Kolejna wieczerza wigilijna zaliczona, grudniowe święto brzucha na półmetku. Rozleniwione obżartuchy beztrosko rozłożone przed wielkimi ekranami, zostawione samopas latorośla pochylone nad mniejszymi ekranikami.
W dzieciństwie wpatrywałem się w grudniowe niebo wyglądając pierwszej gwiazdki, znaku do rozpoczęcia uroczystej kolacji z dwunastu potraw. Współcześni wpatrują się w telewizory i smartfony. Nawet gdyby spojrzeli w niebo zamiast gwiazd zobaczą trujące chmury składające się z soli baru, tlenku strontu, trujących metali (aluminium, bar), czerwonych krwinek, wirusów i ich fragmentów, bakterii dotąd spotykanych w zatruciach starym mięsem, powodujących infekcje płuc, dolegliwości jelit…
„Władcy świata” trującymi chemikaliami redukują liczbę populacji. Pomagamy im wyniszczając siebie i dzieci niebieskim światłem ekranów i ekraników. Nawet w święta. Niegdyś rodzinne.
Jako powód do świętowania rozpowszechniane są przeróżne mity. Jaki więc jest prawdziwy powód tego świętowania?
Nieznacznie wcześniej, bo 22 grudnia Słońce zastygło na chwilę nad Zwrotnikiem Koziorożca. Był to najkrótszy dzień roku i początek kalendarzowej zimy. Mimo chłodu i ciemna jest to jednak czas tryumfu światła nad ciemnością. Od tej chwili każdy dzień staje się dłuższy od poprzedniego. Wiedzieli o tym nie tylko dawni Słowianie, lecz wszystkie starożytne ludy. W porze zimowego przesilenia rozpoczynały się huczne obchody świąt związanych z narodzinami nowego Słońca.
Współcześni zatracili związek z Naturą i tym, co niezmienne. Do zimowego przesilenia nie przywiązują wagi. Mimo to zwyczaj świętowania w końcu roku pozostał. Choć dziś czas ten nazywany i interpretowany jest zgoła inaczej, w zbiorowej świadomości wciąż wiąże się z tryumfem światła nad ciemnością.
W szkole uczono, że starożytni Rzymianie zimowe przesilenie nazywali (za cesarzem Aurelianem) „czasem niezwyciężonego Słońca” i z tej okazji obchodzili huczne Saturnalia. Nie uczono natomiast, że w tym okresie świętowali również Słowianie. Dla Słowian moment górowania Słońca był początkiem celebrowania, które zazwyczaj nazywano Szczodrymi Godami. W zależności od regionu i czasu także: Świętem Godowym, Świętem Zimowego Stania Słońca…
Wraz z nastaniem na słowiańskiej ziemi chrześcijaństwa tradycje godowe przeinterpretowywano by stopniowo odciągać od dawnego kultu solarnego. Szczodre Gody z biegiem czasu przekształciły się we współczesne obchody Bożego Narodzenia. Postaci Swarożyca, Dadźboga, Swaroga – słowiańskich bogów wiązanych z kultem solarnym przyćmiewa postać Jezusa Chrystusa i obchody Jego narodzin wkomponowanych w ten właśnie czas.
U dawnych Słowian zimowe przesilenie było czasem symbolicznej zmiany warty, ustąpienia starego Słońca (utożsamianego ze Swarogiem) na rzecz nowego. W podaniach słowiańskich zachowała się wiara w Swarożego Syna, który w różnych obszarach Słowiańszczyzny mógł zwać się Swarożycem, Dażbogiem, Dadźbogiem. Poglądy na temat tego imienia są podzielone. Ponieważ dawniej Księżyc oznaczał syna księcia niektórzy występujący w imieniu Swarożyc sufiks „-yc” uznają za obecną w imionach odojcowskich relację pokrewieństwa. Niektórzy jednak imię Swarożyc uważają za połabskie imię samego Swaroga. Dażbog natomiast etymologicznie jest szafarzem dóbr, stąd czas Szczodrych Godów wiąże się również z obdarowywaniem prezentami.
Niezależnie czy zimowe przesilenie jest początkiem rządów Swarożego Syna czy czasem, kiedy Swaróg ponownie zaczyna odzyskiwać młodość i kontrolę nad światem tryumf Światła jest nadzieją dla Ziemi na nowe plony.
Nietrudno zauważyć, że Szczodre Gody są początkiem nowego roku nie tylko w wymiarze słonecznym i wegetacyjnym, ale także liturgicznym. Niestety nasze święta i nasze tradycje plugawione są na każdym kroku, nawet w najwyższych urzędach zastępowane są obrzędami wrogich nam społeczności, które od dawna usiłowały nas wynarodawiać, a teraz usiłują nas także zubażać i unicestwiać.
O ile działania okupantów są zrozumiałe to już nasze zachwaszczanie języka OK-ejami i MaryChristmas-ami jest głupotą prowadzącą do samozagłady. Wzywam więc modnisiów beztrosko zastępujących naszą kulturę i nasz język do rozsądku i refleksji.