Odszukując metryk przodków pewnej Warszawianki o ostrowieckich korzeniach i budując jej drzewo rodowe miałem nadzieję wyrwać ją z zaklętego kręgu niemocy. Niemocy psychicznej i fizycznej. Wydawało mi się, że ta genealogiczna forma terapii wywoła radość z odkrywania tajemnic rodowych i rozbudzi chęć dalszego ich zgłębiania, a przy tym wyrwie z niewoli choróbska i ogłupiającego systemu.
Strach przed zmianą
Przerażał mnie jej strach przed zmianą, mimo iż wiedziała ona, że byłaby to zmiana tylko na lepsze. Jej paniczne trzymanie się dorobku życia, jakim są niemoc i choroby, mnie – obserwatora – przeraża. Natomiast ją – twórczynię tegoż przerażenia – poraża. Nawet jeśli nie były uświadomione to były to jej dążenia do zachowania złego lecz swojego, gównianego lecz znanego. A było jej łatwo, nawet bardzo łatwo, bo nie była w swych działaniach odosobniona (o ile brak działania można nazwać działaniem).
Dlaczego piszę o strachu przed zmianą osoby czytelnikom nieznanej? Ponieważ jest to sposób bycia przytłaczającej większości polskiej społeczności przez stulecia odczłowieczanej, ubezwłasnowolnianej, odzieranej z woli wskutek ciągłych okupacji i zniewalania we wszystkich dziedzinach życia, narzekającej, chorującej, pokładającej złudne nadzieje w lekach i lekarzach, hołdującej telewizyjnym i religijnym pseudoautorytetom, biernie oczekującej kiedy się zmieni (samo miałoby się zmienić?), szukającej „cudownych” terapii odchudzających, studiującej za pieniądze rodziców, jako sposób na przetrwanie, by nie wziąć byka za rogi i nie zmierzyć się z rzeczywistością, nie kształtować jej, nie kierować własnym losem.
Nie tylko ona jest ofiarą
Ale nie tylko wspomniana Warszawianka jest ofiarą. Ja też. Ona w pewnym sensie jest usprawiedliwiona. Usprawiedliwiona przez… syndromy kraba i żaby.
Syndrom kraba
Gdy kraba umieścimy w naczyniu usiłuje z niego wyleźć. Ale gdy w naczyniu jest drugi krab, lub więcej krabów, wspinającego się na krawędzie naczynia, by wydostać się z niewoli natychmiast drugi ściąga go w dół. Taka krabia, ale też polska mentalność! Sam gnuśnieje w niewoli i innym nie pozwoli się z niej wyrwać. Jak w polskich rewirach piekła, gdzie nie potrzeba strażników, bo każdy skazaniec pilnuje sąsiada.
Syndrom żaby
Gdyby żabę wrzucić do gorącej wody natychmiast z niej wyskoczy. Tak działa instynkt zachowawczy. Jednakże umieszczona w wodzie stopniowo podgrzewanej pozwoli się ugotować.
Jak wolno narastające ciepło wyłącza instynkt zachowawczy żaby tak permanentne reklamy wyłączają instynkt zachowawczy człekokształtnych, leczących się z coraz to nowszych chorób wywoływanych wyniszczającym pseudoleczeniem, trującymi pseudolekami, przemysłową paszą, syntetyczną chemią gospodarczą i takimiż kosmetykami…
Dla mnie nie ma usprawiedliwienia
Natomiast dla mnie nie ma usprawiedliwienia, że naiwnie uwierzyłem Warszawiance o ostrowieckich korzeniach, że jest początkującym genealogiem, bratnią dusza, z którą mógłbym… czasem porozmawiać, wymienić się doświadczeniami, spotkać się na szlaku genealogicznej wędrówki. Nie jest ona genealogiem, bo genealog to badacz, poszukiwacz, odkrywca, cechuje go chęć poznawania i… determinacja. Nie jest ona też początkującą, bo początkującym jest ten, kto już zrobił pierwszy krok.
Spójrzmy na linijkę (krótką czy długą obojętnie). 1, 2, 3 to początek każdej. Ale zero, choćby tam było głęboko wyryte to przecież nie jest częścią tego, co zamierzamy zmierzyć, lecz miejscem, od którego zaczynamy pomiar. Nazywanie siebie początkującą w tym przypadku jest tak bardzo na wyrost, jak nazywanie biegaczem oseska, który chodzić zacznie dopiero za rok.
Włosów mycie i płukanie, a przykazanie miłości
Jeśli to zbyt trudne, przeskoczmy do włosów. Wszystkie, nie tylko blondynki, myją włosy przed wyjściem z domu, bo… wszystko robią na pokaz, dla kogoś. Nie dla siebie. A włosy są przecież antenami, zbierają z otoczenia cudze emocje i wszelkie zło. Dlatego powinniśmy je myć natychmiast po powrocie do domu, by jak najszybciej pozbyć się energetycznych śmieci, które zebrały i zatruwają cały organizm.
Na domiar złego wszystkie, nie tylko blondynki, płukają włosy wodą cieplejszą od tej, w której je myły. Tym sposobem osłabiają włosy i skórę głowy, krążenie krwi i jej jakość.
Do niedawna podobnie postępowali lekarze – nie myli rąk przed odbieraniem porodów mimo iż do sal porodowych szli wprost z… prosektorium. Tego, który w XX wieku usiłował tę praktykę zmienić zniszczyli, podobnie jak dwa milenia wcześniej Chrystusa, by nie mówił już więcej takich mądrości, jak przykazanie miłości.
Co i jak mógłbym zrobić, by współplemieńcy Warszawianki o ostrowieckich korzeniach z przykazania miłości zrozumieli przynajmniej zwrot: „jak siebie samego”, który przecież nie oznacza: „bliźniego lepiej”, ani „siebie gorzej”.
Korona stworzenia
Człowieki powszechnie nazywają siebie koroną stworzenia. Tym zwrotem, głupawym zresztą jak niemal wszystko co czynią, usiłują manifestować swą wyższość nad pozostałymi dziełami Stwórcy. A przecież człowiek w całym ciele ma zaledwie 650 mięśni, podczas gdy sama tylko trąba słonia mięśni ma 40 tysięcy. Cała historia tejże „korony stworzenia” ocieka krwią, a człowieki śmieją się rzadko i TYLKO na wydechu, podczas gdy np. szympansy bonobo śmieją się i na wdechu i na wydechu.