Podwójna moralność, hipokryzja, fanatyzm zabijają [75]

Jestem przerażony

W opublikowanym na tej stronie artykule zatytułowanym: „Gdzie kupować orkisz?” napisałem, że handlujący pszenicą orkiszową nie badają parametrów dla zdrowia najistotniejszych, czyli: zawartości enzymów, czasu opadania, ilości popiołu… Jesteśmy jedynymi, którzy każdą partię poddają takim badaniom. Powinienem być z tego dumny, jednakże jestem tym p-r-z-e-r-a-ż-o-n-y.
Mówicie, że coraz więcej osób jest przebudzonych, świadomych… Wybieracie produkty ze znaczkiem zielonego listka, napisem „eko”… Jednakże od handlujących zbożowymi płatkami, kaszami, mąkami nie żądacie badań laboratoryjnych, ani na zawartość enzymów trawiennych, ani na zawartość trucizn, którymi rośliny były wielokrotnie spryskiwane. A szkoda, bo wówczas zrozumielibyście czym handlują i co warte są znaczki i literki na opakowaniach.

Dlaczego nie badają?

Dlaczego handlowcy nie podają parametrów tego, czym handlują? Bo tego nie badają? A dlaczego nie badają? Bo badania pokazują skład, więc pokazałyby, że nazywane „orkiszowymi” kasze, mąki, itp. nie są z orkiszu, lecz z wielokrotnie modyfikowanych nowoczesnych pszenic. Te pszeniczne hybrydy mogą zawierać fragmenty genomu orkiszu, jednakże ich właściwości są zupełnie różne od właściwości pradawnego orkiszu. To głównie dlatego cwani producenci kłamią, że orkisz, płaskurka, samopsza są odmianami pszenicy, a handlowcy te kłamstwa powtarzają.

Nie są pszenicą!

Orkisz i płaskurka nie są odmianami pszenicy, lecz jej prekursorami! Orkisz jest prekursorem pszenicy miękkiej (zwyczajnej). Płaskurka jest prekursorem pszenicy twardej (durum). Samopsza natomiast ma enzymy bardziej zbliżone do żyta niż pszenicy.
Co więc je łączy? Orkisz, płaskurka, samopsza i pszenica są trawami.

Pszenice orkiszowe

Współczesne pszenice orkiszowe to hybrydy, podobnie jak pszenżyto jest hybrydą powstałą ze skrzyżowania pszenicy z żytem. Ogólnie dostępne mąki, kasze, płatki powszechnie nazywane „orkiszowymi”, zazwyczaj produkowane są z pszenicznych hybryd. Nie służą one zdrowiu, lecz je o-d-b-i-e-r-a-j-ą!

Wydajność ponad zdrowiem

Wysoka wydajność nowoczesnych zbóż okupiona jest podatnością na choroby i szkodniki, więc nowoczesne zboża są wielokrotnie opryskiwane, wręcz zlewane trującą chemią.
Pradawnego orkiszu nie atakują żadne choroby ani żadne szkodniki, więc jego uprawa żadnych oprysków nie wymaga. I nie jest to kwestia ekologii, lecz rozumu, rozsądku, a nawet ekonomii.

Więcej argumentów

Więcej o orkiszu, orkiszowych pszenicach, a także porównanie zbóż dawnych ze współczesnymi przedstawiam w książce: „Brzuch ma rozum”. Jest tam więcej argumentów świadczących, iż pradawny orkisz i współczesne pszenice to zupełnie różne rośliny. Różnią się nie tylko wyglądem, wymogami, wydajnością… Najważniejszą z różnic są ich różne właściwości.
Nowoczesne zboża, a tym bardziej ich hybrydy trują, podczas gdy pradawny orkisz uzdrawiał.

Jak sobie pościelesz

Przysłowia mądrością narodu. Jedno z nich przypomina: jak sobie pościelesz tak się wyśpisz. Mądrość z tego taka, że posłania możemy zmieniać. Ale też zmieniać możemy n-a-w-y-k-i.
Zmienicie nawyki to wyzdrowiejecie. Ani żaden lekarz Wam w tym nie pomoże, ani ja Waszym lekarzem nie dam się uczynić.
Kto poczuł się zawiedziony za chwilę zrozumie, że to najlepsza wiadomość, jaką kiedykolwiek usłyszał (przeczytał). Z wielu powodów. Tu rozwinę tylko niektóre.

Błędne przekonania

Powszechnie, acz niesłusznie panuje przekonanie, jakoby różne choroby i różne dolegliwości powodowane były różnymi przyczynami. Tego typu przekonania służą usprawiedliwianiu niemocy. Charakterystyczne są dla osób, które niejako potrzebują chorować (syndrom ofiary).
Widoczne przyczyny są wtórnymi, natomiast pierwotną przyczyną większości chorób jest niekorzystanie z własnej i-n-t-e-l-i-g-e-n-c-j-i. Innymi słowy nasze zdrowie kształtowane jest n-a-s-z-y-m-i wyborami – c-o-d-z-i-e-n-n-y-m-i.

Nasze wybory codzienne

Na ile te wybory są uświadomione, a na ile nieuświadomione jest mniej ważne. Istotą, którą tu podkreślam jest fakt, iż te wybory są nasze, czyli każdy ich dokonuje. I do tego codziennie.
Skoro wybieramy, to powinniśmy przyglądać się skutkom swoich wyborów i… wybierać rozumnie.
Łatwo się domyśleć, że czym rozsądniejsze wybory tym zdrowsze funkcjonowanie.

Gwałcenie Natury

Od rana do południa pracujemy najwydajniej, gdyż wtedy aktywność fizyczna i psychiczna naszego organizmu wzrasta. Natomiast od popołudnia do nocy nasza aktywność maleje, bowiem wtedy w naturalny sposób nasz organizm zmierza do wypoczynku (snu).
Zarówno praca (aktywność) jak i wypoczynek (sen) w rytmie sił Natury są najefektywniejsze.

Jeśli późnym wieczorem, lekceważąc sygnały organizmu, że potrzebuje odpoczynku i pora iść spać, zasiadasz przed ekranem telewizora lub komputera emocje podnoszą poziom adrenaliny i ochota na sen odchodzi. Pobudzany organizm ma trudności z zaśnięciem, a gdy uda się zasnąć sen jest płytki więc niewystarczająco regenerujący. Jedna zarwana noc czyni więcej szkód niż miesiąc śmieciowego jedzenia!

O wpływie niebieskiego koloru poświaty ekranów napiszę w innym artykule, ponieważ wymaga to więcej czasu i zaangażowania.

Umiejętność wsłuchiwania się w sygnały własnego ciała

Nieustannie wybieramy między przyjemnością a harmonią, intuicją a spekulacjami umysłu, sygnałami ciała a bodźcami ze świata zewnętrznego.

Gdy późnym wieczorem ciało potrzebujące odpoczynku daje sygnały, by iść spać, a umysł pragnąc wrażeń podpowiada, by włączyć telewizor stajemy przed wyborem. Możemy słuchać ciała i pozwalać mu budować zdrowie, ale także możemy słuchać umysłu i pchać się w choroby. Podświadomie czujemy co dla nas zdrowsze, więc możemy okiełznać umysł i przytomnie dokonywać wyborów. Długie życie w pełni zdrowia, zdrowienie, dobrostan, albo przewlekłe chorowanie zależą od naszych codziennych wyborów.

Umysł może oszukiwać, ciało nigdy nie kłamie

W zalewie informacji większość społeczeństwa czuje się zdezorientowana, zagubiona, staje się bezradna, zatraca zdolność rozpoznawania potrzeb organizmu i wsłuchiwania się w sygnały wysyłane przez własne ciało. Tak tracimy wewnętrzną moc, własną mądrość, zdolność oceny sytuacji, wiarę we własne możliwości…

Świat zewnętrzny zawsze mamił ułudami. Jednakże zawsze mogliśmy uwagę kierować do wewnątrz i wsłuchiwać się w ciało. Ono jest najlepszym ekspertem. Nie tylko od odżywiania. Także w wielu innych kwestiach. Umysł może oszukiwać. Ciało nie kłamie.

Fałszywi eksperci

Nasze babki i prababki gardło, kaszel, migdałki leczyły gorącym mlekiem z masłem i miodem. Dolegliwości oskrzelowe i płucne – smalcem, sadłem. Dolegliwości stawowe – gęsim tłuszczem, miksturą z tłuszczu gęsiego i oleju rycynowego. Tłustym rosołem stawiały na nogi po ciężkich chorobach…
Współcześni „eksperci” mówią, że masło szkodzi, że tłuszcz naturalny niezdrowy. Polecają margaryny itp. przemysłowe sztucznie utwardzone tłuszcze roślinne, przemysłowe jogurty beztłuszczowe, przemysłowe „dietetyczne” odchudzacze typu „light”, przeróżne przemysłowe paskudztwa bez tłuszczu i o obniżonej zawartości tłuszczu. Łatwo zauważyć, że zwolennicy tych zaleceń tyją, a czym bardziej tyją, tym więcej pochłaniają jogurtów light i tym podobnych odchudzaczy i jeszcze bardziej tyją.
Tłuszcz jest nie tylko lekiem, jest także nośnikiem smaku, więc jogurt bez tłuszczu byłby niezjadliwy. Wiedzą to producenci, więc dodają syntetyczne polepszacze by oszukiwać nasze kubeczki smakowe i rujnować nasze organizmy.

Tabletki, drażetki, kapsułki…

Współcześni „eksperci” podsuwają nam czosnek w tabletkach, buraki, kapustę w kapsułkach… Produkują nawet trawy w kapsułkach. Jednakże w produktach przemysłowych nie ma żywotnych informacji i życiodajnych energii, jakie mają świeża naturalna żywność i zioła. Przemysłowe paskudztwa są energetycznie martwe.
Czym różni się żywy człowiek od martwego? Obaj mają narządy, tkanki, płyny ustrojowe… W martwym nie ma tych niedocenianych życiodajnych energii.

Wiedza to nie inteligencja

Wiedza nie jest zbiorem wiadomości. Zbiór wiadomości, choćby nie wiem jak cennych nie jest wiedzą. Wiedza jest zbiorem d-o-ś-w-i-a-d-c-z-e-ń. Wiadomości bez doświadczenia (wiedzy) – są bezużyteczne i zazwyczaj sprowadzają na manowce.

Wielu chełpi się pseudonaukową wiedzą akademicką (czyli zbiorem wiadomości bez doświadczenia) na temat pomidorów, buraków, chrzanu… Tworzy tabele zawartości witamin, soli mineralnych, błonnika, składników o dziwacznych, naukowo brzmiących nazwach… Co z tego, jeśli warzyw, owoców, ziół nie umie wykorzystywać kulinarnie i leczniczo.
Kupując przemysłowe przetwory, kierując się zwodniczymi  napisami i obrazkami na etykietach sami podcinamy gałąź, na której bytujemy i wzmacniamy okupantów, którzy produkują i podsuwają nam trujące „specjały” pełne syntetycznych konserwantów i polepszaczy smaku, wyglądu, trwałości…

Mądrość i doświadczenie naszych babek

Nasze babki i prababki przyrządzały nie tylko lecznicze syropy na kaszel i choroby gardła. Leczniczymi miksturami radziły sobie z wieloma przeróżnymi chorobami. Bez tabel kalorii, bez nazw substancji odżywczych i antyodżywczych tak przyrządzały szpinak by nie szkodził nerkom i wątrobie. Umiały wykorzystywać zioła i znały wiele domowych środków zaradczych: by ból głowy zażegnać, by gorączka sama spadła, by żołądek dobrze trawił… Wiedziały, że trzeba chronić nerki i jajniki przed wychładzaniem. Wiedziały jak oczyścić zatrutą krew. Znały zależności organizmu i domowe sposoby na przeróżne choroby. Kto dziś wie i rozumie, że trzeba wzmacniać wątrobę gdy wzrok się pogarsza? Nasze babki i prababki wiedziały to wszystko bez poradników, bez internety (sieć to rodzaj żeński). Umiały mądrze dbać o zdrowie rodziny. Nawet w czasach biedy i wojny cudem zdobywały trochę masła, smalcu, słoniny…

Stracone pokolenie

Obecne pokolenie pod wpływem zalewu informacji i wątpliwych dóbr sięga po produkty odtłuszczone. Tak im w głowach namącili ci, którzy pragną leczyć, sprzedawać leki, suplementy, odżywki…
Bez dobrego tłuszczu organizm nie przyswaja wielu witamin w tym A, D, E, K (naprawdę to nie są witaminy lecz enzymy). Pełnowartościowy tłuszcz jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania wątroby, serca, skóry, układów: odpornościowego, nerwowego, krążenia…

Czy ta wiedza została utracona? Czy na nowo potrzebujemy się tego wszystkiego uczyć? Tak cudownie jesteśmy skonstruowani, że wszystko jest zapisane w pamięci naszych komórek. Dlatego mędrcy różnych kultur polecają by szukać w sobie, by uwagę kierować do wewnątrz.

Wiara czy Wiedza – zdecyduj sam/a

Tak wiele lat naszą uwagę kierowano na zewnątrz, aż zatraciliśmy pewność siebie i swojej Wewnętrznej Mocy. Zostaliśmy niewolnikami wiary. Wiara jest przeciwieństwem Wiedzy, jest oczekiwaniem. Tak więc wierzymy, że duchowni zadbają o nasze zbawienie, medycy zadbają o nasze zdrowie, policja zadba o nasze dobra, politycy zadbają o naszą ojczyznę… Wierzymy, czyli oczekujemy. Oczekujemy więc, że ktoś zadba o nasze zbawienie, ktoś inny zadba o nasze zdrowie, ktoś inny zadba o nasze dobra, ktoś inny zadba o naszą ojczyznę…

Wiara, że ktoś nas wyleczy, wyprodukuje cudowne lekarstwo, da gotową receptę, ustali dobrą normę, korzystny przepis, zbawczą procedurę… jest złudna! Wiedzy nie szukajmy u naukowców lecz w sobie. Skąd oni mieliby lepiej ode mnie wiedzieć czego potrzebuje mój organizm?
Naukowcy wprowadzają branżowe nazwy, mówią o reakcjach chemicznych i metabolicznych…, jednakże ich akademicka dietetyka jest zgubna, ponieważ indywidualne potrzeby każdego człowieka są różne i zmienne. Zmieniają się ciągle, wraz ze zmianą pory roku, pory dnia, wykonywanych zajęć, temperatury, ciśnienia atmosferycznego, aktualnego stanu zdrowia, stanu emocjonalnego…

W każdej minucie w organizmie zachodzą niezliczone ilości reakcji pod wpływem ogromnej ilości czynników wewnętrznych i zewnętrznych. Te reakcje i te czynniki przeróżne „służby” usiłują kontrolować i twierdzą, że to w trosce o nasze dobro. Nie potrzebujemy kontrolowania, bowiem nasz organizm jest tak cudownie skonstruowany, że ciągle sam się uzdrawia. Nie potrzeba mu w tym pomagać. Wystarczy nie przeszkadzać. Jeśli ma to, czego potrzebuje, tyle, ile potrzebuje i wtedy, kiedy potrzebuje sam sobie poradzi.

A skąd mamy wiedzieć czego, ile i kiedy potrzebuje? Wystarczy wsłuchiwać się co do nas mówi. Żadne nazwy, tabele, normy nie mogą nam pomóc. Dlaczego? Bo każdy z nas ma jedyne w swoim rodzaju indywidualne cechy. Różnie reagujemy na żywność, stres, wysiłek fizyczny, leki, terapie… To co dla mnie może być lekarstwem dla ciebie może być zbędnym balastem, a nawet trucizną.

Zamiast dopasowywać się do własnych indywidualnych uwarunkowań próbujesz wciskać się w cudze szablony i ciągle ponosisz klęski. Szukasz więc lepszych leków i lepszych lekarzy i ponosisz kolejne klęski, gdyż większość z funkcjonujących „prawd” to iluzje, teorie, koncepcje, które w praktyce okazują się czym innym niż oczekiwaliśmy. Powstają więc nowe, obalające poprzednie, podczas gdy prawda wieczna jest niezmienna. Szukaj jej w sobie.

Hipokrytka

W komentarzu do jednego z moich artykułów D. (imię) pochwaliła się (zwroty grzecznościowe i podpisy w całej korespondencji pomijam, by nie utrudniać czytelności):

Orkisz prawdziwy kupuję w L. (miasto) sklep (nazwa). Pani dr. A.W. (nazwisko z błędem) jest autorytetem w tej dziedzinie.
A moje pytanie dotyczy: Jak uporać się ze stresem i nerwicą. Następstwem jest SIBo, nietolerancja laktozy, ibs, zapalenie żołądka.., biegunki. Proszę o poradę.

Wkrótce po pierwszym komentarzu nadesłała kolejny z adresem, telefonami, e-mailem firmy „doktorki” autorytetki i poprawnym jej nazwiskiem, oraz… etykietką „rzetelna firma”. Jak zareagować na tę hipokryzję i podwójną moralność? U „pani doktor” kupuje produkty, po których choruje. Jednocześnie „pani doktor” jest dla niej autorytetem. Natomiast ode mnie potrzebuje wiedzy do leczenia chorób wywoływanych produktami „pani doktor”.

Odpowiedziałem tak:

Połowa Waszych problemów ustąpi samoistnie wraz z zaprzestaniem jadania tego, o czym Pani pisze. Druga połowa ustąpi samoistnie, gdy zaczniecie stosować polecane przeze mnie kąpiele krzemionkowe.
Przekonacie się w miesiąc, ale proponuję przedłużyć próbę na dwa miesiące. Potem sami zdecydujecie czy wrócić do nawyków, chorób, cierpień, czy zostać na nowej drodze bez nerwic, SIBo, nietolerancji (różnych, nie tylko laktozy), ibs, zapaleń przeróżnych (nie tylko żołądka), biegunek…
Ponadto polecam regenerację kręgosłupa, bo trudno o zdrowe ciało na pokiereszowanym rusztowaniu.

Kilka minut po swoim komentarzu, nie czekając na moją odpowiedź D. (imię) wysłała, tym razem na mój e-mail:

Każda książka to bezcenny dar wiedzy. Nie wiem od której zacząć. Interesuje mnie książka, w której znajdę porady dotyczące chorób jelit, układu pokarmowego i nerwowego.

Po chwili wysłała kolejny e-mail:

Chciałam jeszcze dodać, że ja i córka chorujemy. Mam problemy ze stawami, bóle kolan, migreny, wszystkiego po trochu. Zaczynam od modlitwy, ale Pana wiedza jest mi potrzebna.

Długo się zastanawiałem jak zareagować na kontynuację hipokryzji i podwójnej moralności. U „pani doktor” kupuje produkty, po których choruje. Jednocześnie „pani doktor” jest dla niej autorytetem. Natomiast ode mnie potrzebuje wiedzy do leczenia chorób wywoływanych produktami „pani doktor”. W końcu na pierwszy e-mail odpisałem:

Nie znam książek o chorobach i nie zajmuję się chorobami, ani leczeniem. Moje książki dotyczą zdrowia, a nie chorób. Gdybyście uważnie i ze zrozumieniem czytali moje artykuły i słuchali moich wypowiedzi to byście wiedzieli, że:
– leczenie to pułapka dla naiwnych, a moje działania są przeciwieństwem leczenia;
– ja promuję życie w zdrowiu, bez leków, bez lekarzy, w harmonii z Naturą;
– Ambasada Zdrowia, którą dla Was powołałem krzewi rzetelną wiedzę prozdrowotną;
– o Waszą odporność i Wasze systemy immunologiczne, nerwowe, trawienne… macie dbać sami.
Ja mogę ponaprawiać Wam kręgosłupy (jeśli już do tego dojrzeliście).
Żadna książka nie naprawi Waszych jelit. Jednakże gdy zaprzestaniecie zagrzybiać Wasze organizmy to one same się ponaprawiają.
Chciałbym Was zaprosić do mojego centrum zdrowienia, ale dopóki tkwicie w niewoli fanatycznej wiary w dr. A.W. (nazwisko doktorki autorytetki) to nawet wspólnego języka trudno byłoby znaleźć.
Ale wyzdrowieć możecie i to niemal natychmiast. Jak? Odpowiedziałem na Pani komentarz na mojej stronie, proszę tam zajrzeć, ale tym razem proszę czytać ze zrozumieniem.

Na drugi e-mail odpisałem:

Jedna z przyczyn Waszych chorób tkwi w kręgosłupie, druga w jelitach.
Problemy ze stawami i bóle kolan ustąpią samoistnie wraz z odstawieniem orkiszu od dr. A.W. (nazwisko doktorki autorytetki)!
Migreny zazwyczaj pochodzą od kręgosłupa, więc zapraszam, ale dopiero po odstawieniu tego, czym tak bardzo się Pani zachwyca i nazywa to „prawdziwym”.

Na podany adres doktorki autorytetki napisałem:

Zwracam się z uprzejmym zapytaniem z jakiej odmiany orkiszu jest Wasza mąka i jaką ilość zawiera enzymów. Jeśli nie robiliście takich badań to wystarczy mi czas opadania. Pytam dlatego, gdyż szukam produktów o właściwościach leczniczych i uzdrawiających.

Doktorka autorytetka nie odpowiedziała, czym nie jestem zawiedziony, bo odpowiedź znam i może kiedyś napiszę też o tym. Ważniejsze jest to, dlaczego D. (imię) nie zapytała doktorki autorytetki? No i dlaczego nie napisała, że odstawiła „prawdziwy orkisz” od doktorki autorytetki i jakie to przyniosło efekty?
Obraziła się na słowa prawdy i zastosowała metodę dziecka, które na złość mamie przemraża uszy. Tak właśnie zabija podwójna moralność, hipokryzja, fanatyzm!

Szlachetne zdrowie i fitoterapia cz. 3 [74]

Czy zatem sami mamy uprawiać i zbierać zioła?

Pozostaje nam powrót do korzeni, czyli samodzielne uprawianie i zbieranie ziół i płodów rolnych. Każdy powinien mieć własny ogródek, przynajmniej z podstawowymi warzywami i przyprawami. Tylko wówczas będziemy niezależni od koncertów i karteli, którym trudniej będzie nas truć i wyniszczać.

Powinniśmy też rozszerzać krąg znajomych o godnych zaufania: zielarzy, ogrodników, sadowników, zbierających i uprawiających zioła i płody rolne, wytwarzających specyfiki z ziół i płodów rolnych, leczących ziołami i żywnością. Zioła i żywność mogą więcej niż powszechnie sądzimy. Przywróćmy je do łask i nie dajmy ich sobie odebrać.

Dlaczego warto stosować zioła?

Zioła mają wiele zalet. Pobudzają naturalne zdolności organizmu do samouzdrawiania poprzez oczyszczenie i przywracanie równowagi. Wiele ziół działa antybakteryjnie, antywirusowo, uodparniająco…

Zioła dobrze dobrane można łączyć by uczynniać, regulować, uzdrawiać, tonizować pracę każdego organu. Przywracają zdrowie przy zmniejszonym ryzyku wystąpienia skutków ubocznych.

 Zioła bardzo korzystnie działają w schorzeniach zewnętrznych – oparzenia, rany, stłuczenia…

Działanie ziół na organizm jest wielofunkcyjne; każda roślina lecznicza zawiera wiele składników, jedne wzmacniają, inne swoiście wpływają na pracę poszczególnych narządów. Pobudzają organizm do samoobrony, wspomagają jego funkcjonowanie i dostarczają mu do odbudowy odpowiednich fitozwiązków. Używając ziół, nawet tylko jako przypraw do potraw, uzupełniamy zapotrzebowanie organizmu na witaminy i sole mineralne. Jest to ekonomiczny, ekologiczny, prozdrowotny surowiec spożywczo-leczniczy. Ponadto fitoterapia dba o ekologię, a ekologia promuje fitoterapię.

Zioła i warzywa stosowane kulinarnie, profilaktycznie, leczniczo zawierają oprócz substancji czynnych o określonym działaniu także witaminy, enzymy, makro– i  mikro elementy, o których myślimy raczej w kontekście leczniczym.

Np.:

brak magnezu uzupełnimy spożywając pietruszkę, seler, buraki czerwone, marchew, warzywa liściaste, natki, warzywa strączkowe, orzechy, migdały, pestki dyni, nasiona, kasze, kakao… Nie ma znacznie w którym warzywie, owocu, produkcie magnezu jest najwięcej. Znaczenie ma tylko to, że źródeł magnezu mamy do wyboru i w zasięgu ręki.

brak witaminy A uzupełnimy spożywając dynię, marchew, jarmuż, brokuły, warzywa kapustne, grzyby „kurki”, wiśnie, morele, brzoskwinie, śliwki, masło, żółtka jaj… Nie ma znacznie, że beta-karoten jest prowitaminą A, która przekształcana jest w organizmie człowieka w witaminę A. Znaczenie ma tylko to, że bogatych w witaminę A jest wiele łatwo dostępnych owoców, warzyw, roślin…

Zioła i warzywa mają lepszą od syntetyków przyswajalność, czyli biodostępność.

Co to jest zioło?

Rośliny, których wybrane części, np. liście, kwiaty, nasiona, korzenie, korę wykorzystujemy medycznie, kosmetycznie nazywamy ziołami. Większość ziół to byliny, ale też krzewy (np. jałowiec, rozmaryn, dzika róża) i drzewa (np. lipa, sosna, kasztanowiec, głóg). Wiele z nich wykorzystujemy także kulinarnie, ale wówczas nazywamy je przyprawami.

Roślina stanie się skutecznym surowcem lekarskim gdy jest odpowiednio zebrana, odpowiednio wysuszona, odpowiednio przechowana, odpowiednio przetworzona i odpowiednio zastosowana.

 W ziołach znajdują się substancje biologicznie czynne, korzystnie wpływające na organizm, przywracające rozstrojone przez chorobę funkcjonowanie. W roślinach leczniczych występują m.in.: alkaloidy, glikozydy, saponiny, gorycze, garbniki, olejki eteryczne, terpeny, glukokininy, witaminy, śluzy, fitohormony, żywice, sole mineralne i wiele innych związków już znanych i jeszcze niepoznanych.

Każda roślina to przebogate laboratorium chemiczne. Będzie pracowało dla naszego zdrowia pod warunkiem umiejętnego stosowania. Czyli, aby dobrać odpowiednie lekarstwo należy posiąść zarówno umiejętność przygotowania leku roślinnego jak też umiejętność rozpoznawania dolegliwości i ich przyczyn.

Samodzielne przygotowanie domowego leku ziołowego.

Zioła doskonale nadają się do kuracji domowych. Odpowiednio przygotowane są proste w użyciu, łagodne w działaniu, bardzo skuteczne, szczególnie przy zrównoważonej diecie i zdrowym trybie życia.

Surowiec zielarski będzie odpowiadał naszym potrzebom jeśli był zebrany we właściwym czasie, odpowiednio wysuszony, prawidłowo przechowywany.

 

We właściwym czasie to znaczy w okresie największego nagromadzenia w roślinie związków czynnych. Dlatego dla różnych ziół i ich części okres zbiorów jest różny. Najwartościowsze są rośliny świeżo zebrane w ogrodzie lub dziko rosnące w oddali od opryskiwanych pól i uczęszczanych dróg.

Zbierajmy zioła w suche poranki po opadnięciu rosy wybierając okazy zdrowe i jędrne.

Korę cortex zbieramy wczesną wiosną, gdy łatwiej ją oderwać. Korę zbieramy ze ściętych młodych gałęzi 2-4 letnich.

Korzenie radix i kłącza rhizoma zbieramy w okresie spoczynku rośliny, gdy już utraciła część naziemną.

Kwiat flos ma największą wartość leczniczą podczas zakwitania, czasem w pełni kwitnienia. Nie zbieramy przekwitłych. Składamy je luźno w wiklinowym koszyku.

Ziele herba zbieramy przeważnie, gdy roślina rozpoczyna kwitnienie wtedy ma najwięcej związków czynnych, a łodyga nie jest jeszcze zdrewniała.

Owoce fructus zbieramy gdy osiągną prawidłową budowę i pełną dojrzałość, ale są jeszcze jędrne i twarde. Na syropy i nalewki można zebrać owoce już przejrzałe, ale zawsze muszą być zdrowe.

Pączki gemmae zbieramy pod koniec zimy i wczesną wiosną zanim rozpocznie się proces ich pękania.

Zebrany surowiec zielarski najczęściej suszymy jak najszybciej, aby jak najwięcej wartości zachować, nigdy w pełnym słońcu, zwykle wystarczy nakryć papierem. Rozkładamy na płótnie w przewiewnym pomieszczeniu. Jeżeli wykorzystujemy także łodygi jak np. w mięcie, to możemy wiązać w pęczki i wieszać pod sufitem.

Wysuszone zioła przechowujemy w szczelnych szklanych słojach w ciemnej spiżarni. Wkładając je do słoika oznaczamy zawartość gdyż susze upodabniają się do siebie. Przechowujemy do roku czasu. Potem mamy nowe, świeże.

Jakie inne metody przechowywania ziół stosujemy oprócz suszenia?

Świeże zioła oraz wyciśnięte z nich soki można zamrażać. Dobrze się przechowują zamrożone kwiaty, liście i soki z nich. Po zamrożeniu zachowują aromat: natka pietruszki, koperek, szczypiorek, bazylia, ogórecznik…

Niektóre zioła można przechowywać solone, np. koper, mieszanka warzyw: marchew, pietruszka (korzeń i liść), seler (korzeń i liść), por (część biała i zielona), kapusta…

 Inne postaci domowych specyfików ziołowych

Innymi sposobami przechowywania ziół są nalewki alkoholowe, wina, płynne wyciągi ziół, olejki, syropy, soki. W domu łatwo je przyrządzać i przechowywać.

Napar

Wystarczy zalać zioła czystą zimną wodą i powoli ogrzewać (przykryte) nie dopuszczając do wrzenia. Odcedzić. Napar zużyć w ciągu 1 dnia.

Niektórzy zalecają zalanie wrzątkiem. Taki sposób jest znacznie mniej skuteczny, bowiem tracimy te wszystkie związki, które uzyskalibyśmy w niższych temperaturach.

Zaparzone zioła można przechowywać w termosie.

Zwyczajowe proporcje: 30 g suszonych ziół lub 85 g świeżych na 550 ml wody, lub 1-2 łyżki suszu na filiżankę wody.

Odwar

Jest dobrą metodą, gdy sporządzamy lek z twardych roślin, kory, korzeni. Łyżkę suszonych ziół zalewamy dużą filiżanką czystej zimnej wody, doprowadzamy do wrzenia (przykryte) i gotujemy na małym ogniu. Zależnie od rodzaju i potrzeb od 10 minut do pół godziny. Przecedzamy i wypijamy mocno ciepły.

Macerat

Macerat to wodny wyciąg ziół przygotowany na zimno. Jest to najlepszy sposób wykorzystywania ziół. Rozdrobniony surowiec zalewam czystą zimną wodą i przykryte odstawiam na 12 godzin. Potrzebną porcję przecedzam. Można podgrzać. Pozostałą część dopełniam wodą i pozostawiam do dalszego macerowania.

Pozostałą część przechowuję w chłodzie (można w lodówce).

Powidełka

Przyrządza się z owoców i nasion; zmielony surowiec mieszam z miodem. Można je długo przechowywać.

Soki z surowych roślin – świeże rośliny

Starannie wymyte i osuszone zmielić np. w maszynce do mielenia. (Uwaga na słownictwo! Nie w maszynce do mięsa, bo maszynka nie robi mięsa, lecz mieli to, co do niej włożymy, nie tylko mięso, także ser, mak, orzechy, ziemniaki…)
Sok najlepiej zużyć bezpośrednio po sporządzeniu

Miazga

Starannie wymyte i osuszone owoce rozdrobnić w naczyniu porcelanowym lub szklanym.

Zużyć bezpośrednio po sporządzeniu

Nalewka

Zewnętrznie naciera się bolące miejsca, czasem po uprzednim posmarowaniu tłuszczem.

Do użytku wewnętrznego stosujemy nalewki niskoprocentowe.

Ziołowe winko

Zioło pojedyncze, bądź mieszankę ziół zalać winem (białym lub czerwonym, zależnie od zastosowanych ziół) i odstawić na co najmniej 3 tygodnie. Zlać do butelek i szczelnie zamknąć. Stosować według potrzeby.

Maszyny i naczynia z tworzyw sztucznych

Do rozdrabniania owoców i wyciskania soków unikać tworzyw sztucznych np. malakserów, mikserów itp. Producenci informują, że ich tworzywa nie wchodzą w reakcje z żywnością. Skąd więc dziwny posmak soków i owoców z naczyń wykonanych z tworzyw sztucznych? I dlaczego smaczniejsze są te z naczyń szklanych i porcelanowych?

Niedopuszczalne jest stosowanie sokowirówek! Oprócz szkodliwości materiałów z których są wykonane odwirowywany w nich sok jest natleniany, a więc niszczony!

Przykład receptury wina ziołowego

Miąższ aloesu, miód pszczeli najlepiej lipowy, wino gronowe czerwone.

Moje mieszanki – najlepsze z najlepszych

Wkrótce podam skład ziołowych mieszanek najdoskonalszych i pod względem skuteczności i zakresu zastosowań.

Synergia

Można łączyć naturalne metody terapii wykorzystując ich działanie synergiczne. Nie wymaga specjalistycznego sprzętu, dużych nakładów, wyczekiwania na poczekalniach medyków, częstych konsultacji, wystarczy konsekwencja i systematyczność. A gwarancję skuteczności zapewniają wielowiekowa Wiedza i doświadczenie naszych przodków.

Nasze zdrowie w naszych rękach

Szlachetne zdrowie i fitoterapia cz. 2 [73]

Ale wyodrębnianie składników z roślin zapoczątkował szwajcarski lekarz Paracelsus (1493-1541).

Aż do lat 30 XX wielu lecznicze substancje chemiczne pozyskiwano z surowców naturalnych, głównie roślin. Wraz z alchemią bujnie rozwijała się botanika, dzięki czemu pogłębiała się wiedza zielarska. Z odkryciem Ameryki nasz świat leków powiększył się o preparaty z roślin tamtego kontynentu. Natomiast rozwój wielkiej chemii od początku idzie w kierunku tworzenia coraz nowszych leków syntetycznych.

Zioła każdy mógł znaleźć przy domu, na polu, na łące, w lesie, więc koncerny usiłują eliminować je z użytkowania, stosowania i pamięci. Leki roślinne, sprawdzone przez setki i tysiące lat, farmacja usiłuje dyskredytować jako „przestarzałe”, jednocześnie gloryfikując nowoczesne syntetyki łagodzące objawy lecz potęgujące choroby i przysparzające kolejnych chorób, które nazywamy skutkami ubocznymi. Jednakże skutki te nie są ubocznymi lecz zamierzonymi, bowiem tak się projektuje leki, żeby przysparzały chorób i chorych do leczenia. Jednocześnie dawne skuteczne i tanie leki są wycofywane i zastępowane nowymi, nie tylko nieskutecznymi, ale wręcz trującymi, wyniszczającymi i to nie tylko tych, którzy je używają, ale nas wszystkich  i całą planetę.

Kuracje ziołowe były przez ponad pół wieku niemodne i zaniechane. Dlaczego młodzi dali się omamić i poszli za nowoczesnością, zaprzepaszczając dorobek przodków?

Część dorobku ziołolecznictwa ocaliła od zapomnienia medycyna ludowa.

Wiedza ta była wstydliwie skrywana pod wpływem rozpowszechnianych poglądów jako nienaukowa, znachorska. Jednakże nie mamy czego wstydzić się, bowiem znachor, jak sama nazwa wskazuje, to znawca chorób i sposobów ich leczenia.

Na domiar złego ludzi XX wieku tak dalece fascynował rozwój nauki we wszystkich dziedzinach, że czuli się panami planety i jej zasobów.

Odwrócenie się od Natury i jej darów trwało z górą pół wieku. Dzisiaj już wiemy, że zastępowanie naturalnej fitoterapii syntetyczną chemioterapią wnosi skutki dla zdrowia niekorzystne i zazwyczaj niebezpieczne. Nowoczesne leki syntetyczne, antybiotyki, statyny itp. miały być wybawieniem od wszelkich chorób. Podobno ratowały życie w nagłych wypadkach, w rzeczywistości ich zażywanie niesie wiele skutków ubocznych i zazwyczaj tragicznych.

Niektórzy uważają, że medycyna zaczyna weryfikować swe stanowisko wobec fitoterapii, z której się wywodzi.

Już wyjaśniłem, że współczesna medycyna nie wywodzi się z fitoterapii, lecz jest znacznie, znacznie, znacznie młodsza, korzenie ma znacznie, znacznie, znacznie płytsze , zaledwie 200-letnie. W roku 1800 w przemyśle bawełnianym pracowały zaledwie 84 maszyny Jamesa Watta.

Wprawdzie wiele powszechnie znanych leków powstawało z roślin, np. Aspiryna z kory wierzby, Rapacholin z czarnej rzepy, jednakże współczesne leki to syntetyki, których nie wolno utożsamiać z roślinami i składnikami roślinnymi. Wyodrębnione poszczególne składniki powodują niepożądane skutki. To efekt zaburzania równowagi i synergii właściwej roślinom, jako całościom.

Jak wiele z tego, co nazywamy ubocznymi jest zamierzonymi?

Dziś chyba każdy ma bolesne, a często tragiczne doświadczenie w tym zakresie.

Coraz częściej placówki badawcze potwierdzają wartość tradycyjnego stosowania ziół i synergicznego działania wszystkich ich składników łącznie.

Potwierdzają też praktykę zbierania ziół (surowca zielarskiego) o określonych porach dnia, miesiąca, roku. Odkryto, bowiem iż od pory zbioru zależy stężenie olejków, alkaloidów, wielu składników warunkujących działanie. Prości ludzie od zawsze to wiedzieli z obserwacji i doświadczenia, teraz odkrywają to naukowcy.

Dziś w kręgu cywilizacji europejskiej i amerykańskiej rozpoczął się renesans ziołolecznictwa.

Przybywa leków ziołowych, rośnie zaufanie do nich, coraz więcej osób, także lekarzy, interesuje się dawnym ziołolecznictwem i współczesną fitoterapią. Ja jednak zachęcam byśmy zioła stosowali kulinarnie i nie potrzebowali ich stosować leczniczo.

Wielu w fitoterapii upatruje nie konkurentkę, lecz sojuszniczkę farmacji chemicznej.

To błąd w myśleniu – powinniśmy przywracać porządek, a nie łączyć gówna z miodem, czy jak kto woli Rokefelera z szałwią.

Współczesna fitoterapia rozwinęła tradycyjne ziołolecznictwo znane od najdawniejszych czasów i opiera się na zweryfikowanych już metodach badawczych.

Fitoterapia, czyli ziołolecznictwo to lecznicze wykorzystywanie roślin (nie tylko ziół). Ma szczególnie szerokie zastosowanie w profilaktyce, rekonwalescencji, geriatrii, gdyż leki roślinne są bezpieczne i nie powodują niepożądanych reakcji. Zachęcam do kulinarnego stosowania ziół i podkreślam wyższość kulinarnego wykorzystywania ziół nad ich leczniczym stosowaniem. Czyli przede wszystkim dla zdrowia, aby leczenie stało się zbędne.

Istnieje pogląd, że działanie lecznicze ziół jest łagodne, więc leczenie ziołami trwa długo.

 Znam wiele przykładów natychmiastowego działania ziół nawet w najcięższych przypadkach. W książce Zielona Apteka, Chwasty warte naszej miłości przytaczam dwa przypadki uwolnienia od paraliżu, jeden w jedną noc – pokrzywami, drugi w dwa dni – wiśniami.

Tu przypomnę jeszcze jeden. Młoda tancerka po zabiegu kosmetycznym całą twarz miała w ciężkim stanie zapalnym. Jej zrozpaczona matka zwróciła się do mnie dzień przed występem. Nie było czasu szukać ziół, ale w domu zazwyczaj jest coś, czego nie znamy z dobroczynnych mocy, bo wszystko stosujemy nawykowo. Poleciłem nałożyć na twarz papkę z surowych płatków owsianych i czystej wody. Ani matka ani córka nie wierzyły, że owies, który znały tylko z kulinarnego stosowania owsianych płatków można wykorzystywać także kosmetycznie. Nazajutrz zaskoczenie i zdziwienie, że papka z płatków owsianych dokonała więcej niż drogie paskudztwa syntetyczne, którymi katowały twarze. I to po jednorazowym zastosowaniu. Dla mnie było to naturalne, dla nich przeżycie na miarę cudu. Po wielu, wielu latach matka tancerki (na wernisażu męża plastyka) przypomniała mi o tym i dziękowała.

Wiele osób ma podobne problemy. Sprawdzajcie, doświadczajcie, przekonujcie się. Darmo i bez powikłań, nazywanych skutkami ubocznymi (choć zazwyczaj łatwo przekonać się, że były zamierzonymi).

Równie szybki efekt w różnych problemach skórnych daje kąpiel w krochmalu. Po jednej kąpieli szorstka skóra staje się gładką.

Mam doświadczenie zrastania się złamanych kości w ciągu tygodnia, ale to temat na kolejne spotkanie, bo wymaga pokazania zdjęć RTG.

Zwolennikami ziół są przede wszystkim zmęczeni przewlekłymi chorobami.

Raczej bezskutecznym leczeniem farmakologicznym, rujnującym cały organizm. Roślinami można wzmacniać układ odpornościowy i uzyskiwać poprawę zdrowia w niemal każdej chorobie i w każdym stadium jej zaawansowania.

Obecnie stosowanie leków ziołowych jest wygodniejsze, gdyż są gotowe preparaty.

Współczesna farmacja, pełna bandytyzmu, nie zasługuje na zaufanie. Co z tego, że jakiś przemysłowy specyfik zawiera zioła, jeśli zawiera też syntetyczne trucizny i produkowany jest przez tych samych zwyrodnialców, którzy produkują środki do trucia i zabijania?

Szlachetne zdrowie i fitoterapia cz. 1 [72]

Wybitny poeta odrodzenia napisał: „Szlachetne zdrowie
Nikt się nie dowie
Jako smakujesz
Aż się popsujesz…”
.
Tę prawdę wielu uświadamia sobie zbyt późno.

Pod wpływem ogłupiających reklam i narzucanej przez nie mody powszechne jest lekceważenie darów Natury i ich sprawdzonego przez tysiąclecia działania na nasz organizm. Działania wszechstronnie korzystnego. Nieuzasadnione pokładanie nadziei w coraz nowszych farmaceutykach domaga się przypomnienia jeszcze jednej prawdy: Dziś nową przypowieść Polak sobie kupi, że i przed szkodą i po szkodzie głupi.

Jednakże coraz więcej osób odkrywa, że sami możemy skutecznie dbać o zdrowie, a także z choroby powrócić do zdrowia. Czy tylko babcinymi ziółkami?

Wykorzystywanie roślin do wpływania na zdrowie i samopoczucie – Fitoterapia to jedna z kilku metod Naturalnego utrzymania i przywracania zdrowia. Prozdrowotnie i leczniczo oddziaływać na organizm możemy różnymi skarbami Natury. Np.: zapachami – aromaterapia, światłem – fototerapia, kolorami – chromoterapia, kamieniami szlachetnymi, półszlachetnymi, minerałami, skałami – litoterapia

Odgłosy Natury zazwyczaj kojarzymy ze śpiewem ptaków, szumem fal morskich, szumem drzew. To także skuteczne formy terapii. Ja często polecam także regenerujący spacer po uschniętych liściach ze wsłuchiwaniem się w ich szelest. Najczęściej jednak polecam kąpiele ziołowe. Przez dużą powierzchnię ciała znacznie więcej i łatwiej wchłoniemy zawartych w ziołach związków niż przez popijanie herbatek.

W swoich książkach podajesz doskonałe i po wielokroć sprawdzone sposoby, przepisy, receptury na ziołowe specyfiki przeciw różnym dolegliwościom, od gojenia ran po najgroźniejsze nowotwory.

Te sposoby, przepisy, receptury nie są moje, lecz są naszym dziedzictwem narodowym. Ja je wydobywam z mroków zapomnienia, udostępniam, upowszechniam. Mam satysfakcję, że moją pracę doceniał i promował światowej sławy kardiochirurg, późniejszy minister zdrowia. To nie tylko nobilituje, także mobilizuje, by robić to odważniej i na większą skalę.

Spośród ziołowej skarbnicy szczególnie pragniesz przybliżyć i upowszechnić wartości przypraw i specyfików z roślin.

Obok suszenia ziół, owoców, warzyw możemy sporządzać z nich zakwasy, wina, octy, nalewki, oleje, kiszonki, przeciery, soki, syropy, powidła, dżemy, marmolady, ziarna, kasze…

Przy każdej okazji promujesz przyprawy do każdej potrawy.

W książkach dodaję rozdział z przyprawami. Przyprawami mogą być pojedyncze zioła, ale także i mieszanki kilku  ziół. Robię też własne mieszanki ziołowe do wykorzystania w formie herbat, nalewek, wzmacniających, regenerujących, odkwaszających, ale też pomocnych przy przeróżnych niedomaganiach zdrowia. Najwygodniejszą formą wykorzystywania ziół są posypki ze sproszkowanych ziół. Dobrze dobranymi ziołami w odpowiednich mieszankach smakowych, ułatwiających trawienie, możemy wspierać organizm w każdej dolegliwości.

Człowiek na Ziemi zastał bogaty świat minerałów, roślin, zwierząt… Gdzie szukać korzeni fitoterapii?

Pierwotni mieszkańcy Ziemi czuli się częścią ogromnego Kosmosu i z respektem podchodzili do wszelkich form życia wokół siebie. Będąc cząstką Natury wypracowali sobie dar umiejętności korzystania z jej zasobów i tajemnic. Rośliny towarzyszą nam od zarania dziejów; stanowiły podstawę odżywiania naszych przodków.

Obcując z roślinami odkrywaliśmy coraz więcej ich zalet i wartości nie tylko kulinarnych. Z roślin wytwarzaliśmy ubiory, obuwie, barwniki, kosmetyki, roślinami konserwowaliśmy żywność, roślinami przyprawialiśmy potrawy do smaku, z roślin sporządzaliśmy leki… Niektórym roślinom przypisywaliśmy znaczenie magiczne, rośliny wykorzystywaliśmy na ofiary bogom i bóstwom, np. kadzidłowiec, mirra…

Ale najważniejszym osiągnięciem ludzkości jest wykorzystywanie roślin do ochrony zdrowia, długiego życia w zdrowiu, przywracania zdrowia, rekonwalescencji…

Poszukując roślin jadalnych odkrywaliśmy: gojące rany, uśmierzające ból, działające przeczyszczająco, hamujące biegunki, wzmacniające, uodparniające, przydające sił, urody, długowieczności…

Prozdrowotne moce roślin odkrywaliśmy rzez tysiące lat. Proszę przybliżyć historię tych odkryć.

W starożytnym Egipcie i Mezopotamii były potężne centra medyczne. Z ich doświadczeń korzystali Grecy, a za ich pośrednictwem Rzymianie.

Babilończycy i Asyryjczycy znali setki surowców leczniczych pochodzenia zwierzęcego i mineralnego oraz tysiące pochodzenia roślinnego.

Z czasów starożytnego Egiptu zachowały się papirusy medyczne, napisy i rysunki na ścianach świątyń dowodzące bardzo dobrej znajomości prozdrowotnych i leczniczych właściwości roślin. Wówczas tą dziedziną zajmowali się kapłani.

Odległe Chiny, Indie, nieznana nam jeszcze Ameryka miały własne systemy medyczne oparte na surowcach naturalnych. Chińczycy są twórcami ponad ośmiu tysięcy recept na leki pochodzenia roślinnego i zwierzęcego. Współczesne lecznictwo Chinom zawdzięcza odkrycie wielu roślin leczniczych i leków ziołowych nieznanych w dawnej Europie.

Źródłem europejskiej wiedzy medycznej były też osiągnięcia Greków. Powszechnie znane jest nazwisko wybitnego lekarza greckiego Hipokratesa (ok. 460-377 p.n.e.). Rzymianie przejęli tę wiedzę i wzbogacili ją o własne odkrycia.

Epokę starożytnej medycyny opartej na surowcach zielarskich zamyka działalność Ga­lena, lekarza cesarzy i gladiatorów.

Galen, a właściwie Claudius Galenus (129-199), to rzymski lekarz greckiego pochodzenia, jeden z najznakomitszych starożytnych lekarzy, kontynuator dzieła Hipokratesa, utalentowany badacz, pisarz, lekarz gladiatorów i cesarzy: Marka Aureliusza, Lucjusza Werusa, Kommodusa.

Galen wprowadził wiele nowych leków, w tym preparaty galenowe, sprostował wiele błędnych pojęć z neurologii, anatomii, fizjologii, wywarł olbrzymi wpływ na rozwój nauk medycznych w średniowieczu i odrodzeniu. W poglądach filozoficznych łączył koncepcje Platona, stoików i Arystotelesa.

Zachowało się około 150 prac Galena oraz wiele fragmentów.

Po upadku imperium rzymskiego wiedza zielarska przetrwała w klasztorach rozsianych po Europie. 

Mnisi przejęli umiejętności ziołolecznictwa od kapłanów upadłych cywilizacji. Wiele innowacji w wiedzy medycznej wprowadził okres średniowiecza. Przyczynili się do tego głównie Arabowie przekładając na swój język dzieła starożytnych autorów. W aptekarstwie zastosowali aparaty destylacyjne, wzbogacili lecznictwo europejskie o wiele środków farmacji chińskiej i indyjskiej, wprowadzili nowe formy leków. Na tej bazie rozwinęła się farmacja klasztorna. Przy klasztorach powstawały ziołowe ogrody.

Aż do XVI wieku medycyna opierała się głównie na fitoterapii. Renesansowy rozwój alchemii zaowocował powstaniem nowych idei w lecznictwie.

Niektórzy alchemię uważają za poprzedniczkę współczesnej chemii.

Niesłusznie, bowiem współczesna farmacja i wszystkie dziedziny oparte na chemii syntetycznej są znacznie, znacznie, znacznie młodsze. Korzenie współczesnej chemii są bardzo, bardzo, bardzo płytkie. Początkiem współczesnej chemii jest zastosowanie maszyny parowej w powstającym dzięki niej przemyśle tkackim. Do barwienia coraz większej ilości tkanin powstawały koncerny barwnikar­skie: Basf[i], Bajer[ii], Sandoz, IG Farben, Agfa… To z nich wywodzi się współczesna farmacja, a jej gwałtowny rozwój dokonywał się na potrzeby ludobójstwa w obozach zagłady II wojny światowej.


BASF SE – największe przedsiębiorstwo chemiczne na świecie z siedzibą w Niemczech. Nazwa BASF powstała jako skrót od Badische Anilin und Soda Fabrik (Badeńska Fabryka Aniliny i Sody).
Grupa BASF składa się z 6 dużych kompleksów chemicznych i 385 zakładów produkcyjnych na całym świecie, jak również szeregu spółek i przedstawicielstw. Przedsiębiorstwo posiada zakłady w Europie, w Ameryce Północnej i Południowej, w Afryce, w Azji. Siedziba przedsiębiorstwa znajduje się w Ludwigshafen am Rhein, gdzie działa największy na świecie zintegrowany kompleks chemiczny. Produkty przedsiębiorstwa są eksportowane do kilkuset krajów. Portfolio przedsiębiorstwa obejmuje produkty chemiczne, tworzywa sztuczne, chemię budowlaną, produkty dla rolnictwa, przemysłu kosmetycznego, spożywczego oraz ropę naftową i gaz ziemny.
Od roku 1925 przedsiębiorstwo było członkiem kartelu IG Farben, który uczestniczył w zbrodniach wojennych, m.in. przez wykorzystywanie pracy przymusowej więźniów. Po II wojnie światowej kierownictwo kartelu było sądzone w procesach norymberskich. W 1951 roku koncern został podzielony na cztery przedsiębiorstwa, m.in. BASF.
W latach 1991–1996 BASF przejęła część przedsiębiorstwa Agfa, zajmującą się produkcją nośników magnetycznych. W ten sposób powstała BASF Magnetics, sprzedana w 1996 roku; rok później zmieniła nazwę na EMTEC Magnetics.
Sprzedaż grupy w 2009 r. wynosiła 50,6 miliarda euro. Nowszych wyników nie znam.
BASF wszedł w skład konsorcjum Nord Stream budującego Gazociąg Północny.

Bayer AG – niemieckie przedsiębiorstwo chemiczne i farmaceutyczne założone w 1863 roku przez Friedricha Bayera i Johanna Friedricha Weskotta. Początkowo siedzibą przedsiębiorstwa było Barmen (obecne Wuppertal), a od 1912 jest Leverkusen, położone na północ od Kolonii.
W chwili utworzenia przedsiębiorstwo działało pod firmą „Friedr. Bayer et comp.” i produkowało barwniki. W 1881 zostało zarejestrowane jako „Farbenfabriken vormals Friedr Bayer & Co.” (Fabryki Barwników Dawniej Friedrich Bajer i wspólnicy). Przełomem w historii przedsiębiorstwa było zsyntetyzowanie kwasu acetylosalicylowego znanego później pod handlową nazwą aspiryny. Aspiryna została wprowadzona do produkcji w 1899. W 1912 Carl Duisberg został dyrektorem generalnym przedsiębiorstwa i rozpoczął proces jego ekspansji rynkowej, której uwieńczeniem było powstanie w 1925 koncernu chemicznego pod nazwą IG Farben – w czasie II wojny światowej właśnie w nim wytwarzano gaz cyklon B używany do uśmiercania w komorach gazowych. Duisberg został prezesem IG Farben, a Bayer AG stało się częścią kartelu, któremu kres położyło dopiero zajęcie Niemiec przez aliantów w 1945. W trakcie II wojny światowej Bayer jako część IG Farben uczestniczył w zbrodniach wojennych, m.in. przez wykorzystywanie pracy przymusowej więźniów osadzonych w obozie koncentracyjnym Mauthausen-Gusen (do którego w znacznej części trafiała polska elita eliminowana w ramach Intelligenzaktion).
W r. 1951 Bayer znowu zaczął funkcjonować jako samodzielny podmiot pod firmą Farbenfabriken Bayer Aktiengesellschaft. Obecnie znana nazwa Bayer AG została przyjęta w r. 1972. W latach 1981-1999 Bayer posiadał większość udziałów w Agfa-Gevaert Group (belgijsko-niemieckim producencie akcesoriów fotograficznych i kserograficznych).
W 1991 w Polsce powstało samodzielne przedstawicielstwo „Bayer AG oddział w Polsce”, przekształcone następnie w przedsiębiorstwo Bayer Sp. z o. o.
W 2000 roku Bayer Sp. z o. o. w Warszawie został centrum operacyjnym nowo powstałego regionu Europy Środkowej, integrując przedstawicielstwa Bayer w Polsce, Czechach, Słowacji, Węgrzech.
W czerwcu 2002 roku Bayer przejął Aventis Crop Science, prowadząc działalność w dziedzinie trucia nazywanego „ochroną roślin”.
W 2004 roku Bayer został pierwszym partnerem z sektora prywatnego Programu Środowiskowego Organizacji Narodów Zjednoczonych (UNEP) w dziedzinie ochrony środowiska i edukacji młodzieży.
W 2006 roku Bayer przejął spółkę Schering AG z siedzibą w Berlinie, która oficjalnie została przemianowana na Bayer Schering Pharma AG.
W 2012 roku Bayer Sp. z. o.o. otworzył globalne centrum usług finansowo-księgowych w Gdańsku, które do końca 2015 miało obsługiwać spółki w ponad 20 krajach Europy, w tym w Niemczech i Rosji.
W 2015 roku oddział Bayer Material Science został przekształcony w niezależną firmę Covestro.
W maju 2016 roku Bayer AG złożył ofertę przejęcia biotechnologicznego giganta Monsanto w wysokości 62 mld USD, odrzuconą jako zbyt niską. We wrześniu 2016 roku zarząd Monsanto zaakceptował trzecią ofertę przejęcia za kwotę 66 mld USD, z karą 2 mld USD w przypadku odrzucenia transakcji przez regulatorów.
Znak Bayera – koło z krzyżem w środku jest rozpoznawalny na całym świecie. Wiele leków, barwników, tworzyw sztucznych, włókien, środków nazywanych „rolniczymi” opracowano po raz pierwszy w Bayerze. Oprócz aspiryny były to m.in. heroina (Bayer jako pierwsze przedsiębiorstwo było jej masowym producentem) używana jako środek przeciwbólowy i lek na kaszel, która została wprowadzona do obrotu w 1898. W 1935 jako pierwsze przedsiębiorstwo zaczęło sprzedawać sulfonamidy (a dokładnie Protonsil), w 1937 jego pracownicy opracowali poliuretan, który obecnie jest składnikiem wielu pianek syntetycznych, farb i klejów. Najbardziej niechlubnym wynalazkiem Bayera jest gaz musztardowy.
Od 2002, po przejęciu Aventis CropScience, Bayer prowadzi też badania w zakresie środków nazywanych „środkami ochrony roślin” oraz biotechnologicznej modyfikacji żywności (materiał siewny). Bayer specjalizuje się w produkcji trucizn nazywanych „lekami” stosowanych w ginekologii, andrologii, onkologii, medycynie nuklearnej, diagnostyce.
Bayer działa w obszarze nauk o życiu. Podzielone jest na trzy oddziały: Pharmaceuticals Division, Consumer Health Division, Crop Science Division oraz dodatkową jednostkę Animal Health. W przeszłości funkcjonował też oddział Material Science Division, który w roku 2015 przekształcił się w niezależną firmę Covestro.
Przedsiębiorstwo w 2010 roku zatrudniało 111 400 pracowników, osiągając roczny przychód w wysokości 35 miliardów euro. Nowszych wyników nie znam.