Oto jeden z komentarzy, który przeniosłem tu aby moja odpowiedź dotarła nie tylko do czytających komentarze, ale do wszystkich odwiedzających moją witrynę.
„Witam, piekę chleb z mąki orkiszowej (mieszam białą z razową) na drożdżach. Z tego, co przeczytałam u Pana, wnioskuję, że ten chleb nam szkodzi? Czy robić jakiś zakwas? Skąd wziąć dobrą mąkę orkiszową?
Bardzo proszę o odpowiedź. Pozdrawiam.”
Polko i Polaku
Jasno i dobitnie wyjaśniałem w wielu miejscach, w książce „Brzuch ma rozum” i na tej stronie również, różnice między mąką z orkiszu, a mąkami „orkiszowymi”. Ja i Robert z ziaren orkiszu (obłuszczonych na akceleratorze i zmielonych w młynie o dwunastu walcach) otrzymujemy mąkę z orkiszu. Nasza mąka, co wyraźnie podkreślam, nie jest „orkiszowa”, lecz jest z orkiszu.
Procesy obłuszczania i mielenia pokazuję na filmach zamieszczonych na tej stronie, więc zapraszam do oglądania i komentowania.
Ponieważ mielenie kawy jest powszechnie znane, na przykładzie kawy łatwiej będzie zrozumieć pułapkę słów. Wsypując do młynka całe ziarna kawy po chwili mielenia otrzymujemy proszek z ziaren kawy, ale nie „kawowy” jak batonik wykonany z melasy i przeróżnych syntetyków. Gdyby do młynka wsypać jądra orzechów otrzymalibyśmy proszek z orzechów, ale nie „orzechowy” jak batonik wykonany z melasy i przeróżnych syntetyków.
Z pszenic hybrydowych, nazywanych „orkiszowymi” powstają mąki nazywane „orkiszowymi” niemające nic wspólnego z orkiszem, ponieważ nie powstały z orkiszu! Nie dajcie się wciągać w pułapki marketingowców i handlowców.
Nie wiem co pani i wielu innych nazywa mąką „orkiszową”, „białą”, „razową”, ale wygląda na to, że używający tych słów wypowiadają je nierozważnie, podobnie jak wszyscy tkwiący w kleszczach spekulantów sprzedających mąkę pszeniczną pod nazwą „orkiszowa”. To chwyty marketingowe, a jak wiadomo marketing to sztuka oszukiwania.
Gdyby moje wyjaśnienie nadal było niezrozumiałe to proszę założyć niebieską bluzkę lub niebieską sukienkę. Proszę przerwać czytanie i to zrobić oraz skupić się przez chwilę na swoich odczuciach.
Mając na sobie ciuszek w niebieskim kolorze proszę odpowiedzieć (sobie) na pytanie: czy ta niebieska bluzka lub niebieska sukienka jest z Nieba? A może jest ona z butiku, marketu, ciucholandu…? a więc mimo, iż jest niebieska to nie jest z Nieba.
Tak jak niebieskie bluzki i niebieskie sukienki nie są z Nieba, a skrzydełka kupowane w sklepach pod szyldem „Biedronka” nie są z biedronek lecz są z brojlerów, tak też „orkiszowe” mąki nie są z orkiszu, lecz są z „orkiszowych” pszenic, czyli hybryd pszenic modyfikowanych wbudowanym w nie genem orkiszu!
Pszenice „orkiszowe” to pszenice genetycznie zmodyfikowane (GMO), czyli „wzbogacone” wszczepionymi weń genami orkiszu. Orkisz to pierwotne zboże, które jako mniej wydajne od pszenicy zostało zapomniane, a przez to uniknęło modyfikacji genetycznych, którym ciągle poddawane są pszenice.
Orkisz od pszenicy różni wiele. Oprócz wyglądu główną różnicą są właściwości. Podałem je w książce: „Brzuch ma rozum”, a także na tej stronie. Uzupełniając to dodam właściwości najważniejsze, których tam nie ma:
Orkisz rozgrzewa, a pszenice wychładzają. Hybrydowe z wmontowanym weń genem orkiszu także.
Pszenica tworzy w organizmie patogenny śluz, w którym bytują przeróżne pasożyty. Orkisz osusza i eliminuje śluz, a wraz z nim środowisko pasożytów.
Jadają ludziki karpie z wszczepionymi weń genami ludzi, sałaty z wszczepionymi weń genami szczurów, pomidory z wszczepionymi weń genami ludzi i wyroby z pszenic z wszczepionymi weń genami orkiszu…
Jakby tych obrzydliwości było im mało dają sobie wstrzykiwać rozkawałkowane dzieci we wczesnym stadium rozwoju (nazywane płodami). Potrzebujecie tego? Wasz wybór, ale bądźcie świadomi co wybieracie. Ja natomiast protestuję przeciw zaśmiecaniu ojczystego języka nazwami fałszowanymi i modyfikowanymi podobnie jak produkty, które wybieraliście, dotąd być może nieświadomie. Odtąd już nie macie prawa powiedzieć, że nie wiedzieliście!
Czy mąka nazywana „orkiszową” jest z orkiszu czy z pszenicy to łatwo ustalić laboratoryjnie, badając jakie enzymy zawiera. Każde zboże ma inny garnitur enzymów, charakterystycznych dla siebie i niepowtarzalny u innych. Koszt badania to zaledwie 20 złotych. Widzieliście u producentów lub handlowców badanie parametrów mąki, którą kupujecie? Czy ich nie stać na 20 zł. za badanie, czy jest inny powód utrzymywania w tajemnicy parametrów paskudztw, które sprzedają?
Bez badań także łatwo przekonać się praktycznie czym dysponujemy. Proszę upiec z naszej mąki z orkiszu i porównać z tym, co piekliście dotychczas z mąk pszenicznych, nazywanych „orkiszowymi”. Proszę porównać swoje samopoczucie po wypiekach z naszej mąki z samopoczuciem po wypiekach z mąk poprzednio stosowanych. Proszę porównać wygląd skóry, włosów, języka po wypiekach z naszej mąki z wyglądem skóry, włosów, języka po wypiekach z mąk poprzednio stosowanych. Dajcie znać o swoich spostrzeżeniach i podzielcie się nowym doświadczeniem.
Zauważyliście, że napisałem „pszenicznych” a nie jak nadrukowano na torebkach „pszennych”? Proszę więc odtąd zaprzestać posługiwania się hasłami, które albo nie wiadomo czego dotyczą, albo fałszują rzeczywistość, czasem nieskrępowanie, a czasem zakamuflowanie jak np. napis: „żytni” na etykiecie chlebów pszenicznych.
Czy wiedzieliście, że są ogromne przetwórnie, których celem jest pogarszanie jakości produktów spożywczych? Te, służące pogarszaniu jakości zbóż mieszają przeogromne ilości wszelkich paskudztw, łącznie ze zgniłymi i spleśniałymi z niewielką ilością zbóż dobrej jakości. Szarą mieszaninę spleśniałych zbóż i nie tylko zbóż wybielają syntetykami i gazami. Mieści się to oczywiście w normach, znacznie, znacznie, znacznie obniżonych na żądanie UE, jeszcze przed włączeniem nas w jej struktury. Czy wiecie, że stosowanie Polskich Norm w UE zostało zakazane wraz z podpisaniem traktatu akcesyjnego rok przed wessaniem nas do UE?
Proszę więc odtąd nie dać sobie mieszać w głowach modnymi słówkami. Wraz ze zrozumieniem przyjdzie odporność na manipulacje. Dążący do depopulacji dziewięćdziesięciu procent ludności świata pragną nas wymordować, ale nie mają mocy. Dlatego mieszają nam w głowach byśmy sami realizowali ich zbrodnicze plany. My mamy Moc, ale żeby z niej korzystać potrzebujemy Wiedzy. Wiedza wynika z Doświadczenia. Nie znajdziecie Wiedzy w internetach, telewizjach, publikatorach, tam są tylko wiadomości, a zbiór wiadomości, choćby były prawdziwe to nie Wiedza, co najwyżej jej składnik, ale i tak niepotrzebny.
-
Jeśli komuś z Twoich bliskich, przyjaciół, znajomych spodobałaby się prezentowana tu wiedza wyślij mu SMS lub e-mail z zaproszeniem do tej witryny: www.ambasadorzdrowia.pl
Poruszone tu tematy będę kontynuował, więc zapraszam do odwiedzania tej strony i komentowania. Kto nie chce komentarzy umieszczać na tej stronie niech swoje uwagi wysyła na e-mail: ladiwek@wp.pl, albo SMS-em na tel. 506 200 788, lub poprzez Mesenger.
Nadal jednak brak odpowiedzi na pytanie tej pani: skad wziąć dobrą, prawdziwą mąkę orkiszową.
Krzysztofie czemu ciągle mącisz? Czytaj uważnie, bo tym wpisem dajesz dowód, że nie rozumiesz co piszesz. Czyżbym za słabo wyjaśnił różnice między mąką „orkiszową” a mąką z orkiszu? Pszenica z wbudowanym weń genem orkiszu pozostaje nadal pszenicą jak gówno pokropione miodem pozostaje gównem. To koniec wyjaśnień. Przestań mnie dręczyć. Jeśli czegoś potrzebujesz szukaj na własną rękę. Gdy ja potrzebowałem prawdziwego orkiszu zasiałem go, zebrałem, wymłóciłem, część zostawiłem do siewu, część obłuszczyłem. Część obłuszczonego zawiozłem do młyna, a część do kaszarni. Z młyna mam mąkę, z kaszarni mam kaszę. Gdy mój przyjaciel Robert potrzebował prawdziwego orkiszu zasiał go, zebrał, wymłócił, część zostawił do siewu, część obłuszczył. Część obłuszczonego zawieźliśmy razem do młyna, a część do kaszarni. Do młyna i do kaszarni jeździmy razem. Z młyna mamy mąkę, z kaszarni mamy kaszę.
Ani ja ani on nie mamy setek hektarów i nie mamy ambicji zaspokoić wszystkich chętnych. Uprawiamy dla siebie i swoich bliskich, a nadmiary udostępniamy zaprzyjaźnionym potrzebującym. Jeśli Ty lub ktoś inny zapragniecie prawdziwego orkiszu też możecie go zasiać. Ziarno do siewu udostępniamy i służymy pomocą na każdym etapie uprawy i obróbki. Kto nie miał by gdzie obłuszczyć zrobimy to dla niego. Kto miałby nadmiar i chciał odsprzedać gwarantujemy odbiór (o ile nie skazi chemikaliami). W rozliczeniu może dostać ziarno obłuszczone, lub gotową mąkę i kaszę.
Jeśli ty chcesz zasiać orkisz ziarno do siewu od nas dostaniesz. Nie zapytamy czy dla siebie czy dla tej pani, ale miło nam będzie gdy podzielicie się swoim doświadczeniem.
Jeśli natomiast chcecie naszej mąki to też możemy Wam wysłać i dla Ciebie i dla innych, ale przypominam, że my mamy mąkę z pierwotnego orkiszu. Nie mamy mąki z pszenic hybrydowych nazywanych „orkiszowymi”.
Niegdyś szukałem jajek i śmietany. Na targu jest duży wybór. Wypijałem jajko, wypijałem śmietanę i albo wypluwałem, albo kupowałem więcej. Niektórzy mają swoich odbiorców i nie muszą zawozić na targ. Czasem ktoś ich poleci, a zazwyczaj poleceń nie potrzebują, bo chętnych mają na tyle, że ich potrzeb nie są w stanie zabezpieczyć. Dokładnie tak było z naszym orkiszem. Spotkałem u kogoś znajomego rolnika, który uprawiał orkisz i przerabiał go na kaszę i mąkę. Spróbowałem, zaprzyjaźniliśmy się, kupowałem od niego, w końcu zasiałem. Tak samo zaczynał Robert. Chcecie naszej mąki? Proszę bardzo, co miesiąc jeździmy do młyna i co miesiąc mamy świeżą.
A cos więcej na temat uprawianej przez Pana odmiany orkiszu i akceleratora może Pan napisać?
Mogę, ale nie czuję potrzeby. Pokazywałem to, pisałem i mówiłem o tym w różnych miejscach. Teraz miałbym przepisywać tutaj swoje książki? Zapomniałaś wyjaśnić dla kogo i w jakim celu miałbym to robić. Ale zapraszam na pola, do gospodarstwa, do młyna, do kaszarni. Tam nie tylko zobaczysz, możesz także dotykać, wąchać, smakować, filmować, fotografować, opisywać swoje spostrzeżenia i doznania. Serdecznie zapraszam?
Od 10 lat piekę chleb na zakwasie z orkiszu i żyta. Teraz zamiast orkiszu, dodaję mąkę z samopszy. Kupuję prosto od rolników. Mój mąż i dzieci jadły by sam chleb z masłem. Czasem robię kanapki harcerskie:) Chleb z masłem, czosnkiem, natką pietruszki, posypany solą kłodawską i polany odrobinką soku z cytryny. Znikają w oka mgnieniu. Nie wiem tylko dlaczego, nie mogę jeść chleba z cebulą. Od razu robi mi się ciężko na żołądku. Albo zaczyna boleć dwunastnica.
Czasami jak zabraknie chleba, mąż kupi kilka kromek w sklepie przy pracy. Na etykiecie jest napisane, że na naturalnym zakwasie, żytni. Ale musi być z nim coś nie tak, bo po zjedzeniu zaraz zasypia. Jak wróci do domu, to nadal jest do niczego.
„Żytni” to nazwa handlowa! Tak jaki sukienka „niebieska” nie jest z nieba, a sałatkę „wiosenną” można zrobić i zimą i latem i jesienią.
Wszystkie przemysłowe wyroby nazywane „chlebem”, bez względu jaki mają nadruk na etykietkach wytwarzane są z P-S-Z-E-N-I-C wielokrotnie modyfikowanych i szprycowanych. A skąd pszenice i co z nich i jak powstaje dopowiemy inną drogą i w innym miejscu.
Gdy dłużej pobuszujecie na stronie ambasadorzdrowia.pl to się wam oczy pootwierają. Jeszcze wiele zimnych pryszniców was/nas czeka. Ale proszę: nic na wiarę. Sprawdzajcie, doświadczajcie i pochwalcie się czasem jakie klapki już wam z oczu pospadały.
Hasło „na zakwasie” niczego nie zmienia, bowiem gówno z miodem nadal jest gównem, choć dla wielu etykietka jest wyrocznią. A to czy gówna w miodzie jest 97 % czy 79% dla nas bez znaczenia, bo my uprawiamy własne zboża i wytwarzamy własne mąki i własne kasze z orkiszu i z płaskurki. Kto popróbuje naszych ten zrozumie i do poprzednio stosowanych już nie wróci. Słowa nie są potrzebne, bo gadać i pisać każdy może.
Kto poczuł się zdegustowany słowem „gówno” może podmienić je na inne, np. „fekalia”, ale dopóki nie zna zawartości enzymów niech będzie ostrożny w wypowiedziach. My nie musimy bo laboratorium nie spotyka lepszych parametrów niż nasze.
Proszę mężowi podsunąć pod rozwagę, czy warto jadać przemysłowe paskudztwa zatruwające, odbierające energię, czy odpocząć chwilę w oczekiwaniu aż żona upiecze kolejny własny zdrowy, prawdziwy…