Jeśli nie zioła, to już tylko… kochanka [150]

Zielarstwo w naszym życiu jest wszechobecne. Decydując się na szklankę herbaty czy filiżankę kawy dokonujemy wyboru między wywarem z palonych owoców a naparem z fermentowanych liści. Mimo to o ziołach, a jeszcze rzadziej o zielarzach przypominamy sobie zazwyczaj dopiero, gdy farmaceutyki zrujnowały już organizm. Jakże rozsądniej byłoby wykorzystywać zioła świadomie, zanim pojawią się objawy chorób, a przynajmniej przy pierwszych objawach?

Choć ziołami można wyprowadzić nawet z chorób przewlekłych i ostrych to, gdy farmaceutyki wymordowały florę bakteryjną i spustoszyły cały organizm, naprawianie ziołami wymaga umiejętności i doświadczenia. Praktyka zielarska łączy rozległą wiedzę o roślinach, człowieku, nękających go dolegliwościach, ze znajomością skutków stosowania roślin. Nie tylko ogólnych, także wpływających na zachodzące w organizmie procesy biochemiczne i energetyczne. Doświadczeni zielarze mają wiedzę z wielu dziedzin nauki (anatomii, biologii, fizjologii, chemii, farmakologii, farmakognozji, patologii, psychologii…). Znają wzajemne oddziaływanie różnych ziół, pokarmów, leków, paraleków, nazywanych „lekami” trucizn i wykorzystują tę wiedzę, więc nie zatajaj jakie paskudztwa zażywałaś/zażywałeś. Wizyty u zielarzy odbywają się w zaufaniu i dyskrecji, czego nie ma w gabinetach lekarskich.

Zioła, mieszanki ziołowe i preparaty z roślin (ziół) stosowane tradycyjnie działają łagodnie i nadają się również do wyprowadzania z chorób przewlekłych, długotrwałych, nawracających, stanów nerwicowych, wyniszczeń organizmu nazywanymi „lekami” syntetycznymi truciznami. Szczególną zaletą starannie dobranych kuracji ziołowych jest wielostronne oddziaływanie na organizm i jednoczesne wyprowadzanie z wielu współwystępujących dolegliwości.

Kuracja ziołami powinna być starannie przygotowania i działać wszechstronnie. Doświadczeni zielarze tak dobierają zioła by spełniały wszystkie poniższe cele:

  1. Odtruwacie i odmładzanie – oczyszczanie wątroby, nerek, pęcherza, wychwytywanie wolnych rodników (działanie antynowotworowe), hamowanie procesów starzenia, wzmacnianie organizmu, przywracanie funkcji upośledzonych przez choroby…
  2. Wzmacnianie sił witalnych – odbudowa utraconej odporności, wspomaganie dystrybucji składników odżywczych, uzupełnianie brakujących makro- i mikroelementów, soli mineralnych, witamin, enzymów, aminokwasów, przez co wzrasta sprawność fizyczna i umysłowa, wspomaganie wytwarzania antyciał eliminujących czynniki chorobotwórcze…
  3. Polepszanie przemiany materii i radości życia – regulowanie procesów w układzie trawiennym, wspomaganie przemiany materii, przyspieszanie przemiany tłuszczu, przez co jesteśmy mniej ociężali, bardziej radośni i uśmiechnięci…
  4. Usprawnianie układu oddechowego – zaopatrywanie organizmu w składniki odżywcze, mikroelementy stanowiące o prawidłowej pracy gardła, płuc, tarczycy, wspomaganie samoleczenia stanów alergicznych, astmy, chronicznego kaszlu, wszelkich schorzeń dróg oddechowych…
  5. Uelastycznienie i oczyszczanie naczyń krwionośnych – eliminowanie toksyn wprowadzanych do organizmu z pokarmem i wdechem, oczyszczanie naczyń krwionośnych, przywracanie ich elastyczności, usprawnianie pracy serca, wątroby, trzustki, nerek…
  6. Przywracanie sprawności ruchowej, nawet w zwyrodnieniach reumatycznych – zmiany reumatyczne wynikają z wielu innych schorzeń i braków w organizmie: od nieprawidłowego krążenia aż po niewłaściwą dystrybucję składników odżywczych…
  7. Odstresowanie – polepszenie samopoczucia, podniesienie wydolności fizycznej i psychicznej…
  8. Wzmocnienie koncentracji i sprawności umysłu – zwiększają ukrwienie i dotlenienie mózgu, poprawiają ukrwienie siatkówki oka, a w konsekwencji poprawiają wzrok (ważne zarówno dla starszych, jak i młodzieży w fazie intensywnego wzrostu a także tych, których praca związana jest z intensywnym wysiłkiem umysłowym, np. w czasie nauki i egzaminów)…
  9. Zdrowej skóry i silnych włosów – eliminowanie grzybic, egzem, bielactwa, skaz, uzupełnianie mikroelementów, których niedoboru nie wykrywają standardowe badania, wzmacnianie odporności organizmu…

Chora moda zastępowania internetem nawet zielarza

Nastała moda na wyszukiwanie porad w internecie, szczególnie na filmikach. Celem prezenterów jest jak największa ilość wyświetleń, do których dołączane są reklamy, bo za tym idzie kasiora. To najłatwiejsza forma zarabiania – bez wysiłku, bez odpowiedzialności. Prezenterów interesuje jak największa oglądalność. A naiwni sądzą, że po tym, co usłyszeli i zobaczyli sami dokonają tego samego, co doświadczony zielarz. Rośnie więc grupa rozczarowanych i przegranych.

Jedna z rozczarowanych i przegranych napisała tak (pisownia zachowana):

Dzień dobry. Potrzebuję pomocy dla męża. W styczniu tego roku chorował na zapalenie płuc i leczony był antybiotykiem levoxa równocześnie z m.in.Amantadyna budezonidem Aspiryna. Po miesiącu od zakończenia leczenia dostał powikłań po tym antybiotyku. Dziś mija już 6 miesięcy i jest coraz gorzej. Mąż praktycznie nie może chodzić. Bolą go wszystkie stawy mięśnie sztywnieja sciegna, lacznie z karkiem i barkami. Do tego ma mrowienia twarzy głównie warg, kołatanie serca problemy ze snem,lęki a może już i depresję. Od pół roku zyje w ciągłym bólu. Nir ma na to leku, nigdzie nie ma pomocy zostawieniu jesteśmy sami sobie…wieksxosc lekarzy nie wierzy ze antybiotyk może dawać takie powikłania a jak już wiedzą to mówią że nie da się leczyc. Sytuacja jest ciążka. Może Pan zechciałby nam pomóc,zainteresować się tematem flurochinolonow bo z tej grupy jest to antybiotyk. I poszukać jakiej recepty w ziołach? Szukamy wszędzie próbujemy wszystkiego… wiele suplementów,witamin, wlewow czy zastrzyków już zażył-terapię wodorem molekularnym i nic nie daje wiary, że z tego wyjdzie nic mu nie jest lepiej. Mąż jest młody ma 33 lata mamy 3 małych dzieci 4 miesieczne niemowlę i 2 trzylatkow I nie można się cieszyć i zyc normalnie kiedy ciągle go boli.. nic przeciwbolowrgo brać nie mozna bo to tylko potęguje objawy zatrucia. Bardzo proszę Pana o pomoc.
Serdecznie pozdrawiam Małgorzata W…

O co tu chodzi?

Autorka nie napisała nic o sobie, ani o mężu, a wyłącznie o chorobie i leczeniu medykamentami, które stosowała nieodpowiedzialnie, nie interesując się interakcjami takiego ich łączenia. Opisuje cierpienia wywołane przez wiarę w antybiotyki, do tego zestawiane głupkowato, bez sprawdzenia antybiogramem, który ewentualnie mógłby być pomocny i w jakim stopniu. Amantadynę uznała za panaceum i dołożyła do kompozycji zabijaczy.

Czym jest anty-bio-tyk?

Anty = przeciw, bio = życie.  Razem = przeciw życiu, czyli zabić żyjące. Zabijała więc życie, zapewne wspólnie z medykami, których interesy nie są tożsame z jej interesem. Spodziewali się pozabijać tylko drobnoustroje w płucach, a wyniszczyli cały organizm.

Po dokonaniu spustoszenia, zamiast zająć się odbudowywaniem wyniszczonego organizmu usiłuje nas angażować w swoje urojenia: „zainteresować się tematem flurochinolonow bo z tej grupy jest to antybiotyk”. Uważa, że jak my poznamy mechanizmy zabijania zabijaczy flurochinolonowych, to ona innymi (lepszymi) zabijaczami załagodzi spustoszenia wyrządzone całemu organizmowi.

Hipokrytka czy wariatka?

Nigdy nie wsparła naszej pracy ani słoiczkiem konfitur, ani choćby dobrym słowem, ale domaga się, abyśmy my, nielekarz i do tego brzydzący się medykamentami i praktykami medyków zaangażowali się w pracę badawczą (naukową) jakiegoś flurochinolonowego zabijacza (stworzonego i produkowanego do zabijania), aby innymi, „lepszymi” zabijaczami zabijać skutki zabijaczy flurochinolonowych. W tę pracę zaangażować nas usiłuje litością, a argumentami mają być wiek męża i ilość oraz wiek dzieci.

Nasza odpowiedź

Przeczytaliśmy wasz list uważnie i kilkakrotnie. Fragmenty  przeczytaliśmy także żonie, jako osobie bliskiej, ale postronnej. Ponieważ zapomnieliście napisać:
1. kto się do nas zwraca i dlaczego do nas?
2. czym się zajmujecie i czego od nas oczekujecie?
proszę na te pytania odpowiedzieć – najpierw samemu sobie, a następnie nam.
Operujecie nazwami współczesnych trucizn farmakologicznych. Nie wyjaśniacie dlaczego wprowadzacie do organizmu tak straszne trucizny i nazywacie to „leczeniem”. Powinniście wiedzieć, bo to ciągle powtarzamy i przy każdej okazji podkreślamy, że nie byliśmy i nie jesteśmy lekarzem i nie znamy się na medykamentach i ich stosowaniu. Gdy nas dopada problem zdrowotny radzimy sobie naturalnie, zdroworozsądkowo, niemedycznie i dzielimy się naszym doświadczeniem publicznie. Usiłujemy żyć jak najdalej od medyków i medykamentów medycyny rokefelerowskiej i całym sobą pokazujemy, że jest to możliwe, łatwe, tanie, przyjemne…
Nazywanie „powikłaniami” głupkowatego wyniszczania organizmu trującymi medykamentami przypomina przypowieść o głupkowatym skracaniu nóg u stołu lub stołka – „obcina, obcina, obcina, obcina i ciągle za krótkie”!
Jeśli kiedyś zapragniecie rzeczywiście zmienić coś w swoim życiu, to proszę po wyciszeniu się (może być po modlitwie), w chwili napływu dobrego nastroju przeczytać spokojnie to, co nam wysłaliście. Po uważnym przeczytaniu proszę przeanalizować treść swojej wypowiedzi i zapytać siebie samą: o co chodzi?
Gdy już będziecie wiedzieć czego chcecie,
gdy będziecie zdecydowani zrezygnować z chorowania,
gdy zaczniecie unikać trucizn, przynajmniej tych najgorszych,
gdy zdecydujecie się przyjąć i zaakceptować zdrowienie,
dopiero wówczas proszę do nas napisać albo zadzwonić.

Oczywiście nie odpisała. Pewnie nadal żyje w przeświadczeniu, że gdzieś, kiedyś, ktoś znajdzie dla niej nowsze zabijacze, które pozabijają skutki poprzednio stosowanych zabijaczy. Pewnie myśli także, że my, po przebadaniu flurochinolonów takie zabijacze byśmy dla niej znaleźli łatwo i szybko.

Rozwiązanie

Nie chcąc wyjść na łobuza, który wie, ale nie powie, długo myśleliśmy o tym i temu podobnych szaleństwach wariatek żądających znalezienia „lepszych” zabijaczy do zabijania spustoszeń wywoływanych przez zabijacze  flurochinolonowe. Rozwiązanie znaleźliśmy, choć nie dla wszystkich, a jedynie tych, którzy mieli kochankę. Czy 33 letni mąż, ojciec trójki małych dzieci miał kochankę? Tego nie wiemy. Ale gdyby miał to niech żona natychmiast wyśle go do kochanki. Gdy kochanka ugotuje dla ciężko chorego kochasia rosół, wolniutko i  z miłością, nie ze sklepowego paskudztwa, lecz z kury naturalnego chowu będzie to krok w kierunku zdrowienia. Wprawdzie niewielki, ale najważniejszy, bo pierwszy, a nawet najdalsza podróż zaczyna się od pierwszego kroku.

Czy tego nie może zrobić żona? Gdyby mogła to by to już dawno zrobiła. Gdyby to zrobiła w porę nie było choroby, niemocy i tego tematu. Żona skupia się na chorobie i leczeniu – najpierw dawnych objawów, a potem skutków leczenia zabijaczami flurochinolonowymi i poszukiwaniu zabijaczy „lepszych”, by wymęczony zabijaczami flurochinolonowymi organizm potraktować zabijaczami „lepszymi”, by pozabijały wszystko, czego dotychczas stosowane zabijacze flurochinolonowe pozabijać nie zdołały. Kochanka skupi się na człowieku (kochanku), jego zdrowiu, zdrowieniu i odzyskiwaniu sprawności.

Czy rosół z kury naprawi skutki spowodowane zabijaczami? Oczywiście nie, ale to pierwszy krok, następnym będzie zupa mocy z kaszy, oczywiście niesklepowej z ziaren polerowanych, choćby i ze znaczkiem „eko” czy „bio”. Z odpowiedniego ziarna – niepolerowanego lecz łamanego, w odpowiedni sposób wykonanej i w odpowiedni sposób ugotowanej. Taką kaszę mogę nawet sprezentować (pod warunkiem, że opisze skutki jej przywracającego zdrowie działania). A rosół trzeba będzie powtórzyć. Tym razem ugotowany już nie na wodzie lecz na winie (czerwonym), z kury (najlepiej czarnej, najlepiej zabitej o północy, najlepiej na rozstajnych drogach) z dodatkiem odpowiednich ziół, np. arcydzięgla i żółtka.

Sadło borsuka, niedźwiedzia, psa…

Dawniej płuca chroniono tłuszczem i leczono sadłem. Medycyna ludowa wykorzystywała różne sadła. Stosowano je nie tylko spożywczo, także do okładów. Sami je także jadaliśmy i przykładaliśmy na klatkę piersiową.

Niegdyś przyjaźniliśmy się z lekarzem-kolarzem. Jego płuca były tak przeżarte, że koledzy medycy nie umieli pomóc. Wykurowany został sadłem z borsuka.

Gdy nasz synek trafił do szpitala i tam wpakowali go w chorobę płuc szukaliśmy sadła borsuka. Aby mieć dojście do myśliwych i od nich zdobyć sadło borsuka zatrudniliśmy się w nadleśnictwie. Gdy myśliwym długo nie udawało się ustrzelić borsuka odesłali nas do kłusownika i nawet dali namiar na niego. Zaprzyjaźniliśmy się z kłusownikiem i wspólnie szukaliśmy borsuka.  Widywaliśmy jego ślady, ale zwierza spotkać się nie udawało. Wówczas kłusownik, który polubił moich synów wytopił dla nas sadło z bardzo starego psa. Synek dostawał po kilka kropelek, a my podjadaliśmy po pół łyżeczki. Syn wyzdrowiał, a wydolność naszego organizmu, tak wzrosła, że rowerem przejeżdżaliśmy rocznie ponad czternaście tysięcy kilometrów (14 000 km). To tyle, że obwód kuli ziemskiej  (40 000 km) pokonywaliśmy co niespełna trzy lata. Od tamtej pory pokonaliśmy go kilkanaście razy.

Kłusownik, dzięki któremu wyzdrowiał nasz syn okazał się tym samym, który wcześniej wykurował lekarza-kolarza. Przez wiele lat odwiedzaliśmy ich obu, przekazując wieści między borem (gdzie mieszkał kłusownik) a miastem (gdzie mieszkał lekarz-kolarz).

Dziś sadła borsucze, niedźwiedzie, bobrze, świstacze i inne są łatwo dostępne. W sąsiednich krajach można je kupić nawet w aptekach.

Podając nasze osobiste przeżycia i doświadczenia w żadnym razie nie bawimy się w lekarza. Przytoczyliśmy tylko swoje wspomnienia sprzed kilkudziesięciu lat.

A co potem?

Oczywiście zioła, ale tak dobrane do aktualnych potrzeb wymęczonego chorobami i chorowaniem organizmu by spełniały wszystkie wyżej wymienione cele:

  1. Odtruwacie i odmładzanie
  2. Wzmacnianie sił witalnych
  3. Polepszanie przemiany materii i radości życia
  4. Uprawnianie układu oddechowego

Tak więc zanim skorzystasz z „mądrości” wygłaszanych i publikowanych w internetowych śmietnikach zadawaj sobie pytania: kto je głosi?, dla kogo?, komu i jak to służy?, kto na tym zarabia?, czy komuś to już pomogło?… Dobrze byłoby poznać odpowiedzi na te pytania, jednakże najpierw trzeba je zadać.

Co poza tym?

Jeśli śledzisz naszą witrynę i nasze publikacje powinnaś/powinieneś wiedzieć, że w każdym przypadku odsyłamy do Louise L. Hay i polecamy jej książkę Możesz uzdrowić swoje życie. Płuca to nie tylko narząd, to także  zdolność przyjmowania życia. Według Louise L. Hay prawdopodobnymi przyczynami chorób płuc są: depresja, żal, obawa przed aktywnym życiem, poczucie, że jest się niegodnym żyć pełnią życia. Natomiast prawdopodobnymi przyczynami zapalenia płuc są: rozpacz, zmęczenie życiem, rany emocjonalne…

A co, jeśli ten nieszczęśnik nie ma kochanki?

To niech kochanką zostanie żona. Wiem, wiem, że to bardzo trudne, bowiem wszystkie żony, którym polecałem zakochać się oburzały się na tę propozycję. Jako argument przeciw zakochaniu mówiły, że już mają męża. Ja im mężów przecież nie odbierałem, lecz polecałem stan zakochania. Jeśli byliście prawdziwie zakochani, to przypomnijcie sobie tamten stan, gdy organizm znajduje moce przeciw wszelkim przeciwnościom i energię by je pokonywać.

Apel do żon

Jeśli prawdziwie pokochacie swoich mężów większość ich, a przy tym także waszych chorób pryśnie jak bańka mydlana. Tego, co może organizm w stanie zakochania nie dokona ani żaden antybiotyk, ani nawet wszystkie antybiotyki świata razem.

A co jeśli nie masz męża, albo nie umiesz go pokochać? No to zakochaj się w kwiatach, ogrodzie, sadzie, haftowaniu, szydełkowaniu… Przecież nie o przedmiot kochania chodzi, lecz o stan organizmu i moce organizmu będącego w stanie zakochania.

Pod scriptum

Jeśli znasz antybiotyki, które: żal przetwarzają na radość, obawy przed  aktywnym życiem, rozpacz, zmęczenie życiem, rany emocjonalne  przetwarzają na życie pełnią życia, radość i siły witalne, poinformuj nas o tym.

Jeśli antybiotyki wyniszczyły organizm – twój lub twoich bliskich – ostrzegaj przed ich stosowaniem. W swoich rozważaniach uwzględniaj też te antybiotyki, którymi karmione są zwierzęta i które wstrzykiwane są zwierzętom.

Łatwiej obniżyć ciśnienie krwi niż zjeść kromkę chleba [134]

Miewam spotkania z osobami miewającymi skoki ciśnienia krwi i czasem bardzo wysokie ciśnienie utrudnia im funkcjonowanie. Żeby nie powtarzać ciągle tego samego odsyłam do tej witryny. Obniżyć ciśnienie krwi można łatwo różnymi sposobami. W swoich książkach i także w tej witrynie pisałem o różnych problemach z ciśnieniem w tle i podałem wiele skutecznych naturalnych metod przywracania zdrowia, wypraktykowanych przez setki lat i tysiące osób. O ich sile i skuteczności przeczytasz np. we wpisach z:

Odwracalność procesów chorobowych jest możliwa!

Jabłko, marchew, burak zamiast transfuzji krwi

Filtry nasze niedoceniane i sposoby dbania o nie

Czy „leki” obniżające ciśnienie krwi i cholesterol mają sens?

Zimne stopy, zimne dłonie, słabe krążenie krwi, brak radości…

Nadciśnienie tętnicze i inne problemy – nie tylko sercowe

Ty też możesz wyzdrowieć! – list Oli, która po wielu latach chorowania i bólu odbierającego chęć do życia zaczęła odzyskiwać zdrowieje od chwili pożegnania lekarzy i porzucenia medycyny

Każdy ze wspomnianych przeze mnie sposobów jest skuteczny, jednakże każdy wymaga własnego zaangażowania. Wprawdzie niewielkiego, ale wielu nie znajduje czasu nawet na spacery, wypijanie łyżki oleju z lnu czy lnianki jak niegdyś tranu, nie mówiąc już o ziołowych kąpielach, choć są to metody najkorzystniejsze bo utrzymujące w zdrowiu.

Są też metody regulacji ciśnienia krwi natychmiastowo i bez żadnych środków. Może to być biomasaż (bez dotykania ciała), mogą to być techniki mentalne (wyłącznie za pomocą myśli, wzroku, gestów), jednakże ten wpis poświęcam przypomnieniu postaci Aleksandra Mikulina, rosyjskiego konstruktora silników samolotowych i Jego Ćwiczeń.

Zanim przedstawię inżyniera Mikulina i Jego ćwiczenia przypominam, że niedocenianą, a często lekceważoną przyczyną słabego krążenia krwi jest brak radości. Serca nie wolno traktować jak pompy. Serce jest ośrodkiem miłości i bezpieczeństwa. Krew symbolizuje radość. Kto ma dużo radości tego krew płynie swobodnie i obce mu są niedomagania krążeniowe.

 Aby wyzdrowieć warto poznać przyczyny dolegliwości. Zazwyczaj cierpiących nie interesują przyczyny, skupiają się oni tylko na objawach i fizycznym aspekcie. Zachęcam do poznawania psychicznych przyczyn fizycznych dolegliwości.

Ponieważ nie piszę do nowicjuszy, lecz do długo zmagających się z chorobami nie będę rozpisywał się o Louise L. Hay i jej książce „Możesz uzdrowić swoje życie”. Kto jeszcze nie zna tego dzieła niech natychmiast nadrobi zaległości.

Choroby serca, układu krążenia, otyłość, nadwaga, cukrzyca, lustrzyca zazwyczaj trapią osoby z niedoborem ruchu. Kto pamięta sentencję doktora Wojciecha Oczko, nadwornego lekarza trzech królów Polski (Zygmunta Augusta, Stefana Batorego i Zygmunta III Wazy)? Ruch zastąpi każdy lek, a żaden lek, ani nawet wszystkie leki razem nie zastąpią ruchu.

Ruchu, wody i Słońca nie zastąpi także żaden z przemysłowych leków, paraleków, suplementów… Teraz sam/sama decyduj czy iść za mędrcem i wielowiekowym doświadczenie przodków czy za zwodniczą modą, narzucaną przez handlujących medykamentami i suplementami…

Wielokrotnie też mówiłem i pisałem, że wraz z pozbywaniem się nadmiarów (śmieci, toksyn, odpadów, złogów, śluzu, pasożytów i ich metabolitów…) choroby znikają jak znika mrok wraz ze wschodem słońca.

Konstruktor silników samolotowych

Aleksander Mikulin w wieku lat pięćdziesięciu zachorował na niewydolność krążenia. Medycy prognozowali mu 2-3 lata życia i zalecali unikanie ruchu. Nie pogodził się z takim „wyrokiem” i olał lekarskie zalecenia.

Na podstawie obserwacji maszyn i przyrody opracował własny system leczenia i zapobiegania przedwczesnemu zużywaniu organizmu. Nie tylko przezwyciężył nieuleczalną zdaniem lekarzy chorobę, ale dożył 92 lat do końca swoich dni będąc aktywnym i twórczym!

W swojej książce pod tytułem „Aktywna długowieczność” napisał: „Kiedy ciężko zachorowałem i wylądowałem w szpitalu, przyszła potrzeba i czas na poznanie złożonej struktury ludzkiego organizmu”.

Organizm ludzki, podobnie jak maszyna, wymaga oliwienia i regeneracji części. Do tego  opracował łatwe i skuteczne ćwiczenie nazywane wibrogimnastyką.

Ćwiczenia wstrząsowe Mikulina

Stań na palcach, pięty unieś w górę 2 cm nad podłogę i mocno je opuść. W całym ciele odczujesz wstrząs. Jedno ćwiczenie powinno trwać sekundę. Powtórz je 30 razy, zrób 10 sekund przerwy i znów 30 powtórzeń. Powinno się ćwiczyć 5 razy dziennie po 70 sekund (30 wstrząsów, 10 sekund przerwy, 30 wstrząsów). Takie wstrząsanie organizmu pobudza przepływ krwi w żyłach. Ustępuje po nich ociężałość, będąca skutkiem długotrwałego wysiłku umysłowego oraz zmęczenie fizyczne.

Inżynier Mikulin polecał to ćwiczenie zwłaszcza osobom pracującym na stojąco bądź siedząco. Dzięki powtarzaniu tego ćwiczenia unikniemy wielu chorób wewnętrznych z zakrzepowym zapaleniem żył, obrzękami nóg i zawałem włącznie. Podobne działanie na ludzki organizm ma jazda konna.

Ćwiczenia oddechowe Mikulina

Mikulin w oparciu o własne doświadczenia opracował też ćwiczenia oddechowe pomocne przy nerwicy serca, stanach lękowych i nieustannych stresach. Wielokrotnie ratowały przed atakiem serca. Kogo zaniepokoi przyspieszona akcja serca niech powiększy za pomocą bardzo głębokiego oddechu objętość jamy sercowej przed kolejnym rozkurczem. W tym celu wciągnij powietrze jak najgłębiej w dół brzucha, wypnij brzuch (ale spokojnie, bez szarżowania) i zatrzymaj powietrze przez 2-3 sekundy. To ćwiczenie powtórz 2-3 razy. Nie więcej!

Ćwiczenia należy wykonywać spokojnie, rytmicznie, koncentrując na każdym całą swoją uwagę. Wówczas mija strach, a serce zaczyna pracować w naturalnym rytmie.

Ćwiczenia Mikulina stosowane regularnie pomagają zachować dobrą formę i zdrowie.

Sługusy rokefelerowskiej medycyny i rokefelerowskiej farmacji usiłują ukrywać naturalne sposoby przywracania zdrowia, a promujących samouzdrawianie kamienować, ponieważ mniej chorych to mniejsze bussinesy na bandyckich praktykach i truciznach nazywanych lekami!

Uwaga: ten wpis jest niedokończony. Kto czyta te słowa niech zajrzy tu ponownie. Gdy dokończę ta uwaga zniknie. Z opisanych tu ćwiczeń można korzystać nie czekając na dokończenie. Dopiszę tylko jeszcze co nieco o inżynierze Mikulinie i o efektach zdrowotnych mikulinowych kuracji.

Majtkowa riposta [78]

Pod moich artykułem „Zimne stopy, zimne dłonie, słabe krążenie krwi, brak radości…” bezimienna anonimka napisała taki komentarz: „Hmmm na pewno z wieloma informacjami się zgodzę i podoba mi się Pana podejście do tematu. Jedno jedyne ale…. nie piłam mleka, jak również nie jadłam mięsa, a dłonie i stopy miałam zimne.”

Mógłbym odpisać – zresztą zgodnie z prawdą: a ja mleko piłem, mięso jadłem, a dłonie i stopy miałam ciepłe. Byłoby po temacie, jednakże te dwa zdania komentarza bezimiennej komentatorki skrywają głębię niezdolności kojarzenia faktów i r-o-z-u-m-o-w-a-n-i­­-a. Gdybym napisał większe opracowanie dotyczące potrójnego ogrzewacza[i], tym bardziej byłoby mi przykro gdyby bezimienna i to też nazwała „informacjami”. Dlatego zdecydowałem wylać kubeł zimnej wody z nadzieją, że choć jedna kropla spadnie na skroń anonimki. Mam nadzieję, że więcej potrzebujących, nie tylko z podobnymi „problemami” korzysta z W-i-e-d-z-y, którą bezimienna nazywa „informacjami”.

Różnice między Wiedzą (z doświadczenia) a informacjami (zasłyszanymi) wyjaśniałem przy różnych okazjach. Ambitni znają je z moich wypowiedzi, więc nie ma potrzeby rozszerzać tej riposty. Pozostanę przy marznięciu stóp i dłoni, czyli miejsc najodleglejszych od serca. W pierwszych słowach mojego artykułu napisałem: Marznięcie stóp i dłoni utożsamiane jest ze słabym krążeniem krwi, anemią, niedokrwistością. Krew zbyt słabo krąży z różnych powodów, np. niewydolności serca, zbytniej gęstości krwi, ubogiego jej składu, zamulenia naczyń krwionośnych…

Skupiłem się na słabym krążeniu krwi, jako zaburzeniu nad którym sami możemy łatwo zapanować. Przybliżyłem niedocenianą, a często lekceważoną przyczynę słabego krążenia krwi, jaką jest brak radości i traktowanie serca (żywego organu i siedliska uczuć) jak pompę (martwy przedmiot mechaniczny). Zachęciłem do poznawania psychicznych przyczyn fizycznych dolegliwości. Wspomniałem o Louise L. Hay i jej książce „Możesz uzdrowić swoje życie”, a tych, którzy nie znają tego dzieła zachęciłem by nadrobili zaległości.

Chora moda wychładzania

Pisząc do i dla rozumnych pominąłem częstą przyczynę marznięcia stóp, dłoni, pleców, całego ciała, jaką jest wieloletnie wychładzanie organizmu lub tylko okolicy nerek i jajników. Uważałem, że czytelniczkom nie obce jest przeznaczenie majtek. Okazuje się jednak, że nie wszystkie wiedzą czym są majtki i gdzie się je powinno nosić. Zresztą wiele innych aspektów kobiecości też im jest obce. Ponieważ pokolenie babek wszystko to wiedziało, to zgrozą napawa myśl: komu zależy, żeby nawet poprzez majtki wyniszczać dzieci i młodzież, o dorosłych wariatkach nie wspominając.

Jakże to przykre, że przeznaczenie i wartość prawdziwych majtek babom ma wyjaśniać chłop.

Majtki i maliny

Majtki (także spódnice i sukienki) naszym babkom i ich dzieciom okrywały okolice nerek, jajników, lędźwi chroniąc te miejsca przed wychłodzeniem. W czasach takiego używania majtek niepłodność była bardzo rzadko spotykana, porody były naturalne, kobiety ciężarne często do momentu porodu pracowały w polu i natychmiast po porodzie kontynuowały przerwaną pracę.

Nasze babki i matki znały rozgrzewające właściwości malin i powszechnie stosowały je nie tylko w przeziębieniach, także dla bezbolesnych porodów i szybkiego obkurczenia macicy po porodzie. Dzięki zapewnieniu ciepła, szczególnie za sprawą majtek, a dodatkowo także malin kobiety były silne, czerstwe, zdrowe. I nie marzły im paluszki!

Tak więc bezimienna anonimko – Justyno S…..k nie tylko tożsamości nie udało Ci się ukryć, nie udało Ci się ukryć także problemów zdrowotnych. Mogłabyś ich uniknąć gdybyś doceniała rolę majtek. Ale mam dla Ciebie dobrą nowinę. Tak, jak wszystko można popsuć, tak też wszystko można naprawić. Zadbaj więc o strefę swoich lędźwi.

A za poprzednim artykułem powtórzę: Daj sercu radości! Zakochaj się! Jeśli nie masz w kim, ani w czym to zawsze możesz pokochać siebie. Codziennie patrz w lustro i mów do tej, którą tam zobaczysz: „Kocham cię”. Mów też: „Moje lędźwie, dłonie, stopy są ciepłe”.

Nie mówcie, że o tym wiecie (z zasłyszenia) lecz róbcie to, dokonujcie tego i doświadczajcie cudu. Co było koszmarem wielu z was teraz może być przemieniane w radość pełni zdrowia.

Dajcie znać jak poczujecie ciepło. Pokażcie córkom i siostrom tę najłatwiejszą, najskuteczniejszą i najtańszą terapię.

[i] Potrójny ogrzewacz to trzy centra energetyczne, jakoby trzy piecyki we wnętrzu każdego z nas.