Skarb, który łzy wyciska [14]

Zaliczana do najbardziej rozpowszechnionych na świecie roślin, cebula jest tak dostępną, że każde, dodatkowe słowo na jej temat wydaje się zbędne. Jednak spróbujmy sobie przypomnieć lecznicze walory cebuli. Cebulę znano i uprawiano od niepamiętnych czasów. Wiele tysiącleci przed naszą erą w dolinie Nilu cebulę uprawiali Egipcjanie. Starożytni składali ją w ofierze bogom, Rzymianie traktowali jak skuteczny lek na przeróżne schorzenia i szeroko wykorzystywali do celów spożywczych. Cebula stanowiła obowiązkowe wyposażenie rzymskich żołnierzy jako amulet, środek na pobudzenie odwagi i męstwa. Ratowała wycieńczonych, cierpiących na bronchit, zapalenie płuc i gruźlicę. Egipscy niewolnicy cebuli zawdzięczali siłę do mozolnej pracy przy budowie piramid. Licznymi walorami cebuli zachwycał się wybitny tadżycki lekarz i filozof Avicenna. Docenia je także współczesna fitoterapia.

Ostry smak i zapach zawdzięcza cebula olejkom eterycznym. Zawierają one cenne dla zdrowia składniki, np. wpływającą korzystnie na porost włosów siarkę, witaminy C, B1, B2, oraz rzadko w naszym pożywieniu występującą, a korzystnie wpływającą na procesy trawienia i przyswajania witaminę PP. Powoduje ona, że cukier łatwo przechodzi do krwioobiegu przywracając nam siły.

Wielowiekowa mądrość ludowa cebulę wykorzystuje m.in.:

  • przeciw niemocy płciowej;
  • jako skuteczny środek moczopędny;
  • jako skuteczny środek przeciwpasożytniczy – zjedz na czczo dwie średniej wielkości cebule z odmian o ostrym smaku;
  • w czyraczycy – na porażone miejsca nakładaj kompresy z cebuli pieczonej w cieście.

Świeży sok z cebuli skuteczny jest m.in.:

  • przy likwidowaniu brodawek i piegów;
  • w grzybicy skóry;
  • na wzmocnienie, porost włosów, przeciw łysieniu;
  • przy anginie, grypie, katarze, schorzeniach górnych dróg oddechowych, kokluszu, zapaleniu oskrzeli z uporczywym, suchym kaszlem
    – świeży sok lub miazga z cebuli zmieszane z miodem w proporcji 1:1;
  • przeciw bólom głowy
    – stosuj cebulę w połączeniu z kapustą i kwasem kapuścianym;
  • przeciw chudnięciu
    – stosuj cebulę w połączeniu z kapustą i kwasem kapuścianym;
  • przy ropiejących i trudno gojących się ranach
    – zranione miejsca trzymaj kilka minut nad świeżo utartą cebulą, czasami robiąc okłady z miazgi. Sposób ten z dobrym skutkiem stosowano podczas wojen.

Cebula w kuchni

O tym, jak stosować cebulę w kuchni wie każda gospodyni, ale jeśli nie masz do kolacji lub obiadu żad­nej surówki, polecam błyskawiczną sałatkę.

Sałatka błyskawiczna

Pokrojoną w spore kostki cebulę, sparz wrzątkiem na sicie i ostudź. Rozmieszaną śmietanę z pieprzem, sokiem cytrynowym, cukrem, solą, przyprawami ziołowymi (np. ty­mia­nek, majeranek, zioła prowansal­skie…), według uznania i smaku, połącz z cebulą, posyp drobno po­siekanym ugotowanym jajkiem, natką pietruszki lub koperkiem. Sałatka jest wyśmienita.

Sałatka Hiszpańska

Cztery duże cebule pokrój w cienkie talarki. sparz osoloną, wrzącą wodą na sicie i odcedź. Na półmisku ułóż kilka listków zielonej sałaty, na nich talarki cebuli, posyp szczypiorkiem, rozłóż pokrojone w ćwiartki dwa pomidory. Z czterech łyżek oleju, soku z połowy cytryny, soli i pieprzu ukręć sos i całość zalej sosem.

Konfitura

Trzy duże cebule (około pół kg) pokrój w plasterki i podsmaż na małym ogniu ciągle mieszając – nie przy­ru­mieniaj. Dodaj dwie duże łyżki koncentratu pomidorowego, około pół szklanki cukru (10 dag), szczyptę soli, dwie łyżki octu winnego, dwa zmiażdżone goździki, imbir. Wymieszaj, dodaj 10-20 dag namoczo­nych ro­dzy­nek, przykryj naczynie i smaż wolniutko przez kwadrans. Po ostudzeniu cebulowa konfitura jest do­sko­na­łym dodatkiem do mięs i wędlin.

Sos cebulowy

Do zasmażki z rozgrzanego tłuszczu i mąki pszennej dodaj jak najdrobniej pokrojoną cebulę. Po kilku mi­nu­tach podsmażania, rozcieńcz rosołem i gotuj ok. pół godziny, doprawiając do smaku. Przetrzyj przez sito i pod­praw śmietaną.

Syrop przeciwkaszlowy

Bardzo drobno roztartą miazgę cebuli lub wyciśnięty sok połącz z taką samą ilością miodu (najlepiej
aka­cjowego), lub syropu. Wymieszaj i zagotuj. Wyciśnij przez płótno. Przy kaszlu i bronchicie pij 5 razy dziennie po łyżce stołowej po jedzeniu.

Cebulowe wino

30 dag miazgi cebuli połącz z 10 dag miodu i 3/4 litra białego, wytrawnego wina, starannie mieszając.
Po tygodniu przecedź. Pij 3 razy dziennie po kieliszku. Jest to wspaniały środek ogólnie wzmacniający. Zapobiega też szkorbutowi.

Płukanie i okłady w stanach zapalnych

Do płukania jamy ustnej i gardła łyżeczkę mieszanki cebulowego soku z miodem rozpuść w pół szklanki wody. Przy paradentozie, dziąsła w okolicach chwiejących się zębów, także ropnie okładaj nasączonymi tym płynem wacikami.

Cebulowy sok

Posiekaną drobniutko cebulę posyp cukrem i pozostaw w ciepłym miejscu. Naczynie (najlepiej mi­seczkę) postaw pochyło w ciepłym miejscu i po kilkunastu minutach sok zaczyna spływać. Tworzenie się soku można znacznie przyspieszyć stawiając miseczkę na garnku z gotującą się wodą. Tworzący się sok wykorzy­stuj na bieżąco, a po­zostałą miazgę wyciśnij przez płótno. Przy kaszlu, chrypce, nieżycie gardła pij po łyżce stołowej po jedze­niu. Doskonały także dla dzieci.

Okłady na bóle piersi

Bolące miejsce natłuść oliwką i obłóż plastrami świeżo pokrojonej cebuli. Przykryj lnianym płótnem, okryj wełnianą tkaniną, ciepłym kocem na kilka godzin.

Na obniżenie ciśnienia

Wyciśnij sok z ok. kilograma dużych główek cebuli. Wymieszaj z sokiem z cytryny w proporcji sok z jednej cytryny na sok z jednej cebuli. Zażywaj po łyżce dziennie. Nie tylko obniża ciśnienie, ale także oczyszcza arterie ze złogów cholesterolu.

Przeciw zmarszczkom

Równe części soku z cebuli, miodu, wosku i soku łopianu połącz, podgrzej w glinianym lub szklanym na­czy­niu na łaźni wodnej i mieszaj do ochłodzenia. Maść tę stosuj na noc.

Podkład pod makijaż

Posiekaną cebulę zalej małą ilością wody i gotuj powoli 15 minut. Przecedź i do płynu dodaj kilka kropli soku z cytryny. Gdy ostygnie nasączoną nim watką przecieraj twarz przed położeniem makijażu.

Brodawki, przebarwienia, piegi

Przecieraj raz dziennie mieszaniną soku z cebuli z dodatkiem jednej łyżeczki octu.

Wzmocnienie włosów

We włosy i skórę głowy wetrzyj startą cebulę. Owiń głowę folią i ręcznikiem. Wszystko to trzymaj jak naj­dłużej. Potem umyj głowę. Włosy spłukuj zawsze wodą nieco chłodniejszą od tej, w której je myjesz. Zabieg stosuj jak najczęściej.

Nalewka na porost włosów

Kilka cebul drobno posiekaj i zalej czystą wódką, w butelce z ciemnego szkła. Po dwóch tygodniach przecedź i nacieraj skórę głowy codziennie wieczorem. Rano umyj włosy. Płukaj zawsze wodą nieco chłodniejszą od tej, w której myjesz.

Maść na trudno gojące się rany

Dużą, obraną cebulę utrzyj na tarce. Do miazgi dodaj po jednej łyżce miodu i mąki pszennej, oraz pół tubki maści Tormentiol. Wyrób na gęstą pastę. Mąki może być nieco więcej, w zależności od konsystencji, jaką chcesz uzyskać. Przykładaj na wrzody, czyraki, trudno gojące się rany.

Publikowano w: Wegetariański Świat (1994), Ekspress Ilustrowany (1998), Podkarpacki Ma­gazyn Rolniczy (1999), Wiadomości Świętokrzyskie (2003), Aktualności Rolnicze (2011)…


 

Wiatrowa róża, czyli sadziec [12]

Dostałem wiadomość o doświadczeniach pewnej uzdrowicielki, nawiązałem kontakt i na pytanie czy mogę ten przekaz opublikować dostałem odpowiedź: „Oczywiście, niech rodacy leczą się naturalnie, nawet lepiej, że pan, gdyż popularność sprzyja. Jestem pewna tego co mówię, więc może pan podać pełne nazwisko.” Tak więc za zgodą nadawcy zamieszczam tę wiadomość.

Dzień dobry słucham Pana na youtube… Moja babcia była uzdrowicielką, potem jej córka. Ciotka zajmowała się tylko jednym ziółkiem na choroby zwane różą. Mnie też ciotka wyleczyła, gdy miałam wysiew wrzodów i czyraków. To ziele to wiatrowa róża, czyli sadziec.

Miałam 17 lat. Wracając ze szkoły w lutym zostałam natarta brudnym śniegiem z ulicy – taki wygłup chłopców z pobliskiej szkoły. Po jakimś czasie dostałam czyraków i wrzodów na twarzy. Ból, okropny wygląd i śmiech koleżanek, gdyż potwornie wyglądałam. Mama proponowała mi wyjazd do ciotki, aby mi „wyżegnała”, lecz ja w zabobony i gusła nie wierzę.

Gdy wyrastał już 42 wrzód sama pojechałam do ciotki. Po tygodniu miałam twarz całkowicie gładką, nie mam blizn, ani dziurki, dosłownie zero śladu…

Ziele to działa na choroby spowodowane przez wiatr i zimno, rozprzestrzeniające się za pośrednictwem krwi.

Ziele zbiera się w sierpniu (teraz wcześniej) tylko kwiaty, które suszymy. Do zabiegu potrzebny jest susz, który podpalamy, bardzo łatwo się dymi. Tym dymem okadzamy (u mnie twarz do dekoltu).
Chory musi być po kąpieli. Zabieg musi być robiony przed zachodem słońca.
No i ważne tydzień nie wolno się myć. Woda roznosi bakterie, więc uzasadnienie jest słuszne. Wieczorem pory zamykają się.
Inną kwestią jest duże zakwaszenie i zatrucie ludzi, więc może jeden zabieg nie starczy.
Okadzać przez czas 3 zdrowasiek, więc taka musi być ilość [ziela], aby starczyło. Powodzenia…

Moja ciocia wiele osób tym sposobem wyleczyła, tam gdzie lekarz nie dał rady. Czasami wycieki z ucha, zaczerwieniona twarz, czyraki, czyli bakterie, a sprzyja temu wiatr, wyziębiona śledziona, śluz z wychłodzenia organizmu, śluz zimny…
Kilka lat temu zaczęłam drążyć w tym temacie, rozbierać na czynniki pierwsze. Szkoda, że notatki wyrzuciłam, ale to pamiętam. Ziele w naszym regionie ma potoczną nazwę ,,wiatrowa róża”, patronat ma Matka Boska, żywioł ognia, pora dzień, region babci i ciotki Nakło nad Notecią.

Anna Jakubowska

Każdego, kto ma własne doświadczenia z zakresu medycyny ludowej proszę by opisał je i przysłał mi e-mailem. Gdy uzbieram tyle by wydać w postaci książki dla każdego będzie bezpłatny egzemplarz autorski. Można się ze mną skontaktować.


 

Oczyszczanie organizmu przeciążanego zanieczyszczeniami [11]

W swoich publikacjach i wypowiedziach wielokrotnie podkreślałem wagę narządów filtrujących i wyprowadzających zbędne produkty przemiany materii i różnego rodzaju wydzieliny, które nam szkodzą lub których mamy zbyt dużo. Moi słuchacze, czytelnicy, przyjaciele, fani wiedzą, że to: płuca, jelita, wątroba, nerki, skóra. Można by o tym prace doktorskie pisać, ale pisanina nie usprawni ich działania. Zawężę więc to opracowanie do niezbędnego minimum, bowiem dla większości będzie to tylko przypomnieniem tego, co już wiedzą i czują.

  • płuca wydalają dwutlenek węgla i lotne związki zawarte w krwi.
  • jelita wyprowadzają zbędne pozostałości pokarmów i martwe komórki narządów wewnętrznych. Masy toksycznych substancji często w jelitach zalegają, gniją, tworzą twardniejące i zalepiające złogi.
  • wątroba neutralizuje różne toksyny, pozostałości leków, alkohol i amoniak – przekształca w mocznik.
  • nerki filtrują krew, usuwają z niej mocznik, zbędne minerały, kwasy, pozostałości leków.
  • skóra wyprowadza toksyny z potem i serum.

Rolę tych narządów w innym ujęciu przedstawiłem w książce Bądź zarządcą swego zdrowia. Możesz wyzdrowieć bez leków”. Część tej książki przedstawię w jednym z kolejnych artykułów.

Niewydolność narządów tak ważnych dla procesów wydalania prowadzi do samozatruwania organizmu. Pozostające w organizmie substancje pochodzenia żywnościowego i bakteryjnego, które nie zostały wyeliminowane z pożywienia, ani wydalone z organizmu powodują choroby z nadmiaru zanieczyszczeń. Najczęściej są to:
– cukrzyca typu 2,
– choroby zwyrodnieniowe stawów,
– dna moczanowa,
– osteoporoza,
– fibromialgia,
– spazmofilia,
‑ depresja,
– choroba Parkinsona,
– choroba Alzhaimera,
– niektóre białaczki,
– niektóre nowotwory i raki (piersi, prostaty, okrężnicy, odbytnicy i inne),
– wiele innych chorób i dolgliwości.

Przeciwdziałać chorobom z nadmiaru zanieczyszczeń można trojako:
– rezygnując ze śmieciowej paszy nazywanej żywnością,
– pobudzając aktywność narządów wyprowadzających zanieczyszczenia z organizmu’
– okresowo je oczyszczając.

W jaki sposób pobudzać i oczyszczać narządy?

Płuca

Gasić stany zapalne! Usprawnić krążenie krwi i wymianę gazową w płucach poprzez ruch na świeżym powietrzu wśród drzew (las, park, ogród), wietrzenie pomieszczeń mieszkalnych i miejsc pracy, unikanie dymu papierosów i osób-palaczy, dymu świec, spalin samochodowych, odświeżaczy powietrza, produktów drażniących, chemicznych środków nazywanych środkami czystości…
Polecam także:
– jogiczne ćwiczenie „Powitanie Słońca”;
– oddychanie coraz głębsze i spokojniejsze;
– ćwiczenie oddechowe z lekkim opukiwaniem opuszkami palców klatki piersiowej na wdechu, mocne oklepywanie całymi dłońmi na bezdechu i wyprowadzanie z sykiem zbędnych zaległości na wydechu (komu mój opis wydaje się niejasny może sfilmować mnie podczas tego ćwiczenia i przekazać ten filmik do zamieszczenia obok);
– masaż i stymulacja receptorów na stopach i dłoniach. Receptory stóp w pewnym stopniu stymulujemy chodząc boso po trawie, piasku, kamieniach… Oczywiście receptory są na całym ciele i należałoby je poznać, ale te na stopach jest łatwiej stymulować, nawet nie znając ich położenia.

Jelita

Gasić stany zapalne! Jelita oczyszczą się same po odstawieniu produktów pszennych i zawierających dodatek pszenic, zbóż dosuszanych środkami zawierającymi trujący glifosat (szczególnie pieczywa), mleka przemysłowego (szczególnie krowiego), cukru i wyrobów zawierających cukier, produktów z rusztu, grilowanych, smażonych w przemysłowym oleju…

Oczyszczanie jelit można wspomóc:
– postem, bądź głodówką, która w rzeczywistości jest odżywianiem wewnętrznym,
– dietą warzywną lub owocową,
– dietą orkiszową z dodatkiem warzyw i ziół,
– lewatywami z naparów ziół,
– masowaniem i stymulowaniem receptorów na stopach i dłoniach – jak w akapicie dotyczącym płuc (powyżej).

Wątroba

Gasić stany zapalne! Zwiększyć produkcję żółci za pomocą roślin leczniczych, np.: ostropestu plamistego, desmodium, karczocha…
Masować brzuch – można opuszkami palców, dłonią otwartą jak też zwiniętą w pięść.
Dodatkowo polecam masowanie i stymulowanie receptorów na stopach i dłoniach – jak w akapicie dotyczącym płuc (powyżej).
Wątroba spełnia niewyobrażalną ilość funkcji – pisałem o tym w innych opracowaniach.
Kto ma „wątrobowy charakter” powinien go przeanalizować i pracować nad sobą.

Nerki

Utrzymywać ciepło w okolicy nerek i jajników.
Bieliznę osobistą i pościelową z tkanin syntetycznych bądź z dodatkiem syntetyków zamienić na bieliznę z tkanin naturalnych bez dodatku syntetyków.
Gasić stany zapalne!
Nie dopuszczać do powstawania piasku, złogów, kamieni.
Spożywać żywność bogatą w potas: warzywa i owoce, awokado, fasolę…
Ziemniaki i inne warzywa psiankowe nie są korzystne.
Dodatkowo polecam masowanie i stymulowanie receptorów na stopach i dłoniach – jak w akapicie dotyczącym płuc (powyżej).

Medycy zalecają osobom ze skłonnością do kamicy nerkowej unikać produktów zawierających szczawiany: szpinaku, rabarbaru, boćwiny, orzeszków ziemnych, buraków czerwonych, czekolady, herbaty. Ta chora klasyfikacja wrzuca do wspólnego worka to, co złe z tym, co niezrozumiałe.

– Boćwina i botwina. Tym warzywom poświęciłem książkę „Buraczana Apteka. Antyrakowe warzywo długowieczności i młodości”, więc tu tylko przypominam, że boćwina to nie botwina. Botwina to powszechnie znane liście i ogonki liściowe buraka ćwikłowego, natomiast boćwina to burak liściowy, nie wytwarzający bulwy korzeniowej. Boćwinę rzadziej spotykamy niż  botwinę, lecz obie polecam każdemu, bowiem spośród wszystkich dostępnych nam produktów spożywczych najskuteczniej odkwaszają organizm. Kto ma ogródek niech sieje i botwinę i boćwinę i poznaje ich dobrodziejstwa, a kto nie ma ogródka niech zaprzyjaźni się z działkowcami. Jadajmy te warzywa kiedy tylko są dostępne, tak często jak tylko to możliwe.

– Ćwikła czyli buraki czerwone z chrzanem doskonale ułatwia trawienie ciężkostrawnych mięs. Ćwikłą zachwycał się już Mikołaj Rej. Jadajmy ćwikłę przy każdej okazji.
Z buraków czerwonych szczególnie polecam zakwas do picia dla odkwaszania organizmu. Barszcz z buraków i buraki zasmażane też polecam częściej stosować, byle bez mąki pszenicznej.

– Szpinak i rabarbar nie są rozpowszechnione, jadamy je sporadycznie, więc nie wyrządzą krzywdy. Bez obaw możemy jadać je, tym bardziej, że występują sezonowo, a urozmaicone odżywianie jest przeciwieństwem nadmiaru czegokolwiek.

– Czekolada z ziaren kakao jest trudna do zdobycia, a czekoladopodobne paskudztwa są trujące, więc jadanie ich powoduje rozstrój metabolizmu o skutkach znacznie gorszych niżby można przypuszczać.

– Herbata wypala witaminy, szczególnie z grupy B, więc częste pijanie herbaty jest nierozsądne.

Orzeszki arachidowe, zwane również ziemnymi, są popularne na całym świecie. W sklepach spotykamy orzeszki prażone, solone, masło orzechowe, olej arachidowy… Orzeszki te są źródłem ważnych substancji mogących wspomóc walkę z niektórymi chorobami, ale również substancji wyrządzających szkody w naszym organizmie, dlatego orzeszkom tym poświęcam oddzielny artykuł.

Skóra

Wybieraj aktywności powodujące pocenie się (taniec, marsz, sauna, łaźnia parowa), aby organizm przez skórę pozbywał się zbędnych substancji:
– w postaci krystaloidów – wraz z potem;
– w postaci koloidów – wraz z łojem.

Poprzez skórę nie tylko wydalamy, także wchłaniamy; dlatego dla uzupełnienia krzemu w organizmie polecam kąpiele ziołowe z ziół bogatych w krzemionkę: ziele owsa zebrane w fazie mlekowej (niedojrzałej, przed wykłosieniem), słoma owsiana, pokrzywy z korzeniami, perz, rdest, skrzyp (są też skrzypy trujące)…

Przed kąpielą ziołową skórę należy starannie umyć, aby ciśnienie wody nie wtłaczało w pory skóry (otwierające się w ciepłej kąpieli) brudu znajdującego się na powierzchni skóry. Tam mają wchłaniać się prozdrowotne substancje wydobyte z ziół odpowiednim sposobem przygotowania ziołowej kąpieli.

Większość osób, którym tę kurację polecałem zatruwała mi życie wiadomością, że nie mają wanny. Proszę zwrócić uwagę, że ja nie piszę i nie mówię, że to ma być w wannie, a tym bardziej, że we własnej. Kto chce szuka sposobów, kto nie chce szuka powodów.

Zioła te przed sporządzeniem wywaru kilka godzin macerujemy w zimnej wodzie. Macerat gotujemy na wolnym ogniu. Niewielką ilość można odlać do picia. Wywar wlać do przygotowanej kąpieli i kąpać się dopóki woda nie wystygnie lub dolewać gorącej.

W cięższych przypadkach kuracja powinna trwać trzy miesiące, w pierwszym miesiącu: co drugi dzień, w drugim: dwa razy w tygodniu, w trzecim: raz w tygodniu.

Skutkiem ubocznym ziołowych kąpieli krzemionkowych będzie zwiększenie elastyczności stawów, wytrzymałości kości, wydolności organizmu i odporności, a najszybsze do zaobserwowania będą: poprawa jakości włosów i paznokci.

Powyższy przepis umieszczam nie za darmo, lecz żądam od tych, którzy go zastosują opisania osiągniętych efektów.

Wszystkie narządy

Wszystkie wymienione i niewymienione narządy można wspierać i pobudzać wprowadzając do stałej praktyki masaż receptorów stóp, dłoni i całego ciała. Receptory stóp w pewnym stopniu stymulujemy chodząc boso po trawie, piasku, kamieniach… Oczywiście receptory są na całym ciele i należałoby je poznać, ale te na stopach jest łatwiej stymulować, nawet nie znając ich położenia.

I kolejny raz przypominam, by gasić stany zapalne!

Żywienie przeciwdziałające chorobom z nadmiaru zanieczyszczeń

Diet przeciwdziałających chorobom z zanieczyszczeń jest wiele. Najlepszą jest tzw. aktywna głodówka wodna. W trakcie tej kuracji pije się czystą ciepłą wodę (lub wodę z młodych kokosów) i herbatki ziołowe oraz wykonuje się ćwiczenia fizyczne na łonie natury, z dala od spalin komunikacyjnych i zanieczyszczeń przemysłowych.

Kto nie czuje się na siłach na taką zmianę diety, może zastosować dietę o jak najniższym indeksie glikemicznym.

Pierwsze zauważalne efekty

Dzięki aktywnej głodówce poprawi się wiele funkcji organizmu. Najwcześniej zauważymy ustępowanie trądziku, bowiem trądzik nie jest chorobą, lecz skutkiem nagromadzenia zanieczyszczeń i wydzielin zaklejających pory skóry.

W randomizowanych badaniach u nastolatków i dorosłych cierpiących na trądzik w grupie uczestników stosujących dietę o niskim indeksie glikemicznym odnotowano znaczne zmniejszenie się trądziku i spadek masy ciała.

Produkty o niskim indeksie glikemicznym to te, które po spożyciu nie przekształcają się zbyt szybko w glukozę, więc nie powodują szybkiego wzrostu jej poziomu w krwi.

System klasyfikacji IG może wydawać się zaskakujący, bowiem np. piwo (IG = 110) dużo szybciej podnosi poziom glukozy w krwi niż gofry z cukrem (IG = 75), a słodkie pieczywa drożdżowe (IG = 70) są mniej szkodliwe niż pszenica, mąka pszeniczna (IG = 90).

Sezonowe oczyszczanie

Oprócz diety o niskim IG, warto pamiętać o jesiennym lub wiosennym oczyszczaniu. Oczyszczanie to „wielkie sprzątanie”. W dawnych czasach lekarze zlecali je pacjentom, aby „oczyścić krew”.

Dr Jean-Marc Dupuis (którego czasopisma prenumeruję odkąd są dostępne w języku polskim) poleca kurację sokiem z brzozy plus specjalnie dobraną żywność o działaniu oczyszczającym.

Ja z dobrodziejstw soku z brzozy korzystam każdej wiosny od ponad czterdziestu lat.

Sałatka oczyszczająca

  • zielona sałata, różne rodzaje (100 g),
  • mniszek lekarski (40 g),
  • czosnek niedźwiedzi (20 g),
  • podagrycznik (20 g),
  • pokrzywy (20 g),
  • babka lancetowata (10 g),.

Rośliny zbieramy z dala od miejsc zanieczyszczonych. Wybieramy najmłodsze listki, myjemy je i moczymy w wodzie z octem (pół godziny).  Po takiej  dezynfekcji liście grubo rwiemy lub siekamy, polewamy według uznania: dobrą oliwą z przyprawami, octem jabłkowym, ulubionym sosem…

Zupa oczyszczająca

Zupę sporządzamy z kopru włoskiego, selera naciowego, czosnku, cebuli, a inne warzywa można dodać według uznania.

Gemmoterapia

W tej kuracji wykorzystujemy magię gemmoterapii, czyli leczniczych właściwości najmłodszych tkanek roślin w trakcie ich wzrostu (kiełki, pączki, młode pędy, korzonki). Tkanki roślin w fazie wzrostu zawierają całą energię informacyjną roślin. Szczególnie silnie działają pączki, bowiem mają jednocześnie właściwości lecznicze owoców, kwiatów i liści danej rośliny.

Kuracje oczyszczające najlepiej zaczynać w okresie równonocy jesiennej i równonocy wiosennej. Czas trwania kuracji wynosi co najmniej 10 dni.

Premia za wytrwałość

Zdrowe narządy, nie tylko te wymienione na początku, przeciwdziałają chorobom z nadmiaru zanieczyszczeń organizmu, oraz zapewniają lepszą odporność, więcej energii, mniej zmęczenia i lęków, gładką skórę, bujne włosy, mocne paznokcie, lepsze wchłanianie pożywienia, mniej pocenia się, ustąpienie wzdęć, świeży oddech, dobry sen, lepszą aktywność fizyczną, psychiczną, seksualną…


Cudowny eliksir zdrowia – Srebrna woda [10]

Skarb pierwszej potrzeby, dzięki któremu istnieje życie – woda. Przy wodzie powstawały osady i miasta, z jej powodu toczyły się wojny. Niezbędna do trawienia, rozpuszczania, wchłaniania i przenoszenia składników pokarmowych w naszych organizmach. Wody potrzebujemy do równowagi elektrycznej komórek, regulacji temperatury, smarowania stawów i błon śluzowych naszych ciał, a także utrzymywania ich właściwej wagi. Woda jest podstawowym składnikiem komórek, tkanek i płynów ustrojowych.
Ponad 70 % naszych ciał stanowi woda. Ślina zawiera 99,5% wody, sok żołądkowy – 95,5 %, krew – 90,7 %, mózg – 80 %, mięśnie – 75 %, wątroba – 71,5 %, kości – 13 %, zęby – 10 %.
Wydalanie wody przez nerki, jelita, płuca, skórę utrzymuje odpowiednią równowagę w organi­zmach. Codziennie wydalamy około 3,5-4 litrów wody, musimy więc ją uzupełniać. Jednak stwo­rzyliśmy środowisko tak skażone, że woda, którą pijemy by utrzymać się przy życiu jest szko­dliwa dla naszego zdrowia. Może znajdować się w niej ponad tysiąc trujących chemikaliów, tak groźnych dla żywych organizmów jak ołów, rdza ze skorodowanych rur, chlor… Mam dobre wie­ści, lata poświęcone badaniom ulepszania wody zaowocowały prezentowanym tu systemem przy­szłości. Jest to znakomite osiągnięcie wszechczasów. W wyniku nasycenia wody srebrem, powstaje ELIKSIR ZDROWIA o właściwościach bakteriobójczych i uzdrawiających, tak skuteczny, że stosowany nawet w programach kosmicznych. Astronauci piją wodę nasycaną srebrem.

Tajemnica działania srebrnych naczyń

Wrzucanie srebrnych monet do konwi z wodą praktykowano już w starożytności. O tym, że woda przechowywana w srebrnych naczyniach jest znacznie dłużej przydatna do użytku przeczytać można w świętych pismach różnych kultur, Biblii, Koranie… Historyk świata antycznego, Hero­dot podaje, że w V wieku przed naszą erą król perski Cyrus pił wodę przechowywaną w srebr­nych naczyniach. Z indyjskich ksiąg religijnych wynika, że dla odkażania wody wrzucano do niej srebrne przedmioty.
Znalezione w gruzach świątyni w Boghazkale, dawnym mieście – świątyni Hettus (w Azji Mniej­szej) gliniane tabliczki z pismem klinowym przedstawiają rysunki napełnionych wodą dzbanów. Nie była to zwykła woda, jeśli ryto jej wizerunki na świętych tabliczkach. Wzmianki o napełnio­nych wodą srebrnych naczyniach znajdujemy także w zapisach faraonów na ścianach świątyń. Persowie, w swoich świątyniach, konwie z wodą (w kolorze czarnym) umieszczali obok świętych posągów. W okresie rozkwitu greckiej magii, w świątyniach uzdrawiaczy w Tebach, w świątyni Horusa w Egipcie, świątyni Wenery w Rzymie gromadzono wielkie ilości srebra, które rozgrzaw­szy w ogniu wrzucano do kadzi z wodą.

Tajemne praktyki kapłanów i cesarzy

W czasie starożytnych obrzędów Hetytów, nad Eufratem i Tygrysem, przybyłym na doroczne obrzędy urodzaju kapłanom obmywano nogi wodą, przechowywaną w srebrnych naczyniach pod zamknięciem. Kapłanki czyniące tę powinność wpierw myły dłonie wodą z dodatkiem siarki. Egipcjanie i Chaldejczycy do tego stopnia wierzyli w działanie srebra, że nawet wkładali je zmarłym do grobowców. Czarki ze srebrną wodą umieszczane w zasięgu ręki miały im pomóc dostać się do nieba. Dziś wiemy, że srebrna woda skutecznie odstrasza robactwo.
Srebrnej wody używało wielu cesarzy rzymskich, a była to wielka tajemnica ich nadwornych magów, bacznie strzeżona by nikt ze „śmiertelnych” jej nie poznał.
Plemiona słowiańskie także znały tajemnicę srebrnej wody. Serbowie i cyganie w swych koczowniczych wozach wozili wodę w naczyniach o kształcie karafki z wydłużoną szyjką i odejmowanym dnem, przez które wkładało się srebrną „duszę”.. Cygańska starszyzna paliła fajki na cybuchach tak długich, że sięgały brzucha. W miejscach, przez które przechodził dym okute były srebrem, by neutralizowało szkodliwy wpływ dymu tytoniowego na organizm.
Serbowie w swych domach trzymali srebrne naczynia napełnione wodą. Częstowali nią zatrzy­mujących się zmęczonych kupców, kwestujących mnichów, grajków, wędrowców.
W Grecji, już w bardzo odległych czasach, w magnackich domach posługiwano się naczyniami ze srebra, rezygnując ze złotych.
Indianki Ameryki Południowej częściej nosiły w uszach ozdoby ze srebra, niż złota, a bezpośred­nio po przekłuciu uszu do dziś obowiązkowo zakładamy srebrne. Z wielowiekowych doświad­czeń wiemy, że srebro daje całkowitą gwarancję szybkiego gojenia ran.
Za czasów cara Mikołaja Romanowa, w jednym z klasztorów prawosławnych w Kijowie, było źró­dełko wody leczniczej. Przybywały tam tłumy chorych, sparaliżowanych i okaleczonych. Woda z tego źródła przywracała wzrok, goiła rany i wrzody (także wewnętrzne), leczyła chore oczy, zapalenia uszu, głuchotę, choroby kości a nawet trąd. Przy pogłębianiu studzienki, z której czerpano źródlaną wodę natrafiono na olbrzymie naczynie ze srebra. Uznając je za święte z powrotem umieszczono je w wodzie, bowiem zakonnicy znali lecznicze działanie srebra.
Napoleon Bonaparte wszędzie woził z sobą naczynie, z którego pił wodę nie używając ani innych naczyń, ani innej wody. Tajemnicze naczynie Napoleona było podobne do cygańskiej karafki. Wiele lat chorując na raka gardła zmarł dopiero w kilka lat po utracie (pod Moskwą) naczynia, nie znając zawartej w nim tajemnicy alchemika.

Niezwykłe właściwości srebra

Baśnie i legendy ujawniają prawdy oparte na doświadczeniach. Cudowne właściwości srebra sprawiają, że monety srebrne są najbardziej „higieniczne”, gdyż giną na nich bakterie. Od dawien dawna do nowo wykopanej studni wrzucano srebrne pieniążki. Według starych legend woda wówczas jest czysta i nawet gdy panuje zaraza można ją pić bez obaw. Krzyżacy kopiąc studnie w warownych zamczyskach, zawsze wrzucali do nich srebro. Także wodę w kadziach, stojących w przedsionkach, poddawali działaniu srebra. Niezwykłe właściwości srebra sprawiają, że zwykła woda w kontakcie ze srebrem nabiera uzdrawiających mocy.
Działanie srebra badano przez wieki i niemożliwe jest ustalenie kiedy je zapoczątkowano. Z naj­starszych zapisów dowiadujemy się, że dawni chirurdzy przy operacjach posługiwali się właśnie srebrnymi, a nie złotymi narzędziami, ponieważ srebro gwarantowało, że rana nie zostanie zakażona. Obecnie używany (z ubóstwa) nikiel i chrom już tego nie gwarantują.
W czasach bliższych współczesnym szeroko stosowano srebrną zastawę stołową, a noszenie lasek ze srebrnymi gałkami – trzymano je przecież w dłoni – zapobiegało powstawaniu chorób kości i opóźniało starzenie się. Nawet stoliki do gry w karty wykładano srebrem by przynosiły właścicielom szczęście w grze. Także srebrne ozdoby w zaprzęgach koni gwarantowały zdrowie zarówno zwierzęciu jak i obrządzającemu do gospodarzowi.
Adolf Hitler przez wiele lat domagał się od swych magów i lekarzy, by zdradzili mu działanie srebrnej wody, a nie znając tajemnicy tego cudownego eliksiru nazywał go wodą życia. W srebr­ne kubki do picia wody wyposażano żołnierzy armii niemieckiej. Także w okrętach podwodnych montowano srebrowe filtry do wody pitnej.

Nauka potwierdza lecznicze działanie srebra

Liczne doświadczenia dowodzą, że nawet słaby roztwór srebrnej wody działa leczniczo, oczysz­cza wodę, zwalcza choroby zakaźne, zabija zarazki wszelkich epidemii (także glony jednokomór­kowe). Jednak na naukowe potwierdzenie wpływu srebra na przedłużenie świeżości wody czeka­liśmy aż do XIX stulecia, kiedy to szwajcarski biolog Karol von Naegeli dowiódł glonobójczych i bakteriobójczych właściwości niektórych metali. Najsilniej na mikroorganizmy działają srebro i miedź. Działanie tych metali polega na niszczeniu glonów i bakterii w katalitycznym procesie kontaktowym, zachodzącym w wyniku oddziaływania śladowych ilości rozpuszczonego w wo­dzie metalu. Naegeli nazwał to efektem oligodynamicznym, a dla jego opisania, z połączenia słów: katalic i oligodynamic utworzył terminy: katadyn i katadynowanie. Wykryty przez uczo­nego efekt zyskał praktycznie zastosowanie dopiero po 1920 r., kiedy to niemiecki fizyk Georg A. Krause opracował technologię otrzymywania drobnopostaciowego srebra o dużej powierzchni czynnej cząsteczek. Jednak nadal poszukiwano szybszego i efektywniejszego sposobu nasycania wody srebrem, gdyż metody Greków, a wcześniej Hetytów i Persów obecnie były nie do przyję­cia, bowiem woda z wrzuconym do niej srebrem nasyca się po upływie siedmiu lat. Taką wodę nazywano starą i dolewano do naczyń ze świeżą, w której zawartość srebra jakby się pomnażała.
W Szwajcarii rozwinięto i szeroko rozpropagowano różne metody dezynfekcji wody z wykorzy­staniem srebra. Jedna z nich polega na nałożeniu cienkiej warstewki drobnopostaciowego srebra na ceramiczne wypełnienie filtrów do wody. Filtry tego typu stosuje się do usuwania zawiesin drobnych cząsteczek o średnicy mniejszej niż 0,5 mikrona (większość drobnoustrojów, drożdże, pleśnie i bakterie). Podczas filtrowania mają one kontakt ze srebrem i są dodatkowo inaktywo­wane, tak więc oprócz filtracji następuje także dezynfekcja. Włoski chemik Cecil zaproponował sterylizowanie i nasycanie wody srebrem zatapiając w niej zamiast płytek srebra zwoje cienkiego drutu. Efekt był osiągany już po kilku godzinach. Niemiecki badacz Hans Krause, a następnie uczeni radzieccy: S. Mojsiejew, W. Ugłow, W. Łazarow, N. Dimitriew i inni dla nasycania wody srebrem, rozkładali je na wielkich powierzchniach wody. Jony srebra działały na wodę łącząc się z tlenem na jej rozległej powierzchni dużo szybciej, jednak i ten sposób nie był efektywny.
Nasycanie wody srebrem wciąż nastręczało trudności, aż młody uczony radziecki Leonid A. Kul­ski wykorzystał do tego celu elektryczność. Procesem można już było kierować, a nasycanie wody trwało zaledwie kilka minut. Przyrząd swój nazwał Jonatanem. Tak więc srebrować (nasy­cać jonami Ag+) wodę można: 1. w wyniku jej kontaktu z metalicznym srebrem; 2. elektrolitycz­nie (elektrokatadynowanie) poddając wodę działaniu prądu elektrycznemu za pomocą srebrnych elektrod (obecność siarczków ma hamujący wpływ na proces srebrowania); 3. rozpuszczając w wodzie sole srebra.

Współczesna metoda wytwarzania srebrnej wody

Współcześnie stosowane metody nasycania wody srebrem polegają na rozpuszczaniu w wodzie chemicznych preparatów soli srebra, lub uwalnianiu jonów srebra z anody, w procesie elektro­lizy. Ta ostatnia metoda, nazywana jest elektrokatadynową. Jony, które wyrwały się z elektrody rozpuszczają się w strumieniu przepływającej wody. Proces ten można całkowicie zautomatyzo­wać, dozując srebro zależnie od ilości przepływającej wody. Do dezynfekcji wody wystarcza stężenie jonów srebra 0,04Ag+/dm3. Czas potrzebny do unieszkodliwienia zawartych w wodzie mikroorganizmów wynosi około jednej godziny, a działanie srebra natomiast jest długotrwałe, bowiem obecne w wodzie jony srebra zachowują skuteczność przez wiele miesięcy.
Metoda ta mimo bakteriobójczego i bakteriostatycznego działania nie wywołuje skutków ubocz­nych ani dla zdrowia ani środowiska nawet w przypadku przedawkowania srebra. W wyniku reakcji nie następuje jakakolwiek niekorzystna zmiana smaku i zapachu wody. Dodatkowymi zaletami metody jest to, że nie powoduje korozji instalacji i nie stanowi zagrożenia dla otoczenia, jak w przypadku chlorowania. Nie wymaga więc stosowania kosztownych zabezpieczeń. Także przechowywanie środka dezynfekującego nie nastręcza problemów. Srebrne elektrody nie starzeją się i nie tracą właściwości, nie wymagają dużej powierzchni magazynowej, ani kosztownych zabezpieczeń. Srebro, zarówno w postaci soli, jak i elektrod ma nielimitowany okres przydatności do celów dezynfekcji.
Z badań szwajcarskich ekspertów wynika, że skuteczne unieszkodliwianie mikroorganizmów i zagwarantowanie przydatności wody do spożycia wymaga użycia zaledwie 0,05-1 mg srebra na 1 litr wody. Koszty wdrożenia tej metody należy oceniać poprzez pryzmat stosunkowo taniej eksploatacji. Srebrna anoda o masie 1 grama wystarcza do dezynfekcji ponad 100 m3 wody, zaś zużycie energii elektrycznej w ocenie kosztów jest znikome.
Jeśli zawartość chlorków w wodzie przekracza 25 mg na litr, anoda może pokrywać się chlorkiem srebra utrudniając uwalnianie jonów do wody, wówczas wygodniejsze byłoby stosowanie srebra w postaci rozpuszczalnych soli. Przy planowaniu inwestycji należy uwzględnić przejrzystość wody i rodzaj występującej w niej zawiesiny. Pewne ograniczenia dotyczą twardości wody, przy dużym stężeniu jonów wapnia w wodzie elektrody pokrywają się warstewką soli i wymagają czyszczenia.
Potwierdzone zalety metody dezynfekcji wody za pomocą srebra sprawiają, że z powodzeniem może być stosowana w komunalnych wodociągach, schronach obrony cywilnej, wszędzie tam, gdzie zasoby wody mają być długo przechowywane. Sposób ten upodobały sobie browary. Stosują go zarówno do dezynfekcji wody procesowej, by unieszkodliwić „dzikie” drożdże i bakterie, jak i do przepłukiwania i spryskiwania butelek, beczek i cystern po myciu. Wytwarzany z nasrebrzanej wody aerozol, wokół dysz urządzeń napełniających butelki, ogranicza dostęp niepożądanych drobnoustrojów. Dezynfekowaną srebrem wodą, napełniane są też urządzenia technologiczne na czas przerw w produkcji.

Współczesne zastosowania srebrnej wody

Wodę srebrną stosuje się na świecie szeroko. Anglicy używają jej do produkcji piwa, Włosi – soków owocowych, Niemcy – margaryny. Wykorzystywana jest w produkcji żelatyny i wód mineralnych. Anglicy Srebrną wodę dawali do picia robotnikom pracującym przy budowie sławnej drogi z Burny do Asanu (w Indiach), gdzie wskutek zatrucia wody bakteriami tyfusu i cholery, wybuchały epidemie. Po zastosowaniu srebrnej wody wygasły całkowicie!
W czasie drugiej wojny światowej w ZSRR, kiedy zabrakło antybiotyków, srebrną wodę stoso­wano w szpitalach. Leczono nią stany zapalne, ropne rany, zaburzenia przewodu pokarmowego i wiele innych.
Także leki wykonane ze słabym roztworem srebra są trwalsze i znacznie dłużej nie ulegają zepsuciu. Jeśli do mleka dodamy odrobinę roztworu srebra, mleko z powodu braku bakterii nie kwaśnieje przez wiele dni.
Srebrna woda hojnie demonstruje ludziom swoje niezwykłe właściwości. Może być przechowy­wana w zwykłych naczyniach szklanych przez wiele miesięcy. Woda zakażona bakteriami, po otrzymaniu małych dawek srebra staje się sterylna. Gdy wlać ją do wody skażonej ta również staje się sterylna.
Choć wiedzę o srebrnej wodzie przywracamy do łask od niedawna, wykorzystywanie jej jest coraz powszechniejsze. Dostępne są już przyrządy do wytwarzania srebrnej wodzy, zarówno stacjonarne, przenośne, a nawet kieszonkowe – podróżne.
Nauka i doświadczenia badaczy wielokrotnie potwierdzają wspaniałe właściwości lecznicze srebrnej wody nawet w tak groźnych chorobach cywilizacji jak niewydolność krążenia, zaburzenia trawienia, wrzody żołądka, choroby kobiece, choroby układu nerwowego, zachęcam do poznania walorów i stosowania tego cudownego eliksiru życia. Nie ma lepszego sposobu, by wyprodukować wodę o wysokiej jakości i smaku niż proponowany system nasycania jej srebrem. Wszelkie szeroko rozpowszechnione filtry z wkładem węglowym są skuteczne tylko w czasie ciągłego przepływu wody, bowiem kiedy woda przestaje płynąć stają się siedliskiem rozwoju bakterii.

Jeśli temat spotka się z zainteresowaniem czytelników przybliżę dalsze tajniki tej wiedzy. Nawiążę kontakt ze znawcami tematu. Udostępnię Srebrną Wodę i własne doświadczenia.

Napisałem to ponad ćwierć wieku temu. Publikowało to wiele gazet. m.in.: Tygodnik Ostrowiecki KONTRASTY listopad 1993, Gazeta Krakowska styczeń 1994, Ekspres Ilustrowany maj 1998, Wiadomości Świętokrzyskie lipiec 2003, Biuletyn Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Łodzi listopad 2004…


 

Witaminowa psychoza [9]

Cała roślina leczy

Wielu szukających szczęścia ducha zapomina o zdrowiu ciała.
Wielu pragnących zdrowego ciała zaniedbuje rozwój duchowy.
Wszyscy oni szukają owoców bez posadzenia nasion.
Nikt z nich nie osiągnie tego, czego szuka…

Od prawie pół wieku Światowa Organizacja Zdrowia przyznaje, że podstawą zdrowia jest prawidłowe żywienie. Coraz więcej ludzi przykłada wielką wagę do jakości odżywiania. Pragnę więc tą drogą sprostować niektóre zakorzenione w naszym społeczeństwie niesłuszne poglądy i złe nawyki.

Na Kongresie Ochrony Zdrowia w Rzymie w 1968 roku doktor Jerzy Fragner podał, że w naszym klimacie występuje 172 choroby zwane awitaminozami. Wybitny polski zielarz Witold Poprzędzki w swoim Poradniku Zielarza omawia te 172 dolegliwości wynikające z braku witamin.

Pierwszą witaminę odkrył Polak

Istotę witamin i pierwszą witaminę odkrył oraz nazwę tego mikroskopijnego czynnika o tak olbrzymim dla naszego zdrowia znaczeniu ustalił w 1912 roku nasz rodak, biochemik Kazimierz Funk. Witamina czyli amina życia wychodziła naprzeciw odwiecznym marzeniom ludzkości o znalezieniu eliksiru, który pozwoliłby zachować młodość, energię, siły witalne. Szybko obdarzono witaminy mianem cudownego leku na wszelkie dolegliwości. Miały zapobiegać katarowi, grypie, miały być sposobem na piękno i urodę. Rozpoczęła się światowa kariera witamin i w krótkim czasie witaminowa psychoza opanowała nie kraje rozwijające się, których narody cierpią na niedostatek protein, lecz państwa wysoko uprzemysłowione, gdzie niedobór witamin był marginalny.

Źle pojęta troska

W USA i Europie zachodniej sprzedaż witamin osiągnęła rozmiary zastraszające. Lykający witaminy utożsamiają je z „lekami na wszystko”. Rewelacji tych nie potwierdza ani medycyna ani nauka, co nie przeszkadza „pacjentom” ślepo wierzyć w ich skuteczność. Wielu wychodzi z założenia, że witaminy, podobnie jak większość lekarstw, jeśli nie pomogą to na pewno nie zaszkodzą Tymczasem witaminy [syntetyczne] są potrzebne w znikomych ilościach, a nieświadomi skutków „tabletkowicze” doprowadzają do hiperwitaminoz. Niewłaściwie dawkowane witaminy, mające naprawić to, co zepsuł człowiek, są tak samo niebezpieczne jak choroby, które usiłuje się nimi leczyć. W nadmiernej trosce o zdrowie nadużywanie tych z pozoru nieszkodliwych środków, w przypadku witamin A, D, PP bywa nawet trujące. Niestety nawet w fachowej literaturze niewiele pisze się o skutkach ich przedawkowania. Większość z nas nie wie, że nadużywanie witaminy D powoduje utratę apetytu, torsje, osłabienie, ból mięśni i stawów, utratę pamięci, doprowadza do stanów apatii, wzmożonego pragnienia, łuszczenia naskórka, zatrzymania wzrostu, zwapnienia nerek… Nadmiar witaminy PP powoduje uczynnienie wrzodów żołądka, obrzęki, żółtaczkę, wywołuje wysypkę, suchość i świąd skóry…

Groźne dla ludzkiego organizmu są zarówno hiperwitaminozy jak i awitaminozy.

Czym jest awitaminoza?

Pierwsze choroby zwane awitaminozami wykryto już w latach dwudziestych [ub. wieku]. Były to szkorbut (gnilec) i krzywica (rachityzm). Witaminy występują w ilościach mikroskopijnych, nie łatwo więc było ówczesnym uwierzyć w olbrzymie znaczenie tak małych ilości „tego czegoś”. Kiedy z czasem wykryto ponad siedemdziesiąt witamin dowiedziono, że przyczyną innych chorób także jest brak witamin w naszym organizmie.

Synergizm witamin

Witaminy naturalne wspierają się nawzajem i jedna dla drugiej jest stymulatorem, stabilizatorem, katalizatorem… Nigdzie w przyrodzie witaminy nie występują pojedynczo i bez towarzystwa związków mineralnych (nazywanych mikroelementami) jak to bywa w tabletkach, drażetkach, kapsułkach. Rzetelne badania dowiodły, że nie możemy dalej iść śladem zasłużonego skądinąd prekursora nowożytnej medycyny, wielkiego niemieckiego lekarza, chemika i filozofa, profesora Uniwersytetu w Bazylei – Paracelsusa (1493-1541) – odnowiciela chemii i pierwszego „wyodrębniacza”. Theophrastus Bombastus von Hohenheim zmienił nazwisko na Philippus Aureolus Paracelsus. Wielu uważało go za szarlatana, w rzeczywistości był jednym z najbardziej wykształconych i osiągających najlepsze wyniki lekarzy owego okresu, a przyczyną złej reputacji był fakt, że postępował zgod­nie z maksymą sformułowaną później przez angielskiego dramatopisarza Georga Bernarda Shawa (1856-1950): jeżeli nie wygła­szasz swoich twierdzeń w sposób drażniący innych, możesz nie wygłaszać ich w ogóle.

 Błędny pogląd

Ponad cztery stulecia rozwijał się błędny pogląd polegający na domniemaniu, że nie cała roślina leczy lecz jakiś jej składnik, który wystarczy wydobyć i dawkować stosownie do nasilenia choroby, podobnie jak dziś jeszcze czyni się ze środkami chemicznymi. Stosowanie wyodrębnionych witamin nie spełniło pokładanych w nich nadziei, a kiedy zaczęto badać skład chemiczny ziół wyszło na jaw, że całe ziele leczy – jeden składnik silniej, inny słabiej, ale wszystkie działają w zespole. Tak samo jest z witaminami – występują zespołowo i działają w zespole, w towarzystwie innych związków, z których żaden nie jest dla nas obojętny. Dopiero na takich ustaleniach powstała nowoczesna nauka o gospodarce witamin naturalnych w organizmie człowieka.

Niewiele ziół poznaliśmy

Do roku 1979 zbadano zaledwie 49 ziół leczniczych, tych o najszerszym zastosowaniu. Nie ma wśród nich ani jednego, które nie miałoby bogatego zbioru witamin. W ziołach leczy zespół, z którego niczego nie wolno usuwać, ani naświetlaniem, ani gotowaniem, ani parzeniem, ani przytomnie, ani nieprzytomnie (Słowa świadomie/nieświadomie, używane zgodnie z obiegowym znaczeniem, zarezerwowane winny być raczej dla sfery ducha. Dlatego dla sfery umysłu używam słów przytomnie/nieprzytomnie). Brak wiedzy nie zwalnia od odpowiedzialności. Odpowiadamy nie tylko za to, co zrobiliśmy, ale także za to, czego nie zrobiliśmy.

Niezdrowe granulaty

Wiele firm ułatwiając sobie pracę wytwarza granulaty – mieszanki ziół zgranulowane najczęściej za pomocą cukru i żelatyny. Pamiętaj, że to, co pachnie, niezależnie czy jest to seler, pietruszka, rumianek czy mięta jest lekiem, a kiedy utraci zapach przestaje być lekiem. Dlatego witaminy należy traktować i jak pokarm i jak lek: nie przetwarzać, nie przechowywać zbyt długo i nieodpowiednio (w zasmrodzonych aptekach, sklepikach, magazynach), nie gotować, nie parzyć i… nie jadać, lecz zażywać – codziennie, bo w witaminy nie można zaopatrzyć się na zapas. Właśnie w niewłaściwej i niedostatecznej dostawie witamin leży pierwsza przyczyna choroby zwanej awitaminozą.

 Przyczyny awitaminoz

Istnieją dwie przyczyny każdej awitaminozy: brak witamin naturalnych w naszym pożywieniu oraz złe trawienie i złe przyswajanie. Podstawą każdej awitaminozy jest bezobjawowe, skradające się podstępnie witaminowe zagłodzenie. Profesor B. Filipowicz nazwa je „głodem utajonym”. W przeważającej większości przypadków każdej konkretnej awitaminozy występuje szereg objawów błędnie uważanych za odrębne choroby. Niech za przykład posłuży awitaminoza występująca u dorastającej nastolatki, która ma trądzik młodzieńczy, bolesne menstruacje, zimne stopy i słabo widzi o zmroku. Skórą, śluzówką dróg oddechowych i trawiennych oraz oczami „rządzi” witamina A. Wypryski, trądzik, matowa cera i inne kłopoty skórne, marznięcie kończyn, zimne stopy, pogarszanie się widzenia, upośledzone widzenie zmierzchowe (tzw. kurza ślepota), wszystkie te objawy mogą zjawiać się kolejno, występować pojedynczo lub zbiorowo, ale są wynikiem braku Witaminy A w jej organizmie!

 Holistyczne leczenie

Tylko holistycznie patrzący lekarz połączy kłopoty skórne, marznięcie stóp, pogarszanie się wzroku i bolesność okresu w jedną awitaminozę. Większość ze skórą wyśle do dermatologa, z oczami do okulisty, o zimnych stopach powiedzą, że to taka uroda, bolesne miesiączki zlekceważą lub wyślą do ginekologa, gdy tymczasem bez dostarczenia witaminy A i usprawnienia trawienia produktów zawierających tę witaminę leczenie objawów chorobowych przez różnych specjalistów nie będzie skuteczne. Musimy wkroczyć z naturalnymi witaminami, bowiem naśladownictwem wiele nie dokonamy.

Nagminna dolegliwość

Doświadczenia ostatniego ćwierćwiecza wykazują, że awitaminozy stały się dolegliwością nagminną w skali światowej. Żadna z awitaminoz nie powstaje samoistnie. Bazą, na której powstaje każda awitaminoza jest bezobjawowa awitaminoza początkowa, dla wygody nazwana awitaminozą absolutną. Choć jednostka ta nie wszędzie jest uznawana klinicznie jest to taki stan dewitaminizacji, na bazie którego może już powstać każda z awitaminoz. Wśród wielu przyczyn pierwsze miejsce zajmuje oszczędzanie czasu poświęcanego przygotowaniu posiłków i żywieniu oraz chore nowoczesne przekonania. Ta oszczędność zaczyna się już w kuchni. Jest to między innymi:

  • uleganie poradom i reklamowym „chwytom” producentów i telewizyjnych pseudoautorytetów, opieranie się na poradnikach zaślepionych i chorujących pseudodietetyków;
  • kierowanie się szybkością przyrządzania posiłku, przyrządzanie kilku posiłków za jednym zamachem;
  • uleganie złudzeniom, że jak drogie to dobre, a nawet im droższe tym lepsze;
  • nagminne wykorzystywanie produktów z lodówki;
  • przechowywanie produktów witaminowych w pełnym świetle;
  • zwiększenie stresów;
  • dążenie aby nie drogo;
  • nadmierne stosowanie leków i zanieczyszczenie organizmu po kuracjach antybiotykowych;
  • wyniszczenie flory bakteryjnej po przebytych chorobach i nie odbudowanie prawidłowej flory bakteryjnej po kuracjach antybiotykowych;
  • odmineralizowanie gleby;
  • zanieczyszczenie powietrza, wody i gleby;
  • przedwczesne zbiory zanim owoce i warzywa wypełnią się substancjami odżywczymi i minerałami;
  • długi okres przechowywania i zabiegi przedłużania okresu przechowywania produktów z zastosowaniem sztucznych związków chemicznych i promieniowania jonizującego;
  • genetyczny niedobór witamin, mikro– i makroelementów, niezdolność ich produkowania i wynikająca stąd konieczność dostarczania ich z zewnątrz.

Z monotonnego żywienia rodzi się ponad połowa awitaminoz, a reszta wynika ze złego trawienia. Często jednak obie te przyczyny występują jednocześnie. Do tej jednostki chorobowej podejdź tak, jak do każdej innej, to znaczy ze wszystkich stron, bo aby wyleczyć awitaminozę wystarczy pacjenta dowitaminizować!

Aby pokarm był lekiem

Co więc pozostaje? Leczenie żywieniem – bez ryzykownych środków chemicznych, bez niebezpiecznych zabiegów chirurgicznych, lecz właściwe żywienie jako leczenie. Oczywiście leczenie żywieniem przewraca całą dietetykę u podstaw której leży… brak logiki: „skoro kapusta rozdyma to odstawić kapustę”. Odstawianie potraw ciężkostrawnych ale wysokowitaminowych prowadzi do awitaminoz takich jak: nerwice, atonia żołądka, niedomagania wątroby, choroby wrzodowe, choroby skórne, pogorszenie widzenia, pogorszenie trawienia. Właściwą drogą leczenia systemu trawiennego są zioła tak zwane gorzkie i przyprawy trawienne dodawane do potraw – aby pokarm był lekiem a lek pokarmem.

 Gdzie kończy się ziołolecznictwo a zaczyna kuchnia?

Dowitaminizować można w różny sposób i należy korzystać ze wszystkich sposobów. Witaminy A, C, F, K, najszybciej wsysane są przez skórę i proces ten jest skuteczniejszy niż w drodze spożywania pokarmów. Dlatego też od niepamiętnych czasów stosujemy okładania olejem lnianym i rokitnikowym oparzeń i odmrożeń. Na tej samej zasadzie stosujemy okłady ze świeżych ziół. W awitaminozach mamy do dyspozycji działanie poprzez:

  • Wysokowitaminowe produkty. Jadaj codziennie: seler, pietruszkę, szpinak, cebulę, marchew, różne kapusty i warzywa kapustowate, buraki, por… – z pieprzem lub papryką, z miodem lub śmietaną, czosnek, nać pietruszki, selera, koperek, miód, żółtko jaj, oleje roślinne, groch, otręby pszenne, świeże ryby, śliwki i morele suszone i wszystkie inne owoce.
  • Kąpiele. Liść orzecha włoskiego, liść topoli, czerwcowy liść akacji, igliwie sosny, jodły lub świerku (ok. pół kg łącznie) + 10 dag mięty zaparzyć w kilku litrach wrzątku, odstawić do naciągnięcia i wlać do wanny. Kąpiel można także przygotować ze świeżej białej kapusty. Dwie główki (ok. 4 kg) zmiksować z wodą i wlać do wanny. Można też rozpuścić drożdże (1 kilogram) w letniej wodzie i wlać do wanny. W kąpieli spędźić co najmniej pół godziny. Powtarzać ją dwa razy w tygodniu.
  • Świeże soki.
    – z ziela krwawnika rozprowadzony mlekiem i osłodzony miodem pić na czczo dwie łyżki dziennie;
    – z marchwi i inne z warzyw, owoców – domowe – surowe – świeże,
    pić bez obawy przedawkowania.
  • Drożdże . 4 dkg drożdży wymieszać z  1 łyżeczką miodu i zimnej wody.
    wypijać raz dziennie.
  • Oleje tłoczone na zimno.
    – z oliwek,
    – z rokitnika,
    – z ogórecznika,
    stosować do sałatek i wszelkich potraw.

Stara ale skuteczna lewatywa

Jest jeszcze jeden stary i skuteczny sposób dotarcia do organizmu z witaminami. Wiemy, że jedne witaminy rozpuszczają się w tłuszczach, a inne w wodzie. Witaminy A, D, E, F wprowadzamy doustnie, bo tłuszcze w dwunastnicy rozpadają się na cukry i dopiero w takiej formie są wychwytywane przez kosmki jelitowe. Jednak rodzina witamin B oraz witaminy H, K, M, PP nie muszą przechodzić przez dwunastnicę, więc mogą być dostarczone organizmowi przez odbyt. Nauka nie wypowiedziała się jeszcze w którym odcinku jelit następuje wchłanianie poszczególnych witamin. Wiemy, że witamina C ulega wessaniu dopiero w odbytnicy i z tego względu wracamy do epoki, kiedy za pomocą lewatywy leczono wiele schorzeń. Wynikało to z wielowiekowych doświadczeń, a sposobu tego, mimo iż był skuteczny, zaniechano dlatego, że przestarzały i nienowoczesny.

Jesteś nierozerwalną całością

Człowiek jest nierozerwalną całością i dlatego nie da się wyleczyć ani chorób ani chorych narządów w oderwaniu od żywienia i trawienia. Leczyć można tylko człowieka, dlatego ja propaguję medycynę holistyczną, która nie zajmuje się chorobami i chorymi narządami, lecz człowiekiem, traktując człowieka, jako nierozłączną całość. Testem i zarazem nakazem ustalonym przez Światową Organizację Zdrowia dla zdrowych, aby nie popaść w awitaminozę, jest spożywanie conajmniej 60 niekonserwowanych artykułów spożywczych w ciągu miesiąca, w tym ponad połowę surowych. Testem dla pozostałych może być m.in. komputerowa analiza włosów. Chorującym i uważającym się za zdrowych proponuję kilka swoich włosów oddać do analizy, aby przekonać się czym porażone są ich kosmki jelitowe, ile tlenków metali nagromadzili w układzie kostnym, ile kadmu i innych metali ciężkich, formaldechydów i chlorofenoli – w mięśniach, tkance podskórnej i skórze.

Obudź się

Wielu pyta, dlaczego nie mówią o tym w telewizji, a ja pytam co przedszkolne wychowawczynie, nauczycielki, matki, żony robią w tym kierunku? Dlaczego tak często telewizyjną szmirę stawiają ponad zdrowym rozsądkiem? Dokąd będziesz kierować się zaleceniami schorowanych pseudoracjonalizatorów „żywieniowców”, tabelkami i poradnikami niekompetentnych „kompetentnych” tylko oddalasz się od zdrowia. Przecież wielu już nie wie czym jest zdrowie. Wmawiają nam, że jak nic nie boli…, propagują coraz to nowsze tabletki przeciwbólowe. Ale z wielu twarzy nie promieniuje radość zdrowia i satysfakcja spełnienia.

Życie „tabletkowiczów” jest ucieczką od rzeczywistości – żałosną ucieczką. Stresy emocjonalne, mentalne i fizyczne zżerają resztki tego, co kiedyś być może było zdrowiem. Spójrz na otaczające Cię twarze. Co widzisz? Tryskające zdrowie czy schorowany grymas zagubionych, bezradnych? Ale skąd masz wiedzieć czym jest zdrowie skoro wśród zdrowych rzadko bywasz? Przebudź się! Nikt Ci ręki nie poda jak sobie sam nie pomożesz. Bądź jak hrabia Mithauzen, który wraz z koniem sam za włosy z błota się wyciągał. Nie bądź niewolnikiem cwaniaków napychających sobie kieszenie Twoim kosztem, schorowanych „lekarzy” i niedouczonych „uczonych”.

Zaproszenie

Czy schorowana kucharka przygotuje zdrowy posiłek? Zachęcam do nauki leczenia żywieniem.

Posłowie

Ten artykuł napisałem dla Ekspresu Ilustrowanego kilkanaście lat temu; wówczas zgłębiałem wiedzę prozdrowotną i medyczną między innymi u światowej sławy mistrza i autorytetu Tradycyjnej Medycyny Chińskiej, Claude’a Diolosy z Instytutu Awicenna, autora znanych w Polsce pięciu wydań książki: „Chiny, kuchnia, tajemnice medycyny…”.
Ekspres Ilustrowany nigdy nie ingerował w treść moich artykułów, jednak w tym przypadku tytuł  Witaminowa psychoza zmienił  na Moda na witaminy.

Co po latach dodałbym do powyższego

Oprócz jednego słowa „syntetyczne”, które wstawiłem w nawiasie kwadratowym tylko informację z opakowania trutki ma szczury i inne gryzonie. Czynnikiem powodującym zdychanie gryzoni jest antagonista jednej z witamin. Trutka nie zabija, lecz niszczy witaminę, więc gryzonie zdychają z braku witaminy. To samo powodują smugi na niebie!
Znam odtrutkę i na każdym kroku ją polecam. Niewielu traktuje ją poważnie. Czyżby dlatego, że odtrutką są zioła powszechnie występujące i można je pozyskać za darmo?


Odwracalność procesów chorobowych jest możliwa! [8]

Jak unikać chorób serca i układu krwionośnego?

Journal of the American Medical Assocjation opublikował wyniki rozszerzonych badań nad chorobami serca i układu krwionośnego. W artykule wprowadzającym z 20 września 1995 r. czytamy, że według Pet Skawera (Positron Emission Tomography) proces chorobowy może być zatrzymany, a nawet całkowicie odwracalny już nawet w ciągu 4-5 lat, a głównym sposobem polepszenia stanu zdrowia jest zmiana diety i sposobu życia. Jeżeli pacjenci zechcą przyjąć program odwracania procesu chorobowego mogą szybko osiągnąć polepszenie stanu swego zdrowia.

Na czym polega miażdżyca?

Miażdżyca, znana jako arterioskleroza, jest chorobą tętnic (arterii), które twardnieją wskutek tworzenia się złogów (blaszek miażdżycowych) powstałych w wyniku odkładania się tłuszczy (śmieciowych). Złogi w postaci blaszek miażdżycowych, stopniowo coraz grubszych, blokują wewnątrz tętnice, podobnie jak rury kanalizacyjne zapychają się kamieniem i osadem. Stopniowo zatykające się tętnice zmniejszają przepływ krwi. Przy miażdżycy wieńcowej następuje niedotlenienie, odczuwane jako bóle wysiłkowe, ponieważ w trakcie wysiłku jest większe zapotrzebowanie na tlen. Całkowite zatkanie tętnic prowadzi do śmierci mięśnia sercowego i określane jest jako zawał serca. Proces rozwoju blaszek miażdżycowych zaczyna się już w wieku młodzieńczym. Badacze twierdzą, że miażdżyca zaczyna się z chwilą gdy organizm przestaje rosnąć. Pacjenci, którzy cierpią z powodu miażdżycy, w zależności od stopnia blokady mają trudności z każdą pracą wymagającą wysiłku.

Przykład Wiktora Karpienki

Jako jeden z wielu wymownych przykładów dr Dean Ornish podaje przykład 74-letniego, schorowanego Wiktora Karpienko z zaawansowaną miażdżycą, zakwalifikowanego do operacyjnego wstawienia by-passów (z grupy badanych w 1986 r.). Odczuwał on silny ból w piersiach nawet przy najmniejszym wysiłku, a teraz wychodzi codziennie bez wysiłku na 115 piętro jednego z najwyższych gmachów Empire State Building. Od 10 lat nie odczuwa bólu i nie zażywa leków. Także inni pacjenci doktora Ornisha, dawniej „zżyci” z bólami w piersiach, dziś bez odczuwania bólu chodzą na długie wycieczki piesze, jeżdżą rowerami na długich dystansach i grają w tenisa. Ścisły związek stanu zdrowia z trybem życia zauważył szesnastowieczny polski lekarz, doktor Oczko, który twierdził, że: „ruch może zastąpić każdy lek, a żaden lek nie zastąpi ruchu”. Dziś okazuje się, że miał całkowitą rację – ruchu nie zastąpi nie tylko żaden lek, ale nawet wszystkie leki świata razem.

Złożony mechanizm krążenia

Dlaczego ci pacjenci czują się tak dobrze i dlaczego obieg krwi u nich znacznie się polepszył choć tylko nieznacznie poprawiła się odwracalność blokady w arteriach? Mechanizm krążenia w naczyniach krwionośnych nie jest prosty, zależny od stylu życia, odżywiania, tego jak reagujemy na stres itd. Operacyjnie wszczepione dodatkowe arterie nazywane by-passami i ułatwiające przepływ krwi są znacznie mniejszej średnicy od zablokowanych arterii wieńcowych, dlatego łatwiej i szybciej ulegają po­nownemu zablokowaniu złogami. Ale kiedy znacznie zredukujemy zasoby śmieciowych tłuszczów w organizmie i spożywanych pokarmach to arterie, mimo iż są mniejsze, zaczynają pracować bardziej efektywnie w dostarczaniu krwi do serca.

Okaż serce – swemu sercu

40 milionów Amerykanów choruje na serce, 60 milionów cierpi z powodu nadciśnienia tętniczego krwi, 80 milionów ma podwyższony poziom cholesterolu. Każdego roku ponad 15 milionów Amerykanów ma ataki serca. Zbadano, że ogromny wpływ na powstawanie chorób serca i układu krwionośnego wywiera styl życia i sposób odżywiania. Obecnie jest już oczywiste, że stan naszego zdrowia zależy m.in. od rodzaju, sposobu i jakości odżywiania, codziennych zajęć, wypoczynku, uprawianego sportu, reagowania na sytuacje stresowe, i aktywności życiowej w ogóle. Oto przykłady jak zmiany stylu życia mogą powodować spazmy w arteriach i powstawanie skrzepów.

Dieta dobra na wszystko

Dieta bogata w nienasycone kwasy tłuszczowe powoduje formowanie skrzepów w arteriach wieńcowych. Rolę diety w powstawaniu chorób serca badano od dziesiątek lat. Co nowego można stwierdzić? Nowością jest to, co już wiemy, że nieodpowiednia dieta w krótkim czasie może doprowadzić serce do zawału. Nawet jedząc niewielkie ilości śmieciowych tłuszczy można spowodować zwężenie arterii i skrzepy w arteriach poprzez powstawanie Hormona Tromboxana – przyczynę powstawania skrzepów i zatorów. To jeden z powodów tego, że chorzy na serce często odczuwają ból w klatce piersiowej po jedzeniu zawierającym śmieciowe tłuszcze i wielu z nich trafia do szpitali po obfitych posiłkach (obżarstwach świątecznych).

Dobra wiadomość

Dobrą wiadomością jest fakt, że poprawa stanu zdrowotnego może nastąpić bardzo szybko jeżeli przestrzega się proponowanego przez doktora Deana Ornisha programu, publikowanego w jego książce: „Program for Reversing Heart Disease”. Badania udowodniły, że krążenie krwi można poprawić już w ciągu tygodnia, a proponowaną przez doktora Ornisha dietą można spowodować swobodną cyrkulację krwi.

Przyjazny sport

Energiczne wysiłki powiększają ryzyko zawału serca, szczególnie u osób stosujących diety śmieciowotłuszczowe i narażonych na stresy. Umiarkowane ćwiczenia mogą być pozytywne jeśli łączą się ze zmianami stylu życia. Trzeba pamiętać, że ryzyko przy ćwiczeniach jest proporcjonalne do intensywności ich prowadzenia. Dalej podam jak ćwiczyć bezpiecznie.

Ciężka praca serca

Serce pracując jak pompa ssąco-tłocząca, kurczy się od 60-80 razy na minutę, tj. 80-120 tysięcy razy dziennie. W każdej minucie skurcze serca dostarczają organizmowi 5-6 litrów krwi, tj. około 8-9 tysięcy litrów dziennie, ponad 180 tysięcy ton krwi w ciągu 70 lat. W swoje 80 urodziny serce ma na koncie 3 miliardy 364 miliony uderzeń. Krew z serca rozprowadza sieć 2 500 kilometrów naczyń tętniczych, a następnie 40 tysięcy kilometrów naczyń włosowatych (kapilarów). Krew tłoczona przez serce dostarcza do każdej komórki ciała substancje odżywcze: białka, węglowodany, tłuszcze, witaminy, mikroelementy i tlen, co umożliwia czynności wszystkich narządów i układów. Dzięki temu pracujemy, działamy, walczymy, widzimy, słyszymy, myślimy i… żyjemy.

Zdaniem wybitnego doktora

Zobaczmy, co pisze wybitny, uzdolniony lekarz, badacz i uczeń doktora Deana Ornisha, doktor medycyny, biochemik, endokrynolog Deepak Chopra. Jego książki znajdują się na pierwszych miejscach wśród amerykańskich beztselerów i w ciągu kilku miesięcy sprzedawane są w milionach egzemplarzy. Niektóre wydane są też w języku polskim. Jedna z jego książek „Zdrowie doskonałe” rzuca nowe światło na aspekt utrzymania i przywracania zdrowia, przerywając zaklęty krąg niemożności, w jaki zapędzają nas niektóre specjalności medyczne. Inne książki doktora Chopry: Życie bez starości, Twórzmy zdrowie, Kwantowe leczenie i bezwarunkowe życie to także światowe beztselery. Doktor Chopra urodził się w New Delhi (w Indiach), studiował w USA i tam zrobił karierę. Wykładał na uniwersytetach „TUFTS” i w Bostonie. Był naczelnym lekarzem w New England Memorial Hospital. Jest współzałożycielem amerykańskiego towarzystwa „Ayurweda”. W 1992 roku został powołany do Komisji Medycyny Alternatywnej Narodowego Instytutu Zdrowia.

Program doktora Ornisha redukuje ryzyko zawału

Zimą 1988 roku prestiżowe gazety podały wiadomość, że doktor Dean Ornish, kardiolog z San Francisco udowodnił, u czterdziestu pacjentów z zaawansowaną chorobą serca, możliwość zmniejszenia zatorów naczyniowych progresywnie blokujących naczynia wieńcowe. W miarę oczyszczania się arterii świeży tlen docierał do serca zmniejszając przeraźliwy ból w klatce piersiowej i redukując ryzyko śmiertelnego zawału. Zamiast konwencjonalnych leków lub zabiegów chirurgicznych odblokowujących naczynia krwionośne w grupie pacjentów doktora Ornisha stosowano proste ćwiczenia jogi, medytację i dietę niskocholesterolową.

Dlaczego te wyniki uznano za niezwykłe ?

W medycynie konwencjonalnej nie stwierdzono nigdy odwracalności chorób serca, gdy już zaistniały. Według stanowiska medycyny oficjalnej bieg wypadków jest wówczas przesądzony, niezależnie od tego w co wierzysz, co myślisz, co jesz, jak się zachowujesz twoje arterie osłabione w wyniku groźnego otłuszczenia ulegają powolnemu zwyrodnieniu, aż w końcu zostają zablokowane i zaduszają mięsień sercowy. „Ayurweda” stwierdziła, że przełom dokonany przez Ornisha w odniesieniu do schorzeń serca może mieć zastosowanie w każdej chorobie, jeśli się wie w jaki sposób wykorzystać mechanikę kwantową ciała.

Ruch zastąpi lek, lek nie zastąpi ruchu !

Osad płytek cholesterolowych wygląda podobnie jak rdza wyściełająca stare rury, ale płytki te, podobnie jak reszta ciała, są żywe, zmienne. Nowe cząsteczki tłuszczów dołączają do nich i odłączają, powstają nowe naczynia krwionośne – włośniczki dostarczające tlen i substancje odżywcze. Okazuje się, że to, co zostaje zbudowane przez nasze ciało może również zostać rozebrane. Jest to prawdziwa rewolucja wynikająca z badań doktora Ornisha. Powinniśmy pamiętać, że zdrowie w 70 procentach zależy od naszego stylu życia, w 20 procentach od wpływu środowiska, w 5 procentach od genetycznych uwarunkowań, od fachowej opieki medycznej zaledwie w 5 procentach. Warto przypomnieć więc raz jeszcze cytowaną już maksymę szesnastowiecznego polskiego lekarza, doktora Oczko: ruch może zastąpić każdy lek, ale nawet wszystkie leki razem nie zastąpią ruchu. Po wiekach bolesnych doświadczeń, także w świetle badań naukowych okazuje ona się życiową mądrością.

Władysław Edward Kostkowski jest absolwentem Akademii Kultury Duchowej, prowadzonej przez mistrzów i praktyków kultury wewnętrznej oraz adeptem Avicenna Institute (w Witten, dawna RFN). Studiuje dietetykę wg medycyny chińskiej, zgłębia tradycyjne systemy medycyny Słowian i Orientu,  wpływ kolorów na zdrowie i samopoczucie… Ma dar zabliźniania ran pooperacyjnych i pourazowych, zadawnionych blizn, rozstępów poporodowych, rozpuszczania kamieni żółciowych i nerkowych, torbieli, cyst, mięśniaków, guzów nowotworowych, tkanki tłuszczowej… W chiropraktyce (w Polsce nazywanej kręgarstwem), masażu leczniczym i fitokosmetyce ma 26 lat praktyki i doświadczenia.

Ten artykuł napisałem około 1996 roku, więc pokolenie temu. Publikowany był w Ekspresie Ilustrowanym i kilku innych wydawnictwach. Dziś należy uwzględniać wiedzę na temat antycholesterolowego szaleństwa i sfałszowanych norm na cholesterol. Nie zmieniam treści by pokazać moją dawną pracę i wiedzę nie zawsze docenianą, ale zawsze aktualną.


 

Słodki sekret długowieczności [7]

Tajemnicza ambrozja bogów

Mieszkańcy gór Kaukazu zawsze zadziwiali wyjątkową odpornością, zdrowiem, długowiecznością. Żyjąc ponad 100 lat, a wielu nawet po przekroczeniu 125 lat, nadal pracują. Wyjątkowa długowieczność, odporność i zdrowie intrygowały badaczy, a poznanie tego fenomenu stało się misją wielu z nich.

Po latach dociekliwi naukowcy i badacze odkryli sekret zdrowia i długowieczności: ludzie ci hodowali pszczoły! Do zdrowia i długowieczności przyczyniała się także ich wyjątkowa aktywność, zarówno fizyczna jak i psychiczna – także w podeszłym wieku.

Pszczelarstwo od zawsze zapewniało pszczelarzom „magiczną” ochronę życia. Potwierdzają to zarówno przekazy historyczne jak i współczesne badania naukowe.

Pszczelarze z Kaukazu byli szczęśliwi i zadowoleni. Jako, że byli biedni sprzedawali czysty miód z pla­strów, a sami jadali gruby osad gromadzący się na dnie uli. Poczęstowani tą słodką i lepką substancją badacze doznali olśnienia, a szczegółowe analizy potwierdziły, że to właśnie jest magicznym eliksirem długowieczności pszczelarzy i ich rodzin. Niezbyt estetyczna, ale smaczna gruda zawierała wiele granulek pyłku kwiatowego. Niewiarygodne zdrowie i długowieczność tych ludzi wynika z naukowo udokumentowanych właściwości pyłku kwiatowego, którego regularne spożywanie (w wystarczających ilościach) przedłuża życie o wiele lat.

Czym jest kwiatowy pyłek pszczeli

Jest to wytwarzany przez kwiaty pyłek z dodatkiem „magii” pszczół. Zbieranie przez pszczoły pyłku z kwiatów jest znacznie bardziej skomplikowane, niż myślimy. Pszczoła siedząc na pręciku kwiatu, używając swych szczęk i przednich nóżek, zręcznie zdrapuje luźne drobiny pyłku i zwilża go odrobiną miodu zabranego w drogę z ula. Na goleniach pszczół znajdują się grube włoski tworzące „grzebyki”, którymi w czasie lotu wyczesuje złoty pyłek ze swego ciała do miniaturowych koszyczków na nóżkach. Gdy koszyczek jest pełen mikroskopijny złoty pył tworzy w nim jedną złotą grudkę. W ulu dodawane są do niej enzymy i nektar tworząc znaną nam postać pyłku pszczelego.

Pożywienie doskonałe

Najbardziej fascynującą cechą pyłku kwiatów jest fakt, że nie możemy go wytworzyć w laboratorium. Mimo tysięcy analiz z zastosowaniem zdobyczy współczesnej technologii nie udało się zidentyfikować składników pyłku kwiatowego. Pszczoły dodają tajemnicze substancje, które sprawiają, że pyłek nabiera zdumiewających właściwości leczniczych. Kwiatowy pyłek pszczeli to „superżywność”, zawierająca wszystkie substancje potrzebne do utrzymania życia. 25% stanowi białko roślinne, co najmniej 18 aminokwasów, kilkanaście witamin, 28 minerałów, 11 enzymów i koenzymów, 11 węglowodanów. To doskonałe pożywienie Natury zawiera wszystkie witaminy, minerały i aminokwasy, jakich potrzebuje nasz organizm.

Zanim pojawił się człowiek

Historia pyłku kwiatowego jest starsza od historii ludzkości, pszczoły latały zanim pojawili się ludzie. Pyłek i miód od zamierzchłych czasów stanowiły pożywienie zwierząt i ludzi. Pierwotny człowiek nie tylko miód pod­jadał pszczołom, także gromadzony w miodowych plastrach pyłek. Biblia, Tora, Koran, orientalne zwoje per­ga­minu, przekazy starożytnych Greków i Rzymian – wszystkie te źródła chwalą pracowite pszczoły i ich pożywne i lecznicze produkty. Istnieją nawet legendy, że to kwiatowy pyłek pszczeli był tajemną „ambrozją” zapewniającą starożytnym bogom wieczną młodość. Kaukaskie plemiona ciągle jeszcze delektują się larwami pszczół, uważa­jąc że miód i kwiatowy pyłek pszczeli są warte kilku użądleń.

Zwiększa odporność, przyspiesza leczenie

Większość badań naukowych dotyczących terapeutycznych właściwości kwiatowego pyłku pszczelego przeprowadzono w Europie i Rosji. Poczynając od lat 40. ubiegłego wieku wykonano wiele analitycznych badań pyłku. Badaniami objęto zarówno myszy jak i ludzi; stwierdzono, że pyłek pszczeli jest absolutnie nietoksyczny, stanowi kompletne pożywienie i kilka kolejnych pokoleń, których przedstawiciele odżywiający się wyłącznie kwiatowym pyłkiem pszczelim rodzi się i żyje bez oznak jakichkolwiek zaburzeń.

Naukowcy stwierdzili, że pyłek ma właściwości odżywcze, dodaje energii, odgrywa rolę w przemianie materii, zawiera substancje antybiotyczne skuteczne w zwalczaniu pałeczki okrężnicy i pewnych odmian salmo­nelli.

Naum Jorish szef dawnej Akademii Związku Radzieckiego we Władywostoku donosił, że pyłek pszczeli jest jednym z pierwotnych skarbców żywienia i medycyny. Każde ziarenko zawiera wszystkie substancje nie­zbęd­ne do życia. Osoby spożywające pyłek kwiatowy żyją długo.

Dr. Lars-Erik Essen z Halsinborgu w Szwecji stwierdził, że pyłek pszczeli zapobiega przedwczesnemu starzeniu się komórek i stymuluje wzrost nowej tkanki skórnej, skutecznie chroni przed odwodnieniem i wprowa­dza nowe życie do wysuszonych komórek, wygładza zmarszczki i stymuluje dopływ życiodajnej krwi do wszyst­kich komórek skóry.

Dr Leo Conway, który zaleca pacjentom pyłek pszczeli stwierdził, że u żadnego z pacjentów, którzy przez trzy lata jadali pyłek nie wystąpiły jakiekolwiek objawy alergiczne, niezależnie od tego gdzie mieszkali i jak się odżywiali. Opanował on 100 procent wcześniejszych przypadków. W zwalczanie kataru siennego, powodo­wanej pyłkami astmy, wrzodów układu trawiennego, zapalenia okrężnicy, migrenowych bólów głowy, schorzeń moczowodu, zapalenia oskrzeli dzięki pyłkowi pszczelemu osiągnął pełny sukces.

Pyłek kwiatowy jest najbogatszym i najbardziej kompletnym pożywieniem w przyrodzie; zwiększa odpor­ność organizmu na stresy, choroby i przyspiesza procesy leczenia. Jest to szczególnie ważne dzisiaj, gdy zanie­czyszczenie środowiska, pestycydy i nadużywanie antybiotyków stanowią ciągłe wyzwanie dla naszego systemu odpornościowego.

Najstarszy mistrz świata

Eksperci od dawna uznawali pyłek pszczeli za silny lek i źródło sił rozrodczych. Najlepszą ilustracją tego faktu jest historia legendarnego Noela Johnsona. W 1964 r. lekarze stwierdzili u 65-letniego wówczas Johnsona poważną wadę serca i zabronili mu wszelkiej aktywności fizycznej. Jednak Noel Johnson zamiast czekać na śmierć zmienił tryb życia, odżywianie i zaczął korzystać z cudownego daru pszczół, jakim jest pyłek kwiatowy. W wieku 70 lat zaczął spożywać codziennie świeży, surowy pyłek pszczeli. Mając 78 lat zdobył złoty medal w ma­ratonie, w grupie seniorów. Następnie przez całe lata był posiadaczem tytułu „bokserskiego mistrza świata senio­rów” pokonując pięściarzy o połowę młodszych od siebie. Prezydent Reagan wręczył mu Prezydencką Nagrodę za Sprawność Fizyczną.

W roku 1989 Johnson wydał autobiografię zatytułowaną70-letni niedołęga – 80-letni byk”. Swą wytrzy­ma­łość, świetne zdrowie i długowieczność zawdzięczał działaniu cudownej substancji z pszczelego ula, która sta­ła się składnikiem jego odżywiania i najważniejszym czynnikiem, jakiemu zawdzięczał przedłużenie ży­cia. Przekonał się, że jest to niewiarygodne pożywienie, które uczyniło z niego „supermana”. Po odkryciu pyłku pszczelego gdy miał 70 lat ta doskonała żywność przywróciła mu męskość, pełnię sił, potencję seksualną, chro­niąc zarazem jego zdrowie. Noel Johnson przebiegał maraton aż do swej śmierci w wieku 97 lat.

Pyłek pszczeli, całkowicie naturalny, łatwo dostępny, pozostaje cudem wszechczasów. A badania długowiecznych z Kaukazu wykazały u wielu z nich blizny po bezobjawowym zawale serca, jaki z całą pewnością byłby śmiertelny dla współczesnych ignorantów prozdrowotnych mocy leków z ula.

Ten artykuł napisałem ponad ćwierć wieku temu. Publikowany był w Ekspresie Ilustrowanym i kilku innych wydawnictwach. Ilu dziś ciężko chorych mogło być zdrowymi gdyby zawartą tu wiedzę wykorzystali?


 

Drzewo rodowe formą terapii [6]

Odszukując metryk przodków pewnej Warszawianki o ostrowieckich korzeniach i budując jej drzewo rodowe miałem nadzieję wyrwać ją z zaklętego kręgu niemocy. Niemocy psychicznej i fizycznej. Wydawało mi się, że ta genealogiczna forma terapii wywoła radość z odkrywania tajemnic rodowych i rozbudzi chęć dalszego ich zgłębiania, a przy tym wyrwie z niewoli choróbska i ogłupiającego systemu.

 Strach przed zmianą

Przerażał mnie jej strach przed zmianą, mimo iż wiedziała ona, że byłaby to zmiana tylko na lepsze. Jej paniczne trzymanie się dorobku życia, jakim są niemoc i choroby, mnie – obserwatora – przeraża. Natomiast ją – twórczynię tegoż przerażenia – poraża. Nawet jeśli nie były uświadomione to były to jej dążenia do zachowania złego lecz swojego, gównianego lecz znanego. A było jej łatwo, nawet bardzo łatwo, bo nie była w swych działaniach odosobniona (o ile brak działania można nazwać działaniem).

Dlaczego piszę o strachu przed zmianą osoby czytelnikom nieznanej? Ponieważ jest to sposób bycia przytłaczającej większości polskiej społeczności przez stulecia odczłowieczanej, ubezwłasnowolnianej, odzieranej z woli wskutek ciągłych okupacji i zniewalania we wszystkich dziedzinach życia, narzekającej, chorującej, pokładającej złudne nadzieje w lekach i lekarzach, hołdującej telewizyjnym i religijnym pseudoautorytetom, biernie oczekującej kiedy się zmieni (samo miałoby się zmienić?), szukającej „cudownych” terapii odchudzających, studiującej za pieniądze rodziców, jako sposób na przetrwanie, by nie wziąć byka za rogi i nie zmierzyć się z rzeczywistością, nie kształtować jej, nie kierować własnym losem.

 Nie tylko ona jest ofiarą

Ale nie tylko wspomniana Warszawianka jest ofiarą. Ja też. Ona w pewnym sensie jest usprawiedliwiona. Usprawiedliwiona przez… syndromy kraba i żaby.

 Syndrom kraba

Gdy kraba umieścimy w naczyniu usiłuje z niego wyleźć. Ale gdy w naczyniu jest drugi krab, lub więcej krabów, wspinającego się na krawędzie naczynia, by wydostać się z niewoli natychmiast drugi ściąga go w dół. Taka krabia, ale też polska mentalność! Sam gnuśnieje w niewoli i innym nie pozwoli się z niej wyrwać. Jak w polskich rewirach piekła, gdzie nie potrzeba strażników, bo każdy skazaniec pilnuje sąsiada.

 Syndrom żaby

Gdyby żabę wrzucić do gorącej wody natychmiast z niej wyskoczy. Tak działa instynkt zacho­waw­czy. Jednakże umieszczona w wodzie stopniowo podgrzewanej pozwoli się ugotować.

Jak wolno narastające ciepło wyłącza instynkt zachowawczy żaby tak permanentne reklamy wyłączają instynkt zachowawczy człekokształtnych, leczących się z coraz to nowszych chorób wywoływanych wyniszczającym pseudoleczeniem, trującymi pseudolekami, przemysłową paszą, syntetyczną chemią gospodarczą i takimiż kosmetykami…

Dla mnie nie ma usprawiedliwienia

Natomiast dla mnie nie ma usprawiedliwienia, że naiwnie uwierzyłem Warszawiance o ostrowieckich korzeniach, że jest początkującym genealogiem, bratnią dusza, z którą mógłbym… czasem porozmawiać, wymienić się doświadczeniami, spotkać się na szlaku genealogicznej wędrówki. Nie jest ona genealogiem, bo genealog to badacz, poszukiwacz, odkrywca, cechuje go chęć poznawania i… determinacja. Nie jest ona też początkującą, bo początkującym jest ten, kto już zrobił pierwszy krok.

Spójrzmy na linijkę (krótką czy długą obojętnie). 1, 2, 3 to początek każdej. Ale zero, choćby tam było głęboko wyryte to przecież nie jest częścią tego, co zamierzamy zmierzyć, lecz miejscem, od któ­re­go zaczynamy pomiar. Nazywanie siebie początkującą w tym przypadku jest tak bardzo na wyrost, jak nazywanie biegaczem oseska, który chodzić zacznie dopiero za rok.

Włosów mycie i płukanie, a przykazanie miłości

Jeśli to zbyt trudne, przeskoczmy do włosów. Wszystkie, nie tylko blondynki, myją włosy przed wyjściem z domu, bo… wszystko robią na pokaz, dla kogoś. Nie dla siebie. A włosy są prze­cież antenami, zbierają z otoczenia cudze emocje i wszelkie zło. Dlatego powinniśmy je myć na­tych­miast po powrocie do domu, by jak najszybciej pozbyć się energetycznych śmieci, które zebra­ły i zatruwają cały organizm.

Na domiar złego wszystkie, nie tylko blondynki, płukają włosy wodą cieplejszą od tej, w której je myły. Tym sposobem osłabiają włosy i skórę głowy, krążenie krwi i jej jakość.

Do niedawna podobnie postępowali lekarze – nie myli rąk przed odbieraniem porodów mimo iż do sal porodowych szli wprost z… prosektorium. Tego, który w XX wieku usiłował tę praktykę zmienić zniszczyli, podobnie jak dwa milenia wcześniej Chrystusa, by nie mówił już więcej takich mądrości, jak przykazanie miłości.

Co i jak mógłbym zrobić, by współplemieńcy Warszawianki o ostrowieckich korzeniach z przykazania miłości zrozumieli przynajmniej zwrot: „jak siebie samego”, który przecież nie oznacza: „bliźniego lepiej”, ani „siebie gorzej”.

 Korona stworzenia

Człowieki powszechnie nazywają siebie koroną stworzenia. Tym zwrotem, głupawym zresztą jak niemal wszystko co czynią, usiłują manifestować swą wyższość nad pozostałymi dziełami Stwórcy. A przecież człowiek w całym ciele ma zaledwie 650 mięśni, podczas gdy sama tylko trąba słonia mięśni ma 40 tysięcy. Cała historia tejże „korony stworzenia” ocieka krwią, a czło­wieki śmieją się rzadko i TYLKO na wydechu, podczas gdy np. szympansy bonobo śmieją się i na wdechu i na wydechu.


 

Naturalny silny środek przeciwbólowy i leczący [5]

Sprawdzony przy:
infekcjach wszelkiego rodzaju,
przeziębieniach,
grypie,
problemach przewodu pokarmowego…
leczy:
artretyzm,
zapalenie stawów,
reumatyzm,
nerwobóle…
zwalcza ból,
działa przeciwzapal­nie,
podnosi odporność,
oczyszcza organizm z toksyn,
przyspiesza przemianę materii,
pomaga w odchu­dzaniu,
dodaje energii i wigoru…

Jest smaczną, aromatyczną herbatką,
może być zamiennikiem kawy lub herbaty.

Składniki na jeden dzień kuracji:

  • 1,5 łyżeczki kurkumy (z odrobiną pieprzu),
  • 0,5 łyżeczki zmielonych goździków,
  • 1 łyżeczka zmielonego kardamonu,
  • 1 łyżeczka zmielonego cynamonu,
  • 0,5-1 łyżeczki zmielonego imbiru,
  • 0,75 litra wody przefiltrowanej,
  • miód do smaku,
  • ewentualnie odrobina mleka (nie polecam).

Ilość składników można proporcjonalnie zmniejszać.

Wszystkie składniki zalać wodą i gotować na małym ogniu około 10 minut. Przecedzić do kubka. Można dosłodzić miodem lub dodać odrobinę mleka.

Recepturę tę można rozpowszechniać, nie jest niczyją własnością, jest dziedzictwem narodowym. W różnych modyfikacjach jest spotykana w wielu różnych publikacjach.

Rozmowy z Ambasadorem Zdrowia część II [4]

W poprzedniej audycji na pytanie o stan kręgosłupów współczesnego społeczeństwa po­wiedział Pan, że nie spotyka osób z solidnym, zdrowym kręgosłupem. Co więc z postawą?

Wszyscy są mniej lub bardziej krzywi, garbaci, koślawi, zniekształceni, mniej lub bardziej dalecy od ideału piękna. Dziś dopowiadam, że także nie spotykam symetrycznego, lekkiego, płynnego chodu. Przerażający jest chód młodzieży i dzieci, stopy stawiają pokracznie, koślawo, powłócząco, niesymetrycznie… Biodra i miednice zdeformowane, poprzekoślawiane i w pionie i w poziomie. Nogi powykrzywiane iksowato, albo łukowato jakby na beczce kształtowane. Stopy spłaszczone podłużnie i poprzecznie oraz koślawe, zazwyczaj i płaskie i koślawe czyli płaskokoślawe.

To pewnie od kręgosłupa; czym więc jest kręgosłup? Jak jest zbudowany?

Kręgosłup jest kolumną nośną całej konstrukcji człowieka. Skupiam się na kręgosłupie ludzkim, ale dodaję, że także innych kręgowców, aby nadgorliwy komentator nie napisał, że pies też ma kręgosłup, jak poprzednio pisząc, że zioła to też chemia, bo biedaczek nie odróżnia prozdrowotnej fitochemii roślin od syntetycznej chemii rockefellerowskiej służącej depopulacji.

A skoro o psich kręgosłupach wspomniałem to szczycę się sukcesami także u czworonogów, a one, w odróżnieniu od dwunożnych, potrafią być wdzięczne nawet po wielu, wielu latach.

Nasze kręgosłupy zbudowane są z naprzemiennie ułożonych kręgów i krążków międzykręgo­wych, potocznie nazywanych dyskami. Kręgi są tworami kostnymi, skomplikowanymi, bowiem mają po 4 powierzchnie stawowe i po 7 wyrostków kolczystych, z których te centralne zachodzą na siebie jak dachówki. Dyski są poduszeczkami amortyzującymi, zawierają dużo wody, więc powinny mieć konsystencję galaretowatą, niemal wodnistą, jednakże często są znacznie obniżone, zwłók­niałe, więc nie amortyzują jak powinny.

Ciała noworodków zawierają ponad 80 % wody, dorosłych ok. 70 %, a staruszków jeszcze mniej. Zęby zawierają ok. 4 % wody. Kości ok. 10 % wody, dyski ponad 90 % wody. Jednakże dziś jesteśmy słabo nawodnieni, wielu jest odwodnionych, zbyt mało i zbyt rzadko pijemy czystą wodę, szkody pogłębiają odwadniające paskudztwa przemysłowe, więc dyski obniżają się, włóknieją, tracą zdolność amortyzacji.

A co z krzemem – pierwiastkiem młodości i długowieczności? Co z mięśniami?

Dodam, że krzem jest też pierwiastkiem elastyczności i sprężystości. Krzemowi trzeba poświęcić oddzielną audycję, bo naciągaczy sprzedających wodę o nazwie „krzem” nie brakuje, a to dlatego, że nie brakuje też naiwnych, którzy kupią, kupią, kupią wszystko co sprzedający zachwali nowocześnie i tajemniczo. Szczególnie porywają słowa niezrozumiałe, jak np. jonowe, kwantowe, plazmowe…

Dopóki ludzie jadali pokarmy proste, naturalne, urozmaicone, nawet gdy odżywiali się skrom­nie i niedojadali ich kości zawierały dużo krzemu więc były mocne i sprężyste. Czym więcej jadają żywności przemysłowej, bardzo przetworzonej ich kości zawierają niemal sam wapń, brakuje im krzemu, więc są kruche i pod własnym ciężarem deformują się, pękają, łamią się, kruszą się.

Pękają, kruszą się i łamią się nie tylko szyjki kości udowych starszych osób, miażdżą i kruszą się nawet kręgi w kręgosłupie, często pod własnym ciężarem przy czynnościach codziennych.

Kręgi na właściwych miejscach utrzymują mięśnie, więzadła, torebki stawowe. Póki mięśnie były silne, elastyczne, symetryczne, kręgosłupy były stabilne, sprężyste. Gdy mięśnie słabną, wiotczeją, napinają się niesymetrycznie, kręgi się chwieją, dyski wypadają, kręgosłup się krzywi, rozpada. Gdy poziome powierzchnie kręgów niszczeją, deformują się, wówczas dyski i kręgi zsuwają się, bądź są wypychane.

Jak powinien wyglądać zdrowy kręgosłup można zobaczyć w moich książkach, niezależnie czy dotyczą chwastów, warzyw, doktorów z doniczki, kolorów, przypraw, zdrowienia bez leków…

A jak się do tego mają produkty z mleka i suplementy wapniowe?

Nadmiar wapnia odkłada się niemal wszędzie, w naczyniach krwionośnych, stawach, kręgach, włosach…, nadmiar wapnia przy niedoborze krzemu jeszcze bardziej pogarsza dysproporcję Ca-Si, ale pozostańmy przy kręgosłupie. Nadmiar wapnia na krawędziach kręgów tworzy dziobowate narośla, przez medyków nazywane dawniej „osteofitami”, a dziś zazwyczaj „zmianami zwyrodnieniowymi kostno-wytwórczymi”. Te narośla mogą być skierowane na zewnątrz, w bok, lub do wewnątrz kanału rdzenia kręgowego i uciskać na nerwy lub rdzeń kręgowy.

Jakie są konsekwencje ucisku na korzenie nerwów?

Długo uciskane nerwy mogą nawet obumierać, więc niezależnie od ich odbarczania wymagają dożywiania. Ja do tego, niejako przy okazji terapii manualnej, stosuję własny olej kręgowy na bazie oleju z dziurawca. Mój olej powstaje bardzo długo w oparciu o doświadczenie profesora Ożarowskiego. Profesor chyba nigdzie nie opublikował tej metody, ale przekazał ją zielarzowi, z którym się przyjaźnię, którego kręgosłup i nogi kilka razy miałem zaszczyt ratować.

Nerwy wychodzące spomiędzy poszczególnych kręgów prowadzą do odpowiednich narządów lub części ciała, więc ich ucisk powoduje dysfunkcje tych narządów i części ciała. Jak więc mogą pomóc diabetolodzy gdy trzustka nie nadąża produkować insuliny? Jak mogą pomóc dermatolo­dzy gdy nerki nie nadążają wydalać trucizn i pojawiają się trądziki, skazy, alergie, wypryski?

Gdy bogate społeczeństwa obżerają się węglowodanami, czyli cukrami przeciążane trzustki produkują zbyt mało insuliny do przetwarzania nadmiaru cukru, a przeciążane nerki nie nadążają wyrzucać toksyn.

Diabetolodzy nie wyjaśniają pacjentom, że węglowodany to cukry, a ponadto zalecają jadać pszeniczne pieczywo, zabójcze dla każdego, a dla cukrzyków najbardziej. Dzięki diabetologom społeczeństwo tyje, brzydnie, głupieje… Diabetolodzy są sprawcami najcięższych współcześnie chorób. Cukrzycy cierpią i umierają wskutek leczenia chorób powodowanych leczeniem cukrzycy, jak np. niewydolność krążenia, zatory, nadciśnienie, otyłość, nowotwory… Np. tak zwana „stopa cukrzycowa” to efekt wyniszczającego działania leków, a nie cukrzycy.

A co z wydalaniem tego, co zbędne?

Czy słyszeliście od dermatologów, że skóra pełni rolę trzeciej nerki, a trądzik jest błogosławieństwem, bo skoro nerki nie nadążają wyrzucać odpadów, to skóra wspomaga wydalanie niczym zawór bezpieczeństwa? To, co widzimy na skórze nie jest chorobą skóry, więc specjalizacja lekarza skórnego jest nieporozumieniem. Polecane przez dermatologów smarowidła wtłaczają toksyny do wewnątrz, na płuca. Ponieważ płuca nie są unerwione pacjenci dermatologów długo nie czują co się w nich rozwija. Kiedy poczują na wyleczenie będzie już za późno. Tak pacjenci dermatologów i alergologów zostają pacjentami onkologów.

Spustoszenie zapoczątkowane przez dermatologów i alergologów staje się żniwem onkologów (czasem na tej drodze trafia się jeszcze pulmonolog).

Czy diabetolodzy i dermatolodzy są niedouczeni?

Nie potrzeba analizować na ile diabetolodzy, dermatolodzy, onkolodzy są niedouczeni, a na ile zdeprawowani. Świadomie czy nie są naganiaczami bigfarmy. Niech każdy sam zastanawia się czy szkodzą z głupoty czy celowo.

Dlaczego powstają takie specjalizacje? Bo największe zyski przynosi działanie wśród nieświa­domych i dla nieświadomych. Nieudacznikom i oszustom łatwiej działać na rynku nieświadomych.

Kto powierza leczenie naganiaczom bigfarmy o powrocie do zdrowia nie może nawet marzyć.

Ja nie odciągam nikogo od lekarzy, czekam aż sam dojrzeje, by uciekać od bagna, które tworzą sługusy bigfarmy. Moja działalność ma być przede wszystkim oświatowa i dla Słowian.

Kto rezygnuje z przeciążania organizmu śmieciową przemysłową paszą u tego samoczynnie znikają choroby więc leczenie przestaje mu być potrzebne, a tym samym zbędni stają się lekarze.

Czy zaganiane społeczeństwo może to zrozumieć i tego doświadczyć?

Przytłaczająca większość współczesnego społeczeństwa jest zdemoralizowana przez religie i zabory. Religie pozwalają łajdaczyć się i krzywdzić nawzajem, spowiadać się i czynić tak dalej. Zabory uczyły szpiclowania, donoszenia, kolaborowania. Wówczas wymordowano elity, patriotów, a prostacy nie kierują się honorem, czynili tak dla wygody, ułatwień.

Dlaczego dziś tak wielu tak czyni? Wielu takie wzorce wyniosło z domów rodzinnych, wszyscy takie wzorce widzimy na każdym kroku, u polityków, biznesmenów, w telewizji…

Jak to zmienić?

Żyjąc w harmonii z Naturą, w społeczności traktowanej jak ród, wspólnota, palce jednej ręki, członki jednego ciała.

Przywracając kręgom właściwe miejsca prostowałem nawet ponad 30 stopniowe skrzywienia; pod moimi palcami samoistnie wchłaniały się przepukliny, znikały osteofity, guzki, także nowotwo­rowe… Jednakże to, że rozwijam te talenty nie znaczy, że miałbym ratować cwaniaków o podwójnej moralności, co to Panu Bogu świeczkę a diabłu ogarek. Utrzymują bigfarmę, która rujnuje im zdrowie, a ode mnie chcą regenerowania organizmów wyniszczanych przez bigfarmę. Macie swoich kapłanów i swoich lekarzy więc z godnością znoście co sobie pod ich nadzorem wypracowaliście. Albo zakładajcie przydomowe ogródki warzywne, owocowe, ziołowe, bo tyle jest zdrowia ile ziemi w naszych rękach. Zbierajcie dziko rosnące rośliny kulinarne, prozdrowotne, lecznicze, rezygnujcie z przemysłowej trującej paszy nazywanej żywnością, wypiekajcie chleb z dawnych zbóż niezmodyfikowanych i nie dosuszanych randapem i innymi truciznami zawierającymi glifosat, pokochajcie siebie samych i siebie nawzajem, eliminujcie ze swego otoczenia trucicieli, deprawatorów, sługusów bigfarmy, zdrajców, bandytów, niezależnie od tego, jakie sobie tytuły ponadawali.

Mocne słowa

Moja żona protestuje przeciw słowom: „naganiacze”, „sługusy”… Jeśli jeszcze komuś to się nie podoba to proszę o propozycje bardziej adekwatnych słów na określenie choćby tylko personelu prestiżowych centrów-pomników, nakazującego zdrowym ciężarnym Polkom wstrzykiwanie insuliny, by uzależniać je na całe życie od powodujących choroby produktów bigfarmy, by zwiększać zbyt na trucizny nazywane lekami. Jeśli uważacie, że to niedouczeni głupcy to módlcie się by zmądrzeli, ale jeśli to zdeprawowani, zdemoralizowani naganiacze i sługusy bigfarmy to eliminujmy ich z naszego otoczenia i kraju, by nas i naszych dzieci nie wyniszczali.

Jeśli insulinę i tłuszcze trans nagrodzono Noblami, to jak traktować tytuły „naukowe” nabyte na bazie tych przekrętów? A jak traktować i tytułować właścicieli tych tytułów? Któremu starczy odwagi by przyznać, że insulina i margaryna są truciznami?

Wielu marzy o lepszych lekarzach i lepszych lekach. Dążenia do lepszych lekarzy i lepszych leków są złudne. Na takich hasłach zarabiają krocie sprzedawcy leków, suplementów i złudzeń. Warto wspierać dążenia do naszego prawa wyboru, ale nie rozbudowy bazy leków. Leki należy likwido­wać. Gdyby leków nie było świat byłby lepszy, a my bylibyśmy zdrowsi. Kto tego nie rozumie tkwi w pułapce bigfarmy.

Czy potrzebni są lekarze [2]

O chorobach napisano całe tomy encyklopedii medycznych, przeróżnych bzdur i pseudomądrości. Odkąd medycyną włada rockefellerowska mafia tabuny lekarzy, uczonych i innych ważniaków usiłują odkryć tajniki chorób, by jeszcze bardziej nas niewolić i wyniszczać lekami wywołującymi kolejne, coraz to groźniejsze choroby.

Mimo władzy nad niemal całym światem nie udaje im się znaleźć prawdziwych przyczyn chorób. Dlaczego? Bo choroby, jako takie, nie istnieją, a objawy, powszechnie nazywane chorobami to reakcje organizmu na zaburzenia pracy narządów. Jeśli przyczyny zaburzeń trwają długo zmiany chorobowe rozwijają się nie tylko w zaatakowanych narządach i układach, także w innych, z nimi współdziałających: krwionośnym, nerwowym, limfatycznym…

Życie zawsze było i jest oscylacją pomiędzy stanem choroby a stanem zdrowia. Rozważmy na przykład przeziębienie i towarzyszące mu podwyższenie temperatury, bóle w kościach, bóle głowy, ogólną słabość… Czy te objawy są chorobami?

  • Gdy atakują nas bakterie chorobotwórcze nasz organizm podwyższa temperaturę ciała po to by je zabić i wyeliminować. Obniżanie gorączki farmaceutykami przeciwstawia się naturalnym mechanizmom obronnym naszego organizmu, niszczy tę naturalną obronę, uodparniania bakterie chorobotwórcze. Natomiast zanurzenie rozpalonego gorączką ciała na kilka sekund w zimnej wodzie wspomaga naturalne mechanizmy obronne organizmu i skutkuje bardzo szybkim powrotem do zdrowia. Zdrowiejący organizm nie potrzebuje już gorączki, więc temperatura spada do naturalnej stanowi zdrowia. Ja tego doświadczałem na sobie i ja to stosowałem u swoich dzieci, więc nie jest to czyjaś teoria, lecz moja praktyka.
  • Nasz organizm produkując i wydalając śluz, wydala wraz ze śluzem toksyny chorobotwórcze. Jeśli nie pozwalamy sobie wypocić się by poprzez skórę wraz z potem pozbyć się toksyn chorobotwórczych to organizm ratuje się wydalając je ze śluzem poprzez odkrztuszanie. W tym naturalnym samooczyszczaniu można wspomóc organizm syropami wykrztuśnymi i ułatwiającym wykrztuszanie masażem. Nasze babcie stosowały domowe syropy odkrztuszające i masaże ułatwiające odkrztuszanie. Zawsze z dobrym skutkiem, często natychmiastowym. Stosujmy sprawdzone przez stulecia praktyki i rozpowszechniajmy je. Jeśli je lekceważymy, bądź o nich zapominamy farmacja podsuwa nam swoje syntetyczne środki wywołujące tak zwane skutki uboczne. Czy na pewno są one ubocznymi? Wiele wskazuje, że są raczej zamierzonymi.
    Ani lekarzy ani farmaceutów nie uczono na studiach etyki! Medycyna i farmacja dążą by mieć coraz więcej pacjentów do leczenia i coraz więcej klientów by sprzedawać im coraz większe ilości syntetycznych farmaceutyków.
    Masażyści nie są uczeni współgrania z Naturą, ich działania szkodzą, gdyż rozluźniają mięśnie zamiast je wzmacniać. Proszę zaobserwować, że im dłużej i częściej ktoś korzysta z masaży tym bardziej rozpada się jego kręgosłup. Ja wzmacniam mięśnie by stanowiły naturalny gorset dla kręgosłupa.
  • Ból głowy, łamanie w kościach, uczucie słabości, to sposoby zmagania się z chorobą organizmu zmierzającego do stanu zdrowia w ramach homeostazy, czyli przywracania zdrowia rozumianego jako porządek, harmonia, równowaga.
    Nawet jeśli jeszcze nie nauczyliśmy się rozpoznawać tych sposobów to nasz organizm wie co robić, bowiem odpowiednie zdolności, umiejętności, moce, siły sprawcze zapisane ma w genach, niezależnie czy wierzymy, że pochodzą od inteligentnego Stwórcy, czy zostały wypracowane przez tysiące lat ewolucji.

O porządku, harmonii, równowadze mówiłem wielokrotnie przy różnych okazjach, więc tu skupiam się tylko na tytułowym pytaniu: czy potrzebni są lekarze?

Widzimy więc, że choroby nie istnieją, a gorączka, ból głowy, mięśni, łamanie w kościach itp. dolegliwości to symptomy. To, co nazywamy chorobą jest reakcją obronną mechanizmów prozdrowotnych, przywracających prawidłową pracę organizmu. Jeśli potraktujemy je jak sygnały rozpoczynających się reakcji możemy wspomóc organizm. Czym skutkuje lekceważenie tych sygnałów widzimy na każdym kroku, natomiast właściwe i szybkie ich odczytanie pozwala unikać niemal każdej choroby.

Aby być zdrowym, człowiek powinien słuchać swego organizmu i uczyć się rozumieć go. Uznawanie chorób za wrogów to rockefellerowska pułapka. Choroba zmusza do zwrócenia uwagi na stan organizmu i skierowania się w stronę zdrowia. Od większości chorób i wyniszczających nas działań medyków uwolni nas naturalne podejście do aspektu choroba–zdrowie.

            Odkrywaj i rozpoznawaj mechanizmy przywracania zdrowia! Jak zacząć?
  1. Przestać obwiniać lekarzy o to, że bezskutecznie leczą. Ci niewolnicy bigfarmy robią to, do czego ich bigfarma przyucza – przepisują nazywane lekami trucizny bigfarmy.
  2. Zrozumieć, że o swoje zdrowie skutecznie troszczyć się możemy tylko sami.
  3. Przywrócić najwartościowsze potrawy przodków: żur i kasze ze zbóż niemodyfikowanych i nie skażanych randapem ani innym środkiem zawierającym glifosat.
  4. Nie tłumić bólu głowy chemią, zatruwającą wątrobę i cały organizm, lecz poznawać i usuwać przyczyny. Często wystarczy codziennie wywietrzyć pokój, biuro, mieszkanie; zamienić syntetyczną bieliznę i pościel na naturalne; zmienić sposób przyrządzania posiłków i porę jedzenia, aktywności, wypoczynku; wychodzić na spacery, szczególnie przed snem…
    Wyprowadzanie psa czy zakupy to nie spacer, lecz obowiązek. Spacer działa terapeutycznie tylko wówczas, gdy nie jest obciążony obowiązkami.
    Zacznij od eliminowania z diety wszystkiego, co zawiera pszenicę i randap/glifosat, zażywaj ziołowych kąpieli, spacerów przed snem, zamień bieliznę syntetyczną na naturalną, wymień zawierające rtęć świetlówki i żarówki fluorescencyjne na klasyczne żarowe, eliminowane abyśmy więcej i bardziej chorowali i więcej kupowali trucizn nazywanych lekami, oraz umierali niedoczekawszy emerytury, co dziś nietrudno zauważyć…
  5. Zrozumieć, że choroby serca, układu krążenia, otyłość, nadwaga, cukrzyca, lustrzyca są wynikiem braku ruchu. Kłania się doktor Wojciech Oczko, lekarz nadworny trzech królów. Ruch zastąpi każdy lek, a żaden lek, ani nawet wszystkie leki razem nie zastąpią ruchu.
  6. Bóle żołądka, trzustki są rezultatem tego, że jemy za dużo, a przy tym nie to, czego potrzebuje organizm do zdrowego funkcjonowania.
  7. Pęcherzyka żółciowego nie pozwól sobie wycinać, lecz go oczyść! Kamienie można rozpuścić. Panuj nad emocjami, by ponownie nie tworzyły się kamienie.
    Tym, których dziwi związek złogów i kamieni w pęcherzyku żółciowym z emocjami przypominam powiedzenie: „wątrobowy charakter”.

Aby moja myśl była prawidłowo rozumiana podkreślam, że nie namawiam do samoleczenia lecz do rezygnowania z chorowania. Lekarzom dajmy satysfakcję wykazywać się w ratowaniu życia po wypadkach, a na co dzień dbajmy o organizmy swoje i swoich dzieci i zgłębiajmy wiedzę jak sobie radzić żyjąc w zdrowiu i niezależności od bigfarmy i jej sługusów. Dobrze byłoby mieć za doradców mądrych i uczciwych lekarzy, ale póki takich nie ma niech sługusy bigfarmy zostaną bezrobotnymi i pozdychają z głodu i chorób, które na nas zsyłają.

c.d.n.

 

27 marca 2023 r., cztery i pół roku od opublikowania powyższego artykułu, podczas  porządkowaniu nagromadzonych papierzysk wpadł mi w ręce brudnopis tego artykułu. Skłoniło mnie to do refleksji i przeglądając powyższy wpis usunąłem pytajnik w tytule, bowiem „Czy potrzebni są lekarze” nie jest już  pytaniem lecz jest odpowiedzią na nie.