Dla smaku, zdrowia, długowieczności [180]

Szafran znamy głównie jako przyprawę, jednakże pamiętać należy, że od dawien dawna stosowany był w medycynie. Oczywiście nie tej plugawej, służącej producentom trucizn i sprzedawcom śmiercionośnych usług, lecz dawnej, budującej odporność. W artykule: Przyprawami możesz pożegnać nawet cukrzycę nazwałem szafran „Ferrari wśród przypraw”.

Link do tamtego artykułu tutaj

Wysuszone znamiona szafranu uprawnego używane są jako przyprawa. Ma postać żółtego proszku i jest najdroższą przyprawą na świecie. Pewnie wielu uważa, że to ze względu na cenę, bowiem 1 kg znamion szafranu uzyskamy z wyskubania 150 tysięcy kwiatów. Jednakże szafran ceniony powinien być ze względu na moce prozdrowotne.

Zazwyczaj o szafranie pisują jako o afrodyzjaku, zalecają go przy nadmiernym apetycie, napięciach przedmiesiączkowych, menopauzie, obniżonej odporności, zwyrodnieniu plamki żółtej…

Stosując szafran kulinarnie nie potrzebujemy chorować i znać medycznych nazw chorób, bowiem przyprawy stosujemy dla lepszego trawienia, dobrego samopoczucia, wzmacniania systemu immunologicznego, czyli naszej odporności. To nasza odporność chroni nas przed zachorowaniami, zapewnia zdrowe funkcjonowanie nawet w skażonym środowisku. Większość chorób dopada osoby słabowite, czyli o lichej odporności. Najważniejsze co możesz robić dla zdrowia to dbać o odporność.

Łyk historii

Właściwości szafranu opisali: Pliniusz (23-79), Dioscorides Pedanius (40-90). Jest jednak starsze źródło wiedzy o szafranie; opisany jest także w staroegipskim zwoju, nazywanym „papirusem Ebersa”.

Papirus Ebersa jest zwojem o długości ponad 20 metrów, szerokości 30 centymetrów i zawiera ówczesną wiedzę z zakresu chorób, chirurgii, stosowania roślin i minerałów. Podano tam ok. 700 lekarstw i 800 sposobów ich przyrządzania. Papirus ten napisany mógł być przed rokiem 1550 p.n.e. (przybliżony czas powstania tego dzieła pozwalają ustalić notatki kalendarzowe, zawarte na odwrocie papirusu). Jednakże fragmenty zawartych tam opisów są odpisem ze źródeł o wiele starszych.

Georg Ebers zakupił ten zwój w 1873 roku od Araba, który twierdził, że znalazł go w 1862 r. w Tebach przy dobrze zachowanej mumii. Ebers opisał znalezisko w wydanej w 1875 w Lipsku dwutomowej publikacji pod tytułem „Papirus Ebersa, hermetyczna księga o lekach Egipcjan, w piśmie hieratycznym”. Pierwszy przekład tego papirusu wydał w 1890 r. Heinrich Joachim, lekarz z Berlina. W 1937 roku Bendix Ebbell opublikował nowe tłumaczenie z dokładną identyfikacją opisanych tam chorób, roślin, minerałów.
Od 1954 do 1963, pod kierownictwem Hermanna Grapowa, papirus Ebersa był częścią wielkiego niemieckiego wydania egipskich tekstów medycznych w ośmiu tomach.
Pierwszym francuskim tłumaczeniem (częściowym) jest tłumaczenie Gustave’a Lefebvre’a, który fragmenty tegoż papirusu w 1956 r. zawarł w Eseju o medycynie egipskiej epoki faraońskiej.
W 1987 roku Paul Ghalioungi opublikował nowe tłumaczenie na język angielski.

Poza leczniczymi i kulinarnymi zastosowaniami szafran stosowany był także do barwienia tkanin (głównie w Chinach i Indiach), a także w perfumerii.

Co szafran zawiera

Szafran, zwany popularnie krokusem – Crocus sativus L., zaliczamy do rodziny kosaćcowatych.

Słupek szafranu zawiera ok. 2% barwnika – krocyny.[1] Smak i aromat szafranu pochodzi od pikrokrocyny, której jest 3-4% oraz safranalu uwalnianego z pikrokrocyny w trakcie suszenia w gorącym powietrzu, gotowania i parzenia.

W dawnej medycynie i ziołolecznictwie ludowym

W dawnej medycynie i ziołolecznictwie ludowym szafran ma długą historię, stosowano go w: skąpym miesiączkowaniu, bólach menstruacyjnych, problemach menopauzy, przewlekłych biegunkach, zaburzeniach trawienia, skurczach jelit, nerwobólach, gorączce, nerwicy, lękach, depresji, padaczce, obniżonym popędzie płciowym, dychawicy oskrzelowej… Szafran także był cenionym środkiem moczopędnym. Później medycy odkryli, że szafran hamuje nowotwory, zapobiega mutacjom. Może dlatego promotorzy depopulacji starają się byśmy szafranu nie znali i nie stosowali.

Odporność, długowieczność, dobry wzrok

Szafran wspiera układ odpornościowy także w zagrożeniach infekcjami. Utrzymuje mózg w sprawności, spowalnia starzenie, usprawnia pamięć i koncentrację. Zapobiega utracie wzroku w starszym wieku i odwraca rozwój chorób powodujących ślepotę. Naukowcy wykazali, że szafran cudownie wpływa na geny regulujące działanie komórek wzrokowych, chroni je przed uszkadzaniem, spowalnia, a nawet odwraca bieg chorób oślepiających, takich jak zwyrodnienie plamki żółtej.

Naukowcy potwierdzają wiedzę naszych przodków o właściwościach szafranu, a te chroniące wzrok tłumaczą wpływem na geny regulujące zawartość kwasów tłuszczowych błon komórkowych, przez co komórki wzroku stają się twardsze i bardziej odporne. Na zwierzętach dowiedli, że dieta szafranowa chroni oczy przed szkodliwym działaniem jasnego światła (co nam doskwiera gdy wychodzimy na słońce) i poprawia wzrok nawet w takich chorobach oczu jak barwnikowe zwyrodnienie siatkówki, które nawet u młodych ludzi może powodować trwającą całe życie ślepotę. Po podaniu szafranu ludziom cierpiącym na związane z wiekiem zwyrodnienie plamki żółtej (powodujące częściową lub całkowitą utratę wzroku) były widziane objawy regeneracji komórek nawet u osób w starszym wieku.

Szafranowa sprawność psychiczna i fizyczna

Szafran działa uspokajająco, znosi nerwice wegetatywne, obniża napięcie mięśni (szkieletowych i gładkich), uspokaja drżenie i pobudzenie ruchowe. Nie upośledza procesów psychicznych i koncentracji jak współczesne leki, lecz usprawnia koncentrację, znosi objawy depresji i stresu, poprawia proces zapamiętywania i odtwarzania informacji.
To, co już starożytni wiedzieli o szafranie i do czego szafran od dawna wykorzystywali teraz potwierdzają naukowcy, polecający go kobietom zmagającym się z występującymi przed miesiączką dokuczliwymi objawami, naukowo nazywanymi „zespołem napięcia przedmiesiączkowego” i wszelkich zaburzeń miesiączkujących z drażliwością, bólem głowy, poczuciem niepokoju.

Afrodyzjak

Szafran pobudza płciowo, więc uważany jest za afrodyzjak. Wzmaga ukrwienie narządów płciowych dzięki temu zwiększa doznania u obu płci.

Komu niewskazany

Zazwyczaj przy wielu środkach niedostatecznie zbadanych podawana jest formułka by nie podawać ciężarnym, karmiącym i dzieciom. Ja pomijam  takie formułki bo nie polecam leczenia, lecz rozsądne wykorzystywanie przypraw w potrawach. Jednakże nikt nie może czuć się zwolniony z odpowiedzialności za każdy swój krok. Działanie każdego składnika każdej potrawy masz znać we własnym interesie. Wtedy żadne leki nie będą Ci potrzebne. Każdy problem możesz zażegnać żywnością. W myśl mędrca uważanego za ojca medycyny: Niech pożywienie będzie lekarstwem. Do zobaczenia w świecie zdrowia dzięki żywności.

[1] Krocyna to ester krocetyny z dwoma cząsteczkami gentiobiozy.

Nie widziała dupa słońca, zagorzała od gorąca [112]

Miałem wielu nauczycieli, jednego z nich grono pedagogiczne pozbawiło odbytu. Było to tak dawno temu, że nie było jeszcze proktologów, a palec tam wpychali chirurdzy.

Mój poligon

Potrzebowałem królików doświadczalnych do badań wpływu kolorów na zdrowie i samopoczucie. Znalazłem je w wieczorówce. Tak nazywano Liceum dla pracujących. Uczyły się tam niemal same nastolatki, które odeszły z innych szkół, tak zwanych dziennych, zazwyczaj po konfliktach z nauczycielkami, czasem po zajściu w ciążę.
Byłem już po czterdziestce i dostanie się tam nie było łatwe, gdyż trudno było zataić, że nie potrzebowałem wykształcenia, bo byłem czołowym racjonalizatorem huty, w nagrodę za największą ilość projektów wynalazczych delegowanym na Targi Budapeszteńskie w celu zapoznania się z nowoczesną techniką krajów RWPG.
Owa szkoła była babińcem, tak co do personelu jak i uczniów. Męskie grono stanowił jeden nauczyciel, krótko dwóch. Męskich uczniów długo było dwóch, długo byłem jedynym, a rekordem, ale bardzo krótko było czterech.

Zakres działań

Problemy dziewcząt były podobne, zazwyczaj anemie, niewydolności nerkowe, bóle menstruacyjne, zaburzenia cyklu, trądziki, niewydolność krążenia, marzniecie dłoni i stóp, ale zdarzyły się padaczka, otępienie spowodowane długim i nieskutecznym leczeniem, bezpłodność… Umiejętne stosowanie samych tylko kolorów załatwiało wszystko, dziewczyny zdrowiały w zadziwiającym tempie i z zaskakującym skutkiem. Niezależnie od bagażu rozczarowań terapiami medycznymi i farmakologicznymi. Najciekawsze przypadki opiszę przy innej okazji. Tymczasem wracam do nauczyciela i jego odbytu.

Zajzajerem w bezpartyjnego

Kochał swoją pracę, umiał nauczyć i być prawdziwym nauczycielem. Nie należał do partii. Partyjne babska usiłowały zapędzić go w szeregi PZPR, a on nie czuł takiego powołania i nie rozumiał, że psuje im statystykę.
Pezetpeerówki nie umiejąc wyłożyć rzeczowych argumentów postanowiły zlikwidować niezrzeszonego. Ponieważ nie był na tyle subtelny, by uciec z gniazda żmij podejmowały liczne próby otrucia go. Gdy sięgał po szklankę z herbatą nie dla niego przeznaczoną, zawartość tej, dla niego przeznaczonej wylewały do zlewu.
Wielokrotnie udawało mu się unikać uknutego wyroku. W końcu załatwiły go, a wraz z nim swój problem. Pozostały same, sto procent Pe Zet Pe eRu. Niepartyjny z przeżartymi jelitami wił się w bólach i tułał po lekarzach, przychodniach, szpitalach…

Niedoszła terapia

Miałem ambicje wygoić mu odbyt przeżarty zajzajerem, podsuniętym w herbacie przez pezetpeerówki. Proponowałem miód stosować doodbytniczo i samemu sobie masować swoim palcem. Nie chciał. Myśląc, że obawia się miodu zaproponowałem mydliny z mydła miodowego. Zwierzył mi się, że sam nie mógłby sobie tam palca wsadzić. W końcu trafił do chirurga, a ten brutalnie wcisnął mu tam palucha w rzeźnickiej rękawicy i porozrywał poparzone zajzajerem jelito.
Od tej pory było coraz gorzej. W końcu medycy odłączyli odbyt od jelita, a jelito wyprowadzili z brzucha do przodu.

Słońcem w dupę

W poprzednim wpisie zamieściłem list Jacka (w całości i z zachowaniem pisowni), opisujący katowanie swoich jelit i całego organizmu. W konsekwencji spowodowało to przeżarcie odbytu. W tym przypadku z własnej woli i własnych wyborów przemysłowej paszy, nazywanej pokarmem.
Jacek, jak prawie wszyscy zatruwający mi życie swoją błazenadą nie napisał po co, ani dlaczego do mnie kieruje swój życiorys. Pewnie miodu, ani mydlin też by nie stosował. A gdyby znalazł się mędrzec, który by takim helioterapię zaproponował to ilu wystawi ku Niebu miejsca, które dotychczas Słoneczka nie widziały? Czy nadal będziecie chronić je przed słońcem, okrywając szczelnie syntetycznymi tkaninami, w których kochają się nowotwory?

Helioterapia, heliohigiena, heliowitalność 

Skuteczność helioterapii możecie teraz sprawdzić sami. O ile pozwolicie Słońcu całować wasze d… Napiszcie o własnych doświadczeniach z wystawiania ku Słońcu swoich, dotychczas przed nim chronionych intymności.

Nowotwory jelit, odbytu i innych części ciała trapią wielu katujących się przemysłową paszą, pełną syntetycznych polepszaczy trwałości, wyglądu, smaku. Naświetlenie promieniami słonecznymi, zawierającymi nie tylko te z zakresu widzialnego, ale także podczerwone i nadfioletowe od zawsze znane były z działania prozdrowotnego i leczniczego. Wystawiano na Słońce pościel i bieliznę, a Ono rozprawiało się z bakteriami, roztoczami, robactwem…

Jakość źródła światła ma decydujące znaczenie także dla systemu hormonalnego. Im bardziej sztuczne światło różni się od słonecznego, tym gorzej wpływa na gospodarkę hormonalną człowieka. Znacznie lepiej mieszka się i pracuje w pomieszczeniach oświetlonych światłem dziennym. Mniej zmęczenia i stresu to jeden z najszybciej zauważalnych efektów oddziaływania światła naturalnego.

Więcej światła – dłuższe życie

Długość życia ludzi wzrasta wraz ze wzrostem ilości światła i bogactwa kolorów do nas docierających. Najwyższą żywotnością cieszą się żyjący w pełnym świetle słonecznym. Naturalne światło Słońca jest dla zdrowego funkcjonowania niezbędne.
Godnym podkreślenia jest fakt poprawy stanu zdrowia osób cierpiących z powodu zapalenia stawów, gdy rezygnowali z okularów (zarówno korekcyjnych jak i przeciwsłonecznych). Poprzez szkła okularów oczy nie otrzymują pełnej gamy promieni Słońca i naturalne czynniki biochemicznego rozwoju są drastycznie hamowane.
Osoby ciągle noszące okulary, przebywające długo za szybami, w pomieszczeniach o niedostatecznej ilości światła dziennego (małe okna, okna ciągle przesłonięte żaluzjami) – zarówno w mieszkaniach jak i miejscach pracy – zapraszam do sprawdzenia reakcji swego organizmu, gdy zaczną wychodzić w otwartą przestrzeń (niekoniecznie w pełnym słońcu). Wasze doświadczenia nagłej poprawy zdrowia (jeśli podzielicie się nimi, do czego serdecznie zapraszam) mogą być rozszerzeniem kolejnego wydania mojej książki o wpływie kolorów na zdrowie i samopoczucie.

Darmowa witamina

Nasza skóra powinna regularnie otrzymywać stosowną ilość światła słonecznego, inaczej grozi nam przemęczenie, niedobór witaminy D[1], uporczywe utrzymywanie się rozmaitych zaburzeń. W długie słoneczne dni wytwarzana pod wpływem Słońca witamina D zaspokaja nawet 80 % zapotrzebowania naszego organizmu. Pozostałe 20 % możemy uzupełnić z odżywiania. Gdy dni są krótkie, a także w okresach dłuższego zachmurzenia nasz organizm narażony jest na niedobór światła i deficyt witaminy D. Wówczas łatwo o kiepski humor, a nawet stany depresyjne. Podświadomie tęsknimy za Słońcem.

Skutki niedoboru

Skutki niedoboru światła słonecznego i witaminy D są najbardziej widoczne u dzieci, gdyż ich układ kostny jest jeszcze w budowie. Koślawe nóżki, zawadzające o siebie kolanka to skutek nie tylko niedoborów w diecie, ale także niedoboru światła.
Skutki niedoboru światła i witaminy D są niebezpieczne także dla starszych, straszonych osteoporozą. Jednocześnie szczególnego podkreślenia wymaga fakt, że choroby stawów, kości, skóry obce są tym, którzy umiejętnie korzystają z promieni Słońca. Wyjaśnieniem tej ciekawostki jest fakt, iż pod wpływem światła słonecznego nasz organizm produkuje także kolagen[2]. Ukrywanie tego faktu zawdzięczamy bogacącym się na produkcji i reklamie kolagenowych kosmetyków i kolagenowych suplementów diety.

Kolagen tylko własny – ze światła

Niedobór kolagenu powoduje m.in. zwyrodnienie tkanki łącznej sprężystej, szkorbut, rozstępy skórne, różne zapalenia, zapalenia stawów, choroby reumatyczne… Wszystkie te problemy i wiele innych łagodnieją, a wiele z nich ustępuje pod wpływem światła słonecznego. Im więcej Słońca wykorzystamy w słoneczne dni, tym zdrowsi i odporniejsi będziemy cały rok.
Kolagenowe suplementy i kosmetyki – niezależnie od pochodzenia (z ryb, ze świń) i postaciowi (kapsułki, żele, kremy) mogą być pomocne, jednakże w znikomym zakresie i pod warunkiem dostarczenia organizmowi także czystej wody. Kolagen bez wody jest bezużyteczny, natomiast promienie Słońca i czysta woda są skuteczne i bez kolagenu.

 

[1] To nazwa kilku związków rozpuszczalnych w tłuszczach: wit. D1 (kalcyferolu), wit. D2 (ergokalcyferolu), wit. D3 (cholekalcyferolu). W organizmach występują w postaci prowitamin pochodnych cholesterolu; pod wpływem promieniowania ultrafioletowego przekształcają się we właściwą witaminę. Witamina D reguluje gospodarkę wapniową i fosforową organizmu przez ułatwianie wchłaniania i obni­żanie wydalania z moczem wapnia i fosforu. Witamina D znajduje się w tranie ry­bim, mleku, jajach, a jej prowitaminy w drożdżach, nowalijkach, tkankach zwie­rzęcych. Skutkami niedoboru wit. D są: krzywica, utrata zębów, łamliwość kości…

[2] Nazwa pochodzi od greckiego słowa oznaczającego „klej”. Kolagen to białko włókienkowe; nadaje elastyczność tkance łącznej, występuje w skórze, naczyniach krwionośnych, ścięgnach, stawach, kościach, jelitach,… Kolagen zbudowany jest z długich, spiralnych łańcuchów peptydowych, w których występują głównie trzy aminokwasy: prolina, hydroksyprolina, glicyna.

Uszkodzenia poщepienne: autyzmy, aspargery, epilepsje i wszelkie neurologiczne [104]

Od dawna marzyło mi się stworzenie miejsca gdzie i dzięki któremu dzieci poszkodowane przez lekarzy, w tym także uszkodzone щepionkami i trującymi medykamentami wracają do normalności. Mam wiele doświadczenia w przywracaniu zdrowia w sytuacjach beznadziejnych, gdzie wszyscy inni byli bezradni, także u dzieci pouszkadzanych wstrzykiwaniem im trucizn i pozbawionych sensownej opieki. Sensownej bowiem zazwyczaj są one w nazywanych „opieką” kleszczach tych samych oprawców, którzy je pouszkadzali i nadal wyniszczają tworząc na tym dochodowe biznesy. Możliwe to jest między innymi dzięki Waszej (naszej) niewiedzy i bezradności, a także zapętleniu w system, który ten bandytyzm sankcjonuje.

Na konferencji w Korzkwi (22 maja br.) poznałem jej organizatora oraz lekarzy, naukowców i prawników mających odwagę czynić dobro i szerzyć prawdę, sprzeciwiając się medycznemu, gospodarczemu i wolnościowemu bandytyzmowi. Organizator konferencji Jan Góral także pragnie lepszego życia dla dzieci poszkodowanych przez lekarzy i farmację. Łącząc nasze doświadczenia stworzymy już nie jedno miejsce przywracania zdrowia poszkodowanym dzieciom, a wiele takich miejsc.

Miejsca te działać będą na zasadzie ogródków jordanowskich, to znaczy, że każdy zaprzyjaźniony ze mną i moimi metodami rodzic może tam przebywać ze swoim dzieckiem lub zostawiać dziecko na dowolny czas i w każdej chwili obserwować je i naszą pracę, a przede wszystkim uczyć się, bowiem kolejne miejsca zdrowienia tworzyć będą sami rodzice na podstawie doświadczeń u nas zdobywanych.

W moim podejściu do uszkodzonych, chorujących i tworzonego przedsięwzięcia nie ma miejsca na medyczne nazwy czy to chorób czy medykamentów. Moja droga do odzyskiwania utraconego zdrowia prowadzi głównie poprzez:

  1. oczyszczanie i odtruwanie organizmu, także mózgu z toksyn wprowadzanych tam świadomie i nieświadomie;
  2. odżywianie oparte na produktach prozdrowotnych, głównie roślinach specjalnie uprawianych na potrzeby tych dzieci i dobieranych indywidualnie do aktualnego stanu;
  3. prozdrowotnej odzieży z tkanin naturalnych (len, wełna, konopie, ramia, pokrzywy);
  4. prozdrowotnym środowisku naturalnym, wspomaganym indywidualnie dobieranymi roślinami, światłem, kolorami…;
  5. manualnym sterowaniu receptorami dostępnymi na wszystkich pulpitach jakimi są: stopy, dłonie, uszy i inne części ciała, wraz z nauką by dzieci pomagały sobie nawzajem;
  6. świadome prozdrowotne oddychanie;
  7. wszelkie dostępne w pełni naturalne sposoby, zależnie od indywidualnych potrzeb, wraz z nauką, aby potrzebujący rozumnie stosowali co dla nich najadekwatniejsze w danym czasie.

Mimo iż oddychanie jest dla życia najważniejsze nie umieszczam go w pierwszym punkcie gdyż opanowanie sztuki oddychania prozdrowotnego jest trudne więc będzie wprowadzane stopniowo, równolegle z innymi sztukami prozdrowotnego oddziaływania.

Aby odtruwanie było skuteczne niezbędnym jest wpierw zaprzestać zatruwania, co powinno być oczywiste, jednakże jest zaniedbywane nawet przez osoby, którym wydaje się iż dążą ku lepszemu.

Jesteśmy na etapie wyszukiwania miejsca sprzyjającego zdrowieniu, a pracę z dziećmi i rodzicami zaczynamy po wakacjach. Czas więc jest napięty. Proszę rodziców, szczególnie rodziców dzieci uszkodzonych щepieniami, medykamentami, ale także poszkodowanych dorosłych o napisanie tu w komentarzach lub na e-mail: ladiwek@wp.pl co wniesiecie w nasze przedsięwzięcie gdy zostaniecie zaproszeni do szeroko rozumianej współpracy i współtworzenia pierwszego w świecie miejsca zdrowienia osób (głównie dzieci) poszkodowanych przez medyków i farmację.

autyzm, wodogłowie, padaczka, szkody poszczepienne [43]

Od jakiegoś czasu zaglądam na Ambasadę Zdrowia, bo chcę żyć zdrowo i świadomie. Mam niepełnosprawnego 13-letniego syna. Filip urodził się z wodogłowiem, ma padaczkę i białkomocz, który doprowadził do zapalenia kłębuszków nerkowych. I tutaj moja prośba, ponieważ jestem daleka od zgłoszenia się na oddział nefrologii i padania synowi sterydów (medycyna niczego innego nam nie zaproponuje). Jakie zioła mogłabym podać synowi, żeby wspomóc nerki?

Witam serdecznie.

Ostatnio dorzuciłem tu „Filtry nasze niedoceniane i sposoby dbania o nie”. Są tam zioła pomocne w opisanym problemie. Mówiłem o tym w różnych miejscach, przy różnych okazjach, więc jest także na filmach. Przypominam, że oczyszczać i wspomagać trzeba cały organizm, a nie tylko wybrany narząd.

Uważa Pani, że białkomocz doprowadził do zapalenia kłębuszków nerkowych. To pewne uproszczenie, bowiem choć zapalenie kłębuszków nerkowych pojawiło się później niż białkomocz to i białkomocz i zapalenie kłębuszków mają wspólną przyczynę – trucizny z których wydalaniem przeciążone nerki sobie zbyt słabo radzą.

Toksyny można wyprowadzać z organizmu różnymi sposobami. 13-latka można nauczyć niektórych z nich. Najbardziej odciążymy nerki nie zmuszając ich do pracy na pełnych obrotach, wyprowadzając toksyny także poprzez pozostałe systemy i narządy, szczególnie skórę (kąpiele) i płuca (oddech).

Najlepsze efekty we wszystkich problemach zdrowotnych dają kąpiele w ziołach bogatych w krzemionkę. We wszystkich, bowiem kąpiele nie tylko oczyszczają, ale także uodparniają, a czym odporniejszy organizm tym lepiej radzi sobie ze wszystkimi zagrożeniami. Te same zioła, które stosujemy do kąpieli można też pić, jednakże wpływ kąpieli jest znacznie większy, bo działają dłużej i przez dużą powierzchnię.

Zioła to potężne środki prozdrowotne, żywiące, lecznicze, ale równie potężnymi środkami prozdrowotnymi, choć niedocenianymi jest odzież z lnu, konopi, wełny. Bielizna z bawełny z dodatkiem syntetyków nie tylko nie sprzyja zdrowiu, ale wręcz je odbiera. Polecam prześcieradło z wełny i piżamę z lnu i proszę o komentarz jak pomogły.

Spośród środków spożywczych proponuję kurację moją kaszą z najstarszej odmiany orkiszu, zapomnianej, nigdy nie modyfikowanej, z uprawy na polu nigdy niespapranym żadną chemią. Cena mojej kaszy jest dwukrotnie niższa od cen kasz przemysłowych, pełnych trucizn. Ostatnie resztki moich kasz i mąk można dostać w Sztuce Dobrego Życia w Łodzi.

Moje doświadczenia z kaszą orkiszową są zaledwie kilkuletnie, ale przyjaciel, od którego zanim zasiałem własny orkisz nabyłem nasiona do siewu, a wcześniej kilka lat stosowałem jego kasze i mąki, od wielu lat samą tylko kaszą orkiszową wyprowadza dzieci z autyzmu, wodogłowia, padaczki itp. uszkodzeń poszczepiennych.

Na stronie ambasadorzdrowia.pl nie ma Pani komentarzy, ani większości odwiedzających ją. W rozmowach telefonicznych i w mailach chwalicie się odwiedzaniem mojej strony, ale komentarzy nie zostawiacie, choć wiecie, że strony żyją (są pozycjonowane) dzięki komentarzom. Przykre jest to, że zaglądacie tu wyłącznie po to by brać, nie dając nic od siebie.

Wielu blogerów na swoich stronach prosi o komentarze, serduszka, łapki w górę itp. Mnie wydawało się, że moi czytelnicy, odbiorcy, przyjaciele będą wspierać moją stronę nie na prośbę (moją), lecz z potrzeby serc (własnych). Okazuje się, że Wy nie macie serc, a ja nie mam przyjaciół.
Wam pomogą książki Louise L. Hay: „Możesz uzdrowić swoje życie”; „Twoja wewnętrzna moc. Poradnik udanego życia dla kobiet”; „Medytacje leczące duszę i ciało”; „Życie! Refleksje na temat naszej drogi życiowej”.
Ja zostawię Was wkrótce, zamykając się w pustelni. To jeszcze nie pożegnanie, ale etap przygotowywania się do życia bez telefonu i komputera.
____________________________________
Z najlepszymi życzeniami wszelkiej pomyślności
Władysław Edward Kostkowski

PS
Według Louise L. Hay:
Serce jest wyobrażeniem ośrodka miłości i bezpieczeństwa.
Zaburzenia pracy serca są skutkiem długotrwałych kłopotów emocjonalnych; braku radości; znieczulenia serca; wiary w potrzebę napięcia i wysiłku.
Zawał serca to skutek wyciskania z serca całej radości na rzecz pieniędzy lub stanowiska.
Krew symbolizuje radość obecną w ciele, płynącą swobodnie.
Choroby krwi wynikają z braku radości; braku dopływu nowych pomysłów i koncepcji.
Zakrzepy są skutkiem zamknięcia przepływu radości.