Zioła nas uratują [137]

Odkąd pamiętam żyłem w bliskim kontakcie z Ziemią. Bawiłem się na łąkach, polach, ugorach, interesowała mnie przyroda, rośliny, szczególnie dziko rosnące jadalne, uzdrawiające. Uprawiałem ogródek, troszczyłem się o glebę, sadziłem drzewka, a nawet pokaźne drzewa. Śledziłem cykle Księżyca, analizowałem jego wpływy na przyrodę i starałem się je wykorzystywać.

Gdy byłem w wieku przedszkolnym wokół naszego podwórka tata posadził wierzby, wówczas ja na nich samodzielnie pozaszczepiałem gałązki różnych drzew, nie tylko owocowych. Wierzbowe owoce były nad wyraz słodkie, więc dla mnie „gruszki na wierzbie” nie są abstrakcją, lecz realnym owocowym sukcesem mojej dziecięcej praco-zabawy. Nie rozumiałem dlaczego dorośli ogrodnictwo i sadownictwo uważali za trudną sztukę skoro mnie, przedszkolakowi sztuka ta wychodzi doskonale. Jedynym moim przygotowaniem do prac na wierzbach były własne doświadczenia zdobywane przy konstruowaniu wierzbowych fujarek.

Zainteresowania miałem szerokie, dość szczegółowo opisałem je w jednej z książek. Interesowało mnie wszystko, co mnie otaczało, a zainteresowania miałem głębokie i nie dawałem sobie ich spłycać. Wymagało to ciągłej walki, ale hartowało i dawało satysfakcję z sukcesów, często niepotrzebnych, ale poszerzających granice poznawania dotychczasowych możliwości.

Choć urodziłem się i dzieciństwo spędzałem w dużym mieście (trzecim, co do wielkości w ówczesnym województwie kieleckim) mama hodowała krowy, kozy, świnie, gęsi, uprawiała pola i łąki. Łąki dzierżawiła od proboszcza, a jedno z naszych pól po latach przywłaszczył sobie kościół. Inne pola, a później także dom zabrało państwo. Pasterzy kościoła poznawałem od najwcześniejszego dzieciństwa służąc do mszy, jako najmłodszy ministrant już w wieku przedszkolnym. Natomiast, czym jest to pazerne państwo, tego jeszcze nie rozszyfrowałem.

Wyrastałem i wychowywałem się w Naturze, stąd mój szacunek do przyrody i ziół. Słowa „ekologia” wówczas jeszcze nie było, a odkąd zaczęło funkcjonować jest zakłamywane i fałszowane.

Wszystko, co robiłem to nie od święta i nie na pół gwizdka, lecz całym sobą. Oprócz przyrody interesowała mnie technika, mechanika, elektronika, elektrotechnika i wiele innych dziedzin, a później także bioelektronika, którą poznawałem od samego jej twórcy – księdza, profesora, doktora hab. Włodzimierza Sedlaka (1911-1993).

Wkrótce po ukończeniu szkoły podstawowej byłem znanym w Polsce krótkofalowcem. Poprzedniczka Gazety Ostrowieckiej – „Walczymy o stal” zamieściła na pierwszej stronie sensacyjny artykuł: „Bezpośrednia łączność radiowa Nowy Jork – Ostrowiec i zamieściła foto krótkofalowców z klubu przy Lidze Obrony Kraju. Byłem na tej fotce, ale nie rozpierała mnie duma, gdyż łączności nawiązywaliśmy dalsze i ciekawsze. To dla redaktorów hasło „Nowy Jork” brzmiało dumnie. Ponieważ nasza amatorsko budowana radiostacja wyglądała zbyt skromnie dla podbicia rangi fotografii w jej centrum umieścili dwa fabryczne generatory. Wykorzystywaliśmy je do zestrajania samodzielnie budowanych obwodów rezonansowych jednakże nie miały związku z naszą pracą w eterze i nawiązywanymi łącznościami.

Z Przyrody korzysta wielu traktując ją jak darmowy supermarket, gdzie rwą, tną, plądrują, konsumują bez opamiętania i bez rekompensaty za to, co wydzierają. Ja zaprzyjaźniałem się z roślinami, potem je prosiłem i… dostawałem. Brałem ile potrzebowałem zawsze okazując wdzięczność. Kto nawiązuje emocjonalną relację z roślinami nie traktuje ich rabunkowo. Świadomość zmienia się, gdy Naturę traktujemy jak Sanktuarium. Pokrzywom poświęciłem książkę. Kapuście poświęciłem książkę. Kto z czytelników kocha rośliny i pragnie mocniej zanurzyć się w ziołolecznictwie ma już łatwiej, bo może sięgnąć po moje książki.

Zioła zawsze były pozasystemowe. Dawały wolność wyboru, ale też nadzieję przetrwania. W czasach wojen wracały do łask. Wielu pragnie mieć w ziołach ratunek gdy wojna zabierze dostęp od nazywanych „lekami” syntetycznych farmaceutyków. Ja promuję szacunek do ziół na co dzień w każdym czasie. Zioła rosną niemal wszędzie, są łatwo dostępne, tanie i wbrew zamysłom koncernów depopulacyjnych każdy może po nie sięgnąć. Wystarczy się na nie otwierać, wychodzić w teren, poznawać niczym najbliższych przyjaciół i korzystać z ich mocy: odżywczych, leczniczych, uzdrawiających, regenerujących, odmładzających… Przeprowadzka na wieś nie jest konieczna, tym bardziej, że wsie są bardziej skażone od miast. Widać to dobitnie zarówno po cenach miodów jak i miejsc ekspansji nowotworów. Miody z pasiek w miastach są droższe od miodów z pasiek na wsiach. Nowotwory na wsiach trapią nawet najmłodsze dzieci, podczas gdy w miastach dopadają głównie dorosłych. Na wsiach siła skażeń działa natychmiast, w miastach do skumulowania podobnej ilości toksyn potrzeba wielu lat.

Zioła kochać i zielarstwo praktykować można bez względu na miejsce zamieszkania. Zioła to nie chwasty, nawet nie rośliny, lecz stan umysłu, źródło zachwytu, radości, poczucia dobrostanu. Zielarskie Dary Natury to nasi sprzymierzeńcy i strażnicy zdrowia. Poznawanie ich jest formą ciągłego wtajemniczania i ciągłych inicjacji. Praktykowanie prawdziwego nieuprzemysłowionego zielarstwa wnosi zmianę świadomości, wyobrażeń i schematów. Służy budowaniu głębokiego partnerstwa z Ziemią. Do przetrwania w dzisiejszym, pełnym zagrożeń świecie niezbędna jest mocna i wspierająca się nawzajem społeczność zielarska. Niech Moc ziół będzie z nami!

Obecnie poświęcam się badaniom rodowym i poszukiwaniom genelogicznym. W jednym ze swoich drzew genealogicznych mam 13.131 osób. Jeśli temat spotka się z zainteresowaniem czytelników i redakcji przedstawię kolejny odcinek moich zwierzeń. Z najlepszymi życzeniami wszelkiej pomyślności.

Rak, nowotwór, choroby nowotworowe [30]

Przeszukując komputer trafiam na swoje dawne teksty sprzed kilkunastu lat, a często jeszcze starsze. Czasem przypominam sobie okoliczności podejmowania tematu, a czasem dziwię się, że to ja napisałem. Niniejszy tekst jest częścią cyklu: Zdrowie mamy w sobie z listopada 2007 roku. Pominąłem informacje o suplementach diety, ponieważ promuję Naturę, a suplementy diety, nawet gdy zawierają jakieś naturalne składniki to nie są Naturą.

Trzy łyki statystyki

Potocznie używany termin „rak” dotyczy ponad setki schorzeń nowotworowych. Są to choroby powszechne, masowo nasilające się i dotyczą niemal każdego narządu. Istnieją różne odmiany raka, od mało złośliwych, niedających przerzutów, do bardzo złośliwych, szybko rosnących. Niektóre, np. rak piersi, macicy, płuc, prostaty są medialnie nagłaśniane, ale te mniej powszechne, jak rak trzustki, są równie groźne.

Nowotwory powszechnie dzielone są na łagodne i złośliwe i nieprawidłowo nazywane rakiem, bowiem rak jest jedną z wielu postaci nowotworów złośliwych. Inne to: mięsak, potworniak, nowotwór anaplastyczny… Nazwy nowotworów wywodzą się od nazwy tkanki, której dotyczą:
z tkanki nabłonkowej – raki;
z łącznej włóknistej – włókniaki;
z kostnej – kostniaki;
z chrzęstnej – chrzęstniaki.;
z mięśniowej – mięsaki;
z tłuszczowej – tłuszczaki.

Wg Krajowego Rejestru Nowotworów w 2005 r.[1] w Polsce na nowotwory zachorowało prawie 62 tysiące kobiet i 64 tysiące mężczyzn. To więcej niż wszystkich mieszkańców mają tak duże miasta jak Toruń czy Zielona Góra. Jeszcze bardziej przerażająca jest ilość zgonów z powodu nowotworów. Wg Krajowego Rejestru Nowotworów w 2005 r. z powodu chorób nowotworowych zmarło prawie 40 tysięcy kobiet i ponad 51 tysięcy mężczyzn. To jakby całe duże miasto, znacznie większe od Ostrowca Świętokrzyskiego. Sytuacja jest bardziej dramatyczna niż podają statystyki, bowiem ci, którzy przeżyli pięć lat od wykrycia nowotworu, mimo iż umierają w wyniku leczenia zaliczani są do wyleczonych (sic!).

Raki stanowią ok. 90 % chorób nowotworowych, pozostałe to białaczki, chłoniaki, glejaki, mięsaki i inne nowotwory.

Nowotwory łagodne, mimo iż rosną wolniej niż złośliwe i nie przerzutują poprzez krew lub limfę, też bywają niebezpieczne. Szczególnie gdy osiągają znaczne rozmiary, jak nabłoniak podstawnokomórkowy, bądź uciskają na delikatne narządy, a według medyków gdy są w miejscach trudno dostępnych chirurgicznie.

Wśród najczęściej występujących i najszybciej rozprzestrzeniających się (ok. 15 % wszystkich zachorowań na raka) jest rak jelita grubego, który w Polsce jeszcze przed 30 laty nie występował. Rak jelita grubego zaczął pojawiać się w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, wkrótce po wprowadzeniu przemysłowo przetwarzanej żywności i rozprzestrzenia się wraz z jej upowszechnianiem.

Choć powszechnie wiadomo, że powstawaniu i rozprzestrzenianiu się nowotworów sprzyjają zindustrializowane sposoby odżywiania i trybu życia wielu daje się omotać reklamującym żywność wyniszczającą i kancerogenną, czyli rakotwórczą.

Zrezygnuj z destrukcyjnych nawyków

Wiele osób, także lekarzy, twierdzi, że wszyscy mają w sobie zalążki raka. Takimi skrótami myślowymi usiłują usprawiedliwiać destrukcyjne nawyki. Jeśli w naszym organizmie pojawiają się patologiczne komórki to sprawnie funkcjonujący układ immunologiczny usuwa je, niedopuszczając do rozwinięcia się nowotworu, zapewniając nam zdrowie. Zdrowie bowiem jest stanem harmonii, równowagi, w znacznej mierze zależnym od prawidłowego funkcjonowania układu immunologicznego.

Rak i inne nowotwory oraz większość chorób, szczególnie te, powszechnie nazywane cywilizacyjnymi powstają w wyniku długotrwałego wyniszczania organizmu destrukcyjnymi nawykami i emocjami, szczególnie reagowaniem stresem oraz spożywaniem kancerogennej, czyli rakotwórczej, przemysłowo wytwarzanej i przetwarzanej żywności, skażeniem środowiska (zewnętrznego i wewnętrznego, fizycznego i psychicznego).

Reagowanie stresem

Wyjaśniam, że nie chodzi o stres, jako stan mobilizacji sił organizmu w odpowiedzi na silny bodziec (fizyczny lub psychiczny – stresor), który ma nas chronić, lecz o nawykowe reagowanie stresem, tak destrukcyjne jak reagowanie strachem, żalem, złością, nienawiścią. Silny stresor lub długie działanie stresora wyczerpuje możliwości przystosowawcze organizmu, co prowadzi do powstawania i rozwijania się przeróżnych zaburzeń i chorób np.: trawienia i przemiany materii, alergii, układu krążenia, reumatycznych, zwyrodnieniowych…

Reagowanie stresem stanowi zespół przyczynowo-skutkowy niemal 90 % chorób. Często objawia się fizycznymi napięciami w barkach, plecach, łydkach i innych częściach ciała.

Reagowaniu stresem poświęcę oddzielne spotkanie cyklu „Zdrowie mamy w sobie” i podam różne sposoby uwalniania się od problemu i jego skutków. Ale już teraz polecam sprawdzenie wyjątkowej skuteczności ekstraktu z kiełków owsa.

Niezwykła moc ekstraktu z kiełków owsa

Ta mikstura nie tylko łagodzi napięcia nerwowe. To bezpieczny środek o szerokim spektrum zastosowań. Ma właściwości regenerujące, znosi zmęczenia fizyczne i psychiczne. Przeznaczony dla zestresowanych, przemęczonych, borykających się ze złym samopoczuciem. Polecam dla osób z problemami lękowymi, zaburzeniami koncentracji, także dzieci, młodzieży, staruszków. Nie wywołuje senności i znużenia jak wiele współczesnych medykamentów. Doskonale relaksuje, łagodzi objawy i skutki stresu. Skuteczny w stanach wyczerpania organizmu, przygnębienia, nerwowości, zaburzeniach snu. Działa przeciwreumatycznie, pomocny w zapaleniu trzustki, wyprysku atopowym, moczeniu nocnym, stwardnieniu rozsianym i wielu innych problemach.

Nie jest to środek uspokajający lecz regenerujący i wzmacniający. Oprócz licznych właściwości i zastosowań szczególnego podkreślenia wymaga to, że regeneruje system nerwowy. Ta właściwość czyni go wskazanym dla każdego, gdyż współczesne tempo życia i nadmiar obowiązków wszystkim system nerwowy nadmiernie przeciąża.

Wyciąg z kiełków owsa polecałem też pacjentom psychiatrów i szpitali psychiatrycznych. Osoby, które funkcjonowały na środkach psychotropowych z pomocą wyciągu z kiełków owsa uwolniły się od lekowego uzależnienia i oceniają go jako skuteczniejszy od wielu leków.

Poznaj swoją wewnętrzną moc

Prezentowanie prawdy jest przysłowiowym wkładaniem kija w mrowisko, gdyż przeciwstawia się paradygmatowi lobby żerującego na cierpieniu, niewiedzy i naiwnym zaufaniu chorujących. Jednakże ponad ćwierć wieku doświadczenia podbudowanego sukcesami w przypadkach uznanych za beznadziejne i niewyleczalne upoważnia mnie i zobowiązuje do promowania ogromnych możliwości samoregeneracji naszego organizmu, wewnętrznej mocy każdego człowieka. Jak łatwo zaburzamy równowagę w otaczającym nas środowisku oraz naszych organizmach i chorujemy, tak też możemy zaburzoną równowagę przywracać i zdrowieć. Tak bowiem cudownie jesteśmy skonstruowani i wyposażeni w mechanizmy samoregulacji i samoregeneracji, że tkanki z których jesteśmy zbudowani bezustannie się regenerują, a tworzące je komórki ciągle się odradzają i wymieniają na nowe.

Jeśli dla kogoś moje słowa brzmią niewiarygodnie, zamiast je lekceważyć, niech zacznie korzystać z daru, w który jest wyposażony. Niech sprawdzi mechanizm samoregeneracji, by od tej pory stale z niego korzystać, odzyskując zdrowie niezależnie jak długo choruje i jak bardzo zaawansowane są jego choroby. Procesy chorobowe są odwracalne, a ze źle obranej drogi można zawrócić – niezależnie jak daleko się już zabrnęło.

Zadbaj o odporność – wspomóż układ immunologiczny

Ważnym elementem terapii odwracającej procesy chorobowe jest tak dostosowany do indywidualnego zapotrzebowania organizmu i indywidualnej przemiany mineralnej program żywienia, by wyzwalać odporność wspomagając układ immunologiczny. Działania ukierunkowane na wzmacnianie i wspomaganie zawsze owocują poprawą zdrowia i samopoczucia, niezależnie od rodzaju dolegliwości. Natomiast naiwnej wierze w zindustrializowane farmację i medycynę przeciwstawiają się fakty, bowiem spośród wszystkich grup społecznych właśnie lekarze żyją najkrócej (sic!).

Medice cura te ipsum – lekarzu ulecz samego siebie. To cytat z Pisma Świętego, z Ewangelii Łukasza 4, 23. Ewangelista Łukasz był lekarzem. Znamienne jest, że słowa te nie tylko nie straciły, ale wręcz zyskały na aktualności.

Niewygodne fakty

Wielu lekarzy nadal zakazuje jadania jaj głosząc mity o cholesterolu, choć faktem jest, że po spożyciu odpowiednio przyrządzonych jaj (tak, aby białko było ścięte, a żółtko wolne) poziom złego cholesterolu obniża się już w godzinę (sic!). Natomiast polecane przez lekarzy i dietetyków tzw. chude wędliny i mięso broilerów, niesłusznie nazywanych kurczakami, jest cholesterologenne, rakotwórcze, trujące, zaburza funkcjonowanie organizmu, wywołuje wiele chorób.

Po zjedzeniu wędlin lub mięsa podwyższony poziom cholesterolu utrzymuje się wiele godzin. Jeśli otumanieni chorzy jadają takie chorobotwórcze i cholesterologenne pokarmy, a przy tym rezygnują z żółtek jaj, masła, tłustych ryb, rybich tłuszczy, oleju z lnu, to w ich organizmach wysoki poziom cholesterolu utrzymuje się stale. I właśnie o to chodzi farmaceutyczno-medycznemu lobby. Tak „produkuje” sobie pacjentów i klientów, zapętlając ich w obłędny krąg uzależnień i uwarunkowań.

Kurczaki czy pleśniaki

Kurczak to „dziecko” kury. Jeśli pozwolimy mu żyć wyrośnie z niego kura lub kogut. Natomiast masowo produkowane i powszechnie, choć niesłusznie nazywane kurczakami broilery są genetycznie modyfikowanymi mutantami. Zabijane są w szóstym tygodniu życia, zanim zdążyłyby pokryć się pleśnią, która udusiłaby je w ósmym tygodniu. Rakotwórcza pleśń to grzyb Penicillium. Wystarczy osiem tygodni, aby rozwijająca się w ich wnętrzu pleśń z zawartych w paszy antybiotyków i hormonów pokryła je całe wraz z piórami.

Parafrazując znane przysłowie: „Czego oczy nie widzą…” zakończę je: rozum i rozsądek nakazują sprawdzać.

Źródło krzemu

Żółtka jaj są zdrowym i tanim źródłem łatwo przyswajalnego krzemu – pierwiastka młodości, odporności, długowieczności. Tego pierwiastka brakuje każdemu, gdyż kilkudziesięcioletnie nawożenie gleb syntetycznym azotem, fosforem i potasem skutecznie je wyjałowiło. Współczesna żywność jest pozbawiona wielu cennych minerałów, szczególnie magnezu, selenu i krzemu. Trudno zakładać, by medycy i dietetycy tego nie wiedzieli. Przemilczanie takich faktów z upartym nagłaśnianiem zdezaktualizowanych, błędnych poglądów aż nadto trąci egoistyczną interesownością i wyrachowaniem.

Aby zrozumieć szaleństwo „produkowania” pacjentów wystarczy spojrzeć na system wynagradzania, gdzie wysokość zarobków zależy od ilości pacjentów i ich wizyt w przychodniach i gabinetach. Odwrotnie niż w Medycynie Wschodu, często u nas lekceważonej, choć z niektórych jej form, np. akupunktury korzystamy coraz częściej.

Na Wschodzie promowano zdrowie, a lekarzy wynagradzano za wykrywanie symptomów mogących zakłócić funkcjonowanie organizmu. Zadaniem Medycyny Wschodu było utrzymywanie pacjentów w zdrowiu lub przywracanie zdrowia, jeśli już ktoś chorował.

Medycyna Zachodu promuje choroby, tak działa, by pacjenci często odwiedzali apteki i lekarzy. W swej obłudzie i obrzydliwości przekroczyła granice bezczelności i plugawiąc wschodnie metody wplata je w swój biznes. Fundusz chorób, zwany „funduszem zdrowia” zwraca medykom tylko za te zabiegi akupunktury, które uśmierzając ból sprzyjają rozwojowi chorób i zwiększaniu ilości pacjentów. Za zabiegi przywracające zdrowie nie zwraca.

Krzemowe kąpiele zdrowia

Szybkim sposobem wzbogacenia organizmu w łatwo przyswajalną krzemionkę są kąpiele w naparze z ziół zmacerowanych. Związki krzemu zawiera każda roślina. Szczególnie bogatymi w krzemionkę, oprócz powszechnie znanego ziela i pędów skrzypu, są: ziele i słoma owsa, nasiona kozieradki (które polecam również jako przyprawę trawienną), liście i pędy z rozkwitającymi kwiatami miodunki, liście i owoce poziomki, szczyty pędów i kłącze rdestu, kłącze perzu, liście i korzenie pokrzyw, liście i kwiaty podbiału, ziele poziewnika, przywrotnika, konopi… Jednak wydobyć krzemionkę nie jest łatwo, i mimo iż zielonych części roślin nie gotujemy, to dla wydobycia krzemionki wymagają gotowania. Ale wpierw muszą być kilka godzin macerowane w zimnej wodzie. Napar z maceratu, który polecam do kąpieli można też pić.

Wydobycie krzemu przez zalanie wrzątkiem nie jest możliwe. Spodziewanie się dostarczenia organizmowi krzemu z herbatek ekspresowych jest naiwnością. Ale tego nie mówią lekarze, wolą napędzać biznes żerujący na pogarszaniu zdrowia swoich pacjentów.

Temat krzemu, jako pierwiastka młodości, odporności, długowieczności też wymaga rozszerzenia. W jednym z kolejnych spotkań z cyklu „Zdrowie mamy w sobie”, przybliżę więcej krzemowych tajemnic, podam sposoby uwalniania się od problemów wywołanych niedoborem biopierwiastków i najskuteczniejsze recepty Natury.

Krzemowe suplementy zdrowia

Bogatym i łatwo dostępnym źródłem krzemu i innych cennych minerałów są skały, w tym gleba i rosnące na niej rośliny. Dzięki osiągnięciom współczesnej nauki i wielopokoleniowym doświadczeniom różnych kultur mamy wiedzę o tej skarbnicy. Mam rozeznanie w gąszczu dostępnych na rynku suplementów i wiem, że żadnym nie potrzebujemy się suplementować. Wystarczą nam rośliny, które zawierają dużo krzemu w postaci łatwo przyswajalnej.

Gdyby mimo to ktoś chciał któryś zastosować odradzam wodę z plastykowej butli niezależnie jak byłaby reklamowana. Jeśli ktoś miałby trudności ze stosowaniem roślin, mogę mu polecić najlepsze z najlepszych. Nie wymieniam ich nazw gdyż mają różne składy, więc także rózne zastosowania. Aby dobrać najodpowiedniejszy potrzeba wiedzy i doświadczenia. Inny jest na: piękne włosy, paznokcie, cera, zdrowe kości i stawy, inny na sprawne stawy, zdrową skórę, inny przy osteoporozie i zwyrodnieniach kości, (jedyny zawierający sporo boru, którego brakuje w żywności, a jest warunkiem wbudowania wapnia w kości), a jeszcze inny dla wzrostu, dla uprawiających sport, dla ochrony przed odwapnieniem…

Mózg potrzebuje tłuszczu

Wielu z wyimaginowanego strachu unika tłuszczy, podczas gdy do prawidłowej pracy mózgu i całego organizmu niezbędne są nam dobre kwasy tłuszczowe. Pamiętamy jak tranem, czyli rybim tłuszczem, bogatym w wielonienasycony kwas tłuszczowy Omega‑3, wzmacniano odporność dzieci. Widzimy jak amerykańska moda na potrawy niskotłuszczowe i niskocholesterolowe owocuje rozprzestrzeniającą się w zastraszającym tempie epidemią otyłości. Wyciągajmy więc wnioski.

Olej rybi, lniany, lniankowy, oliwa…

Choć ryby zawierają znacznie więcej niż rośliny wielonienasyconego kwasu tłuszczowego Omega‑3 sporadyczne jadanie ryb nie wystarczy. Polecam olej z lnu i lnianki, nie od święta, lecz codziennie, zarówno na surowo, jak do potraw gotowanych.

Spośród roślin jedynie len i lnianka zawierają dużo wielonienasyconego kwasu tłuszczowego Omega‑3. Oliwa z oliwek, choć znana jest z innych wartości prozdrowotnych, kwasu tłuszczowego Omega‑3 nie zawiera w ogóle. Jest bogata w inny kwas tłuszczowy, Omega‑6, którego potrzebujemy znacznie mniej. Inne oleje także mają zbyt mało Omegi-3, i niekorzystne proporcje Omegi-3 do Omegi‑6.

Na olejach nie smażymy! To generalna zasada, choć do krótkiego smażenia np. jajka lub ryby możemy użyć każdego oleju. Natomiast z produktów zwierzęcych do smażenia polecam smalec gęsi.

Masło czy margaryna

Do czasu upowszechnienia margaryn nie było problemów dziś przypisywanych spożywaniu masła. Masło znano i spożywano od najodleglejszej starożytności. Grecy nauczyli się wyrobu i używania masła od Scytów (Rzymianie woleli oliwę z oliwek).

Pismo Święte wielokrotnie wspomina o maśle, jako symbolu żyzności ziemi oraz dobrobytu i gościnności mieszkańców, stawia je na równi z miodem…

„Kto tłucze śmietanę wybija masło” (Przypowieści Salomonowe 30, 33) – ta złota myśl biblijnego króla Salomona, władcy utożsamianego ze skarbnicą mądrości i wiele innych z Pisma Świętego powinny skłaniać do myślenia.

Ci, którzy w wywołanej przez lobby żerujące na strachu wyimaginowanej obawie przed masłem jadają margaryny, masmiksy, masła roślinne itp. tłuszcze utwardzone nie zasługują na miano ludzi, gdyż ludzie to istoty rozumne, a w świetle faktów jadanie margaryn itp. tłuszczy chemicznie utwardzanych przez rafinację i uwodornianie, „wzbogacanych” w dodatki smakowe, zapachowe, barwiące, konserwujące, witaminowe (syntetyczne!) nie świadczy o zdolności posługiwania się rozumem.

Porównywać masło z margaryną to jakby porównywać miód z gównem. Niewątpliwie gówno może mieć kolor i konsystencję podobne do miodu i wiele zalet. Jest ogólnodostępne, tanie, łatwo je sprzedać, wystarczy pokazywać w TV i kolorowych gazetach, jako że światem naiwnych rządzi reklama.

Cytaty biblijne

Medice cura te ipsum – lekarzu ulecz samego siebie.
Ewangelia Łukasza 4, 23

Prosił o wodę, a ona mleka dała, a na przystawce książęcej przyniosła masła.
Księga Sędziów 5, 25

…pszenicy, jęczmienia, mąki, ziarna prażonego, fasoli, soczewicy, miodu, masła, sera krowiego i owczego. Dostarczyli tego Dawidowi i ludowi z nim, aby się posilili.
II Księga Samuela 17, 27-29

Gładsze niż masło były słowa ust jego.
Księga Psalmów 55, 22

Jego twarz jest gładsza niż masło.
Biblia Tysiąclecia, Księga Psalmów 55, 22

Obfitych strumieni miodu i masła.
Pismo Święte w przekładzie Nowego Świata, Księga Hioba 20, 17

…gdy ścieżki moje opływały masłem, a opoka wylewała mi źródła oliwy;
Księga Hjoba 29, 6

Wziął też masła … i jedli.
Księga Rodzaju 18,8

Masło i mód jeść będziecie.
Izajasza 7,15

…będzie jadł masło; masło zaiste i mód będzie jadł, ktokolwiek pozostanie w ziemi.
Izajasza 7,22

Aby jadł masło od krów… z tłustością jagniąt…
Księga Powtórzonego Prawa 32,14

Zdrowy rozsądek może zastąpić każdy stopień wykształcenia, lecz żadne wykształcenie nie zastąpi zdrowego rozsądku.


[1] W r. 2007, gdy to pisałem nowszych danych nie publikowano, a dziś nie warto ich szukać ponieważ statystyki są fałszowane.