Usuwanie toksyn bez wydatków
Zapytano mnie ostatnio o moją opinię na temat plastrów oczyszczających. Jest wiele dostępnych różnych plastrów, różnych firm, o różnej skuteczności. W Japonii, skąd prawdopodobnie pochodzą, używano je już kilkadziesiąt lat temu. Przykleja się je na różne części ciała, zazwyczaj na podeszwy stóp przed pójściem do łóżka. Rano na plastrach są bardzo ciemne, nawet czarne plamy. Mają to być wyciągnięte z organizmu toksyny.
Komuś taka plastroterapia ściągnęła opuchliznę, komuś usprawniła kolano. Ja stosowałem plastry sporadycznie, rzeczywiście ciemniały, ale znaczącej poprawy nie odczułem. Może byłem zbyt zdrowy, może stosowałem zbyt krótko…
Ceniony zielarz, z którym mam zaszczyt przyjaźnić się, zauważył, że plaster zostawiony niegdyś na parapecie przez noc sczerniał podobnie jak te, które naklejał na ciało. Wywnioskował, że to pod wpływem wilgoci, a nie toksyn.
Nie wiem czy wniosek zielarza był pochopny, ale to bez znaczenia, bowiem sami możemy robić własne plastry oczyszczające. Łatwo przygotować je w domu, więc o innych nie ma potrzeby wypowiadać się.
Nasze domowe poprawią krążenie, wyciągną toksyny z organizmu, po nich nogi poczują się mniej zmęczone, ustąpi ból stawów, ból głowy…
W dzisiejszych czasach coraz więcej osób prowadzi siedzący tryb życia, co sprawia, że większość ludzi ma problemy z krążeniem w stopach, nogach, rękach. Najtrudniej krwi dotrzeć do najodleglejszych od serca zakątków.
Stosujcie plastry według poniższego przepisu i dzielcie się doświadczeniami w komentarzach.
Składniki:
. cebula
. czosnek
. woda
. gaza z klejem
. skarpety z prawdziwej wełny
Przygotowanie:
Cebulę i czosnek drobno pokroić, dodać do wrzątku na kilka minut. Zdjąć garnek z ognia i zostawić do ostygnięcia.
Gdy mikstura jest wystarczająco chłodna nałożyć na gazę, tyle by nie była zbyt mokra. Tuż przed snem umieścić od spodu stóp i założyć wełniane skarpety.
Rano na gazie zobaczycie ciemne plamy i będziecie zaskoczeni wynikami.
Życzę powodzenia i sukcesów. Czekam na komentarze.
Witam, czy plastry mogą być stosowane również u małych dzieci? Podejrzewam, że tak ale wolę się upewnić. Pozdrawiam!
Czy to plastry czy cokolwiek innego stosuję na swoją odpowiedzialność i nikomu niczego nie polecam ani nie odradzam; we wszystkim potrzebny rozsądek. Plastry, jak nazwa sugeruje, są oczyszczające. Czy dziecku potrzebne jest oczyszczanie? Jeśli zaprzestanie się je zanieczyszczać wówczas z dawnymi zanieczyszczeniami organizm sam sobie poradzi.
Ja niczego nie boję się stosować ale boję się wypowiadać w kontekście głupoty i ewentualnych podstępów. Uwolniłem kogoś od paraliżu a on po paru latach spędzonych w łóżku wlazł na dach. Zostałem oskarżony o zagrożenie życia, do którego by nie doszło gdyby pozostawał w łóżku.
Nie polecam też książek, bo gdyby ktoś przy odkurzaniu strącił książkę z wysokiej półki a spadająca książka by mu nos rozbiła to gdzie szukać obrońcy?
Gdy mojego syna pies pogryzł nad ranami umieszczałem plastry cebuli dzięki czemu wygoiły się szybko i bez blizn.
Parę razy plastry cebuli i czosnku rozkładałem w mieszkaniu, wówczas infekcje znikały bez leków, bez leczenia, bez lekarzy.
Kiedy podczas wojen papkę ze startej cebuli i czosnku umieszczano pod łóżkami rannych z dużymi niegojącymi się ranami ulatniające się związki goiły rany szybko i skutecznie. Żadne „leki” nie dorównywały temu sposobowi.
Dziękuje za odpowiedź 🙂
W uzupełnieniu poprzedniego komentarza dodaję jedno wspomnienie sprzed kilkunastu lat.
Przed laty poznałem starszą kobietę, której w dzieciństwie furmanka uszkodziła nogi i te nogi ponad 40 lat pokrywały wrzodziejące i gnijące rany. Ponad 40 lat żaden lekarz nie umiał ich wygoić. Ponad 40 lat nie sypiała w łóżku lecz przy stole.
Zmiażdżyłem czosnek wymieszałem z solą fizjologiczną i podgrzałem na wiejskiej kuchni. Tak uzyskaną ciepłą miksturę czosnkową lałem na rany i stalowym druciakiem (do szorowania garów) zdzierałem ropną materię nie tylko z powierzchni ale też z głębi ran. Odsłonięte żywe mięso zlewałem ciepłą miksturą czosnkową. Nie pozwoliłem założyć żadnych opatrunków. Poleciłem miksturę czosnkową trzymać na piecu i w miarę obsychania ran spryskiwać je ciepłą miksturą czosnkową.
Gdy nazajutrz odwiedziłem tę kobietę w miejscu ponad 40-letnich ran była nowa różowa cieniutka powłoczka zdrowej tkanki.
Taki efekt uzyskałem w jeden dzień! Uzyskałem z pomocą dwóch główek czosnku (o wartości rynkowej 1 zł), dwóch butelek wody do kroplówek (po 3 zł) i druciaka ze stali nierdzewnej (to najdroższy element terapii).
Zapewne rozumiecie, że nie mógłbym tego komukolwiek polecić. Opisuję tylko własne doświadczenie.
PS
Teraz soli fizjologicznej w butelkach litrowych i półlitrowych już nie da się kupić w aptekach. Trzebaby ukraść w szpitalu. Kogo kłuje słowo „ukraść” może go zastąpić ładniej brzmiącym „załatwić”. Czosnku polskiego naturalnego niemodyfikowanego też trudno byłoby zdobyć inaczej niż wychodować go w przydomowym ogródku. Kto ma ogródek i znajomą pielęgniarkę niech jeszcze nie czuje się zwycięzcą, gdyż jakość druciaków tak spadła, że nawet do szorowania garów są mało przydatne. Gdyby komuś udało się zorganizować taką wodę i taki czosnek i nawet dawno zawieruszony druciak by gdzieś odnalazł to bez wiejskiej kuchni (z okapem i wnęką na pieczenie chleba) w drewnianym domu z ażurowym gankiem obrośniętym lilowymi bzami i białym jaśminem oraz pomarańczowymi liliami i granatowymi kosaćcami na grządkach, a czarnymi malwami po bokach nie uda się powtórzyć mojego doświadczenia.
A wracając do szalonego pomysłu oczyszczania dziecka to zastanawiam się skąd te masochistyczne dążenia. Przecież codziennie czujecie, że z ciągle oczyszczanych śmietników ciągle śmierdzi. Przypominam więc zatroskanym rodzicom, że organizmy dzieci są tak skonstruowane, że same się ciągle oczyszczają. W naturalnym procesie samooczyszczania nie potrzeba pomagać. Wystarczy nie przeszkadzać.
Pozwólcie dzieciom cieszyć się deszczem na ganku drewnianego domu i słońcem na kwiatowych rabatach. Przypomnijcie sobie najsilniejszy środek oczyszczająco-regenerujący jakim był szum uschłych liści podczas spaceru po lesie i parku. Idźcie z dziećmi na spacer po uschłych liściach i podzielcie się uzyskanymi efektami na tym forum.
Korzystając z czasu składania życzeń życzę wszystkim roztropności.
Ja stosowałam okłady z czosnku na stópki synka kiedy miał zaledwie kilka miesięcy i kaszlał (zdarzyło się to tylko raz, od tamtej pory nigdy więcej nie chorował). W tym celu starą, bawełnianą koszulkę pocięłam na pasy podobne do bandażu. W taką taśmę zawinęłam pocięty ząbek czosnku, jedna warstwa wystarczy. Jeśli ktoś się martwi o podrażnienie delikatnej skóry smarujemy spód stopy np.oliwą lub olejem kokosowym. Taki czosnek przyłożyłam do podeszwy stopy i zawinęłam stópkę tak by okład dobrze się trzymał. Założyłam skarpetki. Tak robiłam przez 3 noce aż kaszel zniknął. Później wyczytałam, że amerykański zielarz dr. Christopher w podobny sposób uratował małego chłopczyka od śmierci z powodu zapalenia płuc. Inny lekarz, który zbadał dziecko wcześniej stwierdził, że nie dożyje ono do rana, podczas gdy po okładach czosnkowych dziecko następnego dnia wstało zdrowe i spokojnie zjadło śniadanie. Takie czosnkowe okłady są bezpieczne nawet dla niemowlaka jeśli zastosujemy je z odpowiednim przygotowaniem skóry stóp (nasmarowanie olejem i zawinięcie czosnku w kawałek materiału. U starszych dzieci można materiał pominąć ale należy nasmarować stopę porządnie aż do kostek olejem, skupiając się szczególnie na delikatnych błonach między palcami. W przeciwnym razie nałożenie czosnku może spowodować podrażnienia.
Dziękuję