Kozieradka niedoceniana przyprawa i lek [48]

Fragment książki: „Brzuch ma rozum” – wywiad sprzed dwudziestu lat

Bogatym źródłem łatwo przyswajalnych soli mineralnych są mało doceniane u nas rośliny przyprawowe i lecznicze. O przyprawach mówisz i piszesz w różnych miejscach więc tu poproszę o tylko jeden przykład.

Dobrym przykładem są nasiona kozieradki, bowiem zawierają mnóstwo wartościowych i niezbędnych dla zdrowia związków mineralnych, m.in: potas, sód, magnez, wapń, kobalt, mangan, fosfor, cynk, krzem, siarkę, żelazo, miedź…

Sproszkowane nasiona kozieradki można używać w kuchni, jako cenną przyprawę usprawniającą procesy trawienia i przyswajania pokarmów oraz zwiększającą aktywność układu odpornościowego.

Równie wartościowych roślin jest sporo, także wśród dawniej po­wszechnie stosowanych przypraw, które w dzisiejszej dobie pośpiechu są wypierane przez przemysłowe wegety, kostki rosołowe, sosy, zupy w proszku, majonezy, keczupy i inne dodatki oparte na syntetycznych paskudztwach nazywanych zazwyczaj „polepszaczami”.

Kozieradka

Kozieradka pospolita (Trigonella foenum-graecum), roślina jednoroczna z ro­dziny motylkowatych. W starożytnych Chinach, Indiach, Egipcie i Grecji była używana jako pożywienie, pasza dla zwierząt i lek. Prażone nasiona spożywano jako pokarm wzmacniający i odmładzający. Na Bliskim Wschodzie tuczono nią kobiety w haremach. Używana była do leczenia gorączki i wysokiego ciśnienia krwi. Uprawa kozieradki rozpowszechniła się w Zachodniej Europie wraz z roz­wojem zakonów benedyktynów. Stosowano ją wewnętrznie w chorobach: kobie­cych, płuc, wątroby, nerek, oraz zewnętrznie w leczeniu ran i chorób skórnych.

Obecnie jest uprawiana, również w Polsce, w niewielkich ilościach na żyznych, lekkich glebach.

Surowcem leczniczym są nasiona. Zawierają do 30% substancji śluzowych, flawo­noidy, saponiny, białka, tłuszcze, gorycze, sole mineralne (potas, sód, magnez, wapń, kobalt, mangan, fosfor, cynk, krzem, siarka, żelazo, miedź), witaminę PP, hormony sterydowe, olejek eteryczny i inne związki. W celu optymalnego wyko­rzystania składników czynnych, nasiona kozieradki muszą być sproszkowane lub roztarte.

Kozieradka jest stosowana zewnętrznie jako lek śluzowy przy ropnym zapaleniu skóry, czyrakach, żylakach, do płukania gardła… Preparaty z kozieradki stosowane wewnętrznie usprawniają procesy trawienia i przyswajania pokarmów oraz zwięk­szają aktywność układu odpornościowego.

Jeśli komuś nie odpowiada zapach nasion kozieradki może stosować je w mieszan­kach z innymi ziołami.

Przetwory z kozieradki stosuje się przy braku apetytu, stanach zapalnych przewodu pokarmowego, po zatruciach pokarmowych, a także jako środek wzmacniający, oraz osłaniająco przy stosowaniu lekarstw uszkadzających błonę śluzową przewodu pokarmowego.

W kuchni kozieradkę możemy stosować do przyprawiania serów i jako składnik niektórych przypraw np. curry, a w kosmetyce do odżywczych maseczek kosme­tycznych, leczenia łojotoku, trądziku i stanów zapalnych skóry.

Jeśli ktoś z Twoich bliskich, przyjaciół, znajomych ceni taką wiedzę wyślij mu SMS-a lub e-mail z adresem: www.ambasadorzdrowia.pl



Nowotwory a krzemowy paradoks [47]

Producenci nowotworów

Już u ponad jednej trzeciej polskiego społeczeństwa zdiagnozowano nowotwory. Dodając do tej ilości chorych niezdiagnozowanych sytuacja jest przerażająca jak nig­dzie więcej na świecie.

Masowo na nowotwory chorują dzieci mieszkające na wsi. To zapewne skutki opry­sków truciznami, którymi ich rodzice i sąsiedzi spryskują, a raczej zlewają pola, sady, podwórka, pobocza, dróżki. Jak na ironię te trucizny nazywane są „środkami ochrony”, mimo iż one niczego nie chronią, natomiast trują wszystko wokół.

Miejskie dzieci zjadają chemię, którą wieś rozpyla i rozlewa, wiejskie dzieci ją także wdychają.

Powszechnie uważa się, że miasta są skażone spalinami samochodów, jednakże w miastach pszczoły są w lepszej kondycji niż na wsiach, gdzie masowo giną od opry­sków. Oczy­wiście i w miastach i na wsiach pszczoły wyniszcza też elektrosmog, ale tu skupiam się na odwróceniu ról, jako że do niedawna wieś kojarzyliśmy z produkcją żywności. Czy ta żywność jeszcze żywi czy już tylko truje? Czy zasługuje na nazywa­nie jej żywnością?

Do lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku na polskich wsiach nie było nowotwo­rów trzewi. Nastawały wraz z rozprzestrzeniem się przemysłowej żywności i wraz z jej upowszechnianiem stawały się coraz większą plagą.

Dawniej przed nowotworami chroniły naturalne fermenty, bowiem w każdym domu kiszono żur, z którego gotowano barszcz, w drewnianych beczkach kiszono kapu­stę, wypiekano chleb na zakwasie, w kamiennych garnkach zsiadało się mleko, robiono twarogi, wyciskano sery, po których zostawała serwatka, wyrabiano masło, po którym zostawała maślanka, każde gospodarstwo miało świeże jajka, warzywa, owoce, kasze…

Dziś większość mieszkańców wsi jada trującą paszę przemysłową. Tego świństwa nie wolno nazywać żywnością. Jeśli gdzieś jeszcze kiszą kapustę to zwykle w becz­kach z syntetycznego plastiku i wyłożonych folią z syntetycznego plastiku. Choć wia­domo, że plastiki zawierają silne trucizny, producenci mówią, że są przeznaczone do żywności. Żur, barszcz, do niedawna powszechną strawę już mało kto umie ugotować, więk­szości wychodzi raczej zupa kiełbasiana.

Nowotwory a krzemionka

Wiemy, że żydzi nie chorują na nowotwory i większość chorób, które nas wynisz­czają. A czym się oczyszczają z wszędobylskich toksyn, także elektromagnetycznych? Kąpielami! My też możemy kąpielami oczyszczać, wzmacniać, uodparniać… Wiele ziół można do tego wykorzystywać. Szczególnie polecam zasobne w krzemionkę: ziele owsa, najlepiej zebrane przed kwitnieniem, rdesty, pokrzywy z korzeniami, kłącze perzu, skrzyp, poziewnik, poziomki, porzeczki… Kto nie ma ziela owsa może stosować słomę owsianą, jednak ziele owsa zebrane przed kwitnieniem jest bardziej wartościowe. Uprawiam owies bez chemii, teraz, kiedy ziarna w kłosach są jeszcze miękkie jest najodpowiedniejszy. Mogę potrzebującym wysyłać.

Ponieważ krzem jest bardzo twardy to przez zalewanie wrzątkiem papierowej saszetki z odrobiną ziółek nie pozyskamy krzemionki. Polecając takie sposoby zaparza­nia farmacja chce byśmy nie osiągali dobrych rezultatów i sami rezy­gnowali z ziół, by łatwiej było rokefelerowskim oprawom eliminować je z użycia.

Krzemu na Ziemi jest najwięcej po tlenie, bo aż 25 % wagowo. Skoro jest go tak dużo w przyrodzie i w naszym najbliższym środowisku to dlaczego brakuje go w naszych organizmach?

– Dzieci mają dużo krzemu, a starzejąc się tracimy krzem, a nie wapń.

– Wszystkie rośliny czerpią z ziemi krzem, a rośliny mamy w zasięgu ręki.

– Niedobór krzemu powoduje brak odporności. Około 90 % populacji cierpi na nie­dobór krzemu, zakwaszenie organizmu, niską odporność…

– Gdy zranimy się nasz organizm wysyła krzemowe „wojsko”, dzięki temu ciało regene­ruje się.

– Gdy brakuje krzemu skóra traci elastyczność i zdolność pełnej regeneracji, stąd długie i trudne gojenie się ran i blizny po ranach, zabiegach chirurgicznych, szwach.

– Tkanka nowotworowa wbudowuje w siebie krzem pozbawiając organizm, szcze­gólnie mózg, aktywnego krzemu.

– Medycy podstępnie przymuszają nas do pochłaniania coraz większych ilości wap­nia. Nie przekonują, bo nie mają argumentów lecz przymuszają kłamstwami i stra­szeniem.

– Reklamami natrętnie przymuszają do pochłaniania coraz większych ilości jogur­tów i przeróżnych przemysłowych przetworów wapniowych.

– Starych ludzi niegrzecznie nazywamy wapniakami – czy brakuje im wapnia czy ra­czej mają go tak duże nadmiary, że odkłada im się jako zwapnienia? Skoro mają dużo wapnia to, co z krzemem? Obserwujmy i analizujmy.

Czym więcej wapnia tym mniej krzemu. Wyciągajmy wnioski.

Kości łamią się tym, którzy nadużywają wapnia.

Naiwność, próżność, brak wiedzy, głupotę wykorzystują handlujący preparatami rzekomo krzemowymi, np. wodą z dodatkiem ziemi okrzemkowej. Ten intratny biznes kwitnie dzięki naiwności osób próżnych i podatnych na opowieści producentów i handlarzy. A wystarczyłoby jadać więcej roślin, pić wodę ze źródeł i studni, a najłatwiej i najszybciej nasycimy organizm krzemem poprzez kąpiele w ziołach bogatych w krzemionkę.

Marketing to sztuka skutecznego oszukiwania.

Już wspomniałem, że szczególnie polecam ziele owsa, zebrane przed kwitnie­niem, ale jest wiele ziół bogatych w krzemionkę, np. rdesty, pokrzywy z korzeniami, kłącze perzu… Gdy nie ma ziela owsa można stosować słomę owsianą. Proszę pamię­tać o długim macero­waniu. Z wywaru ziół, które stosujemy do kąpieli można nieco odlać do picia.

Spośród produktów spożywczych bogatych w krzemionkę polecam kasze: jaglaną, gryczaną, orkiszową i wszystkie warzywa, szczególnie korzeniowe. Trzeba jednak pa­miętać, że zboża dosuszane na polach tuż przed zbiorem randapem/glifosatem są tru­jące.

Kąpiele krzemionkowe pomogą żyć zdrowo

Każdemu niezależnie jaki ma problem polecam kąpiele w ziołach bogatych w krze­mionkę. Nie musi to być skrzyp, bo każda roślina zawiera krzemionkę.

Polecam i do kąpieli i do picia ziele owsa, pokrzywy (z ko­rzeniami), klącze perzu, ziele rdestu, poziomki, poziewnika, a do jedzenia kasze: gryczaną, jaglaną, orkiszową, owsianą, płatki owsiane…

Powtarzam: Niedobór krzemu to paradoks, bo krzemu jest najwięcej po tlenie, a nam krzemu brakuje. Rodząc się mamy dużo krzemu, starzejąc się tracimy krzem, nie wapń, mimo to medycy, farmaceuci, handlowcy podsuwają nam wapno w medykamen­tach i przemysłowych przetworach mlecznych, przez co dysproporcja po­między Ca a Si pogarsza się jeszcze bardziej.

Znaczenie równowagi między Ca a Si łatwiej zrozumieć na domu. Który łatwiej ogrzać: mały z kompletem ścian, czy wielki bez ściany na którą zabrakło budulca? Albo na samochodzie, w którego kołach ciśnienie jest prawidłowe lub w dużej dyspro­porcji.

W sprzedaży są suplementy krzemowe, a raczej woda z nieznaczną zawartością krzemu, ledwie tysięczny ułamek procenta. Jak trzeba być głupim, żeby kupować namiastkę tego, co jest w każdej roślinie, którą mamy na wyciągnięcie ręki. Dziś naciągają na kupno wody z krzemem, jutro – powietrza z tlenem.

A dlaczego nam to sprzedają? Bo kupujemy!

Producentem wody w plastikowych butelkach nazywanej „krzem”, „krzem z borem” i innych cudowności sprzedawanych na masową skalę jest „wynalazca” z miasta K. Wykonuje on leki dla prezesa K., bandyty który doprowadził do zalegalizowania depopulacji Słowian/Sławian/Polaków Roundupem/glifosatem, genetycznie modyfikowanymi zarazami, wyniszczającymi szczepieniami, chemitralsami…

Młody ambitny dziennikarz sugerował temu producentowi wody nazywanej „krzem” , „krzem z borem” itp. cudowności, by wykorzystał kontakt z prezesem K. jako szansę zmiany tego stanu rzeczy.

Skąd o tym wiem? Bo to był mój pomysł i to ja go tam wysłałem.

Zapewne prezes K. nie ma takiej władzy, by zmienić ten stan rzeczy, ale mógłby chociaż przyznać, że to zamierzona depopulacja. Producent wody nazywanej „krzem”, „krzem z borem” przedkłada mamonę za utrzymywanie przy życiu zdemoralizowanej, zwyrodniałej bestii ponad los polskich dzieci.

Niech zdechną obaj jak najprędzej, niech wszelki ślad po nich zaginie.

Natomiast Wy wszyscy przemyślcie konsekwencje stosowania leków i suplementów od takich zwyrodnialców jak producenci Cyklonu B, glifosatu, Roundupu, Aspartamu, leków dla prezesa K., wody nazywanej „krzem”, „krzem z borem” itp.

Najlepszy i najważniejszy suplement diety

Który z suplementów jest najważniejszy? A który jest najlepszy? Jeśli najważniejszy, a przy tym najlepszy to zapewne najdroższy?

Jest niezbędny do życia. Do­stępny dla każdego. Prawie nikt go nie docenia. Można stosować w każdym wieku. Dla kobiet, mężczyzn, dzieci. Tani.

Temu, kto dba o zdrowie, daje dobre rezultaty. Naprawdę dobre rezultaty niedu­żym kosztem. Każdy może taki suplement regularnie spożywać, zażywać, stosować.

To WODA, najlepszy suplement na świecie. A także najważniejszy. Niestety więk­szość ludzi nie pije wody regularnie. Czasami robią tak długie przerwy, że występuje pragnienie, lub nawet suchość w ustach. W ten sposób ciało woła: „wody, Wody, WODY!”.

Co te sygnały oznaczają? Jeśli chce się pić i czu­jemy suchość, to organizm JUŻ SIĘ ODWODNIŁ.

W podręcznikach fizjologii napisano, że pragnienie jest wynikiem wewnątrz- i ze­wnątrzkomórkowego odwodnienia. A więc oznacza odwodnienie. Im częściej taka sytuacja następuje, tym gorzej dla zdrowia. Nie czekajmy, aż zachce się pić. Trzeba przez cały dzień popijać od czasu do czasu małymi łykami. Nie chciwie niczym ziemia spękana od suszy. Dzięki temu unikniemy odwodnienia i zrobimy mały, ale ważny krok w kierunku zdrowia.

Jeśli komuś z Twoich bliskich, przyjaciół, znajomych spodobałaby się prezentowana tu wiedza wyślij mu SMS-em lub e-mailem adres tej witryny: www.ambasadorzdrowia.pl

Choroby reumatyczne [46]

Fragment książki: Zielona Apteka. Chwasty warte naszej miłości

Z powodu chorób reumatycznych cierpi ponad 1/3 populacji kra­jów rozwiniętych.

Choroby reumatyczne to grupa chorób dawniej nazywanych gość­cowymi; wspólną ich cechą są zmiany zapalne i zwyrodnieniowe. Mogą dotyczyć: stawów, tkanek okołostawowych, mięśni, ścięgien, powięzi, nerwów obwodowych, tkanki podskórnej.

Artretyzm, gościec, dna, skaza moczanowa, zapalenie stawów (reumatoidalne, zakrzepowe) to zaburzenia przemiany materii powo­dowane nadmierną ilością kwasu moczowego, odkładającego się w tkankach, zwłaszcza w stawach i wokół nich. Powoduje to stany za­palne, a następnie zwyrodnienia.

Dzisiejsi medycy choroby te dzielą na:
chorobę reumatyczną ostrą;
gościec przewlekły postępujący;
zmiany zwyrodnieniowo-wytwórcze kostno-stawowe;
reumatyzm pozastawowy[1],
reuma­toidalne zapalenie stawów,
zakrzepowe zapalenie stawów,
itd., itp.

Wprowadzają coraz więcej przeróżnych nazw chorób, choć wszy­stkie te nazwy dotyczą cierpień powodowanych wieloletnim zaśmie­caniem organizmu związkami purynowymi[2]. Odkładają się one w tkankach (głównie łącznej) jako krystalizujące złogi kwasu moczo­wego.[3]

Powstające wokół stawów guzki nazywane są artretycznymi, a za­palenie stawów palucha stopy (zwykle ostre i bolesne) – podagrą. Cierpienia powodowane tą samą przyczyną, a dotyczące innych sta­wów: rąk, kolan, barków, kręgosłupa, medycy nazywają każde ina­czej – odpowiednio: chiragrą, gonagrą, omagrą, rachidagrą. Współ­czesne leczenie tych chorób (i wielu innych) trwa do końca życia bez możliwości odzyskania zdrowia, czy choćby sprawnego funkcjono­wania.[4]

Z uznaniem podziwiać możemy wiedzę i mądrość dawniejszych medyków; znali głównego sprawcę cierpień – nagromadzenie w or­ganizmie[5] flegmy. Nie mnożyli nazw chorób, nie dzielili objawów chorób kostno-stawowych na reumatyzmy, gośćce, artretyzmy, poda­gry… Eliminując nadmiar flegmy uwalniamy się i od chorób wyżej wymienionych i od wielu innych.

Niezależnie jak nazwiemy nagromadzone w stawach i wokół nich paskudztwo wywołuje ono odczyny zapalne, puchnięcie, zniekształ­cenia, ból, a chłód i wilgoć pogarszają chorobowy stan i nieprzyjem­ne odczucia.

Najłatwiej nadmiar flegmy, związków purynowych, kwasu mo­czo­wego gromadzi się w najodleglejszym od serca palcu stopy, gdzie krążenie jest najsłabsze.

Zastanowienia wymaga podejście współczesnych medyków jak i postawa chorujących, zwłaszcza w świetle faktu, że już w średnio­wieczu znano działanie pokrzyw (także silnie rozgrzewające) i wy­korzystywano je w celach leczniczych. W Herbarium medycyny klasztornej są m. in. przepisy z korzeni pokrzyw, stosowane przy dolegliwościach stawowych:

– rozdrobnione i roztłuczone korzenie pokrzyw rozpuszczone w mocnym winie;

– maść sporządzona z rozdrobnionych i roztłuczonych korzeni po­krzyw gotowanych w oliwie.

Dobrą nowiną dla wszystkich, także chorujących i ich bliskich jest fakt, że możemy skutecznie przeciwdziałać wszystkim choro­bom. Możemy też łagodzić ich przebieg aż do wyleczenia, nawet gdy są mocno zaawansowane. Osiągniemy to przez racjonalne odżywia­nie – bardzo ograniczając ilość mięs i rezygnując z mięsnych wywa­rów i tzw. wędlin (szczególnie przemysłowych)[6].

Jeśli stosujemy wywar to tylko z warzyw, gdyż wywar z mięs – rosół jest źródłem chorobotwórczych puryn.

We wszystkich problemach reumatycznych, stawowych i wielu innych wielce pomocnym i bardzo skutecznym środkiem jest kuli­narne wykorzystanie pokrzyw. Szczególnie polecam kurację leczni­czą potrawką, której przepis dalej zamieszczam.



Jeśli komuś z Twoich bliskich, przyjaciół, znajomych spodobałaby się prezentowana tu wiedza wyślij mu SMS-em lub e-mailem adres tej witryny: www.ambasadorzdrowia.pl



 


[1] Dotyczy tkanek miękkich. Objawia się bólami nasilającymi się pod wpływem zimna i wilgoci, odczynami zapalnymi ścięgien, mięśni, powięzi, kaletek maziowych, okostnej.
[2] Głównym źródłem związków purynowych w diecie są wywary z mięsa – rosoły.
[3] Kwas moczowy jest związkiem purynowym.
[4] Działania medyków skupione są głównie wokół tworzenia i mnożenia nazw chorób i lekarskich specjalności. Postępowanie choroby i powstawanie kolejnych chorób w największej mierze jest skutkiem leczenia (szczególnie działania medykamentów) i przemysłowej żywności.
[5] Szczególnie w miejscach wychłodzonych, gdzie krążenie krwi jest słabsze.
[6] Określenia: „tak zwanych” używam dla podkreślenia, że większości tych produktów nie wędzono, a posmak wędzenia nadano im wyniszczającymi zdrowie syntetycznymi polepszaczami smaku, zapachu, wyglądu, trwałości. Nazywanie tego paskudztwa wędlinami jest fałszowaniem rzeczywistości.

Różne gatunki pokrzyw [45]

Fragment książki: Zielona Apteka. Chwasty warte naszej miłości

W poprzednich wydaniach przedstawiłem dwa gatunki pokrzyw, pomijając ich opisy botaniczne, gdyż te są w wielu atlasach roślin, a moje publikacje nie mają być podręcznikami zielarskimi, lecz za­chętą do kulinarnego wykorzystywania roślin, jako cennych warzyw, jarzyn, owoców, przypraw. Nie tylko uprawianych, ale także dziko rosnących.

W tym, piątym już wydaniu Zielonej Apteki przedstawiam sześć gatunków pokrzyw z krótką ich charakterystyką.

Pokrzywa zwyczajna – Urtica dioica łodygę ma wzniesioną, nie­rozgałęzioną. Liście naprzeciwległe, mają ogonki, są ciemnozielone w kształcie wydłużonego serca, po brzegach są grubo ząbkowane. Kwiaty mają bardzo małe, zielonkawe, zebrane w rozgałęzione, luź­no zwieszone kwiatostany groniaste.

Pokrzywa zwyczajna jest rośliną dwupienną[1], co oznacza, że kwiaty męskie i żeńskie znajdują się na osobnych roślinach.

Pokrzywa zwyczajna występuje w całej Europie, rozprzestrzeniła się także w Ameryce i Azji. Tworzy duże skupiska, gdyż obszar wy­stępowania pokrzyw szybko się powiększa we wszystkich kierun­kach dzięki systemowi korzeniowemu w formie kłączy[2] i rozłogów (rozmnażanie wegetatywne).

Nazywana bywa „pokrzywą wielką” – niezasłużenie bowiem nie­które egzotyczne gatunki pokrzyw są znacznie od niej wyższe.

Pokrzywa żegawka – Urtica urens, roślina roczna, jednopienna, co oznacza, że obie płci występują na jednym osobniku. Liście ma szerokie, z głęboko wciętymi ostrymi ząbkami na brzegach. Rośnie pospolicie na gruzowiskach i terenach uprawnych. Parzy mocniej niż pokrzywa zwyczajna.

Pokrzywa kuleczkowata – Urtica pilulifera typowa na południu i zachodzie Francji, spotykana głównie w krajach śródziemnomor­skich, np. w Grecji, Włoszech.

Cechą charakterystyczną tej pokrzywy są kwiaty zebrane w duże kulki, bardzo parzące, przymocowane w pachwinach liści.

Pokrzywa Utrica dubia rośnie nad brzegiem Morza Śródziem­nego, ma kwiaty zebrane w długie charakterystyczne wstążki zgrupo­wane na szczycie rośliny.

Pokrzywa Urtica atrovirens rośnie na Korsyce, ma szerokie ciem­nozielone liście. Jej łacińska nazwa atrovirens oznacza ciemno­zielony.

Pokrzywa Urtica ferox z Nowej Zelandii osiąga 5 m wysokości, parzy wyjątkowo boleśnie, a ból utrzymuje się przez wiele dni.

Rozróżnienie gatunków pokrzyw może być trudne poza okre­sem kwitnienia, za to nie pomylimy pokrzyw z innymi roślinami, gdyż żadne inne nie są kłująco-parzące.

Do pokrzyw podobna jest jasnota biała Lamium album, nazywana „głuchą pokrzywą” i „martwą pokrzywą”. Bywa nawet mylona z po­krzywą, jednakże nie parzy, ma białe dwuwargowe kwiaty, typowe dla rodziny jasnotowatych. W czasie kwitnienia] trudno pomylić te dwie rośliny, a taka pomyłka byłaby niegroźna, gdyż jasnota biała (i inne jasnotowate), może być cenną jarzyną.

Jeśli komuś z Twoich bliskich, przyjaciół, znajomych spodobałaby się prezentowana tu wiedza wyślij mu SMS-em lub e-mailem adres tej witryny: www.ambasadorzdrowia.pl

 


[1] Z greckiego dioica oznacza „dwa domy” (po jednym dla każdej płci).
[2] Kłącza to podziemne pędy, z których wyrastają małe korzenie przybyszowe oraz pąki boczne, z których rozwija się duża ilość pędów.

Chlorofilowy magazyn hemoglobiny [44]

Fragment książki: Zielona Apteka. Chwasty warte naszej miłości

Chlorofil to pochłaniający energię słoneczną zielony barwnik ro­ślin.[1] Hemoglobina[2] to przenoszący tlen i dwutlenek węgla barwnik krwi, składnik czerwonych krwinek (erytrocytów). Struktury chloro­filu i hemoglobiny są niemal identyczne, różnią się centralnym ato­mem; hemoglobina zbudowana jest wokół atomu żelaza, a chlorofil – wokół atomu magnezu.[3] Nasz organizm łatwo przerabia chlorofil w hemoglobinę.

Łatwo dostępnym źródłem chlorofilu są pokrzywy. W działaniu krwiotwórczym pokrzywy przewyższają leki i suplementy stosowane w osłabieniu, anemii, krwawieniach… Korzystajmy więc z tego daru natury o wysokiej zawartości chlorofilu, żelaza, witaminy C, by zwiększać produkcję krwinek czerwonych i hemoglobiny, korzystnie wpływać na tworzenie się zdrowej krwi.


[1] U roślin wyższych chlorofil występuje w dwóch odmianach: niebieskozie­lony chlo­rofil A, absorbujący głównie światło fioletowe i czerwone; żółtozie­lony chlo­rofil B, absorbujący głównie światło niebieskie i pomarańczowe.

[2] Greckie hem = krew; hemo– wskazuje na związek z krwią tego, co wyraża drugi człon, np. hemofilia, hemoglobina, hemoroidy… Łacińskie globus = kula). Hem to biochemiczny barwnik krwi, zawierający dwuwartościowe że­lazo. Hemoglobina składa się z białka prostego – globiny (95%) i barwnika krwi – hemu (5%).

[3] Pokrewieństwo barwnika roślin – chlorofilu, z barwnikiem naszej krwi – hemo­globiną wykazali w 1912 r. Polacy: Leon Paweł Marchlewski i Marceli Nenc­ki.

autyzm, wodogłowie, padaczka, szkody poszczepienne [43]

Od jakiegoś czasu zaglądam na Ambasadę Zdrowia, bo chcę żyć zdrowo i świadomie. Mam niepełnosprawnego 13-letniego syna. Filip urodził się z wodogłowiem, ma padaczkę i białkomocz, który doprowadził do zapalenia kłębuszków nerkowych. I tutaj moja prośba, ponieważ jestem daleka od zgłoszenia się na oddział nefrologii i padania synowi sterydów (medycyna niczego innego nam nie zaproponuje). Jakie zioła mogłabym podać synowi, żeby wspomóc nerki?

Witam serdecznie.

Ostatnio dorzuciłem tu „Filtry nasze niedoceniane i sposoby dbania o nie”. Są tam zioła pomocne w opisanym problemie. Mówiłem o tym w różnych miejscach, przy różnych okazjach, więc jest także na filmach. Przypominam, że oczyszczać i wspomagać trzeba cały organizm, a nie tylko wybrany narząd.

Uważa Pani, że białkomocz doprowadził do zapalenia kłębuszków nerkowych. To pewne uproszczenie, bowiem choć zapalenie kłębuszków nerkowych pojawiło się później niż białkomocz to i białkomocz i zapalenie kłębuszków mają wspólną przyczynę – trucizny z których wydalaniem przeciążone nerki sobie zbyt słabo radzą.

Toksyny można wyprowadzać z organizmu różnymi sposobami. 13-latka można nauczyć niektórych z nich. Najbardziej odciążymy nerki nie zmuszając ich do pracy na pełnych obrotach, wyprowadzając toksyny także poprzez pozostałe systemy i narządy, szczególnie skórę (kąpiele) i płuca (oddech).

Najlepsze efekty we wszystkich problemach zdrowotnych dają kąpiele w ziołach bogatych w krzemionkę. We wszystkich, bowiem kąpiele nie tylko oczyszczają, ale także uodparniają, a czym odporniejszy organizm tym lepiej radzi sobie ze wszystkimi zagrożeniami. Te same zioła, które stosujemy do kąpieli można też pić, jednakże wpływ kąpieli jest znacznie większy, bo działają dłużej i przez dużą powierzchnię.

Zioła to potężne środki prozdrowotne, żywiące, lecznicze, ale równie potężnymi środkami prozdrowotnymi, choć niedocenianymi jest odzież z lnu, konopi, wełny. Bielizna z bawełny z dodatkiem syntetyków nie tylko nie sprzyja zdrowiu, ale wręcz je odbiera. Polecam prześcieradło z wełny i piżamę z lnu i proszę o komentarz jak pomogły.

Spośród środków spożywczych proponuję kurację moją kaszą z najstarszej odmiany orkiszu, zapomnianej, nigdy nie modyfikowanej, z uprawy na polu nigdy niespapranym żadną chemią. Cena mojej kaszy jest dwukrotnie niższa od cen kasz przemysłowych, pełnych trucizn. Ostatnie resztki moich kasz i mąk można dostać w Sztuce Dobrego Życia w Łodzi.

Moje doświadczenia z kaszą orkiszową są zaledwie kilkuletnie, ale przyjaciel, od którego zanim zasiałem własny orkisz nabyłem nasiona do siewu, a wcześniej kilka lat stosowałem jego kasze i mąki, od wielu lat samą tylko kaszą orkiszową wyprowadza dzieci z autyzmu, wodogłowia, padaczki itp. uszkodzeń poszczepiennych.

Na stronie ambasadorzdrowia.pl nie ma Pani komentarzy, ani większości odwiedzających ją. W rozmowach telefonicznych i w mailach chwalicie się odwiedzaniem mojej strony, ale komentarzy nie zostawiacie, choć wiecie, że strony żyją (są pozycjonowane) dzięki komentarzom. Przykre jest to, że zaglądacie tu wyłącznie po to by brać, nie dając nic od siebie.

Wielu blogerów na swoich stronach prosi o komentarze, serduszka, łapki w górę itp. Mnie wydawało się, że moi czytelnicy, odbiorcy, przyjaciele będą wspierać moją stronę nie na prośbę (moją), lecz z potrzeby serc (własnych). Okazuje się, że Wy nie macie serc, a ja nie mam przyjaciół.
Wam pomogą książki Louise L. Hay: „Możesz uzdrowić swoje życie”; „Twoja wewnętrzna moc. Poradnik udanego życia dla kobiet”; „Medytacje leczące duszę i ciało”; „Życie! Refleksje na temat naszej drogi życiowej”.
Ja zostawię Was wkrótce, zamykając się w pustelni. To jeszcze nie pożegnanie, ale etap przygotowywania się do życia bez telefonu i komputera.
____________________________________
Z najlepszymi życzeniami wszelkiej pomyślności
Władysław Edward Kostkowski

PS
Według Louise L. Hay:
Serce jest wyobrażeniem ośrodka miłości i bezpieczeństwa.
Zaburzenia pracy serca są skutkiem długotrwałych kłopotów emocjonalnych; braku radości; znieczulenia serca; wiary w potrzebę napięcia i wysiłku.
Zawał serca to skutek wyciskania z serca całej radości na rzecz pieniędzy lub stanowiska.
Krew symbolizuje radość obecną w ciele, płynącą swobodnie.
Choroby krwi wynikają z braku radości; braku dopływu nowych pomysłów i koncepcji.
Zakrzepy są skutkiem zamknięcia przepływu radości.

 

Owocowe i warzywne sposoby na zdrowie w chorobach gardła i dróg oddechowych [42]

Nie musisz konsultować  z lekarzem
Nie musisz czytać ulotek
Możesz być ZDRÓW

Jest to początek jednej z moich książek o tym samym tytule

Zgłębianiu Sztuki zachowania i przywracania zdrowia żywnością poświęciłem pół wieku. Prezentowany tu zbiór skutecznych, a przy tym smacznych recept jest zapowiedzią obszerniejszego cyklu wydawniczego. Szczerze zachęcam do wykorzystywania leczniczych mocy żywności naturalnej i naprawiania szkód wyrządzanych żywnością przemysłową, wyniszczającymi słodzikami, antybiotykami itp. pa­skudztwa­mi podstępnie nazywanymi: dietetycznymi, naturalnymi, lekami, probiotykami

By chorować i być leczonym wystarczy odwiedzać lekarzy i apte­ki, jadać produkty przemysłowe. By być zdrowym wystarczy dbać o zdrowie, a żywność przemy­słową zastąpić naturalną. Dołącz do nas, załóż ogródek przydomowy, zamień pasze na ka­sze, poznaj moc przy­praw i bądź zdrów. Zapraszamy w podróż ku zdrowiu.

Odzyskanie zdrowia i równowagi fizycznej, psychicznej, duchowej jest możliwe w każdym wieku, niezależnie od czasu trwania i zaawansowania chorób.

Zapewne wielu dręczonych chorobami, oszukiwanych podstępny­mi reklamami, zatroskanych o zdrowie swoje i najbliższych uzna to za nieprawdopodobnie. Moje doświadczenie i sukcesy, o jakich wielu nie odważyłoby się nawet marzyć pozwalają mi nie tylko tak twier­dzić, ale też oczekiwać, że Ty też możesz doświadczać zaska­kują­cych sukcesów.

Aby rzetelna wiedza służyła wielu ludziom, zarówno zdrowym jak i dręczonym chorobami i obłudnym systemem, który w fałszowa­niu rzeczywistości szafuje słowami „zdrowie” i „służba” powołałem Fun­da­cję Ambasada Zdrowia. Ambasada Zdrowia wszystkie środki prze­zna­cza na krzewienie rzetelnej wiedzy, głównie prozdrowotnej.

Nasze publikacje prozdrowotne są dla przyjaciół wspierających.

Spis treści
Ambasada Zdrowia………………………………………………………………… 4
Zaproszenie…………………………………………………………………………….. 5
Zamiast wstępu………………………………………………………………………. 8
Smaczne i skuteczne……………………………………………………………… 9
Ważne uwagi………………………………………………………………………….. 9
Seler na schorzenia dróg oddechowych i jamy ustnej……… 11
Rzepa na przeziębienie i zapalenie oskrzeli……………………… 12
Nie tylko maliny…………………………………………………………………… 12
Cudowna figa……………………………………………………………………….. 14
Figowa recepta…………………………………………………………………….. 14
Wyeliminuj pszenicę…………………………………………………………… 15
RECEPTY……………………………………………………………………………… 16
Astma………………………………………………………………………………….. 16
Astma starcza…………………………………………………………………….. 17
Astma chroniczna……………………………………………………………… 17
Ból głowy przy przeziębieniu…………………………………………… 18
Ból gardła przy przeziębieniu………………………………………….. 18
Chrypka……………………………………………………………………………… 18
Grypa – zapobiegawczo……………………………………………………. 19
Grypa…………………………………………………………………………………. 20
Katar – nieżyt nosa…………………………………………………………… 20
Katar sienny – nieżyt alergiczny sezonowy……………………. 21
Kaszel………………………………………………………………………………… 22
Kaszel po przeziębieniu…………………………………………………… 24
Kaszel pogrypowy, uporczywy………………………………………… 24
Kaszel suchy……………………………………………………………………… 25
Kaszel chroniczny…………………………………………………………….. 26
Kaszel ze śluzem………………………………………………………………. 27
Kaszel z dużą ilością śluzu………………………………………………. 27
Kaszel suchy z żółtą plwociną………………………………………… 28
Kaszel spowodowany gorącem płuc………………………………. 28
Kaszel w chorobach płuc………………………………………………… 28
Kaszel z krwią………………………………………………………………….. 29
Nieżyt gardła i dróg oddechowych………………………………… 29
Zapalenie gardła, krtani, jamy ustnej……………………………. 29
Nieżyt oskrzeli – bronchit – także chroniczny………………. 29
Owrzodzenie gardła Owrzodzenie jamy ustnej……………. 30
Przeziębienie…………………………………………………………………… 32
Stany grypowe…………………………………………………………………. 34
Suchość gardła………………………………………………………………… 34
Suchoty płuc……………………………………………………………………. 35
Utrata głosu – bezgłos – afonia………………………………………. 35
Zapalenie gardła lub krtani we wczesnym stadium…….. 35
Zapalenie gardła, krtani, jamy ustnej
Nieżyt gardła i dróg oddechowych………………………………… 36
Zapalenie gardła lub krtani ostre chroniczne………………. 38
Zapalenie dziąseł, podniebienia, tkanki okołozębowej.. 38
Zapalenie migdałków……………………………………………………… 39
Zapalenie oskrzeli Zapalenie opłucnej………………………….. 39
Zapalenie oskrzeli z uporczywym suchym kaszlem…….. 40
Zapalenie płuc………………………………………………………………….. 40
Zapalenie płuc ropne………………………………………………………. 40
Zapalenie zatok………………………………………………………………… 41
Najważniejsza wskazówka – wzmocnij organizm………… 41
Zupy mocy wzmacniające organizm po chorobie lub porodzie……… 42
Posłowie……………………………………………………………………………….. 45
Niektóre występujące w opracowaniu owoce egzotyczne.. 47
Skorowidz według dolegliwości i objawów………………………… 55
Skorowidz według produktów…………………………………………….. 57
Uwagi do skorowidzów………………………………………………………… 60
Trucizna z aprobatą……………………………………………………………… 61
Proces sądowy przeciw aspartamowi…………………………………. 67
Podziękowania………………………………………………………………………. 69

Zamiast wstępu

Jesteśmy świadkami odradzania się naturalnej medycyny, coraz szerszego wykorzystywania leczniczych mocy roślin, przywracania wypraktykowanych przez stulecia, choć nieopatrznie zarzuconych metod naturoterapii. Ten trend powrotu do Natury powinien cieszyć, jednakże natłok informacji, często nierzetelnych i zmanipulowanych budzi niepokój, a nawet przerażenie. Nagminnie bowiem szafuje się hasłami o zdrowiu, agresywnie reklamuje produkty o działaniu wątpliwym, a nawet silnie trującym i wyniszczającym.

Wymownym tego przykładem są syntetyczne słodziki, powszechnie stosowane w  produktach spożywczych, napojach, lekach, mimo dowiedzionej i niepodważanej ich szkodliwości. Ta ohydna zbrodnia rozszerza się dzięki niskiej świadomości i ślepemu zaufaniu do nieuczciwych naukowców i pazernych medyków.

Poprzez publikacje Ambasady Zdrowia mamy nadzieję wstrzą­snąć choć niektórymi z beztrosko stosujących przemysłową paszę nazywa­ną żywnością i wyniszczające medykamenty oraz pobudzić do prze­myśleń i zachęcić do poznawania sprawdzonych przez stule­cia natu­ralnych metod przywracania i ochrony zdrowia – by poży­wienie znów było lekarstwem.

Ambasada Zdrowia
Fundacja promująca świadomość prozdrowotną

Potrzebujesz pomocy zdrowotnej napisz do nas

Smaczne i skuteczne

Zapewne wiele osób pamięta zalecenia babci, aby na ból i po­drażnienie gardła popijać malinową herbatkę. Takich łatwych i przy­jemnych, a przy tym skutecznych sposobów przywracania zdrowia jest wiele. Spośród ogromnej skarbnicy naturalnych sposobów wy­korzystywania dla zdrowia owoców, warzyw, przypraw itp. smacz­nych i skutecznych produktów żywnościowych możemy wybierać, zależnie od upodobań smakowych i dostępności składników. Szcze­gólnie polecam wyjątkowo skuteczne i łatwe w zastosowaniu terapie z selera i rzepy. Pomogą nie tylko na problemy, dla których po nie sięgamy, usprawnią funkcjonowanie całego organizmu.

Ważne uwagi

  • W początkach przeziębienia nie używamy potraw kwaśnych, gdyż mając właściwości ściągające wciągają czynniki chorobotwórcze do wnętrza organizmu.
  • Wielokrotnie opisywana przeze mnie cebula przeciwdziała przeziębieniu i kaszlowi na trzech poziomach:
  • – przeciwdziała stanom zapalnym;
  • – związki siarki zmieniają strukturę ciągliwego śluzu;
  • – ostre tiosiarczany pobudzają błony śluzowe do wydzielania dużej ilości płynów, które łatwiej wykrztusić.
  • Wieprzowiny nie polecam jako żywności; w nielicznych receptach jest składnikiem leku, a lek stosujemy sporadycznie. Mięso wieprzowe (np. w zupie mocy) można zastąpić mięsem kury żyjącej w naturze i jaj­kami, a wegetarianie rybami i jajkami. Drób z ferm, a także kar­mio­ny przemysłową paszą, ziarnem pszenicy nie nadaje się do spożywania, tym bardziej nie ma właściwości leczniczych. Dotyczy ta także jajek – co kurze dasz, to w jajku masz.

Seler na schorzenia dróg oddechowych i jamy ustnej

  • Wypijać przed snem po pół szklanki soku z selerów.
  • Pić na czczo odwar z 5 dag liści selera na 1 litr wody z mlekiem.
  • 5 dag rozdrobnionych liści selera zalać 1 litrem wody o temperaturze pokojo­wej, gotować na małym ogniu doprowadzając do wrzenia, odsta­wić pod przykryciem na 15 minut, przecedzić, trzymać w termosie.

Przy chrypkach, stanach zapalnych gardła, krtani, strun głosowych, nieży­tach dróg oddechowych pić z mlekiem (w proporcji 1:1) po szklance na pusty żołądek.

Rzepa na przeziębienie i zapalenie oskrzeli

  • Wydrążoną rzepę wypełnić cukrem i postawić w naczyniu w pozycji stojącej by wytworzył się sok; spożywać kilka razy dziennie po łyżeczce soku.
  • Utrzeć na tarce 10 dag rzepy, zalać 1 l wody lub przegotowanego mleka, odstawić przykryte na 15 minut; wypijać 4 razy dziennie po szklance.

Ugotować rzepę i płukać gardło wodą, w której się gotowała.

Nie tylko maliny

Jednym z cudownych środków na problemy gardła są figi. Lecznicze właściwości mają nie tylko owoce fig, lecz także ich liście i korzenie. Za­nim kiedyś opiszę figi dokładniej dziś zwracam uwagę na ich szerokie i cu­downe działanie prozdrowotne i zachęcam do częstszego jadania fig.

Cudowna figa

Owoce fig pomocne są w zapaleniu jelit, zapaleniu gardła, suchości gardła, owrzodzeniu gardła, suchym kaszlu, kokluszu, gorącu płuc, bezmoczu, trud­ności wydalania moczu, krwiomoczu, upławach, żółtaczce, obrzękach, czerwonce, krwawieniu z nosa, zapaleniu spojówek, bólu oczu, owrzodze­niu skóry, zaparciu, zatwardzeniu, niestrawności, hemoroidach, biegunce, wypadaniu odbytnicy…

Według tradycyjnej medycyny chińskiej figi wzmacniają energię ży­ciową Qi, krew, żołądek, oczyszczają gorąco, harmonizują pierwiastek żeń­ski Yin, energię Qi i krew, smarują płuca i jelita, oczyszczają jelita, ko­rzystnie wpływają na wodę, zatrzymują biegunkę, tonizują żołądek, usuwa­ją plwocinę, eliminują swędzenie, przeciwdziałają truciznom, wyostrzają wi­dzenie, odtruwają organizm…

W terapii wykorzystuje się nie tylko owoce fig, ale także ich licie i ko­rzenie. Korzenie fig pomocne są w bólu mięśni i kości, hemoroidach, gruź­licy węzłów chłonnych. Natomiast liście fig – w obrzmieniach, hemoro­idach, bólu serca. Jedynym przeciwwskazaniem stosowania fig jest nasie­niotok.

Figowa recepta

Na kaszel, owrzodzenie gardła i jamy ustnej oraz inne problemy gardło­we proponuję zjadać codziennie, gotowane na parze aż całkiem zmiękną, 3 figi z 3 daktylami zakonserwowanymi w miodzie.

Wyeliminuj pszenicę

Podaję zbiór skutecznych i smacznych a przy tym łatwych do zasto­sowania sposobów pomocnych w przeróżnych dolegliwościach i choro­bach, jednakże podkreślam, że można żyć w zdrowiu i nie być nękanym cho­robami. Droga do zdrowia zaczyna się od wyeliminowania z diety zmo­dyfikowanej psze­nicy oraz wszystkiego co zawiera pszenicę i zastąpie­nia jej niemody­fi­ko­wa­nymi odmianami zbóż.

Niezależnie jakie trapią kogoś choroby czy dolegliwości i jak długo trwają każdy zacznie zdrowieć gdy zamieni przemysłowe pasze na zdrowe kasze – z prosa, gryki, orkiszu, oczywiście jeśli w uprawie nie stosowano trującego randapu, ani innego środka zawierającego glifosat.

RECEPTY

[

Medycyna Chin, Tybetu, Indii, Słowian/Sławian… [41]

Fragment powstającej książki: Źdźbła Starosłowiańskiej Wiedzy Prozdrowotnej

Słyszymy o Medycynie Chińskiej, Tybetańskiej, Indyjskiej Ajurwedzie, medycy­nie klasztornej, natomiast pojęcie Medycyna Słowian słabo funkcjonuje, wiec mamy je przywracać, promować, utrwalać.

W poszukiwaniu tradycyjnej medycyny rodowej ponad pół wieku zgłębiam trady­cyjne medycyny różnych kultur, szczególnie Chińską, bo ta jest najlepiej udokumento­wana, zachowana i kontynuowana.

Wielu posługujących się słowem Ajurweda nie wie, że to nie tyle medycyna, co staroindyjska wiedza prozdrowotna. To, co nazywamy Tradycyjną Medycyną Chińską to też nie tyle medycyna, co system służący przede wszystkim długiemu życiu w pełni zdrowia.

Dawnym chińskim lekarzom zależało na wykryciu jak najwcześniejszego sygnału zmian w organizmie badanego, by nie dopuścić do powstania chorób. W tamtym syste­mie dzięki lekarzom dożywano późnej starości w pełni zdrowia.

Dawni Słowianie/Sławianie też mieli wiedzę prozdrowotną i bogate doświadczenie w utrzymywaniu pełni zdrowia i sił przez całe życie. To znacznie, znacznie, znacznie więcej niż serwują dzisiejsi medycy podporządkowani interesom farmacji.

Długie życie w zdrowiu dzięki harmonii z Przyrodą

Dawni Słowianie/Sławianie, żyjąc w harmonii z Przyrodą, rozumieli, że są jej częścią, dla­tego byli bacznymi jej obserwatorami. Widząc i czując co ich otaczało i w czym żyli, było to zgodne z Naturą, czyli n‑a‑t‑u‑r‑a‑l‑n‑e. Tak więc naturalnie dążyli do harmonii z Na­turą, stąd skuteczność wszystkiego, co starosłowiańskie, gdyż naturalne.

Podkreślanie naturalności jako zgodności z Naturą ma uprzytomnić przewagę dawnych metod nad współczesnymi, lekceważącymi wielo-, wielo-, wielopokole­niowe, ponad dziesięciotysiącletnie doświadczenie naszych przodków Słowian/Sławian.

Słowianie/Sławianie, genetyka, haplogrupy to pojęcia ściśle powiązane. Genetyka dowodzi co najmniej 10.700 lat trwania Słowian/Sławian. Jako, że jestem też genealogiem zgłębiam wiedzę także w tym zakresie. Historię zawsze fałszowano, genetyki podważyć się nie da.

Długie życie w kwitnącym zdrowiu możliwe jest tylko w harmonii z przyrodą. Tego nie da współczesna medycyna, gdyż zdrowie jest przeciwieństwem dążeń współ­czesnych lekarzy, sługusów farmacji. Unikajmy więc lekarzy, farmaceutów, aptek, le­ków, a także słów i pojęć związanych z medycyną, leczeniem, lekami.

Współczesne leczenie chorób powodowanych ciągłym sprzeniewierzaniem się po­rządkowi Natury i potrzebom organizmu to ślepy zaułek bez wyjścia. Wydostać się można tylko zawracając z błędnej drogi.

Gwałcenie harmonii i leczenie wynikających z tego chorób promuje farmacja, dą­żącą do leczenia jak największej ilości chorych na jak najwięcej jednostek chorobo­wych. Osiąga to przez wymyślanie nieistniejących chorób, wyniszczające organizm szczepionki i takie „leczenie”, by powstawały kolejne choroby. Tak zapewniają sobie pacjentów i klientów.

My dbajmy o zdrowie i bądźmy zdrowi jak najdalej od leków, lekarzy i ich słow­nictwa.

Dieta śródziemnomorska czy surowa

Gdzie ludzie najmniej chorują? Biorąc pod uwagę tylko kraje tak zwane rozwi­nięte to najmniej chorują w rejonie śródziemnomorskim. To, co tam jadają i jak to przy­rządzają jest najbardziej przeba­danym sposobem odżywiania. Nie promuję tam­tych zwyczajów, gdyż różne klimaty mają odmienne uwarunkowania, a też dlatego, że gotowanie, pieczenie, smażenie jest wbrew Natu­rze, czyli nienaturalne.

Najbliższe Naturze, więc najzdrowsze, jest jadanie surowych warzyw i owoców, szczególnie dziko rosnących. Do tego nie potrzeba książek, publikacji, wystarczy żyć coraz bardziej zgodnie z odwiecznymi prawami Natury, jadać coraz więcej surowych ziaren, warzyw, owoców, szczególnie dziko rosnących, ograniczając przetwarzane aż do całkowitego ich wyeliminowania.

Każdy, kto zamienia żywność przetwarzaną na surową zdrowieje. My też mo­żemy. Studiowanie poradników, obliczanie kalorii, wymyśla­nie diet nie jest potrzebne. Zdrowiejącym zbędne stają się leki, medykamenty, suplementy, medycy i ich słownictwo.

Nie promuję diety śródziemnomorskiej

O diecie śródziemnomorskiej wspominam, ponieważ czasem słyszy się o niej tu i ówdzie, jednakże nie promuję jej. Podaję jeden jej aspekt, jako ciekawostkę. Bazą wielu dań rejonu śródziemnomorskiego są: oliwa, cebula, czosnek. Do tej trójki zazwyczaj dodają tam pomidory podsmażane na oliwie wraz z czosnkiem i cebulą. Pod wpływem temperatury oliwa wy­dobywa z czosnku, cebuli i pomidorów składniki odżywcze, po­prawiając ich wchła­nial­ność. Z pomidorów podsmażonych na oliwie wchłaniamy wię­cej likopenu niż z suro­wych. Z cebuli i czosnku smażonych na oliwie wchłaniamy wię­cej flawonoidów. Przekonaj­cie się sami jak smaczne są grube plastry pomidorów podsmażone na oliwie z czosnkiem i cebulą.

Warzywa psiankowate (ziemniaki, pomidory, papryka) nie są korzystne ani po­trzebne więc ich nie polecam. Nie polecam, ale też nie potępiam, do niedawna sam jadałem dużo pomidorów. Natomiast po ziemniakach zawsze czułem ociężałość.

U nas gotowanie, pieczenie, smażenie jest mocno zakorzenione, choć intuicyjnie czujemy, że to wbrew Naturze. Ograniczając te formy przetwarzania żywności na ko­rzyść żywności świe­żej, surowej, kiszonej, suszonej będziemy coraz zdrowsi.

W okresie przejściowym zanim uda się w pełni przejść na posiłki surowe te goto­wane i smażone jadajmy rano, później w ciągu dnia już tylko surowe, kiszone, su­szone.

Czy Chińczycy promują gotowane?

Ktoś zarzucił mi, że po wielu latach studiowania i zgłębiania Tradycyjnej Medy­cyny Chińskiej promuję jadać coraz więcej na surowo ograniczając ile się da przetwarza­nie termiczne, a w Chinach jadają gotowane.

Mamy tu pomieszanie z poplątaniem, bo wiele osób nie odróżnia codziennego od­żywianie dla zdrowia od krótkotrwałego odżywiania leczniczego dla szybkiego przywró­cenia utraconej homeostazy. Ja też polecam długo gotowane zupy mocy po ciężkich porodach, długich chorobach, w rekonwalescencji, w mroźne zimy, dżdżyste i słotne jesienie, chłody wiosenne…

Dla odzyskania zdrowia jadano różne specyfiki, których nie jada się na co dzień, np. bocianie pisklę, a nawet ekskrementy. Tłuszczem bociana leczono w dawnej Pol­sce podagrę i kołtun, sproszkowanym żołądkiem wraz z winem i wodą leczono zatrucia u ludzi i zwierząt, a krew i mięso stosowano jako ogólne środki lecznicze.

Nie będę rozwijał tego wątku na spotkaniach dla wszystkich i w publikacjach dla wszystkich. Głębszą wiedzę dostaniecie na spotkaniach specjalistycznych, po odpowied­nim przygotowaniu. Wszystkim zaś polecam ważniejszy aspekt, poruszony w rozdziale: „Długie życie w zdrowiu dzięki harmonii z Przyrodą”.

Kuchnia pakistańska

Kuchnia pakistańska jest bardzo smaczna, w dużej mierze opiera się na czosnku, ce­buli, przyprawach o silnym zapachu, takich jak kmin, kolendra, kurkuma…

Na koniec posiłku podają tam słodkie nasiona kopru. Przeżucie łyżeczki tego spe­cjału niesamowicie odświeża oddech. Po pakistańskim posiłku pełnym czosnku i przy­praw korzennych, łyżeczce słodkich nasion kopru zawdzięczają świeży oddech i uła­twienie trawienia. Ale nasiona kopru mają też wiele innych zalet: odtruwają wą­trobę, nerki i w ten sposób wywołują pozbycie się toksyn z moczem. Skutkiem jest ułatwione trawienie i lepsza praca jelit. Koper to świetne lekarstwo na wszelkie problemy trawie­nia.

Prozdrowotne zalety kopru

Wśród roślinnych środków leczniczych nasiona kopru mają tę zaletę, że zostały ofi­cjalnie uznane przez medycynę jako wspomagające trawienie. To bardzo stary śro­dek, stosowany już w starożytnym Egipcie, a zatem co najmniej od pięciu tysięcy lat. Nasiona ko­pru spożywa się o wiele dłużej niż samą roślinę, jako warzywo.

Żucie nasion kopru pomaga po bardzo obfitym posiłku oraz zmniejsza powstawa­nie gazów i wzdęć. W medycynie naturalnej mówi się o działaniu „wiatropędnym”, czyli ułatwiającym pozbywanie się gazów. Nasiona kopru ponadto działają prze­ciw­utle­niająco, przeciwzapalnie; są źródłem wapnia, żelaza, witaminy C. Zalet nasion ko­pru jest znacznie więcej. Wspomagają laktację u kobiet po porodzie, obniżają ciśnienie krwi dzięki zawartości potasu, zaleca się je w przypadku artretyzmu i cho­roby Leśniow­skiego-Crohna.

U nas koper pozostaje najlepszym środkiem na wszelkie problemy z trawieniem, a to i tak dużo.

Nasiona kopru można żuć (kilka g dziennie) lub robić z nich napar (5 g na 200 ml wody).

Dieta Hunzów

Hunzowie znani z długowieczności jadają dużo moreli i jąder ich pestek, a jak po­wszechnie wiadomo jądra pestek moreli, nazywane gorzkimi migdałami, są bogate w antyrakową amigdalinę, nazywaną też letrilem i witaminą B17.

Dieta Wikingów

Islandia to mała wyspa wulkaniczna w okolicach kręgu polarnego, lub jak kto woli koła podbiegunowego, zasiedlona w IX w. przez Wikingów. Wikingowie, zdolni płynąć w górę rzek na swoich drakkarach, słynnych okrętach o płaskim dnie, znani byli z nadzwyczajnej siły i terroryzowania ludów południa Europy.

Ciekawe, że islandzkie pożywienie jest zaskakująco zbliżone do śródziemno­mor­skiego. Zawiera dużo kwasów omega-3, błonnika, niewiele tłuszczów nasyconych i wy­daje się bardzo zdrowe. Dzięki stosowanej na Islandii diecie krzepcy ludzie przez wieki stawiali czoła ekstremalnym warunkom klimatycz­nym: polarne noce, lodowate morze, zamiecie śnieżne, lawirowanie na drakkarach mię­dzy górami lodowymi, polowanie na białe niedźwiedzie i foki, walka z wilkami…

Zatem kilka informacji na temat kuchni islandzkiej, której Wikingowie zawdzię­czali siły, by tak wiele razy napadać i łupić Europę.

Dieta islandzka zbliżona do śródziemnomorskiej

W diecie islandzkiej występuje dużo zdrowych białek (dorsz z lokalnych poło­wów, jagnię islandzkie), kwasów tłuszczowych omega-3 (tłuste ryby, olej z rzepaku uprawianego lokalnie), warzyw korzeniowych (bogatych w błonnik), zioła (szczaw, koper, tymianek), zaś mało węglowodanów i tłuszczów nasyconych.

Dieta islandzka może uszczęśliwiać konsumenta, nie pozostawiając go ani głod­nym, ani przejedzonym. Po dobrze skomponowanym posiłku czuje się przypływ ener­gii, a nie przejedzenie zmuszające do położenia się spać.

Szukajmy więc diety, która podobnie jak islandzka zaspokoi i doda lekkości.

Islandzkie specjalności

Podstawą islandzkiej diety są produkty dobrze nam znane: dorsz, ło­soś, sardela, sardynki, skorupiaki, jagnięcina, marchew, seler, brukiew, ziemnia­ki, zioła i specjalności u nas nieznanych:

Skyr

To rodzaj jogurtu przypominającego bardzo delikatny ser. Zawiera niewiele tłusz­czu, z powodzeniem zastępuje śmietanę i masło w sosach i wyrobach cukierniczych. Dla Wikingów był idealnym w wielomiesięcznych podróżach.

Islandzkie algi

Bardzo bogate w minerały, wspomagają działanie tarczycy, co szczególnie ważne jest współcześnie, kiedy nęka nas niedobór jodu, choć wydawać by się mogło, że nie brakuje go w Europie.

Jodowi zawdzięczamy piękną skórę, wspomaga on funkcje nerwowe i poznawcze. Algi bogate są też w cynk, magnez, potas, miedź, wapń. Jeśli nie są solone są „zieleniną”, bardzo zdrową.

Czarna sól

Islandia to kraj wulkanów, którego ogromne połacie pokrywa schłodzona lawa. Tej szczególnej geologii zawdzięczają Islandczycy czarną sól, powstałą w kontakcie z aktywnym węglem ze skał wulkanicznych.

Aktywny węgiel jest znany z właściwości detoksykacyjnych, stosujemy go w zatru­ciach pokarmowych. Czarna sól o wysokiej zawartości aktywnego węgla jest oryginalnym elementem na stołach islandzkich.

Rabarbar

Islandczycy uwielbiają rabarbar. Rabarbar jest bogaty w witaminę K, bardzo po­trzebną i kościom i komórkom nerwowym. Ponadto zawiera bardzo dużo witaminy C, a bardzo mało cukru.

W Polsce rabarbar jest niedoceniany, gdyż medycy odstręczają od niego fanaberiami na temat kwasu szczawiowego, który miałby ułatwiać rozwój kamicy nerkowej i wypłukiwać wapń z kości. Te same substancje są również w szczawiu, szpinaku, figach. Przed figami i szpinakiem nie przestrzegają, a szpinak nawet zalecają.

Jeśli temat spotka się z zainteresowaniem poświęcę rabarbarowi więcej uwagi i napiszę cykl artykułów o jego zaletach i sposobach wykorzystania.

Zrób znajomym niespodziankę, podejmij ich posiłkiem Wikingów!

Ziarnka – dla zdrowia czy mody? [40]

Fragment książki: „Brzuch ma rozum. Odchudzanie zagraża zdrowiu”. Książka będzie dostępna (od sierpnia br.) w Sztuce Dobrego Życia w Łodzi.

Dlaczego nasz „mózg jelitowy” rzadko ma apetyt na chleb peł­noziarnisty, kasze, płatki zbożowe?

Ponieważ nadmierne spożywanie tych produktów (także wielu innych) powoduje trwałe szkody. Rośliny za pomocą kolców, łusek (okrywy nasiennej), trucizn bronią się przed pragnącymi je zjeść. Aby zboże nadawało się do spożycia od tysięcy lat obdzieramy je z tych środków obronnych i ochronnych. Temu służyły: cepy, stępy, żarna, później mło­carnie i wiatraki, a obecnie kombajny i młyny.

Jak daleko byśmy zagłębiali się w historię ludzkości zobaczymy, że me­tody obróbki zbóż we wszystkich kulturach były takie same. Z kłosów wymłacano ziarna, ziarna obłuszczano, by pozbawić je okrywy nasien­nej, oddzielano od plew i dalej przerabiano: rozgniataniem na płatki, łamaniem na kasze, rozcieraniem (mieleniem) na mąki. Te techniki ma­ją głębszy sens.

Żyto

Żyto (Secale L.) – rodzaj roślin jednorocznych, dwuletnich lub wielo­letnich z rodziny wiechlinowatych. Pochodzi z Azji. Liczy około 10 ga­tunków, z których najważniejszym ze względów gospodarczych jest uprawiane żyto zwyczajne. Gatunkiem typowym jest Secale cereale L.

Żyto jest popularną rośliną uprawną, choć jego powierzchnia uprawy i znaczenie gospodarcze zmniejsza się.

Ziarniaki żyta są wykorzystywane głównie na pasze dla bydła i trzody chlewnej. Także miele się je na mąkę stosowaną głównie do wypieku chleba. Z żyta produkuje się też alkohol etylowy.

Słomą żytnią pokrywano dachy, takie pokrycie nazywało się strzechą. Wykorzystywano ją także na ściółkę dla zwierząt.

Żytnie surowce kulinarne

Z żytniej mąki i wody kisimy kwas chlebowy i żur. Kwas chlebowy jest smacznym napojem. Z żuru gotujemy zupy: żurek (często nazywany barszczem) i zalewajkę.

Z żuru, mąki i wody sporządzamy zakwas. Z zakwasu, wody i mąki spo­rządzamy zaczyn. Z zaczynu, wody i mąki wyrabiamy ciasto, z ciasta formujemy bochenki i wypiekamy chleb. Tak powstały chleb ma wła­ściwości prozdrowotne i lecznicze.

Taki chleb nie tylko żywił, był także lekiem m.in. dla serca, a nawet na raka. Pisałem o tym w miesięczniku: Nieznany Świat.[1]

Pszenica

Pszenica (Triticum L.) – rodzaj zbóż z rodziny wiechlinowatych. Po­chodzi z południowo-zachodniej i środkowej Azji. Wyróżnia się około 20 gatunków pszenicy i około 10 mieszańców międzygatunkowych.

Oprócz jęczmienia (Hordeum L.) jest najdawniej uprawianym zbożem. W światowej produkcji zbóż zajmuje trzecie miejsce po kukurydzy i ry­żu.

Pierwszymi dzikimi, a następnie uprawianymi gatunkami pszenic były samopsza (Triticum monococcum L.) i płaskurka (Triticum dicoccon). Pszenicę udomowiono około 9 000 lat p.n.e. na Bliskim Wschodzie (w rejonie Żyznego Półksiężyca). Być może ze względu na produkcję piwa.

W zawartości jelit człowieka z Similaun, zm. ok. 3 300 lat p.n.e. znale­ziono częściowo strawioną samopszę.[2]

W starożytnym Egipcie ziarna pszenicy wykorzystywano w misteriach poświęconych Ozyrysowi.[3] W mitologii greckiej kłosy pszenicy były atrybutem bogini Demeter.

W czasach biblijnych pszenica była w Egipcie i na Bliskim Wschodzie najważniejszą rośliną uprawną. W Biblii wymieniona jest ponad 70 ra­zy.

Z czasem pszenica zwyczajna (Triticum aestivum L.) wyparła płaskurkę i samopszę. Natomiast współczesne odmiany pszenicy to wielokrotne modyfikanty. Modyfikowano je by były odporniejsze na suszę, choroby, temperatury, by zawierały więcej glutenu… Nadal są modyfikowane, między innymi po to by zawierały jeszcze więcej glutenu.

Pszeniczne surowce kulinarne

Ziarna pszenicy mielimy na mąkę. Z mąki pszenicznej (pszennej) wy­piekamy bułki, ciasta, ciasteczka, torty, wygniatamy twarde ciasto na pierogi, makarony, mieszamy rzadkie ciasto na naleśniki i omlety.

Nie do końca zmielone ziarna pszenicy to kasza manna.

Chleb od najdawniejszych czasów wypiekano z mąki żytniej na natural­nie fermentowanym zakwasie. Z czasem z coraz większym dodatkiem mąki pszenicznej, aż w końcu z samej pszenicznej na drożdżach.

Wszystko, co dotychczas robiliśmy z pszenicy wielokrotnie modyfiko­wanej od teraz róbmy z orkiszu niemodyfikowanego. Tym bardziej, że w uprawie pszenicy powszechnie i nagminnie stosowany jest Roundup i inne trujące środki zawierające glifosat. Te trucizny stosowane są nie tylko do zwalczania chwastów, ale także do zasuszania zbóż tuż przed zbiorem, czyli zabijania w roślinach życia.[4]

Współczesna pszenica jest najbardziej trującym spośród zbóż.

Jęczmień

Jęczmień (Hordeum L.) – rodzaj zbóż z rodziny wiechlinowatych. Obejmuje ok. 40 gatunków traw jednorocznych i trwałych. Pochodzi ze stref umiarkowanych półkuli północnej.

Jęczmień należy do najstarszych i najważniejszych zbóż[5]. Najstarsze znane dowody na uprawę jęczmienia pochodzą z Bliskiego Wschodu, datowane są na VII tysiąclecie p.n.e.

Uprawiany jest jęczmień zwyczajny (Hordeum vulgare L.), najwięk­szym jego producentem jest Rosja. Niektóre gatunki jęczmienia są rośli­nami ozdobnymi (jęczmień grzywiasty) lub chwastami (jęczmień płon­ny).

Ziarniaki jęczmienia mają kształt wydłużony, okryty plewkami, pomar­szczony. Zawierają duże ilości skrobi.

Jęczmienne surowce kulinarne

Jęczmień jest podstawowym surowcem do produkcji słodu jęczmien­nego w browarach, czyli do produkcji piwa (od pięciu tysięcy lat) i do produkcji kaszy jęczmiennej.

Z jęczmienia produkowane są szkocka i irlandzka whisky. Jęczmień jest także rośliną pastewną.

Owies

Owies (Avena L.) – rodzaj roślin należących do rodziny wiechlinowa­tych obejmujący około 35 gatunków. Wiele z nich to rośliny uprawne. W stanie dzikim występuje w basenie morza Śródziemnego i Azji Środ­kowej, a w Polsce dziko występuje głównie owies głuchy. Większość w rodzaju Avena stanowią gatunki dzikie i chwasty.

Rośliną uprawną jest przede wszystkim Avena sativa (ok. 90% upraw na świecie).

W Polsce ziarno owsa w ok. 80 % przeznacza się na paszę, w ok. 15 % do siewu. Na cele konsumpcyjne owsa wykorzystujemy niewiele, jed­nak coraz bardziej poznawane są właściwości owsa i znajdujemy dla niego coraz bardziej różnorodne zastosowanie w dietetyce, lecznictwie, przemyśle farmaceutycznym, kosmetycznym, chemicznym.

Owies należy do stosunkowo młodych roślin uprawnych. Pojawił się kilka tysięcy lat później aniżeli jęczmień i pszenica. Pierwsze znalezi­ska owsa pochodzą ze Szwajcarii z okresu brązu (1500-700 lat p.n.e.) i dotyczą głównie owsa szorstkiego (Avena strigosa). Na terenach pol­skich pierwsze ślady owsa tj. ziarniaki owsa głuchego (Avena fatua) pochodzą sprzed ok. 700 lat p.n.e. i odnalezione zostały w Biskupinie. Uprawa owsa na większą skalę rozpoczęła się dopiero w VIII wieku.

Owies, podobnie jak żyto jest wtórną rośliną uprawną, tzn. początkowo towarzyszył uprawom zbóż jako niepożądany chwast. Do Europy przy­wędrował razem z pszenicą z Azji i w miarę przesuwania się upraw z południa na północ kontynentu, pogarszania się warunków glebowych i klimatycznych zyskiwał na znaczeniu. Jego dominacja wśród upraw wzrastała aż zaczął wypierać gatunki pierwotne.

Owies siewny (Avena sativa) i owies głuchy (Avena fatua) są blisko spokrewnione i krzyżują się z sobą dając wiele form pośrednich.

Owsiane surowce kulinarne

Ziarna owsa używamy w formie płatków owsianych, które powstają z rozgniecionych ziaren.

Płatki można zrobić z każdego ze zbóż, ale inne niż owsiane są rzadziej spotykane.

Proso

Proso (Panicum L.) – rodzaj roślin jednorocznych lub bylin należący do rodziny wiechlinowatych. Ok. 500 gatunków występujących w strefie międzyzwrotnikowej i dalej na północ sięga strefy klimatu umiarkowa­nego w Ameryce Północnej. Z tego rodzaju pochodzą jedne z najstar­szych roślin zbożowych. Gatunkiem typowym jest proso zwyczajne, proso właściwe (Panicum miliaceum L.).

Jaglane surowce kulinarne

Ziarna prosa przerabiamy na kaszę i mąkę. Nazywamy je: kaszą jaglaną, mąką jaglaną.

Walory zdrowotne prosa wymagają poświęcenia mu oddzielnej publika­cji.

Orkisz

Orkisz (Triticum spelta L.) znano, ceniono, uprawiano już w starożytno­ści. Rzymianie orkisz uznawali za pokarm dający siłę i lepszą regenera­cję ran, więc spożywali go gladiatorzy i Olimpijczycy biorący udział w igrzyskach. Orkisz uprawiano powszechnie w całej Europie do końca XIX wieku, dominował w rejonach o chłodnym klimacie: Skandynawii, górskich rejonach Niemiec, Szwajcarii, Polsce.

Z Polski i większości krajów, gdzie uprawiano orkisz wyparły go nowo­czesne odmiany pszenic powstające z modyfikowania pszenicy zwy­czajnej (Triticum aestivum L.) a to głównie dlatego, że dawały większe plony i łatwiej omłacały się. Od ćwierćwiecza wracamy do upraw orkiszu ze względu na jego walory prozdrowotne, małe wymagania, dużą odporność. Nowoczesne pszenice wskutek licznych modyfikacji utraciły te cechy.

W Polsce uprawą orkiszu zajmują się głównie gospodarstwa ekologicz­ne. Najbardziej popularne są odmiany niemieckie. Uprawa orkiszu jest zbliżona do uprawy pszenicy ozimej zwyczajnej, jednakże orkisz jest najmniej wymagającym spośród zbóż, odporny na warunki pogodowe, dobrze znosi gleby słabe.

Ponieważ powszechnie orkiszem nazywane są pszeniczne hybrydy po­daję różnice pomiędzy współczesnymi pszenicami, niezliczone ilości razy modyfikowanymi, a dawnym orkiszem. Mam nadzieję otworzyć oczy zwodzonym półprawdami i kłamstwami z etykiet przemysłowych produktów ze współczesnych odmian pszenic i pszenicznych hybryd, podstępnie nazywanych orkiszem. Nawet, jeśli pszeniczne hybrydy po­wstawały z krzyżowania pszenic z orkiszem to utożsamianie ich z orki­szem jest niesłuszne.

Orkisz i pszenica są trawami, jednakże bardzo różnią się i właściwo­ściami i wyglądem. Orkisz ma właściwości prozdrowotne i lecznicze. Współczesne pszenice i ich modyfikanty niesłusznie nazywane orki­szem wywołują choroby.

Wyroby z pszenicy i zawierające pszenicę są śluzotwórcze i zakwasza­jące. Takie śro­dowisko sprzyja infekcjom, pleśniom, grzybom, pasoży­tom. Żadna terapia odkwaszają­ca, oczyszczająca, gojąca, regenerująca nie będzie skuteczna bez wyeliminowania psze­nicy.

Łatwo przekonać się o tym rezygnując z po­traw zawierających pszenicę i glifosat, a jeszcze szybciej zastępując je potrawami z prawdziwego orkiszu, uprawianego bez chemii. Wów­czas większość chorób ustąpi w miesiąc, niektóre nawet w tydzień.

Rolnik z mazowieckiego, od którego niegdyś nabywałem orkiszowe ka­sze i mąki, a potem także ziarno do własnego zasiewu samymi tylko ka­szami z nie­modyfikowanego i nieskażonego chemią orkiszu od lat przy­wraca do zdrowia ciężko chorych, głównie z problemami zwyrod­nienio­wymi, krążeniowymi, ma też spektaku­larne sukcesy u dzieci uszkodzo­nych szczepieniami.[6]

[1] Styczeń 2005: Nasz chleb niepowszedni (Żywność skuteczniejsza od leków); Lek na serce i raka?; Pouczająca historia kwasu mlekowego…

[2] Ötzi (Oetzi, człowiek z Similaun, człowiek lodu) – przydomek nadany szczątkom człowieka zmarłego ok. 3 300 lat p.n.e. Przydomek pochodzi od nazwy doliny Ötztal w Południowym Tyrolu, w Alpach Ötztalskich, ponad którą 19.09.1991 r. znaleziono ciało zamrożone w lodowcu. Obecnie Ötzi znajduje się w muzeum archeologicznym Górnej Adygi w Bolzano we Włoszech. Ostatnim jego posiłkiem było mięso jelenia i kozicy, roślinne korzonki, owoce, ziarna, prawdopodobnie spożyte w formie chleba.

[3] Przed zasiewami lepiono z ziemi figurki przedstawiające bóstwo, w które następnie wkładano ziarna zboża. Po pewnym czasie cała figurka pokrywała się zielonymi pęda­mi co nawiązywało do mitycznej śmierci i odrodzenia boga, która miała zapewniać cy­kliczne wylewy Nilu.

[4] Ten niszczycielski „zabieg” nazywają uczenie desykacją.

[5] obecnie piąte co do wielkości uprawy na świecie.

[6] Kilku uzdrowionych orkiszową kaszą poznałem osobiście. Planuję odwiedzić wię­cej uzdrowionych orkiszową kaszą i spisać ich doświadczenia.

Jeśli ktoś z Twoich bliskich, przyjaciół, znajomych ceni taką wiedzę wyślij mu SMS-a lub e-mail z adresem: www.ambasadorzdrowia.pl

Filtry nasze niedoceniane i sposoby dbania o nie [39]

Filtry kojarzymy z oczyszczaniem z brudu i przeróżnych nieczystości i zanieczyszczeń powietrza, oleju, wody…

Filtry mamy w samochodach, mieszkaniach, odkurzaczach, kranach, nawet w przeglądarkach internetowych. Z ich pomocą eliminu­jemy to, co zbędne, niepożądane, trujące…

Ale mamy też filtry w naszych ciałach: wątroba, nerki, skóra…

Nie licytując który z tych narządów najintensywniej wydala na zewnątrz substancje szkodliwe polecam zacząć od układu moczowego, choćby dlatego, że najłatwiej.

Nerki

Nerki pełnią wiele funkcji: oczyszczają krew, usuwają nadmiar wody i niepożądanych odpadów z krwioobiegu, pomagają w utrzymaniu odpowiedniego ciśnienia krwi, prawidłowego poziomu elektrolitów, wytwarzają czerwone krwinki…

Każda z nerek pełni inne funkcje, wspomniałem o tym w książce: „Bądź zarządcą swego zdrowia. Możesz wyzdrowieć bez leków”.

Nerka prawa utrzymuje odpowiednią temperaturę ciała. Zbyt częste, bądź w nadmiernej ilości spożywanie zimnych po­traw osła­bia nerki.

Nerka lewa odpowiada za budowę i jakość kości, szpiku, mózgu, włosów, zębów, brwi, uszu…

Pomagają oczyścić nerki

Wiemy, że zdrowa dieta, zdrowy ruch, zdrowe nawodnienie mają zasadnicze znaczenie w utrzymaniu w zdrowiu nerek i całego organizmu, mamy też żywność i zioła pomagające oczyścić nerki.

Fasola

Fasola – kształtem przypomina nerkę i służy zdrowiu nerek. Z fasoli indyjskiej jest produkowana ziołowa pasta Debelizyna, ale każda fasola służy nerkom, a czym mniejsza i ciemniejsza jest bardziej aktywna.

Jałowiec

Szyszkojagody jałowca – jedna z najsilniejszych pomocy w oczyszczaniu nerek; nie ma z nich nalewek, tabletek, kapsułek, ale możemy je wykorzystywać kulinarnie. Znana jest wiosenna kuracja oczyszczająca jagódkami jałowca, warto ją zastosować, a potem co roku powtarzać.

Pietruszka

Korzeń pietruszki – najpopularniejsze z warzyw, bogata w przeciwutleniacze, bar­dzo od­żywcza, pomaga w zwiększeniu płynów przepływających przez nerki.

Kukurydza

Znamiona kukurydzy (jedwabiste nici na końcu kolb) – można sto­sować jako herbatę i nalewkę, przydatne dla zdrowia nerek i dróg moczowych, pomocne w utrzymaniu właściwego poziomu wapnia i płynów.

Herbata ze znamion kukurydzy rozpuszcza kamienie i reguluje ciśnienie (w obie strony).

Mniszek

Korzeń mniszka lekarskiego – pomaga eliminować odpady i utrzymać odpowiedni poziom płynów. Ma właściwości antyrakowe.

Nawłoć

Ziele nawłoci – pomaga odtruwać nerki i utrzymać zdrowie dróg moczowych. Do nie­dawna miód nawłociowy traktowano jak przemysłowy, odkąd zacząłem głosić jego walory stał się modnym rarytasem.

Hortensja

Korzeń hortensji – używany w plemionach indiańskich, pomaga efektywnie wyko­rzystywać wapń, będący głównym składnikiem 85% kamieni nerkowych.

Prawoślaz

Korzeń prawoślazu – zwiększa oddawanie moczu, łagodzi tkanki układu moczo­wego.

Sadziec

Nerkowy korzeń, sadziec purpurowy – używany przez Indian do utrzymywania zdrowych nerek i zdrowego układu moczowego. Znany też jako korzeń żwiru.

Fitolizyna

Ziołowa pasta Fitolizyna – kłącze perzu, łuski cebuli, liść brzozy, nasiona kozie­radki, korzeń pietruszki, ziele nawłoci, ziele skrzypu, korzeń lubczyku, ziele rdestu pta­siego.

Debelizyna

Ziołowa pasta Debelizyna – z nasion fasoli indyjskiej.

Fragment tworzonej książki: Źdźbła Starosłowiańskiej Wiedzy Prozdrowotnej

https://ambasadorzdrowia.pl/terapie/gdy-organizm-domaga-sie-wody/

 

Brzuch ma rozum [38]

To fragment wywiadu, który powstał kilkanaście, a może ponad dwadzieścia lat temu. Na pewno przed 2005 rokiem, bowiem jedno z wydań tej publikacji, które ostatnio odnalazłem opatrzone jest datą maj 2005 r., a nie jest ono pierwszym wydaniem.
Analizując niniejszy tekst z perspektywy minionych lat nie czuję potrzeby wprowadzania zmian w swoich poglądach i wypowiedziach. Może w przyszłości coś dodam, uzupeł­nię. Teraz wznawiam wydanie dawnej publikacji bez istot­nych zmian w treści. Usunąłem dwa specyfiki krzemowe, które wówczas były hitem, a dziś stały się zbędne, bowiem w Aptece Natury mamy lepsze. Dodałem wzmiankę o orkiszu i rozdział wartościach jajek (z innej książki, której nakład także jest wyczerpany). Zaktualizowałem swoje dane teleadresowe
Książka „Brzuch ma rozum. Odchudzanie zagraża zdrowiu” będzie dostępna w Sztuce Dobrego Życia w Łodzi od 2 lipca br.

***

Większość problemów zdrowotnych, łącznie z nadwagą, najmniej zależy od pożywienia.

***

W dużej mierze to właśnie rady „speców” od żywienia przyczyniają się do tego, że ciągle rośnie rzesza otyłych.

***

Propagowanie „jedynie słusznych” zasad żywienia, takich samych dla wszystkich, jest szarlatanerią – niezależnie od tego, ilu profesorów macza w tym palce.

***

Gdy organizm często i długo poddawany jest działaniu stresu, np. wskutek głodzenia, rozregulowuje się gospodarka hormonalna i organizm wydziela endorfiny. Są to substancje podniecające, podobne do narkotyku.

***

Łączenie diety ze sportem wytrzymałościowym, co właśnie się pro­paguje, jest najkrótszą drogą prowadzącą do wydzielania endorfin.

***

Próby narzucenia organizmowi tego, o czym on decyduje autonomicznie kończą się fiaskiem.

***

Stosując obecne zalecenia rodzice wpędzają dzieci w zaburzenia pokarmowe.

***

Te same słodziki, które zachwala się ludziom jako odchudzające, od lat są stosowane przy tuczu świń.

***

Lektyna z ziaren pszenicy należy do najbardziej szkodliwych sub­stancji, jakie można znaleźć w pożywieniu. Ludzie zawsze ją usu­wali, mieląc pszenicę na mąkę. Do czasu aż przyszli dietetycy,
którzy zapewnili, że pełne ziarno jest zdrowsze.

***

Twój brzuch jest mądrzejszy, niż Ci się wydaje. Gdy po­zwo­lisz mu samodzielnie „myśleć” i działać, wyjdziesz na tym lepiej. Zapomnij o dietach-cud, a speców od żywie­nia zagoń do grabienia liści. Oto ra­da doświadczonego spe­cjalisty uzdrawiania żywieniem i Naturą, tradycyjnej me­dy­cyny chiń­skiej, dietetyki, ludowych medycyn różnych kul­tur Włady­sława Edwarda Kostkow­skiego.

Odchudzanie zagraża zdrowiu

Twoja sylwetka nie zmienia się mimo upływu lat. Nawet trzeba przy­znać, że z wiekiem wyglądasz młodziej. Ile razy pró­bowałeś jakiejś diety?

Ani razu nie dałem się zniewolić regułom, nie uległem modom, nie stoso­wa­łem diet. Faktycznie moja waga nie zmienia się w ciągu lat, choć dużo po­dróżując trudno byłoby dbać o to, co jadam. Często odży­wiam się skrajnie źle. Jednak wy­raźnie podkreślam, że zmieniamy się z różnych powodów, a więk­szość problemów zdrowotnych, łącznie z nadwagą, najmniej zależy od żywno­ści. Kiedy dużo jeździ­łem rowerem czułem się zdecy­dowanie bardziej lekko.

Jak rozumieć to buńczuczne twierdzenie, że nadwaga i inne problemy ze zdrowiem najmniej zależą od pożywienia?

Gdyby samo tylko jedzenie było odpowiedzialne za to, że ludzie tyją, to rady „dietetyków”, próbowane przez miliony ludzi w ciągu dziesiątek lat przyno­siłyby rezultaty. Jednak dietetyczne mody (podobnie jak inne mody) szybko przemijają, natomiast problem nadwagi narasta i to w zastraszającym tempie. W dużej mierze to właśnie rady „speców” od żywienia przyczyniają się do tego, że ciągle rośnie rzesza otyłych.

Skoro nasza sylwetka i stan zdrowia, najmniej zależą od tego, co jemy, to od czego zależą bardziej?

Od indywidualnej przemiany mineralnej każdego organizmu, ale nie mniej istotne są, choć często nieuświadomione, psychiczne przyczyny fizycznych dolegli­wości. W przypadku otyłości często jest to lęk, po­trze­ba ochrony, nad­wrażliwość…

Jak rozpoznać przemianę mineralną swojego organizmu?

Istnieją ścisłe współzależności pomiędzy poziomami biopierwiast­ków we wło­sach i narządach wewnętrznych. Spektroskopowa analiza składu włosów określa zawartość ok. 30 biopierwiastków w organizmie – także toksycznych.[1] Daje nam wiedzę nie tylko o ich dysproporcji (zarówno nad­miar jak i niedobór są patologią), wzajemnych propor­cjach i rela­cjach, ale też określa typ indywi­dualnej przemiany mineral­nej da­ne­go organizmu.

Wszystkie diety tuczą

Wracając do zawsze kontrowersyjnego tematu diety, ponie­waż dietetykę wg tradycyjnej medycyny chińskiej zgłębiałeś u najwyższego w Europie autory­tetu Claude’a Diolosy, w Instytu­cie Avicenna, zdradź nam swoje żywieniowe sekrety.

Jem to, co chcę, kiedy chcę, i ile chcę.

Ale zapewne nie objadasz się?

Zdarza mi się, i to nierzadko, obżerać się do nieprzyzwoitości.

To czemu inni tyją, choć ograniczają sobie ilość jedzenia? Może nie prze­strzegają narzucanych sobie reguł?

Wprost przeciwnie. Proszę zwrócić uwagę, że w USA, a także i in­nych kra­jach, gdzie w wyniku szerokiej kampanii propagującej żywie­nie o niskiej zawartości tłuszczu, ilość tłuściochów rośnie najszybciej. Już wiadomo, że nie tędy droga.

Niedostatek tłuszczu miałby sprawiać, że stajemy się tłuści?

To duże uproszczenie, ale w wielu przypadkach tak jest. Jednak ja tu wska­zuję na fakt, że próby sterowania brzuchem przez głowę są z góry ska­zane na nie­powodzenie. Zwykle prowadzi to do przybierania na wa­dze w jesz­cze większym stopniu niż przy bezmyślnym obżeraniu się. Trzeba mieć świa­domość, że diety tu­czą. Doświadczamy tego wciąż na nowo. Mimo to nie brak naiwnych, którzy łudzą się bezzasadną na­dzie­ją, że jakaś nowa dieta wreszcie zadziała. Jednak przez ogranicza­nie ilo­ści pożywienia i zwalczanie apetytu stają się grubsi niż byliby bez sto­sowania diety.

Diety miałyby tuczyć?

Choć brzmi to paradoksalnie, tak właśnie jest, gdyż organizm po­strzega dietę jako stan klęski głodu. W odpowiedzi na zagrożenie gło­dem zmniejsza zuży­cie energii i każdy kęs pożywienia wykorzystuje do ostatka. Wprawdzie na począt­ku stosowania diety waga nieco spada, ale już po tygo­dniu oszukiwany organizm temu przeciwdziała. Gdy rozcza­ro­wany amator diety wróci do poprzedniego menu, w wyniku zwiększo­nego wykorzystania pokarmu szybko powraca do pierwotnej wagi. Przy kolejnych podejściach do stosowania diety pojawia się ów sławetny efekt jo-jo. Jest to reakcja na zjawisko powtarza­jących się klęsk głodu. To dlatego po każdej diecie organizm „przezornie” re­kompensuje sobie z nad­wyżką utratę wagi, tworząc nową rezerwę tłuszczu. Wobec tej stra­tegii przetrwania organizmu jeste­śmy bezsilni.

To jednak nie wyjaśnia, dlaczego w wielu krajach już co piąte dziecko ma nadwagę.

To tylko normy. Liczbami można manipulować, wystarczy zmieniać definicje. Dawniej ustalano prawidłową wagę mierząc wzrost w cen­ty­metrach i odejmując od tego 100. Później odliczano jeszcze 10 procent, potem 20 procent, a obecnie mó­wią o tzw. body-mass-index. Ale to, czy dziecko ma nadwagę nie wynika z mnoże­nia kilku liczb.

Czy jednak nie rzuca się w oczy, że wiele dzieci to tłuściosz­ki?

Przeglądając książeczki dla dzieci sprzed trzydziestu, czterdziestu lat nasuwa się refleksja, że od dawna już nie pokazują tak wyglądających dzieci. Ówczesny wygląd uchodził za normalny i pożądany, a dzieci chude, których wagę dziś uzna­jemy za idealną, posyłano na wieś, by nabrały ciała. Także w telewizji i kolorowych gazetach kreują coraz szczuplejsze „wzorce”. Doszło już do takich absurdów, że pokazując dzieci na pływalni, nieco tęższym przesłaniają twarze czarnym paskiem, tak jak na zdjęciach przestępców.

To w końcu dzieci są coraz grubsze, czy nie?

Proporcje między ilością dzieci szczupłych, średnich, otyłych zmie­niają się wraz ze zmianą stylu życia. Ale większym problemem jest to, że grubaski stają się coraz grubsze, stąd wrażenie, że widujemy je coraz częściej. Proszę zauważyć, że wzmożone tycie zaczęło się wraz z roz­po­częciem kampanii na rzecz odchudzania. To kolejny dowód, że diety tuczą.

Więc jak walczyć z otyłością?

Dlaczego walczyć? W żadnej walce nie ma zwycięzców, w każdej są tylko pokonani, natomiast zdrowie jest naturalnym stanem i osiągnąć je oraz utrzymać można tylko w zgo­dzie z Naturą. Oczywiście bywają gru­be dzieci, ale naszą reak­cją nie powinno być pragnienie, by je odchu­dzić. Wszelkie działania w tym kierunku są wielce szkodli­we. Są prze­cież także dzieci wysokie, a mimo wielu chorób, na które częściej za­padają osoby wysokie nie pragniemy ich skracać (tak jak pra­gniemy od­chudzać). Przede wszystkim zastanówmy się nad przyczynami.

No właśnie, dlaczego tak się dzieje?

Są ludzie o różnych konstytucjach psychofizycznych. Niektórzy są z na­tury chudzi, inni raczej pulchni, ale całkiem zdrowi. Dzisiejsze „hodo­wanie” dzieci tak, by odpowiadały panującej modzie i aktualnie przyjętym „normom” wagi i figury jest znęcaniem się nad nimi.

Ale są też otyłe, choć nie mają wrodzonych skłonności.

U tych dzieci zwykle przyczyną tycia są problemy rodzinne. Zazwy­czaj sfru­stro­wani (nie tylko dzieci) dużo jedzą, ale problemem nie jest jedzenie, lecz frustra­cja. Jadłospisem nie poprawi się sytuacji dziecka, tylko pogłębi kryzys. Potrzeba wie­le naiwności, by redukując jedzenie nastolatkom w wieku dojrzewania oczeki­wać, że staną się szczupłe. Bardziej prawdopodobne jest, że pozostaną grube, ale nie bę­dą rosły i rozwijały się prawidłowo. To jedno z wielu niszczących oddziaływań diet.

Proszę wymienić więcej przykładów niszczącego działania diet.

Diety powodują tworzenie się kamieni żółciowych, cukrzycę, oste­oporozę, za­wał serca, niewydolność krążenia, nadciśnienie krwi, zwy­rodnienia sta­wów i kręgo­słupa… Właściwie należałoby w kobiecych pismach zamieszczać ostrzeżenie: „Od­chudzanie zagraża zdrowiu”.

Dotąd mówiono, że otyłość podwyższa ryzyko chorób serca.

To ryzyko jeszcze bardziej rośnie u odchudzających się. Wygłodzony grubas jest przecież kimś innym, niż osoba szczupła z natury, podobnie jak wychudzony mops nie pobiegnie tak szybko jak chart. Stosujący dietę (każdą) zwiększają ryzy­ko zawału i innych dolegliwości – nieza­leżnie od tego, czy uda się im utrzymać ob­niżoną wagę. Najgorszym efektem kampanii dietetycznych są zaburzenia pokar­mowe.

U mło­dzieży ścisła dieta zwiększa ryzyko wywołania zaburzeń pokarmo­wych aż 20‑krotnie. W dużych miastach już kilkanaście pro­cent dziewcząt w wieku doj­rze­wania cierpi z powodu zaburzeń pokar­mowych, takich jak głodzenie się, wy­mio­ty, stosowanie środków od­wadniających. Wiele z nich ponosi poważne szkody fizycz­ne i psy­chiczne, czasem nawet kończące się śmiercią. A ilość tych przypad­ków rośnie.

W wyniku kampanii odchudzającej „pięć razy dziennie” odsetek dziew­cząt z takimi zaburzeniami może wzrosnąć nawet o ponad 30 procent. Dziew­częta łatwo wprawić w panikę, choćby sugestią, że przy określo­nym odżywianiu będą wyglądać jak ich mamy.

Co to za kampania „pięć razy dziennie”?

Pięć razy dziennie owoce i warzywa. W Niemczech propagują to już nawet w przedszkolach. Dotychczas najmłodszymi pacjentami z zabu­rzeniami pokarmo­wymi były dziesięciolatki. W pół roku od rozpoczęcia tej kampanii już czterolatki mają takie zaburzenia.

Proszę wyjaśnić związek pomiędzy tą kampanią żywieniową, a zaburzeniami pokarmowymi.

Jednym z efektów tej kampanii jest wzrost ilości palaczy – szczegól­nie wśród dziewcząt. Paleniem papierosów usiłują kontrolować swoją wagę. Zaburzenia po­karmowe mogą mieć bardzo poważne skutki. Gdy organizm często i długo podda­wany jest działaniu stresu, np. wskutek głodzenia, rozregulowuje się gospodarka hormonalna i organizm wy­dziela endorfiny. Są to substancje podniecające o cha­rakterze podob­nym do narkotyku. Człowieka ogarnia euforia, której chce potem ciągle doznawać. W tym celu dalej się głodzi lub wymiotuje.

Najkrótszą drogą do wydzielania endorfin jest łączenie diety ze sportem wy­trzymałościowym, co wła­śnie się propaguje. Stosując obecne zalece­nia rodzice wpę­dzają dzieci w zaburze­nia pokarmowe.

Jeśli to takie szkodliwe, to dlaczego w ogóle prowadzi się kampanie żywie­niowe?

Dążenie do modnego dziś tzw. „właściwego żywienia” stało się niemal religią. Dawniej „grzech” czyhał za drzwiami sypialni, dziś – za drzwiami lodówki. Wiara, że właściwe odżywianie nas zbawi ma już charakter niemal religijny, a powątpiewanie wywołuje takie zdumienie, z jakim dwa pokolenia wcześniej spotykali się kwestionując niepokalane poczęcie. Tak napędzane są interesy tych, którym wiedza daje władzę. Przedtem były to kościoły Przedtem były to kościoły ze specami od wiary i grzechów, teraz – big farma ze specami od żywności i żywienia.

Przecież porady żywieniowe oparte są na ustaleniach naukowych.

To błędne przekonanie. Gdyby „eksperci” na podstawie swych do­mniemań twierdzili, że najzdrowsze są buty w rozmiarze 42 i z tego powodu wszyscy powinni takie nosić, pukalibyśmy się w czoło. Ale gdy ogłaszają pewien sposób żywienia jako zdrowy, ludzie im wierzą. Tym­czasem różnice w fizjologii trawienia są bardziej istotne niż różnice w rozmiarach stóp. Każdy reaguje inaczej na określone artykuły spożyw­cze, jednym służą, innym nie służą, a jeszcze innym szkodzą. Jest to indy­widualne i zależy od wielu czynni­ków, głównie od konstytucji psy­chofizycznej, ale także od aktualnego stanu zdro­wia i zmienia się wraz z nim. Propagowanie „jedynie słusznych” i takich samych dla wszyst­kich zasad żywienia jest przejawem ignoran­cji i szarlatanerii – niezależ­nie od tego, ilu profesorów maczało w tym palce.

Faktycznie żywieniowe „porady” co parę lat ulegają zmianom.

Wygląda to jakby nasz przewód pokarmowy zmieniał się wraz z modą na ak­tualnie modną dietę. Dwadzieścia lat temu zalecano jedzenie dużych ilości mięsa i mało warzyw – jakby człowiek miał przewód po­karmowy taki, jak kuna. Potem przyszła moda na ziarna – jakby nasz żołądek upodobnił się do ptasiego, by trawić zalecane ziarenka. Dziś idealne pożywienie miałoby składać się z wielu owoców i warzyw je­dzonych na surowo. Czy teraz ludzki układ pokarmowy upodobnił się do owczego?

No właśnie. W książce: „Witaminy – budulec życia” profesor Hans Konrad Biesalski, wykładowca biologii chemicznej z uni­wersytetu w Hohenheim, wyjaśnia, że większość wypowiedzi speców żywienia „to ustalenia poczy­nione jeszcze przed pod­jęciem odnośnych badań naukowych”.

A więc witamy w „średniowieczu”!

Chyba gorzej, bo to już nie tylko zabobony lecz celowe prze­kręty prowokujące choroby, cierpienia i śmierć.

No to miejmy odwagę speców od żywienia zagonić do grabieniem liści.

Mocne słowa.

Kto nie ma odwagi mówić prawdy nie powinien w ogóle odzywać się.

Instynkt w odżywianiu

Czy zatem w ogóle istnieje zasada, której powinniśmy przestrzegać przy jedzeniu?

Nie jeść tego, co nam nie służy, choćby najusilniej nam wma­wia­no, że jest bardzo zdrowe.

Ale jak poznać, co nam służy?

Nie trzeba się nad tym zastanawiać. Nasze ciało reguluje to za nas.

Ale może polepszyłbym mój sposób odżywiania, gdybym się nad tym zasta­nowił?

Nie, bowiem próby narzucenia organizmowi tego, o czym on decy­duje auto­nomicznie kończą się fiaskiem. Kiedy idąc, zaczniemy zasta­nawiać się nad kroka­mi, to się potkniemy.

Proszę podać przykład z dziedziny żywienia.

Proszę bardzo. Wielu bezzasadnie wierzy, że zastępując cukier sło­dzi­kiem, obniżają ilość spożywanych kalorii. Układ pokarmowy trak­tują jak rurę odpływową, która nie zauważy podstępu. Jednak układu pokar­mowego nie da się tak łatwo oszukać.

Czyżby słodzik nie miał mniej kalorii od cukru?

Co z tego, że ma mniej? Proszę przyjrzeć się mechanizmowi oszu­stwa. Gdy język rejestruje słodycz organizm oczekuje cukru i wydziela insu­linę. Gdy cukier nie pojawia się, bo organizm otrzymał słodzik, insulina przetwarza resztki cukru jeszcze znajdujące się w krwi. Wówczas spada zawartość cukru w krwi i pojawia się uczucie głodu, o wiele silniejsze niż gdyby w ogóle niczego nie zjeść. W efekcie spożywamy mnóstwo kalorii.

Proszę zwrócić uwagę na fakt, że słodziki, zachwalane ludziom jako odchudzające, od lat stosowane są do tuczenia świń.[2]

Czy wobec tego można zdać się na własny apetyt?

Oczywiście. Każde stworzenie tak postępuje, również człowiek pole­gał na nim od zawsze. Dopiero od czasu, gdy żyjemy w epoce nad­miaru, wierzymy, że trzeba sterować żywieniem.

Pamiętam, że pisałeś o instynkcie w odżywianiu, nadając temu naturalnemu zjawisku „uczoną” nazwę.

Instynkt w odżywianiu to anapsologia, ale nie potrzeba go nazywać, wy­star­czy z niego korzystać.

Czy to instynkt sprawia, że kobiety jadają więcej sałaty niż mężczyźni?

W sałacie wykryto substancje pobudzające podobne do opium. Być mo­że kobiety sałatę stosują do polepszenia nastroju. Mężczyźni w tym celu piją piwo. Chmiel botanicznie jest spokrewniony z haszyszem.

Zapewne nie bez znaczenia są też lecznicze właściwości sałaty. Proszę wymienić jakie.

Są to m.in. zapobieganie zaparciom, właściwości moczopędne, poprawa trawienia, korzystne działanie w nerwicach, bronchicie, zmniejszanie nadciśnienia i nadpobudliwości emocjonalnej, przeciwdziałanie owrzodzeniu dwunastnicy, szkorbutowi, cukrzycy, astmie oskrzelowej…

Dlaczego człowiek wybiera do jedzenia dane produkty, a innych unika?

dalej przeczytasz w książce: „Brzucha ma rozum”, którą planuję wznowić i będzie dostępna w Sztuce Dobrego Życia w Łodzi.

 


[1] To maksymalna ilość wykorzystywana dla potrzeb diagnozowania stanu organizmu, wielu nawet tylu nie potrafi prawidłowo wykorzystać. Jednakże dla uściślenia wyjaśniam, że spektroskopową analizą składu włosów można określić zawartość ponad 100 biopierwiastków w organizmie.

[2] Można się o tym przekonać czytając zarządzenia UE w sprawie pasz.

 

Anemia i żelazo [37]

Jak dawniej radzono sobie z anemią i niedokrwistością? W jabłko wbijano gwoździe, które wchodziły w reakcję z zawartymi w jabłku kwasami. Po krótkim czasie gwoździe wyjmowano, zjadano jabłko z naturalnym żelazem i po problemie. A czym jest współczesne żelazo z apteki? Zazwyczaj to tlenek żelaza, czyli rdza, ale z dodatkami niszczącymi nie tylko układ pokarmowy ale nawet zęby.

Ja polecam czarne porzeczki i maliny, i to przez cały rok! Aby mieć po sezonie możemy owoce suszyć. Kto nie ma owoców świeżych ani suszonych może (nawet w zimie) wykorzystać jednoroczne pędy malin, które gotujemy w wodzie i wypijamy wywar.

Znajoma ubezpieczycielka była u matki dziewczynki leczonej
z anemii… farmaceutykami. W wyniku leczenia powstały inne straszne choroby: haszi­moto, leśniowskiego-krona… Zadzwoniła do mnie bym coś zaradził. Zaproponowałem czarne porzeczki. Jednakże matka hołduje lekarzom, którzy są dumni, że farmaceutykami podbili poziom żelaza, a teraz farmaceutykami leczą choroby wywołane leczeniem anemii.

Doprowadzenie dziecka do anemii to zbrodnia niedożywienia. Ale współczesne leczenie anemii wyniszczające tarczycę i jelita, wywołujące kolejne choroby to już rozbój i bandytyzm!

Porzeczek matka dziecku nie dała, bo porzeczki to nie leki, bo lekarze nie kazali, bo dziecko mogłoby wyzdrowieć, a wówczas nie miałaby co zrobić z lekami. Prof. Aleksandrowicz napisał: Nie ma niewyleczalnych chorób, są tylko niewyleczalni ludzie.

Gdyby dziecko wyzdrowiało dzięki porzeczkom lub malinom ukazałaby się rzeczywista „wartość” stosowanych farmaceutyków i rzeczywista „mądrość” lekarzy. Szkoda, że głupota nie boli.

Refleksja ministra zdrowia

Pamiętacie jak prof. Religa, światowej sławy transplantolog, późniejszy minister zdrowia, publicznie w telewizji powiedział, że gdyby szlak trafił lekarzy to 95 % chorych wyzdrowiałoby natychmiast?

Niegdyś świeżo wykształconych lekarzy wyganiano z miast, by nie zabijali ludzi miejskich, lecz szli tam, gdzie większa ciemnota. Wielce wymownym jest też fakt, że zawsze gdy lekarze strajkowali to śmiertelność spadała. A że przysłowia mądrością narodu, przytoczę jeszcze jedno: łatwiej o stare wino niż o starego lekarza.

Inne przysłowie brzmi: Kto codziennie zjada jabłko ten lekarza widzi rzadko. Najlepsze żelazo zawierają porzeczki, maliny, buraki… i gwoździe. Zapamiętajcie planszę z jabłkiem z wbitymi weń gwoździami.

Zastanówcie się nad tymi faktami i napiszcie w komentarzach.
Jeśli nie będzie komentarzy ja też zaprzestanę publikowania.

Mniej hemoglobiny po porodzie to nie anemia!

Tuż po porodzie mamy mają mniej hemoglobiny niż miały przed ciążą i w czasie ciąży. Jest to normalne, przejściowe, krótkotrwałe. Organizm sam się regeneruje, bowiem tak cudownie jesteśmy skonstruowani. Jednakże medycy wielu mamom wtłaczają cudzą krew zakażając je i pozbawiając odporności. Trudno podejrzewać, żeby wszyscy medycy robili to z głupoty, większość czyni tak, by bigfarma miała rynek zbytu na coraz gorsze trucizny, których produkuje tym więcej im więcej stosują pazerni medycy i ogłupieni pacjenci. A wszystko po to, by później mieli kogo leczyć.

Gdy moją żonę po porodzie zakwalifikowano do transfuzji krwi jadła utarte jabłko, marchew i burak. Ordynator porodówki Krzykawski naśmiewał się z niej i kpił, wrzeszcząc przeraźliwie (co bardzo pasowało do jego nazwiska), że spodziewa się wyleczenia znachorskimi metodami.

Gdy po przygotowaniu transfuzji ponowiono badanie krwi wzrost hemoglobiny był tak duży, że transfuzja była zbędna. To sprawiła znachorska metoda i do tego w pół dnia! Czy medycy mają tak skuteczne leki jak: buraki, marchew, maliny, porzeczki, wiśnie, jabłka z gwoździami…?

Czym jest anemia?

Anemia jest niedoborem krwi – najważniejszej tkanki warunkującej życie. Dopro­wadzić do anemii u dziecka to głupota, ale współczesne jej leczenie to zbrodnia.

Zapytałem czy dziecko jadało porzeczki, wiśnie, maliny. Owoców mamusia dziecku nie da­wała. Wolała dawać tabletki – przepisywane przez tych, którzy jej dziecko szczepieniami osłabiali i wyniszczali po to, by mieli kogo, a raczej co leczyć. Wstrzykują dzieciom rtęć, aluminium, detergenty, rozkawałkowane płody ludzkie i… nagalazę – enzym produkowany przez raka i wywołujący raka, a mamusie zaprowadzają swoje dzieci do tych oprawców. Ileż jest takich wariatek?

Dawajcie dzieciom wiśnie! I porzeczki! I maliny.

Wiśnie nie tylko krew odbudują, także uodpornią, wzmocnią, zabezpieczą przed in­fekcjami, naprawią skutki szczepień rtęcią, aluminium, detergentami, rozkawałkowa­nymi płodami ludzkimi…

Cała krew odbuduje się w 120 dni, ale już w 12 dni przybędzie 10 % nowej. Chcielibyście mieć konta bankowe tak oprocentowane?

Gdy jest sezon na porzeczki, wiśnie, maliny gromadźcie zapasy, ale nie paprzcie ich cukrem. Przecież można je np. podsuszyć.

Czy żelazo wystarczy?

Wiemy już, że anemia polega na zmniejszeniu się ilości krwi w organizmie i za­niku w niej czerwonych krwinek. Często powstaje wskutek osłabienia układu krwio­twórczego, który – jak nazwa wskazuje – tworzy składniki krwi. Ale niedobór krwi pojawia się też przy niedoborze witamin.

Brak krwi, czy… urlopu?

Czym objawia się niedokrwistość? Zawsze wpływa na działanie mózgu; z człowieka uchodzi wyrazistość, żywotność; przygnębiają go sprawy błahe; nerwy odmawiają posłuszeństwa przy byle problemiku. Człowiek taki zwyczaj chodzi zgarbiony, z wyrazem melancholii na twarzy. Jest osłabiony, znużony, a osłabienie, znużenie nie ustępują nawet po odpoczynku. Widok jedzenia wywołuje wstręt. To nie brak urlopu, to brak krwi.

Co w takiej sytuacji zrobić? Uzupełnić niedobory.

Wesprzeć wytwarzanie czerwonych krwinek

Ludzie kojarzą anemię z brakiem żelaza, a to błąd, bo anemia, niedokrwistość u dorosłych rzadko jest spowodowana brakiem żelaza. Częściej wadliwym procesem wytwarzania erytrocytów, czyli czerwonych krwinek.

Żeby wesprzeć wytwarzanie czerwonych krwinek wpierw trzeba uzupełnić dwie wi­taminy: B9 (foliany) i B12 (kobalamina). Najczęściej to pomaga. Gdyby nie pomogło to dopiero wtedy rozważyć podanie żelaza. Jest jednak warunek – witaminy powinny być w odpowiedniej postaci. Niestety w 90 % suplementów te witaminy występują w najgorszych postaciach, bo sztucznych, stworzonych przez człowieka, niewystępujących w Przyrodzie.

Sztuczną postacią witaminy B9 jest kwas foliowy. Sztuczną postacią witaminy B12 jest tania cyjanokobalamina. Żadna z nich nie występuje w pożywieniu. Klucz to właściwe postacie – metabolity.

Acerola

Niegdyś była moda na suplementy diety o nazwie „acerola”. Acerola (Malpighia glabra) to wiśnia z wyspy, która od brodatych drzew przyjęła nazwę Barbados. Ale nie dajmy się zwieźć, bowiem pod tą nazwą sprzedają syntetyczny kwas askorbinowy, czasem z niewielkim dodatkiem wyciągu z owoców porzeczki lub aceroli.

Nasze wiśnie są wystarczającym źródłem tego wszystkiego, z czego słynie ace­rola. Kto chce więcej niech sięgnie po rokitnik.

Rokitnik

Prawie wszystkie owoce bogate w witaminę C zawierają też askorbinazę – enzym, który witaminę C niszczy. Wartościowe są tylko świeże, gdyż przechowywanie i prze­twarzanie owoców niszczy występujące w nich witaminy. Rokitnik jest jednym z nielicz­nych wyjątków. Zawarta w owocach rokitnika witamina C jest bardzo trwała, nie ulega rozkładowi w suszeniu, przechowywaniu, a nawet w gotowaniu. Ta szcze­gólna właściwość rokitnikowej witaminy C wynika nie tylko z braku w owocach rokit­nika enzymu askorbinazy, która witaminę C niszczy. Zawarta w owocach rokitnika witamina P (rutyna) ułatwia przyswajanie witaminy C i wzmacnia jej działanie.

Owoce rokitnika z powodzeniem zastępują tran. Zawierają bardzo dużo witaminy A. Niektóre źródła podają, że w 100 g świeżych owoców rokitnika jest kilkadziesiąt mikrogra­mów witaminy A, co pokrywa zapotrzebowanie dorosłego na 100-200 dni, natomiast witaminy E w 100 g świeżych owoców rokitnika jest aż 160 mg. W książce „Rokitnik, źródło zdrowia i urody” podaję zawartość w owocach i nasionach rokitnika cennych składników, nie występujących w żadnych innych owocach i nasionach.

Olej rokitnika ma wy­soką wartość odżywczą gdyż zawiera nienasycone kwasy tłusz­czowe, w tym niezwykle cenny omega-7. Występuje on w przyrodzie bardzo rzadko. Jest antyutleniaczem wspierają­cym naturalną odporność organizmu. Pozytyw­nie wpływa na skórę, przyczynia się do po­prawy stanu śluzówki oczu, pochwy, jamy ustnej…

Od ponad ćwierć wieku mam własne doświadczenia z syberyjskim ananasem, jak cza­sem nazywany bywa rokitnik i następne spotkanie możemy mu poświęcić, a warto, bowiem wiele chorób pod jego wpływem ustępuje samoistnie.

Wiśnie

O wiśniach nie będę mówił ani pisał, bo to owoce łatwo dostępne więc sami do­świadczajcie ich cudownego wpływu na organizmy wasze i waszych dzieci. Jedynie przytoczę ze wstępu moich książek moje osobiste przeżycie sprzed wielu lat: …będąc połowicznie sparaliżowanym odzyskałem sprawność jedząc… wiśnie. Byłem w takim stanie, że nie dałem rady odebrać ich od taksówkarza, który mi je dostar­czył. Już dwa dni później wzbudzałem sensację samodzielnym funkcjonowa­niem, choć o kulach, ale po kolejnych dwóch dniach już bez kul. Taki cud sprawiła garść niepozornych owoców z Apteki Natury! Znasz coś równie skutecznego?

Niech twoja żywność będzie twoim lekarstwem nawoływał Hipokrates. Czy powołujący się na Jego przysięgę wiedzą, co mówią? Czy rozumieją głębię mądrości Jego słów?

Posłuchajcie rady greckiego mędrca, niech pola, łąki, lasy, sady, ogrody staną się na­szą spiżarnią i apteką. Mój przykład dobitnie pokazuje wyższość Natury nad tym, co oferuje nam współczesna medycyna wraz farmacją. Ta­bletkowo-skalpelową modę zostawmy medykom, niech sami siebie nią wyniszczają.

Pokrzywy, wiśnie i inne rośliny stosowane są w lekach i suplementach diety. My mamy je w Naturze. Korzystajmy więc z Bożej Spiżarni i Bożej Apteki. A komu nie pasuje taka nazwa to może nazwać Spiżarnią Natury i Apteką Natury.

Pokrzywa, żelazo…

POKRZYWY niesłusznie uważane są za chwast, bowiem od niepamiętnych czasów wykorzystywano je kulinarnie, leczniczo, gospodarczo. Wbrew nazwie „Pokrzywa zwyczajna” właściwości zdrowotne, lecznicze i kulinarne pokrzyw są tak cudowne, że w nazwach ludowych niektórych krajów nazywane są zieloną apteką. Pokrzywom, jako roślinom leczniczym, odżywczym, kosmetycznym nie dorównują żadne inne rośliny.

Pokrzywy zaliczają się do najlepszych jarzyn dziko rosnących, słyną z licz­nych wła­ści­wości prozdrowotnych. Przyno­szą ulgę w zapaleniu stawów i innych chorobach reumatycznych. Wykorzystywano je by wzmacniać przemianę materii, pobudzać wytwa­rzanie enzymów trzustkowych, w schorzeniach reumatycz­nych, anemii, gośćcu, dnie, krwotokach, biegunkach, infekcjach… Doskonale czyszczą krew i cały organizm (także ze złogów kwasu moczowego), ułatwiają prawidłową przemianę materii, zwięk­szają wydalanie szkodliwych produktów (m.in. mocznika i chlorków), wzmacniają żołądek, wspomagają układ trawienny, usprawniają pra­cę wątroby, odprowadzają złogi żółciowe, zwiększają odporność na infekcje, zapewniają przyjemny oddech i zapach ciała, chronią przed nadmiernym poceniem się…

Liście pokrzyw zawierają szczególnie dużo białka (5 do 9 % wagowo), witamin A i C (8 razy więcej niż pomarańcze), żelaza, magnezu i wapnia (tyle co ser) oraz antyoksydantów.

Sok z pokrzyw – dzięki dużej zawartości kwasu pantotenowego (nazywanego witaminą B5) – działa przeciwzapalnie, a także przyspiesza regenerację tkanek. W medycynie ludowej sok z pokrzyw stosowano w leczeniu oparzeń, owrzodzeń, ropnych schorzeń skóry, przy wypadaniu włosów, jako środek przeciwbiegunkowy, moczopędny, wiatropędny, wykrztuśny w chorobach dróg oddechowych…

W pełni zasłużenie pokrzywy uchodzą za lek czyszczący krew, bowiem pijąc sok lub wyciąg z pokrzyw zwiększymy wydalanie z moczem chlorków, mocznika i innych szkodliwych produktów przemiany materii.

Pokrzywy (zarówno korzenie jak i liście) działają też przeciw­krwotocznie, obni­żają ciśnienie krwi.

Zielarze zalecają sok z pokrzyw przy uszkodzeniach wątroby, kamicy moczano­wej, dnie, dla zapobiegania krwawieniom z naczyń włosowatych w przewodzie pokar­mowym, przy niskim poziomie hemoglobiny, w niedoborach czerwonych krwinek…

Szczególnego podkreślenia wymagają właściwości pobudzające czynności wydziel­nicze trzustki, a także lecznicze w chorobach dzią­seł.

Zastanawiające jest, że choć działanie soku z pokrzyw jest wielo­rakie, to wiedza o tym łatwo dostępnym i tanim remedium nie jest rozpo­wszechniana.

Z książki, która być może kiedyś powstanie. Tytuł roboczy: Źdźbła starosłowiańskiej wiedzy prozdrowotnej

Fiołki trójbarwne – bratki polne [36]

Od młodości uprawiam pomidory. Miejsca upraw zmieniałem wielokrotnie. W 2016 roku kilkadziesiąt krzaków pomidorów miałem na działce położonej wśród lasów. Było tam bardzo dużo kwitnących fiołków trójbarwnych, nazywanych też bratkami polnymi. Ciągle się rozrastały i były tak urocze i tak przemawiały, że postanowiłem poświęcić im książkę. Miała to być książka nie tylko dla dorosłych, ale także dla dzieci. Układałem ją w myślach i codziennie przy każdej sposobności fotografowałem moje fiołki-bratki, a przy tym także moją plantację pomidorów i roślin przyprawowych.

Książka nie powstała gdyż rozchorowałem się ciężko w wyniku otrucia.

Syn miał przyjaciółkę, którą nazywał „dupą”. Tak mówił do ojca i tak mówił przy matce. Dupa chemicznie wypaliła ziemię z częścią krzaków pomidorów, bo miała swoje plany innego zagospodarowania tego zagonka. Trucizna była tak silna, że uschły nawet leszczyny znacznie oddalone od pomidorów. Zatrute pomidory dojrzewały błyskawicznie, było ich mnóstwo, po 70-90 na krzaku. Jadając je miałem trudności z koordynacją, wysławianiem się, kruszyły mi się zęby, parch obejmował całe ciało, w różnych miejscach wyrastały rakowate narośla.

Długo nie odzyskiwałem podstawowej sprawności i nadal zmagam się ze skut­kami tamtej zbrodni. Przestałem tam bywać, bo tamto miejsce napawało mnie zbyt bole­snymi wspomnieniami. Fiołki, będące świadkami tamtej zbrodni też znikły. Rosły kilka i kilkanaście metrów od obszaru bandyckiego ataku więc nie chemiczna trucizna im zaszkodziła lecz to, co widziały. Pamięć zdarzenia i miejsca są nawet dla roślin zgubne. Pomyślcie o tym idąc do apteki po ziółka zrywane przy ruchliwych ulicach, dosuszane glifosatem/randapem, przechowywane w zatęchłych magazynach, zawilgoco­nych, przemarzniętych hurtowniach, przegrzewanych pojazdach, podawane przez zakompleksione ekspedientki-farmaceutki niezadowolone z wynagrodzenia, uwi­kłane w problemy rodzinne, wykorzystywane i poniewierane przez pracodawców.

To, co podają jest mniej ważne od tego, skąd to pochodzi, jak było uprawiane, zbie­rane, przechowywane i transportowane, kto podaje i w jakim jest stanie emocjonal­nym.

O fiołkach trójbarwnych, bratkach polnych pisałem już 30 lat temu. To tak wartościowe rośliny, że wymagają oddzielnej publikacji i zapewne kiedyś poświęcę im książkę. Proszę interesować się tymi pięknymi roślinami, bo ich właściwości przy obecnym skażeniu są bardzo nam potrzebne.

Zdrowotne właściwości fiołków-bratków

Fiołki trójbarwne, bratki polne rosną na polach, łąkach, skraju lasów, leśnych polankach, czasem przy drogach, a nawet w przydomowych ogródkach. Są piękną ozdobą i mają wiele cennych właściwości zdrowotnych. Oczyszczają organizm z toksyn, poprawiają przemianę materii, uszczelniają ściany naczyń krwionośnych… Stosowane są w przemyśle farmaceutycznym i spożywczym. Można je dodawać do syropów, likierów, win, olejów, surówek, sałatek…

Fiołki na nadciśnienie krwi

Komu doskwiera nadciśnienie tętnicze, zamiast sięgać po medykamenty, które podrażniają żołądek może wykorzystać leczniczą moc fiołków trójbarwnych, bratków polnych. Ich kwiaty i liście zawierają cenne związki (garbniki, saponiny, kwasy organiczne, rutozyd, kwercetyna), które uelastycznią naczynia krwionośne, więc zadziałają rozkurczowo i uregulują ciśnienie krwi.

Fiołki na dolegliwości reumatyczne

Do niedawna bóle mięśni i stawów dawały się we znaki staruszkom, dziś coraz młodszym, głównie tym, którzy spędzają dużo czasu siedząc, co nie służy kręgosłupowi. Ulgę przyniesie ciepły kompres z odwaru fiołków trójbarwnych, bratków polnych.

Fiołki na stłuczenia, złamania

Kwiaty fiołków trójbarwnych, bratków polnych zawierają substancje o działaniu przeciwzapalnym, np. flawonoidy oraz salicylany, więc można je wykorzystywać przy stłuczeniach i złamaniach.

Fiołki oczyszczą z toksyn

Fiołki trójbarwne, bratki polne działają moczopędnie, więc oczyszczają drogi mo­czowe z toksyn. Działają też przeciwzapalnie, więc są pomocne w leczeniu zapalenia pęcherza moczowego, zaburzeń pracy nerek, kamicy nerkowej…

Fiołki na przemianę materii, hamowanie apetytu, odchudzanie

Fiołki trójbarwne, bratki polne pobudzają przemianę materii, a przy tym hamują apetyt poprzez zwiększenie uczucia sytości. Warto pić napar z nich przed posiłkiem.

Ekstrakt z fiołków trójbarwnych, bratków polnych wchodzi w skład suplementów do walki z nadwagą – głównie ze względu na właściwości detoksykujące.

Fiołki na przeziębienia, klimy, palaczy

Palenie papierosów, przebywanie w klimatyzowanych pomieszczeniach, częste przeziębienia przyczyniają się do podrażnień i nieżytów dróg oddechowych. Przedłużający się kaszel jest niebezpieczny, prowadzi do poważnych chorób, zapalenia oskrzeli, zapalenia płuc, astmy…

Z kaszlem pomogą rozprawić się fiołki trójbarwne, bratki polne. Dzięki zawartości saponin zwiększających wydzielanie śluzu działają wykrztuśnie. Dla wzmocnienia działania przygotujmy napar na mleku, co dodatkowo upłynni śluz.

Fiołki na problemy skóry

Fiołki trójbarwne, bratki polne są przydatne przy trądzikach, wysypkach, liszajach, egzemie, łojotoku… Pijąc napar z tych roślin odtruwamy cały organizm.

Wywarem z fiołków trójlistnych, bratków polnych możemy przemywać zmienioną chorobowo skórę albo przygotowywać oczyszczające parówki. Najlepsze efekty uzyskamy stosując te rośliny zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie.

Fiołkowy napój

Aby przygotować leczniczy odwar z fiołków trójbarwnych, bratków polnych łyżkę ziela zalewamy szklanką wody, podgrzewamy do zawrzenia, pozostawiamy na ogniu kilka minut, przecedzamy.

Przy przeziębieniu pijemy kilka razy dziennie.

Przy chorobach skóry, bądź dróg moczowych kuracja trwa co najmniej 2 tygodnie.

Fiołki na talerzu

Fiołki trójbarwne, bratki polne mogą być smacznym dodatkiem do surówek, sałatek i innych dań. Wybierajmy jednak kwiaty fioletowe, gdyż nadmiar żółtych mógłby wywołać biegunkę.

Z książki, która być może kiedyś powstanie. Tytuł roboczy: Źdźbła starosłowiańskiej wiedzy prozdrowotnej

Jabłko, marchew, burak zamiast transfuzji krwi [35]

Moją żonę po porodzie lekarze przygotowywali do transfuzji krwi. Jadła utarte jabłko z marchewką i buraczkiem. Lekarze wyśmiewali to i kpili z niej. Wielowiekową wiedzę i doświadczenia naszych przodków nazywali zabobonami. W kilka godzin nastąpiła taka poprawa parametrów krwi, że odwołali transfuzję.

A czy wasze dzieci jadają marcheweczki i jabłuszka?

Syn, który się wówczas urodził ma już ponad 40 lat. Można by zadać pytanie: co zmieniło się przez ten czas?
Czy na lepsze? Niestety na gorsze, bowiem długości życia ubywa, natomiast przybywa chorób i cierpień wywoływanych lekami i leczeniem!

Przysłowia mądrością narodu:
Kto codziennie zjada jabłko ten lekarza widzi rzadko.
Jedno jabłko zjadane codziennie trzyma lekarza z dala ode mnie.
Łatwiej o stare wino, niż o starego lekarza.

Z książki, która być może kiedyś powstanie. Tytuł roboczy: Źdźbła starosłowiańskiej wiedzy prozdrowotnej