Brzuch ma rozum [38]

To fragment wywiadu, który powstał kilkanaście, a może ponad dwadzieścia lat temu. Na pewno przed 2005 rokiem, bowiem jedno z wydań tej publikacji, które ostatnio odnalazłem opatrzone jest datą maj 2005 r., a nie jest ono pierwszym wydaniem.
Analizując niniejszy tekst z perspektywy minionych lat nie czuję potrzeby wprowadzania zmian w swoich poglądach i wypowiedziach. Może w przyszłości coś dodam, uzupeł­nię. Teraz wznawiam wydanie dawnej publikacji bez istot­nych zmian w treści. Usunąłem dwa specyfiki krzemowe, które wówczas były hitem, a dziś stały się zbędne, bowiem w Aptece Natury mamy lepsze. Dodałem wzmiankę o orkiszu i rozdział wartościach jajek (z innej książki, której nakład także jest wyczerpany). Zaktualizowałem swoje dane teleadresowe
Książka „Brzuch ma rozum. Odchudzanie zagraża zdrowiu” będzie dostępna w Sztuce Dobrego Życia w Łodzi od 2 lipca br.

***

Większość problemów zdrowotnych, łącznie z nadwagą, najmniej zależy od pożywienia.

***

W dużej mierze to właśnie rady „speców” od żywienia przyczyniają się do tego, że ciągle rośnie rzesza otyłych.

***

Propagowanie „jedynie słusznych” zasad żywienia, takich samych dla wszystkich, jest szarlatanerią – niezależnie od tego, ilu profesorów macza w tym palce.

***

Gdy organizm często i długo poddawany jest działaniu stresu, np. wskutek głodzenia, rozregulowuje się gospodarka hormonalna i organizm wydziela endorfiny. Są to substancje podniecające, podobne do narkotyku.

***

Łączenie diety ze sportem wytrzymałościowym, co właśnie się pro­paguje, jest najkrótszą drogą prowadzącą do wydzielania endorfin.

***

Próby narzucenia organizmowi tego, o czym on decyduje autonomicznie kończą się fiaskiem.

***

Stosując obecne zalecenia rodzice wpędzają dzieci w zaburzenia pokarmowe.

***

Te same słodziki, które zachwala się ludziom jako odchudzające, od lat są stosowane przy tuczu świń.

***

Lektyna z ziaren pszenicy należy do najbardziej szkodliwych sub­stancji, jakie można znaleźć w pożywieniu. Ludzie zawsze ją usu­wali, mieląc pszenicę na mąkę. Do czasu aż przyszli dietetycy,
którzy zapewnili, że pełne ziarno jest zdrowsze.

***

Twój brzuch jest mądrzejszy, niż Ci się wydaje. Gdy po­zwo­lisz mu samodzielnie „myśleć” i działać, wyjdziesz na tym lepiej. Zapomnij o dietach-cud, a speców od żywie­nia zagoń do grabienia liści. Oto ra­da doświadczonego spe­cjalisty uzdrawiania żywieniem i Naturą, tradycyjnej me­dy­cyny chiń­skiej, dietetyki, ludowych medycyn różnych kul­tur Włady­sława Edwarda Kostkow­skiego.

Odchudzanie zagraża zdrowiu

Twoja sylwetka nie zmienia się mimo upływu lat. Nawet trzeba przy­znać, że z wiekiem wyglądasz młodziej. Ile razy pró­bowałeś jakiejś diety?

Ani razu nie dałem się zniewolić regułom, nie uległem modom, nie stoso­wa­łem diet. Faktycznie moja waga nie zmienia się w ciągu lat, choć dużo po­dróżując trudno byłoby dbać o to, co jadam. Często odży­wiam się skrajnie źle. Jednak wy­raźnie podkreślam, że zmieniamy się z różnych powodów, a więk­szość problemów zdrowotnych, łącznie z nadwagą, najmniej zależy od żywno­ści. Kiedy dużo jeździ­łem rowerem czułem się zdecy­dowanie bardziej lekko.

Jak rozumieć to buńczuczne twierdzenie, że nadwaga i inne problemy ze zdrowiem najmniej zależą od pożywienia?

Gdyby samo tylko jedzenie było odpowiedzialne za to, że ludzie tyją, to rady „dietetyków”, próbowane przez miliony ludzi w ciągu dziesiątek lat przyno­siłyby rezultaty. Jednak dietetyczne mody (podobnie jak inne mody) szybko przemijają, natomiast problem nadwagi narasta i to w zastraszającym tempie. W dużej mierze to właśnie rady „speców” od żywienia przyczyniają się do tego, że ciągle rośnie rzesza otyłych.

Skoro nasza sylwetka i stan zdrowia, najmniej zależą od tego, co jemy, to od czego zależą bardziej?

Od indywidualnej przemiany mineralnej każdego organizmu, ale nie mniej istotne są, choć często nieuświadomione, psychiczne przyczyny fizycznych dolegli­wości. W przypadku otyłości często jest to lęk, po­trze­ba ochrony, nad­wrażliwość…

Jak rozpoznać przemianę mineralną swojego organizmu?

Istnieją ścisłe współzależności pomiędzy poziomami biopierwiast­ków we wło­sach i narządach wewnętrznych. Spektroskopowa analiza składu włosów określa zawartość ok. 30 biopierwiastków w organizmie – także toksycznych.[1] Daje nam wiedzę nie tylko o ich dysproporcji (zarówno nad­miar jak i niedobór są patologią), wzajemnych propor­cjach i rela­cjach, ale też określa typ indywi­dualnej przemiany mineral­nej da­ne­go organizmu.

Wszystkie diety tuczą

Wracając do zawsze kontrowersyjnego tematu diety, ponie­waż dietetykę wg tradycyjnej medycyny chińskiej zgłębiałeś u najwyższego w Europie autory­tetu Claude’a Diolosy, w Instytu­cie Avicenna, zdradź nam swoje żywieniowe sekrety.

Jem to, co chcę, kiedy chcę, i ile chcę.

Ale zapewne nie objadasz się?

Zdarza mi się, i to nierzadko, obżerać się do nieprzyzwoitości.

To czemu inni tyją, choć ograniczają sobie ilość jedzenia? Może nie prze­strzegają narzucanych sobie reguł?

Wprost przeciwnie. Proszę zwrócić uwagę, że w USA, a także i in­nych kra­jach, gdzie w wyniku szerokiej kampanii propagującej żywie­nie o niskiej zawartości tłuszczu, ilość tłuściochów rośnie najszybciej. Już wiadomo, że nie tędy droga.

Niedostatek tłuszczu miałby sprawiać, że stajemy się tłuści?

To duże uproszczenie, ale w wielu przypadkach tak jest. Jednak ja tu wska­zuję na fakt, że próby sterowania brzuchem przez głowę są z góry ska­zane na nie­powodzenie. Zwykle prowadzi to do przybierania na wa­dze w jesz­cze większym stopniu niż przy bezmyślnym obżeraniu się. Trzeba mieć świa­domość, że diety tu­czą. Doświadczamy tego wciąż na nowo. Mimo to nie brak naiwnych, którzy łudzą się bezzasadną na­dzie­ją, że jakaś nowa dieta wreszcie zadziała. Jednak przez ogranicza­nie ilo­ści pożywienia i zwalczanie apetytu stają się grubsi niż byliby bez sto­sowania diety.

Diety miałyby tuczyć?

Choć brzmi to paradoksalnie, tak właśnie jest, gdyż organizm po­strzega dietę jako stan klęski głodu. W odpowiedzi na zagrożenie gło­dem zmniejsza zuży­cie energii i każdy kęs pożywienia wykorzystuje do ostatka. Wprawdzie na począt­ku stosowania diety waga nieco spada, ale już po tygo­dniu oszukiwany organizm temu przeciwdziała. Gdy rozcza­ro­wany amator diety wróci do poprzedniego menu, w wyniku zwiększo­nego wykorzystania pokarmu szybko powraca do pierwotnej wagi. Przy kolejnych podejściach do stosowania diety pojawia się ów sławetny efekt jo-jo. Jest to reakcja na zjawisko powtarza­jących się klęsk głodu. To dlatego po każdej diecie organizm „przezornie” re­kompensuje sobie z nad­wyżką utratę wagi, tworząc nową rezerwę tłuszczu. Wobec tej stra­tegii przetrwania organizmu jeste­śmy bezsilni.

To jednak nie wyjaśnia, dlaczego w wielu krajach już co piąte dziecko ma nadwagę.

To tylko normy. Liczbami można manipulować, wystarczy zmieniać definicje. Dawniej ustalano prawidłową wagę mierząc wzrost w cen­ty­metrach i odejmując od tego 100. Później odliczano jeszcze 10 procent, potem 20 procent, a obecnie mó­wią o tzw. body-mass-index. Ale to, czy dziecko ma nadwagę nie wynika z mnoże­nia kilku liczb.

Czy jednak nie rzuca się w oczy, że wiele dzieci to tłuściosz­ki?

Przeglądając książeczki dla dzieci sprzed trzydziestu, czterdziestu lat nasuwa się refleksja, że od dawna już nie pokazują tak wyglądających dzieci. Ówczesny wygląd uchodził za normalny i pożądany, a dzieci chude, których wagę dziś uzna­jemy za idealną, posyłano na wieś, by nabrały ciała. Także w telewizji i kolorowych gazetach kreują coraz szczuplejsze „wzorce”. Doszło już do takich absurdów, że pokazując dzieci na pływalni, nieco tęższym przesłaniają twarze czarnym paskiem, tak jak na zdjęciach przestępców.

To w końcu dzieci są coraz grubsze, czy nie?

Proporcje między ilością dzieci szczupłych, średnich, otyłych zmie­niają się wraz ze zmianą stylu życia. Ale większym problemem jest to, że grubaski stają się coraz grubsze, stąd wrażenie, że widujemy je coraz częściej. Proszę zauważyć, że wzmożone tycie zaczęło się wraz z roz­po­częciem kampanii na rzecz odchudzania. To kolejny dowód, że diety tuczą.

Więc jak walczyć z otyłością?

Dlaczego walczyć? W żadnej walce nie ma zwycięzców, w każdej są tylko pokonani, natomiast zdrowie jest naturalnym stanem i osiągnąć je oraz utrzymać można tylko w zgo­dzie z Naturą. Oczywiście bywają gru­be dzieci, ale naszą reak­cją nie powinno być pragnienie, by je odchu­dzić. Wszelkie działania w tym kierunku są wielce szkodli­we. Są prze­cież także dzieci wysokie, a mimo wielu chorób, na które częściej za­padają osoby wysokie nie pragniemy ich skracać (tak jak pra­gniemy od­chudzać). Przede wszystkim zastanówmy się nad przyczynami.

No właśnie, dlaczego tak się dzieje?

Są ludzie o różnych konstytucjach psychofizycznych. Niektórzy są z na­tury chudzi, inni raczej pulchni, ale całkiem zdrowi. Dzisiejsze „hodo­wanie” dzieci tak, by odpowiadały panującej modzie i aktualnie przyjętym „normom” wagi i figury jest znęcaniem się nad nimi.

Ale są też otyłe, choć nie mają wrodzonych skłonności.

U tych dzieci zwykle przyczyną tycia są problemy rodzinne. Zazwy­czaj sfru­stro­wani (nie tylko dzieci) dużo jedzą, ale problemem nie jest jedzenie, lecz frustra­cja. Jadłospisem nie poprawi się sytuacji dziecka, tylko pogłębi kryzys. Potrzeba wie­le naiwności, by redukując jedzenie nastolatkom w wieku dojrzewania oczeki­wać, że staną się szczupłe. Bardziej prawdopodobne jest, że pozostaną grube, ale nie bę­dą rosły i rozwijały się prawidłowo. To jedno z wielu niszczących oddziaływań diet.

Proszę wymienić więcej przykładów niszczącego działania diet.

Diety powodują tworzenie się kamieni żółciowych, cukrzycę, oste­oporozę, za­wał serca, niewydolność krążenia, nadciśnienie krwi, zwy­rodnienia sta­wów i kręgo­słupa… Właściwie należałoby w kobiecych pismach zamieszczać ostrzeżenie: „Od­chudzanie zagraża zdrowiu”.

Dotąd mówiono, że otyłość podwyższa ryzyko chorób serca.

To ryzyko jeszcze bardziej rośnie u odchudzających się. Wygłodzony grubas jest przecież kimś innym, niż osoba szczupła z natury, podobnie jak wychudzony mops nie pobiegnie tak szybko jak chart. Stosujący dietę (każdą) zwiększają ryzy­ko zawału i innych dolegliwości – nieza­leżnie od tego, czy uda się im utrzymać ob­niżoną wagę. Najgorszym efektem kampanii dietetycznych są zaburzenia pokar­mowe.

U mło­dzieży ścisła dieta zwiększa ryzyko wywołania zaburzeń pokarmo­wych aż 20‑krotnie. W dużych miastach już kilkanaście pro­cent dziewcząt w wieku doj­rze­wania cierpi z powodu zaburzeń pokar­mowych, takich jak głodzenie się, wy­mio­ty, stosowanie środków od­wadniających. Wiele z nich ponosi poważne szkody fizycz­ne i psy­chiczne, czasem nawet kończące się śmiercią. A ilość tych przypad­ków rośnie.

W wyniku kampanii odchudzającej „pięć razy dziennie” odsetek dziew­cząt z takimi zaburzeniami może wzrosnąć nawet o ponad 30 procent. Dziew­częta łatwo wprawić w panikę, choćby sugestią, że przy określo­nym odżywianiu będą wyglądać jak ich mamy.

Co to za kampania „pięć razy dziennie”?

Pięć razy dziennie owoce i warzywa. W Niemczech propagują to już nawet w przedszkolach. Dotychczas najmłodszymi pacjentami z zabu­rzeniami pokarmo­wymi były dziesięciolatki. W pół roku od rozpoczęcia tej kampanii już czterolatki mają takie zaburzenia.

Proszę wyjaśnić związek pomiędzy tą kampanią żywieniową, a zaburzeniami pokarmowymi.

Jednym z efektów tej kampanii jest wzrost ilości palaczy – szczegól­nie wśród dziewcząt. Paleniem papierosów usiłują kontrolować swoją wagę. Zaburzenia po­karmowe mogą mieć bardzo poważne skutki. Gdy organizm często i długo podda­wany jest działaniu stresu, np. wskutek głodzenia, rozregulowuje się gospodarka hormonalna i organizm wy­dziela endorfiny. Są to substancje podniecające o cha­rakterze podob­nym do narkotyku. Człowieka ogarnia euforia, której chce potem ciągle doznawać. W tym celu dalej się głodzi lub wymiotuje.

Najkrótszą drogą do wydzielania endorfin jest łączenie diety ze sportem wy­trzymałościowym, co wła­śnie się propaguje. Stosując obecne zalece­nia rodzice wpę­dzają dzieci w zaburze­nia pokarmowe.

Jeśli to takie szkodliwe, to dlaczego w ogóle prowadzi się kampanie żywie­niowe?

Dążenie do modnego dziś tzw. „właściwego żywienia” stało się niemal religią. Dawniej „grzech” czyhał za drzwiami sypialni, dziś – za drzwiami lodówki. Wiara, że właściwe odżywianie nas zbawi ma już charakter niemal religijny, a powątpiewanie wywołuje takie zdumienie, z jakim dwa pokolenia wcześniej spotykali się kwestionując niepokalane poczęcie. Tak napędzane są interesy tych, którym wiedza daje władzę. Przedtem były to kościoły Przedtem były to kościoły ze specami od wiary i grzechów, teraz – big farma ze specami od żywności i żywienia.

Przecież porady żywieniowe oparte są na ustaleniach naukowych.

To błędne przekonanie. Gdyby „eksperci” na podstawie swych do­mniemań twierdzili, że najzdrowsze są buty w rozmiarze 42 i z tego powodu wszyscy powinni takie nosić, pukalibyśmy się w czoło. Ale gdy ogłaszają pewien sposób żywienia jako zdrowy, ludzie im wierzą. Tym­czasem różnice w fizjologii trawienia są bardziej istotne niż różnice w rozmiarach stóp. Każdy reaguje inaczej na określone artykuły spożyw­cze, jednym służą, innym nie służą, a jeszcze innym szkodzą. Jest to indy­widualne i zależy od wielu czynni­ków, głównie od konstytucji psy­chofizycznej, ale także od aktualnego stanu zdro­wia i zmienia się wraz z nim. Propagowanie „jedynie słusznych” i takich samych dla wszyst­kich zasad żywienia jest przejawem ignoran­cji i szarlatanerii – niezależ­nie od tego, ilu profesorów maczało w tym palce.

Faktycznie żywieniowe „porady” co parę lat ulegają zmianom.

Wygląda to jakby nasz przewód pokarmowy zmieniał się wraz z modą na ak­tualnie modną dietę. Dwadzieścia lat temu zalecano jedzenie dużych ilości mięsa i mało warzyw – jakby człowiek miał przewód po­karmowy taki, jak kuna. Potem przyszła moda na ziarna – jakby nasz żołądek upodobnił się do ptasiego, by trawić zalecane ziarenka. Dziś idealne pożywienie miałoby składać się z wielu owoców i warzyw je­dzonych na surowo. Czy teraz ludzki układ pokarmowy upodobnił się do owczego?

No właśnie. W książce: „Witaminy – budulec życia” profesor Hans Konrad Biesalski, wykładowca biologii chemicznej z uni­wersytetu w Hohenheim, wyjaśnia, że większość wypowiedzi speców żywienia „to ustalenia poczy­nione jeszcze przed pod­jęciem odnośnych badań naukowych”.

A więc witamy w „średniowieczu”!

Chyba gorzej, bo to już nie tylko zabobony lecz celowe prze­kręty prowokujące choroby, cierpienia i śmierć.

No to miejmy odwagę speców od żywienia zagonić do grabieniem liści.

Mocne słowa.

Kto nie ma odwagi mówić prawdy nie powinien w ogóle odzywać się.

Instynkt w odżywianiu

Czy zatem w ogóle istnieje zasada, której powinniśmy przestrzegać przy jedzeniu?

Nie jeść tego, co nam nie służy, choćby najusilniej nam wma­wia­no, że jest bardzo zdrowe.

Ale jak poznać, co nam służy?

Nie trzeba się nad tym zastanawiać. Nasze ciało reguluje to za nas.

Ale może polepszyłbym mój sposób odżywiania, gdybym się nad tym zasta­nowił?

Nie, bowiem próby narzucenia organizmowi tego, o czym on decy­duje auto­nomicznie kończą się fiaskiem. Kiedy idąc, zaczniemy zasta­nawiać się nad kroka­mi, to się potkniemy.

Proszę podać przykład z dziedziny żywienia.

Proszę bardzo. Wielu bezzasadnie wierzy, że zastępując cukier sło­dzi­kiem, obniżają ilość spożywanych kalorii. Układ pokarmowy trak­tują jak rurę odpływową, która nie zauważy podstępu. Jednak układu pokar­mowego nie da się tak łatwo oszukać.

Czyżby słodzik nie miał mniej kalorii od cukru?

Co z tego, że ma mniej? Proszę przyjrzeć się mechanizmowi oszu­stwa. Gdy język rejestruje słodycz organizm oczekuje cukru i wydziela insu­linę. Gdy cukier nie pojawia się, bo organizm otrzymał słodzik, insulina przetwarza resztki cukru jeszcze znajdujące się w krwi. Wówczas spada zawartość cukru w krwi i pojawia się uczucie głodu, o wiele silniejsze niż gdyby w ogóle niczego nie zjeść. W efekcie spożywamy mnóstwo kalorii.

Proszę zwrócić uwagę na fakt, że słodziki, zachwalane ludziom jako odchudzające, od lat stosowane są do tuczenia świń.[2]

Czy wobec tego można zdać się na własny apetyt?

Oczywiście. Każde stworzenie tak postępuje, również człowiek pole­gał na nim od zawsze. Dopiero od czasu, gdy żyjemy w epoce nad­miaru, wierzymy, że trzeba sterować żywieniem.

Pamiętam, że pisałeś o instynkcie w odżywianiu, nadając temu naturalnemu zjawisku „uczoną” nazwę.

Instynkt w odżywianiu to anapsologia, ale nie potrzeba go nazywać, wy­star­czy z niego korzystać.

Czy to instynkt sprawia, że kobiety jadają więcej sałaty niż mężczyźni?

W sałacie wykryto substancje pobudzające podobne do opium. Być mo­że kobiety sałatę stosują do polepszenia nastroju. Mężczyźni w tym celu piją piwo. Chmiel botanicznie jest spokrewniony z haszyszem.

Zapewne nie bez znaczenia są też lecznicze właściwości sałaty. Proszę wymienić jakie.

Są to m.in. zapobieganie zaparciom, właściwości moczopędne, poprawa trawienia, korzystne działanie w nerwicach, bronchicie, zmniejszanie nadciśnienia i nadpobudliwości emocjonalnej, przeciwdziałanie owrzodzeniu dwunastnicy, szkorbutowi, cukrzycy, astmie oskrzelowej…

Dlaczego człowiek wybiera do jedzenia dane produkty, a innych unika?

dalej przeczytasz w książce: „Brzucha ma rozum”, którą planuję wznowić i będzie dostępna w Sztuce Dobrego Życia w Łodzi.

 


[1] To maksymalna ilość wykorzystywana dla potrzeb diagnozowania stanu organizmu, wielu nawet tylu nie potrafi prawidłowo wykorzystać. Jednakże dla uściślenia wyjaśniam, że spektroskopową analizą składu włosów można określić zawartość ponad 100 biopierwiastków w organizmie.

[2] Można się o tym przekonać czytając zarządzenia UE w sprawie pasz.

 

Odwracalność procesów chorobowych jest możliwa! [8]

Jak unikać chorób serca i układu krwionośnego?

Journal of the American Medical Assocjation opublikował wyniki rozszerzonych badań nad chorobami serca i układu krwionośnego. W artykule wprowadzającym z 20 września 1995 r. czytamy, że według Pet Skawera (Positron Emission Tomography) proces chorobowy może być zatrzymany, a nawet całkowicie odwracalny już nawet w ciągu 4-5 lat, a głównym sposobem polepszenia stanu zdrowia jest zmiana diety i sposobu życia. Jeżeli pacjenci zechcą przyjąć program odwracania procesu chorobowego mogą szybko osiągnąć polepszenie stanu swego zdrowia.

Na czym polega miażdżyca?

Miażdżyca, znana jako arterioskleroza, jest chorobą tętnic (arterii), które twardnieją wskutek tworzenia się złogów (blaszek miażdżycowych) powstałych w wyniku odkładania się tłuszczy (śmieciowych). Złogi w postaci blaszek miażdżycowych, stopniowo coraz grubszych, blokują wewnątrz tętnice, podobnie jak rury kanalizacyjne zapychają się kamieniem i osadem. Stopniowo zatykające się tętnice zmniejszają przepływ krwi. Przy miażdżycy wieńcowej następuje niedotlenienie, odczuwane jako bóle wysiłkowe, ponieważ w trakcie wysiłku jest większe zapotrzebowanie na tlen. Całkowite zatkanie tętnic prowadzi do śmierci mięśnia sercowego i określane jest jako zawał serca. Proces rozwoju blaszek miażdżycowych zaczyna się już w wieku młodzieńczym. Badacze twierdzą, że miażdżyca zaczyna się z chwilą gdy organizm przestaje rosnąć. Pacjenci, którzy cierpią z powodu miażdżycy, w zależności od stopnia blokady mają trudności z każdą pracą wymagającą wysiłku.

Przykład Wiktora Karpienki

Jako jeden z wielu wymownych przykładów dr Dean Ornish podaje przykład 74-letniego, schorowanego Wiktora Karpienko z zaawansowaną miażdżycą, zakwalifikowanego do operacyjnego wstawienia by-passów (z grupy badanych w 1986 r.). Odczuwał on silny ból w piersiach nawet przy najmniejszym wysiłku, a teraz wychodzi codziennie bez wysiłku na 115 piętro jednego z najwyższych gmachów Empire State Building. Od 10 lat nie odczuwa bólu i nie zażywa leków. Także inni pacjenci doktora Ornisha, dawniej „zżyci” z bólami w piersiach, dziś bez odczuwania bólu chodzą na długie wycieczki piesze, jeżdżą rowerami na długich dystansach i grają w tenisa. Ścisły związek stanu zdrowia z trybem życia zauważył szesnastowieczny polski lekarz, doktor Oczko, który twierdził, że: „ruch może zastąpić każdy lek, a żaden lek nie zastąpi ruchu”. Dziś okazuje się, że miał całkowitą rację – ruchu nie zastąpi nie tylko żaden lek, ale nawet wszystkie leki świata razem.

Złożony mechanizm krążenia

Dlaczego ci pacjenci czują się tak dobrze i dlaczego obieg krwi u nich znacznie się polepszył choć tylko nieznacznie poprawiła się odwracalność blokady w arteriach? Mechanizm krążenia w naczyniach krwionośnych nie jest prosty, zależny od stylu życia, odżywiania, tego jak reagujemy na stres itd. Operacyjnie wszczepione dodatkowe arterie nazywane by-passami i ułatwiające przepływ krwi są znacznie mniejszej średnicy od zablokowanych arterii wieńcowych, dlatego łatwiej i szybciej ulegają po­nownemu zablokowaniu złogami. Ale kiedy znacznie zredukujemy zasoby śmieciowych tłuszczów w organizmie i spożywanych pokarmach to arterie, mimo iż są mniejsze, zaczynają pracować bardziej efektywnie w dostarczaniu krwi do serca.

Okaż serce – swemu sercu

40 milionów Amerykanów choruje na serce, 60 milionów cierpi z powodu nadciśnienia tętniczego krwi, 80 milionów ma podwyższony poziom cholesterolu. Każdego roku ponad 15 milionów Amerykanów ma ataki serca. Zbadano, że ogromny wpływ na powstawanie chorób serca i układu krwionośnego wywiera styl życia i sposób odżywiania. Obecnie jest już oczywiste, że stan naszego zdrowia zależy m.in. od rodzaju, sposobu i jakości odżywiania, codziennych zajęć, wypoczynku, uprawianego sportu, reagowania na sytuacje stresowe, i aktywności życiowej w ogóle. Oto przykłady jak zmiany stylu życia mogą powodować spazmy w arteriach i powstawanie skrzepów.

Dieta dobra na wszystko

Dieta bogata w nienasycone kwasy tłuszczowe powoduje formowanie skrzepów w arteriach wieńcowych. Rolę diety w powstawaniu chorób serca badano od dziesiątek lat. Co nowego można stwierdzić? Nowością jest to, co już wiemy, że nieodpowiednia dieta w krótkim czasie może doprowadzić serce do zawału. Nawet jedząc niewielkie ilości śmieciowych tłuszczy można spowodować zwężenie arterii i skrzepy w arteriach poprzez powstawanie Hormona Tromboxana – przyczynę powstawania skrzepów i zatorów. To jeden z powodów tego, że chorzy na serce często odczuwają ból w klatce piersiowej po jedzeniu zawierającym śmieciowe tłuszcze i wielu z nich trafia do szpitali po obfitych posiłkach (obżarstwach świątecznych).

Dobra wiadomość

Dobrą wiadomością jest fakt, że poprawa stanu zdrowotnego może nastąpić bardzo szybko jeżeli przestrzega się proponowanego przez doktora Deana Ornisha programu, publikowanego w jego książce: „Program for Reversing Heart Disease”. Badania udowodniły, że krążenie krwi można poprawić już w ciągu tygodnia, a proponowaną przez doktora Ornisha dietą można spowodować swobodną cyrkulację krwi.

Przyjazny sport

Energiczne wysiłki powiększają ryzyko zawału serca, szczególnie u osób stosujących diety śmieciowotłuszczowe i narażonych na stresy. Umiarkowane ćwiczenia mogą być pozytywne jeśli łączą się ze zmianami stylu życia. Trzeba pamiętać, że ryzyko przy ćwiczeniach jest proporcjonalne do intensywności ich prowadzenia. Dalej podam jak ćwiczyć bezpiecznie.

Ciężka praca serca

Serce pracując jak pompa ssąco-tłocząca, kurczy się od 60-80 razy na minutę, tj. 80-120 tysięcy razy dziennie. W każdej minucie skurcze serca dostarczają organizmowi 5-6 litrów krwi, tj. około 8-9 tysięcy litrów dziennie, ponad 180 tysięcy ton krwi w ciągu 70 lat. W swoje 80 urodziny serce ma na koncie 3 miliardy 364 miliony uderzeń. Krew z serca rozprowadza sieć 2 500 kilometrów naczyń tętniczych, a następnie 40 tysięcy kilometrów naczyń włosowatych (kapilarów). Krew tłoczona przez serce dostarcza do każdej komórki ciała substancje odżywcze: białka, węglowodany, tłuszcze, witaminy, mikroelementy i tlen, co umożliwia czynności wszystkich narządów i układów. Dzięki temu pracujemy, działamy, walczymy, widzimy, słyszymy, myślimy i… żyjemy.

Zdaniem wybitnego doktora

Zobaczmy, co pisze wybitny, uzdolniony lekarz, badacz i uczeń doktora Deana Ornisha, doktor medycyny, biochemik, endokrynolog Deepak Chopra. Jego książki znajdują się na pierwszych miejscach wśród amerykańskich beztselerów i w ciągu kilku miesięcy sprzedawane są w milionach egzemplarzy. Niektóre wydane są też w języku polskim. Jedna z jego książek „Zdrowie doskonałe” rzuca nowe światło na aspekt utrzymania i przywracania zdrowia, przerywając zaklęty krąg niemożności, w jaki zapędzają nas niektóre specjalności medyczne. Inne książki doktora Chopry: Życie bez starości, Twórzmy zdrowie, Kwantowe leczenie i bezwarunkowe życie to także światowe beztselery. Doktor Chopra urodził się w New Delhi (w Indiach), studiował w USA i tam zrobił karierę. Wykładał na uniwersytetach „TUFTS” i w Bostonie. Był naczelnym lekarzem w New England Memorial Hospital. Jest współzałożycielem amerykańskiego towarzystwa „Ayurweda”. W 1992 roku został powołany do Komisji Medycyny Alternatywnej Narodowego Instytutu Zdrowia.

Program doktora Ornisha redukuje ryzyko zawału

Zimą 1988 roku prestiżowe gazety podały wiadomość, że doktor Dean Ornish, kardiolog z San Francisco udowodnił, u czterdziestu pacjentów z zaawansowaną chorobą serca, możliwość zmniejszenia zatorów naczyniowych progresywnie blokujących naczynia wieńcowe. W miarę oczyszczania się arterii świeży tlen docierał do serca zmniejszając przeraźliwy ból w klatce piersiowej i redukując ryzyko śmiertelnego zawału. Zamiast konwencjonalnych leków lub zabiegów chirurgicznych odblokowujących naczynia krwionośne w grupie pacjentów doktora Ornisha stosowano proste ćwiczenia jogi, medytację i dietę niskocholesterolową.

Dlaczego te wyniki uznano za niezwykłe ?

W medycynie konwencjonalnej nie stwierdzono nigdy odwracalności chorób serca, gdy już zaistniały. Według stanowiska medycyny oficjalnej bieg wypadków jest wówczas przesądzony, niezależnie od tego w co wierzysz, co myślisz, co jesz, jak się zachowujesz twoje arterie osłabione w wyniku groźnego otłuszczenia ulegają powolnemu zwyrodnieniu, aż w końcu zostają zablokowane i zaduszają mięsień sercowy. „Ayurweda” stwierdziła, że przełom dokonany przez Ornisha w odniesieniu do schorzeń serca może mieć zastosowanie w każdej chorobie, jeśli się wie w jaki sposób wykorzystać mechanikę kwantową ciała.

Ruch zastąpi lek, lek nie zastąpi ruchu !

Osad płytek cholesterolowych wygląda podobnie jak rdza wyściełająca stare rury, ale płytki te, podobnie jak reszta ciała, są żywe, zmienne. Nowe cząsteczki tłuszczów dołączają do nich i odłączają, powstają nowe naczynia krwionośne – włośniczki dostarczające tlen i substancje odżywcze. Okazuje się, że to, co zostaje zbudowane przez nasze ciało może również zostać rozebrane. Jest to prawdziwa rewolucja wynikająca z badań doktora Ornisha. Powinniśmy pamiętać, że zdrowie w 70 procentach zależy od naszego stylu życia, w 20 procentach od wpływu środowiska, w 5 procentach od genetycznych uwarunkowań, od fachowej opieki medycznej zaledwie w 5 procentach. Warto przypomnieć więc raz jeszcze cytowaną już maksymę szesnastowiecznego polskiego lekarza, doktora Oczko: ruch może zastąpić każdy lek, ale nawet wszystkie leki razem nie zastąpią ruchu. Po wiekach bolesnych doświadczeń, także w świetle badań naukowych okazuje ona się życiową mądrością.

Władysław Edward Kostkowski jest absolwentem Akademii Kultury Duchowej, prowadzonej przez mistrzów i praktyków kultury wewnętrznej oraz adeptem Avicenna Institute (w Witten, dawna RFN). Studiuje dietetykę wg medycyny chińskiej, zgłębia tradycyjne systemy medycyny Słowian i Orientu,  wpływ kolorów na zdrowie i samopoczucie… Ma dar zabliźniania ran pooperacyjnych i pourazowych, zadawnionych blizn, rozstępów poporodowych, rozpuszczania kamieni żółciowych i nerkowych, torbieli, cyst, mięśniaków, guzów nowotworowych, tkanki tłuszczowej… W chiropraktyce (w Polsce nazywanej kręgarstwem), masażu leczniczym i fitokosmetyce ma 26 lat praktyki i doświadczenia.

Ten artykuł napisałem około 1996 roku, więc pokolenie temu. Publikowany był w Ekspresie Ilustrowanym i kilku innych wydawnictwach. Dziś należy uwzględniać wiedzę na temat antycholesterolowego szaleństwa i sfałszowanych norm na cholesterol. Nie zmieniam treści by pokazać moją dawną pracę i wiedzę nie zawsze docenianą, ale zawsze aktualną.