Ten artykuł jest rozdziałem książki Brzuch ma rozum. Dopisałem go we wrześniu 2019 roku na podstawie prywatnego listu od doktora Jean’a Marc’a Dupuisa (czytaj: Dipłi).
Dane ze źródeł francuskich i źródła pochodzą z korespondencji doktora.
Kartele farmaceutyczne i służący im medycy wmawiają nam, że cholesterol jest przyczyną zawałów serca i udarów mózgu (uczenie nazywanych incydentami naczyniowo-mózgowymi). A to nieprawda! Więc po co kłamią? Aby sprzedawać więcej statyn, czyli „leków” przeciw cholesterolowi.
We Francji na każde trzy osoby powyżej 45 roku życia co najmniej jedna zażywa statyny; to osiem milionów osób. Obciąża to system ubezpieczeń społecznych miliardem euro rocznie. A sprzedaż statyn ciągle rośnie. W Polsce poziom cholesterolu uznawany za „podwyższony” ma 18 milionów dorosłych Polaków.
Firmy farmaceutyczne ukrywają fakt, iż cholesterol nie szkodzi, lecz pomaga. Zażywający statyny narażają życie ponieważ te pseudoleki wywołują ogrom skutków ubocznych tak groźnych jak: upośledzenie funkcjonowania układu krwionośnego, zagrożenie utratą pamięci, zmiany w wątrobie…
W styczniu 2009 r. w „American Heart Journal” opublikowano badania 137 000 pacjentów przyjętych do szpitali w Stanach Zjednoczonych z zawałem serca. Blisko 75 % z nich miało poziom cholesterolu uznawany za „normalny”, a podwyższony zaledwie 25 %.
Kłamstwa wywołujące i podtrzymujące choroby
Dlaczego firmy farmaceutyczne i lekarze rozpowszechniają kłamstwa na temat statyn łatwo się domyślić. Nie chcą abyśmy wiedzieli, że „leki” obniżające poziom cholesterolu mają wiele skutków ubocznych i nie chronią przed chorobami serca, lecz je wywołują i podtrzymują?
Z jednej strony – tysiące kardiologów i profesorów musiałyby przyznać, że ponad trzydzieści lat tkwili w kłamstwie. Tego nie zrobią, bo wiele tytułów naukowych oraz stanowisk pracy powstało na tym kłamstwie i dzięki temu kłamstwu funkcjonuje. Krytykujących fałszywą teorię na temat statyn zwalczają i wyniszczają metodami brutalnymi i plugawymi.
Z drugiej strony – farmacja i medycyna stały się machinami do zarabiania wielkich pieniędzy. Gdybyśmy nie kupowali ich trucizn nazywanych „lekami”, gdybyśmy dbali o swoje ciała nie dopuszczając do chorób, gdybyśmy skutecznie zapobiegali zachorowaniom oni nie zarabialiby na swych truciznach i naszym cierpieniu.
Niezwykła książka francuskiego kardiologa
Dlaczego prasa nie zauważa wydanej we Francji niezwykłej książki kardiologa Michela de Lorgerila na temat naturalnych sposobów zapobiegania zawałom serca? Ponieważ głosi teorie przeszkadzające kartelom farmaceutycznym i ich medycznym sługusom.
Michel de Lorgeril jest badaczem Centre National da la Recherche Scientifique i napisał setki artykułów do największych magazynów naukowych. Jego książka zawiera informacje najistotniejsze dla nowego kierunku badań, jak również niezliczoną ilość porad zdrowotnych dla osób zatroskanych o serce i tętnice. Biorąc pod uwagę przydatność tych informacji dla milionów chorych milczenie mediów jest niewybaczalne.
Apeluję do czytelników z nadzieją, że znajdziemy kogoś, kto przetłumaczy wyżej wspomnianą książkę na język polski!
Ukrywany koenzym
Pośród niepożądanych skutków ubocznych statyn, jednym z najbardziej destrukcyjnych jest ograbianie nas z koenzymu Q10.
Najwięcej koenzymu Q10 znajduje się w mitochondriach – mikroskopijnych centrach energetycznych wytwarzających energię w komórkach. Szczególnie dużo mitochondriów występuje w komórkach serca, najważniejszego z mięśni w naszym organizmie. Koenzym Q10 jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania komórek mięśniowych serca.
Udawanie troski o nasze serca z jednoczesnym wyniszczaniem nam koenzymu Q10 można porównać do działań zdemoralizowanego mechanika dolewającego do paliwa w powierzonym mu do naprawy aucie coś, co niszczy silnik, po to by wkrótce miał co naprawiać. Albo zdemoralizowanego strażaka, który podpala, żeby wkrótce miał co gasić.
Kto zażywa leki obniżające poziom koenzymu Q10, a dzieje się tak w przypadku „leków” przeciw cholesterolowi, niech koniecznie uzupełnia dietę koenzymem Q10. To podłe, że lekarze nie zalecają tego pacjentom. Tak przetwarzają pacjentów w klientów.
Cholesterol jest dobry dla zdrowia
Cholesterol oczerniają zdemoralizowani naukowcy i zdemoralizowani lekarze. W rzeczywistości najpoważniejsze problemy zdrowotne powoduje niski poziom cholesterolu; zawdzięczamy mu zwłaszcza wylewy krwi do mózgu – udary. Niski poziom cholesterolu zwiększa także ryzyko zachorowań na raka.
Związek pomiędzy zagrożeniem nowotworami i niedoborem cholesterolu potwierdzono wielokrotnie w badaniach naukowych. Jest na tyle znaczący, iż radość z niskiego poziomu cholesterolu jest głupotą.
Niebezpieczeństwo zachorowań na nowotwory zmniejszymy rezygnując z diety niskotłuszczowej i leków, szczególnie tych „na cholesterol”.
Niektórzy naukowcy próbowali dowodzić, że związek pomiędzy niskim cholesterolem a podwyższoną śmiertelnością jest skutkiem „odwróconej przyczynowości”, inaczej mówiąc, że to ciężkie choroby, takie jak rak, miałyby powodować niski poziom cholesterolu, a nie odwrotnie (hipoteza Iribarrena). Po wielu badaniach, prowadzonych przez długie lata (19 i 20 lat) na osobach o niskim poziomie cholesterolu, tezę tę odrzucono.
Potrzebujemy cholesterolu, by mieć właściwy poziom witaminy D
Nie tłumaczę związku niskiego cholesterolu z rakiem, lecz go pokazuję. Jeśli trafię do inteligentnych sami zauważą. Tu zwracam uwagę na fakt, iż cholesterol zawiera witaminę D. Witamina D jest w zasadzie cholesterolem, który pod wpływem promieni słonecznych ulega przemianom chemicznym. Jest to tym bardziej ważne, że witamina D odgrywa kluczową rolę w dojrzewaniu i różnicowaniu się komórek. Chroniczny jej niedobór w organizmie przyczynia się do rozpadu lub degeneracji komórek, co w efekcie powoduje guzy nowotworowe.
Innym wskaźnikiem potwierdzającym to, że brak cholesterolu wywołuje nowotwory jest czteroletnie badanie, które wykazało, że dwa leki przeciwcholesterolowe: Simvastatinum i Ezetimibum zwiększały ryzyko nowotworowe. W próbach z tymi „lekami” śmiertelność wskutek nowotworu wzrosła o 45 %. Wynik ten „naukowcy” odrzucili uznając go za… „przypadkowy”.
Warto zwrócić uwagę na raport na temat cholesterolu. Według doktora Dupuisa jest to najlepsze opracowanie tego tematu, napisane przystępnie i zrozumiale.
Zainteresowanym raport ten udostępnię bezpłatnie. Proszę pisać w komentarzach.
Jeśli komuś z Twoich bliskich, przyjaciół, znajomych spodobałaby się prezentowana tu wiedza wyślij mu SMS lub e-mail z zaproszeniem do tej witryny: www.ambasadorzdrowia.pl
Jestem zainteresowana raportem na temat cholesterolu.
Sama przestałam brać statyny 15 lat temu i próbuję wytłumaczyć to moim rodzicom. Mama ma już tak poważne zaniki pamięci, a nic do niej nie przemawia. Tłumaczę, pokazuję, ale nie chce słuchać bo się cieszy, że ma niski poziom cholesterolu. Chcę jej pomóc.
Na początek zacznijcie od listu doktora Jean’a Marc’a Dupuis’a (czytaj: Dipłi) pt. Cholesterol – lekarstwa, które podtrzymują chorobę. Zamieściłem go w nowym wydaniu książki Brzuch ma rozum. Ponadto w tej książce także inne rozdziały będą pomocne: Jajka najzdrowszą żywnością świata, oraz Nieustanna samoregeneracja.
Człowiek chorujący potrzebuje mnóstwa cholesterolu
W chorobie potrzebujemy mnóstwa cholesterolu. Do czego? Do odbudowy, przebudowy komórek, tkanek, narządów, samoregeneracji, samoleczenia… Chory organizm potrzebuje więcej różnych substancji, np. hormonów, a cholesterol jest surowcem do ich produkcji. Z cholesterolu powstaje testosteron, estrogen, progesteron, kortyzon… – hormony, bez których życie nie byłoby możliwe.
Człowiek zdrowy potrzebuje mniej cholesterolu
Zdrowy organizm potrzebuje mniej cholesterolu. Potwierdza to odkrycie profesora Buteyko. Im większe postępy robią praktykujący jego metodę oddychania, tym mniej mają cholesterolu w krwi. Właśnie dlatego nie istnieje jednakowa dla wszystkich norma ilości cholesterolu. Jedni potrzebują go więcej, inni mniej, organizm wytwarza go tyle, ile potrzebuje.
Problemy powodowane niskim poziomem cholesterolu są dla zdrowia znacznie gorsze od problemów powodowanych jego wysokim poziomem.
Spodziewając się, że pod presją nieustannego straszenia nas cholesterolem powyższe może kogoś zaskakiwać podaję i polecam źródła rzetelnej wiedzy:
Hartenbach W. Mity o cholesterolu. ABA, Warszawa 2010.
Rath M. Dlaczego zwierzęta nie dostają zawałów serca… tylko my ludzie. Projekt nowego systemu opieki zdrowotnej. Przełomowy wykład dra Ratha na Uniwersytecie Stanforda. Rath Education Serwices B. V. 2007.
Ravnskov U. Cholesterol. Naukowe kłamstwo. Wyd. WGP, Warszawa 2009.
Robbins J. Zdrowi stulatkowie. Naukowo potwierdzone sekrety najzdrowszych i najdłużej żyjących ludzi na świecie. Purana, Wrocław 2006.
Zięba J. Ukryte terapie. Czego ci lekarz nie powie. Egida Consultung, Rzeszów 2014.
Fałszywa „norma”
Kto wręcz obsesyjnie przestrzega granicy 200 mg/dl powinien sprawdzić na podstawie jakich badań określono tę wartość. Takich badań nigdy nie było! Nikt tego nie badał! To skąd się wzięła ta fałszywa norma? I dlaczego ta niby norma jest właśnie taka? Bo taką w 1984 roku podczas przerwy na konferencji w San Diego wymyślili na korytarzu dwaj lekarze. Wielu lekarzy na tej konferencji protestowało, argumentując, że normalny fizjologiczny poziom u mężczyzn to 260 mg/dl, a u kobiet 280 mg/dl (troszeczkę więcej gdyż mają więcej hormonów). Jednakże nie dopuszczono ich do głosu. Dlaczego? Kongres amerykański przeznaczył ponad 30 milionów dolarów na badania nad cholesterolem. Przyznając prawdę, że właściwym jest 260 mg/dl nie mieliby kogo leczyć! Dzięki fałszerstwu od razu mieli setki milionów „chorych na cholesterol” (tylko w USA 16 milionów). To sprawiła sfałszowana norma.
Proponuje włączyć myślenie i zamiast cholesterolu badać homocysteinę.
Bardzo cenna uwaga. Dziękuje za mądry komentarz. Ciszę się, że trafiają tu także rozsądnie myślący. Ale po co badać i aminokwas (zawierający siarkę) i witaminę, którą daje nam Słońce i jeszcze coś i jeszcze coś, zamiast życia nie tylko bez bez lekarzy, bez leków, bez suplementów, ale także bez b-a-d-a-ń?
Zdrowie i rozsądek nie potrzebują badań – żadnych! A siarkę mamy choćby w cebuli i nawet nie potrzebujemy tego wiedzieć, wystarczy cebulę jadać.