Fragment mojej książki wydanej kilka lat temu pod tytułem: Bądź zarządcą swego zdrowia. Możesz wyzdrowieć bez leków.
Zarówno żywność jak i zioła kulinarne, przyprawowe, lecznicze najlepsze są z regionu bliskiego miejscu zamieszkania, z tej samej strefy geograficznej, a przynajmniej klimatycznej. Na zasadzie: „cudze chwalicie, swego nie znacie, nawet nie wiecie co posiadacie” wiele osób pokłada nadzieję w środkach egzotycznych.
Proponowane tu postępowania prozdrowotne są sprawdzone przez wiele pokoleń i wystarczająco skuteczne, więc bezzasadnym byłoby „wspieranie” go farmaceutykami bądź produktami z dalekich krajów.
Zioła egzotyczne
Każdą dziedzinę życia determinują mody. W ziołolecznictwie obecnie modne są zioła amazońskie, andyjskie, peruwiańskie, filipińskie – u nas niedostępne w naturalnej postaci, a tylko przetworzone przemysłowo.
Był trend wspierania różnych terapii suplementami diety, np. z Pau d’Arco (La pacho), Kociego pazura (Vilcacory) itd.
Dobrze dobrane i prawidłowo stosowane terapie (ziołowe, żywieniowe, manualne…) nie wymagają wspierania przemysłowymi preparatami, lekami, paralekami, suplementami… Tych, którzy szukają takich „podpórek” zachęcam, by przyjrzeli się im bliżej.
Suplementy diety
O ile odpowiednio dobrane i prawidłowo stosowane warzywa, owoce, zioła, miody, oleje, octy, wina i inne skarby Natury są skutecznie w większości nękających nas dolegliwości, to przemysłowo wytwarzane preparaty, leki, paraleki, suplementy diety zazwyczaj powodują wiele niepożądanych skutków ubocznych, często dramatycznych. Na niewielu produktach robione są tak wielkie przekręty jak na suplementach diety, sprzedawanych nie tylko w sklepach zielarskich i aptekach, także w supermarketach, sklepach sieciowych, stacjach paliw… Kosztują od kilkunastu do kilkuset złotych za opakowanie, a kilkumiesięczna kuracja pochłania setki, a często tysiące złotych.
Jednakże nie cena jest najważniejsza, choć dla wielu cena jest pierwszym kryterium wyboru. Priorytetem winna być jakość, ilość, przydatność.
Aby nie utożsamiać krytycznego spojrzenia z wyżej wspomnianymi preparatami pokażę to na innych:
cynaryna – główna substancja aktywna karczocha wspierająca pracę wątroby, wspomagająca jej wszystkie funkcje. Śladowe jej ilości w reklamowanych preparatach na wątrobę nie tylko nie pomogą, ale zawarte tam dodatki dodatkowo zaśmiecą i zatrują organizm;
błonnik z witaminą B – połączenie witamin z błonnikiem jest rozbojem na naszym zdrowiu, ponieważ błonnik zmniejsza przyswajalność witamin nie tylko z grupy B, innych witamin i składników mineralnych także;
karagen E407 – stosowanie karagenu jako wypełniacza jest rozbojem na naszym zdrowiu, bowiem badania na zwierzętach wykazały rakotwórcze właściwości tego paskudztwa. U ludzi ten związek chemiczny powoduje owrzodzenia jelit. Karagen szczególnie wsławił się licznymi przypadkami wrzodziejącego zapalenia jelita grubego u osób stosujących preparaty go zawierające.
Nie ufaj ślepo suplementom diety
To, że preparaty nazywane są suplementami diety i sprzedawane w aptekach i sklepach zielarskich nie gwarantuje ich jakości.
Pozyskanie dobrych składników i odpowiednie ich przygotowanie jest kosztowne, mimo to wielu naiwnie wierzy, że preparaty nazywane suplementami diety, sprzedawane za kilkanaście czy kilkadziesiąt złotych mogą mieć wartość prozdrowotną.
Żeby suplement diety wspomagał zdrowie powinien zawierać w jednej dawce ilość substancji aktywnej mierzoną w gramach, a nie jak to powszechnie spotykamy w miligramach, czyli tysięcznych częściach grama. Na cenę przekłada się zarówno jakość jak też ilość.
Przytłaczająca większość tzw. suplementów diety zawiera związki syntetyczne. Tylko nieliczne zawierają występujące w naturze, ale często bywają łączone z syntetycznymi. Także wypełniacze rzadko bywają dla organizmu neutralne, zazwyczaj stosowane są tańsze o wątpliwym lub wręcz szkodliwym działaniu.
Pozostaje przypomnieć złotą myśl Hipokratesa: Niech twoje pożywienie będzie twoim lekarstwem.