Mikrocząstki plastiku we wszystkich ludzkich narządach [97]

Plastiki z opakowań i butelek

Tworzywa sztuczne zanieczyszczają środowisko w każdym miejscu na świecie. W pół wieku od postrzegania plastików dla wygody stały się zagrożeniem zdrowia i życia. Maleńkie kawałki plastiku z opakowań na żywność i butelek na wodę są już w każdym ludzkim narządzie, także tych filtrujących: płucach, nerkach, śledzionie, wątrobie…

Niepokoje żywieniowców

W ostatnich latach eksperci w dziedzinie zdrowia wyrażali zaniepokojenie z powodu powszechnego stosowania tworzyw sztucznych w produktach konsumpcyjnych i chemikaliach używanych do ich wytworzenia. Niepodważalną oczywistością jest, że ma to szereg ujemnych skutków dla zdrowia w postaci: cukrzycy, otyłości, zaburzeń seksualnych, bezpłodności… Mikrocząstki plastiku w tkankach działają na organizm rakotwórczo i drażniąco w taki sposób, jak azbest i powszechne od roku „maseczki” – powodują stany zapalne prowadzące do raka.

Przeciętny człowiek spożywa tygodniowo średnio pięć gramów plastiku, tyle zawiera karta kredytowa!

Naukowe potwierdzenie

Mikrocząstki plastiku to mikroskopijne kawałki tworzyw sztucznych. Są tak małe, że przedostają się z układu pokarmowego do krwiobiegu. Krążą wraz z krwią, trafią do wszystkich narządów, także tych filtrujących: płuc, nerek, śledziony, wątroby… Miałem o tym pisać ponad rok temu, gdy byłem na Filipinach, ale nie miałem źródeł, na które mógłbym się powołać. Teraz potwierdzili to naukowcy z Ośrodka Biotechnologicznego ds. inżynierii Zdrowia Środowiska Uniwersytetu Stanu Arizona. Wykryli oni mikrocząstki plastiku w każdym z badanych ludzkich narządów.

Naukowe łajdactwo

Główny naukowiec dr Charles Rolsky przyznał, że są dowody na to, że plastiki przedostają się do naszych ciał.

Jednakże naukowcom, mimo iż wykryli mikrocząstki plastiku w każdym badanym narządzie, wygodnie jest udawać, że nie wiedzą, czy plastiki w organizmie są tylko uciążliwe, czy wyniszczają zdrowie i życie. To dzięki takiej postawie dostają finanse na badania, dyrdymały wokół badań i wynagrodzenia za nie.

Zamiast grzmieć na alarm i interweniować by zarazę wycofać robią sobie „naukowe” zabawy. Opracowali procedurę ekstrakcji mikrocząstek plastiku z tkanek zwłok. Następnie wykorzystali spektrometrię do analizy 47 próbek tkanek dostarczonych przez Ośrodek Badań nad Chorobami Neurodegeneracyjnymi ASU-Banner, który dysponuje bankami mózgów i ciał wykorzystywanych do badań.

Podczas gdy na całym świecie powszechne są cierpienia, choroby, skracanie życia przez plastiki „naukowcy” bawią się w tworzenie kalkulatora internetowego, mającego przeliczać informacje o mikrocząstkach plastiku na jednostki masy i pola powierzchni w celu ustalenia, ile plastiku dostało się do poszczególnych narządów danej osoby. Bawią się w tworzenie „atlasu zanieczyszczenia człowieka”.

Unikaj ile się da

Choć całkowicie nie unikniemy połykania mikrocząstek plastiku, gdyż są nawet w wodzie z kranu, wodzie butelkowanej, powietrzu… znacznie ograniczymy ich wchłanianie używając butelek ze stali nierdzewnej lub szkła, kupując żywność niepakowną w plastik, torby na zakupy stosując z tkanin naturalnych, bieliznę pościelową i osobistą stosując z tkanin naturalnych…

Zadbaj przynajmniej o swoje dziecko; śniadań do szkoły nie pakuj w plastik, wody nie wlewaj do plastiku, plastikowy piórnik zastąp drewnianym, wywal plastikowe okładki na książki i zeszyty…

Dwumiesięcznik NEXUS

Polecam dwumiesięcznik NEXUS. W numerze 1 (135) styczeń-luty 2021 jest artykuł na temat zagrożeń od plastików, naukowych dowodów i naukowych dyrdymałów. Stamtąd pochodzi część powyższego.

Jest tam także na temat oszustw medycznych, zagrożeń, cennych remediów, cennych wskazówek, mocy umysłu… Każdy znajdzie tam wiele cennego i wartościowego materiału.

ZIELNIK z 1845 roku [96]

Wkrótce będę miał: „ZIELNIK EKONOMICZNO-TECHNICZNY” Józefa Geralda Wyżyckiego z 1845 roku. Nie wyjaśniam co to za dzieło i autor, bo informacja jest dla szukających, którzy wiedzą czego szukają.

Do rozpowszechnienia będę miał kilka egzemplarzy. Kto potrzebuje niech pisze tu lub na e-mail, albo SMS na telefon, jak wygodniej.

Spekulanci – hipokryci – debile [95]

Pisałem tu już o zadręczających mnie spekulantkach-hipokrytkach i spekulantach-hipokrytach żądających i oczekujących, a nie wiedzących czego żądają i oczekują. Być może niektórzy z nich nie rozumieją czego żądają i oczekują, a inni nie umieją tego wyrazić. Są to symptomy braku poczucia własnej wartości i debilizmu.

Słowo „debil” nikogo nie obraża

Zacny Doktor Jaśkowski niedawno wyjaśniał, że słowo „debil” nikogo nie obraża, gdyż oznacza osobę, która w rozwoju intelektualnym zatrzymała się na poziomie dwunastolatka. Wyjaśnienie Zacnego Doktora jak ulał pasuje do większości żądających i oczekujących, ale nie przedstawiających, czego żądają i oczekują.

Słowo „debil” znałem od dawna, ale go nie używałem, gdyż rzadko spotykałem osoby, do których pasowałoby tak bardzo, jak do tych, które dziś można spotkać na każdym kroku. Wyjaśnienie doktora przyszło, gdy debilizm stał się tak powszechny, że aż zadręczający. Skłania to do częstego odtąd używania tego słowa. Będę więc go używał, ale nie po to by debili potępiać, ale by ich porwać do wzniesienia się ponad ich obecny poziom.

Wyzwanie

Mam świadomość, że negatywnie nastawieni nie podejmą wyzwania, a nawet go nie zrozumieją. Czy warto więc podejmować próby rozbudzania pragnienia porzucenia debilizmu? Zapewne są też osoby zagubione, które zapragną wznieść się ponad poziom chorób, na które pracowali latami, a nawet całe życie. Tych mam nadzieję przekonać, że z chorowania można zrezygnować. Zrezygnować z chorowania tak, jak rezygnuje się z porwanej sukienki, z którą choć niegdyś byliśmy zżyci to jednak wyrzucamy jako już nieprzydatną.

Jak można porwaną sukienkę zastąpić nową, równie piękną, a nawet piękniejszą, tak też można chorowanie zastąpić zdrowieniem, aż do zupełnego wyzdrowienia. Pomieszane zmysły też można uporządkować. Chorowanie jest procesem, zdrowienie też jest procesem, a zdrowie jest harmonią. Mówię o tym i piszę w wielu miejscach więc tu tego nie rozwijam.

Wiara zabija

Choć dręczyciele nie wyrażają czego żądają i oczekują, niezależnie czy wyrazić tego nie chcą, czy nie umieją zazwyczaj chodzi im o leczenie, akceptowanie głupkowatych decyzji, nieodpowiedzialnych postępowań i destrukcyjnych skutków tego zlepku paranoi i chorej wiary. Wiara jest przeciwieństwem Wiedzy, a Wiedza nie jest zbiorem wiadomości (zasłyszanych i wyczytanych). Prawdziwa Wiedza opiera się na Doświadczeniu. Wyjaśniałem to wielokrotnie, więc nie rozwijam tego tutaj.

Wszyscy zwracający się do mnie powinni wiedzieć, że nie leczę i brzydzą mnie wszelkie formy leczenia, wszelkie medykamenty i paramedykamenty, a także medyczne słownictwo. Pisałem, że wszyscy ci żądacze i oczekiwacze to p-i-j-a-w-i-c-e. Wyjaśniałem, co różni pijawice od pijawek. Pijawki za wyssaną krew „płacą” wstrzykiwaną śliną zawierającą ok. 60 różnych białek, z najważniejszą przeciwkrzepliwą hirudyną. Pijawice zaś nie dają nic w zamian za wyssaną energię, poświęcony im czas, przekazane im dobra. Na domiar złego marnują przekazane im dobra, a nawet je plugawią. Pomocy nie przyjmują, bo przyjąć albo nie umieją, albo nie chcą, gdyż wierzą, że na nią nie zasługują, albo że chirurg załatwi (skalpelami, promieniami, antybiotykami). To wszystko to ich problem, jednakże to, że okazaną im życzliwość wykorzystują na flirtowanie i zadręczanie to już mój.

Kolejna pijawica

Parę dni temu zadzwoniła kolejna pijawica o moralności Dulskiej i mentalności Kalego. Nie powiedziała nic o sobie, mówiła wyłącznie o swoich problemach nie kryjąc podwójnej moralności i hipokryzji. Wyglądało to, że ona nie istnieje jako człowiek, a jedynie jako zlepek nieszczęść, które zresztą sama tworzy. Chwaliła się, że od dawna obserwuje moją stronę, korzysta z niej, ale zamiast podziękowania za to, co robię dla niej zalewała mnie swoimi problemikami i żądaniami, chełpiąc się przy tym swoją podwójną moralnością i postępowaniem obrzydliwym aż do bólu.

Ta pijawica ma zioła „od dobrego zielarza”. Nie wie jakie, bo „od dobrego zielarza”, nie potrzebuje wiedzieć, bo „od dobrego zielarza”, a na opakowaniu napisane, że oczyszczają i wzmacniają. Gdy zapytałem o skład powtórzyła, że „od dobrego zielarza” więc dobre na wszystko. Gdy zapytałem z czego oczyszczają i co wzmacniają powtórzyła, że „od dobrego zielarza” więc dobre na wszystko, oczyszczają ze wszystkiego, wzmacniają wszystko.

Dylemat pijawicy

Jeden z problemów tejże pijawicy Dulskiej polega na dylemacie, bowiem przeczytała na mojej stronie o różnych zastosowaniach i właściwościach marchwi, ale ma dylemat czy ją stosować. Nie wie czy wato zainwestować jedną złotówkę w odrobinę marchewki, a tym bardziej zasiać by mieć własną. Ma „cud” na wszystko, ale „cud” nie działa. Pewnie dlatego, że go nie stosuje, albo stosuje źle. Dzwoni więc do mnie, by przerzucić na mnie odpowiedzialność za łączenie jej cudownych, ale nie działających ziół „od dobrego zielarza”, z marchewką, bo o marchewce znalazła na mojej stronie. Chce to robić na moją odpowiedzialność, czyli obciążać mnie skutkami swojej dulszczyzny.

Osoba o zdrowych zmysłach rozumiałaby, że dopóki nie zastosuje, to nie doświadczy działania. Rozumiałaby, że pytając o smak soli nigdy smaku soli nie pozna. Zamiast pytać o smak soli wystarczy kryształek soli wziąć na język, lub bryłkę soli polizać. Choć marchew ma potężne moce prozdrowotne to Dulskiej pomieszania zmysłów nie uporządkuje. Ma ona w piersi, czyli cycku coś co lekarz nazwał guzkiem. Gdybym pisał do mężczyzn używałbym słowa „piersi”, ale większość kobiet piersiami nazywa przednie ćwiartki brojlerów, które z kolei nazywają kurczakami i drobiem. Muszę więc używać słów zrozumiałych także dla nich.

Cycki za kasę

Niczego nowego nie odkrywam, podaję fakty. Zdecydowaną większość „guzków” medycy wycinają wraz z piersiami, które przeznaczane są głównie na karmę jako, że są bogatym źródłem hormonów. Część gnije w pomieszczeniach szpitalnych, bo wiadomo powszechnie jakie tam panuje bezkrólewie. Odrobina trafia do producentów leków, a najwięcej do producentów pasz, głównie dla ryb, ale także dla zwierząt. Wielu wie, a wielu się domyśla kim są i komu podlegają medycy. Nawet kobiecości pozbawiają Was za kasiorę.

Większość guzów to nie guzy

Zdecydowana większość „guzków” to niegroźne zwłóknienia tkanki, czasem nazywane włókniakami. Są one, ale i „prawdziwe” guzki także są bardzo łatwe do rozprowadzenia we własnym zakresie. Wielokrotnie pod moimi palcami zmniejszały się aż do całkowitego zaniku. Trwało to od kilkunastu godzin, do kilku sekund! Pod waszymi też jest to możliwe i tego przez lata uczyłem, jednakże zdecydowana większość zastraszanych przez medyków zamiast sprawdzenia mocy własnych palców wybiera rzeźnika. Ta Dulska też zdecydowała się na biopsję, choć taki „zabieg” nigdy nikogo nie wyleczył. Marchewki nie zastosowała, a do mnie zadzwoniła, by mieć kogo obciążyć skutkami kuracji medycznej, której zaplanowała się poddać.

Dlaczego na wskroś negatywnej „bohaterce” poświęcam tyle czasu?

Otóż nie piszę o niej, ona była tylko inspiracją. Piszę o perypetiach i zmaganiach wielu osób. W żadnym przypadku nie pisałem o konkretnej osobie. Zawsze są to uogólnienia, w których bywają szczegóły perypetii i zmagań różnych osób, które dostarczyły mi inspiracji i bodźca do napisania. Nie dbam o to, że nierozgarniętych razi to, co piszę. Nie muszą odwiedzać mojej strony. Nie zależy mi na ilości odwiedzin, bo nie zarabiam na reklamach. Nie proszę o komentarze, bo nikt mi nie płaci za ilość wpisów.

Czasem pijawice telefonicznie i e-mailowo chwalą moją stronę, by podlizać się aby eksploatować mnie do swoich merkantylnych interesików. Gdy którejś wygarnąłem, że na stronie nie zostawia wpisów wpisuje komentarz niby „życzliwy”, ale nieszczery, bo nie z serca lecz pod wpływem.

Zastąp skalpel radością i ciesz się odzyskanym zdrowiem

Aby wariatki, które nie zauważyły, że chcę je czegoś nauczyć nie podejrzewały, że chciałbym macać ich cycki przytaczam przykład młodej kobiety z przeogromnym guzem. Wprawdzie ta miała potwora nie na cycku lecz wyżej, jednakże ani umiejscowienie, ani nazwa medyczna, ani czas trwania, ani wielkość nie mają znaczenia. Ten był ogromny i rzucał się w oczy z daleka. Znikł w mgnieniu oka!

A było tak: Rano córka wychodząc do szkoły zostawiła matkę jak zawsze od kilku lat z potworem. Matka jak zawsze od kilu lat marzyła o studiowaniu u księdza Tisznera (u którego ja byłem wolnym słuchaczem, gdzie zresztą ją poznałem). Do realizacji brakowało kasiory na opłacenie studiów i dojazdy. Wielkie marzenie i wielka przeszkoda zmagały się, a potwór rósł. Z marzeń wyrwał ją dzwonek u drzwi. Listonosz przyniósł list urzędowy. Zażenował go widok potwora. Ją zażenowało pospieszne oderwanie wzroku listonosza.

Ciekawość i strach mieszały się naprzemiennie. Zagmatwana treść listu informowała, że przyznano adresatce rentę w kwocie tak nikłej, że prawie na nic by nie wystarczyło. Wystarczało zaledwie na dojazdy do Krakowa. Wybuch radości był niekontrolowany, ale była to radość prawdziwa, pozwalająca wreszcie spełnić marzenie, a marzenie było głębokie.

Wkrótce córka wróciła ze szkoły, zastała matkę bez potwora. Była przekonana, że to sprawka chirurga. Oglądała, dotykała; ani szwów, ani blizn, ani żadnych śladów nie było. Nie dowierzała matce, że samo znikło, a matka nie wie kiedy. Czytając list poczuła tam mrowienie, a następnie swędzenie. Gdy dotknęła by podrapać nic już tam nie było. Podziękowała więc Najwyższemu, ale nie wiem czy bardziej za dar wyzdrowienia czy bardziej za dar finansowy, dzięki któremu mogła realizować długo wymarzone marzenie. Pewnie Ona sama też tego nie wie, tak jak nie wie ile czasu trwał proces samouzdrawiania. Może paręnaście a może parę minut, choć równie możliwe jest, że zaledwie parę sekund.

Potwór księdza Tischnera 

Przepraszam Cię, że nie pamiętam Twojego imienia. Ale pamiętam nasze rozmowy, i te w auli na wykładach księdza Tischnera i te w Twoim małym, ale wyjątkowym mieszkanku. Jeśli trafisz na moją stronę zapewne potwierdzisz mój opis Twojej przygody. Odezwij się, porozmawiamy o potworach: tym, który Ciebie dusił kilka lat i tym, który udusił księdza Tischnera. Może pomożesz mi przedstawić pijawicom, że była to cena jaką zapłacił za swoje słowa, bo kto jak kto, ale On tego co powiedział, powiedzieć nie miał prawa. Samemu trudno jest mi przekonać pijawice, że płacą nie tylko za czyny, ale także za myśli i słowa. Niech wreszcie zrozumieją, że każda z nich myślą i słowem może więcej niż medyk skalpelem.

Teraz Wasz ruch 

Zamierzonego tematu nie wyczerpałem. Zrobiłem „wycieczki” w tematy niezamierzone. Mógłbym jeszcze sporo dodać. Ale teraz Wasz ruch. Zostawiam Was z Waszymi myślami, słowami, czynami, zaniechaniami… Odpowiadamy nie tylko za to co zrobiliśmy, ale także za to czego nie zrobiliśmy!

Ciąg dalszy w dużej mierze zależy od Waszych komentarzy, o które oczywiście nie proszę, ale obiecuję na nie zareagować.

Rewelacyjny specyfik ziołowo-mineralny [94]

Wczoraj wspomniałem o swoim dylemacie odnośnie zastosowania rewelacyjnego specyfiku ziołowo-mineralnego. Dylemat polega na tym, że nie polecam suplementów i zazwyczaj odradzam ich stosowanie. Mamy pod dostatkiem wspaniałej naturalnej żywności, zawierającej wszystko, co dla zdrowia cenne i wszystko, czego brakuje chorującym. Składniki naturalnej żywności są znacznie, znacznie, znacznie lepsze i skuteczniejsze od wszystkiego, co zawarto w suplementach, nawet tych z najwyższej półki cenowej.

Na każdym kroku spotykam się z podwójną moralnością. Hipokryci rolni uprawiają dla siebie bez chemii, a na sprzedaż zlewają uprawy truciznami. Hipokryci medyczni szczepią cudze dzieci, a swoje chronią przed wstrzykiwaniem im trucizn. Hipokryci żywieniowi promują margaryny, a sami stosują masło. Hipokryzja panuje od duchownych aż po polityków.

Czasem, ale naprawdę sporadycznie i w wyjątkowych sytuacjach, dopuszczałem suplementowanie. Jeśli się to zdarzyło zaznaczałem, że ma to być jednorazowo. W żadnym razie nie wolno uzależniać organizmu od suplementów, a tym bardziej leków. Teraz mam zamiar sprowadzić dla siebie coś, co dla celów handlowych nazwane jest suplementem, a w istocie jest bardzo starym lekiem ziołowo-mineralnym. Zanim ów preparat opiszę zaznaczam, że go nie reklamuję, nie rekomenduję, nie polecam. Nie żeby szkodził, bo nie sięgałbym po niesprawdzone i niepewne, lecz żeby nie uzależniać, nie odciągać od Natury.

Ów ziołowo-mineralny lek (sprowadzony jako suplement) jest bezpieczny, skuteczny, sprawdzony przez wiele pokoleń. Jego nazwy ze zrozumiałych względów tu podać nie mogę, ale sprowadzając dla siebie mogę zakupić także dla przyjaciół.

Zaznaczam wyraźnie, że mam zamiar zastosować go jednorazowo, więc nie uzyskacie go ode mnie później. Ponadto jeśli zakupię go dla znajomych to tylko wówczas gdy będę pewny, że myślą podobnie i rozumieją moje motywy.

skład:

zioła: owoce forsycji zwisłej, pęki kwiatowe suchodrzewu japońskiego, korzenie urzetu barwierskiego, kłącza narecznicy grubokłączowej, ziele pstrolistki sercowatej, korzenie i kłącza różeńca chińskiego, korzenie lukrecji uralskiej, pędy przęśli dwukłosowej, nasiona moreli amarum, ziele brodźca paczułka, korzenie i kłącza rzewienia dłoniastego, ziele mięty chińskiej,
minerały: kamień zawierający siarczan wapnia.

Ten rewelacyjny specyfik ziołowo-mineralny ma długą historię zastosowań klinicznych w leczeniu grypy ʬiʁsowej i innych chorób grypopodobnych. Raporty medyczne potwierdziły, że zmniejsza ekspresję RNA grypy poprzez zmniejszenie apoptozy komórek płuc i zmniejszenie zawartości TNF-α w surowicy. Był stosowany podczas:
-ɘpidemy koʁonɒʬirsɒ SAʁS ƆoV (ciężki zespół ostrego oddychania) 2002-2003 r.,
-panidemy świńskiej grypy (wirs A/H1N1) 2009-2010 r.,
-ɘpidemy koʁonɒʬirsɒ MEʁS ƆoV (bliskowschodni zespół oddechowy) 2012 r.,
-panidemy ƆoVID-19 (od ang. Ɔoʁonɒwirs Disease 2019 r. – ʬiʁs SAʁS ƆoV-2).

Działanie poszczególnych składników:

Forsycja wzmacnia odporność oraz hamuje uwalnianie histaminy (katar, alergia).

Suchodrzew i Urzet wyraźnie obniżają gorączkę, działają antybiotycznie wobec Escherichia coli – pałeczki okrężnicy, Salmonella typhimurium, Staphylococcus Aureolus – gronkowca złocistego, i Streptococcus pyogenes – paciorkowca. Współczesne badania potwierdzają przeciwwirusowe i przeciwbakteryjne właściwości urzetu barwierskiego, zwłaszcza wobec wirusów grypy Influenzavirus A, B, C.

Pstrolistka sercowata stosowana w Tradycyjnej Medycynie Chińskiej na infekcje górnych dróg oddechowych i stany zapalne przewodów oddechowych.

Różeniec chiński działa podobnie jak korzeń żeńszenia, podwyższa sprawność organizmu. Wzmacniająco i podwyższa odporność ma choroby.

Lukrecja uralska – zioło przeciwwirusowe, bakteriobójcze, przeciwzapalne, wykrztuśne, nawilża płuca, oczyszcza oskrzela, hamuje kaszel.

Przęśl dwukłosowa wyraźnie rozszerza oskrzela i oskrzeliki. Płuca człowieka zawierają około 30 000 oskrzelików o średnicy mniej niż 1-2 mm. Ich skurcz prowadzi do znacznego ograniczenia przepływu powietrza w płucach w wielu procesach patologicznych. Infekcje dróg oddechowych i ostre zapalenie oskrzelików wywołują głównie wirusy RSV (ang. Respiratory Syncytia Virus rodzaju Pneumovirus) i wirus grypy.

Forsycja zwisła, Urzet barwierski, Rzewień dłoniasty stosowane w zapobieganiu i leczeniu wirusowych chorób zakaźnych. Zawierają emodynę, która działa przeciwzapalnie, przeciwbakteryjnie, ma potencjalną aktywność przeciw wirusom grypy.

Kamień gipsowy zawierający siarczan wapnia stymuluje meridiany płuc i żołądka, „oczyszcza ciepło i ogień” – infekcja wirusowa i bakteryjna.

Ten rewelacyjny specyfik ziołowo-mineralny o wyżej wymienionym składzie w Polsce nie jest znany, więc próżno szukać go w miejscach ogólnodostępnych. Wkrótce sprowadzę po dwa opakowania dla siebie i swojej rodziny. Przy tej okazji mogę zamówić także dla przyjaciół. Jednakże nikogo do stosowania tego, co ja stosuję, ani czegokolwiek nie namawiam, ani nie zachęcam. Jeśli jednak ktoś zapragnie skorzystać z okazji wspólnej terapii i wymiany doświadczeń daję mu taką szansę.

Waham się czy dopisać tu właściwości farmakologiczne i wskazania do stosowania, bo nie chcę by działało to zachęcająco na kierujących się powierzchownie zasłyszanymi hasłami. Osoby zainteresowane znajdą sposób skontaktowania się ze mną gdy zapragną więcej informacji w celu podjęcia najlepszej dla siebie decyzji.

Dylemat [93]

Jak wiecie nie polecam suplementów i zazwyczaj odradzam ich stosowanie. Jeśli czasem, ale to naprawdę sporadycznie i w wyjątkowych sytuacjach, dopuszczałem suplementowanie to jednorazowo. W żadnym razie nie wolno uzależniać organizmu od suplementów. Mamy pod dostatkiem wspaniałej naturalnej żywności, zawierającej wszystko, co dla zdrowia cenne i wszystko, czego brakuje chorującym. Składniki naturalnej żywności są znacznie, znacznie, znacznie lepsze i skuteczniejsze od wszystkiego, co zawarto w suplementach, nawet tych z najwyższej półki cenowej.

Teraz mam dylemat. Wyniszczyłem swój organizm relacjami z zadręczającymi mnie hipokrytami i głupkami, którzy ciągle żądają lub oczekują i nawet nie umieją sprecyzować czego. Zazwyczaj leczenia, choć powinni wiedzieć, że nie leczę i brzydzą mnie wszelkie formy leczenia, wszelkie medykamenty i paramedykamenty, a nawet medyczne słownictwo.

Wszyscy ci żądacze i oczekiwacze to pijawice. Co różni pijawice od pijawek? Pijawki za wyssaną krew „płacą” wstrzykniętą śliną zawierającą około 60 różnych białek, z najważniejszą przeciwkrzepliwą hirudyną. Pijawice nie dość, że nie dają nic w zamian za wyssaną energię i poświęcony im czas to jeszcze marnują przekazane im dobra, a nawet je plugawią.

Mój wyniszczony organizm potrzebuje pomocy. Nigdy o pomoc nie prosiłem, teraz też nie proszę. Chcę zadziałać szybko i bez wielkiego zaangażowania. Zaczynam od kuracji własnymi ziołami. Ponieważ nie mam wszystkich ziół, jakich potrzebuję rozważam wspomóc się także ziołowym preparatem.

Preparatów przeróżnych jest wszędzie wokół zatrzęsienie, niestety wszystkie są dla naszych organizmów zgubne. Wiele z nich daje złudzenie poprawy, jednakże żaden jeszcze nikogo nie uzdrowił, a jedynie przesunął akcent objawów. Przemysłowe preparaty uzależniają organizm i niszczą jego naturalne funkcje obronne wraz z homeostazą – naturalnym mechanizmem samoczynnego przywracania zdrowia. Do szkód wyrządzanych samemu sobie obcymi Naturze substancjami z przemysłowych preparatów i przemysłowej żywności przydają szkód wyrządzanych zawartymi w nich substancjami pomocniczymi (aspartam, neotam, glutaminian, dwutlenek tytanu…).

Nawet jeśli receptura preparatu wygląda zachęcająco i składniki pochodzą z Natury to nienaturalne syntetyczne dodatki dyskwalifikują go. Niektóre z dodawanych substancji „pomocniczych” pokrywają jelita. Po co producenci dodają te substancje osłonowe? Po to, by składniki zawarte w preparatach nazywanych suplementami przeszły przez układ trawienny niewykorzystane. Preparaty, nawet o bardzo dobrym składzie, są tak zaprojektowane i skonstruowane, by nie pomogły zbyt wiele. Producenci dbają, by nie pomagały a nawet szkodziły, bo ozdrowieńcy nie kupowaliby kolejnych preparatów. przemysłowe preparaty mają sprawiać chwilowe wrażenie pomocy i uzależniać. Najłatwiej to widać na przykładzie insuliny. Jej wstrzykiwanie nigdy nikogo nie uzdrowiło, a wszystkich ją stosujących uzależnia.

Jakie zioła będę stosował?

Mieszanka zielona

Pokrzywa, przytulia czepna, liście brzozy, kwiat nawłoci, ziele gryki, ziele koniczyny, ziele lucerny, kwiat koniczyny, rumianek ziele, rdest japoński liść, wiązówka błotna, bylica roczna (czyli artemizja anua), sadziec konopiasty, liść orzecha, liść gruszy, glistnik jaskółcze ziele, liść morwy białej, fiołek trójbarwny, podagrycznik, ziele dziurawca, kwiat wrotyczu, liść czarnej porzeczki, znamię kukurydzy, szyszki chmielu, karczoch, bukwica czyli czyściec.

Mieszanka korzenna

Kora jesiony, kora brzozy, kora wierzby, kora leszczyny, kłącze trzciny, korzeń arcydzięgla, korzeń pokrzywy, korzeń lubczyku, kłącze rdestu japońskiego.

Mieszanka aromatyczna

Liść orzecha, glistnik jaskółcze ziele, kwiat wrotyczu, goździki, cynamon.

Jak widać są tu zioła oczyszczające, odrobaczające, wzmacniające, regenerujące, hormonalne, dobrze nastrajające… Kto choć trochę interesuje się ziołami, ten z podanych składów będzie wiedział jak i na co zadziałają. Kto nie inwestuje w wiedzę prozdrowotną, zdroworozsądkową, jada pasze przemysłowe z pszenicą na czele niech nie zadręcza mnie pytaniami, bo z takimi się nie przyjaźnię, a dewiantom odpowiedzi nie udzielam.

Handlarze zachwalają towary, którymi handlują, nawet jeśli są badziewiem. Ja nie sprzedaję, więc nie mam potrzeby zachwalać. Po co więc to piszę? Po części dla włożenia kija w mrowisko. Po części dla ułatwienia rozpoczęcia kuracji osobom zwlekającym z podjęciem decyzji. Oczyszczeni, odrobaczeni, wzmocnieni będą odporni na wszelkie zarazy, zarówno obecne jak i przyszłe, dawno zaplanowane i obecnie rozsiewane.

Po wyżej przedstawionym programie w zasadzie nie potrzeba nic więcej.

Planowałem tylko podać skład rewelacyjnego specyfiku ziołowo-mineralnego z dwóch bardzo starych receptur, sprawdzonych przez wiele pokoleń. Powyższe miało być wstępem. W trakcie pisania wstęp rozrósł się tak, że stanowi odrębny artykuł, natomiast ów rewelacyjny specyfik ziołowo-mineralny, opiszę jutro, w oddzielnym artykule.