Święta brzucha Anno Domini 2023 [178]

Kolejne święta brzucha za nami. Przedświąteczny szał zakupów był mniejszy niż we wszystkich latach minionych jakie pamiętam. Podniosłości nastroju przedświątecznego nie było nie tylko w centrach handlowych, ale nawet na przedświątecznych spotkaniach „opłatkowych”. Tegoroczne dni przesilenia zimowego i kolejnej rocznicy powitania Zbawiciela to już nie święta, tylko po prostu dni wolne (nie wiem od czego wolne, bo przecież większość i tak nie pracowała).

Przyczyn tego stanu jest wiele. Oprócz tak oczywistych, jak podwyżki cen i ubożenie większości rodzin, czy spadek morale zwierzchników kościołów są też przyczyny nieuprzytomnione:
– trwające od lat celowe zatruwanie powietrza, gleby, wody, żywności;
– coraz mniej słońca i dni słonecznych;
– coraz więcej chmur zasnuwających niebo;
– coraz mniej zadowolenia i radości;
– coraz więcej przemęczenia, nie tylko fizycznego, także emocjonalnego…

O ile przeciążeń fizycznych i ich skutków raczej jesteśmy przytomni i staramy się nad nimi panować, to nad przygnębiającymi nastrojami i przeciążeniami emocjonalnymi zapanować mało komu udaje się.

Długotrwały brak radości i zadowolenia powoduje niedomagania pracy serca, krążenia krwi i limfy, co skutkuje rozstrojem zdrowia w każdym narządzie i niedomaganiem całego organizmu.

Manipulatorzy i zadaniowy

Manipulatorzy usiłują zarządzać wszystkimi dziedzinami naszego życia i coraz bardziej nas uzależniać. My jednak nie musimy bezwolnie poddawać się wyniszczaniu. Nawet jeśli tych procesów i związków nie w pełni rozumiesz nie musisz i nie powinieneś im ulegać, ani poddawać się im.

Manipulować wszystkimi dziedzinami naszego życia usiłują nie tylko systemowi i korporacyjni manipulatorzy, także zadaniowy. Zadaniowcami bywają dręczyciele – dumni, że niszczą dla satysfakcji z niszczenia i głupki – nie rozumiejące co czynią i w czym tkwią. To współcześni następcy kapo z niemieckich obozów zagłady i ormowców z epoki nazywanej socjalizmem. Nie tylko zdemoralizowani karierowicze, często także zwyrodniali kryminaliści, sadyści, bandyci.

Ratunek z Nieba i z lasu

Niebiosa, mimo iż coraz bardziej zasnuwane chemitralsami, czuwają nad nami, a Przyroda ma dla nas ratunek nawet w takich zagrożeniach.

Zima to doskonały czas na zbiór igliwia i szyszek. Sosna, świerk, jodła o tej porze roku mają poziom witaminy C najwyższy. Wspaniałość igliwia i szyszek jest niedoceniana. Wykorzystywać je możemy o każdej porze roku, jednakże zimą jest to niezbędne ponieważ warzywne i owocowe źródła po sezonie ubożeją i zapotrzebowania na witaminy i minerały już nie pokrywają. Zbierajmy więc igliwie i szyszki z gałązek sosny, świerka, jodły, jałowca, a kto może także cedru. Dotykajmy kory drzew z czułością, jak sierści ukochanego psa i kota, dziękując za hojne dary.

Wzmacniający macerat z igliwia i leśne źródło witaminy C
Świeże igliwie zalej czystą, źródlaną wodą i pozostaw na kilka godzin w temperaturze pokojowej. Przecedź, lekko podgrzej i wypijaj małymi łykami w ciągu dnia.

Regenerująca kąpiel z poświątecznej choinki

Zielarze pasjonaci ziół nie marnują. Zbędną już choinkę możesz wykorzystać na kilka rozgrzewających i regenerujących kąpieli. Do tego wystarczy woda, garnek, iglaste gałązki i wanna.

Dwie garści pociętych gałązek świerka, jodły, sosny, jałowca, zalej wodą na kilka godzin. Potem pod przykryciem, najwolniej jak możesz podgrzewaj i gotuj jak najwolniej co najmniej kilkanaście minut, a nawet dłużej. Odcedź płyn do wanny z przygotowaną kąpielą i zanurz się dopóki temperatura odpowiednia, a w miarę stygnięcia upuszczaj chłodnej, a dopełniaj gorącą wodą. Rozkoszuj się kąpielą, podziwiaj piękny kolor i przyślij mi krótki opis swoich wrażeń. Napisz jaki to był kolor i jak ta kąpiel wpłynęła na Twój organizm.

Igliwiowa kąpiel odświeży, odpręży, uspokoi, orzeźwi…  Znasz kogoś, kto tego nie potrzebuje? Pomocna w przeziębieniach, katarach, przemarznięciach, bólach reumatycznych, problemach krążeniowych i dychawicznych, także w astmach (oskrzelowej i sercowej), suchotach, gruźlikach (płuc i innych narządów)…

Nasi przodkowie rozkładali iglaste gałązki w mieszkaniach i spiżarniach. My także rozkładajmy je, np. na kaloryferach, pod łóżkami, by ich dobroczynne fitoncydy roztaczały się na mieszkanie i na nas. Wykorzystujmy je także w kąpielach.
Czym więcej czerpiemy z Natury, tym odporniejsi stajemy się na bandyckie ataki depopulacyjne.

Nietrudno zauważyć, że dzieci dużo przebywające w otwartych przestrzeniach są zdrowsze i odporniejsze od dzieci dużo przebywających w pomieszczeniach. Łapcie więc termosy z ziołowymi naparami rozgrzewającymi i wraz z dziećmi pędźcie do lasów wdychać iglaste aromaty odporności i długowieczności.

O wykorzystaniu szyszek sosnowych dla astmatyków pisałem w książkach i wspominałem przy różnych okazjach. Na tej stronie też w artykule: „Przez życie na świni i ze świnią w tle„, w podrozdziale: Tajemna mikstura z sosnowych szyszek – link do tego artykułu tutaj

Ratowała naszych dziadków zsyłanych na Sybir! Niech ratuje nas, nasze dzieci i wnuki

Przygoda Sławy z nalewką z pączków [114]

sierpień 2021 r.

Szanowny Panie Władysławie

Kochani

Moja przygoda z nalewką z pączków

Mam na imię Sława, mam 60 lat. Jestem żoną, mamą, babcią, gospodynią do­mową od zawsze. Mieszkam na wsi na Podkarpaciu w Puszczy Sandomierskiej. Od dziecka lubię wieś, pole, las, zwierzęta. Od zawsze robię sama przetwory z produktów, które sami produkujemy. Nalewki również.

Ta nalewka z pączków ma swoją historię. Obejrzałam filmik Pana Władysława na YT i z niego się dowiedziałam, jaką moc mają pączki roślin, krzewów i drzew wczesną wiosną. Pan Władysław wspominał o komórkach macierzystych zawartych w tych pączkach. I na bazie tej inspiracji sama nastawiłam nalewkę z pączków. Poszłam do ogrodu i nazbierałam pełny słoik pączków, listków maleńkich, po 2-3 sztuk każdego. Słój ma pojemność 1,75 l, ja nazbierałam pełny. Mąż zalał spirytusem swojskim. Pączków listków i ziół było 39 oto one, na słoju spisane: wiśnia, czereśnia, śliwa, morela, brzoskwinia, jabłoń, grusza, winogron, porzeczka czerwona, porzeczka czarna, pigwa, pigwowiec, agrest, malina, borówka amerykańska, sosna, świerk, brzoza, dąb, lipa, róża, forsycja, bez, orzech włoski, leszczyna, dereń, jabłuszko rajskie, pokrzywa, krwawnik, mniszek, kurdybanek, perz, piołun, wrotycz, bylica, czosnek niedźwiedzi, mięta, stokrotka, oregano.

Był to kwiecień 2019 roku. W kartonowym pudełku stała sobie naleweczka i czekała. W styczniu 2021 lekarz na wizycie popatrzył na mój nos i powiedział, że te zmiany skórne trzeba usunąć. I tak też się stało. Na nic się zdało, bo po zagojeniu się ran odnowiły się zmiany w dwóch miejscach. Było to gdzieś pod koniec stycznia jak sobie przypomniałam o naleweczce z pączków, pomyślałam skoro są w nich komórki macierzyste, więc uznałam, że to jest dla mnie. I zaczęłam codziennie, po umyciu twarzy mydłem szarym nakładać na zmiany moje pączki delikatnie wmasowując. Po jakimś czasie zauważyłam, że robi się ładna skóra wokół zmian i wtedy zaczęłam nakładać na całą twarz. Po dwóch latach stania nalewki zrobiła się leciutka emulsja (nie wiem jak to nazwać), nie wysuszała skóry. Na skórę nakładałam ten pączkowy film. Kuracja trwała około 3 miesięcy z sukcesem. Naleweczkę pączkową wykorzystuję jeszcze jak mam jakiś nerwoból, czasem mąż smaruje mi bolące plecy lub bolące kolano.

Ktoś powiedział, że energia idzie za uwagą. Według mnie to trzeba tej energii pomóc, czyli wykonać pracę, trzeba samemu zrobić, co serce podyktuje. W moim przypadku było to nazbieranie ziół w moim ogrodzie. A wszystko to zawdzięczam Panu Władysławowi. Był to impuls, który spowodował u mnie działanie. Ceńmy takich ludzi jak Pan Władysław z uwagi na to, że posiada ogromną wiedzę, którą szczodrze dzieli się z innymi. Ja ją wykorzystałam z pożytkiem dla siebie, za co jestem niezmiernie wdzięczna i serdecznie dziękuję. Ta przygoda z naleweczką z pączków niech będzie inspiracją dla innych.

Sława

P.S.

Jestem po poważnych przejściach zdrowotnych. W krytycznym momencie mojego życia przyszła do mnie myśl, była to późna jesień. Popatrzyłam przez okno mojej izolatki szpitalnej i zobaczyłam, że dęby nie miały listków. Przyrzekłam sobie, że jak wypuszczą nowe listki to ja już będę w domu i będę robić przetwory, co czynię do dziś. Było to w 2008 r., leżałam w szpitalu 1,5 roku.

Jest to moje przesłanie dla innych za pośrednictwem Pana Władysława z intencją mnie wiadomą.