Joanna napisała: Dzień dobry! 🙂 Internet – środek przekazu wiedzy i informacji. Czasem trudno odróżnić jedno od drugiego. A gdy człowieka dopadają różne dolegliwości zaczyna się gubić czytając to wszystko…
Panie Władysławie szukam źródła swoich problemów – choć tak naprawdę chyba je znam: stres, nierównowaga, brak wewnętrznej radości, trzy ciąże zakończone cięciami cesarskimi w ciągu 5 lat, karmienie piersią. Wewnętrzna harmonia uległa zachwianiu. Pojawiły się bóle wędrujące w stawach, kościach, mięśniach. Zmęczenie, problemy z pamięcią, koncentracją, bóle głowy, męty w oczach i jakby pogorszenie widzenia w prawym oku, napięciowe bóle karku, ramion, bóle neuralgiczne, problemy z kręgosłupem (przepukliny, dyskopatie), nerwowość, spadek libido. W badaniach wyszły przeciwciała przeciwjądrowe sugerujące chorobę autoimmunologiczną. Jak sobie pomóc? Od czego zacząć?
Od czterech miesięcy nie jem nabiału i glutenowych zbóż. Niestety mam słabość do słodkiego – nie jem cukru, ale na miód i gorzką czekoladę sobie pozwalam. Zaczęłam też suplementację wit. D, K, A, E, magnezu, wit z gr B, cynku. Jem probiotyk, kurkuminę i wyciąg z tarczycy bajkalskiej. Widzę poprawę. Bóle są, ale mniejsze. Jest więcej energii. Ale to ciągle nie jest to.
Czytam o orkiszu, owsie, pokrzywie, kąpielach siarczkowych. Ale od czego zacząć? Co i jak robić. Niestety przy trójce małych dzieci brak mi odpowiedniej ilości czasu, aby ustalić to co w moim przypadku będzie pomocne. Co i jak stosować? Gdyby zechciał udzilić mi Pan jakichś wskazówek byłabym wdzięczna. Z góry dziękuję za pomoc!
Z uśmiechem
Joanna
Moja odpowiedź: Witam serdecznie
Długo zastanawiałem się jak postąpić z takim stekiem bzdur. W końcu odpisuję, żeby podziękować, bowiem głupoty z Twego listu uznałem za inspirację do kolejnej książki. A że książkę napiszę nieprędko (bo jestem w trakcie pisania innych książek) to wkrótce na mojej stronie umieszczę rozdział zapowiadanej książki. Niemniej jednak już teraz na mojej stronie możesz znaleźć wiele dla siebie. To ciekawy syndrom chorej mody – przechodząc na odżywianie, które uważacie za „lepsze” i suplementację doświadczacie chorób, których nie znałyście przy odżywianiu niedbałym. Dlaczego nie wyciągacie z tego wniosków? Czyżbyście były aż tak zatrute, żeby zatracić intuicję i zdolność logicznego myślenia?
Jeśli chcesz mieć większy wpływ na treść tego, co napiszę to napisz coś o sobie, albo zadzwoń.
Joanna napisała: Dziękuję że Pan odpisał 🙂
Panie Władysławie pozwolę sobie zadzwonić do Pana. Proszę powiedzieć czy są jakieś godziny w które najlepiej dzwonić?
Obawiam się, że pisząc, napisałabym dużo a i tak nie byłoby to to „coś”, o którym Pan napisał.
Jednak kilka słów… Czy przejście na dietę jest wpływem mody? Bynajmniej. Daleka jestem od podążania za modą. To szukanie. Sprawdzanie. Doświadczanie na samym sobie. Jeśli chodzi o suplementację – czuję, że nie tędy droga.
Człowiek całe życie uczy się, doświadcza a i tak głupi umiera…
Dobrej nocy
Joanna
Na drugi list nie odpowiem, bo to flirt a nie szukanie pomocy, natomiast przedstawiam analizę pierwszego
Joanna: „Internet – środek przekazu wiedzy i informacji. Czasem trudno odróżnić jedno od drugiego…”
Moja odpowiedź: Nieprawda. W Internecie nie ma wiedzy, a jedynie informacje, w większości nijakie, zwodnicze, zmanipulowane, zafałszowane, podstępnie nakłaniające do kupowania.
Nie wyobrażam sobie byś miała problem z odróżnieniem tego, co czułaś, gdy się oparzyłaś lub skaleczyłaś (doświadczyłaś / posiadłaś wiedzę / dowiedziałaś się praktycznie) od tego jak mama ostrzegała (usłyszałaś / posiadłaś informację zasłyszaną / „dowiedziałaś się” teoretycznie). Czy to na pewno to samo?
Informacje od Wiedzy różną się podobnie jak furmanka od konia, a koń od woźnicy. Na furmance możesz ułożyć drewno pełnowartościowe w postaci starannie dociętych i oszlifowanych desek na meble do pięknego domu, a możesz także byle jak nasypać drewna odpadowego w postaci zrzynów i trocin na opał. To drewno i to drewno, może nawet z tego samego lasu, a nawet z tych samych kloców. Różni się formą, ale koniowi obojętne co ciągnie, cieszy się gdy owsa dostanie. Woźnica zaś czasem wie co wiezie, ale nie musi znać przeznaczenia. Odbiorca natomiast doskonale wie, które na co przeznaczy.
Jeśli pisanie do mnie zaczynasz od kłamstwa to nie licz na porozumienie ze mną! W myśl zasady: „z kim kto przestaje…” albo zrobisz krok ku wiedzy, albo pozostaniesz w świecie ułudy, a ja nie odpiszę. Mój pociąg jedzie, jak chcesz to wskakuj, jak się wahasz zostaniesz na peronie. Twój wybór, ale dobrze by było by wybór był przytomny.
J: „A gdy człowieka dopadają różne dolegliwości zaczyna się gubić czytając to wszystko…”
M: Po cholerę czytasz „to wszystko”? Czym więcej czytania tym więcej zagubienia! Zamiast czytać bzdury z internety i wypisywać głupoty tworzone przez internetę idź na spacer (z dziećmi), obserwuj zwierzęta, ptaki, rośliny… Zaprzestań przesiadywania przed internetą. Zajrzyj do książki Louise L. Hay. Zaprzyjaźnij się z nimi (książką i autorką), bo to mogą być jedyne prawdziwe przyjaciółki. Porzuć negatywne wzorce myślowe będące psychicznymi przyczynami fizycznych dolegliwości. Zastąp je pozytywnymi wzorcami! Pokochaj siebie.
J: „…szukam źródła swoich problemów – choć tak naprawdę chyba je znam: stres, nierównowaga, brak wewnętrznej radości…”
M: Po co komukolwiek (tak tobie jak mnie) znać źródło problemów? Nie potrzeba poznawać źródła problemów, by z problemów rezygnować. Nie wiem czym dla Ciebie jest Twoje ciało, ale dla mnie moje ciało jest samochodem, który wiezie mnie przez życie. Wyobraź sobie, że jesteś mechanikiem i masz naprawić rozbity samochód. Po co mechanikowi wiedzieć czy kierowcą naprawianego samochodu była baba czy chłop? Stara czy młoda, zarośnięty czy łysy? Po co Ci wiedzieć czy kierowca uderzył/a w drzewo czy w bramę? Po co Ci wiedzieć czy to brama od podwórza czy od garażu? A jeśli to nie on/ona uderzył/a tylko w niego/nią ktoś inny? Jak te przyczyny wpływają na czynności mechanika? Nijak! Co ma zrobić, zrobi niezależnie od przyczyny.
J: „…trzy ciąże zakończone cięciami cesarskimi w ciągu 5 lat, karmienie piersią…”
M: Moja 4xprababka urodziła i wykarmiła siedemnaścioro dzieci, a Ty się użalasz do obcego chłopa na trzy ciąże? Jakbyś je kochała i dawała im wszystko, czego potrzebowały to sama też byś miała wystarczająco dużo, bo źródło jest niewyczerpywalne. Czym więcej dajesz tym więcej dostajesz. Z oceanu możesz zaczerpnąć łyżeczką, łyżką, szklanką, dzbanem, wiadrem, beczką, cysterną… Masz wybór, ale dobrze by było byś sama wybierała.
J: „Wewnętrzna harmonia uległa zachwianiu…”
M: Nie wiem co nazywasz „wewnętrzną harmonią” ani dlaczego oddzielasz ją od zewnętrznej. Harmonia to równowaga. Wnętrza z zewnętrzem także. Czasu pracy do czasu wypoczynku także.
Przestań zaburzać harmonię. Ile przesiedziałaś przed internetą tyle odpracuj na łonie przyrody w kontakcie z roślinami i Ziemią.
J: „Pojawiły się bóle wędrujące w stawach, kościach, mięśniach. Zmęczenie, problemy z pamięcią, koncentracją, bóle głowy, męty w oczach i jakby pogorszenie widzenia w prawym oku, napięciowe bóle karku, ramion, bóle neuralgiczne, problemy z kręgosłupem (przepukliny, dyskopatie), nerwowość, spadek libido.
M: Większość z wymienianych dolegliwości to objawy długotrwałego zatruwania organizmu (fizycznego i psychicznego) oraz znaki, że Twój organizm domaga się wody. Specjalnie dla Ciebie napisałem na mojej stronie: „Gdy organizm domaga się wody”. Po nawodnieniu część Twoich problemów zniknie jak znika mrok gdy wschodzi słońce.
J: „W badaniach wyszły przeciwciała przeciwjądrowe sugerujące chorobę autoimmunologiczną.”
M: A czym są te przeciwciała przeciwjakieśtam i ta choroba jakaśtam? Operujesz modnymi terminami. Czy je rozumiesz? Raczej powtarzasz za tymi, którzy pomóc Ci ani nie potrafią ani nie chcą. Chcą za to byś chorowała głównie po to by mieli kogo leczyć!
J: „Jak sobie pomóc? Od czego zacząć?”
M: Zrezygnuj z zakłamania. Bądź prawomyślna i prawdomówna. Nie używaj słów niezrozumiałych, a tym bardziej destrukcyjnych. Kochaj siebie. Przytulaj dzieci i wyobrażaj sobie, że ty też jesteś przytulana. Pijaj czystą ciepłą wodę (przez miesiąc co dziesięć minut, a w następnym miesiącu co piętnaście minut).
Pijaj po pięć kropli wyciągu z kiełków owsa i kąp się w zielu owsa (w pierwszym miesiącu co drugi dzień, w drugim dwa razy w tygodniu, od trzeciego raz w tygodniu). Skoro jesteś interneciarą to powinnaś wiedzieć jak zioła przygotować – najpierw macerat co najmniej 4 godziny (można cały dzień lub całą noc), potem wywar. Nie napar!
No i pojawia się dylemat: czy moja pisanina ma sens, bo jeśli nie zastosowałaś żadnej z moich ogólnodostępnych porad to dlaczego pytasz. Czy tylko pro forma?
J: „Od czterech miesięcy nie jem nabiału i glutenowych zbóż.”
M: Czym się chwalisz? Co skrywasz pod hasłem „nabiał”? Zsiadłe mleko, twaróg, masło, jajka równorzędnie pod tym samym hasłem?
J: „Niestety mam słabość do słodkiego – nie jem cukru, ale na miód i gorzką czekoladę sobie pozwalam.
M: To najmniejsze spośród Twoich sprzeniewierzeń wobec własnego organizmu. Nie rób sobie wyrzutów. Kto stosował moje zioła temu „słabość” przestała być potrzebna i odeszła.
A tak na marginesie: czy wiesz co słodkościami usiłujesz zrekompensować?
J: „Zaczęłam też suplementację wit. D, K, A, E, magnezu, wit. z gr B, cynku. Jem probiotyk, kurkuminę i wyciąg z tarczycy bajkalskiej. Widzę poprawę. Bóle są, ale mniejsze. Jest więcej energii. Ale to ciągle nie jest to.”
M: Dawne choroby w dużej mierze wynikały z niedoborów. Szkorbutowcom, anemikom wystarczyło dać czego im brakowało, a objawy choćby groźnie wyglądające znikały.
Twoje przypadłości w większym stopniu wynikają z nadmiarów niż niedoborów, gdyż Twój organizm wiele lat był zaśmiecany. Dodawanie do śmietników choćby brylantów nie zmienia ponurych, śmierdzących śmietników w kolorowe, pachnące klomby. Tę chorą modę suplementową porównać można do nakrywania brudnego śmietnika czystym obrusem.
Prawie wszystkie wymienione witaminy masz w gruszkach. Artykuł o gruszkach napisałem specjalnie dla Ciebie. Cynk masz w dyni. Teraz jest sezon na dynię. Niektórych z wymienionych dostarcza nam Słońce! Żaden z przemysłowych specyfików nie zastąpi Słońca, wody, ruchu… Kłania się doktor Wojciech Oczko, nadworny lekarz trzech królów Polski: Zygmunta Augusta, Stefana Batorego i Zygmunta III Wazy. Sama decyduj czy iść za mędrcem i przez wieki sprawdzaną wiedzą czy za zwodniczą nowomodą suplemenciarzy.
Wraz z pozbywaniem się nadmiarów (śmieci, toksyn, odpadów, złogów, śluzu, pasożytów i ich metabolitów…) problemy znikają jak znika mrok wraz ze wschodem słońca.
J: „Czytam o orkiszu, owsie, pokrzywie, kąpielach siarczkowych. Ale od czego zacząć? Co i jak robić. Niestety przy trójce małych dzieci brak mi odpowiedniej ilości czasu, aby ustalić to co w moim przypadku będzie pomocne. Co i jak stosować?”
M: Od czytania nie wyzdrowiejesz. Krowy nie czytają, a trujących roślin do pyska nie biorą. Małpy nie czytają, a na zatrucia stosują węgiel z ogniska. Świnie nie czytały, a wiesz komu rdest zawdzięcza nazwę „świńska trawa”?
Moja mama też miała trójkę dzieci i te dzieci też kiedyś były małe i nie tylko nimi się sama zajmowała, sama też na nie zarabiała. Ty za pińcetplusy możesz kupować poduszki (może z pianki poliuretanowej) i kołdry (może z anilany lub innego syntetyku), a moja mama by mieć dla nas poduszki i pierzyny hodowała gęsi i skubała ich pierze i pościel sama szyła z płótna po które sama do Andrychowa jeździła, a kupowała za pieniądze zarobione na praniu cudzych brudów w balii na tarze. Widziałabyś się w tej roli? W Wólczance za wycięcie, uszycie, wywinięcie, wyprofilowanie i wszycie do koszuli kołnierzyka dostawała dwa grosze. Pracując na akord żeby więcej zarobić kupiła sobie większe nożyczki. W państwowej firmie własnym narzędziem pracowała. Do dziś nie widziałem innych tak długich nożyczek. Wyobrażasz sobie osiem godzin pracy nożyczkami jakimikolwiek? A Ona pracowała nożyczkami o długości ponad trzydzieści centymetrów! Jak ich odszukam to je sfotografuję wraz z metrówką obok i tę fotkę opublikuję, bo pewnie nie dowierzasz.
A wyobrażasz sobie w czym moja mama nas kąpała i skąd wodę brała? Do studni ulicznej chodziła i w wiadrach nosiła i po wielkich schodach wnosiła i na kuchni grzała i w balii nas kąpała, a potem z balii wiadrami wynosiła na pole.
W czym Ty swoje dzieci kąpiesz nie zapytam. Czy choć raz uciekałaś Niemcom z łapanek i wywozów na roboty do Niemiec też nie zapytam. Moja mama wiele razy uciekała. Czy bomby z niemieckich samolotów spadły obok Ciebie też nie zapytam. Moja mama całe życie pamiętała ich świst i huk. Czy budowałaś dom po spaleniu też nie zapytam. Moja mama sama wybudowała.
Gdybyś chciała odbić męża koleżance wiedziałabyś i od czego zacząć i co robić i jak. Ani dzieci ani czas nie byłyby przeszkodą.
J: „Gdyby zechciał udzielić mi Pan jakichś wskazówek…”.
M: Żadnych indywidualnych porad ani wskazówek nie dostaniesz. Jesteś wspaniała i wartościowa, ale zagubiona i jak większość interneciarek wyniszczona. Wszystko co polecam ogółowi i Tobie też posłuży. Tym lepiej im szczerzej się za siebie zabierzesz. Najważniejsze moje zalecenie powinnaś znać z internety: zabrać buty i poszczuć psem!
Pomyśl ile korzyści i do tego darmo. Masaż receptorów stóp usprawni całe ciało, bo prawie wszystkie narządy pod stopami mają swój receptor. Wraz z adrenaliną zrównoważysz umysł. Wraz z potem pozbędziesz się trucizn gromadzonych latami. Podskakujący żołądek wymasuje jelita i przeponę, a podskakująca przepona wymusi ekonomiczniejsze oddychanie i lepsze dotlenienie wszystkich narządów.
Gdyby tak jeszcze miał kto natrzeć Ci uszu! Ja sobie sam czasem nacieram, ale znam jogina (starszego ode mnie), który uszy naciera sobie codziennie. Jako interneciara pewno spotkałaś mapę ucha z receptorami. Na płatku – głowa, w miejscu gdzie przebijają na kolczyk – oko, w środeczku – nałogi, na obwodzie – kręgosłup…
Nie potraktowałaś poważnie mojego remedium – leczniczej potrawki z rzodkiewek, cebuli i pokrzyw to potraktuj poważnie tę z jarmużu i buraczków, bo tę zamieściłem specjalnie dla Ciebie. Osoba bez jelita grubego i bez znacznej części cienkiego po jednym razie doświadczyła tak wyraźnej poprawy, że natychmiast zadzwoniła by pochwalić się efektami i podziękować.
J: „…byłabym wdzięczna. Z góry dziękuję za pomoc! Z uśmiechem. Joanna”.
M: Za Twą wdzięczność nie da się kupić dętki do roweru, a właśnie znów mi podziurawili igłą, więc nie pośmiejemy się razem.
Szkoda, że piszesz wyłącznie o swoich chorobach, a nie chcesz napisać o sobie, swoich umiejętnościach, zainteresowaniach, celach, marzeniach…
Czy starczy Ci odwagi, żeby opisać swoje zaangażowanie w pracę nad sobą i sukcesy po tym eseju?
PS. do Joanny:
Jeśli nie masz RTG lub MR kręgosłupa to nie polecam się napromieniowywać, ale jeśli poniewiera się gdzieś (może być stare) to przyślij zdjęcia (jak zwykłe fotki na e-mail).
Gdy w kręgosłupie i stawach są stany zapalne maź stawowa wysycha, a gdy są zwyrodnienia – wyciera się. Niezależnie czy wyschła czy wytarła się powinnaś ją uzupełnić. Ale to wyższy stopień wtajemniczenia przeznaczony dla przyjaciół, a na mojej stronie przyjacielskiego pozdrowienia ani innego Twojego wpisu nie ma.
PS. do wszystkich:
Minęła godzina trzecia czterdzieści sześć. Pisząc zamiast spać ulegam tej samej głupocie i podobnie sprzeniewierzam się wobec własnego organizmu, więc dopadają mnie podobne problemy. Prywatnie niczego ode mnie proszę nie żądać, nie wymagać, nie wymuszać… Natomiast publicznie zapraszam z każdym tematem.