kwiaty. Można wysadzać go wzdłuż chodników, na kwietnikach i warzywnikach lub uprawiać w doniczkach. Świetnie radzi sobie też w donicy na balkonie i parapecie. Lubi słoneczne stanowiska, jest rośliną wieloletnią. Nawet w zimie nie wymaga specjalnych warunków, dlatego idealnie sprawdza się w ziołowym ogródku. Wydziela mniej intensywny zapach niż inne rośliny odstraszające mrówki, ale jest wystarczająco skuteczny.

Lawenda wąskolistna (Lavandula angustifolia) Aromat lawendy odstrasza nie tylko mrówki, ale też wiele innych owadów. Substancje zapachowe zawarte w olejkach lawendy, takie jak octan linaliliu, linalol, cineol odstrasza mrówki, a kamfora odstrasza również komary i kleszcze. Dlatego lawenda jest polecana przeciw rozmaitym szkodnikom. Moc działania lawendy wzmocni towarzystwo róż, a to dodatkowo odstraszy mszyce.

Nagietek lekarski (Calendula officinalis) to roślina jednoroczna o pomarańczowych kwiatach, które są surowcem zielarskim, wykorzystywanym w przemyśle kosmetycznym i farmaceutycznym, ale również w kuchni, zamiast szafranu. Nie ma wymagań uprawowych, wystarczy mu stanowisko słoneczne. Może być uprawiany na rabatach lub w doniczkach, które ustawiane na parapetach i w pobliżu drzwi zniechęcą mrówki do wejścia do domu. Roślina znana jest z przepięknych kwiatów, które są prawdziwą ozdobą ogrodu, a wykorzystywane są w kosmetyce. Warto wiedzieć, że odstraszający mrówki zapach wydzielają liście i łodygi. Nagietki wabią owady miododajne, więc polecam je pszczelarzom.

Bazylia – lubiane śródziemnomorskie zioło. Świetnie sprawdzi się na tarasie i balkonie. Lubi słoneczną okolicę. W ogródku jest rośliną jednoroczną, natomiast w domu może przetrwać kilka lat (odpowiednio pielęgnowana i regularnie przycinana).

Ponieważ mrówki nie lubią silnych zapachów warto sadzić mocno aromatyczne rośliny. Nie dość, że odstraszają mrówki i są wykorzystywane w kuchni, to przy tym pięknie wyglądają.

Wszystkie wymienione wyżej rośliny odstraszające mrówki warto sadzić razem z innymi silnie pachnącymi, co wzmocni pożądany efekt.

Nawiążę współpracę z hodowcami róż, bylin długo kwitnących i winogron [123]

Uprawiałem warzywa i kwiaty z dala od cywilizy, w środku lasu. Nikt tam nie bywał oprócz zajęcy, dzików, saren, jeleni, łosi, żony, jednego z synów i podłego bezrozumnego bydlęcia, które syn nazywał dupą.

To podłe bezrozumne bydlę usiłowało przejąć mój ogród i kilkadziesiąt moich krzewów pomidorów zlało tak straszliwą trucizną, że zmarniały nawet rosnące w kilkumetrowym oddaleniu fiołki leśne i leszczyny.

Po kilku latach intensywnej rekultywacji gleby (przeróżnymi sposobami, od wymiany części gleby do sadzenia rokitników) zaczęły powracać fiołki i odbijać leszczyny. Jednakże śniegi i wiatry zawaliły płoty nie tylko mojego ogródka, ale całej działki. Ponieważ regeneracja mojego organizmu, zniszczonego trucizną rozlewaną przez bandytkę jest wolniejsza od rekultywacji skażonej gleby nie mam sił, a przez to także środków na zbudowanie nowego płotu. Pozostaje więc ogród przenieść w miejsce niedostępne dla bandytki. Na ogrody kwiatowe i warzywne wybrałem więc dachy wysokich budynków. Tymczasem czterech, a docelowo pięciu. Tam oglądać je będą przelatujące tamtędy ptaki oraz goście tej witryny. Tyle że ptaki kiedy zechcą i w pełnej krasie, a goście tylko czasami, lub we fragmentach na fotografiach i filmach.

Dachy są przygotowane (na jednym nawet już coś rosło). O przyłącza wody do podlewania i odpływy zadbali inwestor, projektant, wykonawca. Podłoże ziemi (torfowej) starannie rozłożone. Pozostaje wysiewać nasiona, wysadzać sadzonki, budować ażurowe ścianki dla pnączy, ule dla pszczół, altanki (ażurowe do wypoczywania i zaszklone do szkoleń).

W leśnym ogródku sadziłem co chciałem: rokitniki, porzeczki i inne krzewy, pomidory, selery, pietruszkę, topinambur i inne warzywa, rośliny przyprawowe i lecznicze, nagietki, aksamitki, szałwie, fiołki fiołkowe i białe, malwy, bratki i wiele innych kwiatów… Same rosły fiołki trójbarwne i leśne oraz ogrom ziół leczniczych, kulinarnych, przyprawowych… O roślinach zarówno tych przeze mnie sadzonych jak i tych dziko rosnących nie potrzebowałem mieć wiedzy co do wymagań, upodobań, systemu korzeniowego – rosło wszystko co sadziliśmy – ja i Natura. Teraz będziemy sadzić głównie to, co nadaje się na dachy. Chcę by tam rosły rośliny prozdrowotne, lecznicze, przyprawowe, warzywne oraz ogrom kwiatów, szczególnie róż, a nawet krzewy i drzewka owocowe.

Nie wiem które rośliny poradzą sobie w płytkim podłożu. W leśnym ogrodzie nie interesowało mnie ile w głąb sięgną korzenie. Teraz muszę wybierać rośliny o korzeniach rozrastających się tylko na boki. Stąd właśnie ten tytuł: Nawiążę współpracę z hodowcami róż, bylin długo kwitnących i winogron.

Zawsze starałem się być samodzielny, samowystarczalny i nie szukałem pomocy. Teraz proszę o sadzonki roślin wielosezonowych, odpornych na mrozy, nadających się na dachy, a szczególnie róż, oraz praktyczne doświadczenie z tego zakresu.

Na początek potrzebuję roślin płytko sięgających korzeniami, jednakże po obsadzeniu dachów będę rozszerzał ogród także wokół budynków. Mamy ambicje, by to osiedle było najpiękniejsze i wzorcowe, w mieście i w kraju, a dla uczniów pobliskich szkół było roślinną ścieżką dydaktyczną.

Audycje na żywo [119]

Rozważam możliwość prowadzenia stałych audycji, w których rozmawialibyśmy na różne tematy życiowe, dzielili się doświadczeniem i przemyśleniami z różnych dziedzin. Początkowo do dołączenia do rozmowy nie potrzeba instalować żadnych programów, a ilość osób biorących udział w audycji ograniczona do stu. Audycje będą transmitowane na żywo, bez rejestrowania dźwięku i obrazu, a więc bez możliwości ich odsłuchania i obejrzenia w innym czasie niż tylko podczas trwania na żywo.

W przyszłości będzie możliwość rozszerzania tego przedsięwzięcia zarówno w stronę ilości osób biorących udział w spotkaniach jak i rejestrowania audycji i udostępniania w dowolnym czasie.

Teraz proszę o propozycje tematów, czasu trwania i pory tych spotkań, a także nazwy audycji, rozmów, pokazów…

Przygoda Sławy z nalewką z pączków [114]

sierpień 2021 r.

Szanowny Panie Władysławie

Kochani

Moja przygoda z nalewką z pączków

Mam na imię Sława, mam 60 lat. Jestem żoną, mamą, babcią, gospodynią do­mową od zawsze. Mieszkam na wsi na Podkarpaciu w Puszczy Sandomierskiej. Od dziecka lubię wieś, pole, las, zwierzęta. Od zawsze robię sama przetwory z produktów, które sami produkujemy. Nalewki również.

Ta nalewka z pączków ma swoją historię. Obejrzałam filmik Pana Władysława na YT i z niego się dowiedziałam, jaką moc mają pączki roślin, krzewów i drzew wczesną wiosną. Pan Władysław wspominał o komórkach macierzystych zawartych w tych pączkach. I na bazie tej inspiracji sama nastawiłam nalewkę z pączków. Poszłam do ogrodu i nazbierałam pełny słoik pączków, listków maleńkich, po 2-3 sztuk każdego. Słój ma pojemność 1,75 l, ja nazbierałam pełny. Mąż zalał spirytusem swojskim. Pączków listków i ziół było 39 oto one, na słoju spisane: wiśnia, czereśnia, śliwa, morela, brzoskwinia, jabłoń, grusza, winogron, porzeczka czerwona, porzeczka czarna, pigwa, pigwowiec, agrest, malina, borówka amerykańska, sosna, świerk, brzoza, dąb, lipa, róża, forsycja, bez, orzech włoski, leszczyna, dereń, jabłuszko rajskie, pokrzywa, krwawnik, mniszek, kurdybanek, perz, piołun, wrotycz, bylica, czosnek niedźwiedzi, mięta, stokrotka, oregano.

Był to kwiecień 2019 roku. W kartonowym pudełku stała sobie naleweczka i czekała. W styczniu 2021 lekarz na wizycie popatrzył na mój nos i powiedział, że te zmiany skórne trzeba usunąć. I tak też się stało. Na nic się zdało, bo po zagojeniu się ran odnowiły się zmiany w dwóch miejscach. Było to gdzieś pod koniec stycznia jak sobie przypomniałam o naleweczce z pączków, pomyślałam skoro są w nich komórki macierzyste, więc uznałam, że to jest dla mnie. I zaczęłam codziennie, po umyciu twarzy mydłem szarym nakładać na zmiany moje pączki delikatnie wmasowując. Po jakimś czasie zauważyłam, że robi się ładna skóra wokół zmian i wtedy zaczęłam nakładać na całą twarz. Po dwóch latach stania nalewki zrobiła się leciutka emulsja (nie wiem jak to nazwać), nie wysuszała skóry. Na skórę nakładałam ten pączkowy film. Kuracja trwała około 3 miesięcy z sukcesem. Naleweczkę pączkową wykorzystuję jeszcze jak mam jakiś nerwoból, czasem mąż smaruje mi bolące plecy lub bolące kolano.

Ktoś powiedział, że energia idzie za uwagą. Według mnie to trzeba tej energii pomóc, czyli wykonać pracę, trzeba samemu zrobić, co serce podyktuje. W moim przypadku było to nazbieranie ziół w moim ogrodzie. A wszystko to zawdzięczam Panu Władysławowi. Był to impuls, który spowodował u mnie działanie. Ceńmy takich ludzi jak Pan Władysław z uwagi na to, że posiada ogromną wiedzę, którą szczodrze dzieli się z innymi. Ja ją wykorzystałam z pożytkiem dla siebie, za co jestem niezmiernie wdzięczna i serdecznie dziękuję. Ta przygoda z naleweczką z pączków niech będzie inspiracją dla innych.

Sława

P.S.

Jestem po poważnych przejściach zdrowotnych. W krytycznym momencie mojego życia przyszła do mnie myśl, była to późna jesień. Popatrzyłam przez okno mojej izolatki szpitalnej i zobaczyłam, że dęby nie miały listków. Przyrzekłam sobie, że jak wypuszczą nowe listki to ja już będę w domu i będę robić przetwory, co czynię do dziś. Było to w 2008 r., leżałam w szpitalu 1,5 roku.

Jest to moje przesłanie dla innych za pośrednictwem Pana Władysława z intencją mnie wiadomą.

Które z ziół najważniejsze [113]

31 lipca 2021 r. odwiedziłem Orzechówkę. Pewna zielarka chciała odnaleźć tam tajemniczą roślinę z jednego z filmików śp. świętokrzyskiego prepersa. Miała nadzieję, że w miejscach, po których niegdyś oprowadzałem adeptów ziołoznawstwa i ziołolecznictwa odnajdziemy kupę kamieni, na której parę lat temu roślina ta rosła.

Dzisiejszy widok do niedawna tętniącego życiem gospodarstwa wzbudza przerażenie i żal. Po ogrodach warzywnym i ziołowym nie ma śladu. Wszędzie zarośla zdziczałych badyli. Sprzęty bezładnie porozrzucane niszczeją, podwórko zagracone rupieciami i gromadzonymi śmieciami, których nikt nie sprząta. Widać brak gospodarza, a raczej rozumu i serca bo gospodarz jakiś jest. Spotkaliśmy go nawet. Stał na drodze przed wjazdem, z czwórką osób, które w zeszytach i smartfonach utrwalały co im mówił o rosnących tam ziołach.

Jakże inaczej wyglądały zajęcia, kiedy ja tam prowadziłem kursy zielarskie. Kursanci zbierali rozpoznawane zioła i przynosili do wykorzystywania w posiłkach. Nadmiar układali na długim stole. Uczyliśmy rozpoznawać nie tylko w miejscu gdzie rosły, także wygrzebywane z wielkiej sterty na stole. Nie tylko po wyglądzie, także po smaku, zapachu, dotyku. To znacznie  trudniejsze, gdy rośliny wymieszane z innymi. Omawialiśmy je poznając ich charakterystyczne cechy. Następnego dnia, w terenie przypominali sobie co się nauczyli dnia poprzedniego. Program kursów, które ja prowadziłem gwarantował opanowanie ponad osiemdziesiąt ziół, które wypisałem na dyplomach, ale zależnie od zdolności grupy udawało się nauczyć odnajdywania ponad setki, a rozpoznawania prawie dwóch setek.

Kursantom, których spotkaliśmy na drodze, pokazałem rdest ptasi, który deptali, nie znając ani jego wyglądu ani zastosowania, mimo iż dzisiaj jest jednym z najważniejszych ziół do ochrony przed zarazami. Tymi, rozprzestrzenianymi przez bandytów usiłujących nas wymordować i tymi, rozprzestrzenianymi przez głupków, dobrowolnie pozwalającym wstrzykiwać sobie trucizny wraz z rozkawałkowanymi płodami ludzkimi.

Zjadając liść winogrona i kwiatek cykorii podróżnika usiłowałem spotkanym kursantom pokazać różnicę między gromadzonymi wiadomościami, a wiedzą wynikającą z praktyki. Przypomniałem sobie i im zupę z podagrycznika, która była obowiązkowa w pierwszym dniu zajęć, kiedy ja tam oprowadzałem kursantów. Wówczas pół setki ziół poznawaliśmy już na podwórku świętokrzyskiego prepersa (niektóre ja tam przywoziłem i sadziłem), dziś z trudem znalazłoby się tam kilkanaście, a i to w opłakanym stanie. Najpiękniejsze wytrzebione, podagrycznik wówczas wysoki na metr, ma ledwie kilka centymetrów. Pachnącej kolendry i wielu innych witających już od bramy nie było w ogóle.

Jedyny w grupie kursantów (4-osobowej) mężczyzna widząc jak zjadam kwiatek cykorii podróżnika zapytał czy to dobre. To przerażający brak zdolności rozumowania i dowód hasłowego podejścia, bowiem cóż znaczy „dobre”? Dobre na co? Dobre dla kogo? Gdyby skosztował, poznałby praktycznie, więc dowiedziałby się. A z pytania co mu przyjdzie? Oczywiście nie zrozumiał wywodu. Pozostali też nie, bo zaraz padło pytanie o dziesięć ziół najważniejszych. Gdy usiłowałem dociec co rozumieją pod hasłem „najważniejszych” zmniejszyli limit do pięciu.

Wymienić ziół z pamięci, nawet w nocy wybudzony ze snu mógłbym co najmniej trzysta, a na spokojnie sześćset. Robiliśmy z żoną takie ćwiczenia. Ale jak określić które ważniejsze od którego i dla kogo? Ważniejsze w czym? Pod kątem wielokierunkowości działania, czy tego, co kogo w danym momencie trapi? Najważniejsze zioła to te, które mamy pod ręką, które znamy, wiemy jak je stosować i możemy użyć natychmiast!

Najważniejszym pod kątem wszechstronności byłyby konopie. Ale sybiracy nie mieli konopi! Ratowali się sosną i rokitnikiem. My też powinniśmy je wykorzystywać. Niestety większość nie zna właściwości i wartości ani sosny, ani rokitnika, a powinni, bo w czasie zarazy mogą być jedynym ratunkiem.

Pod kątem siły przetrwania do najważniejszych należałyby perz i pokrzywy. Ale co w takim razie z tymi, które są pod ręką, ale nie nazywamy ich ziołami, jak np. krzepiącą rzepę? No ale jak mówić i pisać o rzepie do tych, który rzepy nie jadają? Skąd mieliby wiedzieć jak krzepi? Dla przyszłych matek najważniejszym ziołem były maliny. Zapewniały bezbolesność porodów. Wiecie choć która to część roślin? Owoc jest sezonowy, a potrzebujemy dostępności przez cały rok. Co z malin pozostaje w zimie pod śniegiem? Kto w dobie zastępowania naturalnych porodów operacjami chirurgicznymi docenia wartość malin? A wy, kursantki, też  wybierzecie skalpel? Mam pisać o tym, czego i tak większość nie spróbuje?

Czy dla tego, kto nie doświadczył paraliżu ważna będzie roślina, która mnie z niego wybawiła? A jeśli komuś gniją jelita i wspomniana już cykoria podróżnik (ceniona w czasie gdy nie było kawy) może uratować życie miałaby się znaleźć w pierwszej piątce, to co z tej piątki wyrzucić? A tysiącznik, który już w nazwie ma tysiąc, jako, że tyleż chorób nim wyleczano? A szałwia, o której jeden z ojców zielarstwa pisał: „nie powinien umrzeć kto ma szałwię w ogrodzie”? Borykający się z krwawieniami w pierwszej piątce chcieliby mieć krwawnik, a obżerający się pszenicąmorwę. Kto dawno zrezygnował z pszenicy i żadnych ziół nie potrzebuje dzięki orkiszowi pewnie w pierwszą piątkę wpisałby orkisz. Cenzor Kantor, który przyznał, że Rzymianie przeżyli kilka wieków bez lekarzy dzięki kapuście oraz ci, którzy kapuście wystawili świątynię, a także dr Górnicka, która wymieniła sto chorób, które leczy kapusta i ja, który wymieniłem ich dwieście powinniśmy kapustę też do pierwszej piątki zaliczyć.

Jak rozszerzycie limit co najmniej do setki możemy snuć rozważania co w pierwszej setce powinno się znaleźć, ale przy tak wąskim limicie jak piątka, czy choćby dziesiątka nie ma to sensu. Najważniejsze zioła to te, które macie pod ręką i możecie wykorzystywać. Cóż wam po tych, o których ktoś, gdzieś powiedział, czy napisał?

ZIELNIK z 1845 roku [96]

Wkrótce będę miał: „ZIELNIK EKONOMICZNO-TECHNICZNY” Józefa Geralda Wyżyckiego z 1845 roku. Nie wyjaśniam co to za dzieło i autor, bo informacja jest dla szukających, którzy wiedzą czego szukają.

Do rozpowszechnienia będę miał kilka egzemplarzy. Kto potrzebuje niech pisze tu lub na e-mail, albo SMS na telefon, jak wygodniej.

Rewelacyjny specyfik ziołowo-mineralny [94]

Wczoraj wspomniałem o swoim dylemacie odnośnie zastosowania rewelacyjnego specyfiku ziołowo-mineralnego. Dylemat polega na tym, że nie polecam suplementów i zazwyczaj odradzam ich stosowanie. Mamy pod dostatkiem wspaniałej naturalnej żywności, zawierającej wszystko, co dla zdrowia cenne i wszystko, czego brakuje chorującym. Składniki naturalnej żywności są znacznie, znacznie, znacznie lepsze i skuteczniejsze od wszystkiego, co zawarto w suplementach, nawet tych z najwyższej półki cenowej.

Na każdym kroku spotykam się z podwójną moralnością. Hipokryci rolni uprawiają dla siebie bez chemii, a na sprzedaż zlewają uprawy truciznami. Hipokryci medyczni szczepią cudze dzieci, a swoje chronią przed wstrzykiwaniem im trucizn. Hipokryci żywieniowi promują margaryny, a sami stosują masło. Hipokryzja panuje od duchownych aż po polityków.

Czasem, ale naprawdę sporadycznie i w wyjątkowych sytuacjach, dopuszczałem suplementowanie. Jeśli się to zdarzyło zaznaczałem, że ma to być jednorazowo. W żadnym razie nie wolno uzależniać organizmu od suplementów, a tym bardziej leków. Teraz mam zamiar sprowadzić dla siebie coś, co dla celów handlowych nazwane jest suplementem, a w istocie jest bardzo starym lekiem ziołowo-mineralnym. Zanim ów preparat opiszę zaznaczam, że go nie reklamuję, nie rekomenduję, nie polecam. Nie żeby szkodził, bo nie sięgałbym po niesprawdzone i niepewne, lecz żeby nie uzależniać, nie odciągać od Natury.

Ów ziołowo-mineralny lek (sprowadzony jako suplement) jest bezpieczny, skuteczny, sprawdzony przez wiele pokoleń. Jego nazwy ze zrozumiałych względów tu podać nie mogę, ale sprowadzając dla siebie mogę zakupić także dla przyjaciół.

Zaznaczam wyraźnie, że mam zamiar zastosować go jednorazowo, więc nie uzyskacie go ode mnie później. Ponadto jeśli zakupię go dla znajomych to tylko wówczas gdy będę pewny, że myślą podobnie i rozumieją moje motywy.

skład:

zioła: owoce forsycji zwisłej, pęki kwiatowe suchodrzewu japońskiego, korzenie urzetu barwierskiego, kłącza narecznicy grubokłączowej, ziele pstrolistki sercowatej, korzenie i kłącza różeńca chińskiego, korzenie lukrecji uralskiej, pędy przęśli dwukłosowej, nasiona moreli amarum, ziele brodźca paczułka, korzenie i kłącza rzewienia dłoniastego, ziele mięty chińskiej,
minerały: kamień zawierający siarczan wapnia.

Ten rewelacyjny specyfik ziołowo-mineralny ma długą historię zastosowań klinicznych w leczeniu grypy ʬiʁsowej i innych chorób grypopodobnych. Raporty medyczne potwierdziły, że zmniejsza ekspresję RNA grypy poprzez zmniejszenie apoptozy komórek płuc i zmniejszenie zawartości TNF-α w surowicy. Był stosowany podczas:
-ɘpidemy koʁonɒʬirsɒ SAʁS ƆoV (ciężki zespół ostrego oddychania) 2002-2003 r.,
-panidemy świńskiej grypy (wirs A/H1N1) 2009-2010 r.,
-ɘpidemy koʁonɒʬirsɒ MEʁS ƆoV (bliskowschodni zespół oddechowy) 2012 r.,
-panidemy ƆoVID-19 (od ang. Ɔoʁonɒwirs Disease 2019 r. – ʬiʁs SAʁS ƆoV-2).

Działanie poszczególnych składników:

Forsycja wzmacnia odporność oraz hamuje uwalnianie histaminy (katar, alergia).

Suchodrzew i Urzet wyraźnie obniżają gorączkę, działają antybiotycznie wobec Escherichia coli – pałeczki okrężnicy, Salmonella typhimurium, Staphylococcus Aureolus – gronkowca złocistego, i Streptococcus pyogenes – paciorkowca. Współczesne badania potwierdzają przeciwwirusowe i przeciwbakteryjne właściwości urzetu barwierskiego, zwłaszcza wobec wirusów grypy Influenzavirus A, B, C.

Pstrolistka sercowata stosowana w Tradycyjnej Medycynie Chińskiej na infekcje górnych dróg oddechowych i stany zapalne przewodów oddechowych.

Różeniec chiński działa podobnie jak korzeń żeńszenia, podwyższa sprawność organizmu. Wzmacniająco i podwyższa odporność ma choroby.

Lukrecja uralska – zioło przeciwwirusowe, bakteriobójcze, przeciwzapalne, wykrztuśne, nawilża płuca, oczyszcza oskrzela, hamuje kaszel.

Przęśl dwukłosowa wyraźnie rozszerza oskrzela i oskrzeliki. Płuca człowieka zawierają około 30 000 oskrzelików o średnicy mniej niż 1-2 mm. Ich skurcz prowadzi do znacznego ograniczenia przepływu powietrza w płucach w wielu procesach patologicznych. Infekcje dróg oddechowych i ostre zapalenie oskrzelików wywołują głównie wirusy RSV (ang. Respiratory Syncytia Virus rodzaju Pneumovirus) i wirus grypy.

Forsycja zwisła, Urzet barwierski, Rzewień dłoniasty stosowane w zapobieganiu i leczeniu wirusowych chorób zakaźnych. Zawierają emodynę, która działa przeciwzapalnie, przeciwbakteryjnie, ma potencjalną aktywność przeciw wirusom grypy.

Kamień gipsowy zawierający siarczan wapnia stymuluje meridiany płuc i żołądka, „oczyszcza ciepło i ogień” – infekcja wirusowa i bakteryjna.

Ten rewelacyjny specyfik ziołowo-mineralny o wyżej wymienionym składzie w Polsce nie jest znany, więc próżno szukać go w miejscach ogólnodostępnych. Wkrótce sprowadzę po dwa opakowania dla siebie i swojej rodziny. Przy tej okazji mogę zamówić także dla przyjaciół. Jednakże nikogo do stosowania tego, co ja stosuję, ani czegokolwiek nie namawiam, ani nie zachęcam. Jeśli jednak ktoś zapragnie skorzystać z okazji wspólnej terapii i wymiany doświadczeń daję mu taką szansę.

Waham się czy dopisać tu właściwości farmakologiczne i wskazania do stosowania, bo nie chcę by działało to zachęcająco na kierujących się powierzchownie zasłyszanymi hasłami. Osoby zainteresowane znajdą sposób skontaktowania się ze mną gdy zapragną więcej informacji w celu podjęcia najlepszej dla siebie decyzji.

Dylemat [93]

Jak wiecie nie polecam suplementów i zazwyczaj odradzam ich stosowanie. Jeśli czasem, ale to naprawdę sporadycznie i w wyjątkowych sytuacjach, dopuszczałem suplementowanie to jednorazowo. W żadnym razie nie wolno uzależniać organizmu od suplementów. Mamy pod dostatkiem wspaniałej naturalnej żywności, zawierającej wszystko, co dla zdrowia cenne i wszystko, czego brakuje chorującym. Składniki naturalnej żywności są znacznie, znacznie, znacznie lepsze i skuteczniejsze od wszystkiego, co zawarto w suplementach, nawet tych z najwyższej półki cenowej.

Teraz mam dylemat. Wyniszczyłem swój organizm relacjami z zadręczającymi mnie hipokrytami i głupkami, którzy ciągle żądają lub oczekują i nawet nie umieją sprecyzować czego. Zazwyczaj leczenia, choć powinni wiedzieć, że nie leczę i brzydzą mnie wszelkie formy leczenia, wszelkie medykamenty i paramedykamenty, a nawet medyczne słownictwo.

Wszyscy ci żądacze i oczekiwacze to pijawice. Co różni pijawice od pijawek? Pijawki za wyssaną krew „płacą” wstrzykniętą śliną zawierającą około 60 różnych białek, z najważniejszą przeciwkrzepliwą hirudyną. Pijawice nie dość, że nie dają nic w zamian za wyssaną energię i poświęcony im czas to jeszcze marnują przekazane im dobra, a nawet je plugawią.

Mój wyniszczony organizm potrzebuje pomocy. Nigdy o pomoc nie prosiłem, teraz też nie proszę. Chcę zadziałać szybko i bez wielkiego zaangażowania. Zaczynam od kuracji własnymi ziołami. Ponieważ nie mam wszystkich ziół, jakich potrzebuję rozważam wspomóc się także ziołowym preparatem.

Preparatów przeróżnych jest wszędzie wokół zatrzęsienie, niestety wszystkie są dla naszych organizmów zgubne. Wiele z nich daje złudzenie poprawy, jednakże żaden jeszcze nikogo nie uzdrowił, a jedynie przesunął akcent objawów. Przemysłowe preparaty uzależniają organizm i niszczą jego naturalne funkcje obronne wraz z homeostazą – naturalnym mechanizmem samoczynnego przywracania zdrowia. Do szkód wyrządzanych samemu sobie obcymi Naturze substancjami z przemysłowych preparatów i przemysłowej żywności przydają szkód wyrządzanych zawartymi w nich substancjami pomocniczymi (aspartam, neotam, glutaminian, dwutlenek tytanu…).

Nawet jeśli receptura preparatu wygląda zachęcająco i składniki pochodzą z Natury to nienaturalne syntetyczne dodatki dyskwalifikują go. Niektóre z dodawanych substancji „pomocniczych” pokrywają jelita. Po co producenci dodają te substancje osłonowe? Po to, by składniki zawarte w preparatach nazywanych suplementami przeszły przez układ trawienny niewykorzystane. Preparaty, nawet o bardzo dobrym składzie, są tak zaprojektowane i skonstruowane, by nie pomogły zbyt wiele. Producenci dbają, by nie pomagały a nawet szkodziły, bo ozdrowieńcy nie kupowaliby kolejnych preparatów. przemysłowe preparaty mają sprawiać chwilowe wrażenie pomocy i uzależniać. Najłatwiej to widać na przykładzie insuliny. Jej wstrzykiwanie nigdy nikogo nie uzdrowiło, a wszystkich ją stosujących uzależnia.

Jakie zioła będę stosował?

Mieszanka zielona

Pokrzywa, przytulia czepna, liście brzozy, kwiat nawłoci, ziele gryki, ziele koniczyny, ziele lucerny, kwiat koniczyny, rumianek ziele, rdest japoński liść, wiązówka błotna, bylica roczna (czyli artemizja anua), sadziec konopiasty, liść orzecha, liść gruszy, glistnik jaskółcze ziele, liść morwy białej, fiołek trójbarwny, podagrycznik, ziele dziurawca, kwiat wrotyczu, liść czarnej porzeczki, znamię kukurydzy, szyszki chmielu, karczoch, bukwica czyli czyściec.

Mieszanka korzenna

Kora jesiony, kora brzozy, kora wierzby, kora leszczyny, kłącze trzciny, korzeń arcydzięgla, korzeń pokrzywy, korzeń lubczyku, kłącze rdestu japońskiego.

Mieszanka aromatyczna

Liść orzecha, glistnik jaskółcze ziele, kwiat wrotyczu, goździki, cynamon.

Jak widać są tu zioła oczyszczające, odrobaczające, wzmacniające, regenerujące, hormonalne, dobrze nastrajające… Kto choć trochę interesuje się ziołami, ten z podanych składów będzie wiedział jak i na co zadziałają. Kto nie inwestuje w wiedzę prozdrowotną, zdroworozsądkową, jada pasze przemysłowe z pszenicą na czele niech nie zadręcza mnie pytaniami, bo z takimi się nie przyjaźnię, a dewiantom odpowiedzi nie udzielam.

Handlarze zachwalają towary, którymi handlują, nawet jeśli są badziewiem. Ja nie sprzedaję, więc nie mam potrzeby zachwalać. Po co więc to piszę? Po części dla włożenia kija w mrowisko. Po części dla ułatwienia rozpoczęcia kuracji osobom zwlekającym z podjęciem decyzji. Oczyszczeni, odrobaczeni, wzmocnieni będą odporni na wszelkie zarazy, zarówno obecne jak i przyszłe, dawno zaplanowane i obecnie rozsiewane.

Po wyżej przedstawionym programie w zasadzie nie potrzeba nic więcej.

Planowałem tylko podać skład rewelacyjnego specyfiku ziołowo-mineralnego z dwóch bardzo starych receptur, sprawdzonych przez wiele pokoleń. Powyższe miało być wstępem. W trakcie pisania wstęp rozrósł się tak, że stanowi odrębny artykuł, natomiast ów rewelacyjny specyfik ziołowo-mineralny, opiszę jutro, w oddzielnym artykule.

Tajemna moc liści chrzanu [90]

Do kiszenia ogórków powszechne jest dodawanie kawałka korzenia chrzanu, ale z równie dobrym skutkiem można wykorzystywać liście chrzanu. Chrzan łatwo znaleźć i rozpoznać. Jego duże, podłużne liście były wykorzystywane zazwyczaj do zabezpieczania żywności przed psuciem.

Zarówno korzeń chrzanu jak i jego liście zawierają: potas, magnez, wapń, witaminy C, A, B, E… Witaminy C najwięcej jest w liściach, ponieważ powstaje w procesie fotosyntezy pod wpływem Słońca.

Skoro tyle naturalnych dóbr mamy w zasięgu ręki to skąd moda, czy wręcz religijna głupota kupowania syntetycznych przemysłowych paskudztw w plastikowych pudełkach, nazywanych „witaminami”, „suplementami”, zatruwania się masą tabletkową, wypełniaczami, barwnikami, przeciwzbrylaczami, zaśmiecania świata syntetycznym plastikiem, nadużywania przedrostka „eko”?

Liście chrzanu zawierają przeciwdziałające rozwojowi bakterii glikozydy siarkocyjanowe. Młode liście chrzanu są smaczne, więc polecam wykorzystywać je gdzie tylko można i gdzie tylko się da.

Do niedawna osełki masła wiejskie gospodynie owijały liśćmi chrzanu. W ten sposób zabezpieczały masło przed rozwojem bakterii i psucie, a więc przedłużały jego świeżość.

Zabezpieczać przed psuciem i przedłużać świeżość liśćmi chrzanu można także sery, wędliny, ryby, warzywa…

Na liściach chrzanu można piec chleb, podobnie jak na liściach kapusty (wspominałem o tym chyba na spotkaniu Wolnych Ludzi w Krakowie). Liście chrzanu są soczyste (mają dużo wody), dzięki temu nawilżają chleb w trakcie pieczenia, a wydostające się z nich olejki dodają chlebowi smaku i wyjątkowości.

Liście chrzanu wykorzystujemy podobnie jak papier do pieczenia, albo liście palmy bananowca. Wszystko co przeznaczone do pieczenia lub grilowania może być ułożone na liściach chrzanu lub zawinięte w liście chrzanu. Np. mięso zmielone i przygotowane jak na kotlety, a jeszcze lepiej z warzywami proponuję zawinąć w liście chrzanu (tak, jak zawija się gołąbki w liście kapusty) i upiec. Zyskamy nie tylko na smaku i wyglądzie potraw, ale przede wszystkim na zdrowiu i przyjemności z tworzenia posiłków smaczniejszych i zdrowszych.

Natychmiast po przeczytaniu tego wpisu pewna gospodyni zrobiła z liści chrzanu masełko chrzanowe. Tak domownikom posmakowało, że odtąd jedzą tylko takie. Dodaję więc ten akapit gratulując pomysłu na ciekawe przetwarzanie liści (nie tylko chrzanowych) i  zachęcam wszystkich do równie zdrowej kreatywności. Prześcigajcie się w pomysłach na ziołowe masełko. Chrzan, koper, czosnek, szczypior czosnku i cebuli, pokrzywa, komosa, natka pietruszki, natka marchewki, liście rzodkiewek, konopi, czosnek niedżwiedzi, listki, pączki i kwiaty drzew i krzewów owocowych, porzeczek, malin, morwy…, kwiatki i listki roślin polnych i ogrodowych, stokrotek, mniszka, nasturcji, nagietków, dyni, cukini, kabaczków, ogórków, ogóreczników… Co jeszcze odtąd będziecie dodawać do masła i twarogu?
A może ktoś z moich czytelników od dawna stosuje ziołowe masła i ziołowe twarogi? Dzielcie się pomysłami. Zapraszam zarówno tych, którzy od dawna stosują ziołowe smarowidełka jak też tych, których udało mi się zachęcić by zaczęli.

Gdy organizm domaga się wody [88]

Te dolegliwości to znak, że organizm domaga się wody

Jakże wielu trudno uwierzyć, że są odwodnieni? Szczególnie, jeśli pijają dużo płynów i uważają, że w tym, co piją jest pod dostatkiem wody. Podkreślam więc, że nie chodzi o pijanie płynów zawierających wodę, napojów, herbat, naparów ziołowych, wody doprawionej do smaku, bowiem to nie to samo, co pijanie wody czystej, jak najczystszej. Picie czegokolwiek innego niż czysta woda nie zwalnia od konieczności wypijania czystej wody!

Skąd brać wodę czystą to wielki problem. Każdy powinien nad tym zastanawiać się i zabezpieczać w czystą wodę we własnym zakresie. W tym miejscu skupiam się tylko na najczęstszych symptomach niedoboru wody w organizmie.

Pijający herbatki ziołowe, stosujący leki, kuracje oczyszczające nie doceniają roli czystej wody, a nawet nie wiedzą, że wówczas zapotrzebowanie na czystą wodę jest większe. Co gorsza to producenci i handlarze medykamentów, suplementów, oraz dietetycy i medycy polecają pić płyny, a płyny choćby najbardziej wodniste nie nawadniają wystarczająco a nawet odwadniają, czyli odbierają wodę organizmowi zamiast mu jej dostarczać. Nawadnia tylko woda.

Wielu poleca wypijać dwa litry, a nawet więcej wody na dobę, jednakże od ilości ważniejsze są: czystość i sposób zażywania. Celowo piszę zażywania, bo wypijanie co parę minut łyka czystej ciepłej wody daje większe korzyści niż wypicie na raz dużej ilości jakiejś wody. Żaden wodnisty płyn nie ma takich właściwości.

Nie przyjmuj tego na wiarę, lecz sprawdzaj – efekty pojawią się szybciej niż byś się spodziewał/a, poczujesz energetyczne turbodoładowanie.

Warunkiem zdrowia jest dostatek wody!

Warunkiem zdrowego oczyszczania jest dostatek wody!

Ból głowy

Przyczyn bólu głowy jest wiele, od długotrwałego stresu, poprzez zbyt niskie lub zbyt wysokie ciśnienie krwi, aż do zwyrodnień kręgosłupa.[1] Jednakże ból głowy najczęściej powodowany jest niedoborem wody, niedostatecznym nawodnieniem, czyli odwodnieniem. Kto nie wypija wystarczającej ilości czystej wody, tego organizm potrzebną mu wodę pobiera z różnych tkanek, także z krwi. To powoduje:

  1. zmniejszenie ilości tlenu dostarczanego do mózgu, w konsekwencji ból głowy;
  2. gęstnienie krwi, a w konsekwencji pogorszenie krążenia, szczególnie w najcieńszych naczynkach krwionośnych zasilających mózg, w konsekwencji ból głowy;
  3. obniżenie krążków międzykręgowych, potocznie nazywanych dyskami,[2] w konsekwencji zaciskanie korzonków nerwowych w zmniejszających się szczelinach międzykręgowych.

Krew nie tylko dostarcza tlen, pokarm, energię, ciepło, ale także odbiera i odprowadza odpady metaboliczne i wszelakie zanieczyszczenia. Gorsze krążenie to nie tylko gorsze zasilanie, to także gorsze oczyszczanie.

Jeśli rozboli cię głowa, zamiast sięgać po farmaceutyczną tabletkę, wypij przynajmniej szklankę czystej ciepłej wody i co kwadrans wypijaj po parę łyków czystej ciepłej wody. W większości przypadków ból głowy ustąpi natychmiast. Na jak długo? Dopóki nawodnienie będzie wystarczające. Napisz w komentarzach o efektach tego sposobu.

Problemy trawienne

Problemy trawienne też często powodowane są niedostatecznym nawodnieniem organizmu. Mdłości, a nawet rozwolnienie też mogą sygnalizować niedobór czystej wody. Łatwo przekonać się o tym, gdy wraz z nawadnianiem organizmu czystą wodą problemy ustępują. Znikają tak, jak wraz ze wschodem słońca znika mrok.

Jeśli dręczą cię problemy trawienne wypijaj co parę minut po parę łyków czystej ciepłej wody i napisz w komentarzach o efektach tego sposobu.

Suchość ust

Wrażenie suchości języka i ust to znak długotrwałego odwodnienia organizmu i domagania się wody. Nie płynów, lecz wody – czystej. Pij czystą ciepłą wodę. Nie herbaty, ziołowe, zielone, czarne! Nie napoje, słodzone czy niesłodzone! Pij czystą wodę. Wszystko inne zamiast nawadniać, dostarcza cukru i przeróżnych chemikaliów. Aby je wypłukać potrzeba dodatkowych ilości czystej wody. Pijaj wodę małymi porcjami, ale często i napisz w komentarzach o swoim doświadczeniu.

Suchość skóry

Sucha skóra, a często także pękająca to efekt długotrwałego niedostatecznego nawadniania, a często nawet odwadniania! Pijaj wodę nie czekając łaknienia. Pijąc wodę małymi porcjami, ale często poczujesz jak skóra nabiera sprężystości i zobaczysz jak nabiera blasku. Napisz w komentarzach o swoim doświadczeniu.

Trądziki, egzemy

Widoczne na skórze wyrzuty, niezależnie od nazwy (trądziki, wypryski, krosty, egzemy) zazwyczaj nie są chorobami skóry, więc lekarze od skóry (dermatolodzy) mogą tylko zaszkodzić, wpychając chorobę do wewnątrz, na płuca. Ich nie interesują przyczyny, których może być wiele, a przy tym kilka jednocześnie, np. długotrwałe wychładzanie organizmu, przemarznięcie, przeziębienie krwi, niewydolność nerek… Nie miejsce tu na omawianie tej niepotrzebnej specjalizacji, pragnę tylko przypomnieć, że jeśli filtry w naszych ciałach: wątroba, nerki, skóra… niedomagają to także znak niedostatku czystej wody.

O filtrach mówiłem i pisałem w różnych miejscach, także na mojej stronie www.ambasadorzdrowia.pl „Filtry nasze niedoceniane i sposoby dbania o nie”. Zapraszam do połączenia mojego doświadczenia z obu artykułów tamtego i tego. Tam pominąłem znaczenie wody, tu pomijam działanie filtrów przypominając jedynie, że woda zbawienną jest także dla nich. Kto zmaga się z problemami „skórnymi” niech zacznie doceniać uzdrawiającą moc czystej wody i napisze w komentarzach o swym doświadczeniu.

Zaburzony układ odpornościowy

Nie trzeba nikomu tłumaczyć, że przeciążenie systemu immunologicznego jest przyczyną wielu przeróżnych problemów, np. przeziębienia, przeciążenia, złego samopoczucia, zmęczenia… Jednakże możemy wspierać system odpornościowy pijąc często czystą ciepłą wodę.

Picie dużej ilości płynów nie załatwia problemu, bowiem pić należy czystą wodę. Tylko czysta woda pomaga szybko dojść do równowagi prozdrowotnej, a więc wyzdrowienia.

Czy to wystarczy, by wzmocnić układ odpornościowy?

Nawet jeśli prowadzisz zdrowy tryb życia, organizm oczyszcza się tylko do pewnego stopnia. Przy obecnej ilości zanieczyszczeń, chemikaliów, spalin, trucizn w pożywieniu, narządy filtrujące radzą sobie słabo, dlatego chorujemy. Aby wzmocnić układ immunologiczny trzeba pozbywać się toksyn i śmieci z organizmu. Do tego nie potrzeba mnóstwa czasu i specjalistycznego sprzętu. Wystarczy pół łyżeczki mojej mieszanki ziół. Można je zalać czystą wodą i kilka razy dziennie wypijać po parę łyków. Można je także zjadać surowe. Na ile toksyny będą usuwane na tyle układ odpornościowy będzie wzmacniany.

Jednakże stosowanie ziół oczyszczających i każdych innych nie zwalnia od częstego wypijania czystej wody.

Napisz w komentarzach o efektach tego sposobu.

Nadwaga, obrzęki, ciężkość nóg…

Jedną z korzyści z odpowiedniego nawodnienia organizmu jest utrzymywanie prawidłowej wagi ciała. Kto nie dostarcza odpowiedniej ilości czystej wody jego organizm zatrzymuje wodę w organizmie, stąd obrzęki, uczucia ciężkości i pełności, wzrost wagi. Bez względu jaką dietę stosujesz pamiętaj o odpowiednim nawadnianiu organizmu. Picie czystej wody sprawi, że stracisz na wadze i zachowasz znakomitą formę.

Jeśli samo wypijanie odpowiedniej ilość czystej wody uznasz za mało skuteczne, co może mieć miejsce przy obżerania się słodyczami i paskudztwami przemysłowymi zastosuj moją mieszankę ziół. Wkrótce uzależniające nawyki zanikną. Napisz w komentarzach o efektach tego sposobu.

Najszybszy i najlepszy sposób nawadniania

Przy każdej okazji polecam kąpiele ziołowe, jako formę najdogodniejszego i najskuteczniejszego dostarczania organizmowi brakujących pierwiastków, szczególnie pierwiastka młodości, długowieczności, odporności jakim jest krzem w formie krzemionki z roślin. Te kąpiele są też najdogodniejszym i najskuteczniejszym sposobem nawadniania. Nie mam zamiaru przekonywać, zachęcać… Sam/a sprawdź i napisz w komentarzach o swoich efektach.

Czy woda z butelki jest lepsza niż z kranu

Najlepiej byłoby mieć wodę ze źródła, strumyka. Jeśli chodzi o wody w butelkach z tworzyw syntetycznych to to, czym butelki napełniono ma wartość trzeciorzędną. Producenci i handlowcy podają zawartość minerałów, a pomijają skażenie toksynami przenikającymi do wody z tworzyw syntetycznych. Kto jest skazany na wodę z butelek niech ją filtruje; będzie czystsza, ale nadal martwa. Węgiel pochłonie trucizny, ale wody nie ożywi.

Woda Słońcem całowana

Przefiltrowaną wodę trzymaj w naczyniu szklanym i wystawiaj na działanie promieni słonecznych, które wodę przeenergetyzują z dodatniego na ujemne i nasycą mocą życiodajną. Nasłonecznioną wodę można nazywać „Słońcem całowaną”. Oczywiście wodę ze źródełka też można nasłoneczniać. Sprawdź i napisz w komentarzach o swoich efektach.

[1] przemieszczone kręgi lub zdeformowane kręgi, albo dziobowate narośla uciskają na korzenie nerwów

[2] wodnistych poduszeczek amortyzujących między kręgami

Potrawa czy lek? Kulinarnie, profilaktycznie, leczniczo… [86]

Burakom poświęciłem książkę: „Buraczana Apteka”, jarmużowi poświęciłem dwa rozdziały książki: „Podróż ku zdrowiu z kapuścianym panaceum”, które z powodzeniem mógłbym wydać jako oddzielną książkę. Tak więc w zasadzie nie byłoby o czym pisać, jednakże burakom i jarmużowi hołd składać winniśmy nieustannie.

Piszę to z nadzieją, że zauważą to także ci, których książki parzą i przekopują internet. Czegóż tam najczęściej szukają? Wielu nie wie czego tam (i nie tylko tam) szuka. Wielu szuka lepszych leków, droższych suplementów, uczciwszych lekarzy. Po co? By nadal podsycać swoje i nieswoje dolegliwości i choroby (zazwyczaj wywoływane leczeniem i lekami), by dalej mieć co leczyć, leczyć, leczyć i czekać, czekać, czekać ze złudną nadzieją, że kiedyś, gdzieś spotkają „lepszego” lekarza i trafią na „lepsze” medykamenty, podstępnie i bezprawnie nazywane „lekami”. Jakże często znów okazuje się, że najciemniej bywa pod latarnią, a królewicz na białym koniu przybywa tylko w bajkach.

W tym miejscu planowałem wszystkim, zarówno chorującym jak i leczącym, zarówno pragnącym wyzdrowieć jak i kpiarzom przypomnieć fragmenty moich dawnych publikacji. Nie po to, by uzasadniać hołd składany warzywom, lecz po to, by zachęcić do częstego ich jadania i przekonywania się na sobie samym o ich sile prozdrowotnej i mocy leczniczej. W trakcie pisania zrezygnowałem z cytowania własnych publikacji, gdyż piszę nie dla wszystkich, lecz tylko dla ambitnych i inteligentnych, a swoje książki mam zawsze z sobą, więc zainteresowani mogą ją nabyć.

Jako, że w tym kraju leczyć wolno tylko lekarzom, a lekarze wymuszają byśmy kłaniali się im nawet gdy trują i zabijają, każdy nielekarz za wyleczenie może być zakatowany. Burakom i jarmużowi też to grozi – mogą być unicestwione za skuteczne wyleczanie z przeróżnych dolegliwości i chorób, szczególnie tych, powszechnie uznawanych za nieuleczalne i tych nakazywanych prawem. Skosztuj więc jarmużu z buraczkami, a następnie często, jak najczęściej jadaj te warzywa. Jadaj je w różnej formie, różnych kombinacjach, różnych potrawach i… zdrowiej, zdrowiej, żyj w coraz lepszym zdrowiu i przyłącz się do składanego im hołdu. Pochylaj się w hołdzie przed tymi i innymi warzywami, jako lekami naturalnymi i najcenniejszymi z najcenniejszych, zanim zostaną zakazane.

Jarmuż z buraczkami

Prozdrowotne danie na ciepło, które można wykorzystywać i leczniczo i kulinarnie, np. do obiadu zamiast surówki.

Składniki
– 8 liści jarmużu,
– 4 nieduże buraczki, najlepiej z botwinką,
– pęczek cebulowego szczypioru,
– 2 łyżki oliwy,
– sok z pół cytryny,
– 2 (lub więcej) ząbki czosnku,
– sól, pieprz, przyprawy według upodobania.

Sposób przygotowania
Pokrojone w kostkę buraki poddusić pod przykryciem na dobrej oliwie (około 15 minut), dodać rozdrobniony jarmuż, posiekany szczypior cebuli, sok z cytryny, zmiażdżony czosnek, przyprawy i dusić do miękkości buraków.

Podawać na ciepło do dania głównego.

Po trzecim zastosowaniu napiszcie o zauważonych osiągnięciach prozdrowotnych.

Inną potrawą o równie silnych właściwościach prozdrowotnych i leczniczych opisałem w książce i na tej stronie jako Moje remedium – lecznicza potrawka (z rzodkiewki, pokrzyw, cebuli).

Warsztaty zielarskie [85]

Warsztaty zielarskie – pożegnanie lata – Kazimierz Dolny

Sobota 12 września 2020, Spotkanie o 12.00 na kazimierskim Rynku
pod studnią – następnie wyruszamy busami elektrycznymi na Albrechtówkę… Warsztaty będą zakończone ogniskiem w Męćmierzu…

Prowadzący: Leszek Skocz i Tadeusz Strzępek.

Wykładają: Leszek Skocz, Piotr Rogowski.

Składka 140 zł od osoby – dzieci do lat piętnastu gratis.

Proszę ubrać się odpowiednio – wygodne obuwie, skarpetki i jasne ubranie (dobrze chronią przed kleszczami długie rękawy, spodnie, skarpety, buty zakrywające stopę).

Proszę przygotować koszyki na zioła, dobre nożyczki i notatnik do notowania…

Jeśli pogoda nie dopisze przekładamy zajęcia na kolejną sobotę (19 września).

Zgłoszenia: patart@poczta.fm, lub 608705297

Nerki można odtruć, oczyścić, usprawnić w dwa tygodnie [82]

Sposobów na ochronę i poprawę pracy nerek jest wiele; przy różnych okazjach o tym mówię i piszę. Dziś przypominam wartość cebuli także w tym zakresie, bo choć cebula należy do najzdrowszych warzyw jest niedoceniana. Mało kto wie, że z pomocą cebuli może zażegnać wiele przeróżnych problemów zdrowotnych i poprawić stan zdrowia.

O prozdrowotnych właściwościach cebuli pisałem w miesięczniku Wegetariański Świat i innych publikatorach, także tutaj. Dziś pomijam zawartość minerałów, witamin…, walory odżywcze…, przedstawiam cebulową miksturę skuteczną w czyszczeniu i odtruwaniu nerek, oraz usprawnianiu ich funkcjonowania. Ten cudowny środek ma moc nie tylko usuwania z organizmu toksyn, odpadów, trujących substancji chemicznych. Mam nadzieję, że wielu pomoże cieszyć się lepszym życiem.

Jeśli chcecie więcej tak prostych i skutecznych sposobów to piszcie o efektach cebulowej kuracji.

Składniki:
2 cebule
2 cytryny
sporo natki pietruszki
2 litry wody

Przygotowanie:
Posiekaj drobno cebule i natkę pietruszki. Zalej przegotowaną, ale ostudzoną wodą. Dodaj sok z cytryn. Maceruj kilka godzin.

Stosowanie:
Całość wypijaj dowolnymi porcjami w ciągu dnia. Powtarzaj przez 2 tygodnie.

Kuracja będzie skuteczniejsza jeśli obniżysz spożycie sodu, a zwiększysz spożycie owoców, warzyw, szczególnie zielonej żywności z botwiną, boćwiną, pokrzywą i jarmużem na czele.

Więcej o właściwościach cebuli:
Skarb, który łzy wyciska
Własne plastry oczyszczające
Mikstura uwalniająca od bólu pleców, szyi, głowy…

Skarb, który łzy wyciska [14]

Własne plastry oczyszczające [60]

Mikstura uwalniająca od bólu pleców, szyi, głowy… [23]

Dam w dobre ręce i szlachetne serce [81]

Niepowtarzalna okazja dla miłośników ziół, fitoterapii, dawnej wiedzy, tradycji, doświadczenia najwybitniejszych fachowców :

  1. dr August Czarnowski. ZIELNIK LEKARSKI. Zastosowanie, opis botaniczny i uprawa najważniejszych polskich roślin lekarskich z 18 wielobarwnymi tablicami. Wydanie trzecie, rok 1938, stron 292.
    &
  2. prof. Jan Muszyński. ZIOŁOLECZNICTWO i LEKI ROŚLINNE (FYTOTERAPIA).  Wydanie czwarte, rok 1951, stron 280.
    &
  3. mgr Jan Biegański. ZIOŁO-lecznictwo NASZE ZIOŁA i LECZENIE SIĘ NIMI Wydanie czwarte, rok 1948, stron 288.
    &
  4. Jan Czystowski. ROŚLINY LECZNICZE w rysunkach i opisie. 125 roślin. Podręcznik dla producentów, plantatorów i zbieraczy ziół leczniczych, rok 1948, stron 128.
    &
  5. Helena Juraszkówna. O ZIOŁACH leczniczych. Wydanie czwarte, rok 1957, stron 80 i 12 tablic.
    &
  6. Dr Zofia Zaćwilichowska. JAK ZBIERAĆ I SUSZYĆ ZIOŁA LECZNICZE. rok 1946, stron 116.
    &
  7. Janina Szaferowa. POZNAJ 100 ROŚLIN. Wydanie czwarte, rok 1954, stron 64.
    &
  8. Zofia Demianowiczowa. CHWASTY. Wydanie drugie, rok 1949, stron 46.
    &
  9. W. E. Kostkowski. Podróż ku zdrowiu z kapuścianym panaceum, wydanie trzecie poszerzone, rok 2017, stron 176.
    &
  10. W. E. Kostkowski. Brzuch ma rozum, wydanie czwarte uzupełnione i rozszerzone, rok 2019, stron 160.
    &
  11. W. E. Kostkowski. Poznaj moc i potęgę kolorów, wydanie trzecie poszerzone, rok 2017, stron 160.
    &

    Zaglądaj tu często bo tytułów do przekazania w dobre ręce i szlachetne serce będzie przybywać.

Byliśmy w przybytku dyjabła [79]

Witam wszystkich serdecznie

Wraz z przyjacielem Robertem – znanym z naturalnej uprawy dawnej odmiany orkiszu i prozdrowotnych produktów z tego cudownego zboża, którym zachwycała się święta Hildegarda – byliśmy w Milówce, w miejscu od niedawna nazywanym Gajem Świętowita. Pojechaliśmy tam na zaproszenie nowego gospodarza tego miejsca. W dobie plandemii (zaplanowanego ludobójstwa) miałem pokazać oczyszczającą i ochronną moc ognia. Ponieważ organizator prosił bym rozszerzył moje wystąpienia o prezentacje ziół przygotowałem kilka wystąpień o różnej tematyce prozdrowotnej z dominującym udziałem ziół. Propozycja programowa była taka:

Sobota 1 sierpnia 2020 r.
godz. 13 – 15. Święte Ognie w Świętych Gajach, Agniyoga, Agnihotra, Agniterapie, Homaterapie, ogniste ziele oraz zdrowotny prezent dla każdego (niespodzianka, cud uzdrawiający).
godz. 16 – 18. Podróż ku zdrowiu z ziołowym panaceum.
godz. 20 – 20.30. Wieczorne spotkanie z agnihotrą.

Niedziela 2 sierpnia 2020 r.
godz. 5.30 – 6.30. Agnihotra o wschodzie Słońca.
godz. 8.30 – 10. Ziołowe kolory zdrowia i urody.
godz. 11.30 – 12. Południowe spotkanie z agnihotrą.
godz. 13 – 15. Podróż ku zdrowiu z ziołowym panaceum – ciąg dalszy – najlepsze z najlepszych.
godz. 16 – 16.30. Popołudniowe spotkanie z agnihotrą.
godz. 17 – 18. Ziołowa wolna amerykanka, czyli łatwe odpowiedzi na trudne pytania.

Każde ze spotkań miało być połączone z uzdrawianiem wszystkiego, co dotychczas było niemożliwe i spełnianiem życzeń/marzeń zdrowotnych dotychczas nieosiągalnych.

Na miejscu okazało się, że organizatorzy zapomnieli zaprosić gości,  zapomnieli wywiesić zapowiedzi, zapomnieli przygotować rzutnika, zapomnieli nawet zapewnić mi wody, nie wspominając o obiedzie. Uciekli jak tchórze. Personel nie poczęstował mnie nawet szklanką wody, a zapytany co mają do jedzenia wyjaśnił, że nic nie mają, ale z grzeczności mogą zamówić katering.

Rodzina z dziećmi, która tam przyjechała na spotkanie ze mną opowiedziała nam jak tydzień wcześniej nie pozwolono dzieciom zobaczyć ogrodu szumnie nazywanego gajem, nie sprzedano im nawet szklanki wody, nie pozwolono skorzystać z sanitariatu…

Dawna mądrość mówi, że nie ma tego złego, coby na dobre nie wyszło. Dziękujcie Niebiosom, że Wasze dzieci nie weszły do tego przybytku dyjabła, gdzie straszą ogromne rzeźby szkaradnych potworów, powodujące nie tylko obrzydzenie. Te piekielne monstrualne maszkary działają niszcząco na wszystko, a szczególnie na psychikę. Zło emanujące z tych maszkar niszczy nie tylko dzieci.

Miejsce bezpodstawnie i bezprawnie nazywane Gajem Świętowita w samym centrum okraszone jest plastikowymi domkami jakich pełno w supermarketach i na podwórzach. Wyglądają jakby tam trafiły ze śmietnika.

W tym przybytku dyjabła nie ma nic do jedzenia. Do picia zaś tylko soki wyciskane w maszynach, które ów przybytek dyjabła promuje i którymi handluje.

Przy każdej okazji podkreślam wyższość wiedzy ponad wiarą. Także teraz proszę nie kierować się wiarą czy niewiarą, lecz osobiście przekonać się o ohydzie tego miejsca i opisać swoje wrażenia, choćby tutaj.

Brud energetyczny tam nabyty zmyć można w płynącym za drogą górskim strumieniu z kamiennymi wodospadami. Omijajcie jednak okolice bramy wjazdowej do gospodarstwa poprzedniego gospodarza przybytku dyjabła, wcześniej nazywanego „Leśnym Grodem”, ponieważ tam strumień zaśmiecony jest plastikowymi wiadrami po budowlanych klejach, farbach i  innych paskudztwach trującej chemii syntetycznej. Poza takimi śmieciami ten górski potok zaśmiecony jest także workami z tworzyw sztucznych, ogromnymi fragmentami siatki ogrodzeniowej i wszystkim, co w moim mieście wywożone jest na wysypiska. Dlaczego w górach trafia to do potoków? Ja wiem, bo poznałem mentalność tego szołmena (i w jego gospodarstwie i na Filipinach), Wam pozostaje przekonać się na własnym organizmie.

Z najlepszymi życzeniami wszelkiej pomyślności
Władysław Edward Kostkowski

Jeśli przez ciebie zdrowie zakwita to cię w swym domu każdy powita [77]

Po powrocie z Filipin w Sztuce Zdrowego Życia w Łodzi 7 maja 2019 r. przedstawiłem trochę ciekawostek i przemyśleń. Dawno o tamtym spotkaniu zapomniałem, ale wpadł mi w ręce przygotowany na tamto spotkanie szkic. Część z poruszanych tam tematów tutaj rozwijam, a na tytuł wykorzystałem motto tamtego spotkania.

Trzy miesiące na Filipinach

Filipiny to 7107 wysp i wysepek, więc należałoby mówić Archipelag Filipiński. Ja poznałem tylko cztery z nich.
Klimat Filipin zalicza się do równikowych o wybitnych cechach monsunowego. Na Filipinach jest ciepło i wilgotno. Temperatura powietrza niewiele się waha, średnio utrzymuje się na poziomie 28°C. Tuż przed nastaniem wilgotnej pory monsunowej temperatury osiągają w dzień 35°C. Wilgotność przez cały rok wynosi 80% i więcej, a w czasie monsunu sięga nawet 100%. Tajfuny, powstają w zachodniej części oceanu i wędrują nad wschodnie wybrzeża kraju.

Trzy miesiące spędziłem na Filipinach. Poznawałem tamtejszą przyrodę, drzewa, zioła, owoce, warzywa… Na Filipinach występuje prawie 10 tysięcy gatunków roślin, w tym 3 tysiące gatunków drzew. Ludzie tam żyją beztrosko, bo rząd mało ingeruje w ich życie. Przy szkołach dzieci zakładają ogródki ziołowe, pielęgnują i poznają rośliny lecznicze.

W oderwaniu od ponurej codzienności w Polsce, na Filipinach podreperowałem stan zdrowia. Poznałem metody lecznicze tamtejszych szamanów… Jeśli także chcecie prozdrowotnie wykorzystać tamten klimat możemy wspólnie się tam wybrać. Na Filipinach są jeszcze miejsca, które można nazywać rajem, jednakże masowo niszczone przez amerykańską śmieciową paszę nazywaną żywnością, trujące napoje i foliowe opakowania.

Filipińskie fermy drobiu

Na Filipinach kury (innego drobiu nie spotykałem) karmione są wyłącznie paszami amerykańskimi z roślin genetycznie modyfikowanych. Pasze z genetycznie modyfikowanych organizmów (GMO) są stosowane na całym świecie, jednakże w Polsce kury karmione są także  pszenicą nasyconą glifosatem.
Na Filipinach pasze dla kur sprzedawane są w sklepach spożywczych, a worki z paszami leżą obok otwartych worków lub skrzyń z ryżem, którego tam jest kilka rodzajów.
Fermy drobiu w Polsce to murowane budynki ze sztucznym oświetleniem. Na Filipinach fermy drobiu to klatki na powietrzu ze światłem słonecznym. Filipińskie kurze brojlery są mniejsze od polskich. Czy są zdrowsze? Ci, którzy ich nie jadają żyją trzy razy dłużej od tych, którzy się tym żywią.

Zioła filipińskie i słowiańskie

Mógłbym wiele opowiadać o roślinach rosnących na Filipinach, ich stosowaniu w przeróżnych problemach z nowotworowymi włącznie. Jednakże pobyt na wyspach Filipińskich wyostrzył moje docenianie ziół słowiańskich i propagowanie ich skuteczności.
Słynne na Filipinach moringa oraz ipilipi rosną tam jak chwasty niczym w Polsce pokrzywa i komosa.
Na Filipinach liście, kwiaty i nasiona moringi wykorzystywane są w wielu potrawach niczym w Polsce natka pietruszki. Powszechna jest tam zupa z liści moringi, u nas zupa z pokrzyw jest niedoceniana. Pokrzywy są mało znane, a jeśli nawet znane to pobieżnie i mało doceniane, choć są równie skuteczne, a często skuteczniejsze od roślin egzotycznych. Pokrzywom poświęciłem książkę: Zielona Apteka. Chwasty warte naszej miłości.
Na spotkaniu zaprezentowałem tę książkę.

Apel

Do kolejnego wydania tej książki potrzebuję informacji w jakim muzeum znajduje się i jaki tytuł ma obraz Albrechta Dürera przedstawiający anioła z pokrzywą w ręku wzlatującego do tronu Najwyższego

Apeluję do biegłych w internecie i znawców sztuki o podesłanie mi tych informacji i fotki tego obrazu (bądź rysunku). Kto mi je podeśle otrzyma nowe, rozszerzone wydanie tej książki.

Brak radości i optymizmu

Filipińczycy są radośni, wyglądają na szczęśliwych, dzieci tam nie płaczą, maja dużo swobody. W Polsce rzadko spotykamy ludzi radosnych, tryskających optymizmem. Większość jest smutnych. Polacy są truci, przeciążani, nieszczęśliwi…, żyją w ciągłym stresie.

Od dawna jesteśmy systematycznie wyniszczani fizycznie i psychicznie. Szczególnie ogłupiają filmy i seriale pełne nieszczęść, konfliktów, przemocy, zdrad, głupoty, bandytyzmu…  Ogłupiają nawet tak niewinnie wyglądające programy jak: „Europa da się lubić”, żenujące wygłupy Magdy G., promującej firmę, której przyprawy zawierają groźne dla zdrowia trucizny. Demoralizacja, okrucieństwo, strach panują nawet w filmach dla dzieci i dobranockach. Przeciąża to najpierw system nerwowy, a w konsekwencji także system immunologiczny, a ten długotrwale przeciążany staje się mało wydolny by nas chronić przed infekcjami i innymi zagrożeniami.

Dlaczego tak wiele osób w Polsce tak często pasjonuje się cudzym życiem? Bo nie potrafią kierować swoim.

Z czym przestajesz tym się stajesz

Parafrazując znane przysłowie: z kim przestajesz takim się stajesz przedstawiam jego rozszerzenie: z czym przestajesz tym się stajesz. Jakże często opowiadacie znajomym, koleżankom, siostrom, córkom co i jak boli Was i Waszych znajomych? Skupianie się na bolączkach, niemocach, bezradności generuje i potęguje je.
Dlaczego nie ma w Was radości, zachwytów pięknem przyrody, natomiast są: choroby, nieszczęścia, głupota. Czytacie gazety odmóżdżające, oglądacie filmy demoralizujące, bandyckie, łajdackie… Nie zauważajcie, że to wyniszcza?

Trzymiesięczny pobyt na Filipinach uwrażliwił mnie tak, że teraz ostrzej widzę bezmyślność i głupotę otaczających mnie dwunożnych.

Nie mamy na tyle czasu by odnieść się do podwórka światowego, więc pozostańmy przy podwórku domowym. Hurtownia zielarska przysłała mi Mydlnicę zamiast zamówionej Mącznicy. Handlarzowi jest obojętne co sprzeda. Mnie to nie zaskakuje, bowiem od lat powszechny jest cukier wanilinowy zamiast waniliowego i większość domowych gospodyń kupuje i stosuje ten syntetyk bez świadomości czym truje siebie, rodzinę, bliskich.

Cyjanek w soli

Uwagę tych, którym wydaje się to mało ważne, gdyż taki cukier stosowany jest nie na co dzień lecz do wypieków okazjonalnych, świątecznych pragnę zwrócić na cyjanek w soli stosowanej na co dzień. Cyjanek w soli spotkałem nawet u profesora, który pisze książki o zdrowym odżywianiu i leczniczych mocach żywności. Profesor napisał ponad 60 książek, w tym także dotyczących żywności zdrowej i trującej, trujących leków i truciznach w lekach.

Pokazałem książki profesora i zobowiązałem się przywieźć je od profesora dla chętnych.
Chętnych nie było.

Ponieważ soli używamy niewiele, a niektórzy już świadomie wybierają sól bez cyjanku, więc możecie lekceważyć tę formę depopulacji Słowian. Wszystkie sklepy nazywane spożywczymi, choć tam trudno spotkać coś bezpiecznego do spożycia, najwięcej oferują mięs, przetworów mięsnych, wypieków z pszenicy, przemysłowych produktów cukierniczych, napojów w butelkach z trującego plastiku, słodzonych nie tylko cukrem, ale także aspartamem, o którego szkodliwości zapewne dużo wiecie i neotamem, o którym mało kto wie, skupmy się na tym asortymencie.

Aspartamowi i neotamowi poświęciłem rozdział książki: Owocowe i warzywne sposoby na zdrowie. Zaprezentowałem tę książkę. Zainteresowanych nie było.

Pszenica & orkisz

Pszenica jest najbardziej przemodyfikowywana, zarówno przez tych, którzy dążą do coraz większych plonów i coraz większego zysku, jak też tych, którzy wiedzą jaką świętością dla naszego kręgu cywilizacyjno-kulturo­wego był chleb więc usiłują nas wytruć także trującymi wyrobami chlebopodobnymi, bezzasadnie i kłamliwie nazywanymi chlebem.

Alternatywą i ratunkiem jest orkisz, ale prawdziwy. To podkreślenie jest niezbędne, gdyż powszechnie stosuje się pszenice orkiszowe powszechnie nazywane orkiszem. Orkisz nie jest pszenicą lecz jej p-r-e-k-u-r-s-o-r-e-m-!

Kłos orkiszu jest płaski, ziarniaki z ziarenkami w kłosie orkiszu ułożone są płasko na dwie strony, kłos pszenicy jest walcowaty, ma cztery, a często sześć ziarenek rozmieszczonych dookólnie.

Orkiszowi poświęciłem rozdział książki: Brzuch ma rozum więc tutaj nie ma potrzeby powtarzać zawartych tam wyjaśnień. Dodam tylko, że pszenica wychładza i zaflegmia a orkisz ogrzewa i odflegmia.

Mięso, sól, arszenik, azotany…

Do mięs od zawsze używano dużych ilości soli. I do konserwowania i do przyprawiania. Trudno mięso spożyć bez soli, więc wraz z mięsem dostajemy soli tak dużo, że nasz organizm nie radzi sobie z wydalaniem jej i jest ciągle zatruwany nie tylko mięsem, ale także zawartą w nim solą i innymi zawartymi w mięsie toksynami (hormony, antybiotyki, sterydy) przyspieszającymi wzrost, poprawiającymi wygląd (długo utrzymującymi wygląd nienaturalny, polepszony), zabezpieczającymi przed zbyt szybkim psuciem…

Obecnie mięso dla ładnego wyglądu i trwałości nasycane jest także arszenikiem. Czym jest arszenik niektórzy wiedzą, a kto nie wie niech się dowie, zanim sięgnie po mięso i przetwory z mięs.

Do ładnego wyglądu i trwałości mięsa stosowane są także azotany, które w marchwi są krytykowane, natomiast w przemyśle mięsnym stosowane powszechnie.

Dym w płynie

Obecnie zamiast wędzenia stosowany jest dym wędzarniany w płynie. Czym jest ta trucizna łatwo się przekonać po twarzach zjadaczy tak zwanych wędlin. Mówię tak zwanych, bo to, co powszechnie nazywacie wędlinami nie jest wędzone zimnym dymem, lecz nasycane chemią o smaku i zapachu dymu. Unia Jewropejska chce nas „chronić” przed toksynami z wędzenia, ale ukrywa prawdę, że poprawne wędzenie zimnym dymem nie daje toksyn.

Toksyny powstają przy złym wędzeniu nad ogniem i grillowaniu! To też jedna z metod depopulacji.

Aspartam, neotam, chleb w foliach

O aspartamie i neotamie znajdziecie rozdział w mojej książce: Owocowe i warzywne sposoby na zdrowie, więc tu potraktuję to tylko sygnalizacyjnie.

O ile rozumiem, że wyznawcy najbardziej plugawej religii chcą nas wytruć to już nie sposób zrozumieć tego, że sami powszechnie chleb przechowujemy w foliach, lodówkach, zamrażarkach, chlebakach o podstawie z płyt wiórowych nasycanych chemicznymi truciznami.

Kruchość kości

Na pewnej wsi położonej wśród lasów gdzie czasem jeżdżę rowerem studnię kopały dwa pokolenia. Do niedawna była tam woda czysta i zdrowa, teraz jest wodociągowa z glifosatem, bakteriami e-koli, azotanami…

Znajomy ze szkoły mieszkającą tam matkę pasie pszenicznymi bułkami, pszenicznym chlebem, margaryną, herbatą, którą ona pija do każdego posiłku.
Gdy kości kruszeją nie utrzymują ciężaru, pękają, staruszka traci równowagę i upada, trafia do szpitala, a lekarze mówią, że łamie kości w wyniku upadków. Prawda jest inna – pękały szyjki kości udowych więc traciła równowagę i upadała.
Dlaczego kości kruszeją? Jej pokarmy nie zawierają witamin, a nadużywana herbata dodatkowo wypala witaminy, szczególnie te z grupy B.

Ten temat poruszałem też w innych miejscach, więc uważnym sympatykom i obserwatorom moich wypowiedzi zapewne jest znany. Mniej uważni mogą go łatwo odnaleźć.

Zawsze tak robimy

Za krótka Brytfanna. Tę anegdotę zapewne moi czytelnicy znają, więc tu jej nie przytaczam.

O roli końskiego zada w rozwoju cywilizacji

Ten temat rozwinę w odrębnym artykule.

Skąd czerpać wiedzę

Kupowałem gazety o tytułach zielarskich, także naukowe, także z doświadczeń czytelników. Wszystkie były głupawe, mało ambitne, mieszające perły z błotem. Niektóre (w tym ta mocno promowana), kopiowały moje artykuły lub obszerne ich fragmenty. Ci „autorzy” i wydawcy są tak mało gramotni i tak mało ambitni, że pozostawiają tam nie tylko moje sformułowania ale nawet moje błędy. Dowodzi to, że moje artykuły skanowali i nie przyszło im do łbów by moje sformułowania przeredagować i moje błędy skorygować.

W gazetach nie ma wiedzy, są tylko wiadomości, w większości bezużyteczne.

Czy w ogóle wiedza jest potrzebna?

Małpy nie chodziły do szkół, a poszkodowane małpiątko przytulają i głaskają.

Siedmiomiesięczne dziecko zachorowało na odrę. W tym czasie także ząbkowało. Który lekarz potrafi prawidłowo zdiagnozować dwie równoczesne przyczyny gorączki?

Na odrę jest po trzy punkty na rączkach i nóżkach. Można je stymulować, ale nie ma potrzeby ich znać, bowiem masaż dziecięcy załatwia stymulację wielu punktów, także tych. Odra przeminie w dwa dni. Który lekarz wraz z całym „dorobkiem” farmaceutycznym jest tak skuteczny jak masaż matki?

Jaki Elementarz taka mentalność

W Polsce wszyscy wiedzą, że Ala ma kota, gdyż Ala była pierwszą bohaterką w polskim Elementarzu. W innym, bardzo starym kraju pierwszy podręcznik dla dzieci zaczyna się słowami: „człowiek jest dobry”. Jak różnie te różne myśli wpływają na wychowanie i psychikę widać na każdym kroku, więc mój komentarz tutaj raczej nie jest potrzebny. Porównaniem Elementarzy różnych kultur chciałem pobudzić czytelników do własnych refleksji. I przypomnieć wypowiedź klasyka: „Takie będą rzeczypospolite jakie ich młodzieży chowanie.”

Choroby z nadmiaru

Wiemy, że choroba Alzheimera to skutek długotrwałego zatruwania toksycznym glinem, czyli aluminium, głównie ze szczepionek, leków, oprysków… Ja polecam kąpiele ziołowe, by oddziaływać na organizm przez dużą powierzchnię ciała, oczyszczać z wszelkich toksyn, dostarczać pierwiastka młodości, odporności, długowieczności. Lekarze, terapeuci, laboratoria wykonujące analizy pierwiastkowe włosów polecają suplementy.

Suplementy mogą być pomocne w chorobach z niedoboru: szkorbut, anemia… Natomiast alzheimery, parkinsony, cukrzyce, lustrzyce, nadciśnienia, astmy, wieńcówki… powstają z nadmiaru!

Nadmiar mamy głównie toksyn, które trzeba z organizmu usuwać, a nie dodawać kolejnych.
Czy wrzucenie do śmietnika garści choćby brylantów sprawi, że śmietnik przestanie śmierdzieć?
Czy może wyzdrowieć kto nadal dowala do śmietnika, który zrobił ze swego organizmu?
Jeśli przestanie zaśmiecać swój organizm wówczas on sam sobie poradzi. Sam się oczyści, sam się zregeneruje, sam się naprawi. Nie potrzeba mu w tym pomagać – wystarczy nie przeszkadzać!

Kąpiele

Jeśli chcemy oczyszczanie wspomóc to najskuteczniejsze są kąpiele w odpowiednich ziołach (bogatych w krzemionkę i odpowiednio przygotowanych). Teraz mamy świeże pokrzywy, więc je wykorzystujmy w kuchni, higienie, kosmetyce…

Do kąpieli ziołowych trzeba się starannie umyć, żeby ciśnienie wody przez pory skóry nie wtłaczało brudu z powierzchni do wewnątrz, wyszorować i rozgrzać, żeby zioła wchłaniały się przez otwarte pory dużej powierzchni ciała.

Wanna

Wielu mówi mi, że nie mają wanny, bo ją wyrzucili. A przecież ja nie mówiłem nigdy, że kąpać się mają w swojej wannie, ani nawet, że w wannie. Ja w dzieciństwie kąpałem się w balii. A można także w beczce, szafliku… (kto pamięta to naczynie?).
Kto chce szuka sposobu, kto nie chce szuka powodu.

Wypuklina 3 tygodnie po operacji

Zgłosił się do mnie mężczyzna 3 tygodnie po operacji chirurgicznej z powodu rwy kulszowej.

Co powoduje rwę kulszową? Ucisk na nerw kulszowy przemieszczonego lub zdeformowanego kręgu, albo wypchniętego z dysku (krążka międzykręgowego) jądra miażdżystego. Podobnie uciskany może być każdy inny nerw, wówczas inaczej nazwiemy objaw, mimo iż powodowany jest tą samą przyczyną – uciskiem na nerw.

Bohater „wyleczony” chirurgicznie oczekuje, że ja naprawię błędy i partactwo medyków oraz jego głupoty. Medycy wiele chcą, choć niewiele mogą, ja wiele mogę, ale czy godzi się ratować idiotów? Z punktu widzenia ludzkości lepiej by idioci sami się eliminowali. Powstrzymywałoby to innych przed hołdowaniem medycznym żmijom, które wysysają nasze pieniądze i wyniszczają nasze zdrowie, wtłaczając trucizny i wycinając części ciała.

RZS, ZZS… – moje remedium

Na spotkaniu przeczytałem z mojej książki: „Zielona Apteka. Chwasty warte naszej miłości” fragment o różnych nazwach chorób stawów, a także moje remedium z rzodkiewki, pokrzyw, cebuli. Czytający ten artykuł moje książki mogą czytać sami, więc nie będę ich tu przepisywał.

Moje remedium wariatowi z wypuklinom też by pomogło, ale on zamiast rzodkiewki, pokrzywy, cebuli wybrał chirurgów, by medycy i farmaceuci czuli się ważni, by się bogacili. Teraz ode mnie żąda bym ich błędy naprawiał! Dla kogo miałbym to robić? Idioty, który nawet po moją książkę nie sięgnie, bo uważa się za patriotę lepszego ode mnie? Komentarza na stronie ambasadorzdrowia.pl nie napisał, żeby ta strona żyła, żeby była wyżej pozycjonowana. Większość odwiedzających moją stronę także tylko z niej czerpie nie zostawiając nic w zamian. Miałbym żebrać o suwa czy łapkę w górę? Nie poczuwacie się do promowania mojej strony a ja miałbym ratować Was z waszej głupoty i głupoty waszych medyków?

On naprawdę powiedział, że jest patriotą lepszym ode mnie! I ten „lepszy” żąda od „gorszego” pospawania śrub, które chirurdzy zupełnie niepotrzebnie wstawili mu w kręgosłup, a on uważając się za wyleczonego dźwigał ponad możliwości połatanego kręgosłupa i je pourywał.

Zioła przed domem

Przed domem profesora widziałem rosnące tam zioła, akurat te, które dla Jego zdrowia są nie tylko korzystne, ale wręcz niezbędne. Ciekawe, że nieco dalej rosną inne zioła, a przed drzwiami profesora te, które Jemu byłyby pomocne.
Profesor ich nie stosuje, naiwnie sprawdza czy wreszcie trafi na lepszy farmaceutyk. Sprawdza i sprawdza, Jego stan się pogarsza i pogarsza, aż przychodzi Słonko i pod wpływem Słonka zaczyna się polepszać.

A czy czytelnicy mojej strony, ambasadorzdrowia.pl. doceniają rolę Słońca i Jego wpływ na zdrowie i samopoczucie?

Spekulant

Pod artykułem: Trzy łyki retoryki dostałem taką replikę: Chciałem od pana książki kupić na początek ponad 15 sztuk, wysłać pieniądze przed kupnem. Już rozmawiałem ze znajomymi lokalnie i z grupami o podobnych zainteresowaniach na Pejsbuku. Miałem w planach rozmowę o pana książkach z właścicielem H…M (firma sprzedaje wyciskarki owoców), ale niestety książek jak nie było tak nie ma, więc i tematu nie poruszałem. Także biadolenie pana o ludziach, co nie mają kasy mnie nie dotyczy. Poczułem się urażony, więc musiałem odpisać, a i trochę pana wkurzyć żeby na tych Filipinach nie czuł się bez winy.

No to widzicie z jakimi cwaniaczkami mam do czynienia. Kolejny spekulant pragnie biznesować na mojej pracy. Po kryjomu przede mną, poprzez handlarza wyciskarek, chce handlować moimi książkami.
Nie wznawiam wydania moich książek aby odpocząć od takich osób.

Przewaga garażu nad książkami

Profesor Więckowski napisał ponad 60 książek. Wydawcy nie płacą autorom pieniędzmi, lecz pewną ilością ich książek. Ma więc profesor sporo swoich książek i trzyma je w garażu. Dlaczego? Bo ich nie kupujecie.

Chcecie bym ja dzielił los profesora? Zamiast inwestować w drukarzy i drukarnie i przez rok bujać się z książkami mogę kupić garaż i co miesiąc bez pracy, bez ryzyka, bez dźwigania dostawać czynsz.

Książki pisać, drukować, dźwigać? Czyż nie lepiej zainwestować w garaż i mieć comiesięczny dochód bez pracy?

Porady praktyczne

Na łódzkim spotkaniu (na każdym innym także) podałem sporo porad praktycznych na nową, zdrowszą drogę życia. Nie zostały one spisane, a szkic, który na tamto spotkanie przygotowałem to tylko tytuły luźnych myśli do rozwinięcia. Niektóre umieszczam tu przy rożnych okazjach.

Szlachetne zdrowie i fitoterapia cz. 3 [74]

Czy zatem sami mamy uprawiać i zbierać zioła?

Pozostaje nam powrót do korzeni, czyli samodzielne uprawianie i zbieranie ziół i płodów rolnych. Każdy powinien mieć własny ogródek, przynajmniej z podstawowymi warzywami i przyprawami. Tylko wówczas będziemy niezależni od koncertów i karteli, którym trudniej będzie nas truć i wyniszczać.

Powinniśmy też rozszerzać krąg znajomych o godnych zaufania: zielarzy, ogrodników, sadowników, zbierających i uprawiających zioła i płody rolne, wytwarzających specyfiki z ziół i płodów rolnych, leczących ziołami i żywnością. Zioła i żywność mogą więcej niż powszechnie sądzimy. Przywróćmy je do łask i nie dajmy ich sobie odebrać.

Dlaczego warto stosować zioła?

Zioła mają wiele zalet. Pobudzają naturalne zdolności organizmu do samouzdrawiania poprzez oczyszczenie i przywracanie równowagi. Wiele ziół działa antybakteryjnie, antywirusowo, uodparniająco…

Zioła dobrze dobrane można łączyć by uczynniać, regulować, uzdrawiać, tonizować pracę każdego organu. Przywracają zdrowie przy zmniejszonym ryzyku wystąpienia skutków ubocznych.

 Zioła bardzo korzystnie działają w schorzeniach zewnętrznych – oparzenia, rany, stłuczenia…

Działanie ziół na organizm jest wielofunkcyjne; każda roślina lecznicza zawiera wiele składników, jedne wzmacniają, inne swoiście wpływają na pracę poszczególnych narządów. Pobudzają organizm do samoobrony, wspomagają jego funkcjonowanie i dostarczają mu do odbudowy odpowiednich fitozwiązków. Używając ziół, nawet tylko jako przypraw do potraw, uzupełniamy zapotrzebowanie organizmu na witaminy i sole mineralne. Jest to ekonomiczny, ekologiczny, prozdrowotny surowiec spożywczo-leczniczy. Ponadto fitoterapia dba o ekologię, a ekologia promuje fitoterapię.

Zioła i warzywa stosowane kulinarnie, profilaktycznie, leczniczo zawierają oprócz substancji czynnych o określonym działaniu także witaminy, enzymy, makro– i  mikro elementy, o których myślimy raczej w kontekście leczniczym.

Np.:

brak magnezu uzupełnimy spożywając pietruszkę, seler, buraki czerwone, marchew, warzywa liściaste, natki, warzywa strączkowe, orzechy, migdały, pestki dyni, nasiona, kasze, kakao… Nie ma znacznie w którym warzywie, owocu, produkcie magnezu jest najwięcej. Znaczenie ma tylko to, że źródeł magnezu mamy do wyboru i w zasięgu ręki.

brak witaminy A uzupełnimy spożywając dynię, marchew, jarmuż, brokuły, warzywa kapustne, grzyby „kurki”, wiśnie, morele, brzoskwinie, śliwki, masło, żółtka jaj… Nie ma znacznie, że beta-karoten jest prowitaminą A, która przekształcana jest w organizmie człowieka w witaminę A. Znaczenie ma tylko to, że bogatych w witaminę A jest wiele łatwo dostępnych owoców, warzyw, roślin…

Zioła i warzywa mają lepszą od syntetyków przyswajalność, czyli biodostępność.

Co to jest zioło?

Rośliny, których wybrane części, np. liście, kwiaty, nasiona, korzenie, korę wykorzystujemy medycznie, kosmetycznie nazywamy ziołami. Większość ziół to byliny, ale też krzewy (np. jałowiec, rozmaryn, dzika róża) i drzewa (np. lipa, sosna, kasztanowiec, głóg). Wiele z nich wykorzystujemy także kulinarnie, ale wówczas nazywamy je przyprawami.

Roślina stanie się skutecznym surowcem lekarskim gdy jest odpowiednio zebrana, odpowiednio wysuszona, odpowiednio przechowana, odpowiednio przetworzona i odpowiednio zastosowana.

 W ziołach znajdują się substancje biologicznie czynne, korzystnie wpływające na organizm, przywracające rozstrojone przez chorobę funkcjonowanie. W roślinach leczniczych występują m.in.: alkaloidy, glikozydy, saponiny, gorycze, garbniki, olejki eteryczne, terpeny, glukokininy, witaminy, śluzy, fitohormony, żywice, sole mineralne i wiele innych związków już znanych i jeszcze niepoznanych.

Każda roślina to przebogate laboratorium chemiczne. Będzie pracowało dla naszego zdrowia pod warunkiem umiejętnego stosowania. Czyli, aby dobrać odpowiednie lekarstwo należy posiąść zarówno umiejętność przygotowania leku roślinnego jak też umiejętność rozpoznawania dolegliwości i ich przyczyn.

Samodzielne przygotowanie domowego leku ziołowego.

Zioła doskonale nadają się do kuracji domowych. Odpowiednio przygotowane są proste w użyciu, łagodne w działaniu, bardzo skuteczne, szczególnie przy zrównoważonej diecie i zdrowym trybie życia.

Surowiec zielarski będzie odpowiadał naszym potrzebom jeśli był zebrany we właściwym czasie, odpowiednio wysuszony, prawidłowo przechowywany.

 

We właściwym czasie to znaczy w okresie największego nagromadzenia w roślinie związków czynnych. Dlatego dla różnych ziół i ich części okres zbiorów jest różny. Najwartościowsze są rośliny świeżo zebrane w ogrodzie lub dziko rosnące w oddali od opryskiwanych pól i uczęszczanych dróg.

Zbierajmy zioła w suche poranki po opadnięciu rosy wybierając okazy zdrowe i jędrne.

Korę cortex zbieramy wczesną wiosną, gdy łatwiej ją oderwać. Korę zbieramy ze ściętych młodych gałęzi 2-4 letnich.

Korzenie radix i kłącza rhizoma zbieramy w okresie spoczynku rośliny, gdy już utraciła część naziemną.

Kwiat flos ma największą wartość leczniczą podczas zakwitania, czasem w pełni kwitnienia. Nie zbieramy przekwitłych. Składamy je luźno w wiklinowym koszyku.

Ziele herba zbieramy przeważnie, gdy roślina rozpoczyna kwitnienie wtedy ma najwięcej związków czynnych, a łodyga nie jest jeszcze zdrewniała.

Owoce fructus zbieramy gdy osiągną prawidłową budowę i pełną dojrzałość, ale są jeszcze jędrne i twarde. Na syropy i nalewki można zebrać owoce już przejrzałe, ale zawsze muszą być zdrowe.

Pączki gemmae zbieramy pod koniec zimy i wczesną wiosną zanim rozpocznie się proces ich pękania.

Zebrany surowiec zielarski najczęściej suszymy jak najszybciej, aby jak najwięcej wartości zachować, nigdy w pełnym słońcu, zwykle wystarczy nakryć papierem. Rozkładamy na płótnie w przewiewnym pomieszczeniu. Jeżeli wykorzystujemy także łodygi jak np. w mięcie, to możemy wiązać w pęczki i wieszać pod sufitem.

Wysuszone zioła przechowujemy w szczelnych szklanych słojach w ciemnej spiżarni. Wkładając je do słoika oznaczamy zawartość gdyż susze upodabniają się do siebie. Przechowujemy do roku czasu. Potem mamy nowe, świeże.

Jakie inne metody przechowywania ziół stosujemy oprócz suszenia?

Świeże zioła oraz wyciśnięte z nich soki można zamrażać. Dobrze się przechowują zamrożone kwiaty, liście i soki z nich. Po zamrożeniu zachowują aromat: natka pietruszki, koperek, szczypiorek, bazylia, ogórecznik…

Niektóre zioła można przechowywać solone, np. koper, mieszanka warzyw: marchew, pietruszka (korzeń i liść), seler (korzeń i liść), por (część biała i zielona), kapusta…

 Inne postaci domowych specyfików ziołowych

Innymi sposobami przechowywania ziół są nalewki alkoholowe, wina, płynne wyciągi ziół, olejki, syropy, soki. W domu łatwo je przyrządzać i przechowywać.

Napar

Wystarczy zalać zioła czystą zimną wodą i powoli ogrzewać (przykryte) nie dopuszczając do wrzenia. Odcedzić. Napar zużyć w ciągu 1 dnia.

Niektórzy zalecają zalanie wrzątkiem. Taki sposób jest znacznie mniej skuteczny, bowiem tracimy te wszystkie związki, które uzyskalibyśmy w niższych temperaturach.

Zaparzone zioła można przechowywać w termosie.

Zwyczajowe proporcje: 30 g suszonych ziół lub 85 g świeżych na 550 ml wody, lub 1-2 łyżki suszu na filiżankę wody.

Odwar

Jest dobrą metodą, gdy sporządzamy lek z twardych roślin, kory, korzeni. Łyżkę suszonych ziół zalewamy dużą filiżanką czystej zimnej wody, doprowadzamy do wrzenia (przykryte) i gotujemy na małym ogniu. Zależnie od rodzaju i potrzeb od 10 minut do pół godziny. Przecedzamy i wypijamy mocno ciepły.

Macerat

Macerat to wodny wyciąg ziół przygotowany na zimno. Jest to najlepszy sposób wykorzystywania ziół. Rozdrobniony surowiec zalewam czystą zimną wodą i przykryte odstawiam na 12 godzin. Potrzebną porcję przecedzam. Można podgrzać. Pozostałą część dopełniam wodą i pozostawiam do dalszego macerowania.

Pozostałą część przechowuję w chłodzie (można w lodówce).

Powidełka

Przyrządza się z owoców i nasion; zmielony surowiec mieszam z miodem. Można je długo przechowywać.

Soki z surowych roślin – świeże rośliny

Starannie wymyte i osuszone zmielić np. w maszynce do mielenia. (Uwaga na słownictwo! Nie w maszynce do mięsa, bo maszynka nie robi mięsa, lecz mieli to, co do niej włożymy, nie tylko mięso, także ser, mak, orzechy, ziemniaki…)
Sok najlepiej zużyć bezpośrednio po sporządzeniu

Miazga

Starannie wymyte i osuszone owoce rozdrobnić w naczyniu porcelanowym lub szklanym.

Zużyć bezpośrednio po sporządzeniu

Nalewka

Zewnętrznie naciera się bolące miejsca, czasem po uprzednim posmarowaniu tłuszczem.

Do użytku wewnętrznego stosujemy nalewki niskoprocentowe.

Ziołowe winko

Zioło pojedyncze, bądź mieszankę ziół zalać winem (białym lub czerwonym, zależnie od zastosowanych ziół) i odstawić na co najmniej 3 tygodnie. Zlać do butelek i szczelnie zamknąć. Stosować według potrzeby.

Maszyny i naczynia z tworzyw sztucznych

Do rozdrabniania owoców i wyciskania soków unikać tworzyw sztucznych np. malakserów, mikserów itp. Producenci informują, że ich tworzywa nie wchodzą w reakcje z żywnością. Skąd więc dziwny posmak soków i owoców z naczyń wykonanych z tworzyw sztucznych? I dlaczego smaczniejsze są te z naczyń szklanych i porcelanowych?

Niedopuszczalne jest stosowanie sokowirówek! Oprócz szkodliwości materiałów z których są wykonane odwirowywany w nich sok jest natleniany, a więc niszczony!

Przykład receptury wina ziołowego

Miąższ aloesu, miód pszczeli najlepiej lipowy, wino gronowe czerwone.

Moje mieszanki – najlepsze z najlepszych

Wkrótce podam skład ziołowych mieszanek najdoskonalszych i pod względem skuteczności i zakresu zastosowań.

Synergia

Można łączyć naturalne metody terapii wykorzystując ich działanie synergiczne. Nie wymaga specjalistycznego sprzętu, dużych nakładów, wyczekiwania na poczekalniach medyków, częstych konsultacji, wystarczy konsekwencja i systematyczność. A gwarancję skuteczności zapewniają wielowiekowa Wiedza i doświadczenie naszych przodków.

Nasze zdrowie w naszych rękach

Szlachetne zdrowie i fitoterapia cz. 2 [73]

Ale wyodrębnianie składników z roślin zapoczątkował szwajcarski lekarz Paracelsus (1493-1541).

Aż do lat 30 XX wielu lecznicze substancje chemiczne pozyskiwano z surowców naturalnych, głównie roślin. Wraz z alchemią bujnie rozwijała się botanika, dzięki czemu pogłębiała się wiedza zielarska. Z odkryciem Ameryki nasz świat leków powiększył się o preparaty z roślin tamtego kontynentu. Natomiast rozwój wielkiej chemii od początku idzie w kierunku tworzenia coraz nowszych leków syntetycznych.

Zioła każdy mógł znaleźć przy domu, na polu, na łące, w lesie, więc koncerny usiłują eliminować je z użytkowania, stosowania i pamięci. Leki roślinne, sprawdzone przez setki i tysiące lat, farmacja usiłuje dyskredytować jako „przestarzałe”, jednocześnie gloryfikując nowoczesne syntetyki łagodzące objawy lecz potęgujące choroby i przysparzające kolejnych chorób, które nazywamy skutkami ubocznymi. Jednakże skutki te nie są ubocznymi lecz zamierzonymi, bowiem tak się projektuje leki, żeby przysparzały chorób i chorych do leczenia. Jednocześnie dawne skuteczne i tanie leki są wycofywane i zastępowane nowymi, nie tylko nieskutecznymi, ale wręcz trującymi, wyniszczającymi i to nie tylko tych, którzy je używają, ale nas wszystkich  i całą planetę.

Kuracje ziołowe były przez ponad pół wieku niemodne i zaniechane. Dlaczego młodzi dali się omamić i poszli za nowoczesnością, zaprzepaszczając dorobek przodków?

Część dorobku ziołolecznictwa ocaliła od zapomnienia medycyna ludowa.

Wiedza ta była wstydliwie skrywana pod wpływem rozpowszechnianych poglądów jako nienaukowa, znachorska. Jednakże nie mamy czego wstydzić się, bowiem znachor, jak sama nazwa wskazuje, to znawca chorób i sposobów ich leczenia.

Na domiar złego ludzi XX wieku tak dalece fascynował rozwój nauki we wszystkich dziedzinach, że czuli się panami planety i jej zasobów.

Odwrócenie się od Natury i jej darów trwało z górą pół wieku. Dzisiaj już wiemy, że zastępowanie naturalnej fitoterapii syntetyczną chemioterapią wnosi skutki dla zdrowia niekorzystne i zazwyczaj niebezpieczne. Nowoczesne leki syntetyczne, antybiotyki, statyny itp. miały być wybawieniem od wszelkich chorób. Podobno ratowały życie w nagłych wypadkach, w rzeczywistości ich zażywanie niesie wiele skutków ubocznych i zazwyczaj tragicznych.

Niektórzy uważają, że medycyna zaczyna weryfikować swe stanowisko wobec fitoterapii, z której się wywodzi.

Już wyjaśniłem, że współczesna medycyna nie wywodzi się z fitoterapii, lecz jest znacznie, znacznie, znacznie młodsza, korzenie ma znacznie, znacznie, znacznie płytsze , zaledwie 200-letnie. W roku 1800 w przemyśle bawełnianym pracowały zaledwie 84 maszyny Jamesa Watta.

Wprawdzie wiele powszechnie znanych leków powstawało z roślin, np. Aspiryna z kory wierzby, Rapacholin z czarnej rzepy, jednakże współczesne leki to syntetyki, których nie wolno utożsamiać z roślinami i składnikami roślinnymi. Wyodrębnione poszczególne składniki powodują niepożądane skutki. To efekt zaburzania równowagi i synergii właściwej roślinom, jako całościom.

Jak wiele z tego, co nazywamy ubocznymi jest zamierzonymi?

Dziś chyba każdy ma bolesne, a często tragiczne doświadczenie w tym zakresie.

Coraz częściej placówki badawcze potwierdzają wartość tradycyjnego stosowania ziół i synergicznego działania wszystkich ich składników łącznie.

Potwierdzają też praktykę zbierania ziół (surowca zielarskiego) o określonych porach dnia, miesiąca, roku. Odkryto, bowiem iż od pory zbioru zależy stężenie olejków, alkaloidów, wielu składników warunkujących działanie. Prości ludzie od zawsze to wiedzieli z obserwacji i doświadczenia, teraz odkrywają to naukowcy.

Dziś w kręgu cywilizacji europejskiej i amerykańskiej rozpoczął się renesans ziołolecznictwa.

Przybywa leków ziołowych, rośnie zaufanie do nich, coraz więcej osób, także lekarzy, interesuje się dawnym ziołolecznictwem i współczesną fitoterapią. Ja jednak zachęcam byśmy zioła stosowali kulinarnie i nie potrzebowali ich stosować leczniczo.

Wielu w fitoterapii upatruje nie konkurentkę, lecz sojuszniczkę farmacji chemicznej.

To błąd w myśleniu – powinniśmy przywracać porządek, a nie łączyć gówna z miodem, czy jak kto woli Rokefelera z szałwią.

Współczesna fitoterapia rozwinęła tradycyjne ziołolecznictwo znane od najdawniejszych czasów i opiera się na zweryfikowanych już metodach badawczych.

Fitoterapia, czyli ziołolecznictwo to lecznicze wykorzystywanie roślin (nie tylko ziół). Ma szczególnie szerokie zastosowanie w profilaktyce, rekonwalescencji, geriatrii, gdyż leki roślinne są bezpieczne i nie powodują niepożądanych reakcji. Zachęcam do kulinarnego stosowania ziół i podkreślam wyższość kulinarnego wykorzystywania ziół nad ich leczniczym stosowaniem. Czyli przede wszystkim dla zdrowia, aby leczenie stało się zbędne.

Istnieje pogląd, że działanie lecznicze ziół jest łagodne, więc leczenie ziołami trwa długo.

 Znam wiele przykładów natychmiastowego działania ziół nawet w najcięższych przypadkach. W książce Zielona Apteka, Chwasty warte naszej miłości przytaczam dwa przypadki uwolnienia od paraliżu, jeden w jedną noc – pokrzywami, drugi w dwa dni – wiśniami.

Tu przypomnę jeszcze jeden. Młoda tancerka po zabiegu kosmetycznym całą twarz miała w ciężkim stanie zapalnym. Jej zrozpaczona matka zwróciła się do mnie dzień przed występem. Nie było czasu szukać ziół, ale w domu zazwyczaj jest coś, czego nie znamy z dobroczynnych mocy, bo wszystko stosujemy nawykowo. Poleciłem nałożyć na twarz papkę z surowych płatków owsianych i czystej wody. Ani matka ani córka nie wierzyły, że owies, który znały tylko z kulinarnego stosowania owsianych płatków można wykorzystywać także kosmetycznie. Nazajutrz zaskoczenie i zdziwienie, że papka z płatków owsianych dokonała więcej niż drogie paskudztwa syntetyczne, którymi katowały twarze. I to po jednorazowym zastosowaniu. Dla mnie było to naturalne, dla nich przeżycie na miarę cudu. Po wielu, wielu latach matka tancerki (na wernisażu męża plastyka) przypomniała mi o tym i dziękowała.

Wiele osób ma podobne problemy. Sprawdzajcie, doświadczajcie, przekonujcie się. Darmo i bez powikłań, nazywanych skutkami ubocznymi (choć zazwyczaj łatwo przekonać się, że były zamierzonymi).

Równie szybki efekt w różnych problemach skórnych daje kąpiel w krochmalu. Po jednej kąpieli szorstka skóra staje się gładką.

Mam doświadczenie zrastania się złamanych kości w ciągu tygodnia, ale to temat na kolejne spotkanie, bo wymaga pokazania zdjęć RTG.

Zwolennikami ziół są przede wszystkim zmęczeni przewlekłymi chorobami.

Raczej bezskutecznym leczeniem farmakologicznym, rujnującym cały organizm. Roślinami można wzmacniać układ odpornościowy i uzyskiwać poprawę zdrowia w niemal każdej chorobie i w każdym stadium jej zaawansowania.

Obecnie stosowanie leków ziołowych jest wygodniejsze, gdyż są gotowe preparaty.

Współczesna farmacja, pełna bandytyzmu, nie zasługuje na zaufanie. Co z tego, że jakiś przemysłowy specyfik zawiera zioła, jeśli zawiera też syntetyczne trucizny i produkowany jest przez tych samych zwyrodnialców, którzy produkują środki do trucia i zabijania?

Szlachetne zdrowie i fitoterapia cz. 1 [72]

Wybitny poeta odrodzenia napisał: „Szlachetne zdrowie
Nikt się nie dowie
Jako smakujesz
Aż się popsujesz…”
.
Tę prawdę wielu uświadamia sobie zbyt późno.

Pod wpływem ogłupiających reklam i narzucanej przez nie mody powszechne jest lekceważenie darów Natury i ich sprawdzonego przez tysiąclecia działania na nasz organizm. Działania wszechstronnie korzystnego. Nieuzasadnione pokładanie nadziei w coraz nowszych farmaceutykach domaga się przypomnienia jeszcze jednej prawdy: Dziś nową przypowieść Polak sobie kupi, że i przed szkodą i po szkodzie głupi.

Jednakże coraz więcej osób odkrywa, że sami możemy skutecznie dbać o zdrowie, a także z choroby powrócić do zdrowia. Czy tylko babcinymi ziółkami?

Wykorzystywanie roślin do wpływania na zdrowie i samopoczucie – Fitoterapia to jedna z kilku metod Naturalnego utrzymania i przywracania zdrowia. Prozdrowotnie i leczniczo oddziaływać na organizm możemy różnymi skarbami Natury. Np.: zapachami – aromaterapia, światłem – fototerapia, kolorami – chromoterapia, kamieniami szlachetnymi, półszlachetnymi, minerałami, skałami – litoterapia

Odgłosy Natury zazwyczaj kojarzymy ze śpiewem ptaków, szumem fal morskich, szumem drzew. To także skuteczne formy terapii. Ja często polecam także regenerujący spacer po uschniętych liściach ze wsłuchiwaniem się w ich szelest. Najczęściej jednak polecam kąpiele ziołowe. Przez dużą powierzchnię ciała znacznie więcej i łatwiej wchłoniemy zawartych w ziołach związków niż przez popijanie herbatek.

W swoich książkach podajesz doskonałe i po wielokroć sprawdzone sposoby, przepisy, receptury na ziołowe specyfiki przeciw różnym dolegliwościom, od gojenia ran po najgroźniejsze nowotwory.

Te sposoby, przepisy, receptury nie są moje, lecz są naszym dziedzictwem narodowym. Ja je wydobywam z mroków zapomnienia, udostępniam, upowszechniam. Mam satysfakcję, że moją pracę doceniał i promował światowej sławy kardiochirurg, późniejszy minister zdrowia. To nie tylko nobilituje, także mobilizuje, by robić to odważniej i na większą skalę.

Spośród ziołowej skarbnicy szczególnie pragniesz przybliżyć i upowszechnić wartości przypraw i specyfików z roślin.

Obok suszenia ziół, owoców, warzyw możemy sporządzać z nich zakwasy, wina, octy, nalewki, oleje, kiszonki, przeciery, soki, syropy, powidła, dżemy, marmolady, ziarna, kasze…

Przy każdej okazji promujesz przyprawy do każdej potrawy.

W książkach dodaję rozdział z przyprawami. Przyprawami mogą być pojedyncze zioła, ale także i mieszanki kilku  ziół. Robię też własne mieszanki ziołowe do wykorzystania w formie herbat, nalewek, wzmacniających, regenerujących, odkwaszających, ale też pomocnych przy przeróżnych niedomaganiach zdrowia. Najwygodniejszą formą wykorzystywania ziół są posypki ze sproszkowanych ziół. Dobrze dobranymi ziołami w odpowiednich mieszankach smakowych, ułatwiających trawienie, możemy wspierać organizm w każdej dolegliwości.

Człowiek na Ziemi zastał bogaty świat minerałów, roślin, zwierząt… Gdzie szukać korzeni fitoterapii?

Pierwotni mieszkańcy Ziemi czuli się częścią ogromnego Kosmosu i z respektem podchodzili do wszelkich form życia wokół siebie. Będąc cząstką Natury wypracowali sobie dar umiejętności korzystania z jej zasobów i tajemnic. Rośliny towarzyszą nam od zarania dziejów; stanowiły podstawę odżywiania naszych przodków.

Obcując z roślinami odkrywaliśmy coraz więcej ich zalet i wartości nie tylko kulinarnych. Z roślin wytwarzaliśmy ubiory, obuwie, barwniki, kosmetyki, roślinami konserwowaliśmy żywność, roślinami przyprawialiśmy potrawy do smaku, z roślin sporządzaliśmy leki… Niektórym roślinom przypisywaliśmy znaczenie magiczne, rośliny wykorzystywaliśmy na ofiary bogom i bóstwom, np. kadzidłowiec, mirra…

Ale najważniejszym osiągnięciem ludzkości jest wykorzystywanie roślin do ochrony zdrowia, długiego życia w zdrowiu, przywracania zdrowia, rekonwalescencji…

Poszukując roślin jadalnych odkrywaliśmy: gojące rany, uśmierzające ból, działające przeczyszczająco, hamujące biegunki, wzmacniające, uodparniające, przydające sił, urody, długowieczności…

Prozdrowotne moce roślin odkrywaliśmy rzez tysiące lat. Proszę przybliżyć historię tych odkryć.

W starożytnym Egipcie i Mezopotamii były potężne centra medyczne. Z ich doświadczeń korzystali Grecy, a za ich pośrednictwem Rzymianie.

Babilończycy i Asyryjczycy znali setki surowców leczniczych pochodzenia zwierzęcego i mineralnego oraz tysiące pochodzenia roślinnego.

Z czasów starożytnego Egiptu zachowały się papirusy medyczne, napisy i rysunki na ścianach świątyń dowodzące bardzo dobrej znajomości prozdrowotnych i leczniczych właściwości roślin. Wówczas tą dziedziną zajmowali się kapłani.

Odległe Chiny, Indie, nieznana nam jeszcze Ameryka miały własne systemy medyczne oparte na surowcach naturalnych. Chińczycy są twórcami ponad ośmiu tysięcy recept na leki pochodzenia roślinnego i zwierzęcego. Współczesne lecznictwo Chinom zawdzięcza odkrycie wielu roślin leczniczych i leków ziołowych nieznanych w dawnej Europie.

Źródłem europejskiej wiedzy medycznej były też osiągnięcia Greków. Powszechnie znane jest nazwisko wybitnego lekarza greckiego Hipokratesa (ok. 460-377 p.n.e.). Rzymianie przejęli tę wiedzę i wzbogacili ją o własne odkrycia.

Epokę starożytnej medycyny opartej na surowcach zielarskich zamyka działalność Ga­lena, lekarza cesarzy i gladiatorów.

Galen, a właściwie Claudius Galenus (129-199), to rzymski lekarz greckiego pochodzenia, jeden z najznakomitszych starożytnych lekarzy, kontynuator dzieła Hipokratesa, utalentowany badacz, pisarz, lekarz gladiatorów i cesarzy: Marka Aureliusza, Lucjusza Werusa, Kommodusa.

Galen wprowadził wiele nowych leków, w tym preparaty galenowe, sprostował wiele błędnych pojęć z neurologii, anatomii, fizjologii, wywarł olbrzymi wpływ na rozwój nauk medycznych w średniowieczu i odrodzeniu. W poglądach filozoficznych łączył koncepcje Platona, stoików i Arystotelesa.

Zachowało się około 150 prac Galena oraz wiele fragmentów.

Po upadku imperium rzymskiego wiedza zielarska przetrwała w klasztorach rozsianych po Europie. 

Mnisi przejęli umiejętności ziołolecznictwa od kapłanów upadłych cywilizacji. Wiele innowacji w wiedzy medycznej wprowadził okres średniowiecza. Przyczynili się do tego głównie Arabowie przekładając na swój język dzieła starożytnych autorów. W aptekarstwie zastosowali aparaty destylacyjne, wzbogacili lecznictwo europejskie o wiele środków farmacji chińskiej i indyjskiej, wprowadzili nowe formy leków. Na tej bazie rozwinęła się farmacja klasztorna. Przy klasztorach powstawały ziołowe ogrody.

Aż do XVI wieku medycyna opierała się głównie na fitoterapii. Renesansowy rozwój alchemii zaowocował powstaniem nowych idei w lecznictwie.

Niektórzy alchemię uważają za poprzedniczkę współczesnej chemii.

Niesłusznie, bowiem współczesna farmacja i wszystkie dziedziny oparte na chemii syntetycznej są znacznie, znacznie, znacznie młodsze. Korzenie współczesnej chemii są bardzo, bardzo, bardzo płytkie. Początkiem współczesnej chemii jest zastosowanie maszyny parowej w powstającym dzięki niej przemyśle tkackim. Do barwienia coraz większej ilości tkanin powstawały koncerny barwnikar­skie: Basf[i], Bajer[ii], Sandoz, IG Farben, Agfa… To z nich wywodzi się współczesna farmacja, a jej gwałtowny rozwój dokonywał się na potrzeby ludobójstwa w obozach zagłady II wojny światowej.


BASF SE – największe przedsiębiorstwo chemiczne na świecie z siedzibą w Niemczech. Nazwa BASF powstała jako skrót od Badische Anilin und Soda Fabrik (Badeńska Fabryka Aniliny i Sody).
Grupa BASF składa się z 6 dużych kompleksów chemicznych i 385 zakładów produkcyjnych na całym świecie, jak również szeregu spółek i przedstawicielstw. Przedsiębiorstwo posiada zakłady w Europie, w Ameryce Północnej i Południowej, w Afryce, w Azji. Siedziba przedsiębiorstwa znajduje się w Ludwigshafen am Rhein, gdzie działa największy na świecie zintegrowany kompleks chemiczny. Produkty przedsiębiorstwa są eksportowane do kilkuset krajów. Portfolio przedsiębiorstwa obejmuje produkty chemiczne, tworzywa sztuczne, chemię budowlaną, produkty dla rolnictwa, przemysłu kosmetycznego, spożywczego oraz ropę naftową i gaz ziemny.
Od roku 1925 przedsiębiorstwo było członkiem kartelu IG Farben, który uczestniczył w zbrodniach wojennych, m.in. przez wykorzystywanie pracy przymusowej więźniów. Po II wojnie światowej kierownictwo kartelu było sądzone w procesach norymberskich. W 1951 roku koncern został podzielony na cztery przedsiębiorstwa, m.in. BASF.
W latach 1991–1996 BASF przejęła część przedsiębiorstwa Agfa, zajmującą się produkcją nośników magnetycznych. W ten sposób powstała BASF Magnetics, sprzedana w 1996 roku; rok później zmieniła nazwę na EMTEC Magnetics.
Sprzedaż grupy w 2009 r. wynosiła 50,6 miliarda euro. Nowszych wyników nie znam.
BASF wszedł w skład konsorcjum Nord Stream budującego Gazociąg Północny.

Bayer AG – niemieckie przedsiębiorstwo chemiczne i farmaceutyczne założone w 1863 roku przez Friedricha Bayera i Johanna Friedricha Weskotta. Początkowo siedzibą przedsiębiorstwa było Barmen (obecne Wuppertal), a od 1912 jest Leverkusen, położone na północ od Kolonii.
W chwili utworzenia przedsiębiorstwo działało pod firmą „Friedr. Bayer et comp.” i produkowało barwniki. W 1881 zostało zarejestrowane jako „Farbenfabriken vormals Friedr Bayer & Co.” (Fabryki Barwników Dawniej Friedrich Bajer i wspólnicy). Przełomem w historii przedsiębiorstwa było zsyntetyzowanie kwasu acetylosalicylowego znanego później pod handlową nazwą aspiryny. Aspiryna została wprowadzona do produkcji w 1899. W 1912 Carl Duisberg został dyrektorem generalnym przedsiębiorstwa i rozpoczął proces jego ekspansji rynkowej, której uwieńczeniem było powstanie w 1925 koncernu chemicznego pod nazwą IG Farben – w czasie II wojny światowej właśnie w nim wytwarzano gaz cyklon B używany do uśmiercania w komorach gazowych. Duisberg został prezesem IG Farben, a Bayer AG stało się częścią kartelu, któremu kres położyło dopiero zajęcie Niemiec przez aliantów w 1945. W trakcie II wojny światowej Bayer jako część IG Farben uczestniczył w zbrodniach wojennych, m.in. przez wykorzystywanie pracy przymusowej więźniów osadzonych w obozie koncentracyjnym Mauthausen-Gusen (do którego w znacznej części trafiała polska elita eliminowana w ramach Intelligenzaktion).
W r. 1951 Bayer znowu zaczął funkcjonować jako samodzielny podmiot pod firmą Farbenfabriken Bayer Aktiengesellschaft. Obecnie znana nazwa Bayer AG została przyjęta w r. 1972. W latach 1981-1999 Bayer posiadał większość udziałów w Agfa-Gevaert Group (belgijsko-niemieckim producencie akcesoriów fotograficznych i kserograficznych).
W 1991 w Polsce powstało samodzielne przedstawicielstwo „Bayer AG oddział w Polsce”, przekształcone następnie w przedsiębiorstwo Bayer Sp. z o. o.
W 2000 roku Bayer Sp. z o. o. w Warszawie został centrum operacyjnym nowo powstałego regionu Europy Środkowej, integrując przedstawicielstwa Bayer w Polsce, Czechach, Słowacji, Węgrzech.
W czerwcu 2002 roku Bayer przejął Aventis Crop Science, prowadząc działalność w dziedzinie trucia nazywanego „ochroną roślin”.
W 2004 roku Bayer został pierwszym partnerem z sektora prywatnego Programu Środowiskowego Organizacji Narodów Zjednoczonych (UNEP) w dziedzinie ochrony środowiska i edukacji młodzieży.
W 2006 roku Bayer przejął spółkę Schering AG z siedzibą w Berlinie, która oficjalnie została przemianowana na Bayer Schering Pharma AG.
W 2012 roku Bayer Sp. z. o.o. otworzył globalne centrum usług finansowo-księgowych w Gdańsku, które do końca 2015 miało obsługiwać spółki w ponad 20 krajach Europy, w tym w Niemczech i Rosji.
W 2015 roku oddział Bayer Material Science został przekształcony w niezależną firmę Covestro.
W maju 2016 roku Bayer AG złożył ofertę przejęcia biotechnologicznego giganta Monsanto w wysokości 62 mld USD, odrzuconą jako zbyt niską. We wrześniu 2016 roku zarząd Monsanto zaakceptował trzecią ofertę przejęcia za kwotę 66 mld USD, z karą 2 mld USD w przypadku odrzucenia transakcji przez regulatorów.
Znak Bayera – koło z krzyżem w środku jest rozpoznawalny na całym świecie. Wiele leków, barwników, tworzyw sztucznych, włókien, środków nazywanych „rolniczymi” opracowano po raz pierwszy w Bayerze. Oprócz aspiryny były to m.in. heroina (Bayer jako pierwsze przedsiębiorstwo było jej masowym producentem) używana jako środek przeciwbólowy i lek na kaszel, która została wprowadzona do obrotu w 1898. W 1935 jako pierwsze przedsiębiorstwo zaczęło sprzedawać sulfonamidy (a dokładnie Protonsil), w 1937 jego pracownicy opracowali poliuretan, który obecnie jest składnikiem wielu pianek syntetycznych, farb i klejów. Najbardziej niechlubnym wynalazkiem Bayera jest gaz musztardowy.
Od 2002, po przejęciu Aventis CropScience, Bayer prowadzi też badania w zakresie środków nazywanych „środkami ochrony roślin” oraz biotechnologicznej modyfikacji żywności (materiał siewny). Bayer specjalizuje się w produkcji trucizn nazywanych „lekami” stosowanych w ginekologii, andrologii, onkologii, medycynie nuklearnej, diagnostyce.
Bayer działa w obszarze nauk o życiu. Podzielone jest na trzy oddziały: Pharmaceuticals Division, Consumer Health Division, Crop Science Division oraz dodatkową jednostkę Animal Health. W przeszłości funkcjonował też oddział Material Science Division, który w roku 2015 przekształcił się w niezależną firmę Covestro.
Przedsiębiorstwo w 2010 roku zatrudniało 111 400 pracowników, osiągając roczny przychód w wysokości 35 miliardów euro. Nowszych wyników nie znam.

Pietruszkowy regenerator [71]

Nie możesz spać, masz kruche paznokcie, tracisz włosy, chudniesz, wypada macica? Zadbaj o nadnercza! Pomocny może być pietruszkowy regenerator.

Przeogromne znaczenie dla całego organizmu mają nadnercza. Znajdują się nad nerkami, są niewielkie, ważą 10-18 gramów, są narządami wydzielania wewnętrznego.

Choć nadnercza są narządami parzystymi różnią się kształtem. O odmiennych funkcjach obu nerek wypowiadałem się wielokrotnie, więc dorzucam ciekawostkę o odmiennym kształcie obu nadnerczy. Lewe nadnercze ma kształt półksiężyca; prawe ma kształt trójkąta. Lewe sąsiaduje z zaułkiem otrzewnej (nazywanym torbą sieciową), żołądkiem, tętnicą śledzionową, trzustką. Prawe przylega do żyły głównej dolnej, wątroby, otrzewnej.

Nadnercza ważne są nie tylko dla prawidłowego funkcjonowania nerek i produkcji hormonów (szczególnie hormonów stresu i hormonów płciowych: estrogenu i testosteronu). Wytwarzane w nadnerczach hormony decydują o gospodarce wodnej organizmu i wpływają na emocje. Ich niedobór może skutkować poważnymi zaburzeniami, a nawet śmiercią. Nadnercza i wytwarzane przez nie hormony są bardzo ważne dla prawidłowego funkcjonowania całego organizmu.

Nadnercza uwalniają hormony (steroidy, adrenalinę) poprawiające tempo przemian materii, wzmacniające odporność, regulujące ciśnienie krwi, pomagające panować nad stresem…

Zaburzenia uwalniania z nadnerczy hormonów prowadzą do wielu komplikacji zdrowotnych. Zmęczenie nadnerczy prowadzi nie tylko do ich niewydolności, także do obniżenia poziomu wielu hormonów wpływających na każdy narząd i każdą funkcję naszego organizmu.

Niektóre objawy niedomagania nadnerczy:
zmęczenie emocjonalne, niedomagania tarczycy, słaby sen, słabe mięśnie, przewlekłe bóle mięśni, bóle ciała, rozmyty obraz, palpitacje serca, niepokój, depresja, drażliwość, utrata pamięci, wypadanie włosów, kruche paznokcie, sucha skóra, hipoglikemia, niskie ciśnienie krwi, mięśniaki macicy, wypadanie macicy, niewyjaśniona utrata masy ciała…

Skład Regeneratora:
2/3 szklanki natki pietruszki (świeżej lub ususzonej)
1/3 szklanki orzechów włoskich
1/3 szklanki orzechów brazylijskich
1/3 szklanki rodzynek
2 łyżki prawdziwego miodu wiosennego
2 łyżki prawdziwego miodu leśnego
2 łyżki korzenia imbiru
5 łyżek oleju kokosowego

Wykonanie Regeneratora:
Natkę pietruszki, orzechy, rodzynki, imbir zmiksuj; dodaj miód i olej; wymieszaj.

Stosowanie Regeneratora:
Co drugi dzień spożywaj 2 łyżki wczesnym rankiem na pusty żołądek.

Zmiany w ciele poczujesz niemal natychmiast. Poprawi się jakość snu, włosy będą wyglądać zdrowo, paznokcie staną się silne.

Czekam na Wasze doświadczenia
Czytelników, którzy korzystają z moich publikacji zapraszam, by pisali w komentarzach jakiej poprawy doświadczają.

Aby utrzymać nadnercza w zdrowiu:
Pij często czystą ciepłą wodę;
Unikaj kofeiny, alkoholu;
Porzuć przemysłowe słodycze; jeśli potrzebujesz słodkiego smaku stosuj rodzynki, daktyle, lukrecję, miód, suszone owoce…;
Zastąp przemysłowe tłuszcze, uwodornione oleje świeżo wytłaczanymi w domowej prasie;
Zrezygnuj z kuchenki mikrofalowej.

Torbiele w nerce dziecka i samonapędzająca się przepowiednia [61]

Szanowni sympatycy, czytelnicy, obserwatorzy…

Witryna ambasadorzdrowia.pl funkcjonuje już drugi rok. Zarówno tu, jak i w książkach zamieszczam rzetelną wiedzę na różne tematy, zazwyczaj prozdrowotne. Pod każdym moim artykułem jest miejsce na wasze komentarze.

Zwracacie się do mnie z problemami czasem swoimi, częściej cudzymi, zazwyczaj e-mailem, czasem telefonicznie. Żądacie pomocy, ale nie macie odwagi wyrazić oczekiwań. Domagacie się porad, ale ich nie stosujecie. Żądacie leczenia, choć wiecie, że nie jestem lekarzem i nie leczę… Nie ma Was w komentarzach pod moimi artykułami. Są tam wpisy robotów i cwaniaków usiłujących przekierować Was na strony reklam i plugastwa.

Większość z Was z internetem obeznana jest lepiej ode mnie. Wiecie, że strony są tym wyżej pozycjonowane im więcej mają komentarzy… Nie dzielicie się refleksją, opinią, nie piszecie co chcielibyście tu znaleźć… Zaczynam więc zamieszczać tu Wasze bolączki z mojej skrzynki e-mailowej z nadzieją sprowokowania Was do komentarzy. Oto jeden z listów do mnie oraz moja odpowiedź – nie tylko do nadawcy. Także do wszystkich zmagających się z własnymi i cudzymi problemami, także zupełnie odmiennymi niż tu poruszane.

Witam Pana, borykam się z torbielami w nerce u 6 letniego syna, które zdiagnozowano 4 lata temu. Generalnie wygląda to tak, że albo z tym się żyje albo finalnie nerka się uszkadza i jest do usunięcia w najgorszych przypadkach przekształca się w nowotwór.
Niestety w przypadku syna raczej idzie to w tą gorszą stronę. Generalnie można zrobić zabieg laparoskopowy, ale jest to tylko rozwiązanie doraźnie i na jakiś czas.
Szukam pomocy gdzie się da, ale jak na razie medycyna akademicka jest bezsilna. A jeżeli chodzi o podejście holistyczne też jest z tym problem, bo już kilku homeopatów, zielarzy oraz lekarzy medycyny zintegrowanej nie podjęło się próby leczenia.
Śledzę pana już od jakiegoś czasu, więc postanowiłem napisać, bo wiem, że są ludzie, którym udało się pozbyć torbieli, jednak metody i zioła, które stosowali niosą ze sobą spore ryzyko zwłaszcza przy małych dzieciach, więc sam takiego leczenia bałbym się podjąć, natomiast liczę, że ktoś z tak dużym doświadczeniem jak pan byłby w stanie pomóc póki nerka jest jeszcze sprawna.
Pozdrawiam
Jan B.

Witam serdecznie wszystkich odwiedzających witrynę: ambasadorzdrowia.pl

Tak wiele wątków nadawca porusza, że nie sposób dociec czy chce ratować nerkę syna czy raczej poużalać się nad błazenadą terapeutów, na których trafia w swych chaotycznych poczynaniach. Wiele wskazuje na to drugie gdyż nie załączył wyników badań i nie napisał:
– czy dziecko szczepione;
– czy torbiele powstały bezpośrednio po zaszczepieniu;
– w której nerce;
– czym dziecko karmi;
– czy w odżywianiu dominują węglowodany i nasycona glifosatem pszenica;
– na czym polega jego czteroletnie „borykanie się z torbielami w nerce syna”;
– regionu zamieszkania;
– czym się zajmuje;
– czego oczekuje…
Napisał, że „śledzi mnie już od jakiegoś czasu”, ale nie zaznaczył, o którą nerkę chodzi. Czyli nieuważnie śledzi, skoro nie wie o odmiennych rolach każdej z nerek, co ja podkreślam przy różnych okazjach.

Torbiel nerki to jeden z objawów długotrwałego nieradzenia sobie organizmu z nadmiarem toksyn (i tych powstających w organizmie i tych pochodzących z otoczenia), oraz pasożytów i ich metabolitów.

Jeśli dziecko ma wyzdrowieć – co jest możliwe – to rodzice powinni sięgnąć do korzeni choroby. Drogowskazem może być nieoceniona Louise L. Hay. Jej książka: „Możesz uzdrowić swoje życie” jest łatwo dostępna. Polecam ją każdemu, niezależnie z jakimi problemami się zmaga. A tym, którzy pochopnie nie zgadzaliby się z Jej interpretacją psychicznej przyczyny fizycznego problemu przypominam, że tam nie tyle o chorobę chodzi co o jej korzenie.

Ciekawe jak ojciec chorującego dziecka wyobraża sobie moją rolę w pracy z jego dzieckiem, skoro nie wspomina o matce dziecka.

Rozumiem rozczarowania sfrustrowanego ojca, jednakże użyte przez niego sformułowania domagają się sprostowań.

Zapewne większość z czytających zamieszczony tu list skupi się na beznadziei ojca w zmaganiach z… – no właśnie z czym?, systemem?, niekompetencją?, głupotą? Strach pomyśleć jak byście zareagowali gdym do tych pytań dodał jeszcze pytanie: czyją? Postanowiłem więc skierować uwagę czytelników na destrukcję słów, które powodują, że zdania wyglądające na wołanie o pomoc w istocie są samonapędzającą się przepowiednią. Szkoda, że destrukcyjną, kierowaną na beznadzieję, choć mogłaby i powinna być kierowana na wyzdrowienie.

Gdyby te wypowiedzi pozostawić bez echa los dziecka byłby przesądzony. Jeśli uda się potrząsnąć rodzicami szanse na wyzdrowienie dziecka wzrosną. Zapewne moja praca przyda się innym rodzicom i dziadkom. Może z tego, co tu zamieszczę powstaną rozdziały kolejnej książki.

Generalnie wygląda to tak, że albo z tym się żyje albo finalnie nerka się uszkadza i jest do usunięcia…

To kłamstwo, rozpowszechniane by ogłupiać, usypiać czujność, tworzyć klimat strachu i beznadziei. Nie tylko nerkę, ale każdy narząd można długotrwale przeciążać, nadmiernie eksploatować, wyniszczać, aż do całkowitego zniszczenia! Można też zaprzestać destrukcji, chronić, a nawet wspomagać. Przeciążone nadmiarem toksyn nerki dziecka nie radzą sobie w zmaganiach z ich usuwaniem zarówno tych ze szczepionek, jak też tych z pożywienia i otoczenia! Jeśli rodzice zaprzestaną zatruwać dziecko i zaczną odtruwanie, nerka, tak jak każdy narząd, sama zacznie się regenerować!

– …w najgorszych przypadkach przekształca się w nowotwór.

Nieprawdą jest by nerka czy torbiel w nerce przekształcały się w nowotwór! Nowotwory powodowane są przez: trucizny w szczepionkach, trująca pasza, bezprawnie nazywana „żywnością”, trujące farmaceutyki, bezprawnie nazywane „lekami”… Kiedy dojdą do tego trucizny z otoczenia, trucizny z proszków i płynów do prania, płukania i mycia, trucizny z kosmetyków, trucizny z zabawek, trucizny z bielizny, trucizny z mebli, trucizny z otoczenia żaden organizm ich nie wytrzyma. U mało odpornych objawy, najpierw przeciążenia i niewydolności, a później ciężkich chorób pojawiają się w kilka tygodni, u bardziej odpornych w kilka miesięcy lub kilka lat. Zależy to i od ilości i stężenia toksyn i od indywidualnej odporności organizmu. Toksyn przybywa, odporność słabnie, jednakże nie jesteśmy bezsilni. Toksyny można eliminować, a przynajmniej ograniczać, odporność można wzmacniać.

W różnych miejscach, przy różnych okazjach, także w ostatnio wydanym nowym wydaniu książki Brzuch ma rozum, pisałem i mówiłem o nowotworach w kontekście krzemu i krzemionki. Ponadto jest tak wiele mądrych publikacji wyjaśniających, że nowotwory są formą obrony organizmu, że nie będę tu tego wyjaśniał. Jeśli rodzice chcą by dziecko wyzdrowiało niech zainteresują się etiologią choroby. Bardzo często same tylko kąpiele ziołowe przynoszą wyzdrowienie; farmaceutyki nigdy.

 – Niestety w przypadku syna raczej idzie to w tą gorszą stronę.

Idzie w „gorszą” stronę, ponieważ nerki nadal przeciążane nie radzą sobie z nadmiarem toksyn, które nadal je wyniszczają, więc mamy samonapędzającą się przepowiednię. Jeśli rodzice zaprzestaną zatruwać dziecko i zaczną odtruwanie, nerka, i cały organizm samoczynnie zaczną się regenerować! Tak cudownie jesteśmy skonstruowani. I nie jest to kwestia wiary, lecz determinacji.

 – Generalnie można zrobić zabieg laparoskopowy, ale jest to tylko rozwiązanie doraźnie i na jakiś czas.

Chirurgiczne wycinanie nazywa zabiegiem! Chirurgiczne wycinanie nazywa rozwiązaniem!  

 – Szukam pomocy gdzie się da…

Proponuję słowa: „gdzie się da” zastąpić słowami: „kto potrafi”. Zapewne aby naprawić samochód nie szukałby wśród tych, co samochodu z bliska nie widzieli, ani tych, co tylko psują. Cztery lata „zmagań” to wystarczająco dużo by przestawić się z oczekiwań na działanie. Zamiast szukać „gdzie się da” proszę zaprzestać zatruwania, zacząć odtruwanie, poznawać podstawy samouzdrawiania!

– …jak na razie medycyna akademicka jest bezsilna…

O! „jak na razie”! Naiwne oczekiwanie, że może kiedyś! Może nawet wkrótce? Tak bardzo zatruty organizm, że niezdolny myśleć! Przecież nietrudno zauważyć, że medycyna ma inne cele i skutecznie je realizuje. Im dalej od medycyny (nie tylko „akademickiej” lecz każdej) tym więcej zdrowia!

– …jeżeli chodzi o podejście holistyczne też jest z tym problem, bo już kilku homeopatów, zielarzy oraz lekarzy medycyny zintegrowanej nie podjęło się próby leczenia.

OOO! Podejście holistyczne, homeopatia, zielarstwo, lekarze, medycyna zintegrowana w jednym zdaniu! Jak reagować na mylenie znaczenia słów? Proszę tych słów nie używać dopóki nie sprawdzicie w słownikach ich znaczeń!
Co wspólnego ma homeopata i zielarz z holistyką?
A medycyna zintegrowana to jaka? Zintegrowana z czym?
Coraz więcej cwaniaczków miesza gówno z miodem! Naiwni wierzą i ponoszą konsekwencje. W czym te zintegrowane twory miałyby być lepsze od czystego miodu? Dlaczego tak łatwo rozpowszechniane są złudzenia, kłamstwa, fałszerstwa, a tak trudno przedrzeć się rzetelnej wiedzy i prawdzie? Bo tak wielu naiwnych za mieszaninę gówna z miodem dużo płaci, a czystego miodu nie docenia!

 – ..Śledzę pana już od jakiegoś czasu, więc postanowiłem napisać…

Skoro mnie śledzi to z internetem jest obeznany i wie, że strony są tym wyżej pozycjonowane im więcej mają komentarzy… Nie dzieli się refleksjami, opiniami, nie podaje co chciałby tu znaleźć… Napisał na prywatną skrzynkę e-mailową i wyłącznie o swoim problemie. Nie pisał komentarzy pod żadnym z moich artykułów. Dlaczego? Żeby inni nie skorzystali? Chce tylko brać, nie dając nic od siebie? Nawet pijawki za wypitą krew płacą prozdrowotną hirudyną.

Jak traktować tak postępujących? I jak funkcjonować wśród tak postępujących? Przed laty szukałem masażysty, który czasem przyjeżdżał do mojego miasta i przyjmował w prywatnym domu. Miał stałych pacjentów, więc nie było reklam ani ogłoszeń. Wiedziałem przy jakiej ulicy przyjmował, ale nie wiedziałem w którym domu. Widziałem matki z dziećmi w wózkach wracające od tego masażysty. Kiedy je pytałem mówiły, że on już nie żyje. Nie chciały żeby innym też pomógł! W miesięczniku Posłaniec Serca Jezusowego opublikowałem artykuł na temat takich postaw. Sięgnijcie do tego artykułu. Rok 1995, numer kwietniowy, strona 20, tytuł: „Bezsens nienawiści”.

Temu, kto przyśle mi foto artykułu i okładki oferuję do wyboru: moją książkę, moją mąkę z orkiszu, moją kaszę z orkiszu, moją mieszankę ziół na dowolny problem.

– …są ludzie, którym udało się pozbyć torbieli, jednak metody i zioła, które stosowali niosą ze sobą spore ryzyko zwłaszcza przy małych dzieciach…

Jak reagować na zestawienie w jednym zdaniu faktów z bzdurami? Ja wielokrotnie rozpuszczałem i zabliźniałem torbiele w różnych narządach, także w nerkach, także u małych dzieci. Nie używałem do tego żadnych ziół, nie stosowałem żadnych metod. Czasami masowałem stopki, czasami także plecki, czasami całe ciało. A ponieważ toksyn przybywa w zastraszającym tempie promuję wspomaganie ziołowymi kąpielami oczyszczającymi. Nie zwalnia to od wyboru do odżywiania, ubioru, higieny, zabawy produktów jak najmniej trujących.

Jakie ryzyko niesie „metoda” zastępowania:
– toksycznych klocków plastikowych – drewnianymi,
– toksycznej bielizny syntetycznej – lnianą,
– kaszki z genetycznie modyfikowanej pszenicznej hybrydy wielokrotnie nasycanej trującym glifosatem i innymi syntetycznymi truciznami, które dla usypiania naszej czujności nazywane są herbicydami, fungicydami, desykantami… (od chwastów, pasożytów, grzybów, wylegania, skracania źdźbła, dosuszania ) z chemicznymi polepszaczami smaku i trwałości – kaszą z orkiszu dawnej odmiany, uprawianego w zgodzie z Naturą, bez chemii.

 – …sam takiego leczenia bał bym się podjąć…

Jak pomóc komuś, kto boi się zastąpić klocków plastikowych drewnianymi, bielizny syntetycznej lnianą, trującej kaszki z przemysłowej pszenicznej hybrydy zdrową kaszą z orkiszu dawnej odmiany, uprawianego z miłością i w zgodzie z Naturą? Przypomnę więc sentencję z mojej ulotki „Boża Apteka”: Kto nie dba o odżywianie temu medycyna nie pomoże, a kto dba o odżywianie temu medycyna niepotrzebna!

Nie bał się trujących, wyniszczających, śmiertelnych szczepionek, nie boi się „leków”, zazwyczaj syntetycznych i trujących, nie bał się homeopatów i lekarzy… Jak pomóc komuś, kto tkwi w niewoli przez siebie tworzonych zlepków bzdur, fanaberii, głupoty?

 – …liczę, że ktoś z tak dużym doświadczeniem jak pan byłby w stanie pomóc, póki nerka jest jeszcze sprawna.

Jak wyjaśnić uwikłanemu w takie poplątanie, że nikt na świecie, nawet sam Bóg, nie napadnie na jego dom by powymieniać plastikowe zabawki na drewniane, syntetyczną bieliznę na naturalną, trującą przemysłową paszę na zdrowotną naturalną kaszę, rodziców bojących się dobra i siejących destrukcję na roztropnych i rozsądnych? Jak wyjaśnić, że nikt, nawet sam Bóg, nie będzie kąpał, głaskał, karmił, błogosławił jego dziecka? Jak wyjaśnić, że słowami „generalnie”, „finalnie” wprowadza negatywny program?

Chcecie by to dziecko wyzdrowiało?

To wykradnijcie je na miesiąc. W tym czasie:
– co drugi dzień wykąpiemy je w maceracie ziół przeze mnie zbieranych i przeze mnie przygotowywanym;
– codziennie będziemy je karmić moją kaszą przyrządzaną na różne sposoby, przy czym ja także będę jadł to samo, co również i wszystkim proponuję;
– bawić się będzie zabawkami drewnianymi;
– bieliznę będzie nosić z lnu, konopi, wełny;
– spać będzie pod pościelą lnianą, konopną, wełnianą;
– nauczę je masażu, akupresury, przyrządzania posiłków leczniczych, myślenia i mówienia programujących zdrowie i dobro, by mogło edukować rodziców i rówieśników, by także zdrowieli bez leków i bez lekarzy.

Po miesiącu oddacie dziecko bez torbieli w nerce.

Czy długo pozostanie zdrowe? Jeśli wróci do skażonego środowiska, trujących plastikowych zabawek, syntetycznej bielizny, przemysłowej paszy, rodziców, którzy nie będą ani kąpać ani masować, ani uczyć się od dziecka, to dwa lata. Jeśli zostanie zaszczepione kolejnym zestawem trucizn to tylko do tego dnia.

Czy warto angażować się w projekt, którego rezultat może być tak krótkotrwały? Czy dla dziecka warto niech zadecydują rodzice. Wy zadecydujcie za siebie dla siebie. Możecie doświadczyć cudu uzdrowienia w jeden miesiąc, a może nawet krócej. I do tego bez leków.

A co jak się nie uda w miesiąc? Kto poznał przypadek mojego przyjaciela przygotowywanego do wycięcia części żołądka i dwunastnicy takiego pytania nie zada.  Owrzodzenia wygojone w trzy dni potrawą mocno ziołową i skrzynką kasztanów. Wątpiącym proponuję zawarcie umowy notarialnej.

Ponieważ działałbym pod presją dodam margines błędu – miesiąc i 50 % poprawy. Czyli jeśli w 60 dni poprawa będzie mniejsza niż 50 % to każdemu z Was wypłacę po 100 złotych za każdy następny dzień. Jednakże jeśli poprawa będzie przed 60 dniem to każdy z Was wypłaci mi podwójnie za każdy „zaoszczędzony” dzień, a jeśli poprawa będzie przed 30 dniem to poczwórnie za każdy „zaoszczędzony” dzień. Policzcie ile mógłbym zarobić.

Liczcie dalej bo ja będę starał się osiągnąć zupełne zniknięcie torbieli w nerce i wygojenia śladów po niej, więc umowa powinna zapewniać dodatkowe 2 zł za każdy dodatkowy 1 % ponad deklarowane 50 %.

A co jeśli 100 procentowe wygojenie torbieli w nerce osiągnę w 21 dni? A jeśli w 14 dni?  Liczycie dni przedterminowe razy te nędzne złotówki za każdy dzień ponad program? To wyjaśniam, że Waszych pieniędzy nie przyjmę, bo są obciążone Waszymi emocjami, mogłyby tylko szkodzić! Oddaję je Wam abyście przeznaczyli je na Wasze wakacje. Już zacznijcie snuć marzenia, ale pamiętajcie, że to odpowiedzialne, bo… marzenia się spełniają! „Dreams come true” powiedziało dziecko na widok domu swoich marzeń. Dostałem zlecenie taki napis wyciąć w płytce podłogowej, po której odtąd stąpają i domownicy i goście przekraczając próg tamtego domu. Wy też możecie mieć taki napis. Nie musi być na płytce podłogowej, może być na ścianie, a jeśli chcecie by nikt go nie zobaczył to niech będzie w… głowie. Sprawdźcie jak działa i napiszcie o swoim doświadczeniu.

Po tej dygresji wróćmy do Waszych bogatych wakacji. Czy zgadzacie się na nie? Napiszcie, bo wydaje mi się, że wielu je odrzuca. Dlaczego? Właśnie o tym napisałem w Posłańcu Serca Jezusowego. Żebym ja nie miał bogatszych. Wyłup mi jedno oko, aby sąsiad stracił oba oczy żądał od anioła gospodarz, któremu anioł oferował wszystko, czego zapragnie, pod warunkiem, że sąsiad dostanie to samo w dwójnasób.

A może jednak znajdzie się ktoś, kto zapragnie doświadczyć cudu uzdrowienia dziecka bez leków? Czy to możliwe? Błędne pytanie! W pytaniu nie powinno być „czy” lecz „jak”. Więc jak to możliwe? Kto bardziej uważnie mnie „obserwuje” już wie, że są choroby z niedoboru (np. anemia, szkorbut), jednakże dziś dominują choroby z nadmiaru (pasożytów, toksyn, śluzu, flegmy, wapnia…). Niedobory można uzupełnić.  Tu jednak mamy głównie nadmiary, więc zdrowienie zacznie się wraz z ich eliminowaniem.  Oczywiście trochę to upraszczam, bowiem oprócz nadmiaru toksyn mamy tu także niedobory, chociażby krzemu, ale to uzupełnią wspomniane kąpiele.

Naprawdę łatwiej uporać się z torbielami w nerce dziecka niż z destrukcyjnym myśleniem rodzica.

Jeśli komuś z Twoich bliskich, przyjaciół, znajomych spodobałaby się prezentowana tu Wiedza wyślij mu SMS lub e-mail z zaproszeniem do tej witryny: www.ambasadorzdrowia.pl

Prastara odmiana orkiszu nie jest pszenicą [55]

Fragment książki: „Brzuch ma rozum. Odchudzanie zagraża zdrowiu”.

Z Pisma Świętego, uznawanego za najstarszą księgę świata wynika, że prastara odmiana orkiszu nie mogła być pszenicą, bowiem w niżej przytoczonych wersetach słowa pszenica i orkisz występują w takim zestawieniu, iż niemożliwym by była ich jednoznaczność.

Księga Wyjścia (Druga Księga Mojżeszowa) 9, 32: Ale pszenica i orkisz nie pokładły się, bo są późniejsze.

Księga Izajasza 28. 25: Czy nie sieje pszenicy, zboża[1], jęczmienia i prosa, wreszcie orkiszu po brzegach?

Księga Ezechiela 4, 9: Weź sobie pszenicy i jęczmienia, bobu i soczewicy, prosa i orkiszu: włóż je do tego samego naczynia i przygotuj sobie z tego chleb.

Kłosy, kłoski, ziarniaki

Orkisz występuje w formie ozimej i jarej, ale w uprawie dominuje ozimy.

Orkisz jest złoty, kłosy ma płaskie, ziarniaki ułożone w dwóch rzędach naprzeciw siebie. Współczesne pszenice są szare, kłosy mają pękate, ziarniaki ułożone wokół w czterech i sześciu rzędach.

Kłosy orkiszu są twarde (ościste lub bezostne), luźne z dużymi prześwitami miedzy kłoskami. W jednym kłosku może być jeden ziarniak, dość często są dwa ziarniaki, a zdarzają się też kłoski z trzema ziarniakami. Kłoski orkiszu są dwukwiatowe, a otaczające je twarde plewy i plewki przylegają do ziarniaków tak ściśle, że nie omłacają się. W zbiorniku kombajnu zamiast spodziewanego ziarna mamy połamane fragmenty kłosów, więc niezbędny jest dodatkowy zabieg obłuszczenia.

Źdźbła orkiszu są długie, więc zasiew zbyt rzadki lub zbyt gęsty, a także wysokie dawki azotu sprzyjają wyleganiu. Ta niedomoga wynika z błędów uprawy; aby ich nie popełniać trzeba wiedzieć, że orkisz ma mniejsze zapotrzebowanie na azot i lepiej wykorzystuje składniki pokarmowe.

Orkisz chroni Natura, nie potrzebuje chemii syntetycznej

Orkisz – podobnie jak wszystkie dawne zboża – jest wysoki, a wysokie zboża wytłumiają chwasty, więc nie potrzebują herbicydów. Współczesne pszenice są niskie, przegrywają z chwastami konkurencję o światło, więc chwasty w niskich zbożach zwalczane są opryskami z trującej chemii.

Walory zdrowotne dawnego orkiszu

Ziarno orkiszu zawiera dużo białka, więcej niż pszenica zwyczajna (13-17 %), a białko orkiszowe ma wyższą strawność i jakość biologiczną. Ponadto zawiera dużo węglowodanów, nienasyconych kwasów tłuszczowych, witamin A, E, D oraz B1, B2, PP i składników mineralnych: fosforu, żelaza, potasu, wapnia, cynku, a także miedź, mangan, kobalt. Wysoki poziom kwasu krzemowego wzmacnia aktywność mózgu i koncentrację oraz korzystnie wpływa na skórę, włosy, paznokcie.

W dobie wszędobylskich skażeń orkisz szczególnie ważny jest także jako źródło krzemu – pierwiastka młodości, elastyczności, długowieczności – dziś niezbędnego także dla odtruwania organizmu.[2]

Chleb z orkiszu ma znakomity smak, silny zapach chlebowy, długo utrzymuje świeżość.

Słoma

Pszenice od lat modyfikowano i nadal są modyfikowane w przeróżnych celach, nie tylko dla zwiększenia plonów. Także dla większej zawartości glutenu. Także po to, by były niskie, czyli dawały jak najmniej słomy. Nowoczesne gospodarstwa nie chcą słomy, ponieważ nie umieją jej wykorzystywać.

Niegdyś słomę wykorzystywano w wielu dziedzinach życia, np. – pokrycia dachów (strzechy), – ocieplanie ścian, – ogacanie drzew (chochoły), – wypełnienia sienników, – maty ocieplające inspekty, – karmienie zwierząt (w formie sieczki), – podściółkę w hodowli zwierząt, – ozdoby, zabawki, ule, obuwie, – nadmiar oraz zużytą na kompost.

Obecnie nie wykorzystuje się słomy, a pozostała po wymłóceniu traktowana jest jak zbędny balast.

Dawna słoma była złocista, pachniała Naturą, długo zachowywała świeżość. Współczesna słoma jest szarobrunatna, śmierdzi trująca chemią, szybko się psuje.

Dojrzewanie w Słońcu

Dawne zboża po skoszeniu dosychały w Słońcu. Pod wpływem promieni słonecznych w roślinach zachodzą procesy dojrzewania i nasycania światłem. Wiele cennych składników powstaje w roślinach i przechodzi do owoców i nasion w ostatnich chwilach dojrzewania w Słońcu. Owoce i nasiona roślin dojrzewających w słońcu służą zdrowiu. Dotyczy to wszystkich roślin.

Żeby nie być posądzonym o fanatyzm orkiszowy pokażę to na przykładzie ananasów. Ananasy dojrzewające w Słońcu są bogate w enzymy o wspólnej nazwie bromelaina. Te związki przechodzą do owoców z łodyg w ostatniej fazie dojrzewania.

Ananasy dojrzewające w Słońcu mają właściwości prozdrowotne i lecznicze, pomocne m.in. w: problemach trawiennych, urazach sportowych, zapaleniu żył, zapaleniu zatok, gojeniu po zabiegach chirurgicznych…

Ananasy sprowadzane na masową skalę zerwano niedojrzałe i „dochodziły” w transporcie, kiedy owoce nie miały już kontaktu z rośliną, dlatego nie zawierają bromelainy i nie mają właściwości prozdrowotnych, a tym bardziej leczniczych. Ten mechanizm dotyczy wszystkich roślin.

Zasuszanie chemiczne

Współczesne zboża tuż przed zbiorem zasuszane są opryskami z trującego glifosatu, który zabija życie roślin powodując ich usychanie. Dlatego ziarna współczesnych zbóż są chorobotwórcze.[3]

Jadanie produktów z modyfikowanej pszenicy zasuszanej trującą chemią jest nie tylko nierozsądne, jest wręcz głupotą!

W następnym rozdziale wspominam o badaniach Uniwersytetu w Caen (Francja). Ten najbardziej powszechny herbicyd, w stężeniu nawet 800 razy mniejszym niż występuje w genetycznie modyfikowanych organizmach zabija komórki ludzkie w 2-3 dni.

Roundup / glifosat

Najbardziej rozpowszechnioną trucizną stosowaną do zwalczania chwa­stów jest Roundup. Ta trucizna powszechnie i chętnie wykorzystywana jest także do zasuszania zbóż na polu. Roundup to nazwa handlowa jednego herbicydu zawierającego glifosat, ale substancją czynną jest glifosatu. W sprzedaży jest wiele herbicydów zawierających glifosat i silnie trujących. Na liście Ministerstwa Rolnic­twa jest ponad 80 środków z glifosatem. Roundup Ultra 170 SL zawiera 170 g glifosatu, najczęściej jednak w środkach jest 360 g glifosatu, ale są herbicydy zawierające 450, 480, 490 g glifosatu, a Roundup Max 2 zawiera 680 g glifosatu.

Są też środki bazujące na kilku substancjach trujących także w połączeniu z glifosatem.[4]

Niektórzy chełpiąc się, że nie używają Roundupu stosują równie trujące paskudztwa zawierające glifosat.

Nazywanie trucizn „środkami ochrony” usypia naszą czujność. Trucizny nie chronią, lecz zabijają. Czy odcinanie ludziom poszczególnych części ciała też nazwalibyśmy ochroną przed bólem i zachorowaniem?

Już kilkanaście lat temu w Uniwersytecie w Caen, w północnej Francji, badano wpływ Roundupu na zdrowie. Okazało się, że ten najbardziej powszechny herbicyd, w bardzo małym stężeniu, nawet 800 razy mniejszym niż występuje w genetycznie modyfikowanych organizmach zabija komórki człowieka w 2-3 dni.

W jeszcze mniejszym stężeniu zaburza system hormonalny, blokując wydzielanie hormonów płciowych w komórkach, jak też ich działanie w komórkach. Hormony te mają kluczowe znaczenie dla płodu ludzkiego; bez nich nie jest możliwe ukształtowanie się narządów płciowych no­worodka. Roundup zaburza przebieg ciąży i powoduje poronienia.

Ponadto herbicyd ten zaburza przyswajanie w jelitach tryptofanu – ami­nokwasu odpowiedzialnego za produkcję serotoniny. Serotonina reguluje poziom cukru, insuliny i tzw. czynnika IGF-1, który odpowiada za produkcję nowych neuronów w ciele.

Gdy neurony są niszczone przez  zanieczyszczenia, stresy, złe diety to ów IGF-1 zapewnia nowe neurony. Gdy nie działa poprawnie powstają: autyzm, demencje, depresje, zaniki pamięci, niezdolność zapamiętywania, otyłość, cukrzyca, nietolerancja glutenu, celiakia, poronienia, bezpłodność, zburzenia rozwoju kości, kandydozy, grzybice, nowotwory, raki…

Na żadnym wyrobie nie ma informacji, że w procesie produkcji stosowano Roundup/glifosat i że nie jest on biodegradowalny.

Jak rozpoznać prawdziwy orkisz

Aby mieć pewność czy mamy do czynienia z dawnym prozdrowotnym orkiszem czy nazywaną orkiszem współczesną trującą pszenicą trzeba znać odmianę i sposób uprawy, albo porównywać zachowanie ptaków i dzieci autystycznych karmionych jednym i drugim.

Można rozumieć merkantylne interesy tych, którzy marchew zaliczają do owoców, a raki do ryb, ale ich plugawych „zasad” nie wolno upowszechniać.

Ponieważ nawet producenci zbóż ulegają zgubnym poglądom niezbędne jest opracowanie ukazujące cechy i wartości orkiszu i pszenicy, pomocne w rozróżnianiu tych, jakże różnych zbóż.[5]

Krzyżówki

Powstają krzyżówki dawnego orkiszu ze współczesnymi, wielokrotnie modyfikowanymi pszenicami. Celem tych kombinacji jest jak najbardziej zwiększyć plony, a przez to zyski producentów. Producentów nie interesuje wpływ tych sztucznych tworów na zdrowie zwierząt i ludzi, a boleśnie przekonujemy się, że jest zgubny. Nazywanie pszenicznej krzyżówki orkiszem jest manipulacją i nadużyciem – usypia to naszą czujność.

Sztucznie wyhodowanym zbożem jest także pszenżyto (xTriticosecale), które jest mieszańcem pszenicy i żyta, o cechach pośrednich w stosunku do gatunków rodzicielskich.

O ile pszenżyto powstało w wyniku zapylania pszenicy pyłkiem żyta to z orkiszu takiej krzyżówki nie dałoby się zrobić, gdyż orkisz kwitnie znacznie później niż pszenica.

Współczesne odmiany orkiszu (raczej pszenic orkiszowych) powstają z pszenic wielokrotnie modyfikowanych, w których genomy wszczepiane są geny orkiszu lub orkiszem nazywanych pszenic wcześniej już pokrzyżowanych.

Te współczesne „pszenice orkiszowe”, niesłusznie nazywane orkiszem, są sztucznymi, transgenicznymi tworami o zwiększonej zawartości glu­tenu i bardziej szkodliwymi niż jakakolwiek z pszenic.

Celowe wyniszczanie

Oprócz świadomości ubocznych skutków dążeń do zwiększania zysków trzeba też mieć świadomość celowego wyniszczania populacji opartej na pszenicy. Od czasu pierwszych prób z bojowymi środkami trującymi (iperytem, gazem musztardowym)[6] pszenica zatruwana jest też środkami zagłady.

Orkiszowe surowce kulinarne

Obłuszczone ziarna orkiszu mielimy na mąki i rozdrabniamy na kasze. Kasze powstałe w kaszarni (gruba i drobna) są rozdrobnionym, ale kompletnym ziarnem. Podczas mielenia na mąkę także można odebrać drobną kaszę (podobną do „manny”) nazywaną grysikiem. Ta, powstająca w młynie zawiera tylko środkową część ziaren.

Porada praktyczna jak młócić orkisz

W czasach, kiedy w strukturze zasiewów w Polsce orkisz odgrywał znaczącą rolę nie było jeszcze kombajnów zbożowych. W instrukcjach obsługi maszyn żniwnych nie ma wskazówek do omłotu orkiszu.

Mimo iż powszechnie orkisz zaliczany jest do pszenic to dla jak najlepszego wykorzystania pracy kombajnu regulacje będą znacznie odmienne od stosowanych przy zbiorze pszenicy zwyczajnej. Łamliwa osadka i bardzo mocno związane z ziarnem łuski sprawiają, że w zbiorniku kombajnu będą głównie całe kłoski, a nie jakbyśmy chcieli odplewione ziarno. Stąd też orkisz wymaga łagodniejszego traktowania przez młocarnię. Klepisko musi być bardziej „rozkręcone”, a obroty bębna niższe w porównaniu do pszenicy zwyczajnej. Także w zespole czyszczącym należy ustawić mocniejszy wiatr. Znacznie bardziej muszą by otwarte sita: dolne i górne, by przechodziły przez nie całe kłoski, czyli połamane fragmenty kłosa.

Czy musli z pełnych ziaren nie jest idealnym pożywieniem?

Mieszanki ziaren (nasion) i owoców są godne polecenia zarówno smakoszom potraw mięsnych jak też smakoszom potraw z białej mąki, z której odrzucono najcenniejszą część, bogatą w składniki mineralne i naturalny, pełnowartościowy błonnik.

Podkreślam jednak, że tylko samodzielne sporządzanie mieszanek nasion i owoców ma wiele zalet; można dobierać składniki według zapotrzebowania organizmu, smaku, wartości energetycznych, mocy leczniczych i za każdym razem zmieniać i urozmaicać kompozycje. Niestety łatwo popaść w pułapkę wygody, gdyż przemysłowo wytwarzane są przeróżne mieszanki owoców i ziaren pełne cukru i przeróżnych dodatków smakowych. Chwytliwe nazwy i kolorowe opakowania ułatwiają pozyskiwanie klientów. Trzeba jednak zachować czujność, bowiem dodatki smakowe, zazwyczaj syntetyczne, czynią przemysłowe mieszanki nie tylko nieprzydatnymi, ale wręcz szkodliwymi. Kupowanie przemysłowych mieszanek z dodatkami smakowymi to działanie na zgubę siebie i dzieci.

A jak to jest z wykorzystaniem całych ziaren w pieczywie?

Wykorzystywanie całych ziaren ma sens tylko w pieczywie z żyta, wy­twarzanym tradycyjnie, ponieważ kwaśne środowisko (żur, kwas, zakwas, zaczyn) eliminuje niepożądane składniki, które w roślinach pełnią funkcje obronne i ochronne.

Nowocześni piekarze ulegają chorej modzie na stosowanie sztucznych zakwasów i polepszaczy smaku, zapachu, wyglądu, trwałości. Niedoceniają tradycyjnych metod wyrabiania ciasta i wypiekania chleba, usiłują je unowocześniać, nie zastanawiając się kto i po co podsuwa im, a poprzez ich wyroby nam wszystkim syntetyczne trucizny.

W przypadku pszenicy technika zakwaszania nie sprawdza się, więc oddzielane są otręby, by pozbyć się niepożądanych substancji. Np. pewien rodzaj lektyny z ziaren pszenicy przenika przez ścianki jelit i niszczy trzustkę.

Lektyna z ziaren pszenicy należy do najbardziej szkodliwych substancji, jakie można znaleźć w pożywieniu. Ludzie zawsze ją usuwali w procesie mielenia pszenicy na mąkę. Do czasu aż nieodpowiedzialni dietetycy zaczęli rozgłaszać jakoby pełne ziarno miało być zdrowsze.

[1] Naukowcom nie udało się przetłumaczyć słowa użytego w tym miejscu, więc nie wiemy jakie to było zboże.

[2] Ponieważ guzy nowotworowe wbudowuje w siebie krzem, pozbawiając organizm aktywnego krzemu orkisz, jako źródło łatwo przyswajalnego krzemu zbawienny jest także w chorobach nowotworowych.

[3] To nie jedyne przyczyny chorobotwórczego działania współczesnych pszenic i ich mo­dyfikantów niesłusznie nazywanych orkiszem.

[4] Kileo 400 SL zawiera 240 g glifosatu i 160 g 2,4-D; Orkan 350 SL zawiera 260 g gli­fosatu i 90 g MAPA; Raptor 263 SC zawiera 261 g glifosatu i 1,71 g pyraflufenu etylo­wego; Roundup Herbi Blok zawiera 125 g glifosatu i 20 g diflufenikanu; Roundup Herbi Blok H zawiera 3,6 g glifosatu i 0,576 g diflufenikanu; Roundup Hobby 6H AL zawiera 7,2 g glifosatu i 20,4 g kwasu pelargonowego; Sprinter 350 SL zawiera 260 g glifosatu i 90 g MAPA.

[5] Ponieważ nie ma kto tego potraktować z należną starannością sam napiszę cykl opra­cowań zestawiających różnice między dawnym orkiszem o właściwościach prozdro­wotnych i leczniczych, a współczesnymi pszenicami o właściwościach trujących, nie­słusznie nazywanych orkiszem.

[6] Nazwa iperyt pochodzi od miejscowości Ypres w Belgii, gdzie w czasie I wojny światowej 12 lipca 1917 został on użyty bojowo po raz pierwszy.  

Jeśli komuś z Twoich bliskich, przyjaciół, znajomych spodobałaby się prezentowana tu wiedza wyślij mu SMS-em lub e-mailem adres tej witryny: www.ambasadorzdrowia.pl

Żyć by jeść, czy jeść by żyć? [54]

owoce zdrowia

To, że jakość pokarmu wpływa na jakość życia powinno być oczywiste. Niestety wielu nie ceni jakości żywności, jada byle co, byle taniej; wielu też ulegając reklamom nabywa towary i produkty, których nie potrzebuje i które wyniszczają. Bylejakość jedzenia przekłada się na bylejakość życia. Pod wpływem reklam i zwodniczych porad nawet nie zdają sobie sprawy, że nie jedzą by żyć, lecz żyją by jeść.

Kto chce żyć nie po to, by jeść, lecz chce jeść po to, by żyć, niech przyjrzy się największym błędom podczas jedzenia. Gdy nad nimi zapanuje układ trawienny odwdzięczy mu się skuteczniejszym funkcjonowaniem, zacznie przyswajać z pokarmu więcej składników odżywczych, będzie miał więcej energii, poprawi się jakość Jego życia.

Nie jedz, gdy nie czujesz głodu

Dopóki nie pojawi się głód układ trawienny nie jest gotowy na przyjęcie posiłku. Dla dobrego trawienia potrzeba prawdziwego głodu.

Gdy jemy nie czekając na pojawienie się głodu żołądek wydzieli mniej enzymów trawiennych niż potrzeba do pełnego strawienia treści pokarmowej. Wówczas posiłek trawiony jest niewystarczająco i nieskutecznie. W konsekwencji pojawiają się reakcje alergiczne: zatykanie nosa, pieczenie oczu, ospałość…

Przejadanie się

Zjadanie więcej niż organizm potrzebuje wywołuje biochemiczny stres układu trawienia, gdyż brakuje miejsca na przechowywanie nadmiaru składników. Np.: zbyt duża ilość węglowodanów rodzi potrzebę magazynowania większej ilości węgli w komórkach tłuszczowych; zbyt duża ilość białek przeciąż nerki, które usiłują usunąć je z krwiobiegu większym nakładem pracy. Podobnie jak w silniku spalinowym – przeciążony szybciej się zużywa.

Niedokładne przeżuwanie, połykanie dużych kęsów

Niedokładne przeżuwanie, połykanie dużych kęsów powoduje konsekwencje u każdego, nie tylko u tych z kłopotami jelitowymi, także u zdrowych. Efekty pobieżnego, niedokładnego rozdrabniania i przeżuwania są niemal natychmiastowe: zaognienie stanów zapalnych, a to początek wielu chorób, niektóre nazywane są zespołem jelita drażliwego.

Żołądek nie ma zębów, więc wymaga dokładnego pogryzienia jedzenia i wymieszania go ze śliną, bowiem trawienie zaczyna się w jamie ustnej. Tym lepsze trawienie, im dokładniej przerzuty pokarm.

Enzymy w jamie ustnej trawią do 80% węgli, do 15% tłuszczów, do 5% białek, a to zmniejsza ciężar pracy żołądka i pozostałych narządów trawiennych, szczególnie trzustki.

Zalewanie jedzenia

W trakcie zjadania i po zjedzeniu pokarmu rozpoczyna się trawienie, a więc gruczoły wydzielają soki trawienne. Jeśli posiłek zostanie zalany płynem (herbatą, kompotem, napojami, mlekiem, wodą), to enzymy trawienne są rozrzedzane i spłukiwane do niższych partii układu żołądkowo-jelitowego. Tam pokarm zalega dopóki organizm nie wytworzy nowych enzymów, albo przepchnięty dalej niestrawiony przez enzymy ulega gniciu, rozkładaniu przez bakterie, a produkty rozkładu wchłaniają się do krwiobiegu.

Siła życiowa jest marnowana na wytwarzanie nowej dawki enzymów i na zmagania z produktami gnicia niestrawionego pokarmu. Przeciąża to nie tylko układ wydzielniczy żołądka i dwunastnicy, ale wiele organów, których z trawieniem nie kojarzymy.

Łączenie pokarmów białkowych z węglowodanowymi

Różne składniki pokarmowe wymagają różnych enzymów trawiennych, więc też różnego pH.
Białka zwierzęce trawione są w bardzo kwaśnym środowisku żołądka (niskie pH).
Skrobia lepiej trawiona jest w środowisku mniej kwaśnych
soków trawiennych (wyższe pH).

Gdy zjadamy jednocześnie białko zwierzęce i skrobię żołądek jest w stanie zdezorientowania. Dziwne kombinacje pokarmów, jak np. mięso i chleb, mięso i ziemniaki, ryba i ryż są trudne do strawienia pod względem fizjologicznym. Taki pokarm spędza w żołądku znacznie więcej czasu i pochłania znacznie większe zasoby energii.

Ignorowanie przeciążenia wątroby

Obecna, bardzo toksyczna i wysoko przetworzona żywność nie sprzyja naszej wątrobie. Wątroba jest nieustannie przeciążana toksynami, konserwantami, substancjami trudno trawionymi i niestrawnymi.

Staraj się nie przeciążać wątroby bezmyślnym łączeniem składników pokarmowych, które do trawienia wymagają różnych enzymów i różnego pH.

Są też zioła wspomagające, wielu zna ostropest, a jest wiele innych, ale to wymaga oddzielnego opracowania.

Intensywny wysiłek fizyczny z posiłkiem w żołądku.

Tego zagadnienia opisywać nie potrzeba, bowiem każdy sam może porównać swoje samopoczucie pracując bezpośrednio po posiłku i przed posiłkiem.

Sen z posiłkiem w żołądku

O efektywności snu też każdy może sam przekonać się porównując na ile rześki i wypoczęty wstaje, gdy poszedł spać z bezpośrednio po kolacji i wówczas gdy kolację od snu dzieliły co najmniej dwie godziny.

Jeśli komuś z Twoich bliskich, przyjaciół, znajomych spodobałaby się prezentowana tu wiedza wyślij mu SMS-em lub e-mailem adres tej witryny: www.ambasadorzdrowia.pl

Znany i nieznany król przypraw [52]

Ząbek zdrowia

Po latach złudnej fascynacji farmaceutykami i ogromem wyrządzonych przez nie szkód odżywają dawne, zapomniane metody terapii, powracają do łask niedoceniane surowce zielarskie. Tym razem dokonuje się to w zgodzie ze współczesną wiedzą naukową i medyczną. Niezbędna jest więc obiektywna informacja o tym, co w nowym świetle jest prawdziwe.

Już w zamierzchłej przeszłości odkryto, że powszechnie rosnące dzikie gatunki roślin cebulowych są źródłem siły i sytości. Zwłaszcza czosnek ceniono, odkąd stwierdzono jego moc – leczniczą i ochronną przed wieloma, zagrażającymi zdrowiu i życiu, niebezpieczeństwami. Wzmianki o tym cennym warzywie korzeniowym spotykamy w świętych księgach, Wedach, Sanskrycie, Biblii… Wraz z gatunkami traw o jadalnych ziarnach – zbożami – czosnek należy do najstarszych roślin uprawnych. I choć stale gości na warzywnych straganach nie w pełni doceniamy jego wartość. Niegdyś splecione warkocze czosnku zwisały spod dachów i podcieni wiejskich chat, dziś bywają ozdobą stylowo urządzonych kuchni. Przez długie lata był przyprawą w kuchni ludów Wschodu, Meksyku i Ameryki Południowej. W Europie dość długo „niewytworny” zapach zamykał mu drogę na stoły bogatych, przywykłych do przypraw egzotycznych i spożywany był głównie przez pospólstwo. Nazywano go nawet „uniwersalnym lekiem ubogich”.

Obecnie czosnek przeżywa swój renesans nie tylko jako przyprawa, także jako wartościowy środek terapeutyczny. Uprawiany w różnych formach i stosowany we wszystkich rejonach świata jest tak popularny, iż niemożliwe jest ustalenie listy potraw, do których jest dodawany. Dobrze harmonizuje z dziczyzną, baraniną, cielęciną, większością warzyw, przyprawia się nim zupy, sosy, marynaty… W kuchniach wielu krajów świata ząbków czosnku używa się jako warzywo przyprawowe, można z nich przyrządzać także lecznicze nalewki… W Chinach, jako jarzynę, wykorzystuje się też kwiatostany czosnku.

Ojczyzną czosnku są prawdopodobnie stepy Środkowej Azji (Kirgizja) i Wschód (Indie, Afganistan, Iran), skąd rozprzestrzenił się zarówno na wschód (Chiny) jak i zachód (rejon Morza Śródziemnego). Przez Grecję i Rzym trafił do Europy.

Nazwę czosnku po Chińsku „suan” zapisuje się jednym znakiem, co może oznaczać, iż był znany zanim powstało pismo chińskie. Łacińska nazwa „Allium sativum” pochodzi od słowa „all” – piekący, ostry (z języka celtyckiego), oraz od słowa „sativum”, po łacinie – uprawny. Dawna polska nazwa „czosn” pochodzi od słowa „ciosanie”, podobnie jak niemiecka „Knoblauch” pochodzi od słowa „klieben” – łupać, bo ząbki czosnku odpadają od główki jak odłupywane, ociosywane drewno.

Najstarsze wiadomości o czosnku sięgają czasów neolitycznych. Wzmianki o nim znajdowano w rękopisach babilońskich, egipskich, perskich, hinduskich, literaturze starorzymskiej. Najstarszą wzmiankę o czosnku ujawniono przy odczytywaniu pisma klinowego. Znali tę roślinę, co najmniej od pięciu tysięcy lat, Asyryjczycy, Egipcjanie, Hebrajczycy, Grecy, Rzymianie, Arabowie…

Egipcjanie dla ochrony przed chorobami podawali czosnek robotnikom zatrudnionym przy budowie piramid. W egipskich papirusach z XVI w. p.n.e. opisano strajk budujących piramidy robotników gdy nie dostali czosnku, stałego dodatku do skromnego pożywienia. Czosnek używano bowiem nie tylko jako przyprawę, przede wszystkim był zabezpieczeniem przed chorobami przewodu pokarmowego i narządów trawiennych. Wśród darów, które egipski lud składał faraonom, były również czosnek i cebula – przekazy o tym przetrwały w malowidłach zachowanych do dziś na ścianach piramid. Manuskrypty egipskie z XVI w. p.n.e., tzw. Papirusy Ebersa (Georg Moritz Ebers – egiptolog i pisarz niemiecki 1837-1889), zawierają opis 22 czosnkowych preparatów leczniczych.

Rzymianie nie mniej niż Grecy interesowali się tą rośliną. Pliniusz (23-79), pisarz i wyższy urzędnik rzymski skatalogował aż 61 leków czosnkowych. Encyklopedyczne dzieło Pliniusza – „Historia naturalia” – zawiera opisy przyrody żywej i nieożywionej, dane o lecznictwie, psychologii, uprawie roślin, przemyśle i sztuce antycznej.

Czosnkowe tradycje przetrwały wieki. Zawdzięczamy to praktykom i pismom tak sławnych mężów jak Hipokrates (460-377) – grecki lekarz zwany ojcem medycyny, twórca etyki lekarskiej i nauki o temperamentach, Arystoteles (384-322) – filozof grecki, najwszechstronniejszy uczony starożytności, Galen – Galenus Claudius (131-200) – rzymski lekarz pochodzenia greckiego, przyboczny lekarz cesarzy. Zielnik Szymona Syreniusza z 1613 r. podaje ponad sto wskazań leczniczych. W świetle współczesnej wiedzy są wciąż aktualne.

Czosnek i czeremcha należą do pierwszych roślin, w których radziecki uczony Borys Tokin w 1928 r. wykrył fitoncydy – lotne substancje, uśmiercające mikroorganizmy. Właśnie czosnek zawiera ich najwięcej spośród wszystkich roślin, następnymi w kolejności są: czeremcha, chrzan, cebula… Najwięcej fitoncydów powstaje podczas miażdżenia komórek.

W gorącym klimacie, przy jednoczesnych niedostatkach dobrej wody pitnej, właściwości czosnku skutecznie przeciwdziałały powstawaniu i rozpowszechnianiu się epidemii. Arabowie leczyli czosnkiem rany i owrzodzenia. Na Wschodzie był lekiem przeciw niemocy płciowej. Przypisywano mu właściwości przedłużania życia. Natomiast w starożytnym Egipcie spożywanie czosnku jako dodatku do pokarmu uważano za świętokradztwo i było surowo karane. Czosnek jest przyprawą lubianą szczególnie w strefie klimatu ciepłego, np. południowej Europie, Azji, Afryce. Mimo, iż czosnek stosujemy od przynajmniej pięciu tysięcy lat, nie odkryto takich szczepów bakterii, które by się na niego uodporniły.

Wartość czosnku doceniali także Żydzi. Kiedy po wyjściu z kraju Faraona, nękani głodem błądzili przez pustynię, wspominali ze smutkiem dostatnie życie w Egipcie. Możemy o tym przeczytać u Mojżesza – „Wspominamy ryby, któreśmy darmo jedli w Egipcie, ogórki, melony, pory, cebulę i czosnek” – Stary Testament, Księga Liczb 11,5. Gdy dotarli do Ziemi Obiecanej mogli wreszcie zaspokoić swój apetyt na czosnek, bo tam jego uprawa miała już długą tradycję.

Według wierzeń ludowych czosnek obdarzony był tajemnymi mocami. Zawieszony nad progiem odstraszał choroby, a dodany do napoju lub noszony przy sobie strzegł od nieprzyjaciół. Nie darmo przysłowia ludowe mówią: „Ucieka jak czarownica od czosnku”, „Kto ma czosnek, nie boi się trucizny”…

Zapach czosnku zapewne nie kojarzy nam się z jego właściwościami wzbudzania subtelnych doznań miłosnych. Jednak i u Owidiusza (43 p.n.e.-ok.17 n.e.) w „Ars Amanci” (Sztuka kochania) i Szekspira (1564-1616) w „Opowieści Zimowej” występuje jako środek miłosny. Także w starohinduskich przepisach prawnych wymieniony jest jako lek podniecający.

W medycynie renesansowej czosnek leczył m.in. parchy. Falmirz w swym Zielniku podawał: „Czosnek jest lekarstwo na parchy, które pochodzą z zimnej przyczyny… Też czosnek dobry jest bardzo ludziom prostym kmiotkom, którzy jadają grube rzeczy zimne, a piją wodę, tedy czosnek trawi w nich ty karmie i niemocy broni…”

Współczesne badania potwierdziły te właściwości i czosnek przydzielano żołnierzom amerykańskim w czasie wojny koreańskiej. Wg obliczeń wojskowych ekspertów amerykańskich, spożywaniu czosnku zawdzięczali kilkunastoprocentowy wzrost sprawności bojowej.

Zastosowanie czosnku w kuchni wielu narodów nie wynika jedynie z jego walorów smakowych i zapachowych. Wcześniej, znacznie wyżej ceniono czosnek jako środek usuwający zmęczenie i potęgujący siły. W Chinach czosnek z olejem i cukrem podawano ciężko pracującym, stanowił też składnik pożywienia legionów rzymskich. Rzymski cesarz Neron (37-68) polecił dawać legionistom czosnek by zwiększać ich bojowość. Do dziś karmi się czosnkiem koguty, przygotowując je do walk.

Czosnek zawiera wiele cennych substancji: znaczne ilości glikozydów o działaniu antybiotycznym, fitosterole, kwasy organiczne, do 8% białka, ok. 30 węglowodanów, specyficzny cukier złożony z 24 cząstek fruktozy, bogaty zestaw składników mineralnych oraz witaminy: A (przeciwdziała suchości skóry, reguluje czynność gruczołów łojowych i proces rogowacenia naskórka; niezbędna w leczeniu łojotoku, wypadaniu włosów, łamliwości paznokci, oparzeń, odmrożeń, zaburzeń rogowacenia naskórka), B1(reguluje gospodarkę wodną, białkową i węglowodanową, uodparnia na zakażenia ropne, leczy trądzik różowaty i pospolity, świąd skóry, pokrzywkę i półpasiec; niedobór zaburza układ nerwowy, naczyniowy i trawienny), B2(reguluje procesy przemiany komórkowej i rogowacenia naskórka; niedobór powoduje bolesne pękanie kącików warg, zajady, zapalenie śluzówek, wypadanie włosów, zawroty głowy; przy długim niedoborze skóra traci elastyczność, przybiera starczy wygląd, powstają zmiany łojotokowe), C (działa odtruwająco i odczulająco, uszczelnia naczynia krwionośne, wzmaga odporność organizmu, poprawia czynność tkanki łącznej, pomaga zachować elastyczność skóry, opóźnia procesy starzenia, uczestniczy w procesach krzepliwości krwi i wydzielania niektórych hormonów, zapobiega infekcjom wirusowym i bakteryjnym, leczy półpasiec i opryszczkę, wpływa na prawidłowy rozkład barwnika w skórze; niedobór czyni skórę bladą, powoduje uczucie zmęczenia i znużenia),PP (wpływa na przemianę wodną w skórze, rozszerza naczynia krwionośne, ma działanie odtruwające i światłoodczulające; niezbędna w leczeniu trądzika różowatego i pospolitego, nerwic naczyniowych, odmrożeń)…

W bogactwie minerałów czosnku największe znaczenie mają: wapń (hamuje starzenie minerał, bez którego nie można się obejść, jest niezbędnym składnikiem tkanki kostnej, wpływa na aktywność enzymów; jego niedobór powoduje skłonność do stanów zapalnych skóry, alergii, łamliwości paznokci i włosów, zmian troficznych skóry i włosów, wapnienia tkanek miękkich), potas (zmniejsza wrażliwość organizmu na sód i reguluje ciśnienie tętnicze krwi), magnez (opóźnia proces starzenia, zawałów i niedomagań serca), żelazo (niedobór powoduje anemię, niedokrwistość, zajady w kącikach ust, zniekształcenia i nadmierną kruchość paznokci, zmiany troficzne skóry i włosów), selen (pierwiastek przedłużający życie), kobalt (aktywator enzymów, niezbędny do prawidłowego wzrostu organizmu, pobudza procesy tworzenia krwi, zwiększa syntezę kwasów nukleinowych, wchodzi w skład wit. B12; niedobór powoduje osłabienie włosów, przyspiesza proces siwienia), jod (niedobór wpływa na przerzedzenie owłosienia, kruchość paznokci, sinawą-bladość, szorstkość i łuszczenie się skóry, brunatne zabarwienie łokci i kolan), cynk (koi ból, działa antywirusowo, ułatwia leczenie ran, zmniejsza nacieki zapalne, konieczny w okresie dojrzewania; bez cynku nie uwolni się z wątroby wit. A, nawet przy stosowaniu jej dużych dawek; niedobór jest przyczyną zahamowań wzrostu dzieci, występowania trądzika, wypadania włosów, wykwitów skóry), fosfor (niedobór powoduje skłonność do zakażeń bakteryjnych i grzybiczych), molibden i siarka (występuje w cząsteczce aminokwasu – cysteiny oraz jej pochodnych. Za najbardziej fizjologicznie aktywny związek uważa się pochodną cysteiny – alinę).

Czosnek działa silnie bakteriobójczo i od wieków uważany był za najskuteczniejszy środek antyseptyczny, antymiażdżycowy i odmładzający. Przeciwdziała chorobom zwyrodnieniowym wieku starczego, odkaża przewód pokarmowy, płuca i oskrzela, dochodząc do najdrobniejszych oskrzelików, co tłumaczy jego wyjątkową skuteczność przy wszelkich chorobach zaziębieniowych i związanych z chorobami płuc.

Z wielostronnego działania czosnku na szczególną uwagę zasługuje przede wszystkim jego rola bakteriobójcza w niszczeniu bakterii jelitowych i obniżająca ciśnienie, zwłaszcza u osób ze stale podwyższonym ciśnieniem krwi. Najczęściej stosowany jest w zaburzeniach przewodu pokarmowego: biegunek, wzdęć, przewlekłych nieżytów żołądka i jelit, stanów spastycznych, oraz w chorobach dróg oddechowych: astmie, nieżytach oskrzeli i gardła. Działa bardzo dobrze w miażdżycy (sklerozie) i nadciśnieniu. Opóźnia proces starzenia się tkanek organizmu. U dzieci zalecany jest w postaci lewatyw przeciw owsikom. Zewnętrznie stosowany na zakażone i trudno gojące się rany, oparzenia, owrzodzenia i grzybice skóry. Nalewka spirytusowa z czosnku łagodzi bóle reumatyczne. Czosnkowe przetwory szczególnie polecane są osobom starszym i dzieciom.

Czosnek wzmaga procesy wydzielania gruczołów trawiennych, obniża poziom cholesterolu w krwi i ciśnienie tętnicze. Stosuje się go w miażdżycy, nadciśnieniu, atonii przewodu pokarmowego oraz jako środek wspomagający leczenie chorób wieńcowych, cukrzycy i biegunek u dzieci. Dzięki właściwościom antysklerotycznym, korzystnemu działaniu na układ krążenia i przewód pokarmowy czosnek mogą stosować osoby w starszym wieku i przewlekle chore. Czosnkowe preparaty leczą rany, a także przeciwdziałają zatruciom nikotynowym u palaczy.

Z dobrym skutkiem można czosnkiem wyleczyć przewlekły katar (nieżyt nosa). Medycyna ludowa zaleca pić na czczo szklankę gorącego mleka z kilkoma rozgniecionymi na miazgę ząbkami czosnku, po czym nie należy jeść przez trzy godziny. Powtórzyć wieczorem, przed snem. Znika nawet uporczywy kaszel.

Cudownym lekiem jest „czosnkowe wino”. Dodaje sił i witalności, zapewnia dobre samopoczucie i chęć do pracy. Leczy katary, zaziębienia, miażdżycę, alergie… Bywa skuteczne w wielu dolegliwościach i nie pozostawia przykrego zapachu. Około 30 dorodnych ząbków czosnku zmiksować z 1 litrem przegotowanej, ostudzonej wody i dodać sok z pół kilograma cytryn. Przechowywać jak wino w zakorkowanej ciemnej butelce. Pić rano i wieczorem po kieliszku.

Efekt stosowania czosnku zależy od przygotowywanej potrawy. Czasem wystarczy salaterkę, w której podana będzie potrawa natrzeć ząbkami czosnku, a np. przygotowując mięso naciera się je zmiażdżonymi ząbkami czosnku pozostawiając nawet do następnego dnia. Pod wpływem wysokich temperatur (pieczenie, gotowanie) przyprawa ta traci swój ostry smak i zapach.

Do zneutralizowania czosnkowego zapachu po spożyciu potraw z jego dodatkiem wystarczy gryzienie selera, natki pietruszki, aromatycznych nasion i owoców: jałowca, goździków, czarnuszki, kopru, gorczycy, kawy, surowego bobu, kory drzewa cynamonowego, a także wypicie kieliszka czerwonego wina, popijanie surowego mleka. Jednak najbardziej skutecznym jest żucie świeżego listka ruty.

W związku z coraz powszechniejszym stosowaniem czosnku w diecie i lecznictwie produkuje się różne preparaty liofilizowane, płatki, granulaty, proszki, lub tzw. sól czosnkową. Żadnego nie polecam, choć niegdyś sprawdzałem kilka z nich, najskuteczniejszym był bezzapachowy czosnkowy preparat N… z lukrecją, pietruszką, rukwią wodną i miętą. Dawał możliwość korzystania z dobrodziejstw czosnku z jednoczesnym uniknięciem charakterystycznego zapaszku. Woń czosnku jest w tym preparacie neutralizowana przez miętę pieprzową i pietruszkę. Ponieważ mięta i pietruszka jest na wyciągnięcie ręki więc sami też możemy dodawać je do czosnku.

Wymieniony preparat zawiera również mniej znaną lukrecję, która działa przeciwzapalnie na błony śluzowe żołądka i jelit oraz ma właściwości wykrztuśne i rozkurczowe. Lukrecję też łatwo kupić więc proponuję dodawać do różnych własnych kompozycji nie tylko czosnkowych.

Zachęcam do stosowania czosnku z pietruszką, a jak kto może z pozostałymi składnikami użytymi we wspomnianym preparacie dla wzmacnia ogólnej odporności organizmu na wszelkie infekcje.

Czosnek w kuchni

Liści czosnku używa się głównie w okresie zimowo-wiosennym. Pozyskuje się je z ząbków zasadzonych w skrzynkach i doniczkach, na okiennych parapetach. Przede wszystkim jako przyprawy do dziczyzny, potraw z królików, baraniny, cielęciny, wieprzowiny, kaczek, tłustych pieczeni i wędlin, a także jako dodatek do sałatek warzywnych, czy choćby posypania razowego chleba z masłem. Cebule czosnku mają o wiele szersze zastosowanie. Bez czosnku nie mogą się obejść słynne francuskie zupy ani… polski żur.

Sos czosnkowy

Przygotuj zasmażkę z oleju roślinnego i 5 dag mąki. Gdy mąka zacznie się rumienić wrzuć do zasmażki utarte na pastę 5 ząbków czosnku, dolej nieco zimnej wody i dopraw do smaku. Na koniec zapraw śmietaną.

Pasta z fasoli

2 szklanki ugotowanej fasoli przemiel w maszynce do mięsa. 2 cebule pokrój i uduś w małej ilości wody, dodaj zmiażdżone 3 ząbki czosnku, nieco wody. Wszystko razem starannie wymieszaj i przypraw do smaku, majerankiem, pierzem, solą, przyprawami wg uznania.

Pasta z soczewicy

20 dag soczewicy zalej wrzącą wodą na około 2 godziny. Ugotuj do miękkości. Uduś na oleju dużą cebulę. Miękką soczewicę, uduszoną cebulę i 3 ząbki czosnku zmiel i przetrzyj przez sito. Wymieszaj z odrobiną płynu z gotowania, 1 łyżką posiekanej natki pietruszki, 1 łyżką soku z cytryny. Dopraw jarzynką i przyprawami według uznania. Podawaj jako pastę do pieczywa lub jako przystawkę.

Pasta z pieczarek

Średniej wielkości cebulę uduś na oleju, dodaj 40 dag pokrojonych pieczarek i smaż na oleju do odparowania płynu. Po ochłodzeniu dodaj ¾ szklanki ugotowanej kaszy gryczanej, 3 ząbki czosnku i zmiel lub zmiksuj dodając 1 łyżkę oleju.

Majonez z ziemniaka

Duży ugotowany ziemniak, pół kg ugotowanej marchwi i 3 ząbki czosnku zmiksuj, dodając powoli 1/3 szklanki oleju. Przypraw do smaku sokiem z cytryny, solą i przyprawami według uznania.

Sos z fasoli lub groszku

Rozgrzej 1/3 szklanki oleju i dosyp 1 łyżkę mąki. Po chwilowym prażeniu dodaj pół szklanki wody i gotuj 3 minuty. Dodaj pół szklanki ugotowanej fasoli lub zielonego groszku, 3 ząbki czosnku, sok z cytryny, sól i przyprawy. Dokładnie zmiksuj. Używaj jako majonez, zimny sos do sałatek, surówek lub składnik past.

Mielony z fasoli

¾ szklanki płatków owsianych zalej ciepłą wodą i odstaw na 10 minut. Zmiel 1 szklankę ugotowanej fasoli. Masę z płatków połącz z 1 duszoną na oleju cebulą, 3 ząbkami czosnku, odrobiną wody. Dopraw majerankiem, bazylią i przyprawami według uznania. Smaż małe kotlety po obtoczeniu w otrębach, tartej bułce lub mące.

Pyszne kotlety

1 szklankę płatków owsianych zalej gorącą wodą i odstaw na 10 min. Do masy dodaj pół szklanki ugotowanej kaszy gryczanej, roztarte 3 ząbki czosnku, 1 duszoną cebulę. Przypraw pieprzem ziołowym, majerankiem, bazylią, według uznania. Smaż po obtoczeniu w tartej bułce.

Hiszpańska zupa „tyle – ile”

Dla ilu osób ma być potrawa, tyle dużych ząbków czosnku, tyleż łyżek oliwy, sztuk pomidorów, szklanek wody. (Zasadą jest po jednej szt. na osobę.) Przykładowy przepis dla 4 osób: posiekaj drobno 4 ząbki czosnku i przyrumień w 4 łyżkach oliwy, dodaj 4 posiekane cebule i 4 pokrojone pomidory (bez skórki). Zalej 4 szklankami wrzącej wody, przypraw pieprzem, papryką, solą. Gotuj na ogniu jeszcze 5 minut. Przed podaniem na dno wazy włóż świeże tosty lub grzanki. Podawaj na gorąco.

Francuski sos czosnkowy

3 ząbki czosnku zmiażdż w naczyniu porcelanowym, dodaj 1 łyżeczkę musztardy, 1 żółtko, pieprz i sól do smaku. Ucieraj dodając stopniowo 1 szklankę oliwy lub oleju (po kilka kropli) aż do otrzymania konsystencji majonezu.

Grecki sos czosnkowy

Sparz 60 migdałów, obierz je ze skórki i utłucz w moździerzu z 6 ząbkami czosnku. 2 kromki bułki (bez skórki) namocz w mleku i odciśnij. Zmiażdżone migdały, czosnek i bułkę utrzyj w donicy na jednolitą masę. Ucierając dalej dodawaj kolejno: 2 żółtka, 1 szklankę oliwy lub oleju (stopniowo, po kilka kropli) i sok z 1 cytryny. Dopraw do smaku. Znakomicie smakuje do ryby z rusztu smażonej w cieście.

Sałatka aromatyczna

Młode pokrzywy niezbyt długo duś na maśle z dodatkiem czosnku.

Czy wiesz że:

Mimo, iż czosnek stosujemy od przynajmniej pięciu tysięcy lat, nie odkryto takich szczepów bakterii, które by się na niego uodporniły.

W Chinach, jako jarzynę, wykorzystuje się także kwiatostany czosnku.

Z Zielnika Szymona Syreniusza (1613)

„…Czosnek żywot odmiększa y puruie, zwłaszcza świeżego pożywając …mocz zawściągniony wywodzi y pędzi …wątrobne żyły zamulone otwiera …wyciera y gładzi piszczałkę, przez którą tchnienie miewamy …kaszel zastarzały uspokaja …dychawicznym bywa ratunkiem …ciało rumiane y twarzy rumieńcu dodawa …czerw wszelaki w żywocie morzy…”

Opowiadania i legendy

Wśródlegend i opowiadań znajdują się i takie: „Mahomet głosił, że kiedy szatan został wyrzucony z raju jego stopy pokryły odciski niczym kolce czosnkowe”. „Jabłko, którym Ewa kusiła Adama było czosnkową różą”.

Światowa stolica czosnku

Opowiadania i legendy ale także i rzeczywiste właściwości czosnku, wykorzystywane w medycynie i kuchni są treścią programu Lloyda J. Harrisa (rodem z Los Angeles) założyciela i szefa międzynarodowego klubu Lovers of the stinking of rose – Wielbicieli woniejącej róży. Członkowie klubu wypromowali miasteczko Gilroy w Kalifornii (między San Francisco i Monterey na światową stolicę czosnku. W promieniu 140 km od Gilroy uprawia się wyłącznie czosnek, a jego zbiory ocenia się na ok. 70 milionów kilogramów. Okres zbioru czosnku jest tam prawdziwym festiwalem. Każdy odwiedzający w tym czasie Gilroy jest traktowany jak gość, a całej kulinarnej uczcie towarzyszy „Mis czosnku” – najładniejsza panna spośród czosnkowych żniwiarek. Podczas festiwalu zużywa się ok. 150 kg czosnku. Kilkudziesięciu kucharzy pod gołym niebem przygotowuje pachnące potrawy. Wśród dań są i ostrygi w sosie czosnkowym i argentyński pasztet nadziewany mielonym mięsem, pieczony na oleju z cebulą, oliwkami, jajkami i czosnkiem, przyprawiany ostrą papryką i rozmarynem. A dla wyjątkowych smakoszy nawet czosnkowe lody.

Także w Europie obchodzi się święto czosnku. Odbywa się to na początku września w Arleux, francuskiej miejscowości na granicy belgijskiej. Natomiast z największych w Europie czosnkowych targów słynie prowansalskie miasteczko Uzes pod Avignonem.

Podczas epidemii

Podczas szalejącej w Marsylii epidemii w 1726 r., gdy śmierć zbierała wysokie żniwo, ludzie marli całymi rodzinami, nie miał ich kto pochować. W wymarłym mieście grasowała na wielką skalę banda znanych w mieście złodziei okradając chorych, ale także i trupy. Rabusie dla ochrony przed zarazą zażywali wino macerowane na czosnku. Wprawdzie wiadomo było, że jest to środek przeciwko wszystkim możliwym schorzeniom tchawicy i jelit, lecz ochronne działanie czosnku także przeciwko zarazie wykorzystywali skutecznie tylko rabusie, codziennie zapijając się tym winem. Czosnek w tej postaci skutecznie chronił ich przed zarazą.

Podczas zakaźnej epidemii gorączki w Londynie z początkiem XIX w. jedzący regularnie czosnek francuscy księża, mimo odwiedzania chorych, pozostawali zdrowi. Natomiast kler angielski, który odrzucał czosnek, dzielił losy chorych bliźnich.

Chroni przed wampirami

Dla ochrony przed wampirami, w dawnych czasach, w centralnej i wschodniej Europie, w otworach okiennych i drzwiach zawieszano warkocze czosnku. Nawet jeśli traktować to jako należące do przeszłości mity czy przesądy dawnych rzeczników czosnku, mamy obraz wielkiej skali zastosowań czosnku i głęboko zakorzenionej ogromnej wiary w jego cudowne i wszechstronne działanie.

Odpromiennik

Czosnek jest jednym z najlepszych odpromienników naturalnych. Niezależnie od kulinarnych i leczniczych wartości ząbków czosnku, starannie splecione czosnkowe warkocze skutecznie chronią przed szkodliwym wpływem na ludzi i zwierzęta promieniowania geopatycznego (pochodzącego najczęściej od podziemnych cieków, żył wodnych, pustek podziemnych, rozpadlin, uskoków tektonicznych).

Tybetańska recepta młodości, urody i długiego życia

Na zakończenie dzisiejszego artykułu udostępniam czytelnikom naszej gazety czosnkową receptę na młodość, urodę i długie życie rodem z Tybetu, wprost od tybetańskich mnichów. W 1971 roku delegacja UNESCO w ruinach jednego ze zburzonych tybetańskich klasztorów znalazła stare gliniane tablice ze starochińską receptą na odmłodzenie i lek podtrzymujący zdrowie i witalność. Cudowny eliksir młodości okazał się skuteczny także i u nas, jednak nasze „pięknotki” usiłowały tę metodę odmładzania zachować wyłącznie dla siebie i dopiero w 1990 roku strzeżony przepis dostał się do specjalistycznych gazet: „Aura” i „Wiadomości zielarskie”, potem przedrukowali go inni.

Tajemna recepta

25 dag utartej miazgi czosnkowej zalej 300 g czystego spirytusu i szczelnie zakorkowane przechowuj w ciemnym chłodnym miejscu 10 dni. Przecedź dobrze odciskając i znów odstaw szczelnie zakorkowane w chłodzie i zaciemnieniu. Po 3 dniach możesz zaczynać 10 dniową kurację. Każdego dnia do 50 g mleka o temperaturze pokojowej dodaj określoną wg poniższej tabeli ilość kropel czosnkowego spirytusu.

dzień kuracji śniadanie obiad kolacja
1 dzień 1  kropla 2 krople 3 krople
2 dzień 4 krople 5 kropli 6 kropli
3 dzień 7 kropli 8 kropli 9 kropli
4 dzień 10 kropli 11 kropli 12 kropli
5 dzień 13 kropli 14 kropli 15 kropli
6 dzień 15 kropli 14 kropli 13 kropli
7 dzień 12 kropli 11 kropli 10 kropli
8 dzień 9 kropli 8 kropli 7 kropli
9 dzień 6 kropli 5 kropli 4 krople
10 dzień 3 krople 2 krople 1 kropla

Pozostałą część eliksiru wypijaj 3 razy dziennie po 25 kropli, codziennie aż do wyczerpania. Następną taką kurację można powtórzyć dopiero po pięciu latach!



Artykuł powstał ponad dwadzieścia lat temu. Opublikowany był w Ekspressie Ilustrowanym 5 czerwca z 1998 roku oraz w Wiadomościach Świętokrzyskich 20 listopada 2003 roku.

Jeśli ktoś z Twoich bliskich, przyjaciół, znajomych ceni taką wiedzę wyślij mu SMS-a lub e-mail z adresem: www.ambasadorzdrowia.pl



Marchew znana i nieznana [51]

Istnieje marchew koloru białego, żółtego i fioletowego, jednak większość zna tylko pomarańczową, uprawianą dopiero od XVIII wieku. Ta powszechnie znana marchew, będąca pospolitą rośliną uprawną jest jednym z sześćdziesięciu gatunków marchwi występujących niemal na całym ziemskim globie. Marchew jest rośliną dwuletnią, ale uprawiamy ją jako roczną dla jadalnych, pomarańczowych korzeni.

Znajdująca się na czele rodziny selerowatych (dawniej nazywanych baldaszkowatymi) marchew należy do jarzyn o najwyższych właściwościach leczniczych. Należy także do roślin najbogatszych w karoten, choć możliwości wykorzystania przez nasz organizm karotenu zawartego w marchwi są mniejsze niż w przypadku innych warzyw, zwłaszcza liściastych, np. jarmużu, pietruszki, szpinaku.

Ojczyzną marchwi jest rejon śródziemnomorski. Najpierw udomowili ją Rzymianie na początku Imperium, ale jako odmiana siewna nie znalazła uznania i zarzucono jej uprawę. Ponownie udomowiono ją w Afganistanie na początku VII wieku naszej ery. Była to odmiana purpurowa. W Iranie lub Syrii w IX lub X wieku wyselekcjono­wano odmianę o kolorze żółtym. Marchew o korzeniu pomarańczowym pojawiła się jako mutant marchwi żółtej w Holandii w XVII wieku i właśnie ta odmiana jest powszechnie uprawiana na całym świecie. W Polsce jest uprawiana w kilku odmianach o różnym kształcie i barwie korzenia. Jako surowiec leczniczy najczęściej stosujemy świeży soku z marchwi, ale również całe świeże korzenie, nasiona i liście (nać) marchwi.

Najcenniejsza zawartość

W korzeniu marchwi wykryto karotenoidy, m.in. β-karoten. który jest prowitaminą A, witaminy B1, B2. B3, B6 i PP, a także E, C, K, M, węglowodany, zwłaszcza glukozę i sacha­rozę, pektyny, substancje siar­kowe stymulu­jące rozwój dobroczyn­nych bakterii w jelitach (Laktobacitus bifidus), substancje o działaniu insu­linopodobnym, ślady olejku eterycznego, sole mineralne, w tym dużo wapnia, żelaza, manganu i miedzi. W nasio­nach marchwi znajdują się flawonoidy, olejki eteryczne, a wśród nich karotol, octan gera­nylu i limonen oraz olej tłusty, sub­stancje białkowe, octan choliny i sole mineralne. Ziele marchwi zawiera karotenoidy i witaminę B2 (rybofla­winę); nasiona marchwi zawierają do 12 % tłusz­czu, do 1,5 % olejku eterycznego; kwiaty marchwi zawierają antocyjany i flawonoidy.

Działanie

Korzeń marchwi oczyszcza krew, pobudza naturalne siły obronne, jest czynnikiem wzrostu, reguluje czynności jelit. Działa wzmacniająco, wykrztuśnie, moczopędnie, przeciwcukrzycowo, przeciwbiegunkowo, przeczyszcza­jąco, przeciwgnilnie, gojąco na przewód pokarmowy i jelita, ma właściwości remineralizujące, przeciwane­miczne, rozpuszcza żółć, sprzyja wydzielaniu mleka u karmiących, goi rany, usuwa robaki, uwalnia z głębi skóry zrakowaciałe komórki i tkanki.

Nasiona i wyciąg z nasion marchwi działają rozkurczowo (spazmolitycznie) i rozszerzają naczynia wieńcowe.

Marchew stosujemy profilaktycznie i leczniczo przy hipowitaminozie. Powiększona liczba czerwonych krwinek i hemoglobiny odnawia komórki naskórka, pobudza czynności wątroby, pozwala uzyskać zdrową i ładną skórę, działa uspokajająco.

Marchew jadamy na surowo, w przyprawach, sałatkach, kiszonkach, jest cennym surowcem do produkcji so­ków i preparatów witaminowych.

Na użytek wewnętrzny marchew stosujemy w astenii (osłabieniu), anemii, biegunkach u dzieci, blednicy, zabu­rzeniach trawiennych i przemiany materii, dermatozach, białaczce, demineralizacji, dolegliwościach płucnych, gruźlicy, bronchicie chronicznym, astmie, dnie, artretyzmie, reumatyzmie, hemoroidach, infekcjach jelit, krzy­wicy, krwawieniach żołądkowo-jelitowych, łuszczycy, niedomogach wątrobowo-żółciowych, niedoborze mleka u karmiących, nadciśnieniu tętniczym, niedokrwistości, obniżonej ostrości widzenia, miażdżycy, pasożytach jelitowych, pęcherzycy…

Profilaktycznie stosujemy marchew w chorobach zakaźnych i zwyrodnie­niowych, a także zmarszczkach, skro­fu­lozie, wrzodach żołądka i dwunastnicy, stanach nerwicowych, zapaleniu jelita cienkiego i okrężnicy, oczysz­cza­niu krwi zatrutej toksynami, w celu regulacji krwawień menstruacyjnych, w za­parciach, żółtaczce, stward­nieniu rozsianym, cukrzycy…

Na użytek zewnętrzny marchew stosujemy na rany, wrzody, oparzenia, czyraki, egzemy, łupież, trądzik, liszaje twarzy, odmrożenia, pęknięcia skóry, ropnie i pomocniczo w nowotworze piersi, nowotworze nabłonkowym…

Według tradycyjnej medycyny chińskiej

Marchew ma smak słodki, charakter ciepły, przynależy do Przemiany Ziemi. Wzmacnia śledzionę, przetwarza nagromadzenia, oczyszcza gorąco, odtruwa, wzmacnia wszystkie narządy, działa dodatnio na oczy, przynosi ulgę w odrze, smaruje wnętrzności. Zalecana jest w chronicznej czerwonce, odrze, kaszlu, kokluszu, ospie wietrznej, niestrawności…

Znaczenie zdrowotne

Marchew jako roślina astralna kumuluje energię światła słonecznego i promieni kosmicznych, co sprawia, że korzeń marchwi odznacza się dużą siłą witalną. Zachodzące w marchwi procesy przemiany energii świetlnej, krzemu i innych substancji stymulują, szczególnie u dzieci, ośrodkowy układ nerwowy i korzystnie wpływają na przemianę materii – tworzenie tkanki kostnej, pobudzanie wzrostu…

Wraz z dynią i jarmużem marchew znajduje się na czele roślin bogatych w karotenoidy – o dużej zawartości karotenoidów świadczy pomarańczowa barwa marchwi. Karotenoidy to ważne przeciwutleniacze, przeciwdziałają powstawaniu wolnych rodników w organizmie, chronią przed rakiem, zawałem serca, udarem mózgu, zaćmą, miażdżycą, pobudzają układ immunologiczny, zwiększają produkcję komórek obronnych przed wirusami, bakteriami, komórkami rakowymi. Korzeń marchwi jest bogaty w karotenoidy (prowitaminę A), witaminy B1, B2, węglowodany, zwłaszcza glukozę i sacharozę, pektyny, substancje siarkowe, sole mineralne: mangan, miedź, wapń, olejek eteryczny…

Marchew działa regulująco, wzmacniająco, oczyszczająco, przeciwmiażdżycowo, przeciwcukrzycowo, usuwa zaburzenia trawienne, usprawnia perystaltykę jelit, chroni przed przedwczesnym starzeniem i kataraktą, obniża poziom cholesterolu w krwi, zapobiega chorobie wieńcowej, chroni przed zawałem serca, pomaga zwalczać owsiki i glisty, zwiększa odporność organizmu, upiększa karnację…

Świeży sok z marchwi działa wykrztuśnie, przeciwdziała niedokrwistości, skazie moczanowej, reumatyzmowi, zaburzeniom trawiennym, biegunkom, zwłaszcza u niemowląt. Działa profilaktycznie na kamicę nerkową i usu­wa stany zapalne, przeciwdziała nadczynności tarczycy, stwardnieniu tętnic, chorobie wieńcowej.

Sok ze świeżej marchwi zawiera związki sprzyjające rozwojowi jelitowych bakterii beztlenowych wytwarzających kwas mlekowy i octowy, które utrzymują kwaśny odczyn środowiska jelit, co chroni przed rozwojem gnilnych drobnoustrojów.

Geriatrzy ludziom starszym zalecają sok z marchwi jako lek przemywający naczynia krwionośne, regulujący pracę żołądka, utrzymujący w zdrowiu wątrobę i oczy, wzmacniający włosy i paznokcie.

Napar z nasion marchwi stosujemy przeciw wzdęciom i gazom, odwar do kompresów przy owrzodzeniach, oparzeniach, odmrożeniach, liszajach, pękaniu skóry…

Marchew może być stosowana w formie pulpy, soku, suszu, nasion.

Przeciwwskazania

Choroba wrzodowa żołądka, zapalenie jelita grubego.

Ważne uwagi

Sok i wyciąg z marchwi wykonujemy tylko z upraw ekologicznych, ogródków działkowych, przydomowych, gdzie nie stosowano nawozów sztucznych, zwłaszcza azotowych, bo uprawiana na tych nawozach może spowo­dować poważne zatrucie. Musimy zadbać by marchew nie zawierała azotanów pochodzących z preparatów che­micznych stosowanych w uprawach, bowiem są to substancje szkodliwe.

Zupa z marchwi musi być skonsumowana w dniu sporządzenia. Zawiera wówczas mniej azotanów.

Marchew jest wprawdzie uniwersalnym środkiem leczniczym, profilaktycznym i kosmetycznym, ale przy jej stosowaniu należy przestrzegać kilku zasad. W części korzenia, który wystaje nad ziemią, marchew wytwarza solaninę (widoczną jako zazielenienie), która jest toksyczna, toteż należy ten fragment odciąć. Należy również pamiętać o konieczności odpowiedniego przechowywania marchwi, w przeciwnym bowiem przypadku docho­dzi do powstawania aflatoksyny.

Należy zwracać uwagę na pochodzenie marchwi, gdyż, podobnie jak niektóre inne warzywa (buraki, szpinak, szczaw, rabarbar, wszystkie kapustne), ma ona właściwości zatrzymywania i gromadzenia szkodliwych azota­nów, występujących w glebie nadmiernie zasilanej nawozami azotowymi bądź pochodzących z innych źródeł (dymy, pyły, ścieki, pestycydy). Taka marchew czy sok z niej może wywołać groźne, szczególnie u małych dzieci, zatrucia. Azotany przemieniają się w azotyny, które z kolei zmieniają hemoglobinę w methemoglobinę. Ostre zatrucia azotynami charakteryzują się zaczerwienieniem twarzy i powłok skórnych, a w ciężkich przy­pad­kach sinicą spowodowaną porażeniem układu krążenia i obecnością methemoglobiny w krwi. Wystę­puje także rozszerzenie obwodowych naczyń tętniczych i spadek ciśnienia tętniczego krwi, czasem wymioty, biegun­ka, bóle głowy, drgawki. Azotany znajdujące się w wodzie pitnej zajmują eksponowane miejsce w zatru­ciach ma­łych dzieci. Zatrucia te jedynie przy natychmiastowej pomocy, wobec silnych objawów methemoglobi­nemii, nie kończą się śmiercią (niemowlętom nie należy podawać szpinaku, który zawiera 0,36 % azota­nów).

Marchew może także zawierać resztki pestycydów, które lokalizują się w częściach peryferyjnych korzenia i dają się stosunkowo łatwo wyeliminować przez staranne skrobanie. Należy jednak pamiętać, że nawet mar­chew rosnąca z dala od największych źródeł zanieczyszczeń tymi toksycznymi związkami nie musi być całko­wicie ich pozbawiona, co należy mieć na uwadze starannie przygotowując przed spożyciem. To konieczny wa­runek, by marchew, której wartość biologiczna substancji czynnych przewyższa wiele innych warzyw leczni­czych, w pełni z pożytkiem wykazała swoje właściwości.

Sprawdzone recepty

Afty

Stosować kompresy z wywaru z korzenia marchwi, zmiażdżonej świeżej naci marchwi lub wywar z naci mar­chwi.

Astma

Sok z marchwi sam lub z mlekiem jest środkiem wykrztuśnym.

Anemia (niedokrwistość)

2 razy dziennie wypijać po pół szklanki świeżo wyciśniętego soku z korzenia marchwi.

Artretyzm (dna)

Popijać dziennie litr świeżego soku z marchwi z dodatkiem pół litra soku z selera.

Białaczka u dzieci i niemowląt

Marchew jest wskazana dla niemowląt i dzieci chorych na białaczkę, dzieci uczulonych na białko, cierpiących na choroby alergiczne przewodu pokarmowego. W tych przypadkach stosujemy 3 miesięczną kurację z 1-2 litrów dziennie zupy marchwiowej. Następnie włączamy do diety świeże soki z selera, buraków czerwonych, jarzyn i owoców, m.in. z winogron, oraz miód. U dzieci starszych po 6 miesiącach kuracji do diety włączamy go­towane jarzyny i sałatę zieloną. Mięso i produkty zbożowe stosujemy rzadko.

Białaczka z niedomogą śledziony i skłonnością do wymiotów

Kuracja marchwiowa przeciwdziała białaczce z niedomogą śledziony i skłonnością do wymiotów. Popijać sok zaczynając od kilku łyków dziennie, stopniowo dochodząc powyżej litra dziennie. Kuracja trwa kilka miesięcy do półtora roku.

Biegunki u dzieci

Pół kg pokrojonej lub utartej marchwi gotować w litrze wody przez godzinę (do rozmiękczenia). Po przetarciu przez sito uzupełnić wodą do litra i dodać pół łyżeczki soli morskiej. Podawać łyżeczką lub smoczkiem. Kura­cję prowadzić 5-6 dni stopniowo zmniejszając ilość marchwi aż do 10 dag na litr wody. Niemowlętom dodawać zupki z marchwi do mleka w proporcji 1:1, następnie 1:2. Zamiast zupek można w okresie biegunki dawać czy­sty sok z marchwi z wodą, a mleko dopiero po ustąpieniu biegunki.

Bóle i kurcze żołądka i jelit

Jeść nasienie marchwi 3 razy dziennie szczyptę (na końcu noża).

Choroba wieńcowa

Sok z marchwi przeciwdziała chorobie wieńcowej.

Choroby alergiczne przewodu pokarmowego

Marchew jest wskazana dla niemowląt i dzieci chorych na białaczkę, dzieci uczulonych na białko, cierpiących na choroby alergiczne przewodu pokarmowego. W tych przypadkach stosujemy 3 miesięczną kurację z 1-2 litrów dziennie zupy marchwiowej. Następnie włączamy do diety świeże soki z selera, buraków czerwonych, jarzyn i owoców, m.in. Sok z winogron, oraz miód. U dzieci starszych po 6 miesiącach kuracji do diety włą­czamy go­towane jarzyny i sałatę zieloną. Mięso i produkty zbożowe stosujemy rzadko.

Choroby nerek

Popijać dziennie litr świeżego soku z marchwi z dodatkiem pół litra soku z selera.

Chrypka

Sok z marchwi sam lub z mlekiem jest środkiem wykrztuśnym.

Cukrzyca

2 razy dziennie wypijać po pół szklanki świeżo wyciśniętego soku z korzenia marchwi.

Czerwonka (dyzenteria)

Pić wywar z naci marchwi.

Działanie moczopędne

Pić napar z łyżki nasion marchwi na szklankę wrzątku.

Gazy

Pić napar z łyżeczki nasion marchwi na szklankę wrzątku.

Jelita – prawidłowy odczyn przywrócić

Świeży sok z marchwi zawiera związki sprzyjające rozwojowi jelitowych bakterii beztlenowych, wytwarzają­cych kwas mlekowy i octowy, utrzymującym kwaśny odczyn środowiska jelit, co chroni przed rozwojem drob­noustrojów gnilnych.

Kamica żółciowa

2 razy dziennie wypijać po pół szklanki świeżo wyciśniętego soku z korzenia marchwi.

Kamica dróg moczowych

Świeży sok z marchwi działa przeciwdziała kamicy nerkowej i usuwa stany zapalne.

Kurza ślepota

Pić letni sok z korzenia marchwi.

Liszaje

Wywar z korzenia lub świeżych liści (naci) marchwi, marchew utarta, świeże zmiażdżone liście (nać) stosować do okładów i przemywań.

Łupież

Wywar z korzenia lub świeżych liści (naci) marchwi, marchew utarta, świeże zmiażdżone liście (nać) stosować do okładów i przemywań.

Menstruację wywołać

Pić napar z łyżki nasion marchwi na szklankę wrzątku.

Naczynia krwionośne oczyścić

Świeży sok z marchwi przemywa naczynia krwionośne.

Nadczynność tarczycy

Świeży sok z marchwi przeciwdziała nadczynności tarczycy.

Nerwica żołądka

Jeść nasienie marchwi 3 razy dziennie szczyptę (na końcu noża).

Niedomagania wątroby

Jeść nasienie marchwi 3 razy dziennie szczyptę (na końcu noża).

Niemoc płciowa

Pić świeży sok z marchwi z miodem zagotowany w mleku lub utartą marchew z miodem zagotowaną w mleku.

Niespokojny sen

Popijać rano i wieczorem w celach odżywczych świeży sok z marchwi (pół litra). Dzieciom dodawać wody.

Niestrawność

Pić wywar z korzenia marchwi z łyżeczką brunatnego cukru lub cukru słodowego (maltozy).

Nieżyt oskrzeli (bronchit)

Bronchit to zarzucona nazwa nieżytu oskrzeli. Sok z marchwi sam lub z mlekiem jest środkiem wykrztuśnym.

Nowotwór piersi

Wywar z korzenia lub świeżych liści, marchew utarta, świeże zmiażdżone liście stosować do okładu lub prze­mywania.

Oczy wzmocnić

Pić wywar z korzenia marchwi, albo sok z korzenia i naci marchwi. Świeży sok z marchwi reguluje żołądek, utrzymuje w zdrowiu wątrobę i oczy.

Odra

Pić wywar z marchwi, kotewki pospolitej i pietruszki chińskiej (kolendry) celem wywołania wysypki (znika po całkowitym wysypaniu się).

Odtruć organizm

Jeść zupę jarzynową z gotowanego korzenia i naci marchwi, selerów, mniszka, szparagu i dyni.

Oparzenia i odmrożenia

Wywar z korzenia lub świeżych liści, marchew utarta, świeże zmiażdżone liście stosować do okładów i prze­mywania

Owrzodzenia

Kompresy z wywaru z korzenia marchwi, zmiażdżonej świeżej naci marchwi lub wywar z naci marchwi.

Pasożyty

Popijać rano i wieczorem w celach odżywczych świeży sok z marchwi (pół litra). Dzieciom dodawać wody. Spożywając regularnie po jednej marchewce na czczo i wieczorem, niszczymy owsiki. Zjedzenie kg marchwi, jeśli nie przyjmujemy innego po­karmu, usuwa glisty przewodu pokarmowego w ciągu doby.

Pękanie skóry

Kompresy z wywaru z korzenia marchwi, zmiażdżonej świeżej naci marchwi, wywaru z naci marchwi.

Pielęgnacja twarzy i szyi

Sok z marchwi jest doskonałym kosmetykiem do pielęgnacji skóry twarzy i szyi. Przemywanie cery sokiem z marchwi czyni cerę delikatną i świeżą, zapobiega zmarszczkom, daje uczucie świeżości, ujędrnia skórę, na­daje ładną karnację. W przypadku skóry suchej stosować maseczki. Regularne smarowanie skóry świeżym sokiem z marchwi nada jej ładną, jasnobrązową barwę „gubiącą” piegi. Pozwolić skórze wyschnąć, a następnie maso­wać ją oliwą. Popijać co dzień szklankę świeżego soku z marchwi.

Pobudzić łaknienie

Pić napar z łyżki nasion marchwi na szklankę wrzątku.

Podrażnienia skóry

Przykładać startą marchew.

Podrażnienie śluzówki ust i gardła

3 razy dziennie płukać gardło podgrzanym sokiem z marchwi.

Przeziębienia

Pić świeży sok z marchwi z miodem zagotowany w mleku lub utartą marchew z miodem zagotowaną w mleku.

Raka uniknąć

Ugotować korzeń marchwi z czarnymi grzybami chińskimi i jeść codziennie, również pić wywar z naci mar­chwi.

Rak jelita grubego

Popijać dziennie litr świeżego soku z marchwi z dodatkiem pół litra soku z selera. Dodawać sok z zielonych liści mniszka lekarskiego, pietruszki, buraka czerwonego i rzeżuchy. Po sześciu miesiącach dawać stopniowo sałatkę jarzynową i świeże owoce; wstrzymać się od jedzenia mięsa przez rok. Na zmianę diety organizm re­aguje wzmożeniem stanu chorobowego, a dopiero później występuje faza powrotu do zdrowia. Organizm uwal­nia się wówczas od toksyn powstałych przy złym metabolizmie.

Rany świeże i zastarzałe

Wywar z korzenia lub świeżych liści, marchew utarta, świeże zmiażdżone liście stosować do okładów i przemy­wania.

Ropień ust

Kompresy z wywaru z korzenia marchwi, zmiażdżonej świeżej naci marchwi lub wywar z naci marchwi.

Ropnie

Wywar z korzenia lub świeżych liści, marchew utarta, świeże zmiażdżone liście stosować do okładów i przemy­wania.

Równowaga kwasowo-zasadowa

Zupę z marchwi zaleca się ze względu na jej właściwości odtruwające, remineralizujące i zdolność przywraca­nia w organizmie równowagi kwasowo-zasadowej. Zupa ta wskazana jest dla otyłych, ma właściwości moczo­pędne, poprawia krążenie krwi, pobudza czynności gruczołów wydzielania wewnętrznego. Marchew i jej liście po­win­ny być dodawane do wszystkich zup jarzynowych, w których występuje por, cebula, czosnek, tymianek, rozma­ryn, kalarepa, goździki, liść laurowy, seler, pietruszka.

Stany przedrakowe

Popijać dziennie litr świeżego soku z marchwi z dodatkiem pół litra soku z selera.

Stany zapalne

Świeży sok z marchwi usuwa stany zapalne.

Stwardnienie tętnic

Świeży sok z marchwi przeciwdziała stwardnieniu tętnic.

Środek mlekotwórczy

Pić napar z łyżki nasion marchwi na szklankę wrzątku.

Środek wiatropędny

Pić napar z 1-5 g nasion marchwi na szklankę wrzątku.

Uczulenie na białko u dzieci

Marchew jest wskazana dla niemowląt i dzieci chorych na białaczkę, dzieci uczulonych na białko, cierpiących na choroby alergiczne przewodu pokarmowego. W tych przypadkach stosujemy 3 miesięczną kurację z 1-2 litrów dziennie zupy marchwiowej. Następnie włączamy do diety świeże soki z selera, buraków czerwonych, jarzyn i owoców, m.in. Sok z winogron, oraz miód. U dzieci starszych po 6 miesiącach kuracji do diety włą­czamy go­towane jarzyny i sałatę zieloną. Mięso i produkty zbożowe stosujemy rzadko.

Uszkodzenia skóry

Pić wywar z korzenia marchwi, albo sok z korzenia i naci marchwi.

Włosy i paznokcie

Świeży sok z marchwi wzmacnia włosy i paznokcie.

Wzdęcia brzucha

Pić napar z łyżeczki nasion marchwi na szklankę wrzątku.

Wzmocnić organizm

2 razy dziennie wypijać po szklance soku z marchwi na pusty żołądek oraz wieczorem.

Zaburzenia trawienia

Pić świeży sok z marchwi z miodem zagotowany w mleku lub utartą marchew z miodem zagotowaną w mleku.

Zapalenie gardła

3 razy dziennie płukać gardło podgrzanym sokiem z marchwi.

Zapalenie spojówek

Pić wywar z marchwi i brokułów.

Zaparcia

Kilogram marchwi gotować 2 godziny w litrze wody. Wycisnąć; spożywać porcjami w ciągu dnia.

Zatrzymaniu moczu

Nasienie marchwi 3 razy dziennie szczypta (na końcu noża).

Zupa z marchwi

Zupę z marchwi zalecamy ze względu na jej właściwości odtruwające, remineralizujące i zdolność przywraca­nia w organizmie równowagi kwasowo-zasadowej. Zupa ta wskazana jest dla otyłych, ma właściwości moczo­pędne, poprawia krążenie krwi, pobudza czynności gruczołów wydzielania wewnętrznego. Marchew i jej liście powin­ny być dodawane do wszystkich zup jarzynowych, w których występuje por, cebula, czosnek, tymianek, rozma­ryn, kalarepa, goździki, liść laurowy, seler, pietruszka.

Wątroba i żołądek

Świeży sok z marchwi reguluje żołądek, utrzymuje w zdrowiu wątrobę i oczy.

Wrzody, czyraki

Wywar z korzenia lub świeżych liści (naci) marchwi, marchew utarta, świeże zmiażdżone liście (nać) stosować do okładów i przemywań.

Artykuł był publikowany w tygodniku: Wiadomości Świętokrzyskie, w cyklu: Rytmy zdrowia i urody (w odcinkach od 5 stycznia 2004 r.).

Jeśli ktoś z Twoich bliskich, przyjaciół, znajomych ceni taką wiedzę wyślij mu SMS-a lub e-mail z adresem: www.ambasadorzdrowia.pl



Kozieradka niedoceniana przyprawa i lek [48]

Fragment książki: „Brzuch ma rozum” – wywiad sprzed dwudziestu lat

Bogatym źródłem łatwo przyswajalnych soli mineralnych są mało doceniane u nas rośliny przyprawowe i lecznicze. O przyprawach mówisz i piszesz w różnych miejscach więc tu poproszę o tylko jeden przykład.

Dobrym przykładem są nasiona kozieradki, bowiem zawierają mnóstwo wartościowych i niezbędnych dla zdrowia związków mineralnych, m.in: potas, sód, magnez, wapń, kobalt, mangan, fosfor, cynk, krzem, siarkę, żelazo, miedź…

Sproszkowane nasiona kozieradki można używać w kuchni, jako cenną przyprawę usprawniającą procesy trawienia i przyswajania pokarmów oraz zwiększającą aktywność układu odpornościowego.

Równie wartościowych roślin jest sporo, także wśród dawniej po­wszechnie stosowanych przypraw, które w dzisiejszej dobie pośpiechu są wypierane przez przemysłowe wegety, kostki rosołowe, sosy, zupy w proszku, majonezy, keczupy i inne dodatki oparte na syntetycznych paskudztwach nazywanych zazwyczaj „polepszaczami”.

Kozieradka

Kozieradka pospolita (Trigonella foenum-graecum), roślina jednoroczna z ro­dziny motylkowatych. W starożytnych Chinach, Indiach, Egipcie i Grecji była używana jako pożywienie, pasza dla zwierząt i lek. Prażone nasiona spożywano jako pokarm wzmacniający i odmładzający. Na Bliskim Wschodzie tuczono nią kobiety w haremach. Używana była do leczenia gorączki i wysokiego ciśnienia krwi. Uprawa kozieradki rozpowszechniła się w Zachodniej Europie wraz z roz­wojem zakonów benedyktynów. Stosowano ją wewnętrznie w chorobach: kobie­cych, płuc, wątroby, nerek, oraz zewnętrznie w leczeniu ran i chorób skórnych.

Obecnie jest uprawiana, również w Polsce, w niewielkich ilościach na żyznych, lekkich glebach.

Surowcem leczniczym są nasiona. Zawierają do 30% substancji śluzowych, flawo­noidy, saponiny, białka, tłuszcze, gorycze, sole mineralne (potas, sód, magnez, wapń, kobalt, mangan, fosfor, cynk, krzem, siarka, żelazo, miedź), witaminę PP, hormony sterydowe, olejek eteryczny i inne związki. W celu optymalnego wyko­rzystania składników czynnych, nasiona kozieradki muszą być sproszkowane lub roztarte.

Kozieradka jest stosowana zewnętrznie jako lek śluzowy przy ropnym zapaleniu skóry, czyrakach, żylakach, do płukania gardła… Preparaty z kozieradki stosowane wewnętrznie usprawniają procesy trawienia i przyswajania pokarmów oraz zwięk­szają aktywność układu odpornościowego.

Jeśli komuś nie odpowiada zapach nasion kozieradki może stosować je w mieszan­kach z innymi ziołami.

Przetwory z kozieradki stosuje się przy braku apetytu, stanach zapalnych przewodu pokarmowego, po zatruciach pokarmowych, a także jako środek wzmacniający, oraz osłaniająco przy stosowaniu lekarstw uszkadzających błonę śluzową przewodu pokarmowego.

W kuchni kozieradkę możemy stosować do przyprawiania serów i jako składnik niektórych przypraw np. curry, a w kosmetyce do odżywczych maseczek kosme­tycznych, leczenia łojotoku, trądziku i stanów zapalnych skóry.

Jeśli ktoś z Twoich bliskich, przyjaciół, znajomych ceni taką wiedzę wyślij mu SMS-a lub e-mail z adresem: www.ambasadorzdrowia.pl



Nowotwory a krzemowy paradoks [47]

Producenci nowotworów

Już u ponad jednej trzeciej polskiego społeczeństwa zdiagnozowano nowotwory. Dodając do tej ilości chorych niezdiagnozowanych sytuacja jest przerażająca jak nig­dzie więcej na świecie.

Masowo na nowotwory chorują dzieci mieszkające na wsi. To zapewne skutki opry­sków truciznami, którymi ich rodzice i sąsiedzi spryskują, a raczej zlewają pola, sady, podwórka, pobocza, dróżki. Jak na ironię te trucizny nazywane są „środkami ochrony”, mimo iż one niczego nie chronią, natomiast trują wszystko wokół.

Miejskie dzieci zjadają chemię, którą wieś rozpyla i rozlewa, wiejskie dzieci ją także wdychają.

Powszechnie uważa się, że miasta są skażone spalinami samochodów, jednakże w miastach pszczoły są w lepszej kondycji niż na wsiach, gdzie masowo giną od opry­sków. Oczy­wiście i w miastach i na wsiach pszczoły wyniszcza też elektrosmog, ale tu skupiam się na odwróceniu ról, jako że do niedawna wieś kojarzyliśmy z produkcją żywności. Czy ta żywność jeszcze żywi czy już tylko truje? Czy zasługuje na nazywa­nie jej żywnością?

Do lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku na polskich wsiach nie było nowotwo­rów trzewi. Nastawały wraz z rozprzestrzeniem się przemysłowej żywności i wraz z jej upowszechnianiem stawały się coraz większą plagą.

Dawniej przed nowotworami chroniły naturalne fermenty, bowiem w każdym domu kiszono żur, z którego gotowano barszcz, w drewnianych beczkach kiszono kapu­stę, wypiekano chleb na zakwasie, w kamiennych garnkach zsiadało się mleko, robiono twarogi, wyciskano sery, po których zostawała serwatka, wyrabiano masło, po którym zostawała maślanka, każde gospodarstwo miało świeże jajka, warzywa, owoce, kasze…

Dziś większość mieszkańców wsi jada trującą paszę przemysłową. Tego świństwa nie wolno nazywać żywnością. Jeśli gdzieś jeszcze kiszą kapustę to zwykle w becz­kach z syntetycznego plastiku i wyłożonych folią z syntetycznego plastiku. Choć wia­domo, że plastiki zawierają silne trucizny, producenci mówią, że są przeznaczone do żywności. Żur, barszcz, do niedawna powszechną strawę już mało kto umie ugotować, więk­szości wychodzi raczej zupa kiełbasiana.

Nowotwory a krzemionka

Wiemy, że żydzi nie chorują na nowotwory i większość chorób, które nas wynisz­czają. A czym się oczyszczają z wszędobylskich toksyn, także elektromagnetycznych? Kąpielami! My też możemy kąpielami oczyszczać, wzmacniać, uodparniać… Wiele ziół można do tego wykorzystywać. Szczególnie polecam zasobne w krzemionkę: ziele owsa, najlepiej zebrane przed kwitnieniem, rdesty, pokrzywy z korzeniami, kłącze perzu, skrzyp, poziewnik, poziomki, porzeczki… Kto nie ma ziela owsa może stosować słomę owsianą, jednak ziele owsa zebrane przed kwitnieniem jest bardziej wartościowe. Uprawiam owies bez chemii, teraz, kiedy ziarna w kłosach są jeszcze miękkie jest najodpowiedniejszy. Mogę potrzebującym wysyłać.

Ponieważ krzem jest bardzo twardy to przez zalewanie wrzątkiem papierowej saszetki z odrobiną ziółek nie pozyskamy krzemionki. Polecając takie sposoby zaparza­nia farmacja chce byśmy nie osiągali dobrych rezultatów i sami rezy­gnowali z ziół, by łatwiej było rokefelerowskim oprawom eliminować je z użycia.

Krzemu na Ziemi jest najwięcej po tlenie, bo aż 25 % wagowo. Skoro jest go tak dużo w przyrodzie i w naszym najbliższym środowisku to dlaczego brakuje go w naszych organizmach?

– Dzieci mają dużo krzemu, a starzejąc się tracimy krzem, a nie wapń.

– Wszystkie rośliny czerpią z ziemi krzem, a rośliny mamy w zasięgu ręki.

– Niedobór krzemu powoduje brak odporności. Około 90 % populacji cierpi na nie­dobór krzemu, zakwaszenie organizmu, niską odporność…

– Gdy zranimy się nasz organizm wysyła krzemowe „wojsko”, dzięki temu ciało regene­ruje się.

– Gdy brakuje krzemu skóra traci elastyczność i zdolność pełnej regeneracji, stąd długie i trudne gojenie się ran i blizny po ranach, zabiegach chirurgicznych, szwach.

– Tkanka nowotworowa wbudowuje w siebie krzem pozbawiając organizm, szcze­gólnie mózg, aktywnego krzemu.

– Medycy podstępnie przymuszają nas do pochłaniania coraz większych ilości wap­nia. Nie przekonują, bo nie mają argumentów lecz przymuszają kłamstwami i stra­szeniem.

– Reklamami natrętnie przymuszają do pochłaniania coraz większych ilości jogur­tów i przeróżnych przemysłowych przetworów wapniowych.

– Starych ludzi niegrzecznie nazywamy wapniakami – czy brakuje im wapnia czy ra­czej mają go tak duże nadmiary, że odkłada im się jako zwapnienia? Skoro mają dużo wapnia to, co z krzemem? Obserwujmy i analizujmy.

Czym więcej wapnia tym mniej krzemu. Wyciągajmy wnioski.

Kości łamią się tym, którzy nadużywają wapnia.

Naiwność, próżność, brak wiedzy, głupotę wykorzystują handlujący preparatami rzekomo krzemowymi, np. wodą z dodatkiem ziemi okrzemkowej. Ten intratny biznes kwitnie dzięki naiwności osób próżnych i podatnych na opowieści producentów i handlarzy. A wystarczyłoby jadać więcej roślin, pić wodę ze źródeł i studni, a najłatwiej i najszybciej nasycimy organizm krzemem poprzez kąpiele w ziołach bogatych w krzemionkę.

Marketing to sztuka skutecznego oszukiwania.

Już wspomniałem, że szczególnie polecam ziele owsa, zebrane przed kwitnie­niem, ale jest wiele ziół bogatych w krzemionkę, np. rdesty, pokrzywy z korzeniami, kłącze perzu… Gdy nie ma ziela owsa można stosować słomę owsianą. Proszę pamię­tać o długim macero­waniu. Z wywaru ziół, które stosujemy do kąpieli można nieco odlać do picia.

Spośród produktów spożywczych bogatych w krzemionkę polecam kasze: jaglaną, gryczaną, orkiszową i wszystkie warzywa, szczególnie korzeniowe. Trzeba jednak pa­miętać, że zboża dosuszane na polach tuż przed zbiorem randapem/glifosatem są tru­jące.

Kąpiele krzemionkowe pomogą żyć zdrowo

Każdemu niezależnie jaki ma problem polecam kąpiele w ziołach bogatych w krze­mionkę. Nie musi to być skrzyp, bo każda roślina zawiera krzemionkę.

Polecam i do kąpieli i do picia ziele owsa, pokrzywy (z ko­rzeniami), klącze perzu, ziele rdestu, poziomki, poziewnika, a do jedzenia kasze: gryczaną, jaglaną, orkiszową, owsianą, płatki owsiane…

Powtarzam: Niedobór krzemu to paradoks, bo krzemu jest najwięcej po tlenie, a nam krzemu brakuje. Rodząc się mamy dużo krzemu, starzejąc się tracimy krzem, nie wapń, mimo to medycy, farmaceuci, handlowcy podsuwają nam wapno w medykamen­tach i przemysłowych przetworach mlecznych, przez co dysproporcja po­między Ca a Si pogarsza się jeszcze bardziej.

Znaczenie równowagi między Ca a Si łatwiej zrozumieć na domu. Który łatwiej ogrzać: mały z kompletem ścian, czy wielki bez ściany na którą zabrakło budulca? Albo na samochodzie, w którego kołach ciśnienie jest prawidłowe lub w dużej dyspro­porcji.

W sprzedaży są suplementy krzemowe, a raczej woda z nieznaczną zawartością krzemu, ledwie tysięczny ułamek procenta. Jak trzeba być głupim, żeby kupować namiastkę tego, co jest w każdej roślinie, którą mamy na wyciągnięcie ręki. Dziś naciągają na kupno wody z krzemem, jutro – powietrza z tlenem.

A dlaczego nam to sprzedają? Bo kupujemy!

Producentem wody w plastikowych butelkach nazywanej „krzem”, „krzem z borem” i innych cudowności sprzedawanych na masową skalę jest „wynalazca” z miasta K. Wykonuje on leki dla prezesa K., bandyty który doprowadził do zalegalizowania depopulacji Słowian/Sławian/Polaków Roundupem/glifosatem, genetycznie modyfikowanymi zarazami, wyniszczającymi szczepieniami, chemitralsami…

Młody ambitny dziennikarz sugerował temu producentowi wody nazywanej „krzem” , „krzem z borem” itp. cudowności, by wykorzystał kontakt z prezesem K. jako szansę zmiany tego stanu rzeczy.

Skąd o tym wiem? Bo to był mój pomysł i to ja go tam wysłałem.

Zapewne prezes K. nie ma takiej władzy, by zmienić ten stan rzeczy, ale mógłby chociaż przyznać, że to zamierzona depopulacja. Producent wody nazywanej „krzem”, „krzem z borem” przedkłada mamonę za utrzymywanie przy życiu zdemoralizowanej, zwyrodniałej bestii ponad los polskich dzieci.

Niech zdechną obaj jak najprędzej, niech wszelki ślad po nich zaginie.

Natomiast Wy wszyscy przemyślcie konsekwencje stosowania leków i suplementów od takich zwyrodnialców jak producenci Cyklonu B, glifosatu, Roundupu, Aspartamu, leków dla prezesa K., wody nazywanej „krzem”, „krzem z borem” itp.

Najlepszy i najważniejszy suplement diety

Który z suplementów jest najważniejszy? A który jest najlepszy? Jeśli najważniejszy, a przy tym najlepszy to zapewne najdroższy?

Jest niezbędny do życia. Do­stępny dla każdego. Prawie nikt go nie docenia. Można stosować w każdym wieku. Dla kobiet, mężczyzn, dzieci. Tani.

Temu, kto dba o zdrowie, daje dobre rezultaty. Naprawdę dobre rezultaty niedu­żym kosztem. Każdy może taki suplement regularnie spożywać, zażywać, stosować.

To WODA, najlepszy suplement na świecie. A także najważniejszy. Niestety więk­szość ludzi nie pije wody regularnie. Czasami robią tak długie przerwy, że występuje pragnienie, lub nawet suchość w ustach. W ten sposób ciało woła: „wody, Wody, WODY!”.

Co te sygnały oznaczają? Jeśli chce się pić i czu­jemy suchość, to organizm JUŻ SIĘ ODWODNIŁ.

W podręcznikach fizjologii napisano, że pragnienie jest wynikiem wewnątrz- i ze­wnątrzkomórkowego odwodnienia. A więc oznacza odwodnienie. Im częściej taka sytuacja następuje, tym gorzej dla zdrowia. Nie czekajmy, aż zachce się pić. Trzeba przez cały dzień popijać od czasu do czasu małymi łykami. Nie chciwie niczym ziemia spękana od suszy. Dzięki temu unikniemy odwodnienia i zrobimy mały, ale ważny krok w kierunku zdrowia.

Jeśli komuś z Twoich bliskich, przyjaciół, znajomych spodobałaby się prezentowana tu wiedza wyślij mu SMS-em lub e-mailem adres tej witryny: www.ambasadorzdrowia.pl

Różne gatunki pokrzyw [45]

Fragment książki: Zielona Apteka. Chwasty warte naszej miłości

W poprzednich wydaniach przedstawiłem dwa gatunki pokrzyw, pomijając ich opisy botaniczne, gdyż te są w wielu atlasach roślin, a moje publikacje nie mają być podręcznikami zielarskimi, lecz za­chętą do kulinarnego wykorzystywania roślin, jako cennych warzyw, jarzyn, owoców, przypraw. Nie tylko uprawianych, ale także dziko rosnących.

W tym, piątym już wydaniu Zielonej Apteki przedstawiam sześć gatunków pokrzyw z krótką ich charakterystyką.

Pokrzywa zwyczajna – Urtica dioica łodygę ma wzniesioną, nie­rozgałęzioną. Liście naprzeciwległe, mają ogonki, są ciemnozielone w kształcie wydłużonego serca, po brzegach są grubo ząbkowane. Kwiaty mają bardzo małe, zielonkawe, zebrane w rozgałęzione, luź­no zwieszone kwiatostany groniaste.

Pokrzywa zwyczajna jest rośliną dwupienną[1], co oznacza, że kwiaty męskie i żeńskie znajdują się na osobnych roślinach.

Pokrzywa zwyczajna występuje w całej Europie, rozprzestrzeniła się także w Ameryce i Azji. Tworzy duże skupiska, gdyż obszar wy­stępowania pokrzyw szybko się powiększa we wszystkich kierun­kach dzięki systemowi korzeniowemu w formie kłączy[2] i rozłogów (rozmnażanie wegetatywne).

Nazywana bywa „pokrzywą wielką” – niezasłużenie bowiem nie­które egzotyczne gatunki pokrzyw są znacznie od niej wyższe.

Pokrzywa żegawka – Urtica urens, roślina roczna, jednopienna, co oznacza, że obie płci występują na jednym osobniku. Liście ma szerokie, z głęboko wciętymi ostrymi ząbkami na brzegach. Rośnie pospolicie na gruzowiskach i terenach uprawnych. Parzy mocniej niż pokrzywa zwyczajna.

Pokrzywa kuleczkowata – Urtica pilulifera typowa na południu i zachodzie Francji, spotykana głównie w krajach śródziemnomor­skich, np. w Grecji, Włoszech.

Cechą charakterystyczną tej pokrzywy są kwiaty zebrane w duże kulki, bardzo parzące, przymocowane w pachwinach liści.

Pokrzywa Utrica dubia rośnie nad brzegiem Morza Śródziem­nego, ma kwiaty zebrane w długie charakterystyczne wstążki zgrupo­wane na szczycie rośliny.

Pokrzywa Urtica atrovirens rośnie na Korsyce, ma szerokie ciem­nozielone liście. Jej łacińska nazwa atrovirens oznacza ciemno­zielony.

Pokrzywa Urtica ferox z Nowej Zelandii osiąga 5 m wysokości, parzy wyjątkowo boleśnie, a ból utrzymuje się przez wiele dni.

Rozróżnienie gatunków pokrzyw może być trudne poza okre­sem kwitnienia, za to nie pomylimy pokrzyw z innymi roślinami, gdyż żadne inne nie są kłująco-parzące.

Do pokrzyw podobna jest jasnota biała Lamium album, nazywana „głuchą pokrzywą” i „martwą pokrzywą”. Bywa nawet mylona z po­krzywą, jednakże nie parzy, ma białe dwuwargowe kwiaty, typowe dla rodziny jasnotowatych. W czasie kwitnienia] trudno pomylić te dwie rośliny, a taka pomyłka byłaby niegroźna, gdyż jasnota biała (i inne jasnotowate), może być cenną jarzyną.

Jeśli komuś z Twoich bliskich, przyjaciół, znajomych spodobałaby się prezentowana tu wiedza wyślij mu SMS-em lub e-mailem adres tej witryny: www.ambasadorzdrowia.pl

 


[1] Z greckiego dioica oznacza „dwa domy” (po jednym dla każdej płci).
[2] Kłącza to podziemne pędy, z których wyrastają małe korzenie przybyszowe oraz pąki boczne, z których rozwija się duża ilość pędów.

Chlorofilowy magazyn hemoglobiny [44]

Fragment książki: Zielona Apteka. Chwasty warte naszej miłości

Chlorofil to pochłaniający energię słoneczną zielony barwnik ro­ślin.[1] Hemoglobina[2] to przenoszący tlen i dwutlenek węgla barwnik krwi, składnik czerwonych krwinek (erytrocytów). Struktury chloro­filu i hemoglobiny są niemal identyczne, różnią się centralnym ato­mem; hemoglobina zbudowana jest wokół atomu żelaza, a chlorofil – wokół atomu magnezu.[3] Nasz organizm łatwo przerabia chlorofil w hemoglobinę.

Łatwo dostępnym źródłem chlorofilu są pokrzywy. W działaniu krwiotwórczym pokrzywy przewyższają leki i suplementy stosowane w osłabieniu, anemii, krwawieniach… Korzystajmy więc z tego daru natury o wysokiej zawartości chlorofilu, żelaza, witaminy C, by zwiększać produkcję krwinek czerwonych i hemoglobiny, korzystnie wpływać na tworzenie się zdrowej krwi.


[1] U roślin wyższych chlorofil występuje w dwóch odmianach: niebieskozie­lony chlo­rofil A, absorbujący głównie światło fioletowe i czerwone; żółtozie­lony chlo­rofil B, absorbujący głównie światło niebieskie i pomarańczowe.

[2] Greckie hem = krew; hemo– wskazuje na związek z krwią tego, co wyraża drugi człon, np. hemofilia, hemoglobina, hemoroidy… Łacińskie globus = kula). Hem to biochemiczny barwnik krwi, zawierający dwuwartościowe że­lazo. Hemoglobina składa się z białka prostego – globiny (95%) i barwnika krwi – hemu (5%).

[3] Pokrewieństwo barwnika roślin – chlorofilu, z barwnikiem naszej krwi – hemo­globiną wykazali w 1912 r. Polacy: Leon Paweł Marchlewski i Marceli Nenc­ki.

autyzm, wodogłowie, padaczka, szkody poszczepienne [43]

Od jakiegoś czasu zaglądam na Ambasadę Zdrowia, bo chcę żyć zdrowo i świadomie. Mam niepełnosprawnego 13-letniego syna. Filip urodził się z wodogłowiem, ma padaczkę i białkomocz, który doprowadził do zapalenia kłębuszków nerkowych. I tutaj moja prośba, ponieważ jestem daleka od zgłoszenia się na oddział nefrologii i padania synowi sterydów (medycyna niczego innego nam nie zaproponuje). Jakie zioła mogłabym podać synowi, żeby wspomóc nerki?

Witam serdecznie.

Ostatnio dorzuciłem tu „Filtry nasze niedoceniane i sposoby dbania o nie”. Są tam zioła pomocne w opisanym problemie. Mówiłem o tym w różnych miejscach, przy różnych okazjach, więc jest także na filmach. Przypominam, że oczyszczać i wspomagać trzeba cały organizm, a nie tylko wybrany narząd.

Uważa Pani, że białkomocz doprowadził do zapalenia kłębuszków nerkowych. To pewne uproszczenie, bowiem choć zapalenie kłębuszków nerkowych pojawiło się później niż białkomocz to i białkomocz i zapalenie kłębuszków mają wspólną przyczynę – trucizny z których wydalaniem przeciążone nerki sobie zbyt słabo radzą.

Toksyny można wyprowadzać z organizmu różnymi sposobami. 13-latka można nauczyć niektórych z nich. Najbardziej odciążymy nerki nie zmuszając ich do pracy na pełnych obrotach, wyprowadzając toksyny także poprzez pozostałe systemy i narządy, szczególnie skórę (kąpiele) i płuca (oddech).

Najlepsze efekty we wszystkich problemach zdrowotnych dają kąpiele w ziołach bogatych w krzemionkę. We wszystkich, bowiem kąpiele nie tylko oczyszczają, ale także uodparniają, a czym odporniejszy organizm tym lepiej radzi sobie ze wszystkimi zagrożeniami. Te same zioła, które stosujemy do kąpieli można też pić, jednakże wpływ kąpieli jest znacznie większy, bo działają dłużej i przez dużą powierzchnię.

Zioła to potężne środki prozdrowotne, żywiące, lecznicze, ale równie potężnymi środkami prozdrowotnymi, choć niedocenianymi jest odzież z lnu, konopi, wełny. Bielizna z bawełny z dodatkiem syntetyków nie tylko nie sprzyja zdrowiu, ale wręcz je odbiera. Polecam prześcieradło z wełny i piżamę z lnu i proszę o komentarz jak pomogły.

Spośród środków spożywczych proponuję kurację moją kaszą z najstarszej odmiany orkiszu, zapomnianej, nigdy nie modyfikowanej, z uprawy na polu nigdy niespapranym żadną chemią. Cena mojej kaszy jest dwukrotnie niższa od cen kasz przemysłowych, pełnych trucizn. Ostatnie resztki moich kasz i mąk można dostać w Sztuce Dobrego Życia w Łodzi.

Moje doświadczenia z kaszą orkiszową są zaledwie kilkuletnie, ale przyjaciel, od którego zanim zasiałem własny orkisz nabyłem nasiona do siewu, a wcześniej kilka lat stosowałem jego kasze i mąki, od wielu lat samą tylko kaszą orkiszową wyprowadza dzieci z autyzmu, wodogłowia, padaczki itp. uszkodzeń poszczepiennych.

Na stronie ambasadorzdrowia.pl nie ma Pani komentarzy, ani większości odwiedzających ją. W rozmowach telefonicznych i w mailach chwalicie się odwiedzaniem mojej strony, ale komentarzy nie zostawiacie, choć wiecie, że strony żyją (są pozycjonowane) dzięki komentarzom. Przykre jest to, że zaglądacie tu wyłącznie po to by brać, nie dając nic od siebie.

Wielu blogerów na swoich stronach prosi o komentarze, serduszka, łapki w górę itp. Mnie wydawało się, że moi czytelnicy, odbiorcy, przyjaciele będą wspierać moją stronę nie na prośbę (moją), lecz z potrzeby serc (własnych). Okazuje się, że Wy nie macie serc, a ja nie mam przyjaciół.
Wam pomogą książki Louise L. Hay: „Możesz uzdrowić swoje życie”; „Twoja wewnętrzna moc. Poradnik udanego życia dla kobiet”; „Medytacje leczące duszę i ciało”; „Życie! Refleksje na temat naszej drogi życiowej”.
Ja zostawię Was wkrótce, zamykając się w pustelni. To jeszcze nie pożegnanie, ale etap przygotowywania się do życia bez telefonu i komputera.
____________________________________
Z najlepszymi życzeniami wszelkiej pomyślności
Władysław Edward Kostkowski

PS
Według Louise L. Hay:
Serce jest wyobrażeniem ośrodka miłości i bezpieczeństwa.
Zaburzenia pracy serca są skutkiem długotrwałych kłopotów emocjonalnych; braku radości; znieczulenia serca; wiary w potrzebę napięcia i wysiłku.
Zawał serca to skutek wyciskania z serca całej radości na rzecz pieniędzy lub stanowiska.
Krew symbolizuje radość obecną w ciele, płynącą swobodnie.
Choroby krwi wynikają z braku radości; braku dopływu nowych pomysłów i koncepcji.
Zakrzepy są skutkiem zamknięcia przepływu radości.

 

Ziarnka – dla zdrowia czy mody? [40]

Fragment książki: „Brzuch ma rozum. Odchudzanie zagraża zdrowiu”. Książka będzie dostępna (od sierpnia br.) w Sztuce Dobrego Życia w Łodzi.

Dlaczego nasz „mózg jelitowy” rzadko ma apetyt na chleb peł­noziarnisty, kasze, płatki zbożowe?

Ponieważ nadmierne spożywanie tych produktów (także wielu innych) powoduje trwałe szkody. Rośliny za pomocą kolców, łusek (okrywy nasiennej), trucizn bronią się przed pragnącymi je zjeść. Aby zboże nadawało się do spożycia od tysięcy lat obdzieramy je z tych środków obronnych i ochronnych. Temu służyły: cepy, stępy, żarna, później mło­carnie i wiatraki, a obecnie kombajny i młyny.

Jak daleko byśmy zagłębiali się w historię ludzkości zobaczymy, że me­tody obróbki zbóż we wszystkich kulturach były takie same. Z kłosów wymłacano ziarna, ziarna obłuszczano, by pozbawić je okrywy nasien­nej, oddzielano od plew i dalej przerabiano: rozgniataniem na płatki, łamaniem na kasze, rozcieraniem (mieleniem) na mąki. Te techniki ma­ją głębszy sens.

Żyto

Żyto (Secale L.) – rodzaj roślin jednorocznych, dwuletnich lub wielo­letnich z rodziny wiechlinowatych. Pochodzi z Azji. Liczy około 10 ga­tunków, z których najważniejszym ze względów gospodarczych jest uprawiane żyto zwyczajne. Gatunkiem typowym jest Secale cereale L.

Żyto jest popularną rośliną uprawną, choć jego powierzchnia uprawy i znaczenie gospodarcze zmniejsza się.

Ziarniaki żyta są wykorzystywane głównie na pasze dla bydła i trzody chlewnej. Także miele się je na mąkę stosowaną głównie do wypieku chleba. Z żyta produkuje się też alkohol etylowy.

Słomą żytnią pokrywano dachy, takie pokrycie nazywało się strzechą. Wykorzystywano ją także na ściółkę dla zwierząt.

Żytnie surowce kulinarne

Z żytniej mąki i wody kisimy kwas chlebowy i żur. Kwas chlebowy jest smacznym napojem. Z żuru gotujemy zupy: żurek (często nazywany barszczem) i zalewajkę.

Z żuru, mąki i wody sporządzamy zakwas. Z zakwasu, wody i mąki spo­rządzamy zaczyn. Z zaczynu, wody i mąki wyrabiamy ciasto, z ciasta formujemy bochenki i wypiekamy chleb. Tak powstały chleb ma wła­ściwości prozdrowotne i lecznicze.

Taki chleb nie tylko żywił, był także lekiem m.in. dla serca, a nawet na raka. Pisałem o tym w miesięczniku: Nieznany Świat.[1]

Pszenica

Pszenica (Triticum L.) – rodzaj zbóż z rodziny wiechlinowatych. Po­chodzi z południowo-zachodniej i środkowej Azji. Wyróżnia się około 20 gatunków pszenicy i około 10 mieszańców międzygatunkowych.

Oprócz jęczmienia (Hordeum L.) jest najdawniej uprawianym zbożem. W światowej produkcji zbóż zajmuje trzecie miejsce po kukurydzy i ry­żu.

Pierwszymi dzikimi, a następnie uprawianymi gatunkami pszenic były samopsza (Triticum monococcum L.) i płaskurka (Triticum dicoccon). Pszenicę udomowiono około 9 000 lat p.n.e. na Bliskim Wschodzie (w rejonie Żyznego Półksiężyca). Być może ze względu na produkcję piwa.

W zawartości jelit człowieka z Similaun, zm. ok. 3 300 lat p.n.e. znale­ziono częściowo strawioną samopszę.[2]

W starożytnym Egipcie ziarna pszenicy wykorzystywano w misteriach poświęconych Ozyrysowi.[3] W mitologii greckiej kłosy pszenicy były atrybutem bogini Demeter.

W czasach biblijnych pszenica była w Egipcie i na Bliskim Wschodzie najważniejszą rośliną uprawną. W Biblii wymieniona jest ponad 70 ra­zy.

Z czasem pszenica zwyczajna (Triticum aestivum L.) wyparła płaskurkę i samopszę. Natomiast współczesne odmiany pszenicy to wielokrotne modyfikanty. Modyfikowano je by były odporniejsze na suszę, choroby, temperatury, by zawierały więcej glutenu… Nadal są modyfikowane, między innymi po to by zawierały jeszcze więcej glutenu.

Pszeniczne surowce kulinarne

Ziarna pszenicy mielimy na mąkę. Z mąki pszenicznej (pszennej) wy­piekamy bułki, ciasta, ciasteczka, torty, wygniatamy twarde ciasto na pierogi, makarony, mieszamy rzadkie ciasto na naleśniki i omlety.

Nie do końca zmielone ziarna pszenicy to kasza manna.

Chleb od najdawniejszych czasów wypiekano z mąki żytniej na natural­nie fermentowanym zakwasie. Z czasem z coraz większym dodatkiem mąki pszenicznej, aż w końcu z samej pszenicznej na drożdżach.

Wszystko, co dotychczas robiliśmy z pszenicy wielokrotnie modyfiko­wanej od teraz róbmy z orkiszu niemodyfikowanego. Tym bardziej, że w uprawie pszenicy powszechnie i nagminnie stosowany jest Roundup i inne trujące środki zawierające glifosat. Te trucizny stosowane są nie tylko do zwalczania chwastów, ale także do zasuszania zbóż tuż przed zbiorem, czyli zabijania w roślinach życia.[4]

Współczesna pszenica jest najbardziej trującym spośród zbóż.

Jęczmień

Jęczmień (Hordeum L.) – rodzaj zbóż z rodziny wiechlinowatych. Obejmuje ok. 40 gatunków traw jednorocznych i trwałych. Pochodzi ze stref umiarkowanych półkuli północnej.

Jęczmień należy do najstarszych i najważniejszych zbóż[5]. Najstarsze znane dowody na uprawę jęczmienia pochodzą z Bliskiego Wschodu, datowane są na VII tysiąclecie p.n.e.

Uprawiany jest jęczmień zwyczajny (Hordeum vulgare L.), najwięk­szym jego producentem jest Rosja. Niektóre gatunki jęczmienia są rośli­nami ozdobnymi (jęczmień grzywiasty) lub chwastami (jęczmień płon­ny).

Ziarniaki jęczmienia mają kształt wydłużony, okryty plewkami, pomar­szczony. Zawierają duże ilości skrobi.

Jęczmienne surowce kulinarne

Jęczmień jest podstawowym surowcem do produkcji słodu jęczmien­nego w browarach, czyli do produkcji piwa (od pięciu tysięcy lat) i do produkcji kaszy jęczmiennej.

Z jęczmienia produkowane są szkocka i irlandzka whisky. Jęczmień jest także rośliną pastewną.

Owies

Owies (Avena L.) – rodzaj roślin należących do rodziny wiechlinowa­tych obejmujący około 35 gatunków. Wiele z nich to rośliny uprawne. W stanie dzikim występuje w basenie morza Śródziemnego i Azji Środ­kowej, a w Polsce dziko występuje głównie owies głuchy. Większość w rodzaju Avena stanowią gatunki dzikie i chwasty.

Rośliną uprawną jest przede wszystkim Avena sativa (ok. 90% upraw na świecie).

W Polsce ziarno owsa w ok. 80 % przeznacza się na paszę, w ok. 15 % do siewu. Na cele konsumpcyjne owsa wykorzystujemy niewiele, jed­nak coraz bardziej poznawane są właściwości owsa i znajdujemy dla niego coraz bardziej różnorodne zastosowanie w dietetyce, lecznictwie, przemyśle farmaceutycznym, kosmetycznym, chemicznym.

Owies należy do stosunkowo młodych roślin uprawnych. Pojawił się kilka tysięcy lat później aniżeli jęczmień i pszenica. Pierwsze znalezi­ska owsa pochodzą ze Szwajcarii z okresu brązu (1500-700 lat p.n.e.) i dotyczą głównie owsa szorstkiego (Avena strigosa). Na terenach pol­skich pierwsze ślady owsa tj. ziarniaki owsa głuchego (Avena fatua) pochodzą sprzed ok. 700 lat p.n.e. i odnalezione zostały w Biskupinie. Uprawa owsa na większą skalę rozpoczęła się dopiero w VIII wieku.

Owies, podobnie jak żyto jest wtórną rośliną uprawną, tzn. początkowo towarzyszył uprawom zbóż jako niepożądany chwast. Do Europy przy­wędrował razem z pszenicą z Azji i w miarę przesuwania się upraw z południa na północ kontynentu, pogarszania się warunków glebowych i klimatycznych zyskiwał na znaczeniu. Jego dominacja wśród upraw wzrastała aż zaczął wypierać gatunki pierwotne.

Owies siewny (Avena sativa) i owies głuchy (Avena fatua) są blisko spokrewnione i krzyżują się z sobą dając wiele form pośrednich.

Owsiane surowce kulinarne

Ziarna owsa używamy w formie płatków owsianych, które powstają z rozgniecionych ziaren.

Płatki można zrobić z każdego ze zbóż, ale inne niż owsiane są rzadziej spotykane.

Proso

Proso (Panicum L.) – rodzaj roślin jednorocznych lub bylin należący do rodziny wiechlinowatych. Ok. 500 gatunków występujących w strefie międzyzwrotnikowej i dalej na północ sięga strefy klimatu umiarkowa­nego w Ameryce Północnej. Z tego rodzaju pochodzą jedne z najstar­szych roślin zbożowych. Gatunkiem typowym jest proso zwyczajne, proso właściwe (Panicum miliaceum L.).

Jaglane surowce kulinarne

Ziarna prosa przerabiamy na kaszę i mąkę. Nazywamy je: kaszą jaglaną, mąką jaglaną.

Walory zdrowotne prosa wymagają poświęcenia mu oddzielnej publika­cji.

Orkisz

Orkisz (Triticum spelta L.) znano, ceniono, uprawiano już w starożytno­ści. Rzymianie orkisz uznawali za pokarm dający siłę i lepszą regenera­cję ran, więc spożywali go gladiatorzy i Olimpijczycy biorący udział w igrzyskach. Orkisz uprawiano powszechnie w całej Europie do końca XIX wieku, dominował w rejonach o chłodnym klimacie: Skandynawii, górskich rejonach Niemiec, Szwajcarii, Polsce.

Z Polski i większości krajów, gdzie uprawiano orkisz wyparły go nowo­czesne odmiany pszenic powstające z modyfikowania pszenicy zwy­czajnej (Triticum aestivum L.) a to głównie dlatego, że dawały większe plony i łatwiej omłacały się. Od ćwierćwiecza wracamy do upraw orkiszu ze względu na jego walory prozdrowotne, małe wymagania, dużą odporność. Nowoczesne pszenice wskutek licznych modyfikacji utraciły te cechy.

W Polsce uprawą orkiszu zajmują się głównie gospodarstwa ekologicz­ne. Najbardziej popularne są odmiany niemieckie. Uprawa orkiszu jest zbliżona do uprawy pszenicy ozimej zwyczajnej, jednakże orkisz jest najmniej wymagającym spośród zbóż, odporny na warunki pogodowe, dobrze znosi gleby słabe.

Ponieważ powszechnie orkiszem nazywane są pszeniczne hybrydy po­daję różnice pomiędzy współczesnymi pszenicami, niezliczone ilości razy modyfikowanymi, a dawnym orkiszem. Mam nadzieję otworzyć oczy zwodzonym półprawdami i kłamstwami z etykiet przemysłowych produktów ze współczesnych odmian pszenic i pszenicznych hybryd, podstępnie nazywanych orkiszem. Nawet, jeśli pszeniczne hybrydy po­wstawały z krzyżowania pszenic z orkiszem to utożsamianie ich z orki­szem jest niesłuszne.

Orkisz i pszenica są trawami, jednakże bardzo różnią się i właściwo­ściami i wyglądem. Orkisz ma właściwości prozdrowotne i lecznicze. Współczesne pszenice i ich modyfikanty niesłusznie nazywane orki­szem wywołują choroby.

Wyroby z pszenicy i zawierające pszenicę są śluzotwórcze i zakwasza­jące. Takie śro­dowisko sprzyja infekcjom, pleśniom, grzybom, pasoży­tom. Żadna terapia odkwaszają­ca, oczyszczająca, gojąca, regenerująca nie będzie skuteczna bez wyeliminowania psze­nicy.

Łatwo przekonać się o tym rezygnując z po­traw zawierających pszenicę i glifosat, a jeszcze szybciej zastępując je potrawami z prawdziwego orkiszu, uprawianego bez chemii. Wów­czas większość chorób ustąpi w miesiąc, niektóre nawet w tydzień.

Rolnik z mazowieckiego, od którego niegdyś nabywałem orkiszowe ka­sze i mąki, a potem także ziarno do własnego zasiewu samymi tylko ka­szami z nie­modyfikowanego i nieskażonego chemią orkiszu od lat przy­wraca do zdrowia ciężko chorych, głównie z problemami zwyrod­nienio­wymi, krążeniowymi, ma też spektaku­larne sukcesy u dzieci uszkodzo­nych szczepieniami.[6]

[1] Styczeń 2005: Nasz chleb niepowszedni (Żywność skuteczniejsza od leków); Lek na serce i raka?; Pouczająca historia kwasu mlekowego…

[2] Ötzi (Oetzi, człowiek z Similaun, człowiek lodu) – przydomek nadany szczątkom człowieka zmarłego ok. 3 300 lat p.n.e. Przydomek pochodzi od nazwy doliny Ötztal w Południowym Tyrolu, w Alpach Ötztalskich, ponad którą 19.09.1991 r. znaleziono ciało zamrożone w lodowcu. Obecnie Ötzi znajduje się w muzeum archeologicznym Górnej Adygi w Bolzano we Włoszech. Ostatnim jego posiłkiem było mięso jelenia i kozicy, roślinne korzonki, owoce, ziarna, prawdopodobnie spożyte w formie chleba.

[3] Przed zasiewami lepiono z ziemi figurki przedstawiające bóstwo, w które następnie wkładano ziarna zboża. Po pewnym czasie cała figurka pokrywała się zielonymi pęda­mi co nawiązywało do mitycznej śmierci i odrodzenia boga, która miała zapewniać cy­kliczne wylewy Nilu.

[4] Ten niszczycielski „zabieg” nazywają uczenie desykacją.

[5] obecnie piąte co do wielkości uprawy na świecie.

[6] Kilku uzdrowionych orkiszową kaszą poznałem osobiście. Planuję odwiedzić wię­cej uzdrowionych orkiszową kaszą i spisać ich doświadczenia.

Jeśli ktoś z Twoich bliskich, przyjaciół, znajomych ceni taką wiedzę wyślij mu SMS-a lub e-mail z adresem: www.ambasadorzdrowia.pl

Anemia i żelazo [37]

Jak dawniej radzono sobie z anemią i niedokrwistością? W jabłko wbijano gwoździe, które wchodziły w reakcję z zawartymi w jabłku kwasami. Po krótkim czasie gwoździe wyjmowano, zjadano jabłko z naturalnym żelazem i po problemie. A czym jest współczesne żelazo z apteki? Zazwyczaj to tlenek żelaza, czyli rdza, ale z dodatkami niszczącymi nie tylko układ pokarmowy ale nawet zęby.

Ja polecam czarne porzeczki i maliny, i to przez cały rok! Aby mieć po sezonie możemy owoce suszyć. Kto nie ma owoców świeżych ani suszonych może (nawet w zimie) wykorzystać jednoroczne pędy malin, które gotujemy w wodzie i wypijamy wywar.

Znajoma ubezpieczycielka była u matki dziewczynki leczonej
z anemii… farmaceutykami. W wyniku leczenia powstały inne straszne choroby: haszi­moto, leśniowskiego-krona… Zadzwoniła do mnie bym coś zaradził. Zaproponowałem czarne porzeczki. Jednakże matka hołduje lekarzom, którzy są dumni, że farmaceutykami podbili poziom żelaza, a teraz farmaceutykami leczą choroby wywołane leczeniem anemii.

Doprowadzenie dziecka do anemii to zbrodnia niedożywienia. Ale współczesne leczenie anemii wyniszczające tarczycę i jelita, wywołujące kolejne choroby to już rozbój i bandytyzm!

Porzeczek matka dziecku nie dała, bo porzeczki to nie leki, bo lekarze nie kazali, bo dziecko mogłoby wyzdrowieć, a wówczas nie miałaby co zrobić z lekami. Prof. Aleksandrowicz napisał: Nie ma niewyleczalnych chorób, są tylko niewyleczalni ludzie.

Gdyby dziecko wyzdrowiało dzięki porzeczkom lub malinom ukazałaby się rzeczywista „wartość” stosowanych farmaceutyków i rzeczywista „mądrość” lekarzy. Szkoda, że głupota nie boli.

Refleksja ministra zdrowia

Pamiętacie jak prof. Religa, światowej sławy transplantolog, późniejszy minister zdrowia, publicznie w telewizji powiedział, że gdyby szlak trafił lekarzy to 95 % chorych wyzdrowiałoby natychmiast?

Niegdyś świeżo wykształconych lekarzy wyganiano z miast, by nie zabijali ludzi miejskich, lecz szli tam, gdzie większa ciemnota. Wielce wymownym jest też fakt, że zawsze gdy lekarze strajkowali to śmiertelność spadała. A że przysłowia mądrością narodu, przytoczę jeszcze jedno: łatwiej o stare wino niż o starego lekarza.

Inne przysłowie brzmi: Kto codziennie zjada jabłko ten lekarza widzi rzadko. Najlepsze żelazo zawierają porzeczki, maliny, buraki… i gwoździe. Zapamiętajcie planszę z jabłkiem z wbitymi weń gwoździami.

Zastanówcie się nad tymi faktami i napiszcie w komentarzach.
Jeśli nie będzie komentarzy ja też zaprzestanę publikowania.

Mniej hemoglobiny po porodzie to nie anemia!

Tuż po porodzie mamy mają mniej hemoglobiny niż miały przed ciążą i w czasie ciąży. Jest to normalne, przejściowe, krótkotrwałe. Organizm sam się regeneruje, bowiem tak cudownie jesteśmy skonstruowani. Jednakże medycy wielu mamom wtłaczają cudzą krew zakażając je i pozbawiając odporności. Trudno podejrzewać, żeby wszyscy medycy robili to z głupoty, większość czyni tak, by bigfarma miała rynek zbytu na coraz gorsze trucizny, których produkuje tym więcej im więcej stosują pazerni medycy i ogłupieni pacjenci. A wszystko po to, by później mieli kogo leczyć.

Gdy moją żonę po porodzie zakwalifikowano do transfuzji krwi jadła utarte jabłko, marchew i burak. Ordynator porodówki Krzykawski naśmiewał się z niej i kpił, wrzeszcząc przeraźliwie (co bardzo pasowało do jego nazwiska), że spodziewa się wyleczenia znachorskimi metodami.

Gdy po przygotowaniu transfuzji ponowiono badanie krwi wzrost hemoglobiny był tak duży, że transfuzja była zbędna. To sprawiła znachorska metoda i do tego w pół dnia! Czy medycy mają tak skuteczne leki jak: buraki, marchew, maliny, porzeczki, wiśnie, jabłka z gwoździami…?

Czym jest anemia?

Anemia jest niedoborem krwi – najważniejszej tkanki warunkującej życie. Dopro­wadzić do anemii u dziecka to głupota, ale współczesne jej leczenie to zbrodnia.

Zapytałem czy dziecko jadało porzeczki, wiśnie, maliny. Owoców mamusia dziecku nie da­wała. Wolała dawać tabletki – przepisywane przez tych, którzy jej dziecko szczepieniami osłabiali i wyniszczali po to, by mieli kogo, a raczej co leczyć. Wstrzykują dzieciom rtęć, aluminium, detergenty, rozkawałkowane płody ludzkie i… nagalazę – enzym produkowany przez raka i wywołujący raka, a mamusie zaprowadzają swoje dzieci do tych oprawców. Ileż jest takich wariatek?

Dawajcie dzieciom wiśnie! I porzeczki! I maliny.

Wiśnie nie tylko krew odbudują, także uodpornią, wzmocnią, zabezpieczą przed in­fekcjami, naprawią skutki szczepień rtęcią, aluminium, detergentami, rozkawałkowa­nymi płodami ludzkimi…

Cała krew odbuduje się w 120 dni, ale już w 12 dni przybędzie 10 % nowej. Chcielibyście mieć konta bankowe tak oprocentowane?

Gdy jest sezon na porzeczki, wiśnie, maliny gromadźcie zapasy, ale nie paprzcie ich cukrem. Przecież można je np. podsuszyć.

Czy żelazo wystarczy?

Wiemy już, że anemia polega na zmniejszeniu się ilości krwi w organizmie i za­niku w niej czerwonych krwinek. Często powstaje wskutek osłabienia układu krwio­twórczego, który – jak nazwa wskazuje – tworzy składniki krwi. Ale niedobór krwi pojawia się też przy niedoborze witamin.

Brak krwi, czy… urlopu?

Czym objawia się niedokrwistość? Zawsze wpływa na działanie mózgu; z człowieka uchodzi wyrazistość, żywotność; przygnębiają go sprawy błahe; nerwy odmawiają posłuszeństwa przy byle problemiku. Człowiek taki zwyczaj chodzi zgarbiony, z wyrazem melancholii na twarzy. Jest osłabiony, znużony, a osłabienie, znużenie nie ustępują nawet po odpoczynku. Widok jedzenia wywołuje wstręt. To nie brak urlopu, to brak krwi.

Co w takiej sytuacji zrobić? Uzupełnić niedobory.

Wesprzeć wytwarzanie czerwonych krwinek

Ludzie kojarzą anemię z brakiem żelaza, a to błąd, bo anemia, niedokrwistość u dorosłych rzadko jest spowodowana brakiem żelaza. Częściej wadliwym procesem wytwarzania erytrocytów, czyli czerwonych krwinek.

Żeby wesprzeć wytwarzanie czerwonych krwinek wpierw trzeba uzupełnić dwie wi­taminy: B9 (foliany) i B12 (kobalamina). Najczęściej to pomaga. Gdyby nie pomogło to dopiero wtedy rozważyć podanie żelaza. Jest jednak warunek – witaminy powinny być w odpowiedniej postaci. Niestety w 90 % suplementów te witaminy występują w najgorszych postaciach, bo sztucznych, stworzonych przez człowieka, niewystępujących w Przyrodzie.

Sztuczną postacią witaminy B9 jest kwas foliowy. Sztuczną postacią witaminy B12 jest tania cyjanokobalamina. Żadna z nich nie występuje w pożywieniu. Klucz to właściwe postacie – metabolity.

Acerola

Niegdyś była moda na suplementy diety o nazwie „acerola”. Acerola (Malpighia glabra) to wiśnia z wyspy, która od brodatych drzew przyjęła nazwę Barbados. Ale nie dajmy się zwieźć, bowiem pod tą nazwą sprzedają syntetyczny kwas askorbinowy, czasem z niewielkim dodatkiem wyciągu z owoców porzeczki lub aceroli.

Nasze wiśnie są wystarczającym źródłem tego wszystkiego, z czego słynie ace­rola. Kto chce więcej niech sięgnie po rokitnik.

Rokitnik

Prawie wszystkie owoce bogate w witaminę C zawierają też askorbinazę – enzym, który witaminę C niszczy. Wartościowe są tylko świeże, gdyż przechowywanie i prze­twarzanie owoców niszczy występujące w nich witaminy. Rokitnik jest jednym z nielicz­nych wyjątków. Zawarta w owocach rokitnika witamina C jest bardzo trwała, nie ulega rozkładowi w suszeniu, przechowywaniu, a nawet w gotowaniu. Ta szcze­gólna właściwość rokitnikowej witaminy C wynika nie tylko z braku w owocach rokit­nika enzymu askorbinazy, która witaminę C niszczy. Zawarta w owocach rokitnika witamina P (rutyna) ułatwia przyswajanie witaminy C i wzmacnia jej działanie.

Owoce rokitnika z powodzeniem zastępują tran. Zawierają bardzo dużo witaminy A. Niektóre źródła podają, że w 100 g świeżych owoców rokitnika jest kilkadziesiąt mikrogra­mów witaminy A, co pokrywa zapotrzebowanie dorosłego na 100-200 dni, natomiast witaminy E w 100 g świeżych owoców rokitnika jest aż 160 mg. W książce „Rokitnik, źródło zdrowia i urody” podaję zawartość w owocach i nasionach rokitnika cennych składników, nie występujących w żadnych innych owocach i nasionach.

Olej rokitnika ma wy­soką wartość odżywczą gdyż zawiera nienasycone kwasy tłusz­czowe, w tym niezwykle cenny omega-7. Występuje on w przyrodzie bardzo rzadko. Jest antyutleniaczem wspierają­cym naturalną odporność organizmu. Pozytyw­nie wpływa na skórę, przyczynia się do po­prawy stanu śluzówki oczu, pochwy, jamy ustnej…

Od ponad ćwierć wieku mam własne doświadczenia z syberyjskim ananasem, jak cza­sem nazywany bywa rokitnik i następne spotkanie możemy mu poświęcić, a warto, bowiem wiele chorób pod jego wpływem ustępuje samoistnie.

Wiśnie

O wiśniach nie będę mówił ani pisał, bo to owoce łatwo dostępne więc sami do­świadczajcie ich cudownego wpływu na organizmy wasze i waszych dzieci. Jedynie przytoczę ze wstępu moich książek moje osobiste przeżycie sprzed wielu lat: …będąc połowicznie sparaliżowanym odzyskałem sprawność jedząc… wiśnie. Byłem w takim stanie, że nie dałem rady odebrać ich od taksówkarza, który mi je dostar­czył. Już dwa dni później wzbudzałem sensację samodzielnym funkcjonowa­niem, choć o kulach, ale po kolejnych dwóch dniach już bez kul. Taki cud sprawiła garść niepozornych owoców z Apteki Natury! Znasz coś równie skutecznego?

Niech twoja żywność będzie twoim lekarstwem nawoływał Hipokrates. Czy powołujący się na Jego przysięgę wiedzą, co mówią? Czy rozumieją głębię mądrości Jego słów?

Posłuchajcie rady greckiego mędrca, niech pola, łąki, lasy, sady, ogrody staną się na­szą spiżarnią i apteką. Mój przykład dobitnie pokazuje wyższość Natury nad tym, co oferuje nam współczesna medycyna wraz farmacją. Ta­bletkowo-skalpelową modę zostawmy medykom, niech sami siebie nią wyniszczają.

Pokrzywy, wiśnie i inne rośliny stosowane są w lekach i suplementach diety. My mamy je w Naturze. Korzystajmy więc z Bożej Spiżarni i Bożej Apteki. A komu nie pasuje taka nazwa to może nazwać Spiżarnią Natury i Apteką Natury.

Pokrzywa, żelazo…

POKRZYWY niesłusznie uważane są za chwast, bowiem od niepamiętnych czasów wykorzystywano je kulinarnie, leczniczo, gospodarczo. Wbrew nazwie „Pokrzywa zwyczajna” właściwości zdrowotne, lecznicze i kulinarne pokrzyw są tak cudowne, że w nazwach ludowych niektórych krajów nazywane są zieloną apteką. Pokrzywom, jako roślinom leczniczym, odżywczym, kosmetycznym nie dorównują żadne inne rośliny.

Pokrzywy zaliczają się do najlepszych jarzyn dziko rosnących, słyną z licz­nych wła­ści­wości prozdrowotnych. Przyno­szą ulgę w zapaleniu stawów i innych chorobach reumatycznych. Wykorzystywano je by wzmacniać przemianę materii, pobudzać wytwa­rzanie enzymów trzustkowych, w schorzeniach reumatycz­nych, anemii, gośćcu, dnie, krwotokach, biegunkach, infekcjach… Doskonale czyszczą krew i cały organizm (także ze złogów kwasu moczowego), ułatwiają prawidłową przemianę materii, zwięk­szają wydalanie szkodliwych produktów (m.in. mocznika i chlorków), wzmacniają żołądek, wspomagają układ trawienny, usprawniają pra­cę wątroby, odprowadzają złogi żółciowe, zwiększają odporność na infekcje, zapewniają przyjemny oddech i zapach ciała, chronią przed nadmiernym poceniem się…

Liście pokrzyw zawierają szczególnie dużo białka (5 do 9 % wagowo), witamin A i C (8 razy więcej niż pomarańcze), żelaza, magnezu i wapnia (tyle co ser) oraz antyoksydantów.

Sok z pokrzyw – dzięki dużej zawartości kwasu pantotenowego (nazywanego witaminą B5) – działa przeciwzapalnie, a także przyspiesza regenerację tkanek. W medycynie ludowej sok z pokrzyw stosowano w leczeniu oparzeń, owrzodzeń, ropnych schorzeń skóry, przy wypadaniu włosów, jako środek przeciwbiegunkowy, moczopędny, wiatropędny, wykrztuśny w chorobach dróg oddechowych…

W pełni zasłużenie pokrzywy uchodzą za lek czyszczący krew, bowiem pijąc sok lub wyciąg z pokrzyw zwiększymy wydalanie z moczem chlorków, mocznika i innych szkodliwych produktów przemiany materii.

Pokrzywy (zarówno korzenie jak i liście) działają też przeciw­krwotocznie, obni­żają ciśnienie krwi.

Zielarze zalecają sok z pokrzyw przy uszkodzeniach wątroby, kamicy moczano­wej, dnie, dla zapobiegania krwawieniom z naczyń włosowatych w przewodzie pokar­mowym, przy niskim poziomie hemoglobiny, w niedoborach czerwonych krwinek…

Szczególnego podkreślenia wymagają właściwości pobudzające czynności wydziel­nicze trzustki, a także lecznicze w chorobach dzią­seł.

Zastanawiające jest, że choć działanie soku z pokrzyw jest wielo­rakie, to wiedza o tym łatwo dostępnym i tanim remedium nie jest rozpo­wszechniana.

Z książki, która być może kiedyś powstanie. Tytuł roboczy: Źdźbła starosłowiańskiej wiedzy prozdrowotnej

Fiołki trójbarwne – bratki polne [36]

Od młodości uprawiam pomidory. Miejsca upraw zmieniałem wielokrotnie. W 2016 roku kilkadziesiąt krzaków pomidorów miałem na działce położonej wśród lasów. Było tam bardzo dużo kwitnących fiołków trójbarwnych, nazywanych też bratkami polnymi. Ciągle się rozrastały i były tak urocze i tak przemawiały, że postanowiłem poświęcić im książkę. Miała to być książka nie tylko dla dorosłych, ale także dla dzieci. Układałem ją w myślach i codziennie przy każdej sposobności fotografowałem moje fiołki-bratki, a przy tym także moją plantację pomidorów i roślin przyprawowych.

Książka nie powstała gdyż rozchorowałem się ciężko w wyniku otrucia.

Syn miał przyjaciółkę, którą nazywał „dupą”. Tak mówił do ojca i tak mówił przy matce. Dupa chemicznie wypaliła ziemię z częścią krzaków pomidorów, bo miała swoje plany innego zagospodarowania tego zagonka. Trucizna była tak silna, że uschły nawet leszczyny znacznie oddalone od pomidorów. Zatrute pomidory dojrzewały błyskawicznie, było ich mnóstwo, po 70-90 na krzaku. Jadając je miałem trudności z koordynacją, wysławianiem się, kruszyły mi się zęby, parch obejmował całe ciało, w różnych miejscach wyrastały rakowate narośla.

Długo nie odzyskiwałem podstawowej sprawności i nadal zmagam się ze skut­kami tamtej zbrodni. Przestałem tam bywać, bo tamto miejsce napawało mnie zbyt bole­snymi wspomnieniami. Fiołki, będące świadkami tamtej zbrodni też znikły. Rosły kilka i kilkanaście metrów od obszaru bandyckiego ataku więc nie chemiczna trucizna im zaszkodziła lecz to, co widziały. Pamięć zdarzenia i miejsca są nawet dla roślin zgubne. Pomyślcie o tym idąc do apteki po ziółka zrywane przy ruchliwych ulicach, dosuszane glifosatem/randapem, przechowywane w zatęchłych magazynach, zawilgoco­nych, przemarzniętych hurtowniach, przegrzewanych pojazdach, podawane przez zakompleksione ekspedientki-farmaceutki niezadowolone z wynagrodzenia, uwi­kłane w problemy rodzinne, wykorzystywane i poniewierane przez pracodawców.

To, co podają jest mniej ważne od tego, skąd to pochodzi, jak było uprawiane, zbie­rane, przechowywane i transportowane, kto podaje i w jakim jest stanie emocjonal­nym.

O fiołkach trójbarwnych, bratkach polnych pisałem już 30 lat temu. To tak wartościowe rośliny, że wymagają oddzielnej publikacji i zapewne kiedyś poświęcę im książkę. Proszę interesować się tymi pięknymi roślinami, bo ich właściwości przy obecnym skażeniu są bardzo nam potrzebne.

Zdrowotne właściwości fiołków-bratków

Fiołki trójbarwne, bratki polne rosną na polach, łąkach, skraju lasów, leśnych polankach, czasem przy drogach, a nawet w przydomowych ogródkach. Są piękną ozdobą i mają wiele cennych właściwości zdrowotnych. Oczyszczają organizm z toksyn, poprawiają przemianę materii, uszczelniają ściany naczyń krwionośnych… Stosowane są w przemyśle farmaceutycznym i spożywczym. Można je dodawać do syropów, likierów, win, olejów, surówek, sałatek…

Fiołki na nadciśnienie krwi

Komu doskwiera nadciśnienie tętnicze, zamiast sięgać po medykamenty, które podrażniają żołądek może wykorzystać leczniczą moc fiołków trójbarwnych, bratków polnych. Ich kwiaty i liście zawierają cenne związki (garbniki, saponiny, kwasy organiczne, rutozyd, kwercetyna), które uelastycznią naczynia krwionośne, więc zadziałają rozkurczowo i uregulują ciśnienie krwi.

Fiołki na dolegliwości reumatyczne

Do niedawna bóle mięśni i stawów dawały się we znaki staruszkom, dziś coraz młodszym, głównie tym, którzy spędzają dużo czasu siedząc, co nie służy kręgosłupowi. Ulgę przyniesie ciepły kompres z odwaru fiołków trójbarwnych, bratków polnych.

Fiołki na stłuczenia, złamania

Kwiaty fiołków trójbarwnych, bratków polnych zawierają substancje o działaniu przeciwzapalnym, np. flawonoidy oraz salicylany, więc można je wykorzystywać przy stłuczeniach i złamaniach.

Fiołki oczyszczą z toksyn

Fiołki trójbarwne, bratki polne działają moczopędnie, więc oczyszczają drogi mo­czowe z toksyn. Działają też przeciwzapalnie, więc są pomocne w leczeniu zapalenia pęcherza moczowego, zaburzeń pracy nerek, kamicy nerkowej…

Fiołki na przemianę materii, hamowanie apetytu, odchudzanie

Fiołki trójbarwne, bratki polne pobudzają przemianę materii, a przy tym hamują apetyt poprzez zwiększenie uczucia sytości. Warto pić napar z nich przed posiłkiem.

Ekstrakt z fiołków trójbarwnych, bratków polnych wchodzi w skład suplementów do walki z nadwagą – głównie ze względu na właściwości detoksykujące.

Fiołki na przeziębienia, klimy, palaczy

Palenie papierosów, przebywanie w klimatyzowanych pomieszczeniach, częste przeziębienia przyczyniają się do podrażnień i nieżytów dróg oddechowych. Przedłużający się kaszel jest niebezpieczny, prowadzi do poważnych chorób, zapalenia oskrzeli, zapalenia płuc, astmy…

Z kaszlem pomogą rozprawić się fiołki trójbarwne, bratki polne. Dzięki zawartości saponin zwiększających wydzielanie śluzu działają wykrztuśnie. Dla wzmocnienia działania przygotujmy napar na mleku, co dodatkowo upłynni śluz.

Fiołki na problemy skóry

Fiołki trójbarwne, bratki polne są przydatne przy trądzikach, wysypkach, liszajach, egzemie, łojotoku… Pijąc napar z tych roślin odtruwamy cały organizm.

Wywarem z fiołków trójlistnych, bratków polnych możemy przemywać zmienioną chorobowo skórę albo przygotowywać oczyszczające parówki. Najlepsze efekty uzyskamy stosując te rośliny zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie.

Fiołkowy napój

Aby przygotować leczniczy odwar z fiołków trójbarwnych, bratków polnych łyżkę ziela zalewamy szklanką wody, podgrzewamy do zawrzenia, pozostawiamy na ogniu kilka minut, przecedzamy.

Przy przeziębieniu pijemy kilka razy dziennie.

Przy chorobach skóry, bądź dróg moczowych kuracja trwa co najmniej 2 tygodnie.

Fiołki na talerzu

Fiołki trójbarwne, bratki polne mogą być smacznym dodatkiem do surówek, sałatek i innych dań. Wybierajmy jednak kwiaty fioletowe, gdyż nadmiar żółtych mógłby wywołać biegunkę.

Z książki, która być może kiedyś powstanie. Tytuł roboczy: Źdźbła starosłowiańskiej wiedzy prozdrowotnej

Jabłko, marchew, burak zamiast transfuzji krwi [35]

Moją żonę po porodzie lekarze przygotowywali do transfuzji krwi. Jadła utarte jabłko z marchewką i buraczkiem. Lekarze wyśmiewali to i kpili z niej. Wielowiekową wiedzę i doświadczenia naszych przodków nazywali zabobonami. W kilka godzin nastąpiła taka poprawa parametrów krwi, że odwołali transfuzję.

A czy wasze dzieci jadają marcheweczki i jabłuszka?

Syn, który się wówczas urodził ma już ponad 40 lat. Można by zadać pytanie: co zmieniło się przez ten czas?
Czy na lepsze? Niestety na gorsze, bowiem długości życia ubywa, natomiast przybywa chorób i cierpień wywoływanych lekami i leczeniem!

Przysłowia mądrością narodu:
Kto codziennie zjada jabłko ten lekarza widzi rzadko.
Jedno jabłko zjadane codziennie trzyma lekarza z dala ode mnie.
Łatwiej o stare wino, niż o starego lekarza.

Z książki, która być może kiedyś powstanie. Tytuł roboczy: Źdźbła starosłowiańskiej wiedzy prozdrowotnej

Słowiańskie ziele – bluszczyk kurdybanek [33]

Bluszczyk kurdybanek jest jednym z najstarszych słowiańskich ziół, jego pozostałości odkryto nawet podczas prac archeologicznych w Biskupinie. Słowiańscy zielarze, kucharze, piwowarzy doceniali zalety tej pięknej i niezniszczalnej rośliny o błyszczących liściach i fioletowych kwiatach.

Przedwojenna zielarka, Anna Potocka z Działyńskich (1846-1926) opisała historię, gdy w pewnym mieście tyfus dziesiątkował ludzi i wysłano tam żołnierzy do pilnowania porządku. W obozie padały konie, żołnierze chorowali. Zauważono, że nie chorowały te konie, które zjadały bluszczyk kurdybanek. Później, dzięki temu odkryciu król Jan III Sobieski poprowadził swoją armie do zwycięstwa pod Wiedniem. Legenda głosi, że szykując się na odsiecz zabrał też bluszczyk kurdybanek by rycerze pili herbatkę z tego ziela na wzmocnienie i ochronę przed rozlicznymi zarazami.

Bluszczyk kurdybanek ma właściwości wzmacniające cały organizm, zwiększa produkcję leukocytów, wzmacnia serce, reguluje przemianę materii, oczyszcza organizm, usuwa z organizmu toksyny… Można go stosować w przeziębieniach, kaszlu, dusznościach, astmie, chorobach wątroby i trzustki…

Słowianie kurdybanek stosowali niemal we wszystkich schorzeniach, a także jako przyprawę do wielu potraw, rosołów, zup, omletów, past serowych, mięs…

Kurdybanek jako przyprawa

Ususzyć i przechowywać w ciemnym, szczelnym pojemniku. Dodawać do potraw (jak pietruszkę, bazylię…).
Oprócz wspaniałego smaku i aromatu potrawa z kurdybankiem będzie regulować trawienie i pomoże osobom z infekcjami dróg moczowych i zapaleniami błony śluzowej żołądka.

Herbatka z kurdybanku
Łyżkę ziela zalać 1,5 szklanki wody, gotować na małym ogniu pod przykryciem, od zawrzenia kilka minut. Odstawić na kilkanaście minut. Przecedzić.
Pić pół szklanki 2-3 razy dziennie pomiędzy posiłkami.

Mieszanka na wzrost leukocytów (wg dra Różańskiego)

  • 2 łyżki kurdybanku
  • łyżka mniszka
  • łyżka pokrzyw
  • łyżka glistnika
  • łyżka babki

Dwie łyżki mieszanki zalać dwoma szklankami wrzącej wody i pod przykryciem zaparzać 20 minut.
Pić 4-5 razy dziennie po szklance.

Syrop z kurdybanku
Garść świeżego kurdybanku zalać sześcioma szklankami wody, zagotować i na małym ogniu ogrzewać kilkanaście minut, przecedzić i dodać tyle miodu, ile jest wywaru. Wymieszać i na małym ogniu pogotować kilka minut. Przelać do butelek. Syrop dodawać do ciepłej wody lub herbaty.
Syrop kurdybankowy wzmacnia układ odpornościowy, szczególnie polecany dla dzieci anemicznych i osób nerwowych.

Syrop z kurdybanku z winem na wzmocnienie odporności, anemię, uspokojenie…

  • garść kurdybanku (ok. 25 g) świeżego ziela
  • dobre białe wino (1,5 litra)
  • słoiczek miodu

Kurdybanek zalać winem, doprowadzić do wrzenia, gotować kilkanaście minut na małym ogniu. Przecedzić, dodać tyle miodu ile jest wywaru. Podgotować na małym ogniu kilka minut stale mieszając i rozlać do butelek.
Dodawać łyżkę stołową do wody lub herbaty.

Jajecznica z kurdybankiem
Do smażących się jajek dodać garść świeżo posiekanych listków kurdybanku zebranego w miejscach wolnych od spalin i oprysków. Jajecznica z takim dodatkiem ma przyjemny aromat i lekko korzenny smak.

Przytulia czepna na przeróżne dolegliwości [32]

Zapewne pamiętacie z dzieciństwa przyczepiające się do ubrań i psiej sierści pędy roślin. Długie pędy łatwo było oderwać, ale małe czepne kuleczki znacznie trudniej. To przytulia czepna, pospolity chwast, rosła na łąkach i w zaroślach, w terenach trawiastych całej Europy i Zachodniej Azji. Szacuje się, że jest około 400 gatunków tej rośliny i nie wszystkie mają takie same właściwości.

Przytulia to roślina o bardzo ciekawej historii. Od dawna zielarze stosowali ją na różne do­legliwości, wykorzystywana była również zamiast słomy w siennikach (dawny siennik to odpowiednik współczesnego materaca). Przytulia słynie z miłego zapachu przypominającego sielskie wakacje na wsi, ale przede wszystkim z niezwykłych właściwości i zastosowań leczniczych.

Przytulia wspomaga leczenie stanów zapalnych układu moczowego. Działa moczopędnie, więc reguluje gospodarkę wodną organizmu, przyczyniając się do eliminacji obrzęków, a także cellulitu wynikającego z nadmiernego gromadzenia się płynów w organizmie.

Zdecydowanie najbardziej znane zastosowania przytulii są w schorzeniach układów krwionośnego i limfatycznego. Przytulia oczyszcza krew i układ chłonny, ale przede wszystkim poprawia krążenie krwi, przez co przeciwdziała zakrzepicy. Ponadto przytulia wspomaga leczenie żylaków, prostaty, hemoroidów, miażdżycy… Przytulia to Dar Natury dla limfy i krwi.

Przytulię można stosować również zewnętrznie. Działa pomoc­niczo w trudno gojących się ranach, skaleczeniach, uporczywej egzemie. Po przytulię powinny sięgać osoby zmagające się z łupieżem.

Przytulia skuteczne regeneruje organizm. Działa rozkurczowo, antyseptycznie, redukuje nadmierną potliwość.

Przytulię można stosować pomocniczo przy chorobach nowotworowych.

Kumaryna występuje między innymi w roślinach trawiastych, w tym w przytulii. To dzięki kumarynie przytulia charakteryzuje się przyjemnym zapachem siana. Kumaryna działa rozkurczowo, przeciwobrzękowo, a także pomaga w problemach z krążeniem krwi. Dlatego przytulię dodaje się do leków przeciwkrzepliwych i stosuje przy żylakach, obrzękach limfatycznych, zakrzepowym zapaleniu żył…

Przytulia to najlepszy prezent, jaki możemy sprawić żyłom. Przytulia przeprowadza detoksykację krwi i limfy, reguluje gospodarkę wodną i regeneruje organizm. To zioło szczególnie warte naszej uwagi.

W medycynie ludowej po przytulię czepną sięgano przy schorzeniach układu moczowego (zatrzymaniu moczu, piasku, kamieniach) ze względu na jej właściwości oczyszczające. Działa przeciw niedokrwistości, oczyszcza krew, limfę, wątrobę, trzustkę, śledzionę… Pomocna przy guzkach nowotworowych, schorzeniach nerwowych, szczególnie napadach histerii oraz padaczce.

Stosowana zewnętrznie pomaga przy ranach, czyrakach, zaskórnikach, poprawia elastyczność skóry i zmniejsza łojotok.

Napar z przytuli – działa moczopędnie przy zatrzymaniu moczu, problemach z pęcherzem, kamicy nerkowej, napotnie, przeciwbiegunkowo, przeciwzapalnie, przeciwgorączkowo, wzmacnia organizm…
Łyżkę stołową rozdrobnionego suszu zalać szklanką wrzącej wody. Zaparzać pod przykryciem 15-20 minut. Przecedzić.
Pić 2 razy dziennie po pół szklanki.

Macerat z przytulii – działa napotnie, przeciwgorączkowo, przeciwzapalnie…
Świeże ziele bardzo drobno posiekać lub zmielić, zalać szklanką letniej wody, przykryć i odstawić na 8 godzin. Przecedzić.
Pić 2 razy dziennie po pół szklanki.
Codziennie przygotowywać nowy macerat.

Przytulia z miodem – wzmocni odporność…
Susz z przytuli zmielić na proszek, wymieszać z miodem i wódką (łyżeczka zioła, łyżeczka miodu, pół łyżeczki wódki).
Zażywać 3 razy dziennie po łyżce.

Okłady z miazgi z przytulii – łagodzą ból i swędzenie po ukąszeniu owadów…
Świeże liście i łodygi zmiażdżyć, a powstałą miazgę przyłożyć do ukąszenia.
Pozostawić na skórze na kwadrans.

Kąpiele w odwarze z przytulii – pomocne przy leczeniu chorób skórnych, owrzodzeń, trudno gojących się ran…
4 garści suszu przytulii w 4 litrach wody gotować na wolnym ogniu przez 30 minut. Przecedzić i wlać do wanny, do przygotowanej kąpieli.

Herbata z przytuli i jeżówki – oczyszcza krew i limfę, zalecana przy białaczce i chorobach nowotworowych…
2 łyżki suszu przytulii i łyżkę suszu z jeżówki purpurowej zalać 3 szklankami wody i na małym ogniu doprowadzić do wrzenia. Odstawić na kwadrans, przecedzić.
Herbatę pić ciepłą w ciągu dnia.

Nalewka z przytulii – pomaga w stanach zapalnych skóry, zapalenia węzłów chłonnych i stanach zapalnych migdałków…
Po 3 łyżki suszu przytuli czepnej, kwiatu nagietka i ziela nawłoci zalać pół litrem wódki. Odstawić na 10 dni, codziennie wstrząsając.
Zażywać 3 razy dziennie po łyżce.

Maść z przytulii – pomoże na rany, mokre wysypki, nadżerki, owrzodzenia, oparzenia, potówki…
Wysuszoną przytulię zmielić na pył. Wymieszać z wazeliną lub maścią Linomag w stosunku 1:1.
Posmarować skórę i pozostawić do wyschnięcia.

Chleb pokrzywowy [31]

Artykuł napisany 6.05.2019 na spotkanie w stowarzyszeniu Sztuka Zdrowego Życia w Łodzi w dniu 7.05.2019.

Wielu pija pokrzywowe herbatki, niektórzy także sok z pokrzyw. Ja od wielu lat proponuję pokrzywy wykorzystywać do kąpieli, dodawać do różnych potraw. Wkrótce będę robił z pokrzyw i innych ziół posypkę do wzbogacania potraw.

Moje remedium

Znacie moje remedium z pokrzyw, cebuli i rzodkiewki? Dlaczego tak wielu cierpi na zwyrodnienia stawów, skoro jest tak cudowne remedium? Opisane jest w mojej książce, więc tu nie będę się nad nim rozwodził, tym bardziej, że pokrzywy można wykorzystywać w różny sposób. Stosujcie i zdrowiejcie.

Dziś zachęcam do zrobienia zdrowotnego chleba z dodatkiem pokrzyw, którym zachwycicie rodzinę. Domowy chleb z pokrzywami będzie miał wiele właściwości zdrowotnych, bowiem pokrzywy mają mnóstwo prozdrowotnych składników, w tym: żelazo, kwas foliowy, mnóstwo witaminy C, wapń, krzem, chlorofil, acetylocholina, garbniki, B-sitosterol, enzymy…

Niegdyś Nieznany Świat, Ekspres Ilustrowany i inne gazety publikowały moje artykuły, m. in.: „Chleb lekarstwem na serce”, „Chleb lekarstwem na raka”. Dziś sami możecie doświadczać leczniczej mocy chleba.

Jakiego działania można się spodziewać po chlebie z pokrzywami?


Na pewno będzie pomocny w:
– usuwaniu z organizmu metabolitów po lekach,
– usuwaniu piasku z nerek,
– oczyszczaniu wątroby,
– oczyszczaniu nerek,
– obniżaniu poziomu cukru w krwi,
– regenerowaniu osłabionego organizmu,
– wspomaganiu leczenia anemii,
– wspomaganiu leczenia większości chorób.

Jakie pokrzywy przyniosą najwięcej korzyści leczniczych?


Wielu mówi, że majowe, no więc jest maj, stosujcie. Wielu mówi, że zbierane przed kwitnieniem, no więc kwitnie już jasnota, a pokrzywy jeszcze nie kwitną, stosujcie. Kiedy pokrzywy kwitną? To zależy od regionu, słońca, pogody, podłoża na którym rosną… W mojej książce: „Zielona Apteka – Chwasty warte naszej miłości” wyjaśniam, że nie trzeba czekać do przysłowiowego maja, ani rezygnować z nich późnym latem i jesienią lecz wykorzystywać zawsze kiedy są.

Najcenniejsze pokrzywy to te, które stosujecie. Te, o których tylko gadacie nie poprawią zdrowia. Gadanie nie daje zdrowia, a może je nawet odbierać, szczególnie gadanie o chorobach, cholesterolach, lekach…

Jak zrobić smaczny chleb z pokrzywami?

Polecam jak najprostszy z mąki z dawnych niemodyfikowanych odmian orkiszu, z upraw naturalnych bez syntetycznych nawozów, bez oprysków, nie dosuszanych trującą chemią. Prócz mąki, wody, zakwasu, soli nie potrzeba żadnych dodatków. Jednakże dodawać można i nasiona i zioła, suszone i świeże, także drobno pokrojone liście pokrzyw.

Ci, którzy wolą chleb wieloskładnikowy na pewno znajdą odpowiednie dodatki. Kto ma wypraktykowany skład i sposób niech dzieli się efektami na kolejnych spotkaniach. Spotykam przepisy nie zawierające mąki. Ostatnio dostałem przepis na chleb pokrzywowy zawierający oprócz garści pokrzyw (sparzonych wrzątkiem, pokrojonych i odciśniętych z wody), otręby owsiane, mąkę kukurydzianą, pestki słonecznika, nasiona sezamu, lnu, czarnuszki, ulubione zioła, mleko migdałowe, jajko, olej słonecznikowy, miód… Autorka przepisu poleca w jednej misce wymieszać suche składniki, a w drugiej mokre, dodać suche do mokrych i wymieszać, dodać pokrzywę i wymieszać, płynne ciasto wylać do dobrze natłuszczonej foremki, piec 25 minut w nagrzanym do 220 stopni piekarniku (na środkowej półce, grzanie góra i dół, bez termoobiegu). Przed wyjęciem z piekarnika nakłuwając patyczkiem sprawdzić, czy ciasto jest w środku suche.

Przepis jak przepis, każdy ma swoje upodobania, większość także skłonności do udziwniania. Można rożne potrawy przygotowywać, ale czy słodkie ciasta można nazywać chlebem?

Pokrzywy są znane z wykorzystywania ich przeciw wypadaniu włosów i
przeciw łupieżowi.
Ludzie zalewają wrzątkiem susz lub świeże rośliny. Taki napar jest bardzo jasny i słaby. Teraz wypróbujcie napar z suszu bądź świeżo posiekanych liści pokrzyw zalanych zimną wodą i podgrzewanych do zawrzenia. Taki napar będzie znacznie ciemniejszy. Który ma więcej wartości? Dowiedzieć się można nie przez słowa, lecz stosowanie.

Do kąpieli polecam jeszcze silniejszy specyfik – pokrzywy macerowane w zimnej wodzie, co najmniej 4 godziny, a następnie gotowane. Nie interesują nas witaminy, które możemy w gotowaniu stracić, interesuje nas krzemionka, której nie pozyskamy inaczej.

Czego życzyć czytelnikom?

Zdrowia nie życzę, bo o zdrowie trzeba dbać. Pieniędzy nie życzę, bo na pieniądze trzeba pracować. Życzę rozsądku i roztropności.

Pokrzywowe ciekawostki [29]

Fragment mojej książki: Zielona Apteka. Chwasty warte naszej miłości.

***

Pokrzywom, jako roślinom leczniczym, odżywczym, kosmetycznym nie dorównują żadne inne rośliny.

***

Zanim rozpowszechniła się bawełna pokrzywy wykorzystywano w produkcji tekstyliów.

***

W XVIII w. wierzono, że nawet piorun nie zaszkodzi piwu, jeśli na wierzch beczki rzucić wiązkę pokrzyw.

***

Jako jeden z nielicznych surowców zielarskich pokrzywy obniżają poziom cukru w krwi, w niewielkim stopniu także ciśnienie krwi.

***

Spożywanie pokrzyw wskazane jest szczególnie przy cukrzycy i awitaminozach.

***

Spożywanie pokrzyw pomaga utrzymywać organizm w zdrowiu.

***

Pokrzywy to bezsprzecznie najprawdziwsza apteka, która sama wychodzi do nas goszcząc w pobliżu naszych siedzib.

***

Pokrzywy są wprost niezastąpione, zwłaszcza wiosną, gdyż doskonale wpływają na ogólną samoregenerację organizmu.

***

Kto często spożywa pokrzywy nie zachoruje na raka.

***

Szczególnie zalecana jest w anemii, alergii, chorobach skóry, schorzeniach reumatycznych i dnie.

***

Dym z korzeni pokrzyw zabija prątki gruźlicy, szkarlatyny, tyfusu…

***

Nalewka z korzeni pokrzyw jest silnym narkotykiem – kilka kropel hamuje rozwój raka.

***

Spośród wszystkich roślin pokrzywy mają najwięcej chlorofilu. Skład chlorofilu zbliżony jest do hemoglobiny, dzięki czemu nasz organizm łatwo przerobi go w hemoglobinę.

***

Wysoka zawartość chlorofilu, żelaza, witaminy C zwiększa produkcję czerwonych krwinek i hemoglobiny, korzystnie wpływając na tworzenie się krwi.

***

Pokrzywy stosowano w kamicy moczowej, skazie moczanowej, reumatyzmie, gośćcu, problemach wątroby, przewodu pokarmowego, biegunkach, nieżytach żołądka i jelit, schorzeniach skórnych, stanach zapalnych, guzkach – także nowotworowych, łupieżu, łojotoku, do wzmacniania włosów i przeciw ich wypadaniu.

***

Dotykanie bolących miejsc świeżą pokrzywą działa leczniczo przy reumatyzmie, bólach kręgosłupa, ischiasie…

***

Należycie zbierane i przygotowane pokrzywy są doskonałym środkiem czyszczącym krew i cały organizm.

***

Płukanie włosów wywarem z korzeni pokrzyw nada im puszystość, połysk, wzmacnia je i regeneruje. Polecane także przy łupieżu.

***

Świeże liście pokrzyw przyrządzone jak szpinak są wartościową jarzyną.

***

Liście pokrzyw warto dodawać do zup i sałatek jarzynowych, przez co wartość odżywcza tych dań znacznie wzrasta.

***

Po więcej zapraszam do książki: Chwasty warte naszej miłości

 

Jajka przepiórcze, perlicze, kurze… najzdrowszą żywnością świata [28]

Fragment mojej książki wydanej kilka lat temu pod tytułem: Bądź zarządcą swego zdrowia. Możesz wyzdrowieć bez leków.

10 powodów by jadać jajka

Aminokwasy

Potrzebujemy dwudziestu niezbędnych dla zdrowia aminokwasów. Co naj­mniej ośmiu nie wytwarzamy. Pozyskujemy je z poży­wienia. Jajka zawierają komplet aminokwasów.

Witamina D

Potrzebujemy niezbędnej dla zdrowia witaminy D. Pozysku­je­my ją z syntezy słonecznej i pożywienia. Jajka mają jej ogromne ilości.

Minerały

Potrzebujemy niezbędnych dla zdrowia minerałów. Współcze­sna żywność jest przerażająco uboga w aminokwasy, minerały, wita­miny i inne dobroczynne dla zdrowia składniki pokarmowe. Ponadto ich przyswajalność jest także przerażająco niska.
Spośród wszystkich rodzajów żywności jajka zawierają minerały najlepiej przyswajalne.

Komórka

Każdy narząd i każda tkanka ludzkiego organizmu zbudowane są z komórek. Jajko to kompletna komórka. Ta największa z komórek jest też najdoskonalszą żywnością. Żaden inny produkt nie zawiera tyle, co jajka niezbędnych dla zdrowia składników odżywczych. Nie ma pokarmu lepszego od jajek!

Nieustanna samoregeneracja

Nasz organizm nieustannie regeneruje się. Nie potrzeba mu w tym pomagać – wystarczy nie przeszkadzać! Jadajmy więc pokarmy bogate w składniki, które organizm przetworzy we wszystko, co niezbędne do budowy, wzrostu i samoregeneracji.

Aby pokarm był lekiem

Życie w zdrowiu, a w przypadku chorych powrót do zdrowia nie musi być uciążliwe, kosztowne; może być przyjemną przygodą kulinarną. W myśl zasady Hipokratesa: „Aby pokarm był lekiem” jadajmy jajka jak najczęściej, ale tylko od ptaków, które mają w stadzie koguta.

Anemia

Żółtka jajek powinni jadać wszyscy, a szcze­gól­nie wegetarianie i ci, u których niedobory aminokwasów i wita­min skutkują anemią – straszną chorobą, bowiem anemia jest niedo­borem krwi. Krew roz­prowadza po całym ciele wszystkie substancje, łącznie z cząstecz­kami tlenu. Anemia to niedobór tej fundamentalnej dla ży­cia sub­stancji.

Cholesterol

A co z cholesterolem w jajkach? Szkodzi? A może pomaga? Nasz organizm jest tak cudownie zaprojektowany, że nie powinien chorować gdyż ma wbudowany system samoregeneracji. Są to mechanizmy kontroli i zarządzania, dążące do homeostazy (równowagi). Zaburzoną równowagę nasz organizm sam potrafi przywrócić.

Homeostaza

Gdy odczyn pH krwi tętniczej spada poniżej 7,35 lub wzrasta powy­żej 7,45 uruchamiają się mechanizmy regulujące równowagę kwa­sowo-zasa­dową. Obniżą lub podwyższą pH w mgnieniu oka.

Ilość cukru w krwi

Gdy w krwi jest zbyt dużo cukru trzustka wydziela insulinę, która zmniejsza ilość cukru do poziomu 80‑90mg/100ml.

Inne mechanizmy

Podobnych mechanizmów mamy wiele, dla wapnia, sodu, potasu… Ale nie ma ich dla cholesterolu, ponieważ nie ma stałej i jednakowej dla wszystkich wartości cholesterolu! Dla każdego człowieka właściwa ilość cholesterolu jest inna, zależnie od aktualnego stanu zdrowia.
Rozważmy to dla dwóch sytuacji:

1: Człowiek chorujący

W chorobie organizm potrzebuje mnóstwa cholesterolu. Na co? Na odbudowę i przebudowę komórek, tkanek, narządów, na regene­rację, remontowanie, leczenie… bowiem chory organizm potrzebuje więcej różnych substancji, np. hormonów, a cholesterol jest surow­cem do ich produkcji. Z cholesterolu powstaje testosteron, estrogen, progesteron, kortyzon… – hormony, bez których życie nie byłoby możliwe.

2: Człowiek zdrowy

Zdrowy organizm potrzebuje mniej cholesterolu. Potwierdza to odkrycie doktora Buteyko. Im większe postępy robią praktykujący jego metodę oddychania, tym mniej mają cholesterolu w krwi. Właśnie dlatego nie istnieje jednakowa dla wszystkich jego norma. Jedni potrzebują dużo, inni mało, organizm wytwarza go tyle, ile potrzebuje.

Problemy powodowane niskim poziomem cholesterolu są dla zdrowia znacznie gorsze od problemów powodowanych jego wysokim poziomem.

Jeśli w świetle nieustannego straszenia nas cholesterolem brzmi to dla Ciebie zaskakująco to polecam źródła rzetelnej wiedzy:

Hartenbach W. Mity o cholesterolu. ABA, Warszawa 2010.

Rath M. Dlaczego zwierzęta nie dostają zawałów serca… tylko my ludzie. Projekt nowego systemu opieki zdrowotnej. Przełomowy wykład dra Ratha na Uniwersytecie Stanforda. Rath Education Serwi-ces B. V. 2007.

Ravnskov U. Cholesterol. Naukowe kłamstwo. Wyd. WGP, Warsza­wa 2009.

Robbins J. Zdrowi stulatkowie. Naukowo potwierdzone sekrety najzdrowszych i najdłużej żyjących ludzi na świecie. Purana, Wrocław 2006.

Zięba J. Ukryte terapie. Czego ci lekarz nie powie. Dla pacjentów. Dla rodziny. Dla lekarzy. Dla dbających o zdrowie… Egida Consul­tung Jerzy Zięba, Rzeszów 2014..

Fałszywa „norma”

Kto wręcz obsesyjnie przestrzega granicy 200 powinien zadać pytanie na podstawie jakich badań określono tę wartość. Takich badań nigdy nie było! Nikt tego nie badał! To skąd się wzięła ta fałszywa norma? I dla­czego ta niby norma jest właśnie taka? Bo taką w 1984 roku podczas przerwy na konferencji w San Diego wymyśliło na korytarzu dwóch lekarzy. Wielu lekarzy na tej konferencji próbowało protestować, argumentu­jąc, że normalny fizjologiczny poziom u mężczyzn to 260, a u kobiet 280 (troszeczkę więcej gdyż mają więcej hormonów). Jednakże nie do­puszczono ich do głosu. Dlaczego? Kongres amerykański przezna­czył ponad 30 milionów dolarów na badania nad cholesterolem. Przyznając prawdę, że właściwym jest 260 nie mieliby kogo badać! Podając fałszywe 200 od razu mieli setki milionów „chorych na cholesterol” (tylko w USA 16 milionów). To sprawiła fałszywa norma 200!

Dzięki tej spekulacji przemysł produkuje przeogromne, wręcz nie­wyobrażalne ilości środków obniżających poziom cholesterolu. Ale to nie są leki, bo one niczego nie leczą!

Oszukiwani i zastraszani przez lekarzy pacjenci wyniszczają swoje organizmy, żeby osiągnąć mityczne 200. A lekarze, by mieć więcej pacjentów do leczenia i farmaceuci, by więcej sprzedawać powtarza­ją kłamstwa. Żeby mieć więcej pacjentów do leczenia teraz podają jeszcze niższą wartość fałszywej „normy”. Manipulując cyfer­kami w mgnieniu oka pozyskują do leczenia kolejne miliony „chorych na cholesterol”.

Ale to nie koniec obrzydliwego procederu! Kiedy już wiadomo jak potworne skutki powodują te nazywane „lekami” środki obniżające poziom cholesterolu amerykański instytut pediatrii zaleca statyny stosować u dzieci, by dziecko nie miało odpowiedniego do rozwoju poziomu cholesterolu. Jak dziecko ma się rozwijać z niedoborem cholesterolu, skoro błona komórkowa każdej komórki wymaga cho­lesterolu?!

Jadajmy więc jajka – najlepiej przepiórcze, perlicze, ale także kurze – bez strachu, z radością, dla zdrowia, odporności, siły, urody…

Jednakże jajka są w pełni zdrowe gdy w stadzie ptaków jest kogut! W fermach nie ma kogutów, gdyż producenci dążą od obniżania kosztów produkcji, a skoro kogut nie znosi jajek traktowany jest jako darmozjad.

Dlaczego jajka tylko ze stada z kogutem?

Gdy wśród kur nie ma koguta, kury nie mając nadziei na wychowanie kurcząt w jajka wbudowują toksyny, by wraz z jajkami je wydalić.
Gdy wśród kur jest kogut, kury mając nadzieję na wychowanie kurcząt dbają o czystość jajek i nie wbudowują tam toksyn.

Tym, którzy preferują jajka gotowane lub smażone przypominam, że jajka są przyswajalne tylko wówczas, gdy żółtko jest pół płynne. Takie jajka są nie tylko pyszne, są także źródłem zdrowia i witalności!

Czy szukać jajek z ekologicznej hodowli? Raczej od szczęśliwych ptaków żyjących bezstresowo wraz z kogutami, w naturze. Ptaki nie są wegetarianami! Można je dożywiać warzywami, ziołami leczniczymi, trawą z ziemią bogatą w krzem (pierwiastek młodości i długowieczności), ziarnami surowymi i gotowanymi, ale powinny mieć także owady i robaczki występujące w ziemi i na ziemi.

Jakie wartości ma spożywanie jajek od szczęśliwych ptaków każdy może przekonać się bardzo szybko, bo już w dwa tygodnie zauważy poprawę parametrów krwi, stanu skóry, włosów, paznokci, poczuje przypływ witalności, a wkrótce także uodpornienie od wszystkiego, co dawniej mu doskwierało…

Żywienie to temat fascynujący głównie z radosnego powodu, jakim jest wpływ żywności na zdrowie i smutnego, że powszechnie szerzona wiedza na temat żywienia jest fałszowana i manipulowana. Jedząc jajka sam zaczniesz odkrywać prawdziwą wiedzę, mającą też potwierdzenie w nauce i przekonasz się, że można zdrowieć niezależnie od medycznej nazwy choroby i czasu jej trwania.

Życząc zdrowszego 2019 roku i następnych zachęcam do spożywania jajek na co dzień, dla zdrowia i urody – aby pokarm był lekiem.

Wspieranie Natury [27]

Fragment mojej książki wydanej kilka lat temu pod tytułem: Bądź zarządcą swego zdrowia. Możesz wyzdrowieć bez leków.

Zarówno żywność jak i zioła kulinarne, przyprawowe, lecznicze naj­lepsze są z re­gionu bliskiego miejscu zamieszkania, z tej samej strefy geograficznej, a przynajmniej klimatycznej. Na zasadzie: „cudze chwa­licie, swego nie zna­cie, nawet nie wiecie co posiadacie” wiele osób pokłada nadzieję w środkach egzotycz­nych.

Proponowane tu postępowania prozdrowot­ne są sprawdzone przez wiele pokoleń i wystarczająco skuteczne, więc bezzasadnym byłoby „wspieranie” go farmaceutykami bądź produktami z dalekich krajów.

Zioła egzotyczne

Każdą dziedzinę życia determinują mody. W ziołolecznictwie obecnie modne są zioła amazońskie, andyjskie, peruwiańskie, filipińskie – u nas niedostępne w naturalnej postaci, a tylko przetworzone przemysłowo.
Był trend wspierania różnych terapii suplementami diety, np. z Pau d’Arco (La pacho), Kociego pazura (Vilcacory) itd.
Dobrze dobrane i prawidłowo stosowane terapie (ziołowe, żywieniowe, manualne…) nie wymagają wspierania przemysłowymi preparatami, lekami, paralekami, suplementami… Tych, którzy szukają takich „podpórek” zachęcam, by przyjrzeli się im bliżej.

Suplementy diety

O ile odpowiednio dobrane i prawidłowo stosowane warzywa, owo­ce, zioła, miody, oleje, octy, wina i inne skarby Natury są skutecznie w większości nękających nas dolegliwości, to przemysłowo wytwa­rzane preparaty, leki, paraleki, suplementy diety zazwyczaj powo­dują wiele niepożądanych skutków ubocznych, często dramatycz­nych. Na niewielu produktach robione są tak wielkie przekręty jak na suplementach diety, sprzedawanych nie tylko w sklepach zielarskich i aptekach, także w supermarketach, sklepach sieciowych, stacjach paliw… Kosztują od kilkunastu do kilkuset złotych za opakowanie, a kilkumiesięczna kuracja pochłania setki, a często tysiące złotych.

Jednakże nie cena jest najważniejsza, choć dla wielu cena jest pierw­szym kryterium wyboru. Priorytetem winna być jakość, ilość, przy­datność.

Aby nie utożsamiać krytycznego spojrzenia z wyżej wspomnianymi preparatami pokażę to na innych:

cynaryna – główna substancja aktywna karczocha wspierająca pracę wątroby, wspomagająca jej wszystkie funkcje. Śladowe jej ilości w reklamowanych preparatach na wątrobę nie tylko nie pomogą, ale zawarte tam dodatki dodatkowo zaśmiecą i zatrują organizm;

błonnik z witaminą B – połączenie witamin z błonnikiem jest roz­bojem na naszym zdrowiu, ponieważ błonnik zmniejsza przyswajal­ność witamin nie tylko z grupy B, innych witamin i składników mi­neralnych także;

karagen E407 – stosowanie karagenu jako wypełniacza jest rozbo­jem na naszym zdrowiu, bowiem badania na zwierzętach wyka­zały rakotwórcze właściwości tego paskudztwa. U ludzi ten związek che­miczny powoduje owrzodzenia jelit. Karagen szczególnie wsławił się licznymi przypadkami wrzodziejącego zapalenia jelita grubego u osób stosujących preparaty go zawierające.

Nie ufaj ślepo suplementom diety

To, że preparaty nazywane są suplementami diety i sprzedawane w aptekach i sklepach zielarskich nie gwarantuje ich jakości.

Pozyskanie dobrych składników i odpowiednie ich przygotowanie jest kosztowne, mimo to wielu naiwnie wierzy, że preparaty nazywa­ne suplementami diety, sprzedawane za kilkanaście czy kilkadziesiąt złotych mogą mieć wartość prozdrowotną.

Żeby suplement diety wspomagał zdrowie powinien zawierać w jed­nej dawce ilość substancji aktywnej mierzoną w gramach, a nie jak to powszechnie spotykamy w miligramach, czyli tysięcznych czę­ściach grama. Na cenę przekłada się zarówno jakość jak też ilość.

Przytłaczająca większość tzw. suplementów diety zawiera związki syntetyczne. Tylko nieliczne zawierają występujące w naturze, ale często bywają łączone z syntetycznymi. Także wypełniacze rzadko by­wają dla organizmu neutralne, zazwyczaj stosowane są tańsze o wąt­pliwym lub wręcz szkodliwym działaniu.

Pozostaje przypomnieć złotą myśl Hipokratesa: Niech twoje poży­wienie będzie twoim lekarstwem.

Kuracja odżywcza po chorobach, operacjach, lekach [26]

Fragment mojej książki wydanej kilka lat temu pod tytułem: Bądź zarządcą swego zdrowia. Możesz wyzdrowieć bez leków.

Dla naprawy szkód wyrządzonych przez leki i długotrwałą chorobę o. Klimuszko zalecał stosować witaminy z grupy B i codziennie po ampułce lakcidu, a po kuracji oczyścić krew i zasilić wyjałowiony organizm w sole mineralne i substancje niezbędne do jego prawidłowego funkcjonowania. Przynajmniej przez tydzień spożywać surową kapustę, zalaną oliwą (z oliwek) i przyprawioną czosnkiem i cebulą.

Witamin syntetycznych nie stosować! A skąd brać naturalne? Oczywiście z Natury! A jak je wydobyć? Zwierzęta wiedzą! Ty też możesz wypracować sobie taką intuicję, wydobyć tę wiedzę od zwierząt, albo… od autora tej książki.

Pamiętaj, że kawa, herbata i inne używki uniemożliwiają przyswajanie wielu cennych składników ze spożywanej żywności, a także niszczą te, które są w organizmie, szczególnie witaminy z grupy B.
Obejrzyj osad na filiżance po kawie i szklance po herbacie. To garbniki. Osadzają się nie tylko na ściankach naczynia, także na błonach narządów wewnętrznych, które pokryte takim „impregnatem” nie są w stanie wydajnie pracować.

Oczyszczanie organizmu

Najlepszymi porami roku do oczyszczania organizmu z toksyn są: wiosna i jesień, a najlepszą do tego porą dnia jest poranek.

Potrzebne są: woda i ruch.
Tu zamiast wody polecany jest wywar warzywny. Ruchu zastąpić się nie da.
U osób nie mogących się poruszać wskazane mogą być pewne formy masażu.

Wywar warzywny

Autorzy książki „Leki z Bożej apteki”, Jan Shulz i Edyta Überhuber zalecają rozpocząć dzień wypiciem wywaru warzywnego, zwanego napojem porannym.
Przy reumatyzmie co drugi dzień zamiast napoju porannego wypijać pół szklanki soku z korzeni i naci mniszka lekarskiego, rozcieńczonego pół na pół wodą.

Właśnie rano potrzebujemy płynu pobudzającego narządy wydzielania do pracy. Napój ten nie służy gaszeniu pragnienia. Wiele osób nie odczuwa pragnienia, podobnie jak nie odczuwa potrzeby codziennego opróżniania jelit. „Zasuszeni” mają skurczony żołądek, dlatego powinni systematycznie zwiększać ilość wypijanej wody pitnej, czyli miękkiej, wypijając ją łykami w ciągu dnia, co w niedługim czasie przywróci uczucie pragnienia.

Wypijane płyny powinny być wolne od toksyn, jakie posiada herbata, kawa, alkohol; powinny zawierać sole mineralne i witaminy oraz posiadać właściwości alkalizujące i pobudzające perystaltykę jelit. Powinny mieć temperaturę ciała, lub nieco wyższą.

Bogate w alkalia są składniki proponowanego napoju porannego.
Napój poranny także neutralizuje tendencje do nadkwasoty.
Herbaty ziołowe nie wywierają na organizm takiego wpływu jak napój poranny.

Napój poranny

Napój poranny działa jak antidotum na resztki produktów przemiany materii, zapobiegając równocześnie zaparciom.

Skład:

  • 15 dkg marchwi,
  • 10 dkg ziemniaków,
  • 5 dkg selera,
  • 5 dkg pietruszki.

Przygotowanie: Drobno pokrojone warzywa gotować bez soli w pół litra wody – przykryte. Odcedzić, uzupełnić wodą straty powstałe w gotowaniu, dodać po dwie łyżki otrąb pszennych i nasion lnu (całe lub mielone) i odstawić w chłodne miejsce. Następnego dnia lekko podgrzać i powoli wypić.

Pietruszkowa herbatka wzmacniająca i oczyszczająca

Skład:

  • nać pietruszki (latem świeża, zimą suszona).

Przygotowanie: na pół litra wrzącej wody wrzucić garść świeżej lub suszonej naci pietruszki, gotować dwadzieścia minut.

Stosowanie: wypijać kilka razy dziennie między posiłkami.

Działanie: wzmacnia nerki, ogrzewa nerki, oczyszcza organizm.

Wywar z pietruszki oczyszczający nerki

Skład:

  • korzeń pietuszki średniej wielkości.

Przygotowanie: pietruszkę pokroić, zalać szklanką wody, ugotować bez soli i bez żadnych przypraw.

Stosowanie: wypijać wywar, zjadać ugotowaną pietruszkę.
Tę kurację stosować cztery do ośmiu tygodni.

Kuracja cebulowa odtruwająca i oczyszczająca

Skład:

  • świeże cebule,
  • miód.

Przygotowanie: każdorazowo wyciskać świeży sok.
Można słodzić miodem.
Nie robić na zapas, gdyż ulatniają się fitoncydy (roślinne antybiotyki).

Stosowanie: rozpocząć od łyżeczki przed posiłkami, zwiększając stopniowo do pięciu razy dziennie po łyżce.
Kurację przeprowadzać przez dwa do trzech tygodni.

Działanie:
– odtruwa organizm,
– oczyszcza organizm.

Zamiast soli – gomasio

Skład:

  • nasiona lnu lub sezamu 12-14 łyżek,
  • sól kamienna 1 łyżka.

Przygotowanie: nasiona lnu uprażyć na suchej patelni do silnego zbrązowienia. Sól kuchenną prażyć, aż zacznie podskakiwać. Pokru­szyć w moździerzu, razem prażyć na patelni do otrzymania grubego ciemnobrązowego proszku.

Stosowanie: zamiast soli – niezależnie od problemu.

Działanie:
– wybitnie odkwaszające,
– osłaniające przewód pokarmowy,
– silne prozdrowotne,
– lecznicze.

Daktylowe winko wzmacniające

Skład:

  • butelka wytrawnego czerwonego wina,
  • 10 dkg daktyli.

Przygotowanie: litrową butelkę wypełnić do jednej czwartej dakty­lami, dopełnić winem, zakorkować. Zostawić na dziesięć dni.

Stosowanie: przez czterdzieści dni wypijać wieczorem po kieliszku.

Działanie:
– wzmacnia,
– dodaje energii,
– pobudza apetyt,
– podnosi ilość limfocytów w krwi,
– wzmacnia układ obronny,
– likwiduje zaparcia poranne,
– eliminuje żylaki, szczególnie błękitne na nogach.

Łatwo dostępne źródła kwasu foliowego

Sok z ziela i korzenia mniszka

Stosowanie: przez 6 tygodni, na pół godziny przed posiłkami, wypi­jać trzy razy dziennie po pół szklanki soku z mniszka rozcieńczo­nego ciepłą herbatką pokrzywową.

Kurację przeprowadzać dwukrotnie w ciągu roku: wiosną i jesienią.
Najlepiej pić sok ze świeżego ziela wraz z korzeniami.
Zimą można wykorzystywać susz i sok konserwowany alkoholem.

Nalewka z soku ziela i korzenia mniszka

Skład:

  • ziele i korzenie mniszka,
  • 40% alkohol.

Przygotowanie: do butelki z ciemnego szkła wlać sześćset ml soku z ziela i korzeni mniszka oraz sto pięćdziesiąt ml wódki, zakorkować, odstawić w chłodne miejsce.

Stosowanie: wypijać od trzech do pięciu razy dziennie po łyżce na­lewki rozcieńczonej ciepłą herbatką pokrzywową.

Ziołowe mieszanki o. Klimuszki

W sprzedaży bywają pięcioskładnikowe mieszanki ziół o nazwach podstępnie sugerujących jakoby były skomponowane wg o. Klimusz­ki. Jest to handlowe oszustwo, gdyż o. Klimuszko polecał do picia mieszanki dziewięcio- i jedenastoskładnikowe.

Aby mieszanka ziołowa była skuteczna należy ją sporządzić ściśle wg receptury o. Andrzeja Czesława Klimuszki.
Receptury ziołowe tego zakonnika są dostępne w kilku wydaniach Jego książki „Wróćmy do ziół”, jednakże w każdym wydaniu w kilku zestawach pominięto jeden ze składników. Nie spekuluję czy to celowo, ale mogę podać zainteresowanym te brakujące składniki .

Uzupełnienia praktyczne o. Klimuszki

Wiele jest chorób ubocznych, jakby wtórnych, powstałych na podłożu schorzeń wcześniej zaistniałych. Przypadłości reumatyczne rodzą niejako automatycznie choroby serca, a niewydolność nerek powoduje nadciśnienie. W takich sytuacjach trzeba stosować różne mieszanki ziołowe. W przypadku np. zapalenia nerek występuje zbyt podniesione ciśnienie tętnicze, trzeba pić naprzemiennie w jednym dniu zestaw wspomagający nerki, w drugim zestaw przeciw nadciśnieniu. Kuracja taka jest zarówno racjonalna jak i skuteczna.

Naprawa szkód po lekach [25]

Naprawa szkód po antybiotykach i innych lekach – także tych, którymi leczono zwierzęta, z których przetwory spożywaliśmy

Słynny zielarz i jasnowidz, zakonnik Andrzej Czesław Klimuszko (1905-1980) w swym znakomitym podręczniku „Wróćmy do ziół” wyjaśnia, że antybiotyki są bronią niestety obosieczną – „leczą” jeden organ kosztem całego organizmu i wyniszczają naszą odporność. Nawet przy najostrożniejszym dawkowaniu po serii antybiotyków organizm ludzki przedstawia się jak las po pożarze – ze zniszczoną florą bakteryjną, zachwianą równowagą biologiczną, zmniejszoną odpornością, podatnością na liczne zachorowania.

Ponadto stosowanie antybiotyków doprowadziło do tego, że ich skuteczność słabnie, gdyż drobnoustroje uodparniają się.

Ziołowa mieszanka o. Klimuszki na naprawę szkód po antybiotykach i innych lekach:

Skład:

  • korzeń arcydzięgla,
  • korzeń mniszka lekarskiego,
  • korzeń lubczyka,
  • kłącze perzu,
  • kłącze pięciornika,
  • kłącze tataraku,
  • owoc róży,
  • owoc jarzębiny,
  • kwiat wiązówki,
  • liść ruty,
  • ziele fiołka trójbarwnego.

Przygotowanie: zmieszać po 50 g każdego z ziół. Kopiatą łyżkę stołową mieszanki zalać szklanką świeżo zagotowanej i uspokojonej wody, przykryć i odstawić na trzy godziny. Przecedzić i pić przestudzone.

Stosowanie: wypijać trzy razy dziennie po szklance przed posiłkami.

Gdzie w zakłamanym świecie szukać ziół świeżych, pachnących, dobrej jakości, skoro nawet hurtownie zielarskie sprzedają zioła przestarzałe, zwietrzałe, niedbale przygotowywane, źle przechowywane, przez co są nieskuteczne?
Niektóre można dość łatwo zebrać samemu, jednakże skompletowanie całego składu mieszanki może być trudne, bowiem różne zioła występują w różnym czasie, a w wielu rejonach w ogóle nie występują. Poza tym przygotowanie dobrego surowca wymaga doświadczenia.
Rozważam sporządzanie dla przyjaciół najskuteczniejszych mieszanek ziołowych. Zacząłbym od tej, ponieważ każdy potrzebuje oczyszczenia organizmu z pozostałości po antybiotykach i innych lekach, nawet gdy sam ich dawno nie stosował, bowiem powszechnie stosowane są w karmach dla zwierząt oraz do konserwowania żywności.
Jeśli potrzebujesz napisz. Gdy zgłoszą się zainteresowani podejmę się tego wyzwania.


Jeśli ktoś z Twoich bliskich, przyjaciół, znajomych ceni taką wiedzę wyślij mu SMS-a lub e-mail z adresem: www.ambasadorzdrowia.pl



Bądź zarządcą swego zdrowia [22]

MOŻESZ WYZDROWIEĆ BEZ LEKÓW

Fragment mojej książki wydanej kilka lat temu pod tym samym tytułem.

Ta publikacja przeznaczona jest dla tych, którzy pragną cieszyć się zdrowiem, zarówno dla zdrowych jak i dla pragnących wyzdrowieć, więc także dla Ciebie, skoro ją czytasz.

Od najwcześniejszego dzieciństwa pragnąłem, by osoby z mojego otoczenia były zdrowe, gdyż ich cierpienie mnie przytłaczało. Dziś jest jeszcze gorzej, bowiem cierpienie potęgowane jest przez:

  • wyniszczające syntetyczne farmaceutyki, jak na ironię nazywane „lekami”;
  • okaleczanie chirurgiczne, jak na ironię nazywane „leczeniem”;
  • trującą, przemysłową, genetycznie modyfikowaną paszę, jak na ironię nazywaną „żywnością”;
  • syntetyczne trucizny niszczące prozdrowotne wartości roślin, jak na ironię nazywane „środkami ochrony roślin”;
  • trucizny celowo dodawane do wód wodociągowych (np. aluminium);
  • trucizny celowo rozpylane w powietrzu (np. aluminium);
  • trucizny celowo wszczepiane bezbronnym noworodkom i dzieciom
    (np. rtęć, aluminium); mimo powodowanego przez nie upośledzenia fizycznego i umysłowego, jak na ironię nazywane „szczepionkami”;

Jakże dalekie to od sprawdzonych przez tysiąclecia skutecznych spo­sobów uzdrawiania. Jakże bolesne w sytuacji, gdy skuteczne rozwią­zania są dostępne niemal na wyciągnięcie ręki, podczas gdy więk­szość podsuwanych nam paskudztw nazywanych „lekami”, „szcze­pionkami”, „żywnością” wywołuje skutki znacznie gorsze od dręczą­cych nas dolegliwości.

Praktycznie w każdej przypadłości można znaleźć naturalne środki i sposoby dające nie tylko ukojenie; także WYZDROWIENIE.

Problemem nie jest brak skutecznych sposobów, bowiem Natura ma dla nas wszystko, co pozwala żyć w PEŁNYM ZDROWIU. Proble­mem jest to, że naturalnych sposobów samouzdrawiania nie znamy, nie doceniamy, ignorujemy je.

Znaczną, często niemal natychmiastową poprawę osiągnąć możemy zmianą nawyków, szczególnie sposobu oddychania, rodzaju i jakości posiłków, sposobu ich przygotowywania i spożywania, tego, co, jak i w jakiej ilości pijemy, w co się odziewamy, czym się otaczamy.

Nie doceniamy relaksacji dającej odetchnąć systemowi nerwowemu. Nie doceniamy ruchu. Tańczenie, spacerowanie, maszerowanie, bieganie, pływanie, jeżdżenie rowerem[1]… wzmacniają serce, usprawniają krę­gosłup, stawy, dotleniają ciało i umysł.

Większość swego życia poznawałem i sprawdzałem naturalne i bez­pieczne sposoby, które każdy może stosować w zaciszu swego domu i na łonie Natury. Dzielę się nimi w moich publikacjach z nadzieją, że wpłyną na to, jak myślisz, jak się czujesz, jak żyjesz…

ZAPOBIEGAĆ CZY LECZYĆ?

Większości dolegliwościom trapiącym współczesne społeczeństwa i wywoływanym przez nie cierpieniom możemy skutecznie zapobiegać. Możemy też uwolnić od nich siebie, rodzinę, bliskich naturalną żywnością, roślinami przyprawowymi, kulinarnymi, leczniczymi, drobnymi zmia­nami w nawykach i otoczeniu.

Przedstawione tu sposoby przywracania zdrowia znali nasi przodko­wie. Jednakże w dobie zastępowania naturalnej żywności przemysło­wą, trującą, wyniszczającą nasze organizmy, konieczne jest przypo­minanie, że możemy żyć w zdrowiu i harmonii z przyrodą.

Zanim dojdzie do choroby w różnych częściach ciała pojawiają się sygnały alarmowe, które nazywamy symptomami. Symptom to jeszcze nie choroba lecz sygnał przeciążenia organizmu. W porę dostrzeżenie i umiejętne odczytanie sygnałów alarmowych pozwoli uniknąć wielu problemów, bowiem choroby powstają, gdy przeciążenia są długotrwałe, a symptomy lekceważone. Zachęcam do nauki odczytywania symptomów aby nie dopuszczać do powstawania chorób. A zapobiegać można na wiele sposobów, m. in. odpowiednim zadbaniem o narząd odpowiadający za daną funkcję lub część ciała i cały organizm.

Założeniem tego opracowania jest zaproszenie w podróż ku zdro­wiu i ułatwienie startu. Dlatego nie ma tu rozległych dywagacji nad oceanem wiedzy prozdrowotnej. Staram się jak najzwięź­lej, niemal encyklopedycznie ująć te wskazówki prozdrowotne, które dadzą natychmiastową poprawę stanu zdrowia – każdemu, nieza­leżnie od nazwy choroby i czasu jej trwania.

Jeśli udaje mi się rozbudzać Wasze zainteresowanie tematyką prozdrowot­ną piszcie. Gdy podacie swoje oczekiwania będę publikował dalsze porady.

Żołądek

Żołądek wydobywa energię z pożywienia, więc posiłki zimne utrudniają, a często wręcz uniemożliwiają pobieranie energii z pożywienia. Zdrowiu sprzyjają posiłki ciepłe, lecz tylko przygotowywane na ogniu, natomiast te z mikrofalówki działają wyniszczająco.

Śledziona

Śledziona odpowiada za jakość płynów ustrojowych, także krwi.

Osoby mające problemy z żołądkiem lub śledzioną zmagają się je­nocześnie z nadwagą lub utratą masy ciała, często trapi je obsesyjne myślenie.

Nerki

Nerki przeciążone, chore, słabe to także słaba siła woli. Nerki dzieci wyniszcza także straszenie, wychowywanie w strachu. U dzieci żyją­cych w strachu poważne choroby pojawiają się w kilka miesięcy, a pierwszymi objawami najczęściej bywa moczenie nocne.

Nerka prawa

Nerka prawa utrzymuje odpowiednią temperaturę ciała. Zbyt częste, bądź w nadmiernej ilości spożywanie zimnych potraw osłabia nerki.

Nerka lewa

Nerka lewa odpowiada za budowę i jakość kości, szpiku, mózgu, włosów, zębów, brwi, uszu…

Wątroba

Wątroba kontroluje oczy, napięcie mięśni, paznokcie, emocje, łzy…

Negatywne emocje (wątrobowy charakter): reagowanie stresem, złością, rozpamiętywanie dawnych przykrości, zazdrość, nienawiść, oglądanie przemocy w filmach (szczególnie tych przeznaczonych dla dzieci) niszczy energię.

Wiedząc o takich zależnościach możemy uniknąć większości chorób, także tych, co do których panuje przekonanie jakoby były nieuleczalne.

ZARZĄDZAJ SWOIM ZDROWIEM

Żywność

Jadaj świeżą, nieprzemysłową, nie skażoną konserwantami, słodzikami, polepszaczami: smaku, zapachu, wyglądu, trwałości…

Unikaj:

mąki pszennej, margaryny, cukru, wieprzowiny i produktów zawierających te trucizny (pszenicę, tłuszcze utwardzane, cukier, wieprzowinę).

Napoje

Napoje przemysłowe, soki przemysłowe, syropy (nazywane sokami), herbaty (także ziołowe) zastąp czystą, ciepłą wodą.
Herbaty ziołowe można pić w krótkotrwałych kuracjach leczniczych, ale nie w codziennym żywieniu!

Sól

Chlorek sodu, potocznie nazywany solą kuchenną. Nadużywanie tej trucizny łatwo i skutecznie ograniczysz rezygnując z przemysłowych wędlin i ograniczając ilość spożywanych mięs. Wówczas chęć na słone ustąpi samoczynnie.
Zamiast nazywanego solą kuchenną szkodliwego chlorku sodu stosuj gomasio z prażonych nasion lnu lub szamu i soli kamiennej, najlepiej kłodawskiej.
W przeciwieństwie do chlorku sodu gomasio działa odkwaszająco, osłania przewód pokarmowy, ma silne wielokierunkowe działanie lecznicze.

Wychłodzenie organizmu

Nie dopuszczaj do wychładzana organizmu. Szczególnie stopy, kolana, okolice lędźwi, nerek, jajników utrzymuj w cieple.

Powietrze

Jak najczęściej przebywaj na świeżym powietrzu, wietrz mieszkania, sypialnie, biura, pomieszczenia szkolne…

Ruch

Tańcz, spaceruj, maszeruj, biegaj, jeździj rowerem, pływaj, gimnastykuj się…
Doktor Wojciech Oczko (1537-1599), nadworny lekarz trzech królów Polski: Zygmunta Augusta, Stefana Batorego i Zygmunta III Wazy propagował kulturę fizyczną widząc w niej korzyści dla ciała i ducha. Jego dewiza: ruch zastąpi prawie każdy lek, podczas gdy żaden lek nie zastąpi ruchu, jest nadal aktualna.[2] Dziś można dopowiedzieć, że nawet wszystkie leki świata łącznie nie zastąpią ruchu.

Emocje

Reagowanie stresem, rozpamiętywanie przykrości, obawy, zamartwianie się zastąp wyrozumiałością, życzliwością, pogodą ducha.

Filmy

Oglądanie w filmach przemocy i cudzych problemów zastąp wyjściem w przyrodę i wizualizacją życia w zdrowiu.

Kuracje

Co miesiąc stosuj kurację oczyszczająco-wzmacniającą, np. pietruszkową. Pietruszka wzmacnia i ogrzewa nerki oraz oczyszcza układ moczowy i cały organizm.

Optymizm

Unikaj destrukcji, a szczególnie publikatorów o tematyce fatalistycznej i osób o postawach roszczeniowych. Wiadomości i źródła pokazujące jak jest źle (nawet gdy są prawdziwe) zastąp źródłami afirmującymi i motywującymi.

Nawyki dzieci

Wielu rodziców nie umie chronić dzieci przed wpływem śmieciowych przekąsek, polecanych w reklamach i podstępnie podsuwanych im do spożywania. Bezzasadnie uważają, że nawet gdyby sami nie kupowali tych paskudztw to koledzy w szkole robiliby krecią robotę pokazując je ich pociechom i częstując ich.
Ponieważ mechanizm ten działa w obie strony proponuję zaopatrywać dzieci w migdały, orzechy, suszone owoce (jabłka, śliwki, gruszki, morele, brzoskwinie, daktyle …), którymi też mogą częstować kolegów. Większość dzieci nie zna i nie jada takich smakołyków, będących jednocześnie prozdrowotnym budulcem ich ciągle rozwijającego się organizmu.


[1] Proszę nie używać formy „na rowerze”, bo to rusycyzm. W języku polskim jeździmy: pociągiem, autobusem, autem, rowerem, natomiast w rosyjskim: na pojezdie, na awtobu­sie, na abtomobilie, na wiełosipiedie…

[2] Doktor medycyny i filozofii. Inna forma jego nazwiska: Ocellus.

Przyprawy skuteczniejsze od leków [21]

Wiosna i jesień (nawet ta „złota polska”) sprzyjają obniżeniu odporności. Wówczas łatwiej „łapać” infekcje. Głównie dlatego, iż w natłoku zajęć zapominamy, że lepiej zapobiegać niż leczyć i nie wiemy czym skutecznie bronić się przed wirusami i bakteriami. A często wystarczy sięgnąć po przyprawy, bowiem szczypta przypraw (nawet popularnych) bardziej przysłuży się zdrowiu niż garść leków (nawet najdroższych).
Niegdyś przyprawy, tak zwane korzenie, były trudno dostępne, więc były drogie. Dziś większość przypraw dostępna jest na wyciągnię­cie ręki, a przy tym są tanie. Zazwyczaj mamy je w kuchni, ale nie w pełni znamy ich właściwości i nie w pełni umiemy je wykorzystywać. O przyprawach można wiele pisać, jednakże od pisania zdrowia nie przybywa. Tu zwracam uwagę na właściwości zwalczania infekcji i ochrony przed infekcjami cynamonu, czosnku, imbiru, kurkumy… Zachęcam do stosowania ich na codzień i praktycznego poznawania ich prozdrowotnych zalet.

Cynamon

Cynamon to sproszkowana kora cynamonowca. Zapach i smak cynamonu kojarzymy głównie ze świątecznymi wypiekami, jednakże ta przyprawa powinna gościć w naszej kuchni na co dzień.
Cynamon rozgrzewa organizm i chroni przed infekcjami bakteryjnymi. Cynamon możemy wykorzystywać do potraw na słodko, takich jak naleśniki, owsianki, kluski, ciasta, ale także do wielu innych potraw, np. pieczonych mięs, gulaszy warzywnych, szaszłyków…

Czosnek

Czosnek jest przeciwutleniaczem i naturalnym antybiotykiem, w walce z infekcjami i wzmacnianiem odporności nie ma sobie równych. Moc czosnku znana jest od wieków, z jego leczniczych właściwości korzystały nasze babki, prababki, praprababki… To, co wyróżnia czosnek, to jego uniwersalne zastosowanie. Czosnkiem można wzbogacić smak niemal każdej potrawy.

Imbir

Działanie lecznicze świeżemu korzeniowi imbiru nadają: zingiberol, gingerol, zinferon. Dzięki tym substancjom imbir działa podobnie do aspiryny: gasi stany zapalne, przyspiesza usuwanie toksyn, działa antybakteryjnie i rozgrzewająco.
Dla wzmocnienia odporności wystarczy zalać gorącą wodą kilka cienkich plasterków świeżego imbiru i taki napój pić codziennie, najlepiej rano. Imbirowy napój można wzbogacić sokiem z cytryny i miodem.

Kurkuma

Kurkuma jest naturalnym antybiotykiem, jest pomocna w zapobieganiu infekcjom bakteryjnym, wirusowym, grzybiczym. Kurkuma nadaje potrawom złocisty odcień i świetnie sprawdzi się w potrawach każdej kuchni, od dalekowschodniej do naszej.
Sproszkowany korzeń kurkumy jest składnikiem popularnej mieszanki przyprawowej: curry.
Kurkumę można wykorzystywać w celu oczyszczania organizmu z toksyn i działania przeciwbólowego.

Rozgrzewająca mikstura z wymienionych tu przypraw będzie skuteczniejsza niż Rutinoskorbin.

Więcej o zastosowaniu przypraw przeczytać można w kilku moich książkach, bowiem kończąc je przepisami kulinarnymi zamieszczam dla wygody czytelników także rozdział o przyprawach.

Perły w błocie, błoto w perłach [20]

Odkąd pojawiły się polskie wydawnictwa doktora Jeana-Marca Dupuisa „Naturalnie Zdrowym Być” (2014) oraz „Rośliny & Zdrowie” (2015) prenumerowałem je. Wkrótce pojawiały się kolejne tytuły wydawnictw tegoż doktora: „Dosier naturalnych terapii” (2015), „Zdrowie, witalność i długowieczność” (2016), Zdrowie po pięćdziesiątce” (2017), które też prenumerowałem.

Początkowo bywały tam cenne wiadomości, w większość mi znane, ale zdarzały też ciekawostki warte upamiętnienia. Dopóki doktor wydawał dwa tytuły część zawartych tam treści bywała przydatna i warta promowania. Jednakże teraz, kiedy wydawnictw tego doktora ciągle przybywa przeobrażają się one w bełkot paramedyczny, wprowadzają zamęt i dezinformacje szkodzące zdrowiu i psychice.

Poza płatnymi wydawnictwami doktor ten wydaje też bezpłatne newslettery. Początkowo zapowiadały one przyszłe tematy zachęcając do zakupu rocznego cyklu publikacji. Stopniowo przeobrażały się w szmirowaty, natrętny, reklamowy koszmar. Coraz rzadziej bywają tam przydatne informacje, coraz częściej bywają one wymieszane ze stekiem bzdur.

Bzdury te zainspirowały mnie do oczyszczenia ziarna wiedzy od plew paramedycznego bełkotu. Praca nad jednym z tych newsletterów zajęła mi tak wiele czasu i wysiłku, że nie mam zamiaru więcej tego czynić, bowiem czas i wysiłek można wykorzystać w lepszy, pożyteczniejszy i ciekawszy sposób.

Trzy łyki retoryki [17]

Pieczenie chleba

Przed kilkunastu laty promowałem domowe pieczenie chleba na zakwasie, przybliżałem bogatą historię kwasu mleko­wego, głównego składnika zakwasu, źródła dobrych, sprzyjających nam bakterii, zapewniających prawidłową pracę układu trawiennego, odporność, dobre samopoczucie i zdrowe funkcjonowanie.

Aby chleb był powtarzalny, czyli z każdego wypieku miał ten sam smak, zapach i taką samą skórkę charakterystyczną dla dawnego polskiego chleba domowego powstały kultury starterowe, które aby przetrwać poza laboratorium były liofilizowane. Ten środek leczył nowotwory żołądka i jelit i wiele chorób niemal natychmiast.

Po moich artykułach „Chleb lekarstwem na serce” oraz „Chleb lekarstwem na raka” przeżywałem koszmar zastraszania przez służby szalejące z powodu rozpowszechniania wiedzy prozdrowotnej. Nie tylko medyczno-farma­ceutycz­ne, także te, których tu nie wymienię, bo dla wielu byłoby to zbyt wielkim szokiem. Dociekliwym polecam dostępny w wielu miejscach w internecie artykuł: Zamordowani lekarze odkryli powodujący raka enzym dodawany do wszyst­kich szczepionek.

Tym bardziej wdzięczność należy się doktorom Hubertowi Czernikowi i Jerzemu Jaśkowskiemu za otwieranie społeczeństwu oczu na otaczającą nas rzeczywistość oraz rolnikowi z Niebieszczan Tadeuszowi Rolnikowi za zboża dawnych odmian, uprawiane naturalnie bez randapu/glifo­satu oraz za akcję Cała Polska piecze chleb.

Ja też uprawiam naturalnie orkisz odmiany tej najzdrowszej a najbardziej pracochłonnej, mam zdrowe mąki i kasze, natomiast Tadeusz ma kilka zbóż i wyrobów z nich, także własne makarony. On ma charyzmę, jeździ po świecie, wszędzie jest o nim głośno, ja w zaciszu biblioteki pokazuję dzieciom z podstawówki jak powstaje chleb od ziarenka do bochenka. Wyrabiają ciasto, rozpoznają przyprawy, lepią z ciasta figurki, dekorują je różnokolorowymi przyprawami… Niektóre są dobrze zorientowane w pieczeniu chleba, bo w domach pieką go wraz z rodzicami. Znają przyprawy, zachwycają się ich smakiem i zapachem, wiedzą do czego je zastosować.

Wkrótce będę prowadził podobne zajęcia dla przedszkolaków.

 Słowianie

Różne są mody, jest też moda na Słowiaństwo, są jakieś grupy, stowarzyszenia mające w nazwach słowa sugerujące słowiaństwo, mają stroje niby słowiańskie… Ale Słowianie uprawiali ziemię, zbierali zioła, wypiekali chleb, dbali o zdrowie, szanowali się, współpracowali z sobą, jednoczyli się przeciw wrogom… Księga uważana za najstarszą mówi: poznacie ich po owocach.

Tyle jest Polskości i Słowiaństwa ile ziemi w naszych rękach.

Nawet życzliwi mogą nas niszczyć

W Wagnerówce Krystyna opowiada historię kobiety, która oddała znaczną kwotę pieniędzy nieznajomym, których sama do domu zaprosiła. Były to pieniądze jej syna pracującego za granicą. Krystyna ubolewa, że jej przyjaciółkę omamili. Nie rozumie, że nieodpowiedzialna przyjaciółka z żądzy szybkiego wzbogacenia się bez pracy okradła swojego syna by robić dęte biznesy z nieznajomymi. Okradli więc złodziejkę.

Krystyna mogłaby pomóc nieroztropnej przyjaciółce oddając jej część swojego zysku i poprosić znajomych o zrzutkę dla poszkodowanej. Jednakże zamiast konstruktywnego działania opowiada jaki to świat jest be. Boczy się na mnie, że nie ubolewam wraz z nią nad omamioną przyjaciółką, że zauważyłem iż sama zaprosiła sprawców i dobrowolnie przekazała im pieniądze, że zwróciłem uwagę iż pieniądze te ukradła swojemu synowi, który u matki je zdeponował bo matce ufał. Zawiodła zaufanie syna, więc niech popracuje przy żniwach, zbiorach owoców, wykopkach, by odrobić stratę.

Omamionej przyjaciółce można współczuć, ale robienie z niej bohaterki jest żałosne, nie każdy zobaczy w niej tylko ofiarę, dla niektórych może być naiwną wariatką.

Moje książki

W tym roku nie będzie wznowienia moich książek, postanowiłem też nie brać udziału w wydarzeniach, na które może przyjść każdy i nie bywać w miejscach gdzie może bywać każdy. Wielokrotnie mówiłem o filtrach w naszym organizmie, teraz wprowadzam filtr dla ochrony mojej psychiki. Dość mam absorbującej głupawej korespondencji, pytań kipiących materializmem, podwójnej moralności… Znikam na jakiś czas, bez telefonu, bez in­ternety (net = sieć, rodzaj żeński), może przejdę kurację głodówkową z wodą kokosową na Filipinach… Gdy wrócę będę pracował dla dzieci.

Nakłady moich książek wyczerpały się. Wyczerpały się także reprinty dawnych książek zielarskich, które z polecenia okupantów są niszczone, by nas odcinać od korzeni, pozbawiać wiedzy, dziedzictwa narodowego, tożsamości. Książki można dodrukowywać, ale za to trzeba płacić. Większość zwracających się do mnie tego nie rozumie.

Dotychczas wydawałem co jakiś czas po jednym tytule za środki, jakie czasem dostawałem za naprawienie komuś kręgosłupa, biodra, kolana. Teraz trzeba wydać kilkanaście tytułów na raz, więc pomyślałem o wydaniu nie za swoje, bo ja tych książek nie potrzebuję. Ja je mam, mają je też moi synowie i moje wnuczki. Czasem przeglądam którąś z moich książek i dziwię się, że to ja takie mądrości pisałem tak dawno temu.

Szczepan zapytał co teraz, po latach, zmieniłbym w swoich książkach. Dodam parę rysunków i kolorowych fotografii, zwiększę format i litery w tytułach rozdziałów, dopiszę rozdział o soli. Treść nie wymaga żadnych zmian. Mogę dorzucić parę przepisów kulinarnych.

Większości współczesnym książkom gruby, błyszczący papier dodaje grubości i splendoru, mało tam wiedzy praktycznej, dominują obrazki niewnoszące wartości.

Uznałem, że jeśli potrzebujecie książek, w których wiedzę dostajecie darmo, to za papier, drukowanie, transport płacić możecie sami. Jednakże na propozycję przedpłat życzliwie zareagowało tyle osób ile jest palców u jednej dłoni. Wielu chce książki oglądać przed ewentualnym podjęciem decyzji o zakupie, żądają by dawać im je pomacać. Po wymacaniu i przekonaniu się, że nie ma tam kolorowych obrazków padają głupkowate komentarze, których na pewno nie chcielibyście słuchać.

Niektórzy chcą moje książki kserować na papierze i kopiarkach firm, w których pracują. Nie wstydzą się okradać mnie i okradać swoich pracodawców, bez skrępowania wypowiadają żądania, bym wypożyczał im książki do kopiowania, albo przesyłał wersje elektroniczne.

Jeszcze gorzej potraktowana została propozycja kupowania po dwa egzemplarze. Nie potrzebujecie drugiego egzemplarza, bo nie macie komu go przekazać. Nie macie rodzin i przyjaciół godnych mojej książki, nie chcecie zdradzać swoich zainteresowań – moralność pani Dulskiej.

 Pseudoekonomia

Gdy wydaję po kilkadziesiąt egzemplarzy to książki są droższe niż byłyby wydawane w tysiącach. Za dwie książki wydania wielonakładowego byłoby tyle co za jedną wydania niskonakładowego.

Podobnie zachowują się edukowani przez reklamy pożeracze aptecznych „witaminek”. Też kierują się ceną, a nie wartością tego, co za tę cenę dostają. Wolą kupować syntetyczne trucizny, byle za niższą kwotę. Używają słów, których znaczenia nie rozumieją, ich mantrą jest słowo „drogie”. Moje książki są drogie mojemu sercu. Oni niech zostaną przy tanich książkach z obrazkami na błyszczącym papierze, tanich tabletkach w plastikowych pudełeczkach, tanich majtkach, wywołujących upławy, grzybice, gnicie narządów, bezpłodność…

Tę pseudoekonomię sprawdźmy porównując produkt z apteki o nazwie „witamina C” za 16 złotych z witaminą C za 60 złotych produkowaną w Finlandii z czarnych porzeczek. Zobaczmy która droższa.

Tej za 16 złotych jest 30 tabletek, a w jednej tabletce jest 30 mg, głównie syntetyku. Biorąc 3 razy dziennie po 60 mg (2 tabletki) opakowanie wystarczy na 5 dni.

Koszt jednego dnia kuracji tanim syntetykiem to 3 złote 20 groszy (16 zł. / 5 dni).

Promowanych przeze mnie czarnych porzeczek nie doceniacie. Nie jadacie ich sami i nie karmicie nimi dzieci. Jeśli czasem się zdarzy komuś po nie sięgnąć to są spaprane cukrem.

Najwartościowsze z owoców usychają na krzakach. W tym roku za kilogram czarnych porzeczek płacono 30 groszy. A czarne porzeczki zawierają ogromne ilości witaminy C, w 100 g aż 180 mg, pięć razy więcej niż w cytrusach. Zawierają też witaminę A, witaminy z grupy B, kwas foliowy, składniki mineralne: magnez, wapń, potas, żelazo, kwasy organiczne, luteinę, garbniki, jod, mangan, bor, olejki eteryczne, sporo pektyn… Imponujący skład!

Minął sezon na porzeczki. Polecałem porzeczkową zupę. Mogła uchronić przed chorobami sercowo-naczyniowymi, uelastycznić naczynia krwionośne, wzmocnić mięsień serco­wy, wyregulować ciśnienie krwi, zapobiec rozwojowi miażdżycy, uchronić przed zawałem serca, wzmocnić organizm, oczyścić układ moczowy, uwolnić od biegunek, oczyścić organizm z toksyn…

Pochwalcie się, kto latem wprowadził czarne porzeczki do diety i jesienią cieszy się jej terapeutycz­nymi właściwościami. Powinni wszyscy naturalnie dbający o zdrowie.

Wolicie tabletki? W opakowaniu witaminy C z czarnej porzeczki jest 250 tabletek, czyli pięć razy więcej, niż tej za 16 złotych, a w 1 tabletce jest 60 mg, więc dwa razy więcej niż w tej za 16 złotych. Gdyby brać je 3 razy dziennie w takiej samej dawce, czyli po 60 mg (1 tabletka) opakowanie wystarczy na 83 dni.

Koszt jednego dnia kuracji witaminą z czarnych porzeczek to 72 grosze (60 zł. / 83 dni).

Ta za 60 złotych jest prawie 17 razy tańsza od tej za 16 złotych!

Za równowartość 60 mg aptecznego nie wiadomo czego możecie mieć 1000 mg gwarantowanej witaminy C z owocu czarnej porzeczki. Do tego z firmy cieszącej się najwyższą czystością swoich produktów, z kraju gdzie nie znają korupcji.

Przysłowia mądrością narodu. Jedno z nich mówi: z kim przestajesz takim się stajesz. Dlatego postanawiam nie brać udziału w wydarzeniach, na które może przyjść każdy, nie bywać w miejscach gdzie może bywać każdy, chronić się przed większością z was.

W służbie głupoty i pazerności

Podczas Babiego Lata w Leśnym Grodzie miałem kilka ostatnich już książek. Za dwie chciałem razem 50 złotych. Szczęśliwa nabywczyni, która dała już banknot 50 złotowy wyrwała mi z ręki banknot 20 złotowy i była bardzo szczęśliwa z tak zuchwałego zakupu. Niech jej będzie na zdrowie byle by mi myszy czegoś nie zjadły. Jeśli zaoszczędzone dwie dychy wpłaci bezdzietnemu ojcu będę miał udział w jego dziełach. Zbierał na ratowanie stoczni, na geotermię, teraz zbiera na muzeum tożsamości. Szczęśliwa nabywczyni dwóch książek za 30 zł będzie poznawać tożsamość od ojca redemptorysty.

 Pytanie Ariela

„Na które zioła warto zwrócić uwagę przy stłuszczonej wątrobie i bardzo wysokich trójglicerydach?” Moja odpowiedź: Są choroby z niedoboru jak np. szkorbut, są też choroby z nadmiaru. W chorobach z niedoboru uzupełniamy brakujące witaminy, minerały, aminokwasy… W cho­robach z nadmiaru trzeba pozbyć się zbędnego balastu.
Wątroby nie stłuszczają się niedojadającym. To choroba z nadmiaru, czyli obżarstwa. Nie potrzeba tu ziół, lecz rozsądku. Wątroba sama się regeneruje. Nie potrzeba jej pomagać, wystarczy nie przeszkadzać. Zapraszam na Filipiny na kurację wodą z orzechów kokosowych.

Rozterka Kamili

Zainteresowałam się naturalnymi sposobami leczenia, bo te farmakologiczne nie do końca mi odpowiadają. Syn jest alergikiem i astmatykiem, córka ma problemy skórne, do tej pory ani pediatra, ani dermatolog, ani alergolog nie potrafili nazwać, a tym bardziej wyleczyć. Jutro kolejna wizyta u kolejnego dermatologa. Mnie ginekolog najchętniej ‘leczyłby’ hormonami – pigułkami antykoncepcyjnymi, a na to już się nie godzę. Tak więc pomocy szukam w naturze. Moja odpowiedź: Są choroby z niedoboru jak np. szkorbut, są też choroby z nadmiaru. W chorobach z niedoboru uzupełniamy brakujące witaminy, minerały, aminokwasy… W chorobach z nadmiaru trzeba pozbyć się zbędnego balastu. Jeśli płuca, nerki, wątroba nie radzą sobie z wydalaniem śmieci wspomaga je skóra. Pełni ona rolę trzeciego płuca i trzeciej nerki i zaworu bezpieczeństwa. Tu żadne leki nie są potrzebne, wystarczy zaprzestać zaśmiecania organizmu, nie pożerać trujących śmieci. Na początek odstawić wszystko, co zawiera pszenicę oraz tak zwane kurczaki i wieprzowinę.

Alergii i astmy nie mieli niedojadający. To choroba z nadmiaru trujących śmieci. Nie potrzeba tu leków, lecz rozsądku. Skóra sama się regeneruje. Otwarty zawór bezpieczeństwa automatycznie zamknie się, gdy ilość śmieci spadnie do poziomu, w którym naturalne filtry same sobie poradzą. Nie potrzeba pomagać, wystarczy nie przeszkadzać. Zapraszam na Filipiny na kurację wodą z orzechów kokosowych.

Podejście Kamili gorsze od katolickiego naprzemiennego grzeszenia i spowiadanie się. Naprzemienne sprzeniewierzanie się potrzebom organizmu i leczenie. Panu Bogu świeczkę a diabłu ogarek. Przepełniający się śmietnik nakryć obrusem, smród zagłuszyć dezodorantem z aluminiowej butli wypełnionej gazem niszczącym organizm i atmosferę.

Kamila zainteresowała się naturalnymi sposobami leczenia, dlatego, że farmakologiczne nie do końca jej odpowiadają, czyli trochę odpowiadają. Szuka lepszych leków i lepszych lekarzy, nie rozumie, że to pułapka. Zdrowi nie potrzebują leków i lekarzy.

Syn Kamili był zdrowy, ale lekarze potrzebują chorych, bo na zdrowych nie zarabiają, zarabiają na chorych, więc produkują choroby i chorowitków, by mieli kogo leczyć.

Syn dla matki powinien być dzieckiem, skarbem, aniołem. Lekarze zrobili go alergikiem i ast­matykiem. Matka zaakceptowała; wpadła w sidła bigfarmy. Syna codziennie zatruwanego przez nią samą oraz za jej zgodą w szkole nazywa alergikiem i astmatykiem, choć urodził się zdrowy. Wiele lat był zatruwany i leczony, a leczenie jest coraz większym zatruwaniem.

Wyjaśniłem na przykładzie kolana długotrwale uderzanego młotkiem. Kolano puchnie i boli, każda nowo zastosowana maść lekko chłodzi i sprawia wrażenie łagodzenia bólu, jednak po chwili ból wraca. Ofiara szuka innej maści, „lepszej”, mocniejszej, droższej, przeżywa kolejne rozczarowania. A wystarczy zabrać młotek, wówczas opuchlizna i ból same ustąpią.

W syna Kamili wali więcej młotków:
1) pszenica dosuszana tuż przed zbiorem randapem/glifosatem!
2) nafaszerowane hormonami i antybiotykami bezpłciowe mutanty drobiu.
3) syntetyczna bielizna…
Czy dojrzeje do odstawienia tych młotków?

Moje książki nie odbierają młotków. Do tego potrzeba roztropności.

Rozczarowanie Sebastiana

Mówił Pan, że wystarczy nastawić mój kręgosłup żeby wskoczył w odpowiednie miejsce. Moja odpowiedź: Zazwyczaj wystarczy, jednakże nie potrafię tego przez internet. Warto też wzmocnić mięśnie, żeby utrzymywały kręgi na właściwych miejscach. Tego też nie potrafię przez internet.

Nowy tytuł

Medycyna Rodowa Słowian nie została spisana jak np. Tradycyjna Medycyna Chińska. To, co odnajduję to ledwie okruchy jej okruchów. To, co przedstawiam to ledwie strzępy moich przemyśleń i doświadczeń. Dla wielu te okruchy są cenniejsze od pereł, gdyż perły są tylko świecidełkami. Były symbolem drogocenności gdy ich wydobywanie było okupione skróceniem życia poławiaczy. Teraz perły są hodowane więc łatwo dostępne i znacznie tańsze.

Słowo „okruchy” nie brzmi doniośle więc szukam lepszych określeń na tytuł tego zbioru. Jednocześnie mam świadomość, że nigdy nie zbiorę pełnej wiedzy i zawsze będzie to zbiór okruchów. Ciągle go uzupełniam, ale to wciąż zbiór okruchów.

Na sierpniowym spotkaniu w Wagnerówce zaprosiłem do współtworzenia tytułu powstającego zbioru. Propozycji było mniej niż palców jednej ręki, jedna brzmiała słowiańsko: „źdźbła”. Tak więc pierwotny tytuł „Perły i okruchy starosłowiańskiej wiedzy prozdrowotnej” zastępuję nowym: „Źdźbła starosłowiańskiej wiedzy prozdrowotnej”. Czekam na kolejne propozycje tytułu.

Nowa choroba – hiperelektrowrażliwość

Wywoływana jest przez anteny telefonii komórkowej i sieci Wi-Fi. Polecam opublikowany 22 lipca 2018 film: Elektromagnetyczny Świat Nowotworów.
https://www.youtube.com/channel/UCp0ALbWvFZuJbYU_h5nCo7A
Na terenie całego kraju rozlokowano rakotwórcze maszty telefonii komórkowej. Emitują wojskowe promieniowanie mikrofalowe o szkodliwych dla zdrowia częstotliwościach 800-2600 megaherców.
2600 megaherców to 2,6 gigaherca.

Megaherc to milion (1 000 000 000) herców.
Gigaherc to miliard (1 000 000 000 000) herców.

System depopulacji ludzi używa tych anten do napędzania przemysłu onkologicznego. Media Publiczne mają zakaz informowania o zagrożeniu.

W Polsce na raka od początku lat 90-tych zmarło setki tysięcy osób. Ludzie ci nawet nie byli świadomi, że przyczyną ich choroby było promieniowanie płynące całodobowo przez mieszkanie wprost z okolicznego masztu GSM.

Doktor Hubert Czerniak zrobił statystykę porównawczą ilości zgonów w poszczególnych miesiącach ubiegłego i tego roku. W tym roku umiera dwukrotnie więcej niż w ubiegłym.

Uważacie się za świadomych, ale pod pałacem namiestnikowskim nazywanym prezydenckim was nie było. Taka wasza świadomość!

Czego wam życzyć?

Zdrowia nie można życzyć, bo o zdrowie trzeba dbać. Pieniędzy nie można życzyć, bo na nie trzeba pracować. Na Titaniku byli i zdrowi i bogaci, zabrakło rozsądku. I szczęścia. Życzę więc dużo rozsądku i trochę szczęścia.

Dobra nowina [15]

Rzadko zwracają się do mnie bratnie dusze starające się żyć w zdrowiu bez leczenia, lekarzy, leków, diet, suplementów diety… Zazwyczaj dręczą mnie szukający lepszych sposobów leczenia, lepszych lekarzy, lepszych leków, lepszych diet, lepszych suplementów diety… Coraz częściej są wśród nich lekarze. Witam serdecznie wszystkich.

Leczenia, lekarzy, leków poszukują chorzy; zdrowi nie potrzebują ani leczenia, ani lekarzy, ani leków. Życie w pełnym zdrowiu jest możliwe, jednakże na każdym kroku widzimy i odczuwamy perfidię starających się różnymi sposobami abyśmy chorowali. Przerażające jest to, iż w wyniszczaniu nas prym wiodą lekarze, których obdarzamy zaufaniem i powierzamy im największy skarb – zdrowie nasze i naszych dzieci.

Zapewne wielu pamięta słowa światowej sławy kardiochirurga, późniejszego ministra zdrowia, który publicznie powiedział w telewizji, że gdyby szlak trafił lekarzy to 95 % chorych wyzdrowiałoby natychmiast. Wyzdrowieliby bez lekarzy i bez leków! Oby stało się to jak najszybciej. Marzę o tym i życzę tego sobie i wszystkim. A że marzenia się spełniają zacznijmy marzyć; miejmy odwagę marzyć. Marzyć o zdrowiu bez leczenia, bez lekarzy, bez leków, bez diet, bez suplementów diety…

Szanowni państwo. Wiecie, że wśród współczesnych leków przeważają wrogie naszym organizmom i całemu ekosystemowi chemikalia syntetyczne. Wiecie, że wszystkie współczesne leki szkodzą, co przyznają nawet ich producenci. Ta szkodliwość powszechnie nazywana jest skutkami ubocznymi. Czy aby na pewno te skutki i powikłania są ubocznymi? A może są zamierzonymi, celowymi?

Uznawany za ojca medycyny Hipokrates marzył aby pokarm był lekiem. Powinniśmy dążyć do tego.

Wielu robi domowe przetwory; większość paprze je przemysłowym cukrem, przemysłową żelatyną, przemysłowym octem, przemysłowymi chemikaliami…, nieliczni potrafią je tak komponować by działały prozdrowotnie, przywracały zdrowie, leczyły.

Ponieważ wiedza ta jest trudno dostępna udostępniam ją na miarę moich możliwości. Teraz, jako przeciwnik leków (także naturalnych i homeopatycznych) mam dylemat, bowiem wielu ich poszukuje. Nie zmieniam poglądów, nadal pragnę by pokarm był lekiem, jednakże udostępniam potrzebującym szeroki wybór kropli i maści z naturalnych składników. Zamówić je może każdy, kto opisze dręczące go problemy oraz efekty po ich zastosowaniu. Z zebranego w ten sposób materiału powstanie książka. Ci, których efekty zostaną tam zamieszczone dostaną bezpłatny egzemplarz.

Myślę, że dla wielu jest to dobra nowina.

 Niektóre z oferowanych kropli homeopatycznych
Zamawiając wystarczy podać numer. Krople wykona dla Państwa laboratorium homeopatyczne z wieloletnim doświadczeniem.
Poniżej wskazania i zastosowania:

Krople nr 1
Hemoroidy bez krwawień, bolesne guzy z przewlekłym zaparciem. Dolegliwości reumatyczne stawów krzyżowo-biodrowych. Uczucie bólu, palenia, przepełnienia w okolicy odbytu….
Główny składnik: kasztanowiec; inne składniki: kolinsonia (rodzaj mięty), kruszyna, widłak, kulczyba wronie oko, piwonia, trędownik.

Krople nr 2
Przewlekłe zapalenia zatok przynosowych, nieżyty górnych dróg oddechowych, zapalenie gardła i migdałków, zapalenie ucha środkowego, katar nosa…
Główny składnik: apis (wyciąg z pszczoły); inne składniki: tojad, arnika, owies, pokrzyk wilcza jagoda, fluoryt wapnia, jeżówka, związek siarki, groźnica niema (gatunek jadowitego węża z podrodziny grzechotników, związki rtęci, sasanka, krzemionka (bezwodny koloidalny tlenek krzemu), jodek siarki, siarczan wapnia.

Krople nr 3
Przewlekłe dolegliwości reumatyczne, bóle mięśni, lumbago, kończyn dolnych, klatki piersiowej…

Główny składnik: berberys; inne składniki: boże drzewko, kolchicytyna (z zimowitu), kolokwinta (arbuz), szarota, bagno, kulczyba wronie oko, olejek terpentynowy.

Krople nr 4
Wzmaga wytwarzanie żółci, dolegliwości wątroby i pęcherzyka żółciowego, stany zapalne, zaburzenia czynności dróg żółciowych, pobudza czynność miąższu wątroby…
Główny składnik: chlesterinum; inne składniki: pokrzyk wilcza jagoda, berberys, ostropest plamisty, pochrzyn włochaty, leptandra, gorzkla właściwa.

Krople nr 5
Klimakterium, uderzenia gorąca, bóle mięśni, stawów, szum w uszach, bóle głowy, napięcia i bolesność w obrębie miednicy małej w okresie jajeczkowania i przed menstruacją…

Główny składnik: pluskwica groniasta; inne składniki: zapaliczka cuchnąca, pokrzyk wilcza jagoda, krokus, jałowiec sabiński, sanguinaria (krwica), buławianka czerwona (sporysz).

Krople nr 6
Choroba wieńcowa spowodowana miażdżycą, osłabienie serca, niewydolność serca, skłonność do kurczów naczyń…

Główny składnik: głóg; inne składniki: tojad, arnika, kaktus grandiflorus (rozkwitający cereus), nitrogliceryna.

Krople nr 7
Silny kaszel, krztusiec, koklusz, zapalenie tchawicy i oskrzeli, napady silnego kaszlu, nasilającego się zwłaszcza w nocy…

Główny składnik: rosiczkainne składniki: tojad, pokrzyk wilcza jagoda, cyprys, ipekakuana (wymiotnica, wiecznie zielony półkrzew), mephitis putorius (gruczoł wydzielania skunksa), tymianek, ciemiężyca biała.

Krople nr 8
środek wzmacniający odporność organizmu, stany zapalne, stany ropne…

Główny składnik: jeżówka wąskolistna; inne składniki: łopian większy, baptisia, kolokwinta (arbuz), groźnica niema (gatunek jadowitego węża z podrodziny grzechotników), bicyjanid rtęci, toxicodendron, siarka.

Krople nr 9
Schorzenia gorączkowe wskutek przeziębienia, stany grypowe również z bólami w kościach…

Główny składnik: sadziec przerośnięty; inne składniki: tojad, przestęp, jeżówka wąskolistna, Tartarus emeticus, ciemiężyca biała.

Krople nr 10
Przewlekłe nawracające zapalenia spojówek i brzegu powiek, również alergiczne…

Główny składnik: świetlik; inne składniki: wilczomlecz sosnka, orzech włoski, ruta, krwiowiec, trędownik bulwiasty.

Krople nr 11
Hemoroidy, żylaki, krwawienia żylne…

Główny składnik: oczar.

Krople nr 12
Podostre i przewlekłe choroby nerek, zapalenie miedniczek nerkowych, podrażnienie pęcherza i cewki moczowej, w dnie moczanowej pobudza wydzielanie przez nerki…
Główny składnik: jałowiec.

Krople nr 13
Krople wzmacniające i regenerujące wątrobę …

Krople nr 14
Zapalenie i bóle gardła, angina, zapalenie jamy ustnej…

Skład: cyjanek rtęci, bożodrzew gruczołkowaty, bromek amonowy, baptysja, jeżówka wąskolistna, gąbki.

Krople nr 15
Przy niepokoju i zaburzeniach snu…
Główny składnik: męczennica.

Krople nr 16
Reumatyzm stawowy, bóle mięśni, nerwobóle, zapalenia nerwów, choroby skóry z pęcherzami (półpasiec, opryszczka, pokrzywka przewlekła)…

Główny składnik: sumak jadowity.

Krople nr 17
Kamica moczowa, rozpuszczanie pisaku…

Główny składnik: rubia.

Krople nr 18
Rozrosty skórne, polipy, brodawczaki, brodawki, kurzajki…

Główny składnik: tuja.

Krople nr 19
Miażdżyca tętnic, zaburzenia ukrwienia mózgu, nadciśnienie tętnicze…

Główny składnik: vasotonicum.

Krople nr 20
Zapalenie oskrzeli, astma oskrzelowa…

Główny składnik: yerba santa.

Krople nr 21
Osłabienie mięśnia sercowego, złote krople działają kojąco i wzmacniająco na mięsień sercowy…

Krople nr 22
Wzmacniający płyn do włosów, zapobiega wypadaniu…

Skład: apis (wyciąg z pszczoły), arnika, nagietek, rumianek, …………, łopian, pokrzywa, tatarak.

Skarb, który łzy wyciska [14]

Zaliczana do najbardziej rozpowszechnionych na świecie roślin, cebula jest tak dostępną, że każde, dodatkowe słowo na jej temat wydaje się zbędne. Jednak spróbujmy sobie przypomnieć lecznicze walory cebuli. Cebulę znano i uprawiano od niepamiętnych czasów. Wiele tysiącleci przed naszą erą w dolinie Nilu cebulę uprawiali Egipcjanie. Starożytni składali ją w ofierze bogom, Rzymianie traktowali jak skuteczny lek na przeróżne schorzenia i szeroko wykorzystywali do celów spożywczych. Cebula stanowiła obowiązkowe wyposażenie rzymskich żołnierzy jako amulet, środek na pobudzenie odwagi i męstwa. Ratowała wycieńczonych, cierpiących na bronchit, zapalenie płuc i gruźlicę. Egipscy niewolnicy cebuli zawdzięczali siłę do mozolnej pracy przy budowie piramid. Licznymi walorami cebuli zachwycał się wybitny tadżycki lekarz i filozof Avicenna. Docenia je także współczesna fitoterapia.

Ostry smak i zapach zawdzięcza cebula olejkom eterycznym. Zawierają one cenne dla zdrowia składniki, np. wpływającą korzystnie na porost włosów siarkę, witaminy C, B1, B2, oraz rzadko w naszym pożywieniu występującą, a korzystnie wpływającą na procesy trawienia i przyswajania witaminę PP. Powoduje ona, że cukier łatwo przechodzi do krwioobiegu przywracając nam siły.

Wielowiekowa mądrość ludowa cebulę wykorzystuje m.in.:

  • przeciw niemocy płciowej;
  • jako skuteczny środek moczopędny;
  • jako skuteczny środek przeciwpasożytniczy – zjedz na czczo dwie średniej wielkości cebule z odmian o ostrym smaku;
  • w czyraczycy – na porażone miejsca nakładaj kompresy z cebuli pieczonej w cieście.

Świeży sok z cebuli skuteczny jest m.in.:

  • przy likwidowaniu brodawek i piegów;
  • w grzybicy skóry;
  • na wzmocnienie, porost włosów, przeciw łysieniu;
  • przy anginie, grypie, katarze, schorzeniach górnych dróg oddechowych, kokluszu, zapaleniu oskrzeli z uporczywym, suchym kaszlem
    – świeży sok lub miazga z cebuli zmieszane z miodem w proporcji 1:1;
  • przeciw bólom głowy
    – stosuj cebulę w połączeniu z kapustą i kwasem kapuścianym;
  • przeciw chudnięciu
    – stosuj cebulę w połączeniu z kapustą i kwasem kapuścianym;
  • przy ropiejących i trudno gojących się ranach
    – zranione miejsca trzymaj kilka minut nad świeżo utartą cebulą, czasami robiąc okłady z miazgi. Sposób ten z dobrym skutkiem stosowano podczas wojen.

Cebula w kuchni

O tym, jak stosować cebulę w kuchni wie każda gospodyni, ale jeśli nie masz do kolacji lub obiadu żad­nej surówki, polecam błyskawiczną sałatkę.

Sałatka błyskawiczna

Pokrojoną w spore kostki cebulę, sparz wrzątkiem na sicie i ostudź. Rozmieszaną śmietanę z pieprzem, sokiem cytrynowym, cukrem, solą, przyprawami ziołowymi (np. ty­mia­nek, majeranek, zioła prowansal­skie…), według uznania i smaku, połącz z cebulą, posyp drobno po­siekanym ugotowanym jajkiem, natką pietruszki lub koperkiem. Sałatka jest wyśmienita.

Sałatka Hiszpańska

Cztery duże cebule pokrój w cienkie talarki. sparz osoloną, wrzącą wodą na sicie i odcedź. Na półmisku ułóż kilka listków zielonej sałaty, na nich talarki cebuli, posyp szczypiorkiem, rozłóż pokrojone w ćwiartki dwa pomidory. Z czterech łyżek oleju, soku z połowy cytryny, soli i pieprzu ukręć sos i całość zalej sosem.

Konfitura

Trzy duże cebule (około pół kg) pokrój w plasterki i podsmaż na małym ogniu ciągle mieszając – nie przy­ru­mieniaj. Dodaj dwie duże łyżki koncentratu pomidorowego, około pół szklanki cukru (10 dag), szczyptę soli, dwie łyżki octu winnego, dwa zmiażdżone goździki, imbir. Wymieszaj, dodaj 10-20 dag namoczo­nych ro­dzy­nek, przykryj naczynie i smaż wolniutko przez kwadrans. Po ostudzeniu cebulowa konfitura jest do­sko­na­łym dodatkiem do mięs i wędlin.

Sos cebulowy

Do zasmażki z rozgrzanego tłuszczu i mąki pszennej dodaj jak najdrobniej pokrojoną cebulę. Po kilku mi­nu­tach podsmażania, rozcieńcz rosołem i gotuj ok. pół godziny, doprawiając do smaku. Przetrzyj przez sito i pod­praw śmietaną.

Syrop przeciwkaszlowy

Bardzo drobno roztartą miazgę cebuli lub wyciśnięty sok połącz z taką samą ilością miodu (najlepiej
aka­cjowego), lub syropu. Wymieszaj i zagotuj. Wyciśnij przez płótno. Przy kaszlu i bronchicie pij 5 razy dziennie po łyżce stołowej po jedzeniu.

Cebulowe wino

30 dag miazgi cebuli połącz z 10 dag miodu i 3/4 litra białego, wytrawnego wina, starannie mieszając.
Po tygodniu przecedź. Pij 3 razy dziennie po kieliszku. Jest to wspaniały środek ogólnie wzmacniający. Zapobiega też szkorbutowi.

Płukanie i okłady w stanach zapalnych

Do płukania jamy ustnej i gardła łyżeczkę mieszanki cebulowego soku z miodem rozpuść w pół szklanki wody. Przy paradentozie, dziąsła w okolicach chwiejących się zębów, także ropnie okładaj nasączonymi tym płynem wacikami.

Cebulowy sok

Posiekaną drobniutko cebulę posyp cukrem i pozostaw w ciepłym miejscu. Naczynie (najlepiej mi­seczkę) postaw pochyło w ciepłym miejscu i po kilkunastu minutach sok zaczyna spływać. Tworzenie się soku można znacznie przyspieszyć stawiając miseczkę na garnku z gotującą się wodą. Tworzący się sok wykorzy­stuj na bieżąco, a po­zostałą miazgę wyciśnij przez płótno. Przy kaszlu, chrypce, nieżycie gardła pij po łyżce stołowej po jedze­niu. Doskonały także dla dzieci.

Okłady na bóle piersi

Bolące miejsce natłuść oliwką i obłóż plastrami świeżo pokrojonej cebuli. Przykryj lnianym płótnem, okryj wełnianą tkaniną, ciepłym kocem na kilka godzin.

Na obniżenie ciśnienia

Wyciśnij sok z ok. kilograma dużych główek cebuli. Wymieszaj z sokiem z cytryny w proporcji sok z jednej cytryny na sok z jednej cebuli. Zażywaj po łyżce dziennie. Nie tylko obniża ciśnienie, ale także oczyszcza arterie ze złogów cholesterolu.

Przeciw zmarszczkom

Równe części soku z cebuli, miodu, wosku i soku łopianu połącz, podgrzej w glinianym lub szklanym na­czy­niu na łaźni wodnej i mieszaj do ochłodzenia. Maść tę stosuj na noc.

Podkład pod makijaż

Posiekaną cebulę zalej małą ilością wody i gotuj powoli 15 minut. Przecedź i do płynu dodaj kilka kropli soku z cytryny. Gdy ostygnie nasączoną nim watką przecieraj twarz przed położeniem makijażu.

Brodawki, przebarwienia, piegi

Przecieraj raz dziennie mieszaniną soku z cebuli z dodatkiem jednej łyżeczki octu.

Wzmocnienie włosów

We włosy i skórę głowy wetrzyj startą cebulę. Owiń głowę folią i ręcznikiem. Wszystko to trzymaj jak naj­dłużej. Potem umyj głowę. Włosy spłukuj zawsze wodą nieco chłodniejszą od tej, w której je myjesz. Zabieg stosuj jak najczęściej.

Nalewka na porost włosów

Kilka cebul drobno posiekaj i zalej czystą wódką, w butelce z ciemnego szkła. Po dwóch tygodniach przecedź i nacieraj skórę głowy codziennie wieczorem. Rano umyj włosy. Płukaj zawsze wodą nieco chłodniejszą od tej, w której myjesz.

Maść na trudno gojące się rany

Dużą, obraną cebulę utrzyj na tarce. Do miazgi dodaj po jednej łyżce miodu i mąki pszennej, oraz pół tubki maści Tormentiol. Wyrób na gęstą pastę. Mąki może być nieco więcej, w zależności od konsystencji, jaką chcesz uzyskać. Przykładaj na wrzody, czyraki, trudno gojące się rany.

Publikowano w: Wegetariański Świat (1994), Ekspress Ilustrowany (1998), Podkarpacki Ma­gazyn Rolniczy (1999), Wiadomości Świętokrzyskie (2003), Aktualności Rolnicze (2011)…


 

Wiatrowa róża, czyli sadziec [12]

Dostałem wiadomość o doświadczeniach pewnej uzdrowicielki, nawiązałem kontakt i na pytanie czy mogę ten przekaz opublikować dostałem odpowiedź: „Oczywiście, niech rodacy leczą się naturalnie, nawet lepiej, że pan, gdyż popularność sprzyja. Jestem pewna tego co mówię, więc może pan podać pełne nazwisko.” Tak więc za zgodą nadawcy zamieszczam tę wiadomość.

Dzień dobry słucham Pana na youtube… Moja babcia była uzdrowicielką, potem jej córka. Ciotka zajmowała się tylko jednym ziółkiem na choroby zwane różą. Mnie też ciotka wyleczyła, gdy miałam wysiew wrzodów i czyraków. To ziele to wiatrowa róża, czyli sadziec.

Miałam 17 lat. Wracając ze szkoły w lutym zostałam natarta brudnym śniegiem z ulicy – taki wygłup chłopców z pobliskiej szkoły. Po jakimś czasie dostałam czyraków i wrzodów na twarzy. Ból, okropny wygląd i śmiech koleżanek, gdyż potwornie wyglądałam. Mama proponowała mi wyjazd do ciotki, aby mi „wyżegnała”, lecz ja w zabobony i gusła nie wierzę.

Gdy wyrastał już 42 wrzód sama pojechałam do ciotki. Po tygodniu miałam twarz całkowicie gładką, nie mam blizn, ani dziurki, dosłownie zero śladu…

Ziele to działa na choroby spowodowane przez wiatr i zimno, rozprzestrzeniające się za pośrednictwem krwi.

Ziele zbiera się w sierpniu (teraz wcześniej) tylko kwiaty, które suszymy. Do zabiegu potrzebny jest susz, który podpalamy, bardzo łatwo się dymi. Tym dymem okadzamy (u mnie twarz do dekoltu).
Chory musi być po kąpieli. Zabieg musi być robiony przed zachodem słońca.
No i ważne tydzień nie wolno się myć. Woda roznosi bakterie, więc uzasadnienie jest słuszne. Wieczorem pory zamykają się.
Inną kwestią jest duże zakwaszenie i zatrucie ludzi, więc może jeden zabieg nie starczy.
Okadzać przez czas 3 zdrowasiek, więc taka musi być ilość [ziela], aby starczyło. Powodzenia…

Moja ciocia wiele osób tym sposobem wyleczyła, tam gdzie lekarz nie dał rady. Czasami wycieki z ucha, zaczerwieniona twarz, czyraki, czyli bakterie, a sprzyja temu wiatr, wyziębiona śledziona, śluz z wychłodzenia organizmu, śluz zimny…
Kilka lat temu zaczęłam drążyć w tym temacie, rozbierać na czynniki pierwsze. Szkoda, że notatki wyrzuciłam, ale to pamiętam. Ziele w naszym regionie ma potoczną nazwę ,,wiatrowa róża”, patronat ma Matka Boska, żywioł ognia, pora dzień, region babci i ciotki Nakło nad Notecią.

Anna Jakubowska

Każdego, kto ma własne doświadczenia z zakresu medycyny ludowej proszę by opisał je i przysłał mi e-mailem. Gdy uzbieram tyle by wydać w postaci książki dla każdego będzie bezpłatny egzemplarz autorski. Można się ze mną skontaktować.


 

Oczyszczanie organizmu przeciążanego zanieczyszczeniami [11]

W swoich publikacjach i wypowiedziach wielokrotnie podkreślałem wagę narządów filtrujących i wyprowadzających zbędne produkty przemiany materii i różnego rodzaju wydzieliny, które nam szkodzą lub których mamy zbyt dużo. Moi słuchacze, czytelnicy, przyjaciele, fani wiedzą, że to: płuca, jelita, wątroba, nerki, skóra. Można by o tym prace doktorskie pisać, ale pisanina nie usprawni ich działania. Zawężę więc to opracowanie do niezbędnego minimum, bowiem dla większości będzie to tylko przypomnieniem tego, co już wiedzą i czują.

  • płuca wydalają dwutlenek węgla i lotne związki zawarte w krwi.
  • jelita wyprowadzają zbędne pozostałości pokarmów i martwe komórki narządów wewnętrznych. Masy toksycznych substancji często w jelitach zalegają, gniją, tworzą twardniejące i zalepiające złogi.
  • wątroba neutralizuje różne toksyny, pozostałości leków, alkohol i amoniak – przekształca w mocznik.
  • nerki filtrują krew, usuwają z niej mocznik, zbędne minerały, kwasy, pozostałości leków.
  • skóra wyprowadza toksyny z potem i serum.

Rolę tych narządów w innym ujęciu przedstawiłem w książce Bądź zarządcą swego zdrowia. Możesz wyzdrowieć bez leków”. Część tej książki przedstawię w jednym z kolejnych artykułów.

Niewydolność narządów tak ważnych dla procesów wydalania prowadzi do samozatruwania organizmu. Pozostające w organizmie substancje pochodzenia żywnościowego i bakteryjnego, które nie zostały wyeliminowane z pożywienia, ani wydalone z organizmu powodują choroby z nadmiaru zanieczyszczeń. Najczęściej są to:
– cukrzyca typu 2,
– choroby zwyrodnieniowe stawów,
– dna moczanowa,
– osteoporoza,
– fibromialgia,
– spazmofilia,
‑ depresja,
– choroba Parkinsona,
– choroba Alzhaimera,
– niektóre białaczki,
– niektóre nowotwory i raki (piersi, prostaty, okrężnicy, odbytnicy i inne),
– wiele innych chorób i dolgliwości.

Przeciwdziałać chorobom z nadmiaru zanieczyszczeń można trojako:
– rezygnując ze śmieciowej paszy nazywanej żywnością,
– pobudzając aktywność narządów wyprowadzających zanieczyszczenia z organizmu’
– okresowo je oczyszczając.

W jaki sposób pobudzać i oczyszczać narządy?

Płuca

Gasić stany zapalne! Usprawnić krążenie krwi i wymianę gazową w płucach poprzez ruch na świeżym powietrzu wśród drzew (las, park, ogród), wietrzenie pomieszczeń mieszkalnych i miejsc pracy, unikanie dymu papierosów i osób-palaczy, dymu świec, spalin samochodowych, odświeżaczy powietrza, produktów drażniących, chemicznych środków nazywanych środkami czystości…
Polecam także:
– jogiczne ćwiczenie „Powitanie Słońca”;
– oddychanie coraz głębsze i spokojniejsze;
– ćwiczenie oddechowe z lekkim opukiwaniem opuszkami palców klatki piersiowej na wdechu, mocne oklepywanie całymi dłońmi na bezdechu i wyprowadzanie z sykiem zbędnych zaległości na wydechu (komu mój opis wydaje się niejasny może sfilmować mnie podczas tego ćwiczenia i przekazać ten filmik do zamieszczenia obok);
– masaż i stymulacja receptorów na stopach i dłoniach. Receptory stóp w pewnym stopniu stymulujemy chodząc boso po trawie, piasku, kamieniach… Oczywiście receptory są na całym ciele i należałoby je poznać, ale te na stopach jest łatwiej stymulować, nawet nie znając ich położenia.

Jelita

Gasić stany zapalne! Jelita oczyszczą się same po odstawieniu produktów pszennych i zawierających dodatek pszenic, zbóż dosuszanych środkami zawierającymi trujący glifosat (szczególnie pieczywa), mleka przemysłowego (szczególnie krowiego), cukru i wyrobów zawierających cukier, produktów z rusztu, grilowanych, smażonych w przemysłowym oleju…

Oczyszczanie jelit można wspomóc:
– postem, bądź głodówką, która w rzeczywistości jest odżywianiem wewnętrznym,
– dietą warzywną lub owocową,
– dietą orkiszową z dodatkiem warzyw i ziół,
– lewatywami z naparów ziół,
– masowaniem i stymulowaniem receptorów na stopach i dłoniach – jak w akapicie dotyczącym płuc (powyżej).

Wątroba

Gasić stany zapalne! Zwiększyć produkcję żółci za pomocą roślin leczniczych, np.: ostropestu plamistego, desmodium, karczocha…
Masować brzuch – można opuszkami palców, dłonią otwartą jak też zwiniętą w pięść.
Dodatkowo polecam masowanie i stymulowanie receptorów na stopach i dłoniach – jak w akapicie dotyczącym płuc (powyżej).
Wątroba spełnia niewyobrażalną ilość funkcji – pisałem o tym w innych opracowaniach.
Kto ma „wątrobowy charakter” powinien go przeanalizować i pracować nad sobą.

Nerki

Utrzymywać ciepło w okolicy nerek i jajników.
Bieliznę osobistą i pościelową z tkanin syntetycznych bądź z dodatkiem syntetyków zamienić na bieliznę z tkanin naturalnych bez dodatku syntetyków.
Gasić stany zapalne!
Nie dopuszczać do powstawania piasku, złogów, kamieni.
Spożywać żywność bogatą w potas: warzywa i owoce, awokado, fasolę…
Ziemniaki i inne warzywa psiankowe nie są korzystne.
Dodatkowo polecam masowanie i stymulowanie receptorów na stopach i dłoniach – jak w akapicie dotyczącym płuc (powyżej).

Medycy zalecają osobom ze skłonnością do kamicy nerkowej unikać produktów zawierających szczawiany: szpinaku, rabarbaru, boćwiny, orzeszków ziemnych, buraków czerwonych, czekolady, herbaty. Ta chora klasyfikacja wrzuca do wspólnego worka to, co złe z tym, co niezrozumiałe.

– Boćwina i botwina. Tym warzywom poświęciłem książkę „Buraczana Apteka. Antyrakowe warzywo długowieczności i młodości”, więc tu tylko przypominam, że boćwina to nie botwina. Botwina to powszechnie znane liście i ogonki liściowe buraka ćwikłowego, natomiast boćwina to burak liściowy, nie wytwarzający bulwy korzeniowej. Boćwinę rzadziej spotykamy niż  botwinę, lecz obie polecam każdemu, bowiem spośród wszystkich dostępnych nam produktów spożywczych najskuteczniej odkwaszają organizm. Kto ma ogródek niech sieje i botwinę i boćwinę i poznaje ich dobrodziejstwa, a kto nie ma ogródka niech zaprzyjaźni się z działkowcami. Jadajmy te warzywa kiedy tylko są dostępne, tak często jak tylko to możliwe.

– Ćwikła czyli buraki czerwone z chrzanem doskonale ułatwia trawienie ciężkostrawnych mięs. Ćwikłą zachwycał się już Mikołaj Rej. Jadajmy ćwikłę przy każdej okazji.
Z buraków czerwonych szczególnie polecam zakwas do picia dla odkwaszania organizmu. Barszcz z buraków i buraki zasmażane też polecam częściej stosować, byle bez mąki pszenicznej.

– Szpinak i rabarbar nie są rozpowszechnione, jadamy je sporadycznie, więc nie wyrządzą krzywdy. Bez obaw możemy jadać je, tym bardziej, że występują sezonowo, a urozmaicone odżywianie jest przeciwieństwem nadmiaru czegokolwiek.

– Czekolada z ziaren kakao jest trudna do zdobycia, a czekoladopodobne paskudztwa są trujące, więc jadanie ich powoduje rozstrój metabolizmu o skutkach znacznie gorszych niżby można przypuszczać.

– Herbata wypala witaminy, szczególnie z grupy B, więc częste pijanie herbaty jest nierozsądne.

Orzeszki arachidowe, zwane również ziemnymi, są popularne na całym świecie. W sklepach spotykamy orzeszki prażone, solone, masło orzechowe, olej arachidowy… Orzeszki te są źródłem ważnych substancji mogących wspomóc walkę z niektórymi chorobami, ale również substancji wyrządzających szkody w naszym organizmie, dlatego orzeszkom tym poświęcam oddzielny artykuł.

Skóra

Wybieraj aktywności powodujące pocenie się (taniec, marsz, sauna, łaźnia parowa), aby organizm przez skórę pozbywał się zbędnych substancji:
– w postaci krystaloidów – wraz z potem;
– w postaci koloidów – wraz z łojem.

Poprzez skórę nie tylko wydalamy, także wchłaniamy; dlatego dla uzupełnienia krzemu w organizmie polecam kąpiele ziołowe z ziół bogatych w krzemionkę: ziele owsa zebrane w fazie mlekowej (niedojrzałej, przed wykłosieniem), słoma owsiana, pokrzywy z korzeniami, perz, rdest, skrzyp (są też skrzypy trujące)…

Przed kąpielą ziołową skórę należy starannie umyć, aby ciśnienie wody nie wtłaczało w pory skóry (otwierające się w ciepłej kąpieli) brudu znajdującego się na powierzchni skóry. Tam mają wchłaniać się prozdrowotne substancje wydobyte z ziół odpowiednim sposobem przygotowania ziołowej kąpieli.

Większość osób, którym tę kurację polecałem zatruwała mi życie wiadomością, że nie mają wanny. Proszę zwrócić uwagę, że ja nie piszę i nie mówię, że to ma być w wannie, a tym bardziej, że we własnej. Kto chce szuka sposobów, kto nie chce szuka powodów.

Zioła te przed sporządzeniem wywaru kilka godzin macerujemy w zimnej wodzie. Macerat gotujemy na wolnym ogniu. Niewielką ilość można odlać do picia. Wywar wlać do przygotowanej kąpieli i kąpać się dopóki woda nie wystygnie lub dolewać gorącej.

W cięższych przypadkach kuracja powinna trwać trzy miesiące, w pierwszym miesiącu: co drugi dzień, w drugim: dwa razy w tygodniu, w trzecim: raz w tygodniu.

Skutkiem ubocznym ziołowych kąpieli krzemionkowych będzie zwiększenie elastyczności stawów, wytrzymałości kości, wydolności organizmu i odporności, a najszybsze do zaobserwowania będą: poprawa jakości włosów i paznokci.

Powyższy przepis umieszczam nie za darmo, lecz żądam od tych, którzy go zastosują opisania osiągniętych efektów.

Wszystkie narządy

Wszystkie wymienione i niewymienione narządy można wspierać i pobudzać wprowadzając do stałej praktyki masaż receptorów stóp, dłoni i całego ciała. Receptory stóp w pewnym stopniu stymulujemy chodząc boso po trawie, piasku, kamieniach… Oczywiście receptory są na całym ciele i należałoby je poznać, ale te na stopach jest łatwiej stymulować, nawet nie znając ich położenia.

I kolejny raz przypominam, by gasić stany zapalne!

Żywienie przeciwdziałające chorobom z nadmiaru zanieczyszczeń

Diet przeciwdziałających chorobom z zanieczyszczeń jest wiele. Najlepszą jest tzw. aktywna głodówka wodna. W trakcie tej kuracji pije się czystą ciepłą wodę (lub wodę z młodych kokosów) i herbatki ziołowe oraz wykonuje się ćwiczenia fizyczne na łonie natury, z dala od spalin komunikacyjnych i zanieczyszczeń przemysłowych.

Kto nie czuje się na siłach na taką zmianę diety, może zastosować dietę o jak najniższym indeksie glikemicznym.

Pierwsze zauważalne efekty

Dzięki aktywnej głodówce poprawi się wiele funkcji organizmu. Najwcześniej zauważymy ustępowanie trądziku, bowiem trądzik nie jest chorobą, lecz skutkiem nagromadzenia zanieczyszczeń i wydzielin zaklejających pory skóry.

W randomizowanych badaniach u nastolatków i dorosłych cierpiących na trądzik w grupie uczestników stosujących dietę o niskim indeksie glikemicznym odnotowano znaczne zmniejszenie się trądziku i spadek masy ciała.

Produkty o niskim indeksie glikemicznym to te, które po spożyciu nie przekształcają się zbyt szybko w glukozę, więc nie powodują szybkiego wzrostu jej poziomu w krwi.

System klasyfikacji IG może wydawać się zaskakujący, bowiem np. piwo (IG = 110) dużo szybciej podnosi poziom glukozy w krwi niż gofry z cukrem (IG = 75), a słodkie pieczywa drożdżowe (IG = 70) są mniej szkodliwe niż pszenica, mąka pszeniczna (IG = 90).

Sezonowe oczyszczanie

Oprócz diety o niskim IG, warto pamiętać o jesiennym lub wiosennym oczyszczaniu. Oczyszczanie to „wielkie sprzątanie”. W dawnych czasach lekarze zlecali je pacjentom, aby „oczyścić krew”.

Dr Jean-Marc Dupuis (którego czasopisma prenumeruję odkąd są dostępne w języku polskim) poleca kurację sokiem z brzozy plus specjalnie dobraną żywność o działaniu oczyszczającym.

Ja z dobrodziejstw soku z brzozy korzystam każdej wiosny od ponad czterdziestu lat.

Sałatka oczyszczająca

  • zielona sałata, różne rodzaje (100 g),
  • mniszek lekarski (40 g),
  • czosnek niedźwiedzi (20 g),
  • podagrycznik (20 g),
  • pokrzywy (20 g),
  • babka lancetowata (10 g),.

Rośliny zbieramy z dala od miejsc zanieczyszczonych. Wybieramy najmłodsze listki, myjemy je i moczymy w wodzie z octem (pół godziny).  Po takiej  dezynfekcji liście grubo rwiemy lub siekamy, polewamy według uznania: dobrą oliwą z przyprawami, octem jabłkowym, ulubionym sosem…

Zupa oczyszczająca

Zupę sporządzamy z kopru włoskiego, selera naciowego, czosnku, cebuli, a inne warzywa można dodać według uznania.

Gemmoterapia

W tej kuracji wykorzystujemy magię gemmoterapii, czyli leczniczych właściwości najmłodszych tkanek roślin w trakcie ich wzrostu (kiełki, pączki, młode pędy, korzonki). Tkanki roślin w fazie wzrostu zawierają całą energię informacyjną roślin. Szczególnie silnie działają pączki, bowiem mają jednocześnie właściwości lecznicze owoców, kwiatów i liści danej rośliny.

Kuracje oczyszczające najlepiej zaczynać w okresie równonocy jesiennej i równonocy wiosennej. Czas trwania kuracji wynosi co najmniej 10 dni.

Premia za wytrwałość

Zdrowe narządy, nie tylko te wymienione na początku, przeciwdziałają chorobom z nadmiaru zanieczyszczeń organizmu, oraz zapewniają lepszą odporność, więcej energii, mniej zmęczenia i lęków, gładką skórę, bujne włosy, mocne paznokcie, lepsze wchłanianie pożywienia, mniej pocenia się, ustąpienie wzdęć, świeży oddech, dobry sen, lepszą aktywność fizyczną, psychiczną, seksualną…


Witaminowa psychoza [9]

Cała roślina leczy

Wielu szukających szczęścia ducha zapomina o zdrowiu ciała.
Wielu pragnących zdrowego ciała zaniedbuje rozwój duchowy.
Wszyscy oni szukają owoców bez posadzenia nasion.
Nikt z nich nie osiągnie tego, czego szuka…

Od prawie pół wieku Światowa Organizacja Zdrowia przyznaje, że podstawą zdrowia jest prawidłowe żywienie. Coraz więcej ludzi przykłada wielką wagę do jakości odżywiania. Pragnę więc tą drogą sprostować niektóre zakorzenione w naszym społeczeństwie niesłuszne poglądy i złe nawyki.

Na Kongresie Ochrony Zdrowia w Rzymie w 1968 roku doktor Jerzy Fragner podał, że w naszym klimacie występuje 172 choroby zwane awitaminozami. Wybitny polski zielarz Witold Poprzędzki w swoim Poradniku Zielarza omawia te 172 dolegliwości wynikające z braku witamin.

Pierwszą witaminę odkrył Polak

Istotę witamin i pierwszą witaminę odkrył oraz nazwę tego mikroskopijnego czynnika o tak olbrzymim dla naszego zdrowia znaczeniu ustalił w 1912 roku nasz rodak, biochemik Kazimierz Funk. Witamina czyli amina życia wychodziła naprzeciw odwiecznym marzeniom ludzkości o znalezieniu eliksiru, który pozwoliłby zachować młodość, energię, siły witalne. Szybko obdarzono witaminy mianem cudownego leku na wszelkie dolegliwości. Miały zapobiegać katarowi, grypie, miały być sposobem na piękno i urodę. Rozpoczęła się światowa kariera witamin i w krótkim czasie witaminowa psychoza opanowała nie kraje rozwijające się, których narody cierpią na niedostatek protein, lecz państwa wysoko uprzemysłowione, gdzie niedobór witamin był marginalny.

Źle pojęta troska

W USA i Europie zachodniej sprzedaż witamin osiągnęła rozmiary zastraszające. Lykający witaminy utożsamiają je z „lekami na wszystko”. Rewelacji tych nie potwierdza ani medycyna ani nauka, co nie przeszkadza „pacjentom” ślepo wierzyć w ich skuteczność. Wielu wychodzi z założenia, że witaminy, podobnie jak większość lekarstw, jeśli nie pomogą to na pewno nie zaszkodzą Tymczasem witaminy [syntetyczne] są potrzebne w znikomych ilościach, a nieświadomi skutków „tabletkowicze” doprowadzają do hiperwitaminoz. Niewłaściwie dawkowane witaminy, mające naprawić to, co zepsuł człowiek, są tak samo niebezpieczne jak choroby, które usiłuje się nimi leczyć. W nadmiernej trosce o zdrowie nadużywanie tych z pozoru nieszkodliwych środków, w przypadku witamin A, D, PP bywa nawet trujące. Niestety nawet w fachowej literaturze niewiele pisze się o skutkach ich przedawkowania. Większość z nas nie wie, że nadużywanie witaminy D powoduje utratę apetytu, torsje, osłabienie, ból mięśni i stawów, utratę pamięci, doprowadza do stanów apatii, wzmożonego pragnienia, łuszczenia naskórka, zatrzymania wzrostu, zwapnienia nerek… Nadmiar witaminy PP powoduje uczynnienie wrzodów żołądka, obrzęki, żółtaczkę, wywołuje wysypkę, suchość i świąd skóry…

Groźne dla ludzkiego organizmu są zarówno hiperwitaminozy jak i awitaminozy.

Czym jest awitaminoza?

Pierwsze choroby zwane awitaminozami wykryto już w latach dwudziestych [ub. wieku]. Były to szkorbut (gnilec) i krzywica (rachityzm). Witaminy występują w ilościach mikroskopijnych, nie łatwo więc było ówczesnym uwierzyć w olbrzymie znaczenie tak małych ilości „tego czegoś”. Kiedy z czasem wykryto ponad siedemdziesiąt witamin dowiedziono, że przyczyną innych chorób także jest brak witamin w naszym organizmie.

Synergizm witamin

Witaminy naturalne wspierają się nawzajem i jedna dla drugiej jest stymulatorem, stabilizatorem, katalizatorem… Nigdzie w przyrodzie witaminy nie występują pojedynczo i bez towarzystwa związków mineralnych (nazywanych mikroelementami) jak to bywa w tabletkach, drażetkach, kapsułkach. Rzetelne badania dowiodły, że nie możemy dalej iść śladem zasłużonego skądinąd prekursora nowożytnej medycyny, wielkiego niemieckiego lekarza, chemika i filozofa, profesora Uniwersytetu w Bazylei – Paracelsusa (1493-1541) – odnowiciela chemii i pierwszego „wyodrębniacza”. Theophrastus Bombastus von Hohenheim zmienił nazwisko na Philippus Aureolus Paracelsus. Wielu uważało go za szarlatana, w rzeczywistości był jednym z najbardziej wykształconych i osiągających najlepsze wyniki lekarzy owego okresu, a przyczyną złej reputacji był fakt, że postępował zgod­nie z maksymą sformułowaną później przez angielskiego dramatopisarza Georga Bernarda Shawa (1856-1950): jeżeli nie wygła­szasz swoich twierdzeń w sposób drażniący innych, możesz nie wygłaszać ich w ogóle.

 Błędny pogląd

Ponad cztery stulecia rozwijał się błędny pogląd polegający na domniemaniu, że nie cała roślina leczy lecz jakiś jej składnik, który wystarczy wydobyć i dawkować stosownie do nasilenia choroby, podobnie jak dziś jeszcze czyni się ze środkami chemicznymi. Stosowanie wyodrębnionych witamin nie spełniło pokładanych w nich nadziei, a kiedy zaczęto badać skład chemiczny ziół wyszło na jaw, że całe ziele leczy – jeden składnik silniej, inny słabiej, ale wszystkie działają w zespole. Tak samo jest z witaminami – występują zespołowo i działają w zespole, w towarzystwie innych związków, z których żaden nie jest dla nas obojętny. Dopiero na takich ustaleniach powstała nowoczesna nauka o gospodarce witamin naturalnych w organizmie człowieka.

Niewiele ziół poznaliśmy

Do roku 1979 zbadano zaledwie 49 ziół leczniczych, tych o najszerszym zastosowaniu. Nie ma wśród nich ani jednego, które nie miałoby bogatego zbioru witamin. W ziołach leczy zespół, z którego niczego nie wolno usuwać, ani naświetlaniem, ani gotowaniem, ani parzeniem, ani przytomnie, ani nieprzytomnie (Słowa świadomie/nieświadomie, używane zgodnie z obiegowym znaczeniem, zarezerwowane winny być raczej dla sfery ducha. Dlatego dla sfery umysłu używam słów przytomnie/nieprzytomnie). Brak wiedzy nie zwalnia od odpowiedzialności. Odpowiadamy nie tylko za to, co zrobiliśmy, ale także za to, czego nie zrobiliśmy.

Niezdrowe granulaty

Wiele firm ułatwiając sobie pracę wytwarza granulaty – mieszanki ziół zgranulowane najczęściej za pomocą cukru i żelatyny. Pamiętaj, że to, co pachnie, niezależnie czy jest to seler, pietruszka, rumianek czy mięta jest lekiem, a kiedy utraci zapach przestaje być lekiem. Dlatego witaminy należy traktować i jak pokarm i jak lek: nie przetwarzać, nie przechowywać zbyt długo i nieodpowiednio (w zasmrodzonych aptekach, sklepikach, magazynach), nie gotować, nie parzyć i… nie jadać, lecz zażywać – codziennie, bo w witaminy nie można zaopatrzyć się na zapas. Właśnie w niewłaściwej i niedostatecznej dostawie witamin leży pierwsza przyczyna choroby zwanej awitaminozą.

 Przyczyny awitaminoz

Istnieją dwie przyczyny każdej awitaminozy: brak witamin naturalnych w naszym pożywieniu oraz złe trawienie i złe przyswajanie. Podstawą każdej awitaminozy jest bezobjawowe, skradające się podstępnie witaminowe zagłodzenie. Profesor B. Filipowicz nazwa je „głodem utajonym”. W przeważającej większości przypadków każdej konkretnej awitaminozy występuje szereg objawów błędnie uważanych za odrębne choroby. Niech za przykład posłuży awitaminoza występująca u dorastającej nastolatki, która ma trądzik młodzieńczy, bolesne menstruacje, zimne stopy i słabo widzi o zmroku. Skórą, śluzówką dróg oddechowych i trawiennych oraz oczami „rządzi” witamina A. Wypryski, trądzik, matowa cera i inne kłopoty skórne, marznięcie kończyn, zimne stopy, pogarszanie się widzenia, upośledzone widzenie zmierzchowe (tzw. kurza ślepota), wszystkie te objawy mogą zjawiać się kolejno, występować pojedynczo lub zbiorowo, ale są wynikiem braku Witaminy A w jej organizmie!

 Holistyczne leczenie

Tylko holistycznie patrzący lekarz połączy kłopoty skórne, marznięcie stóp, pogarszanie się wzroku i bolesność okresu w jedną awitaminozę. Większość ze skórą wyśle do dermatologa, z oczami do okulisty, o zimnych stopach powiedzą, że to taka uroda, bolesne miesiączki zlekceważą lub wyślą do ginekologa, gdy tymczasem bez dostarczenia witaminy A i usprawnienia trawienia produktów zawierających tę witaminę leczenie objawów chorobowych przez różnych specjalistów nie będzie skuteczne. Musimy wkroczyć z naturalnymi witaminami, bowiem naśladownictwem wiele nie dokonamy.

Nagminna dolegliwość

Doświadczenia ostatniego ćwierćwiecza wykazują, że awitaminozy stały się dolegliwością nagminną w skali światowej. Żadna z awitaminoz nie powstaje samoistnie. Bazą, na której powstaje każda awitaminoza jest bezobjawowa awitaminoza początkowa, dla wygody nazwana awitaminozą absolutną. Choć jednostka ta nie wszędzie jest uznawana klinicznie jest to taki stan dewitaminizacji, na bazie którego może już powstać każda z awitaminoz. Wśród wielu przyczyn pierwsze miejsce zajmuje oszczędzanie czasu poświęcanego przygotowaniu posiłków i żywieniu oraz chore nowoczesne przekonania. Ta oszczędność zaczyna się już w kuchni. Jest to między innymi:

  • uleganie poradom i reklamowym „chwytom” producentów i telewizyjnych pseudoautorytetów, opieranie się na poradnikach zaślepionych i chorujących pseudodietetyków;
  • kierowanie się szybkością przyrządzania posiłku, przyrządzanie kilku posiłków za jednym zamachem;
  • uleganie złudzeniom, że jak drogie to dobre, a nawet im droższe tym lepsze;
  • nagminne wykorzystywanie produktów z lodówki;
  • przechowywanie produktów witaminowych w pełnym świetle;
  • zwiększenie stresów;
  • dążenie aby nie drogo;
  • nadmierne stosowanie leków i zanieczyszczenie organizmu po kuracjach antybiotykowych;
  • wyniszczenie flory bakteryjnej po przebytych chorobach i nie odbudowanie prawidłowej flory bakteryjnej po kuracjach antybiotykowych;
  • odmineralizowanie gleby;
  • zanieczyszczenie powietrza, wody i gleby;
  • przedwczesne zbiory zanim owoce i warzywa wypełnią się substancjami odżywczymi i minerałami;
  • długi okres przechowywania i zabiegi przedłużania okresu przechowywania produktów z zastosowaniem sztucznych związków chemicznych i promieniowania jonizującego;
  • genetyczny niedobór witamin, mikro– i makroelementów, niezdolność ich produkowania i wynikająca stąd konieczność dostarczania ich z zewnątrz.

Z monotonnego żywienia rodzi się ponad połowa awitaminoz, a reszta wynika ze złego trawienia. Często jednak obie te przyczyny występują jednocześnie. Do tej jednostki chorobowej podejdź tak, jak do każdej innej, to znaczy ze wszystkich stron, bo aby wyleczyć awitaminozę wystarczy pacjenta dowitaminizować!

Aby pokarm był lekiem

Co więc pozostaje? Leczenie żywieniem – bez ryzykownych środków chemicznych, bez niebezpiecznych zabiegów chirurgicznych, lecz właściwe żywienie jako leczenie. Oczywiście leczenie żywieniem przewraca całą dietetykę u podstaw której leży… brak logiki: „skoro kapusta rozdyma to odstawić kapustę”. Odstawianie potraw ciężkostrawnych ale wysokowitaminowych prowadzi do awitaminoz takich jak: nerwice, atonia żołądka, niedomagania wątroby, choroby wrzodowe, choroby skórne, pogorszenie widzenia, pogorszenie trawienia. Właściwą drogą leczenia systemu trawiennego są zioła tak zwane gorzkie i przyprawy trawienne dodawane do potraw – aby pokarm był lekiem a lek pokarmem.

 Gdzie kończy się ziołolecznictwo a zaczyna kuchnia?

Dowitaminizować można w różny sposób i należy korzystać ze wszystkich sposobów. Witaminy A, C, F, K, najszybciej wsysane są przez skórę i proces ten jest skuteczniejszy niż w drodze spożywania pokarmów. Dlatego też od niepamiętnych czasów stosujemy okładania olejem lnianym i rokitnikowym oparzeń i odmrożeń. Na tej samej zasadzie stosujemy okłady ze świeżych ziół. W awitaminozach mamy do dyspozycji działanie poprzez:

  • Wysokowitaminowe produkty. Jadaj codziennie: seler, pietruszkę, szpinak, cebulę, marchew, różne kapusty i warzywa kapustowate, buraki, por… – z pieprzem lub papryką, z miodem lub śmietaną, czosnek, nać pietruszki, selera, koperek, miód, żółtko jaj, oleje roślinne, groch, otręby pszenne, świeże ryby, śliwki i morele suszone i wszystkie inne owoce.
  • Kąpiele. Liść orzecha włoskiego, liść topoli, czerwcowy liść akacji, igliwie sosny, jodły lub świerku (ok. pół kg łącznie) + 10 dag mięty zaparzyć w kilku litrach wrzątku, odstawić do naciągnięcia i wlać do wanny. Kąpiel można także przygotować ze świeżej białej kapusty. Dwie główki (ok. 4 kg) zmiksować z wodą i wlać do wanny. Można też rozpuścić drożdże (1 kilogram) w letniej wodzie i wlać do wanny. W kąpieli spędźić co najmniej pół godziny. Powtarzać ją dwa razy w tygodniu.
  • Świeże soki.
    – z ziela krwawnika rozprowadzony mlekiem i osłodzony miodem pić na czczo dwie łyżki dziennie;
    – z marchwi i inne z warzyw, owoców – domowe – surowe – świeże,
    pić bez obawy przedawkowania.
  • Drożdże . 4 dkg drożdży wymieszać z  1 łyżeczką miodu i zimnej wody.
    wypijać raz dziennie.
  • Oleje tłoczone na zimno.
    – z oliwek,
    – z rokitnika,
    – z ogórecznika,
    stosować do sałatek i wszelkich potraw.

Stara ale skuteczna lewatywa

Jest jeszcze jeden stary i skuteczny sposób dotarcia do organizmu z witaminami. Wiemy, że jedne witaminy rozpuszczają się w tłuszczach, a inne w wodzie. Witaminy A, D, E, F wprowadzamy doustnie, bo tłuszcze w dwunastnicy rozpadają się na cukry i dopiero w takiej formie są wychwytywane przez kosmki jelitowe. Jednak rodzina witamin B oraz witaminy H, K, M, PP nie muszą przechodzić przez dwunastnicę, więc mogą być dostarczone organizmowi przez odbyt. Nauka nie wypowiedziała się jeszcze w którym odcinku jelit następuje wchłanianie poszczególnych witamin. Wiemy, że witamina C ulega wessaniu dopiero w odbytnicy i z tego względu wracamy do epoki, kiedy za pomocą lewatywy leczono wiele schorzeń. Wynikało to z wielowiekowych doświadczeń, a sposobu tego, mimo iż był skuteczny, zaniechano dlatego, że przestarzały i nienowoczesny.

Jesteś nierozerwalną całością

Człowiek jest nierozerwalną całością i dlatego nie da się wyleczyć ani chorób ani chorych narządów w oderwaniu od żywienia i trawienia. Leczyć można tylko człowieka, dlatego ja propaguję medycynę holistyczną, która nie zajmuje się chorobami i chorymi narządami, lecz człowiekiem, traktując człowieka, jako nierozłączną całość. Testem i zarazem nakazem ustalonym przez Światową Organizację Zdrowia dla zdrowych, aby nie popaść w awitaminozę, jest spożywanie conajmniej 60 niekonserwowanych artykułów spożywczych w ciągu miesiąca, w tym ponad połowę surowych. Testem dla pozostałych może być m.in. komputerowa analiza włosów. Chorującym i uważającym się za zdrowych proponuję kilka swoich włosów oddać do analizy, aby przekonać się czym porażone są ich kosmki jelitowe, ile tlenków metali nagromadzili w układzie kostnym, ile kadmu i innych metali ciężkich, formaldechydów i chlorofenoli – w mięśniach, tkance podskórnej i skórze.

Obudź się

Wielu pyta, dlaczego nie mówią o tym w telewizji, a ja pytam co przedszkolne wychowawczynie, nauczycielki, matki, żony robią w tym kierunku? Dlaczego tak często telewizyjną szmirę stawiają ponad zdrowym rozsądkiem? Dokąd będziesz kierować się zaleceniami schorowanych pseudoracjonalizatorów „żywieniowców”, tabelkami i poradnikami niekompetentnych „kompetentnych” tylko oddalasz się od zdrowia. Przecież wielu już nie wie czym jest zdrowie. Wmawiają nam, że jak nic nie boli…, propagują coraz to nowsze tabletki przeciwbólowe. Ale z wielu twarzy nie promieniuje radość zdrowia i satysfakcja spełnienia.

Życie „tabletkowiczów” jest ucieczką od rzeczywistości – żałosną ucieczką. Stresy emocjonalne, mentalne i fizyczne zżerają resztki tego, co kiedyś być może było zdrowiem. Spójrz na otaczające Cię twarze. Co widzisz? Tryskające zdrowie czy schorowany grymas zagubionych, bezradnych? Ale skąd masz wiedzieć czym jest zdrowie skoro wśród zdrowych rzadko bywasz? Przebudź się! Nikt Ci ręki nie poda jak sobie sam nie pomożesz. Bądź jak hrabia Mithauzen, który wraz z koniem sam za włosy z błota się wyciągał. Nie bądź niewolnikiem cwaniaków napychających sobie kieszenie Twoim kosztem, schorowanych „lekarzy” i niedouczonych „uczonych”.

Zaproszenie

Czy schorowana kucharka przygotuje zdrowy posiłek? Zachęcam do nauki leczenia żywieniem.

Posłowie

Ten artykuł napisałem dla Ekspresu Ilustrowanego kilkanaście lat temu; wówczas zgłębiałem wiedzę prozdrowotną i medyczną między innymi u światowej sławy mistrza i autorytetu Tradycyjnej Medycyny Chińskiej, Claude’a Diolosy z Instytutu Awicenna, autora znanych w Polsce pięciu wydań książki: „Chiny, kuchnia, tajemnice medycyny…”.
Ekspres Ilustrowany nigdy nie ingerował w treść moich artykułów, jednak w tym przypadku tytuł  Witaminowa psychoza zmienił  na Moda na witaminy.

Co po latach dodałbym do powyższego

Oprócz jednego słowa „syntetyczne”, które wstawiłem w nawiasie kwadratowym tylko informację z opakowania trutki ma szczury i inne gryzonie. Czynnikiem powodującym zdychanie gryzoni jest antagonista jednej z witamin. Trutka nie zabija, lecz niszczy witaminę, więc gryzonie zdychają z braku witaminy. To samo powodują smugi na niebie!
Znam odtrutkę i na każdym kroku ją polecam. Niewielu traktuje ją poważnie. Czyżby dlatego, że odtrutką są zioła powszechnie występujące i można je pozyskać za darmo?


Naturalny silny środek przeciwbólowy i leczący [5]

Sprawdzony przy:
infekcjach wszelkiego rodzaju,
przeziębieniach,
grypie,
problemach przewodu pokarmowego…
leczy:
artretyzm,
zapalenie stawów,
reumatyzm,
nerwobóle…
zwalcza ból,
działa przeciwzapal­nie,
podnosi odporność,
oczyszcza organizm z toksyn,
przyspiesza przemianę materii,
pomaga w odchu­dzaniu,
dodaje energii i wigoru…

Jest smaczną, aromatyczną herbatką,
może być zamiennikiem kawy lub herbaty.

Składniki na jeden dzień kuracji:

  • 1,5 łyżeczki kurkumy (z odrobiną pieprzu),
  • 0,5 łyżeczki zmielonych goździków,
  • 1 łyżeczka zmielonego kardamonu,
  • 1 łyżeczka zmielonego cynamonu,
  • 0,5-1 łyżeczki zmielonego imbiru,
  • 0,75 litra wody przefiltrowanej,
  • miód do smaku,
  • ewentualnie odrobina mleka (nie polecam).

Ilość składników można proporcjonalnie zmniejszać.

Wszystkie składniki zalać wodą i gotować na małym ogniu około 10 minut. Przecedzić do kubka. Można dosłodzić miodem lub dodać odrobinę mleka.

Recepturę tę można rozpowszechniać, nie jest niczyją własnością, jest dziedzictwem narodowym. W różnych modyfikacjach jest spotykana w wielu różnych publikacjach.

Rozmowy z Ambasadorem Zdrowia część II [4]

W poprzedniej audycji na pytanie o stan kręgosłupów współczesnego społeczeństwa po­wiedział Pan, że nie spotyka osób z solidnym, zdrowym kręgosłupem. Co więc z postawą?

Wszyscy są mniej lub bardziej krzywi, garbaci, koślawi, zniekształceni, mniej lub bardziej dalecy od ideału piękna. Dziś dopowiadam, że także nie spotykam symetrycznego, lekkiego, płynnego chodu. Przerażający jest chód młodzieży i dzieci, stopy stawiają pokracznie, koślawo, powłócząco, niesymetrycznie… Biodra i miednice zdeformowane, poprzekoślawiane i w pionie i w poziomie. Nogi powykrzywiane iksowato, albo łukowato jakby na beczce kształtowane. Stopy spłaszczone podłużnie i poprzecznie oraz koślawe, zazwyczaj i płaskie i koślawe czyli płaskokoślawe.

To pewnie od kręgosłupa; czym więc jest kręgosłup? Jak jest zbudowany?

Kręgosłup jest kolumną nośną całej konstrukcji człowieka. Skupiam się na kręgosłupie ludzkim, ale dodaję, że także innych kręgowców, aby nadgorliwy komentator nie napisał, że pies też ma kręgosłup, jak poprzednio pisząc, że zioła to też chemia, bo biedaczek nie odróżnia prozdrowotnej fitochemii roślin od syntetycznej chemii rockefellerowskiej służącej depopulacji.

A skoro o psich kręgosłupach wspomniałem to szczycę się sukcesami także u czworonogów, a one, w odróżnieniu od dwunożnych, potrafią być wdzięczne nawet po wielu, wielu latach.

Nasze kręgosłupy zbudowane są z naprzemiennie ułożonych kręgów i krążków międzykręgo­wych, potocznie nazywanych dyskami. Kręgi są tworami kostnymi, skomplikowanymi, bowiem mają po 4 powierzchnie stawowe i po 7 wyrostków kolczystych, z których te centralne zachodzą na siebie jak dachówki. Dyski są poduszeczkami amortyzującymi, zawierają dużo wody, więc powinny mieć konsystencję galaretowatą, niemal wodnistą, jednakże często są znacznie obniżone, zwłók­niałe, więc nie amortyzują jak powinny.

Ciała noworodków zawierają ponad 80 % wody, dorosłych ok. 70 %, a staruszków jeszcze mniej. Zęby zawierają ok. 4 % wody. Kości ok. 10 % wody, dyski ponad 90 % wody. Jednakże dziś jesteśmy słabo nawodnieni, wielu jest odwodnionych, zbyt mało i zbyt rzadko pijemy czystą wodę, szkody pogłębiają odwadniające paskudztwa przemysłowe, więc dyski obniżają się, włóknieją, tracą zdolność amortyzacji.

A co z krzemem – pierwiastkiem młodości i długowieczności? Co z mięśniami?

Dodam, że krzem jest też pierwiastkiem elastyczności i sprężystości. Krzemowi trzeba poświęcić oddzielną audycję, bo naciągaczy sprzedających wodę o nazwie „krzem” nie brakuje, a to dlatego, że nie brakuje też naiwnych, którzy kupią, kupią, kupią wszystko co sprzedający zachwali nowocześnie i tajemniczo. Szczególnie porywają słowa niezrozumiałe, jak np. jonowe, kwantowe, plazmowe…

Dopóki ludzie jadali pokarmy proste, naturalne, urozmaicone, nawet gdy odżywiali się skrom­nie i niedojadali ich kości zawierały dużo krzemu więc były mocne i sprężyste. Czym więcej jadają żywności przemysłowej, bardzo przetworzonej ich kości zawierają niemal sam wapń, brakuje im krzemu, więc są kruche i pod własnym ciężarem deformują się, pękają, łamią się, kruszą się.

Pękają, kruszą się i łamią się nie tylko szyjki kości udowych starszych osób, miażdżą i kruszą się nawet kręgi w kręgosłupie, często pod własnym ciężarem przy czynnościach codziennych.

Kręgi na właściwych miejscach utrzymują mięśnie, więzadła, torebki stawowe. Póki mięśnie były silne, elastyczne, symetryczne, kręgosłupy były stabilne, sprężyste. Gdy mięśnie słabną, wiotczeją, napinają się niesymetrycznie, kręgi się chwieją, dyski wypadają, kręgosłup się krzywi, rozpada. Gdy poziome powierzchnie kręgów niszczeją, deformują się, wówczas dyski i kręgi zsuwają się, bądź są wypychane.

Jak powinien wyglądać zdrowy kręgosłup można zobaczyć w moich książkach, niezależnie czy dotyczą chwastów, warzyw, doktorów z doniczki, kolorów, przypraw, zdrowienia bez leków…

A jak się do tego mają produkty z mleka i suplementy wapniowe?

Nadmiar wapnia odkłada się niemal wszędzie, w naczyniach krwionośnych, stawach, kręgach, włosach…, nadmiar wapnia przy niedoborze krzemu jeszcze bardziej pogarsza dysproporcję Ca-Si, ale pozostańmy przy kręgosłupie. Nadmiar wapnia na krawędziach kręgów tworzy dziobowate narośla, przez medyków nazywane dawniej „osteofitami”, a dziś zazwyczaj „zmianami zwyrodnieniowymi kostno-wytwórczymi”. Te narośla mogą być skierowane na zewnątrz, w bok, lub do wewnątrz kanału rdzenia kręgowego i uciskać na nerwy lub rdzeń kręgowy.

Jakie są konsekwencje ucisku na korzenie nerwów?

Długo uciskane nerwy mogą nawet obumierać, więc niezależnie od ich odbarczania wymagają dożywiania. Ja do tego, niejako przy okazji terapii manualnej, stosuję własny olej kręgowy na bazie oleju z dziurawca. Mój olej powstaje bardzo długo w oparciu o doświadczenie profesora Ożarowskiego. Profesor chyba nigdzie nie opublikował tej metody, ale przekazał ją zielarzowi, z którym się przyjaźnię, którego kręgosłup i nogi kilka razy miałem zaszczyt ratować.

Nerwy wychodzące spomiędzy poszczególnych kręgów prowadzą do odpowiednich narządów lub części ciała, więc ich ucisk powoduje dysfunkcje tych narządów i części ciała. Jak więc mogą pomóc diabetolodzy gdy trzustka nie nadąża produkować insuliny? Jak mogą pomóc dermatolo­dzy gdy nerki nie nadążają wydalać trucizn i pojawiają się trądziki, skazy, alergie, wypryski?

Gdy bogate społeczeństwa obżerają się węglowodanami, czyli cukrami przeciążane trzustki produkują zbyt mało insuliny do przetwarzania nadmiaru cukru, a przeciążane nerki nie nadążają wyrzucać toksyn.

Diabetolodzy nie wyjaśniają pacjentom, że węglowodany to cukry, a ponadto zalecają jadać pszeniczne pieczywo, zabójcze dla każdego, a dla cukrzyków najbardziej. Dzięki diabetologom społeczeństwo tyje, brzydnie, głupieje… Diabetolodzy są sprawcami najcięższych współcześnie chorób. Cukrzycy cierpią i umierają wskutek leczenia chorób powodowanych leczeniem cukrzycy, jak np. niewydolność krążenia, zatory, nadciśnienie, otyłość, nowotwory… Np. tak zwana „stopa cukrzycowa” to efekt wyniszczającego działania leków, a nie cukrzycy.

A co z wydalaniem tego, co zbędne?

Czy słyszeliście od dermatologów, że skóra pełni rolę trzeciej nerki, a trądzik jest błogosławieństwem, bo skoro nerki nie nadążają wyrzucać odpadów, to skóra wspomaga wydalanie niczym zawór bezpieczeństwa? To, co widzimy na skórze nie jest chorobą skóry, więc specjalizacja lekarza skórnego jest nieporozumieniem. Polecane przez dermatologów smarowidła wtłaczają toksyny do wewnątrz, na płuca. Ponieważ płuca nie są unerwione pacjenci dermatologów długo nie czują co się w nich rozwija. Kiedy poczują na wyleczenie będzie już za późno. Tak pacjenci dermatologów i alergologów zostają pacjentami onkologów.

Spustoszenie zapoczątkowane przez dermatologów i alergologów staje się żniwem onkologów (czasem na tej drodze trafia się jeszcze pulmonolog).

Czy diabetolodzy i dermatolodzy są niedouczeni?

Nie potrzeba analizować na ile diabetolodzy, dermatolodzy, onkolodzy są niedouczeni, a na ile zdeprawowani. Świadomie czy nie są naganiaczami bigfarmy. Niech każdy sam zastanawia się czy szkodzą z głupoty czy celowo.

Dlaczego powstają takie specjalizacje? Bo największe zyski przynosi działanie wśród nieświa­domych i dla nieświadomych. Nieudacznikom i oszustom łatwiej działać na rynku nieświadomych.

Kto powierza leczenie naganiaczom bigfarmy o powrocie do zdrowia nie może nawet marzyć.

Ja nie odciągam nikogo od lekarzy, czekam aż sam dojrzeje, by uciekać od bagna, które tworzą sługusy bigfarmy. Moja działalność ma być przede wszystkim oświatowa i dla Słowian.

Kto rezygnuje z przeciążania organizmu śmieciową przemysłową paszą u tego samoczynnie znikają choroby więc leczenie przestaje mu być potrzebne, a tym samym zbędni stają się lekarze.

Czy zaganiane społeczeństwo może to zrozumieć i tego doświadczyć?

Przytłaczająca większość współczesnego społeczeństwa jest zdemoralizowana przez religie i zabory. Religie pozwalają łajdaczyć się i krzywdzić nawzajem, spowiadać się i czynić tak dalej. Zabory uczyły szpiclowania, donoszenia, kolaborowania. Wówczas wymordowano elity, patriotów, a prostacy nie kierują się honorem, czynili tak dla wygody, ułatwień.

Dlaczego dziś tak wielu tak czyni? Wielu takie wzorce wyniosło z domów rodzinnych, wszyscy takie wzorce widzimy na każdym kroku, u polityków, biznesmenów, w telewizji…

Jak to zmienić?

Żyjąc w harmonii z Naturą, w społeczności traktowanej jak ród, wspólnota, palce jednej ręki, członki jednego ciała.

Przywracając kręgom właściwe miejsca prostowałem nawet ponad 30 stopniowe skrzywienia; pod moimi palcami samoistnie wchłaniały się przepukliny, znikały osteofity, guzki, także nowotwo­rowe… Jednakże to, że rozwijam te talenty nie znaczy, że miałbym ratować cwaniaków o podwójnej moralności, co to Panu Bogu świeczkę a diabłu ogarek. Utrzymują bigfarmę, która rujnuje im zdrowie, a ode mnie chcą regenerowania organizmów wyniszczanych przez bigfarmę. Macie swoich kapłanów i swoich lekarzy więc z godnością znoście co sobie pod ich nadzorem wypracowaliście. Albo zakładajcie przydomowe ogródki warzywne, owocowe, ziołowe, bo tyle jest zdrowia ile ziemi w naszych rękach. Zbierajcie dziko rosnące rośliny kulinarne, prozdrowotne, lecznicze, rezygnujcie z przemysłowej trującej paszy nazywanej żywnością, wypiekajcie chleb z dawnych zbóż niezmodyfikowanych i nie dosuszanych randapem i innymi truciznami zawierającymi glifosat, pokochajcie siebie samych i siebie nawzajem, eliminujcie ze swego otoczenia trucicieli, deprawatorów, sługusów bigfarmy, zdrajców, bandytów, niezależnie od tego, jakie sobie tytuły ponadawali.

Mocne słowa

Moja żona protestuje przeciw słowom: „naganiacze”, „sługusy”… Jeśli jeszcze komuś to się nie podoba to proszę o propozycje bardziej adekwatnych słów na określenie choćby tylko personelu prestiżowych centrów-pomników, nakazującego zdrowym ciężarnym Polkom wstrzykiwanie insuliny, by uzależniać je na całe życie od powodujących choroby produktów bigfarmy, by zwiększać zbyt na trucizny nazywane lekami. Jeśli uważacie, że to niedouczeni głupcy to módlcie się by zmądrzeli, ale jeśli to zdeprawowani, zdemoralizowani naganiacze i sługusy bigfarmy to eliminujmy ich z naszego otoczenia i kraju, by nas i naszych dzieci nie wyniszczali.

Jeśli insulinę i tłuszcze trans nagrodzono Noblami, to jak traktować tytuły „naukowe” nabyte na bazie tych przekrętów? A jak traktować i tytułować właścicieli tych tytułów? Któremu starczy odwagi by przyznać, że insulina i margaryna są truciznami?

Wielu marzy o lepszych lekarzach i lepszych lekach. Dążenia do lepszych lekarzy i lepszych leków są złudne. Na takich hasłach zarabiają krocie sprzedawcy leków, suplementów i złudzeń. Warto wspierać dążenia do naszego prawa wyboru, ale nie rozbudowy bazy leków. Leki należy likwido­wać. Gdyby leków nie było świat byłby lepszy, a my bylibyśmy zdrowsi. Kto tego nie rozumie tkwi w pułapce bigfarmy.